[Dom Willa] Koniec, czy początek?
[Dom Willa] Koniec, czy początek?
Will wrócił do domu wcześniej niż planował. Jego czas pracy był rożny, czasem kończył wcześniej, czasem późno, a czasem dzwonili do niego w środku nocy, żeby przyjechał na interwencje. No cóż takie życie. Wykąpał się, przebrał, ułożył włosy i poszedł do kuchni, zamierzał ugotować coś dla Hope, żeby mogła zjeść ciepły posiłek. Miała przyjść po pracy, tak się umówili. Niestety ten dzień prawdopodobnie miała zakończyć jedną wielką porażką. No ale cóż, nie chciał brnąć w związek bez przyszłości. David miał sporo racji w tym co mówił. To właściwie przez niego zdecydował się na rozmowę z Hope. Denerwował się, zdawał sobie sprawę, że to może być koniec, chociaż tego nie chciał. Miał wrażenie, że dla Hope najgorszym problemem będzie seks. Dla niego wszystkie elementy były ważne. Jej brak zaangażowania, zamknięcie w sobie, brak chęci zamieszkania razem. Było tego więcej. William właśnie o tym rozmyślał. Wstawiając zupę na obiad starał się znaleźć w głowie odpowiednie słowa i zwroty, które byłby na tyle lekki by nie urazić Hope, ale też mówiłby w prost o co chodzi.
W końcu usiadł na kanapie z Gwennie na kolana. Włączył sobie film na telewizorze i po prostu siedział i czekał.
W końcu usiadł na kanapie z Gwennie na kolana. Włączył sobie film na telewizorze i po prostu siedział i czekał.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Samochód Hope podjechał na podjazd o 18 zgodnie z przewidywaniami. Wysiadła z niego, zatrzasneła drzwi, wypisziła psiaka którego zresztą od razu jeszcze wyprowadziła. Trzymając torebkę na przedramieniu kończyła rozmowę, chyba zresztą telefon był z pracy. Dopiero po zakończeniu jej rozłaczyła się i ruszyła do domu.Gniewko wbiegł śmialo do domu rozglądając się na oko, kiedy tylko zauwazył Willa podbieg wesoło merdajac ogonem. Gniewko dość szybko zaakceptował mężczyzne, do Gwenni miał zdrowy dystans.
- część! - usłyszał jej głos na korytarzu i stukot obcasów. Zdjęła je zostawiając w tym samym miejscu co zawsze pod wieszakiem na który odłożyła kurtkę.
Przeszła już na boso do pokoju.
- Co tak ładnie pachnie?- zapytała wesoło. Pocałowała Willa na chwilę przekładając Gwenni z jego kolan i sama zajmując to miejsce. Odsunęła się dopiero po chwili tak by na niego spojrzeć.
- Co to za grobowe spojrzenie? Coś się stało? - zapytała go. 5 lat wystarczyło by odrożniala miny od siebie. Był dziwnie spięty. Pogładziła go po policzku z troską.
- część! - usłyszał jej głos na korytarzu i stukot obcasów. Zdjęła je zostawiając w tym samym miejscu co zawsze pod wieszakiem na który odłożyła kurtkę.
Przeszła już na boso do pokoju.
- Co tak ładnie pachnie?- zapytała wesoło. Pocałowała Willa na chwilę przekładając Gwenni z jego kolan i sama zajmując to miejsce. Odsunęła się dopiero po chwili tak by na niego spojrzeć.
- Co to za grobowe spojrzenie? Coś się stało? - zapytała go. 5 lat wystarczyło by odrożniala miny od siebie. Był dziwnie spięty. Pogładziła go po policzku z troską.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Will faktycznie był spięty. Nawet nie wiedział od czego właściwie powinien zacząć. Oczywiście było mu miło, że usiadła mu na kolanach. Objął nią i oddawał pocałunki.
- Gotuje obiad - powiedział.
- Chcę żebyś coś zjadła, jesteś po pracy. I na pewno zmęczona - wyjaśnił.
- Grobowa? Niee. Coś ty. Po prostu... Chciałabym porozmawiać, ale najpierw zjedz obiad.
Will nie czuł się pewnie, miał do poruszenia kilka tematów, bardzo ważnych tematów i miał wrażenie, że to może ją przytłoczyć, ale wszystkie tematy o które chciał poruszyć łączyły się w całość.
- Gotuje obiad - powiedział.
- Chcę żebyś coś zjadła, jesteś po pracy. I na pewno zmęczona - wyjaśnił.
- Grobowa? Niee. Coś ty. Po prostu... Chciałabym porozmawiać, ale najpierw zjedz obiad.
Will nie czuł się pewnie, miał do poruszenia kilka tematów, bardzo ważnych tematów i miał wrażenie, że to może ją przytłoczyć, ale wszystkie tematy o które chciał poruszyć łączyły się w całość.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Chasło chciałbym porozmawiać spowodowało że Hope się spieła. Spojrzała na Willa zaniepokojona.
- zjem poźniej zupę, jadłam w przerwie...
-Jeśli chcesz pogadać to porozmawiajmy - starała się zabrzmieć łagodnie uli pozytywnie. Usiadła na przeciw niego i złożyła dłonie. Dopiero teraz zobaczył że ma nowy pierścionek, srebrny bardzo drobny z grawerowanym kwiatkiem róży.
- Möw Will co ci leży na wątrobie - delikatnie uchwyciła jego dłoń w swoje drobne.
- zjem poźniej zupę, jadłam w przerwie...
-Jeśli chcesz pogadać to porozmawiajmy - starała się zabrzmieć łagodnie uli pozytywnie. Usiadła na przeciw niego i złożyła dłonie. Dopiero teraz zobaczył że ma nowy pierścionek, srebrny bardzo drobny z grawerowanym kwiatkiem róży.
- Möw Will co ci leży na wątrobie - delikatnie uchwyciła jego dłoń w swoje drobne.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Will dojrzał pierścionek i mocno się zaniepokoił. Nie mówiłam mu nic, że kupiła sobie nową biżuterię. Nie podobało mi się to.
- Co to? - wskazał na jej dłoń.
- Co to? - wskazał na jej dłoń.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Hope chwile patrzyła na niego, potem na swoją dłoń.
- Należala do mojej mamy - powiedziała cichutko i powoli.
Zdjęła i podała mu by obejrzał.
- Należala do mojej mamy - powiedziała cichutko i powoli.
Zdjęła i podała mu by obejrzał.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Will objął mocno Hope, otaczając ją swoimi ramionami. Westchnął.
- Będzie dobrze Nadi, obiecuję, wszystko rozwiążemy, tylko już się nie smuć. Pojedziemy do ciebie po rzeczy, a później zdecydujemy co dalej - pocałował ją czule w czubek głowy. W końcu się odsunął i spojrzał jej w oczy.
- Nie smuć się kochanie. Ułoży się. Chcę być twoim wsparciem, nie problemem. Jedźmy do twojego mieszkania.
Kilka godzin później...
Will zorganizował kartony, dzięki którym mogli spakować sporą ilość rzeczy Hope. Atmosfera była nieco dziwna, napięta, ale rozmawiali, a to najważniejsze. Kiedy przyjechali pod dom Willa, mężczyzna wypakował wszystkie kartony i walizki, wtaszczył wszystko do przedpokoju, ale miał już wszystko co wieźli.
- I już. Twoje rzeczy u mnie - uśmiechnął się.
- Jak się czujesz?
- Będzie dobrze Nadi, obiecuję, wszystko rozwiążemy, tylko już się nie smuć. Pojedziemy do ciebie po rzeczy, a później zdecydujemy co dalej - pocałował ją czule w czubek głowy. W końcu się odsunął i spojrzał jej w oczy.
- Nie smuć się kochanie. Ułoży się. Chcę być twoim wsparciem, nie problemem. Jedźmy do twojego mieszkania.
Kilka godzin później...
Will zorganizował kartony, dzięki którym mogli spakować sporą ilość rzeczy Hope. Atmosfera była nieco dziwna, napięta, ale rozmawiali, a to najważniejsze. Kiedy przyjechali pod dom Willa, mężczyzna wypakował wszystkie kartony i walizki, wtaszczył wszystko do przedpokoju, ale miał już wszystko co wieźli.
- I już. Twoje rzeczy u mnie - uśmiechnął się.
- Jak się czujesz?
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
Hope wyglądała nieco na przestraszoną, mówiła nie wiele ale jeśli już to konkretnie. Weszła do przedpokoju i rozejrzała się. I już spakowała całe swoje życie do kartonów. Po raz pierwszy naprawdę się bała, zrobiła coś co było nie nietypowe dla niej. Chciała odciąć się wreszcie i zacząć żyć z Willem, ale też była mała cząstka nie totalnie przerażona.
Uniosła wzrok spoglądając na mężczyznę przed nim.
- Nie pewnie - przyznała się. Nie było sensu kłamać, znał ją zbyt długo. Ale spróbowała się delikatnie uśmiechnąć.
- Rozpakuję część rzeczy - zaproponowała chwytając jeden z dużych kartonów, ruszając w stronę sypialni.
Chciała to sobie poukładać. Ułożyła karton na łóżku by poukładać rzeczy kolorami i stylem. Miała dość skomplikowany system, którego bardzo dokładnie się trzymała. Uznała że poukłada rzeczy to trochę jakby układała w głowie. I faktycznie, po 30 minutach już czuła się lepiej. Podjęła decyzję i miała czas się z tym oswoić. Kiedy uznała, że poukładała już wystarczająco, ruszyła w poszukiwaniu Willa.
- Hej - przywitała się z delikatnym uśmiechem - dawno cię nie widziałam.
Podeszła i usiadła na jego kolanach.
- Stęskniłam się.. jak się masz? - zapytała go szczerze.
Uniosła wzrok spoglądając na mężczyznę przed nim.
- Nie pewnie - przyznała się. Nie było sensu kłamać, znał ją zbyt długo. Ale spróbowała się delikatnie uśmiechnąć.
- Rozpakuję część rzeczy - zaproponowała chwytając jeden z dużych kartonów, ruszając w stronę sypialni.
Chciała to sobie poukładać. Ułożyła karton na łóżku by poukładać rzeczy kolorami i stylem. Miała dość skomplikowany system, którego bardzo dokładnie się trzymała. Uznała że poukłada rzeczy to trochę jakby układała w głowie. I faktycznie, po 30 minutach już czuła się lepiej. Podjęła decyzję i miała czas się z tym oswoić. Kiedy uznała, że poukładała już wystarczająco, ruszyła w poszukiwaniu Willa.
- Hej - przywitała się z delikatnym uśmiechem - dawno cię nie widziałam.
Podeszła i usiadła na jego kolanach.
- Stęskniłam się.. jak się masz? - zapytała go szczerze.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
- Dobrze - odpowiedział.
- Tylko martwię się o ciebie - przyznał.
- Widzę, że jesteś zestresowana, ale cieszę się, że tu jesteś - objął ją w pasie przyciągając do siebie.
- Ale kocham cię i zawsze chciałem żebyśmy ze sobą zamieszkali. Pytanie, czy chcesz się jeszcze dzisiaj dalej rozpakowywać, czy robimy to juto, a dzisiaj ja ugotuję kolację i jeśli będziesz chciała spróbujemy się razem wykąpać? Jeśli to zbyt wiele na dzisiaj to powiedz. Zaczekamy. Nie chcę naciskać, ani bardziej cię stresować. Nie wiem, czy chcesz iść dalej, czy zjeść i iść spać. Ja, osobiście, jestem chętny na wspólną kąpiel, ale też zrozumiem, jeśli ty nie i tak już dużo dziś przeżyłaś.
Dla Williama to też był spory krok, ale on mógł iść dalej, tylko nie chciał naciskać na Hope.
- Nie zmuszam, ale - pocałował ją namiętnie w szyję - może być bardzo miło.
- Tylko martwię się o ciebie - przyznał.
- Widzę, że jesteś zestresowana, ale cieszę się, że tu jesteś - objął ją w pasie przyciągając do siebie.
- Ale kocham cię i zawsze chciałem żebyśmy ze sobą zamieszkali. Pytanie, czy chcesz się jeszcze dzisiaj dalej rozpakowywać, czy robimy to juto, a dzisiaj ja ugotuję kolację i jeśli będziesz chciała spróbujemy się razem wykąpać? Jeśli to zbyt wiele na dzisiaj to powiedz. Zaczekamy. Nie chcę naciskać, ani bardziej cię stresować. Nie wiem, czy chcesz iść dalej, czy zjeść i iść spać. Ja, osobiście, jestem chętny na wspólną kąpiel, ale też zrozumiem, jeśli ty nie i tak już dużo dziś przeżyłaś.
Dla Williama to też był spory krok, ale on mógł iść dalej, tylko nie chciał naciskać na Hope.
- Nie zmuszam, ale - pocałował ją namiętnie w szyję - może być bardzo miło.
Re: [Dom Willa] Koniec, czy początek?
- No więc - Hope zabrała się w sobie, musiała wyjść wreszcie z tego stanu. Odpięła górny guzik od koszuli Willa.
- Ugotujesz mi kolację, nalejesz winko i zobaczymy co dalej... - uśmiechnęła się delikatnie. Dzisiejszy dzień był dla niej ciężki, ale jej związek wisiał na włosku a ona nie chciała stracić po raz drugi Willa. Może za bardzo stawiała się dotąd, może powinna mu ulec. Im bardziej to od siebie oddalała tym nie było prościej. Nie wiedziała czy będzie wstanie dziś aż tak się otworzyć, ale uznała że może powinna sprobować. Naprawdę kochała Williama i nie oddała by to za żadne skarby świata.
- Może zatańczymy?- zaproponowała nagle - po kolacji.
- Ugotujesz mi kolację, nalejesz winko i zobaczymy co dalej... - uśmiechnęła się delikatnie. Dzisiejszy dzień był dla niej ciężki, ale jej związek wisiał na włosku a ona nie chciała stracić po raz drugi Willa. Może za bardzo stawiała się dotąd, może powinna mu ulec. Im bardziej to od siebie oddalała tym nie było prościej. Nie wiedziała czy będzie wstanie dziś aż tak się otworzyć, ale uznała że może powinna sprobować. Naprawdę kochała Williama i nie oddała by to za żadne skarby świata.
- Może zatańczymy?- zaproponowała nagle - po kolacji.