[Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Tak, miałam żółwia jako dziecko, razem z rodzeństwem. Stefan, ma na imię Stefan, nadal żyje i ma się dobrze, teraz mają go moi siostrzeńcy. Dziury za oczami? Zależy od gatunku, ale to nie uszy. Ptaki mają takie uszy, dziurki schowane w piórkach. Nie mają małżowiny, ale mają uszy. Żółwie mają trzy uszy wewnętrzne. Dwoje po bokach i jedno... w nosie. Więc jeśli oglądasz głośno telewizję to na pewno słyszy niskie dźwięki.
- Serio? - zaśmiała się, kiedy usłyszała, że trafiła - to był żart! - tak, zdecydowanie żartowała, pomyślała sobie, że szukanie bomb po polach to chyba najniebezpieczniejszy zawód jaki zna i wymieniła go wyłącznie dla żartu. Stawiała raczej na górnictwo, albo hutnictwo, może na flotę handlową, bo wiedziała, że w tych zawodach faktycznie wcześnie przechodzi się na emeryturę. Saper był po prostu abstrakcyjny i wydawał jej się zabawną odpowiedzią.
- Rico? - spojrzała najpierw na postać potem na mężczyznę, wydawał jej się bardzo zabawny.
- Ale nie wymiotujesz granatami? - zaśmiała się.
Della spojrzała na dłoń podaną przez nieznajomego. Naprawdę nienawidziła startów samolotów, zawsze ściskał jej się żołądek i wyobrażała sobie, że samolot nie wystartuje, tylko w coś uderzy. Nie brała leków uspokajających, bo później lot jej nie przeszkadzał, dopóki nie zaczęli lądować. Akurat starty i lądowania lepiej znosiły jej koty, niż ona. Mogła wbijać rękę w fotel, albo trzymać kogoś, kto był realny i faktycznie siedział obok. Ostatecznie chwyciła rękę mężczyzny i ścisnęła z całych sił, jednocześnie zamykając oczy. Niech już wystartują...
- Serio? - zaśmiała się, kiedy usłyszała, że trafiła - to był żart! - tak, zdecydowanie żartowała, pomyślała sobie, że szukanie bomb po polach to chyba najniebezpieczniejszy zawód jaki zna i wymieniła go wyłącznie dla żartu. Stawiała raczej na górnictwo, albo hutnictwo, może na flotę handlową, bo wiedziała, że w tych zawodach faktycznie wcześnie przechodzi się na emeryturę. Saper był po prostu abstrakcyjny i wydawał jej się zabawną odpowiedzią.
- Rico? - spojrzała najpierw na postać potem na mężczyznę, wydawał jej się bardzo zabawny.
- Ale nie wymiotujesz granatami? - zaśmiała się.
Della spojrzała na dłoń podaną przez nieznajomego. Naprawdę nienawidziła startów samolotów, zawsze ściskał jej się żołądek i wyobrażała sobie, że samolot nie wystartuje, tylko w coś uderzy. Nie brała leków uspokajających, bo później lot jej nie przeszkadzał, dopóki nie zaczęli lądować. Akurat starty i lądowania lepiej znosiły jej koty, niż ona. Mogła wbijać rękę w fotel, albo trzymać kogoś, kto był realny i faktycznie siedział obok. Ostatecznie chwyciła rękę mężczyzny i ścisnęła z całych sił, jednocześnie zamykając oczy. Niech już wystartują...
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Mężczyzna miał większą od niej dłoń, raczej szorstką ale ciepłą. Był rozluźniony, przez lata spędzone w wojsku latali samolotami niezliczoną ilość kiedy ich gdzieś przerzucali. Z czasem Rico polubił zarówno lot, start jak i lądowanie. Dlatego on się nie denerwował i miał nadzieje że dzięki trzymanej dłoni sąsiadka poczuje się lepiej.
Samolot się jednak oderwał, i po dłuższej chwili sunął sobie już po niebie.
- Widzisz, wszystko jest dobrze - pogładził jej dłoń drugą ręką czule. Wyszło to absolutnie naturalnie, dla Rico. Widać było że dziewczyna się denerwuje dlatego nie cofnął dłoni dał jej trzymać się tak długo jak będzie tego potrzebowała. Wszyscy w ekipie sobie pomagali, a czasami najlepiej było podać dłoń i rozmawiać.
Chwilę milczał, nawet gdyby ścisnęła jego dłoń dwa razy mocniej nie zrobiło by to na nim wrażenia.
- Nie wymiotuję granatami ale mam ich zwykle cały arsenał. I w pewnych momentach pada pytanie Kabum? Ale to autentycznie, nie żartuję - spróbował ją rozśmieszyć aby trochę się odprężyła. - wyszło od Wilkołaka, on to zapoczątkował i tak zostało. Znaczy bo uwielbiam postać Rico, często w trakcie lotów, albo w wolnym czasie, oglądam no i chłopacy uznali że idealnie pasuje do tej postaci. I powstała ksywka.
- A ty masz jakąś postać z kreskówki albo filmów którą lubisz?
Samolot się jednak oderwał, i po dłuższej chwili sunął sobie już po niebie.
- Widzisz, wszystko jest dobrze - pogładził jej dłoń drugą ręką czule. Wyszło to absolutnie naturalnie, dla Rico. Widać było że dziewczyna się denerwuje dlatego nie cofnął dłoni dał jej trzymać się tak długo jak będzie tego potrzebowała. Wszyscy w ekipie sobie pomagali, a czasami najlepiej było podać dłoń i rozmawiać.
Chwilę milczał, nawet gdyby ścisnęła jego dłoń dwa razy mocniej nie zrobiło by to na nim wrażenia.
- Nie wymiotuję granatami ale mam ich zwykle cały arsenał. I w pewnych momentach pada pytanie Kabum? Ale to autentycznie, nie żartuję - spróbował ją rozśmieszyć aby trochę się odprężyła. - wyszło od Wilkołaka, on to zapoczątkował i tak zostało. Znaczy bo uwielbiam postać Rico, często w trakcie lotów, albo w wolnym czasie, oglądam no i chłopacy uznali że idealnie pasuje do tej postaci. I powstała ksywka.
- A ty masz jakąś postać z kreskówki albo filmów którą lubisz?
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Elsę, lubię Elsę - odpowiedziała, trzymała się kurczowo ręki nieznajomego aż zbielały jej knykcie i zaczęła czuć ból ścierpniętych palców. Ciągle miała zamknięte oczy. Dopiero, kiedy samolot był już w powietrzu, wyrównał lot i zapikała sygnalizacja, że można odpiąć pasy Della otwarła oczy i spróbowała rozprostować palce. Zwykle dosłownie wbijała je w podłokietniki fotela. Udało jej się oderwać dłoń od ręki mężczyzny.
- Dziękuję - powiedziała biorąc znów głęboki wdech.
- Czyli... Jesteś Rico i w drużynie masz Wilkołaka? A tak naprawdę, nazywasz się? - zapytała odwracając w jego stronę głowę.
- Ja jestem Della, Della Willow, choć tak po prawdzie to też mój pseudonim, ale tylko w domu używam prawdziwego imienia, dla tropeolczyków jest zbyt trudne.
- Dziękuję - powiedziała biorąc znów głęboki wdech.
- Czyli... Jesteś Rico i w drużynie masz Wilkołaka? A tak naprawdę, nazywasz się? - zapytała odwracając w jego stronę głowę.
- Ja jestem Della, Della Willow, choć tak po prawdzie to też mój pseudonim, ale tylko w domu używam prawdziwego imienia, dla tropeolczyków jest zbyt trudne.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Nie ma sprawy, do usług właściwie - powiedział swobodnie - ja latałem tyle razy że już... właściwie to nawet to lubię. Ale dobra, ja ogólnie jestem świrem więc nikogo to nie dziwi.
Rico zaśmiał się sam z siebie, był wariatem nie tylko na papierach miał czasami dziwne pomysły.
- W zasadzie to drużyna została rozwiązana technicznie, ale 10 lat razem walczyliśmy więc w mojej głowie wciąż istnieje. Znaczy wiesz my się znamy, rozmawiamy, mieszkamy w Tro. Jak raz wstąpiłaś do watahy to zawsze do niej należysz.
Aaaa... pytałaś o imię.. dobrze że nie przestawiłem się Rico, robię to wiecznie.
- Podporucznik Ethan Parker- przedstawił się oficjalnie. Rico tak rzadko się przedstawiał imieniem i nazwiskiem że mimowolnie wrzucił tam stopień. Zwykle kiedy to robił było to oficjalne spotkanie. Uśmiechnął się zakłopotany jakby nagle dotarło do niego co mówi.
- Mów mi Ethan - sprostował.
- Della Willow, no tak oczywiście że tak! - wreszcie twarz którą kojarzył przyczepiła mu się do konkretnego nazwiska.
- Wiedziałem że skąd kojarzę twoją twarz. Moja przyjaciółka jest projektantką mody i czasami mi opowiada i pokazuje pokazy mody. Nie mogłem sobie przypomnieć skąd cię kojarzyłem.
Rico dalej nie przejmował się tym kim była, była modelką i teraz już był pewien na którym pokazie ją widział.
- Tylko w domu... czyli w Tropeolum tylko mieszkasz? A jak brzmi w oryginale twoje imię , jeśli to nie super secret informacja.
Rico zaśmiał się sam z siebie, był wariatem nie tylko na papierach miał czasami dziwne pomysły.
- W zasadzie to drużyna została rozwiązana technicznie, ale 10 lat razem walczyliśmy więc w mojej głowie wciąż istnieje. Znaczy wiesz my się znamy, rozmawiamy, mieszkamy w Tro. Jak raz wstąpiłaś do watahy to zawsze do niej należysz.
Aaaa... pytałaś o imię.. dobrze że nie przestawiłem się Rico, robię to wiecznie.
- Podporucznik Ethan Parker- przedstawił się oficjalnie. Rico tak rzadko się przedstawiał imieniem i nazwiskiem że mimowolnie wrzucił tam stopień. Zwykle kiedy to robił było to oficjalne spotkanie. Uśmiechnął się zakłopotany jakby nagle dotarło do niego co mówi.
- Mów mi Ethan - sprostował.
- Della Willow, no tak oczywiście że tak! - wreszcie twarz którą kojarzył przyczepiła mu się do konkretnego nazwiska.
- Wiedziałem że skąd kojarzę twoją twarz. Moja przyjaciółka jest projektantką mody i czasami mi opowiada i pokazuje pokazy mody. Nie mogłem sobie przypomnieć skąd cię kojarzyłem.
Rico dalej nie przejmował się tym kim była, była modelką i teraz już był pewien na którym pokazie ją widział.
- Tylko w domu... czyli w Tropeolum tylko mieszkasz? A jak brzmi w oryginale twoje imię , jeśli to nie super secret informacja.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Della wzięła sobie Bruca na kolana, kiedy tylko jej ręka wróciła do normy. Kot był spokojny, wręcz rozleniwiony i przysypiał. Della gładziła go delikatnie po sierści. Starała się nadążyć nad tym co mówił jej współpasażer. A mówił dużo i szybko.
- Ale wolisz Ethan, czy Rico?
- No tak - pokiwała głową - jestem modelką. Rzadko pokazową, raczej komercyjną.
- Nie, to nie do końca tak, mieszkam w Tropeolum od wielu, wielu lat. Ale mówię o rodzinnym domu w Polsce. To zdecydowanie nie tajemnica. Dalebora Werba, a właściwie Verba, ale ojciec spolszczył nazwisko. Verba to po ukraińsku wierzba, stąd Willow. Mój agent uznał, że moje prawdziwe personalia są za trudne do wymówienia, a ja przyzwyczaiłam się już do Delli.
- Ale wolisz Ethan, czy Rico?
- No tak - pokiwała głową - jestem modelką. Rzadko pokazową, raczej komercyjną.
- Nie, to nie do końca tak, mieszkam w Tropeolum od wielu, wielu lat. Ale mówię o rodzinnym domu w Polsce. To zdecydowanie nie tajemnica. Dalebora Werba, a właściwie Verba, ale ojciec spolszczył nazwisko. Verba to po ukraińsku wierzba, stąd Willow. Mój agent uznał, że moje prawdziwe personalia są za trudne do wymówienia, a ja przyzwyczaiłam się już do Delli.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Rico. Prawie nikt nie mówi do mnie po imieniu. Tylko rodzice i na oficjalnych spotkaniach. Ostatnio mieliśmy rozdanie odznaczeń i miałem takie " dobra to teraz sobie wszyscy przypomną jak mi na imię", łącznie ze mną. Ale to tak czasami jest, na wilkołaka też nikt tak nie mówi. Przyjęlo się że mówi się do niego Wolf od nazwiska, ale na reszta to raczej po imieniu gadamy.
Rico wrócił do swojego stanu, rozmawiał swobodny bardzo przyjacielkim glosem, gestykulując.
- Oo tego nie wiedziałem. Mało polski brzmi... Znaczy przepraszam nie chciałem nic złego powiedzieć. Leo u nas jest z Polski. Znaczy, całkiem z Polski i ma takie strasznie długie nazwisko nikt go nie umie powiedzieć dobrze po za jego żona i Wolfem. Ale on to specjalnie się nauczył dla Madison. Leo.. to oczywiście skrót ale nazwisko... Kossakowesky... Ta końcówka jest na pewno inaczej. On opowiadał trochę o swoim kraju, chociaż może on nie jest dobrym przykładem. Nie czekało go tam nic dobrego - powiedział ostatnie zdanie z przejęciem. Bo serio współczuł Leonowi sytuacji życiowej.
- Ale jak tak mówisz swoje imię to naprawdę Pięknie brzmi. Idealnie pasuje! Wierzba.. oo kojarzę film Willow! lubisz Polskę?
Rico jak zawsze skakał między wszystkim co mu się kojarzyło z danym tematem. Dało się to zatrzymać ale na ten moment Della raczej o tym nie wiedziała. A on był sobą, pełen werwy i zaangażowania. Lubił poznawać ludzi, relacje z innymi były dla niego bardzo cenne i ważne.
Rico wrócił do swojego stanu, rozmawiał swobodny bardzo przyjacielkim glosem, gestykulując.
- Oo tego nie wiedziałem. Mało polski brzmi... Znaczy przepraszam nie chciałem nic złego powiedzieć. Leo u nas jest z Polski. Znaczy, całkiem z Polski i ma takie strasznie długie nazwisko nikt go nie umie powiedzieć dobrze po za jego żona i Wolfem. Ale on to specjalnie się nauczył dla Madison. Leo.. to oczywiście skrót ale nazwisko... Kossakowesky... Ta końcówka jest na pewno inaczej. On opowiadał trochę o swoim kraju, chociaż może on nie jest dobrym przykładem. Nie czekało go tam nic dobrego - powiedział ostatnie zdanie z przejęciem. Bo serio współczuł Leonowi sytuacji życiowej.
- Ale jak tak mówisz swoje imię to naprawdę Pięknie brzmi. Idealnie pasuje! Wierzba.. oo kojarzę film Willow! lubisz Polskę?
Rico jak zawsze skakał między wszystkim co mu się kojarzyło z danym tematem. Dało się to zatrzymać ale na ten moment Della raczej o tym nie wiedziała. A on był sobą, pełen werwy i zaangażowania. Lubił poznawać ludzi, relacje z innymi były dla niego bardzo cenne i ważne.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Della musiała się mocno wytężać żeby nadążyć za towarzyszem.
- Okej, więc Rico. Zapamiętam.
- Kim jest Wilkołak? Twoim kolegą z wojska? A twój oddział to wataha? - dopytywała starając się ułożyć po kolei fakty.
- Mało polsko brzmi imię, czy nazwisko? Dalebora to staropolskie imię, dosłownie oznacza "daleko od walki". A Werba to nazwisko ukraińskie. Mama jest Polką, tata Ukraińcem. Ja też jestem "całkiem" z Polski, z Krakowa. Nie wychowywałam się na Ukrainie, tylko w Polsce. Rozumiem, że Leo, to też twój przyjaciel. A Madision to? Żona Leo? Czy Wolfa? Czekaj, próbuję nadążyć.
- "Ski", na pewno z końcówką "ski". Kossakowski, tak się to mówi.
- Tak, jest film Willow, nawet zrobili ostatnio remake.
- Czy lubię Polskę? Tak, lubię i tęsknię za Krakowem, za górami, na śniegiem, który padał, kiedy byłam dzieckiem. Za Plantami i tramwajami. Za latem i kwitnącymi kasztanami. Za wieloma rzeczami, ale w Tro mam znacznie więcej niż miałabym w Polsce kiedykolwiek.
- Dalebora brzmi pięknie? Nawet w Polsce mieli z tym problem, bo tego imienia się już nie używa. Jest bardzo długie i trudno utworzyć z niego jakiekolwiek zdrobnienie.
- Okej, więc Rico. Zapamiętam.
- Kim jest Wilkołak? Twoim kolegą z wojska? A twój oddział to wataha? - dopytywała starając się ułożyć po kolei fakty.
- Mało polsko brzmi imię, czy nazwisko? Dalebora to staropolskie imię, dosłownie oznacza "daleko od walki". A Werba to nazwisko ukraińskie. Mama jest Polką, tata Ukraińcem. Ja też jestem "całkiem" z Polski, z Krakowa. Nie wychowywałam się na Ukrainie, tylko w Polsce. Rozumiem, że Leo, to też twój przyjaciel. A Madision to? Żona Leo? Czy Wolfa? Czekaj, próbuję nadążyć.
- "Ski", na pewno z końcówką "ski". Kossakowski, tak się to mówi.
- Tak, jest film Willow, nawet zrobili ostatnio remake.
- Czy lubię Polskę? Tak, lubię i tęsknię za Krakowem, za górami, na śniegiem, który padał, kiedy byłam dzieckiem. Za Plantami i tramwajami. Za latem i kwitnącymi kasztanami. Za wieloma rzeczami, ale w Tro mam znacznie więcej niż miałabym w Polsce kiedykolwiek.
- Dalebora brzmi pięknie? Nawet w Polsce mieli z tym problem, bo tego imienia się już nie używa. Jest bardzo długie i trudno utworzyć z niego jakiekolwiek zdrobnienie.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Oo właśnie bo ci nie powiedziałem - nagle zwolnił tempo rozmowy i spojrzał na nią uważnie jakby zdradzał jej największy sekret.
- Jak się gubisz to mówi zwolnij.. albo czekaj Rico. Ja już tak mam.. przełamuje między myślami jakie mam w głowie, i zapominam że ty nie masz dostępu do moich myśli.
- Gail mówi, zawsze sarkastycznie " nie no te drzwi to jednak dało się otworzyć!". Nie lubię tego, ale wiem że tak mam.
Teraz pilnował się żeby składać dokładniejsze zdania.
- Wataha to była formacja, odział specjalny składająca sie z 7 osób. Wilkołak to był nasz szef. Leo był naszym snajperem. A Madison to żona Leo. Była... Jest lekarka, ale zaciągnęła się na front w Afganistanie i Ukrainie. Akurat wykonywaliśmy misje w Afganistanie jak się Leo poznał z Mad. Teraz wróciła oczywiście i pracuje sobie spokojnie w szpitalu New Tropeolum.
- Nazwisko, ale w sumie co ja tam wiem o nazwiskach polskich. "Daleko od walki" - uśmiechnął się spoglądając na nią.
- Podoba mi się twoje imię. - starał się teraz möwic składnię i powoli. Chociaż było widać że to dla niego męczące.
- Leo mieszkał... W dwóch miejscach, ale w jednym siali ziemniaki, albo sprzedawali... W każdym razie z ziemniakami coś było. Oo wiem, mieszkal w Poznan.
- To czemu nie wrócisz do domu? - zaciekawiła go, patrzył na nią życzliwie - Leo ma osobiste powody. No źle mu się tam działo, a ty ma dom i żone.
- Jak się gubisz to mówi zwolnij.. albo czekaj Rico. Ja już tak mam.. przełamuje między myślami jakie mam w głowie, i zapominam że ty nie masz dostępu do moich myśli.
- Gail mówi, zawsze sarkastycznie " nie no te drzwi to jednak dało się otworzyć!". Nie lubię tego, ale wiem że tak mam.
Teraz pilnował się żeby składać dokładniejsze zdania.
- Wataha to była formacja, odział specjalny składająca sie z 7 osób. Wilkołak to był nasz szef. Leo był naszym snajperem. A Madison to żona Leo. Była... Jest lekarka, ale zaciągnęła się na front w Afganistanie i Ukrainie. Akurat wykonywaliśmy misje w Afganistanie jak się Leo poznał z Mad. Teraz wróciła oczywiście i pracuje sobie spokojnie w szpitalu New Tropeolum.
- Nazwisko, ale w sumie co ja tam wiem o nazwiskach polskich. "Daleko od walki" - uśmiechnął się spoglądając na nią.
- Podoba mi się twoje imię. - starał się teraz möwic składnię i powoli. Chociaż było widać że to dla niego męczące.
- Leo mieszkał... W dwóch miejscach, ale w jednym siali ziemniaki, albo sprzedawali... W każdym razie z ziemniakami coś było. Oo wiem, mieszkal w Poznan.
- To czemu nie wrócisz do domu? - zaciekawiła go, patrzył na nią życzliwie - Leo ma osobiste powody. No źle mu się tam działo, a ty ma dom i żone.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Kim jest Gail? I o co chodzi z tymi drzwiami? - Rico może i próbował mówić składnie, ale średnio mu szło. Rozmowa z nim była przyjemnie aprobująca, trzeba było się wysilić, dopytywać, próbować zrozumieć. Zwykle to ona mówiła dużo o sobie, ale to ze względu na to, że każdy chciał wszystko o niej wiedzieć. Tutaj Rico mówił o sobie i to było naprawdę fajne.
- Rico! Bo to nie jest polskie nazwisko - zaśmiała się nawet pod nosem - dwa razy ci mówiłam. To jest nazwisko ukraińskie, mój tata jest Ukraińcem, mama Polką, a ja wychowałam się w Polsce.
- No dobra, to miłe, że ci się podoba to imię - Della przekręciła się żeby siedzieć bokiem i założyć nogę na nogę, dzięki temu wygodniej patrzyło jej się na rozmówcę. Jednocześnie Brusio także zmienił pozycję, spał teraz dziwacznie. część kota była na jej nogach, część na brzuchu, a głowa i łapki na jej piersiach.
- Ale teraz spróbuj powiedzieć je poprawnie. Wyzywam cię!
- Ziemniaków się nie sieje - Della miała wrażenie, że jak tak dalej pójdzie to brzuch zacznie boleć ją ze śmiechu - ziemniaki się sadzi. I na pewno chodzi o Wielkopolskę, czyli Pyrlandie. W Polsce różnie mówi się na ziemniaka, ale akurat w tamtym regionie to "py-ra" - powiedziała po polsku.
- Poznań, z naciskiem na "ń", ale jeśli mówisz, że ktoś tam mieszkał to wtedy jest "Pozna-niu". Ja wiem, to trudny język.
- Nie wrócę bo tu mi lepiej. Tu mam przed sobą cały, wielki świat, tam nie mam żadnych perspektyw. W Polsce nie miałabym żadnych szans zrobić kariery modelki, z resztą... To konserwatywny kraj, rządzony przez ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć władzy. Kobiety traktuje się przedmiotowo, zabiera nam prawa do decydowania o sobie. Mówi się o osobach LGBT+ jako ideologi, jak o wyrzutkach, kimś kto nie ma prawa żyć. Możesz zostać pobity za to, że masz tęczę na koszulce, albo kolorowe włosy. Panuje homofobia, ksenofobia, rasizm. Tęsknię za wieloma małymi rzeczami, ale nie za ogółem. Tam nie mogłabym żyć tak jakbym tego chciała.
- Rico! Bo to nie jest polskie nazwisko - zaśmiała się nawet pod nosem - dwa razy ci mówiłam. To jest nazwisko ukraińskie, mój tata jest Ukraińcem, mama Polką, a ja wychowałam się w Polsce.
- No dobra, to miłe, że ci się podoba to imię - Della przekręciła się żeby siedzieć bokiem i założyć nogę na nogę, dzięki temu wygodniej patrzyło jej się na rozmówcę. Jednocześnie Brusio także zmienił pozycję, spał teraz dziwacznie. część kota była na jej nogach, część na brzuchu, a głowa i łapki na jej piersiach.
- Ale teraz spróbuj powiedzieć je poprawnie. Wyzywam cię!
- Ziemniaków się nie sieje - Della miała wrażenie, że jak tak dalej pójdzie to brzuch zacznie boleć ją ze śmiechu - ziemniaki się sadzi. I na pewno chodzi o Wielkopolskę, czyli Pyrlandie. W Polsce różnie mówi się na ziemniaka, ale akurat w tamtym regionie to "py-ra" - powiedziała po polsku.
- Poznań, z naciskiem na "ń", ale jeśli mówisz, że ktoś tam mieszkał to wtedy jest "Pozna-niu". Ja wiem, to trudny język.
- Nie wrócę bo tu mi lepiej. Tu mam przed sobą cały, wielki świat, tam nie mam żadnych perspektyw. W Polsce nie miałabym żadnych szans zrobić kariery modelki, z resztą... To konserwatywny kraj, rządzony przez ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć władzy. Kobiety traktuje się przedmiotowo, zabiera nam prawa do decydowania o sobie. Mówi się o osobach LGBT+ jako ideologi, jak o wyrzutkach, kimś kto nie ma prawa żyć. Możesz zostać pobity za to, że masz tęczę na koszulce, albo kolorowe włosy. Panuje homofobia, ksenofobia, rasizm. Tęsknię za wieloma małymi rzeczami, ale nie za ogółem. Tam nie mogłabym żyć tak jakbym tego chciała.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Rico naprawdę się starał ukladaćmyśli jednym ciągiem. Drażniło go że nadal nie mówi tego tak jak powinien ale ważniejsza była rozmowa. Miło było się odezwać do kogoś, szczególnie że rozmówczyni tyle wiedziała.
- To z watahy... Bo w grupie było nas 7; ja, Wolf, Leo, Owen, Max, Gail, Han. To taki żart Gaila jak nie rozumie o czym mówię to wtedy daje znać że... Nie rozumiem, że muszę to bardziej wytłumaczyć. I to wlaśnie chodzi o to że siedzisz i nagle to zdanie nie pasuje.
- Aaa no tak mówiłaś! Nie polskie, tym razem zakodowalem - uśmiechnął się życzliwie do niej.
Na wyzwanie uśmiechnął się tylko szerzej, lubił wyzwania. Leo podpuszczał go już aby wymawiał rózne słowa w języku polskim i zdania. Szło mu mocno średnio ale nauczył się.
- Ha! Umiem powiedzieć po polsku " bitwa pod Grunwaldem", chrząszz" - zgubił gdzieś ostatnią literę ale dało się zrozumieć słowo. Bawiło go to ale wyraźnie angażowało mocno skupienie żeby wypowiedzieć slowa - " Arsenal" nie czekaj... To było inaczej " arsenał". " Dzień dibry". I teraz na finał twoje imię... Czekaj.
Skupił się jakby od tego zależało jego życie na chwilę wystawiając doslownie przygryzając kawałek języka.
- Delobora! Haha, Kabum! - zaśmiał się życzliwie.
- Tak, tak to była Pylinda... Tak mówil. I opowiadał o tych py.. Ra? Pyla? A my nie rozumieliśmy o co chodzi. I jeszcze dziwniejsze rzeczy opowiadał, że mają tam budynek chlebaków zwany i kozły co się ruchają na rynku. Dziwne...
Rico nie zwrócił oczywiście szczególnej uwagi na fakt że chodzi o słowo " trykają" ale mu to nie przeszkadzało w rozmowie.
- No to mega smutno, że nie masz tam perspektyw. W kraju powinno się życ spokojnie i swobodnie nie zależnie od tego kim jesteś i jaki jesteś. Bez wykluczeń i ograniczeń. Kurka... To kerancja jest mega ważna - nagle zmarszczył brwi i zaczął mówic poważnie. Zdecydowanie orzejąl go temat rozmowy - ale to by się zgadzało z tym co mówil Leo. On nazywał Polskę Piekłem, więc.. to trochę o tym miejscu mówi. Mega smutna sytuacja. A pomyśleć że na Ukrainę się zgłosiliśmy że ich wspomóc w walce o Wolność, a za granicą mają kraj który jest wolny ale... No właśnie jest, taki zamknięty. Ja jestem w połowie Egipcjaninem, znaczy mój tata wyjechał bo zajmował się praca nad językiem egipskim i właściwie dobrze mu poszło. Bo już tam został, zakochał się i którym po tym pojawiłem się ja.
Nagle zmienił tonacje wypiedzi i historię. Ale widać było też jak z powaznej rozmowy przeszedł płynnie do czegoś innego. Rico w trakcie rozmowy zmieniał wyraz twarzy, gestykulację więc nawet ton głosu.
- To z watahy... Bo w grupie było nas 7; ja, Wolf, Leo, Owen, Max, Gail, Han. To taki żart Gaila jak nie rozumie o czym mówię to wtedy daje znać że... Nie rozumiem, że muszę to bardziej wytłumaczyć. I to wlaśnie chodzi o to że siedzisz i nagle to zdanie nie pasuje.
- Aaa no tak mówiłaś! Nie polskie, tym razem zakodowalem - uśmiechnął się życzliwie do niej.
Na wyzwanie uśmiechnął się tylko szerzej, lubił wyzwania. Leo podpuszczał go już aby wymawiał rózne słowa w języku polskim i zdania. Szło mu mocno średnio ale nauczył się.
- Ha! Umiem powiedzieć po polsku " bitwa pod Grunwaldem", chrząszz" - zgubił gdzieś ostatnią literę ale dało się zrozumieć słowo. Bawiło go to ale wyraźnie angażowało mocno skupienie żeby wypowiedzieć slowa - " Arsenal" nie czekaj... To było inaczej " arsenał". " Dzień dibry". I teraz na finał twoje imię... Czekaj.
Skupił się jakby od tego zależało jego życie na chwilę wystawiając doslownie przygryzając kawałek języka.
- Delobora! Haha, Kabum! - zaśmiał się życzliwie.
- Tak, tak to była Pylinda... Tak mówil. I opowiadał o tych py.. Ra? Pyla? A my nie rozumieliśmy o co chodzi. I jeszcze dziwniejsze rzeczy opowiadał, że mają tam budynek chlebaków zwany i kozły co się ruchają na rynku. Dziwne...
Rico nie zwrócił oczywiście szczególnej uwagi na fakt że chodzi o słowo " trykają" ale mu to nie przeszkadzało w rozmowie.
- No to mega smutno, że nie masz tam perspektyw. W kraju powinno się życ spokojnie i swobodnie nie zależnie od tego kim jesteś i jaki jesteś. Bez wykluczeń i ograniczeń. Kurka... To kerancja jest mega ważna - nagle zmarszczył brwi i zaczął mówic poważnie. Zdecydowanie orzejąl go temat rozmowy - ale to by się zgadzało z tym co mówil Leo. On nazywał Polskę Piekłem, więc.. to trochę o tym miejscu mówi. Mega smutna sytuacja. A pomyśleć że na Ukrainę się zgłosiliśmy że ich wspomóc w walce o Wolność, a za granicą mają kraj który jest wolny ale... No właśnie jest, taki zamknięty. Ja jestem w połowie Egipcjaninem, znaczy mój tata wyjechał bo zajmował się praca nad językiem egipskim i właściwie dobrze mu poszło. Bo już tam został, zakochał się i którym po tym pojawiłem się ja.
Nagle zmienił tonacje wypiedzi i historię. Ale widać było też jak z powaznej rozmowy przeszedł płynnie do czegoś innego. Rico w trakcie rozmowy zmieniał wyraz twarzy, gestykulację więc nawet ton głosu.