[Garvey House] Niespodzianka
Re: [Garvey House] Niespodzianka
- Co??? Mam może stracić dziecko? - Sky była przerażona.
- Nie wiedziałam! - w oczach zaszkliły jej się łzy. Chwilę później się popłakała.
- Mama nie może stracić dzidziusia - płakała.
- Dlatego wróciłeś? Żeby mama mogła odpoczywać? Nic nie powiem, nikomu. Obiecuję.
- Nie wiedziałam! - w oczach zaszkliły jej się łzy. Chwilę później się popłakała.
- Mama nie może stracić dzidziusia - płakała.
- Dlatego wróciłeś? Żeby mama mogła odpoczywać? Nic nie powiem, nikomu. Obiecuję.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Rea przytulił mocno córkę, otarł jej łzy wierzchem dłoni.
- hej.. nie dopuścimy do tego. Wszystko będzie dobrze.
- wróciłem bo moje miejsce jest przy was, bo was kocham, a mama szczególnie potrzebuje teraz uwagi. Wiele lat temu, kiedy myślałem o wielu smutnych rzeczach, wy i mama byłyście moim światłem w ciemnościach. Ilekroć stałem nad przepaścią, przypominałem sobie wasze małe śliczne twarze, że muszę wrócić, że mam swoją przystań. I teraz to ja muszę zaopiekować się moimi księżniczkami. Mogę kochać muzykę, uwielbiać ten zawód, ale Wy jesteście ważniejsze.
- zrobię wszystko żeby mama wyzdrowiała - szepnął opierając podróbek o głowę córki delikatnie. Sam poczuł łzy na policzku - i żeby Moon was poznała.
- hej.. nie dopuścimy do tego. Wszystko będzie dobrze.
- wróciłem bo moje miejsce jest przy was, bo was kocham, a mama szczególnie potrzebuje teraz uwagi. Wiele lat temu, kiedy myślałem o wielu smutnych rzeczach, wy i mama byłyście moim światłem w ciemnościach. Ilekroć stałem nad przepaścią, przypominałem sobie wasze małe śliczne twarze, że muszę wrócić, że mam swoją przystań. I teraz to ja muszę zaopiekować się moimi księżniczkami. Mogę kochać muzykę, uwielbiać ten zawód, ale Wy jesteście ważniejsze.
- zrobię wszystko żeby mama wyzdrowiała - szepnął opierając podróbek o głowę córki delikatnie. Sam poczuł łzy na policzku - i żeby Moon was poznała.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Następnego dnia popołudniu.
Shi przez cały dzień próbowała się pozbierać. Rea zawiózł dzieci do szkoły, a ona została w domu. Ustalili, że jednak wyjadą. Nie chciała zostawiać wszystkiego na jego głowie, dlatego chociaż wyjazdem się zajęła. Wszystko mogła zrobić przez internet nie wychodząc z łóżka. Ostatecznie jednak zamierzali wyjechać na południe Włoch. Shi mogła zarezerwować przez portal dom, ustalić wszystkie zasady, dogodności, nawet wynająć samochód. A przede wszystkim ustalić termin. Kupiła też bilety na samolot, załatwiła wszystkie rezerwacje. Choć tyle mogła. Czy była przekonana do zostawienia córek pod opieką ciotki i ojca... Nie, nie była. Ale w tej chwili nie była przekonana do niczego. W nocy spała z dala od Rea. Nie specjalnie. Po prostu całą noc przeleżała zwinięta w kulkę na swojej połowie.
Kiedy dzieci wróciły ze szkoły, były już najedzone i normalnie pozwolono by im iść do swoich zajęć, dziś zwołano całą czwórkę do salonu. Rain wgramoliła się mamie na kolana. Shi siedziała na kanapie objęta przez Rea, z wiercącą się na jej kolanach Rain. San położyła się na kanapie tak, że nogi miała na oparciu, a głowa zwisała jej z siedziska. Tymczasem Sky usiadła na pufie, a Star obok Sun.
Shi przez cały dzień próbowała się pozbierać. Rea zawiózł dzieci do szkoły, a ona została w domu. Ustalili, że jednak wyjadą. Nie chciała zostawiać wszystkiego na jego głowie, dlatego chociaż wyjazdem się zajęła. Wszystko mogła zrobić przez internet nie wychodząc z łóżka. Ostatecznie jednak zamierzali wyjechać na południe Włoch. Shi mogła zarezerwować przez portal dom, ustalić wszystkie zasady, dogodności, nawet wynająć samochód. A przede wszystkim ustalić termin. Kupiła też bilety na samolot, załatwiła wszystkie rezerwacje. Choć tyle mogła. Czy była przekonana do zostawienia córek pod opieką ciotki i ojca... Nie, nie była. Ale w tej chwili nie była przekonana do niczego. W nocy spała z dala od Rea. Nie specjalnie. Po prostu całą noc przeleżała zwinięta w kulkę na swojej połowie.
Kiedy dzieci wróciły ze szkoły, były już najedzone i normalnie pozwolono by im iść do swoich zajęć, dziś zwołano całą czwórkę do salonu. Rain wgramoliła się mamie na kolana. Shi siedziała na kanapie objęta przez Rea, z wiercącą się na jej kolanach Rain. San położyła się na kanapie tak, że nogi miała na oparciu, a głowa zwisała jej z siedziska. Tymczasem Sky usiadła na pufie, a Star obok Sun.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Rea cieszył się że Shi częściowo zajmie się wyjazdem. To w końcu jej miało być najwygodniej, to ona miała głównie skorzystać na zmianach. Tak wyjazd cieszył go, z Shi było mu dobrze, mimo lat wciąż znajdowali wspólne rzeczy. Ale on przywykł do walizek, niewygodnych hotelowych łóżek, jedzenia czegoś na szybko, spania w autokarze. A tu chodziło przede wszystkim o jej komfort. Faktycznie kiedy odwiózł dzieci do szkoły, zaczepił też Aarona. Chłopak jak zawsze czekał na swoją dziewczynę, w końcu co dzień dziewczyny były podwożenie. Rea na chwilę go odciągnął by zamienić z nim kilka słów. Aaron chodź zaskoczony spokojnie porozmawiał z nim chwilę, potem się pożegnali i wrócił do dziewczyny. Nie powtórzył jej jednak o co dokładnie dopytywał Rea.
Kiedy się zebrali już wszyscy Rea spojrzał na córki poważnie.
- Są dwie ważne rzeczy które chcemy wam przekazać z mamą. Niestety mama jest chora - Rea wziął pod uwagę że mają tu mała Rain która nie koniecznie pojmie definicje " depresja"- i z tego powodu musi zmienić kraj otoczenia. Pojedziemy obydwoje, natomiast wy przez ten czas pozostaniecie pod opieką cioci i dziadka.
Dał chwilę na żądanie pytań przez córki i dopowiedzenie czego przez Shi.
Kiedy się zebrali już wszyscy Rea spojrzał na córki poważnie.
- Są dwie ważne rzeczy które chcemy wam przekazać z mamą. Niestety mama jest chora - Rea wziął pod uwagę że mają tu mała Rain która nie koniecznie pojmie definicje " depresja"- i z tego powodu musi zmienić kraj otoczenia. Pojedziemy obydwoje, natomiast wy przez ten czas pozostaniecie pod opieką cioci i dziadka.
Dał chwilę na żądanie pytań przez córki i dopowiedzenie czego przez Shi.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Shi wiedziała, że dzieciom nie można zostawiać sprawy w ten sposób. Muszą wiedzieć wszystko, dopiero potem zadawać pytania.
- Tak, jestem chora. Mam depresję. Na pewno wiecie co to jest - spojrzała na Sun, później na Sky i Star.
- Miałyście o tym lekcje w szkole.
Rain za to nie wiedziała o co chodzi.
- To znaczy, że mama jest bardzo smutna.
- Jak wtedy, kiedy Sun obcięła włosy mojej lalce? - zapytała dziewczynka.
- Bardziej. Tak jakby wszystkie lalki na świecie miały obcięte włosy, wiesz.
Rain się nie odezwała, jakby trawiąc informację.
- Muszę wyjechać na jakiś czas - zaczęła znowu Shi.
- Do szpitala? - zapytała Sun.
- Nie. Na szczęście nie. Moja pani doktor pozwala mi wyjechać na wakacje, ale jeśli mi się nie poprawi będę musiała być w szpitalu. Dlatego musimy z tatą wyjechać na jakiś czas i dlatego dziadek z wami zamieszka, a ciocia będzie odwozić i przywozić was ze szkoły.
- Na długo? - odezwała się Sky.
- Na 4 tygodnie.
- Co? - zdziwiła się.
- Na miesiąc - powtórzyła Shi.
- To strasznie długo - wtrąciła się Sun.
- Nie marudź - odpowiedziała jej Star - mama jest teraz najważniejsza.
- Wyjeżdżamy z tatą wo Włoch na 4 tygodnie, możecie do nas dzwonić i z nami rozmawiać. Nie zostawiamy was.
- Nie jedź - wtrąciła się Rain.
- Muszę kochanie. Ale dziadek bardzo was kocha i z wami zostanie.
- Jest jeszcze jedna rzecz o której musicie wiedzieć. Będziecie miały siostrę - Shi uśmiechnęła się. Star już wiedziała, więc także się uśmiechnęła.
- I właśnie też ze względu na małą Moon muszę odpocząć. Rozumiecie?
- Tak, jestem chora. Mam depresję. Na pewno wiecie co to jest - spojrzała na Sun, później na Sky i Star.
- Miałyście o tym lekcje w szkole.
Rain za to nie wiedziała o co chodzi.
- To znaczy, że mama jest bardzo smutna.
- Jak wtedy, kiedy Sun obcięła włosy mojej lalce? - zapytała dziewczynka.
- Bardziej. Tak jakby wszystkie lalki na świecie miały obcięte włosy, wiesz.
Rain się nie odezwała, jakby trawiąc informację.
- Muszę wyjechać na jakiś czas - zaczęła znowu Shi.
- Do szpitala? - zapytała Sun.
- Nie. Na szczęście nie. Moja pani doktor pozwala mi wyjechać na wakacje, ale jeśli mi się nie poprawi będę musiała być w szpitalu. Dlatego musimy z tatą wyjechać na jakiś czas i dlatego dziadek z wami zamieszka, a ciocia będzie odwozić i przywozić was ze szkoły.
- Na długo? - odezwała się Sky.
- Na 4 tygodnie.
- Co? - zdziwiła się.
- Na miesiąc - powtórzyła Shi.
- To strasznie długo - wtrąciła się Sun.
- Nie marudź - odpowiedziała jej Star - mama jest teraz najważniejsza.
- Wyjeżdżamy z tatą wo Włoch na 4 tygodnie, możecie do nas dzwonić i z nami rozmawiać. Nie zostawiamy was.
- Nie jedź - wtrąciła się Rain.
- Muszę kochanie. Ale dziadek bardzo was kocha i z wami zostanie.
- Jest jeszcze jedna rzecz o której musicie wiedzieć. Będziecie miały siostrę - Shi uśmiechnęła się. Star już wiedziała, więc także się uśmiechnęła.
- I właśnie też ze względu na małą Moon muszę odpocząć. Rozumiecie?
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Rea objął mocniej żonę, obserwując reakcję dzieci.
- Wiemy że to długo, ale poradzicie sobie na pewno - powiedział uspokajająco - będziemy do was dzwonić i tęsknić.
Pogładził Rain po włosach i pocałował w czubek głowy
- Mama bardzo potrzebuje tego wyjazdu, ale .. to tak jak ja wyjeżdżam od czasu do czasu. Nim się spostrzeżesz będziemy z powrotem. Po za tym będziecie mogli do nas dzwonić - to ostatnie zdanie powtórzył do wszystkich dzieciaków.
Spojrzał powoli po ich twarzach, wiedział że sobie poradzą ale też domyślał się, że to dla nich trudne.
Na wspomnienie, że pojawi się Moon, Rea uśmiechnął się szerzej, to była wspaniała wiadomość. Niby słyszał z każdą córką tą informację, ale one przynosiły mu tyle radości, obaw i miłości. To się po prostu nie zmieniało. Dzieciaki pokiwały głowami, chyba nie do końca pewne, ale zrozumiały treść informacji jakie im przekazano.
- Może dziś wieczorem wspólnie coś porobimy? - zaproponował Rea, obejrzenie czegoś, gra w planszówkę była okazją do rozwiania wątpliwości u dziewczynek.
- Wiemy że to długo, ale poradzicie sobie na pewno - powiedział uspokajająco - będziemy do was dzwonić i tęsknić.
Pogładził Rain po włosach i pocałował w czubek głowy
- Mama bardzo potrzebuje tego wyjazdu, ale .. to tak jak ja wyjeżdżam od czasu do czasu. Nim się spostrzeżesz będziemy z powrotem. Po za tym będziecie mogli do nas dzwonić - to ostatnie zdanie powtórzył do wszystkich dzieciaków.
Spojrzał powoli po ich twarzach, wiedział że sobie poradzą ale też domyślał się, że to dla nich trudne.
Na wspomnienie, że pojawi się Moon, Rea uśmiechnął się szerzej, to była wspaniała wiadomość. Niby słyszał z każdą córką tą informację, ale one przynosiły mu tyle radości, obaw i miłości. To się po prostu nie zmieniało. Dzieciaki pokiwały głowami, chyba nie do końca pewne, ale zrozumiały treść informacji jakie im przekazano.
- Może dziś wieczorem wspólnie coś porobimy? - zaproponował Rea, obejrzenie czegoś, gra w planszówkę była okazją do rozwiania wątpliwości u dziewczynek.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
- Zaraz, zaraz, tato! Moment - powiedziała Sky.
- Mamo, naprawdę jesteś w ciąży?
- Tak, jestem w ciąży - Shi rozpromieniła się nagle.
- I to dziewczynka?
- Tak, to kolejna dziewczynka, damy jej na imię Moon.
- Nie rozumiem - wtrąciła się Rain.
- Będziemy mieli dzidziusia kochanie - tłumaczyła Shi.
- Skąd go weźmiemy? - spytała Rain.
- No przecież mama go ma! - powiedziała Sun.
- Gdzie?
- W brzuszku słoneczko, siedzi sobie tam i jest malutki.
- Jak to w brzuszku? - Rain spojrzała na brzuch swojej mamy.
- Gdzie w brzuszku? - podniosła sweter i spojrzała na jej brzuch.
- Nie rozumiem.
Shi wzięła obie rączki Rain i położyła je na swoim nagim brzuchu.
- Jest tam w środku. Jeszcze go nie czujesz, ale dzidziuś będzie rósł i rósł i mama będzie miała co raz większy brzuch, a potem pojedziemy do szpitala i dzidziuś wyjdzie do nas na świat.
Mała Rain patrzyła z zaciekawieniem na mamę, aż w końcu puściła jej rękę i wpakowała głowę pod sweter Shi.
- Halo? Dzidzi? Jesteś tam?
Wszyscy nagle wybuchnęli śmiechem, najbardziej śmiała się oczywiście Sun. Star i Sky spojrzały po sobie, aż w końcu przytuliły się mocno. To wystarczyło by się pogodziły.
Shi śmiała się w głos.
- Wiesz Rain, ona cię jeszcze nie słyszy.
Mała wyjęła głowę spod swetra.
- Będzie mieszkać ze mną? - zapytała.
- Nie. Pamiętacie mój gabinet? Zamykałam go przed wami. Chciałam wam zrobić niespodziankę, zrobiłam tam pokój dla Moon.
- Mamo? - odezwała się Sky.
- Od dawna wiesz?
- Od jakiegoś czasu, ale Moon ma już 16ście tygodni.
- Czyli cztery miesiące - dodała nastolatka.
- Dlaczego nie widać ci brzucha? - dopytywała.
- Właśnie dlatego, że jestem chora. Przez depresję bardzo schudłam i teraz nie mogę przybrać na wadze. Dziecko jest malutkie, na razie wszystko dobrze, ale muszę więcej jeść, żeby było zdrowe.
- Chcę zobaczyć pokój! - wykrzyknęła Sun.
- Ja też! - zawtórowała jej Rain.
- Już, już - Shi wstała powoli z kanapy. Wszyscy udali się na górę żeby obejrzeć pokój Moon. Nagle Star pociągnęła mamę za rękę i odciągnęła lekko na bok.
- Mamo... Ja wiedziałam...
Shi zmarszczyła brwi.
- Co wiedziałaś? - zapytała zdziwiona.
- Że jesteś chora, że wyjedziecie, że będziemy miały siostrę. Tata mi wczoraj powiedział. Bałam się, że masz raka i że przez niego straciłaś ciążę. Podejrzałam pokój jakiś czas temu. Myślałam, że zamykasz go bo nie ma już dziecka i nie chcesz nam powiedzieć. Ale tata mi wyjaśnił. Tylko nie chcę żebyś ty się na mnie złościła. Przepraszam, że zajrzałam.
- Kochanie... - westchnęła Shi i objęła córkę przytulając mocno do siebie. Uwielbiała to robić. Kochała tulić do siebie dzieci, nawet jej nastolatki. Wtedy czuła ich ciepło i miłość. To dawało jej siłę w tym całym bałaganie.
- Nie gniewam się. Nic się nie stało.
- Naprawdę z Moon jest teraz dobrze? - spytała córka tuląc się do mamy.
- Naprawdę. Wszystko jest z nią dobrze. Będzie rosła i niedługo przyjdzie na świat.
- Czy ja dobrze myślę, że Moon powinna się urodzić na święta? - zapytała uśmiechając się.
Shi przytaknęła.
- Na święta, może ciut po świętach. Zobaczymy, ale tak, powinna się urodzić pod koniec grudnia.
Pokój został obejrzany wzdłuż i wszerz.
- No to co robimy? - spytała Shi.
- Lody, popcorn, pizza? I księżniczki?
- KSIĘŻNICZKI! - Rain wydarła się jak dziki kotek.
- ELSA! - wariowała.
- Nie! Nie ma mowy! - zaprotestowała Sun - ja chcę Dżasminę! Oglądamy Alladyna.
- Ja bym wolała Vaianę - powiedziała Star.
- A ja Encanto, albo Rio - podpowiedziała Sky.
- Kraina Lodu! - darła się Rain.
- Hej, Rain, już, spokojnie - Shi schyliła się i chwyciła Rain za ramiona. Potem wycałowała całą jej buźkę.
- Zrobimy maraton! Siedzimy i oglądamy księżniczki z tatą, może być?
- Taaaaak! - posypały się krzyki.
Kilka chwil później dziewczynki były już w salonie. Wszyscy siedzieli na długiej, miękkiej kanapie, przed wielkim, płaskim telewizorem. Na środku siedziała Rain, po jednej jej stronie Rea, po drugiej Shi. Miała mamę i tatę obok siebie. Była wtulona w ich oboje. Skay i Star objęły się i usadowiły obok, a Sun jak zwykle wisiała głową w dół, chociaż mama mówiła żeby tak nie robiła. Pizza była już zamówiona, a w losowaniu wygrało Encanto, więc Shi włączyła właśnie tą bajkę. Ona i dziewczynki znały wszystkie piosenki i śpiewały przez cały film. Sun wariowała przy piosence Presja, Rain tańczyła do Bruna. To było oglądanie pełne zabawy i śmiechu. Zjedli pizzę, a na kolejnym filmie wszyscy dostali pozwolenie na lody. Pierwsza padła Rain. Po drugiej bajce Rea zaniósł ją do łóżka. Po kolejnej odpłynęła Sun. Wkrótce potem Sky i Star zasnęły wtulone w siebie.
W salonie był wielki bałagan. Wszystkie poduszki były porozrzucane po dywanie, kawałki pizzy leżały na stole wśród miseczek po lodach. Wszędzie było pełno popcornu. Na kanapach leżały różdżki, plastikowe diademy, kolorowe włosy. Tak wyglądał dom dużej rodziny po maratonie filmowym. Shi usiadła na jednej z kanap i uśmiechnęła się do siebie. Po raz pierwszy miała poczucie, że może czuć się szczęśliwa, a nie zmartwiona bałaganem.
- Mamo, naprawdę jesteś w ciąży?
- Tak, jestem w ciąży - Shi rozpromieniła się nagle.
- I to dziewczynka?
- Tak, to kolejna dziewczynka, damy jej na imię Moon.
- Nie rozumiem - wtrąciła się Rain.
- Będziemy mieli dzidziusia kochanie - tłumaczyła Shi.
- Skąd go weźmiemy? - spytała Rain.
- No przecież mama go ma! - powiedziała Sun.
- Gdzie?
- W brzuszku słoneczko, siedzi sobie tam i jest malutki.
- Jak to w brzuszku? - Rain spojrzała na brzuch swojej mamy.
- Gdzie w brzuszku? - podniosła sweter i spojrzała na jej brzuch.
- Nie rozumiem.
Shi wzięła obie rączki Rain i położyła je na swoim nagim brzuchu.
- Jest tam w środku. Jeszcze go nie czujesz, ale dzidziuś będzie rósł i rósł i mama będzie miała co raz większy brzuch, a potem pojedziemy do szpitala i dzidziuś wyjdzie do nas na świat.
Mała Rain patrzyła z zaciekawieniem na mamę, aż w końcu puściła jej rękę i wpakowała głowę pod sweter Shi.
- Halo? Dzidzi? Jesteś tam?
Wszyscy nagle wybuchnęli śmiechem, najbardziej śmiała się oczywiście Sun. Star i Sky spojrzały po sobie, aż w końcu przytuliły się mocno. To wystarczyło by się pogodziły.
Shi śmiała się w głos.
- Wiesz Rain, ona cię jeszcze nie słyszy.
Mała wyjęła głowę spod swetra.
- Będzie mieszkać ze mną? - zapytała.
- Nie. Pamiętacie mój gabinet? Zamykałam go przed wami. Chciałam wam zrobić niespodziankę, zrobiłam tam pokój dla Moon.
- Mamo? - odezwała się Sky.
- Od dawna wiesz?
- Od jakiegoś czasu, ale Moon ma już 16ście tygodni.
- Czyli cztery miesiące - dodała nastolatka.
- Dlaczego nie widać ci brzucha? - dopytywała.
- Właśnie dlatego, że jestem chora. Przez depresję bardzo schudłam i teraz nie mogę przybrać na wadze. Dziecko jest malutkie, na razie wszystko dobrze, ale muszę więcej jeść, żeby było zdrowe.
- Chcę zobaczyć pokój! - wykrzyknęła Sun.
- Ja też! - zawtórowała jej Rain.
- Już, już - Shi wstała powoli z kanapy. Wszyscy udali się na górę żeby obejrzeć pokój Moon. Nagle Star pociągnęła mamę za rękę i odciągnęła lekko na bok.
- Mamo... Ja wiedziałam...
Shi zmarszczyła brwi.
- Co wiedziałaś? - zapytała zdziwiona.
- Że jesteś chora, że wyjedziecie, że będziemy miały siostrę. Tata mi wczoraj powiedział. Bałam się, że masz raka i że przez niego straciłaś ciążę. Podejrzałam pokój jakiś czas temu. Myślałam, że zamykasz go bo nie ma już dziecka i nie chcesz nam powiedzieć. Ale tata mi wyjaśnił. Tylko nie chcę żebyś ty się na mnie złościła. Przepraszam, że zajrzałam.
- Kochanie... - westchnęła Shi i objęła córkę przytulając mocno do siebie. Uwielbiała to robić. Kochała tulić do siebie dzieci, nawet jej nastolatki. Wtedy czuła ich ciepło i miłość. To dawało jej siłę w tym całym bałaganie.
- Nie gniewam się. Nic się nie stało.
- Naprawdę z Moon jest teraz dobrze? - spytała córka tuląc się do mamy.
- Naprawdę. Wszystko jest z nią dobrze. Będzie rosła i niedługo przyjdzie na świat.
- Czy ja dobrze myślę, że Moon powinna się urodzić na święta? - zapytała uśmiechając się.
Shi przytaknęła.
- Na święta, może ciut po świętach. Zobaczymy, ale tak, powinna się urodzić pod koniec grudnia.
Pokój został obejrzany wzdłuż i wszerz.
- No to co robimy? - spytała Shi.
- Lody, popcorn, pizza? I księżniczki?
- KSIĘŻNICZKI! - Rain wydarła się jak dziki kotek.
- ELSA! - wariowała.
- Nie! Nie ma mowy! - zaprotestowała Sun - ja chcę Dżasminę! Oglądamy Alladyna.
- Ja bym wolała Vaianę - powiedziała Star.
- A ja Encanto, albo Rio - podpowiedziała Sky.
- Kraina Lodu! - darła się Rain.
- Hej, Rain, już, spokojnie - Shi schyliła się i chwyciła Rain za ramiona. Potem wycałowała całą jej buźkę.
- Zrobimy maraton! Siedzimy i oglądamy księżniczki z tatą, może być?
- Taaaaak! - posypały się krzyki.
Kilka chwil później dziewczynki były już w salonie. Wszyscy siedzieli na długiej, miękkiej kanapie, przed wielkim, płaskim telewizorem. Na środku siedziała Rain, po jednej jej stronie Rea, po drugiej Shi. Miała mamę i tatę obok siebie. Była wtulona w ich oboje. Skay i Star objęły się i usadowiły obok, a Sun jak zwykle wisiała głową w dół, chociaż mama mówiła żeby tak nie robiła. Pizza była już zamówiona, a w losowaniu wygrało Encanto, więc Shi włączyła właśnie tą bajkę. Ona i dziewczynki znały wszystkie piosenki i śpiewały przez cały film. Sun wariowała przy piosence Presja, Rain tańczyła do Bruna. To było oglądanie pełne zabawy i śmiechu. Zjedli pizzę, a na kolejnym filmie wszyscy dostali pozwolenie na lody. Pierwsza padła Rain. Po drugiej bajce Rea zaniósł ją do łóżka. Po kolejnej odpłynęła Sun. Wkrótce potem Sky i Star zasnęły wtulone w siebie.
W salonie był wielki bałagan. Wszystkie poduszki były porozrzucane po dywanie, kawałki pizzy leżały na stole wśród miseczek po lodach. Wszędzie było pełno popcornu. Na kanapach leżały różdżki, plastikowe diademy, kolorowe włosy. Tak wyglądał dom dużej rodziny po maratonie filmowym. Shi usiadła na jednej z kanap i uśmiechnęła się do siebie. Po raz pierwszy miała poczucie, że może czuć się szczęśliwa, a nie zmartwiona bałaganem.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Rea nawet się nie wtrącał do rozmów dziewczynek, obserwował je z uśmiechem, ale tam się zmieniało wszystko jak w kalejdoskopie. Nim zdążył by odpowiedzieć na jedno pytanie, otrzymał by pięć kolejnych. To były momenty, kiedy cieszył się że Shi jest jaka jest, ona wiedziała co powiedzieć, którą z dziewczynek uspokoić, jak odpowiedzieć na pytanie. I miał świadomość, że teraz sam będzie musiał się tego nauczyć. Bajki oglądali często, cieszył się bardzo że uwielbiają je, tańczą i śpiewają, były wtedy urocze i radosne. Te dni kiedy był w domu, odcinał się mocno od spraw zawodowych. Katerina tego nienawidziła, bo uważała że pracować należy zawsze, ale nie miała wyboru. Po seansie, mężczyzna zajął się nieco chociaż sprzątnięciem salonu, zaniesieniem misek do kuchni, usunięciem pozostałości po pizzy, poprawił też nieco poduszki zrzucone na podłogę. Jeśli on się tym zajmie, Shi będzie mogła spokojnie posiedzieć sobie na kanapie. Stąd wrócił do niej dopiero, kiedy wywiązał się z tego obowiązku i wstawił zmywarkę. Popcorn częściowo pozostał na podłodze, ale tym mężczyzna uznał że zajmie się rano. Teraz zrobił jedynie kubek ulubionej herbaty żony i przeszedł do salonu, siadając kawałek dalej od Shi.
- I jak się masz? - zapytał stawiając przed nią kubek - przynieść ci jabłko? Albo coś słodkiego?
Spojrzał na Shi, dla niego wciąż była piękna i pociągała go, minęło 15 lat to się nie zmieniało. Przyglądał się jej, wspominając wspaniałe chwilę jakie spędzili i jakie jeszcze mogą spędzić.
- Masz chłodne stopy - stwierdził to dotykając jej stóp - zaraz jakiś kocyk...
Rozejrzał się i faktycznie ułożył go tak by grzał stopy Shi.
- I jak się masz? - zapytał stawiając przed nią kubek - przynieść ci jabłko? Albo coś słodkiego?
Spojrzał na Shi, dla niego wciąż była piękna i pociągała go, minęło 15 lat to się nie zmieniało. Przyglądał się jej, wspominając wspaniałe chwilę jakie spędzili i jakie jeszcze mogą spędzić.
- Masz chłodne stopy - stwierdził to dotykając jej stóp - zaraz jakiś kocyk...
Rozejrzał się i faktycznie ułożył go tak by grzał stopy Shi.
Re: [Garvey House] Niespodzianka
Shi podziękowała za herbatę, ale tymczasowo odłożyła kubek na stolik. Kiedy Rea usiadł obok przez chwilę nic nie mówiła. Potem jednak chwyciła za pilota i włączyła film Deep Water Horizon, lubiła filmy katastroficzne, ciekawiły ją, nawet takie, które nie kończyły się dobrze. Deep Water był filmem opowiadającym o platformie wiertniczej, na której wybucha pożar. Włączyła go jednak nie dla samego oglądania, a po to, by po prostu coś leciało w tle. Zaczęła się wiercić i w końcu położyła się na plecach układając głowę na kolanach Rea.
- Przepraszam - powiedziała smutno.
- Nie chciałam by tak to wyszło. Byłam zła, załamana, przybita. Czekałam aż wrócisz, żeby wszystko powiedzieć. Teraz wiem, że nie trzeba było czekać, tylko zrobić to wcześniej. Ale kiedy dowiedziałam się o Moon... Na początku się cieszyłam, ale potem czułam, że ta ciąża tylko mnie dobija, nie daje żyć. Ciebie nie było, dziewczynki ciągle coś wymyślają. Star i Sky tak szybko dorastają, rozglądają się za chłopcami. Jeszcze ta ich kłótnia. Jestem tym taka zmęczona i martwię się o Moon. Wiem, że lekarze powiedzieli, że wszystko w porządku, ale i tak się martwię. W końcu dzisiaj podali mi leki. A co jeśli zrobili jej krzywdę?
- Przepraszam - powiedziała smutno.
- Nie chciałam by tak to wyszło. Byłam zła, załamana, przybita. Czekałam aż wrócisz, żeby wszystko powiedzieć. Teraz wiem, że nie trzeba było czekać, tylko zrobić to wcześniej. Ale kiedy dowiedziałam się o Moon... Na początku się cieszyłam, ale potem czułam, że ta ciąża tylko mnie dobija, nie daje żyć. Ciebie nie było, dziewczynki ciągle coś wymyślają. Star i Sky tak szybko dorastają, rozglądają się za chłopcami. Jeszcze ta ich kłótnia. Jestem tym taka zmęczona i martwię się o Moon. Wiem, że lekarze powiedzieli, że wszystko w porządku, ale i tak się martwię. W końcu dzisiaj podali mi leki. A co jeśli zrobili jej krzywdę?
Re: [Garvey House] Niespodzianka
- Shi - Rea pogladził jej włosy troskliwie - powinnaś wcześniej o tym powiedzieć, ale też ją powinienem od razu zareagować. Muszę zmienić swój sposób pracy, skoro mnie potrzebujecie to muszę coś wymyśleć. Jestem twoim mężem i ojcem to po mojej stronie leży bład. Nie powinienem cię aż tak obciażac. Za to ciebie przepraszam, że nie zauważylem jak wiele dźwigasz.
Mężczyzna patrzył na nią i mówił, taki był Rea. Był szczery i naprawdę uważał że to on spieprzył, że powinien inaczej to zrobić, być bardziej obecny w życiu rodziny.
- Nic nie mów, naprawie to. Moon jest bezpieczna ale to ty musisz odpocząć, ty jesteś tu najważniejsza - schylił się i pocałował ją w środek czoła. Obydwoje wiemy jak ciężko bywa z depresją, musisz się na mnie teraz oprzeć i wypocząć. Wrócić do sił. Stąd ten wyjazd jest konieczny, ale jestem pewien że dzieciaki będą bezpieczne, a my jak wrócimy to będziesz będziesz czuć się dobrze.
Naprawdę w to wierzył, był przekonany, że poradzą sobie. Z czasem wszystko wróci do normy i będzie normalniej.
- Ja coś wymyślę - dodał zapewniając Shi - jak wrócimy będę miał plan związany już z zespołem, pogadam z nimi i ustalimy coś. No i z menadżerem wiadomo.
Mężczyzna patrzył na nią i mówił, taki był Rea. Był szczery i naprawdę uważał że to on spieprzył, że powinien inaczej to zrobić, być bardziej obecny w życiu rodziny.
- Nic nie mów, naprawie to. Moon jest bezpieczna ale to ty musisz odpocząć, ty jesteś tu najważniejsza - schylił się i pocałował ją w środek czoła. Obydwoje wiemy jak ciężko bywa z depresją, musisz się na mnie teraz oprzeć i wypocząć. Wrócić do sił. Stąd ten wyjazd jest konieczny, ale jestem pewien że dzieciaki będą bezpieczne, a my jak wrócimy to będziesz będziesz czuć się dobrze.
Naprawdę w to wierzył, był przekonany, że poradzą sobie. Z czasem wszystko wróci do normy i będzie normalniej.
- Ja coś wymyślę - dodał zapewniając Shi - jak wrócimy będę miał plan związany już z zespołem, pogadam z nimi i ustalimy coś. No i z menadżerem wiadomo.