[Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
[Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
David zgodnie z rozmową ubrał się w czerwoną koszulę. którą wyprasował oczywiście przed wyjściem, nie zapiął ją jednak do końca.. Na to narzucił szarą marynarkę. Była to jednak randka i starał się zadbać o siebie najlepiej jak umiał. Dlatego przygotował się do kolacji, skrócił delikatnie zarost oraz ułożył włosy. Kiedy wyszedł z domu, ruszył od razu do kwiaciarni aby zakupić wyjątkowy bukiet róż dla towarzyszki. Z chęcią odbył miłą rozmowę z uroczą kwiaciarką, która w końcu doradziła mu przepiękny bukiet. Miał nie tylko niebieski róże, ale także inne niebieskawe kwiaty z delikatnymi zielonymi ozdobnikami. David chwilę przyglądał mu się, ale uznał że Sersi jest warta tak nietypowego bukietu.
Zjawił się trochę wcześniej w zielonej werandzie, Archi mówił rację, restauracja była bardzo klimatyczna. Mężczyznę aż zatkało, na widok tego miejsca. Główna sala była okrągła wypełniona drewnianymi stolikami i krzesłami. Nad głową zgromadzonych klientów zwisały zielone rośliny, elementy ozdobne i kwiaty. Było wręcz magicznie. Na zewnątrz była druga część jeszcze bardziej wyjątkowa. Ogród przepełniony był zielenią jak wewnątrz, ale rozwieszono migoczące nastrojowe lampki tak by rozświetlić nieco mrok wieczoru.
David usiadł w wyznaczonym miejscu przez kelnera, bukiet kwiatów położył na stole tak by łatwo było go zauważyć. Na zewnątrz było nieco mniej ludzi. Lekarz poprawił się na krześle, rozpiął jeszcze jeden guzik koszuli, potem go zapiął. Denerwował się i chyba niewiele mógł z tym zrobić. Wyciągnął komórkę i napisał do Sersi , " siedzę w ogrodzie jakby co". Dawno nie był z nikim na randce, do tego z tak piękną dziewczyną. Szczerze mówiąc to nie wierzył, że w ogóle się pojawi. To było jakby nie możliwe, takie historie zdarzyły się tylko w bajkach.
Zjawił się trochę wcześniej w zielonej werandzie, Archi mówił rację, restauracja była bardzo klimatyczna. Mężczyznę aż zatkało, na widok tego miejsca. Główna sala była okrągła wypełniona drewnianymi stolikami i krzesłami. Nad głową zgromadzonych klientów zwisały zielone rośliny, elementy ozdobne i kwiaty. Było wręcz magicznie. Na zewnątrz była druga część jeszcze bardziej wyjątkowa. Ogród przepełniony był zielenią jak wewnątrz, ale rozwieszono migoczące nastrojowe lampki tak by rozświetlić nieco mrok wieczoru.
David usiadł w wyznaczonym miejscu przez kelnera, bukiet kwiatów położył na stole tak by łatwo było go zauważyć. Na zewnątrz było nieco mniej ludzi. Lekarz poprawił się na krześle, rozpiął jeszcze jeden guzik koszuli, potem go zapiął. Denerwował się i chyba niewiele mógł z tym zrobić. Wyciągnął komórkę i napisał do Sersi , " siedzę w ogrodzie jakby co". Dawno nie był z nikim na randce, do tego z tak piękną dziewczyną. Szczerze mówiąc to nie wierzył, że w ogóle się pojawi. To było jakby nie możliwe, takie historie zdarzyły się tylko w bajkach.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Sersi zabrała się za przygotowania i przymierzyła chyba z pięć sukienek, zanim wybrała tą, którą zamierzała założyć. Potem poszła pod prysznic. Starała się myśleć pozytywnie, ale denerwowała się. Wszystko się mogło wydarzyć. Mógł być mordercą, mógł inaczej wyglądać, tylko się podszywać. Mógł w ogóle nie przyjść i wtedy zupełnie się skompromituje. Pod prysznicem miała czas na myślenie, ale w końcu postanowiła się nad tym wszystkim nie zastanawiać i po prostu pójść. Przekonać się jak będzie.
Wysuszyła i ułożyła włosy, umalowała się, aż w końcu ubrała. Na zegarku zobaczyła, że jest nieco za wcześnie. Zaczęła chodzić po mieszkaniu wte i wewte. W pewnym momencie gwałtownie usiadła na fotel.
- Nie, no nie, nie idę. Nie idę, po prostu nie idę - zaczęła mówić do siebie. Wtedy przybiegł jej piesek i spojrzał na nią błagalnie.
- No co?
Piesek zapiszczał.
- Mam nie iść? - piesek nie zareagował.
- Mam iść? - i nagle piesek usiadł na tylnych łapkach i zaczął przebierać przednimi.
- Zdrajczyni - zaśmiała się uroczo i pogłaskała pieska.
- Dooobrze, pójdę - pokazała język suczce.
Sesi wstała powoli, sprawdziła jeszcze, czy sukienka jej się nie wygniotła. Założyła na ramię torebkę, chwyciła telefon i klucze po czym wyszła z domu. Restauracja nie była daleko, więc poszła pieszo, chociaż miała na stopach szpilki. Dotarła do miejsca pięć minut przed czasem, ale uznała, że nie będzie czekać przed lokalem. Poza tym jej partner mógł już czekać w środku. Dopiero teraz przypomniała sobie, że słyszała wcześniej dźwięk telefonu. Wyciągnęła go i zobaczyła, że ma sms od Davida. Przeczytała go i już wiedziała, że czeka w środku. Weszła więc do restauracji i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu wyjścia na tył. Kelnerka zauważyła, że Sersi wygląda na zagubioną i podeszła do niej pytając czy może jakoś pomóc. Sersi wyjaśniła jej czego i kogo szuka. Kelnerka zaprowadziła ją do ogródka i wskazała stolik przy którym siedział mężczyzna w czerwonej koszuli.
Sersi była ubrana w błękitną sukienkę z białymi haftami. Górę stanowił gorset, który podkreślał jej talią. Spódnica zaś była bardzo szeroka, złożona z wielu warstw tiulu. Na sukience widać było charakterystyczne wzory, były to kucyki zaczepione na długich rurkach, dokładnie takie jak na karuzeli. Z resztą jeśli się przyjrzeć można była dostrzec, że cała spódnica przedstawia karuzelę. Sukienka nie była zbyt krótka sięgała do połowy łydki, do tego miała srebrne, matowe sandałki na szpilce. Włosy miała rozpuszczone i przeczesane na przód.
Kiedy zobaczyła Davida uśmiechnęła się. Widziała go na zdjęciu, miał czerwoną koszulę, a na stoliku leżały niebieskie kwiaty, więc to musiał być on. Odruchowo zwilżyła wargi językiem i ruszyła w jego stronę. Dobrze, że miała makijaż, przynajmniej nie było widać jak się rumieni.
Wysuszyła i ułożyła włosy, umalowała się, aż w końcu ubrała. Na zegarku zobaczyła, że jest nieco za wcześnie. Zaczęła chodzić po mieszkaniu wte i wewte. W pewnym momencie gwałtownie usiadła na fotel.
- Nie, no nie, nie idę. Nie idę, po prostu nie idę - zaczęła mówić do siebie. Wtedy przybiegł jej piesek i spojrzał na nią błagalnie.
- No co?
Piesek zapiszczał.
- Mam nie iść? - piesek nie zareagował.
- Mam iść? - i nagle piesek usiadł na tylnych łapkach i zaczął przebierać przednimi.
- Zdrajczyni - zaśmiała się uroczo i pogłaskała pieska.
- Dooobrze, pójdę - pokazała język suczce.
Sesi wstała powoli, sprawdziła jeszcze, czy sukienka jej się nie wygniotła. Założyła na ramię torebkę, chwyciła telefon i klucze po czym wyszła z domu. Restauracja nie była daleko, więc poszła pieszo, chociaż miała na stopach szpilki. Dotarła do miejsca pięć minut przed czasem, ale uznała, że nie będzie czekać przed lokalem. Poza tym jej partner mógł już czekać w środku. Dopiero teraz przypomniała sobie, że słyszała wcześniej dźwięk telefonu. Wyciągnęła go i zobaczyła, że ma sms od Davida. Przeczytała go i już wiedziała, że czeka w środku. Weszła więc do restauracji i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu wyjścia na tył. Kelnerka zauważyła, że Sersi wygląda na zagubioną i podeszła do niej pytając czy może jakoś pomóc. Sersi wyjaśniła jej czego i kogo szuka. Kelnerka zaprowadziła ją do ogródka i wskazała stolik przy którym siedział mężczyzna w czerwonej koszuli.
Sersi była ubrana w błękitną sukienkę z białymi haftami. Górę stanowił gorset, który podkreślał jej talią. Spódnica zaś była bardzo szeroka, złożona z wielu warstw tiulu. Na sukience widać było charakterystyczne wzory, były to kucyki zaczepione na długich rurkach, dokładnie takie jak na karuzeli. Z resztą jeśli się przyjrzeć można była dostrzec, że cała spódnica przedstawia karuzelę. Sukienka nie była zbyt krótka sięgała do połowy łydki, do tego miała srebrne, matowe sandałki na szpilce. Włosy miała rozpuszczone i przeczesane na przód.
Kiedy zobaczyła Davida uśmiechnęła się. Widziała go na zdjęciu, miał czerwoną koszulę, a na stoliku leżały niebieskie kwiaty, więc to musiał być on. Odruchowo zwilżyła wargi językiem i ruszyła w jego stronę. Dobrze, że miała makijaż, przynajmniej nie było widać jak się rumieni.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Sersi - uśmiechnął się wstając od stolika. Kiedy podeszła chwycił jej dłoń i pocałował delikatnie.
- Ślicznie wyglądasz - skomplementował jej strój szczerze patrząc na nią - gdybym wiedział że ty to ty, wcześniej bym cię zaczepił. Aaa to dla ciebie!
Podał jej bukiet śmiało. Obszedł ją żeby odsunąć jej krzesło by mogła sobie wygodnie usiąść. Kiedy usiadł na przeciwko poczuł, że znów się denerwuje. Ale spróbował wyrównać oddech. Popatrzył na nią i uśmiechnął się. Nie wiedział co powiedzieć, zgubił zupełnie wątek. Była znacznie ładniejsza niż na zdjęciach co nie ułatwiało niczego.
Kiedy zebrał się już do zaczęcia jakoś rozmowy, podszedł kelner z menu. David podziękował mu skinięciem głowy.
- Jaką kuchnie lubisz? - zapytał spoglądając na menu a przy okazji mógł się dowiedzieć coś o niej.
Ciężko było uwierzyć że tu naprawdę jest, że nie wycofała się.
- Ślicznie wyglądasz - skomplementował jej strój szczerze patrząc na nią - gdybym wiedział że ty to ty, wcześniej bym cię zaczepił. Aaa to dla ciebie!
Podał jej bukiet śmiało. Obszedł ją żeby odsunąć jej krzesło by mogła sobie wygodnie usiąść. Kiedy usiadł na przeciwko poczuł, że znów się denerwuje. Ale spróbował wyrównać oddech. Popatrzył na nią i uśmiechnął się. Nie wiedział co powiedzieć, zgubił zupełnie wątek. Była znacznie ładniejsza niż na zdjęciach co nie ułatwiało niczego.
Kiedy zebrał się już do zaczęcia jakoś rozmowy, podszedł kelner z menu. David podziękował mu skinięciem głowy.
- Jaką kuchnie lubisz? - zapytał spoglądając na menu a przy okazji mógł się dowiedzieć coś o niej.
Ciężko było uwierzyć że tu naprawdę jest, że nie wycofała się.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- David - przywitała się jego imieniem.
- Dziękuję - odpowiedziała na komplement.
- Ja to ja - uśmiechnęła się szeroko. Była zestresowana, ale udawała, tak, żeby nie mógł tego po niej poznać. Żołądek jej się ściskał, nie jadła przez większość dnia. Nie doskwierał jej jako taki głód, tylko stres. Jeszcze raz uśmiechnęła się na widok kwiatów i podziękowała. Nie spodziewała się bukietu, tylko jednej róży. Zaskoczył ją i to bardzo, pozytywnie rzecz jasna. Usiadła, kiedy przysuwał jej krzesło. Gdy podszedł kelner poprosiła tylko o wazon do kwiatów. Nie chciała żeby zwiędły.
- Kuchnię? Każdą, byle nie ostrą. Nie lubię pikantnych dań. A ty? - zagadnęła.
- I, wyglądasz bardzo przystojnie w czerwonej koszuli, chociaż jesteś mniej brudny niż na zdjęciu - zażartowała i zaśmiała się uroczo. Z nerwów aż przygryzła dolną wargę. Na randce nie była... oj, już baaardzo długo. Nie wiedziała jak powinna się zachować.
- Dziękuję - odpowiedziała na komplement.
- Ja to ja - uśmiechnęła się szeroko. Była zestresowana, ale udawała, tak, żeby nie mógł tego po niej poznać. Żołądek jej się ściskał, nie jadła przez większość dnia. Nie doskwierał jej jako taki głód, tylko stres. Jeszcze raz uśmiechnęła się na widok kwiatów i podziękowała. Nie spodziewała się bukietu, tylko jednej róży. Zaskoczył ją i to bardzo, pozytywnie rzecz jasna. Usiadła, kiedy przysuwał jej krzesło. Gdy podszedł kelner poprosiła tylko o wazon do kwiatów. Nie chciała żeby zwiędły.
- Kuchnię? Każdą, byle nie ostrą. Nie lubię pikantnych dań. A ty? - zagadnęła.
- I, wyglądasz bardzo przystojnie w czerwonej koszuli, chociaż jesteś mniej brudny niż na zdjęciu - zażartowała i zaśmiała się uroczo. Z nerwów aż przygryzła dolną wargę. Na randce nie była... oj, już baaardzo długo. Nie wiedziała jak powinna się zachować.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Ja też nie lubię ostrych dań - ucieszył się. Im więcej mieli wspólnych elementów tym robiło się milej - wolę raczej.. taką kuchnie włoską. Warzywa i zioła, żeby był smak ale aromatyczny.
Zaśmiał się kiedy zażartowała.
-Cieszę się, starałem się dla ciebie - dodał delikatnie puszczając jej oko. Zupełnie nie wiedział co mówić ani robić. Nie dość że dawno był na jakiejkolwiek randce to jeszcze do tego z tak pociągającą kobietą.
- Może zamówimy jakieś wino? - zaproponował grzecznie David. Wino było w dobrym guście, a może pomoże mu się rozluźnić.
- Czyli jednak jesteś prawdziwa... aż muszę się upewnić - uśmiechnął się lekko, wyciągnął do niej dłoń ale zostawił jej decyzję czy poda swoją czy nie. Nie chciał zmuszać ją do dotyku, jeśli nie czuła się z tym komfortowo.
- No, znajomy miał rację magiczne miejsce - rzucił lekki temat, aby nie siedzieli w ciszy.
Zaśmiał się kiedy zażartowała.
-Cieszę się, starałem się dla ciebie - dodał delikatnie puszczając jej oko. Zupełnie nie wiedział co mówić ani robić. Nie dość że dawno był na jakiejkolwiek randce to jeszcze do tego z tak pociągającą kobietą.
- Może zamówimy jakieś wino? - zaproponował grzecznie David. Wino było w dobrym guście, a może pomoże mu się rozluźnić.
- Czyli jednak jesteś prawdziwa... aż muszę się upewnić - uśmiechnął się lekko, wyciągnął do niej dłoń ale zostawił jej decyzję czy poda swoją czy nie. Nie chciał zmuszać ją do dotyku, jeśli nie czuła się z tym komfortowo.
- No, znajomy miał rację magiczne miejsce - rzucił lekki temat, aby nie siedzieli w ciszy.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Lubię różowe wino lawendowe - powiedziała spokojnie. Z twarzy nie schodził jej uśmiech. David był bardzo przystojny i pociągający, ale chyba niespecjalnie w to wierzył. Dla Sersi nie mógłby wyglądać lepiej. Miał przyjemne, ciepłe spojrzenie, piękny kolor oczu, pasujący do do jasnych włosów i brody. Był wysokim, postawnym mężczyzną, co nie umknęło jej uwadze. Nie mogła trafić lepiej.
- Jestem absolutnie prawdziwa - bez wahania wyciągnęła do niego rękę i uścisnęła mu dłoń. Dla niej nie było w tym nic strasznego, czy nadzwyczajnego.
- Faktycznie - rozejrzała się wokoło podziwiając kwiaty i lampki, było pięknie i niesamowicie romantycznie - magiczne. I romantycznie, już wiem, dlaczego mnie tu przyciągnąłeś - spojrzała znów na niego uśmiechając się. Puściła jego rękę i pochyliła się w jego stronę, wyciągając do niego dłoń.
- Daj brodę, też chcę sprawdzić, czy jest prawdziwa.
- Jestem absolutnie prawdziwa - bez wahania wyciągnęła do niego rękę i uścisnęła mu dłoń. Dla niej nie było w tym nic strasznego, czy nadzwyczajnego.
- Faktycznie - rozejrzała się wokoło podziwiając kwiaty i lampki, było pięknie i niesamowicie romantycznie - magiczne. I romantycznie, już wiem, dlaczego mnie tu przyciągnąłeś - spojrzała znów na niego uśmiechając się. Puściła jego rękę i pochyliła się w jego stronę, wyciągając do niego dłoń.
- Daj brodę, też chcę sprawdzić, czy jest prawdziwa.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Ja pijam raczej klasyczne czerwone - przyznał szczerze - ale nigdy nie słyszałem o takim. Z chęcią spróbuję.
Z chęcią uchwycił jej dłoń, naprawdę tu była, miała ciepłą przyjemną w dotyku skórę. Mężczyznę przeszedł przyjemny dreszcz a kiedy wspomniała o tym że chce dotknąć jego brodę uśmiechnął się cieplej.
- Czekaj.. przesiądę się bliżej - faktycznie przesiadł się na krzesło stojącej obok jej. To było miłe siedzieć tuż obok niej.
- Absolutnie jest prawdziwa - zapewnił. David dawno nie czuł takiej radości, łapał ją spojrzeniem, coraz bardziej przyzwyczajając się do sytuacji. Pochylił się lekko w jej stronę, przysuwając twarz do jej by mogła swobodnie dotknąć jego brody.
Z chęcią uchwycił jej dłoń, naprawdę tu była, miała ciepłą przyjemną w dotyku skórę. Mężczyznę przeszedł przyjemny dreszcz a kiedy wspomniała o tym że chce dotknąć jego brodę uśmiechnął się cieplej.
- Czekaj.. przesiądę się bliżej - faktycznie przesiadł się na krzesło stojącej obok jej. To było miłe siedzieć tuż obok niej.
- Absolutnie jest prawdziwa - zapewnił. David dawno nie czuł takiej radości, łapał ją spojrzeniem, coraz bardziej przyzwyczajając się do sytuacji. Pochylił się lekko w jej stronę, przysuwając twarz do jej by mogła swobodnie dotknąć jego brody.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Jeszcze poprzedni rumieniec jej nie zszedł, a już pojawił się kolejny. Boże! Dzięki ci za kosmetyki do makijażu! Trochę się speszyła, kiedy usiadł bliżej, ale oczywiście trzymała rezon. Przesiadła się tak, by znajdować się bokiem na krześle, a twarzą w jego stronę. Ponownie wyciągnęła rękę i tym razem dotknęła już jego twarzy. Pogładziła kilka razy jego brodę.
- Drapiesz, lubię drapiących mężczyzn i faktycznie, jest absolutnie prawdziwa.
- Drapiesz, lubię drapiących mężczyzn i faktycznie, jest absolutnie prawdziwa.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Miło mi to słyszeć - odpowiedział jej David. Zauważył że ma coś we włosach, chyba idąc tutaj zahaczyła o którąś z roślin wiszących pod sufitem.
- Coś tu masz.. - przesunął dłoń by zaczesać jej kosmyk włosów i wyciągnąć kwiatek.
- O kwiecista pani z ciebie - pokazał jej znalezisko żeby nie było. Faktycznie inaczej się pisało , flirtowało z nią niż teraz rozmawiało. Siedzieli i zupełnie zgubił wątek. Przecież o pracy nie będą rozmawiać.
- To też jedna z Twoich super mocy? - zażartował dla rozluźnienia sytuacji.
- Coś tu masz.. - przesunął dłoń by zaczesać jej kosmyk włosów i wyciągnąć kwiatek.
- O kwiecista pani z ciebie - pokazał jej znalezisko żeby nie było. Faktycznie inaczej się pisało , flirtowało z nią niż teraz rozmawiało. Siedzieli i zupełnie zgubił wątek. Przecież o pracy nie będą rozmawiać.
- To też jedna z Twoich super mocy? - zażartował dla rozluźnienia sytuacji.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Sersi skłoniła się skromie i przybliżyła do Davida wierząc na słowo, że ma coś we włosach. Było niezręcznie, ale ich gesty były czułe i urocze.
- Nie, to nie moja super moc, ale mam inną. Pokażę ci - wstała powoli z krzesła i wyszła za stolik.
- Widzisz koniki? - wskazała na swoją sukienkę.
Odsunęła się trochę bardziej i zawirowała robiąc piruet. Sukienka rozłożyła się i było na niej widać, kucyki, na rurkach, a kiedy się obracała faktycznie wyglądało to jak karuzela. Od obrotów zakręciło jej się w głowie, potknęła się i prawie by się przewróciła, gdyby nie to, że trafiła prosto na kolana Davida.
- Nie, to nie moja super moc, ale mam inną. Pokażę ci - wstała powoli z krzesła i wyszła za stolik.
- Widzisz koniki? - wskazała na swoją sukienkę.
Odsunęła się trochę bardziej i zawirowała robiąc piruet. Sukienka rozłożyła się i było na niej widać, kucyki, na rurkach, a kiedy się obracała faktycznie wyglądało to jak karuzela. Od obrotów zakręciło jej się w głowie, potknęła się i prawie by się przewróciła, gdyby nie to, że trafiła prosto na kolana Davida.