[Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Della starała się nie urazić jego barku, ale dotykała go po bokach i plecach. Kiedy ją całował robiło jej się co raz bardziej gorąco, skóra stała się wrażliwa, serce biło jej mocniej. Dałaby mu teraz zrobić ze sobą wszystko. Pociągał ją, a jego dotyk podniecał. Był seksowny i diabelnie przystojny. Nie spodziewała się, że tak szybko się na siebie rzucą, ale oboje byli mocno siebie spragnieni. A ona nie oponowała przed tym co robił. Pragnęła go tu i teraz. Szafka nie była idealnym miejscem, ale zupełnie się tym nie przejmowała.
- Ach! - jęknęła, kiedy poczuła jego język. Tego też się nie spodziewała. Aż odchyliła głowę w stronę lustra. Nie potrzebowała wiele czasu, szybko stała się niemożliwie mokra. Kiedy w nią wszedł ścisnęła go mocno za ramiona. Nie musiała się tutaj hamować, więc jęczała, wzdychała i mruczała. Było cudownie, nawet niewygodna pozycja zdawała się teraz podniecająca. Ale żeby nie spaść trzymała go przez cały czas za szyję. Przesuwała dłońmi po jego karku, albo wsuwała mu je we włosy. Czuła go co raz mocniej i głębiej. Jej jęki stały się głośniejsze, plecy wygięły w łuk. Widział ja dochodzi, jak jej policzki robią się rumiane, jak reagują jej piersi, jak krew pulsuje jej w żyłach widocznych na szyi. Oddech miała głośny, urywany, jej dekolt zrosiły kropelki potu. Wspinając się na szczyt ściągnęła go na siebie i wpiła mu się w usta, tłumiąc w ten sposób krzyk rozkoszy.
- Ach! - jęknęła, kiedy poczuła jego język. Tego też się nie spodziewała. Aż odchyliła głowę w stronę lustra. Nie potrzebowała wiele czasu, szybko stała się niemożliwie mokra. Kiedy w nią wszedł ścisnęła go mocno za ramiona. Nie musiała się tutaj hamować, więc jęczała, wzdychała i mruczała. Było cudownie, nawet niewygodna pozycja zdawała się teraz podniecająca. Ale żeby nie spaść trzymała go przez cały czas za szyję. Przesuwała dłońmi po jego karku, albo wsuwała mu je we włosy. Czuła go co raz mocniej i głębiej. Jej jęki stały się głośniejsze, plecy wygięły w łuk. Widział ja dochodzi, jak jej policzki robią się rumiane, jak reagują jej piersi, jak krew pulsuje jej w żyłach widocznych na szyi. Oddech miała głośny, urywany, jej dekolt zrosiły kropelki potu. Wspinając się na szczyt ściągnęła go na siebie i wpiła mu się w usta, tłumiąc w ten sposób krzyk rozkoszy.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Rico czując rozpalającą rozkosz również pocałował ją mocno. Obydwoje więc tłumi swoje odgłosy. Pchnął po raz ostatni czując jak mięśnie które były jeszcze przed chwilą napięte przyjemnie się luzują. Na lustrze został odciśnięty ślad jego dłoni. Uśmiechnął się cofając delikatnie twarz by na nią spojrzeć.
- Jesteś boska - wyszeptał opierając swoje czoło o jej i uśmiechnął się do niej i objął ją ramionami. Mógłby już tak zostać przytulając ją. Tu i teraz okazało się jeszcze ważniejsze.
- Jeśli to sen, to nie chcę się już obudzić - dodał cicho, ale to właśnie myślał. Miał pustkę w głowie, co było przyjemnym odczuciem. Mógł więc w pełni skupić się na odczuwaniu jej bliskości, na pocałunkach i dotyku.
- Ale wiesz co.. - cofnął się, musiał się jeszcze pozbyć nie potrzebnej w tym momencie gumki.
- Idziemy się myć - zarządził łagodnie i chwycił ją za pośladki tak żeby objęła nogami jego biodra.
Do mycia daleko nie mieli, ale chciał to zrobić, chciał też dotknąć ją, zapamiętać jej ciało.
- Jesteś boska - wyszeptał opierając swoje czoło o jej i uśmiechnął się do niej i objął ją ramionami. Mógłby już tak zostać przytulając ją. Tu i teraz okazało się jeszcze ważniejsze.
- Jeśli to sen, to nie chcę się już obudzić - dodał cicho, ale to właśnie myślał. Miał pustkę w głowie, co było przyjemnym odczuciem. Mógł więc w pełni skupić się na odczuwaniu jej bliskości, na pocałunkach i dotyku.
- Ale wiesz co.. - cofnął się, musiał się jeszcze pozbyć nie potrzebnej w tym momencie gumki.
- Idziemy się myć - zarządził łagodnie i chwycił ją za pośladki tak żeby objęła nogami jego biodra.
Do mycia daleko nie mieli, ale chciał to zrobić, chciał też dotknąć ją, zapamiętać jej ciało.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Z chęcią oparła swoje czoło o jego. Było jej cudownie i była taka szczęśliwa, jak nigdy. Bo miała kogoś dla kogo była ważna, kto ją lubił i nie chciał zostawić od tak. Bo mu zależało i jej zależało. Zaśmiała się kiedy powiedział, że jest boska, ale aż mocniej się zarumieniła.
- Słodki - powiedziała to już któryś raz. Był słodki, przynajmniej dla niej. Pocałowała go mocno w usta.
- Nie, to nie sen, zapewniam. To rzeczywistość - Della czuła się przy nim sobą, nawet teraz, choć często po seksie nie czuła się specjalnie rozluźniona. Przy nim mogła się odprężyć, nie musiała niczego wstydzić. Było jej gorąco, miała rumieńce i mokre od potu włosy, ale nie myślała o tym jak wygląda. Kiedy chwycił ją za pośladki i posadził na sobie objęła go mocno nogami. Tego też nikt z nią nie robił.
- Kąpiel? - zaproponowała. Mieli jeszcze do wyboru prysznic. Mężczyzna przeniósł ją i posadził na brzegu wanny. Przesunęła kran, tak żeby płynęła z niego ciepła woda. Napełnianie chwilę trwało, ale oni mieli przynajmniej czas na czułości.
- Musisz mnie umyć - powiedziała słodko, kiedy wanna była już pełna wody.
- Słodki - powiedziała to już któryś raz. Był słodki, przynajmniej dla niej. Pocałowała go mocno w usta.
- Nie, to nie sen, zapewniam. To rzeczywistość - Della czuła się przy nim sobą, nawet teraz, choć często po seksie nie czuła się specjalnie rozluźniona. Przy nim mogła się odprężyć, nie musiała niczego wstydzić. Było jej gorąco, miała rumieńce i mokre od potu włosy, ale nie myślała o tym jak wygląda. Kiedy chwycił ją za pośladki i posadził na sobie objęła go mocno nogami. Tego też nikt z nią nie robił.
- Kąpiel? - zaproponowała. Mieli jeszcze do wyboru prysznic. Mężczyzna przeniósł ją i posadził na brzegu wanny. Przesunęła kran, tak żeby płynęła z niego ciepła woda. Napełnianie chwilę trwało, ale oni mieli przynajmniej czas na czułości.
- Musisz mnie umyć - powiedziała słodko, kiedy wanna była już pełna wody.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Z radością to zrobię - powiedział. Najpierw on się usiadł w wannie, tak by mogła się oprzeć o jego klatkę piersiowo. Ułożył bark tak by go nie zamoczyć, już ciepłe opary drażniły skórę, która teraz miała kolor policzków Delli.
- Nie zawsze ogarniam co masz na myśli - powiedział powoli mocząc powoli jej włosy, a potem nakładając na nie szampon. Spokojnymi ruchami masował jej skórę głowy.
- Czasami chyba musisz mi podpowiedzieć - dodał miał na myśli oczywiście to jak stali w drzwiach - ale się naucz, dodał pewnie.
Chwilę milczał nucąc melodię piosenki którą grała. Bardzo mu się podobała, a Rico szybko zapamiętywał melodie i tekst.
Kiedy troskliwie umył jej włosy zajął się potem jej plecami. Za to na jej jasne włosy nałożył odżywkę. Widać było że Rico ma wiedzę z zakresu tego jak dbać o włosy.
Potem wybrał gąbkę i najpierw namydlił jej plecy, potem resztę ciała. Gąbką wygładził skórę by była rozgrzana i wymasowana. W dalszej części zamienili się, obowiązkami. Na końcu zostało im samo wyjście z wanny. Della miała tu szlafrok, on tymczasem musiał zadowolić się ręcznikiem, którym się przepasał. Kiedy znajdowali się już w sypialni, żołnierz zapoznał się dokładnie z motylkiem umieszczonym w dość ciekawym miejscu na ciele kobiety. Nie omieszkał oczywiście tego fakty wykorzystać, przyglądając mu się z bliska a nawet całując jego okolicę. W końcu jednak po tak przyjemniej nocy objął kobietę, przytulając ją do swojego prawego ramienia i powoli zasypiając bez ubrania. Szczególnie że za oknem noc zaczynała się już starzeć.
- Dobranoc kochanie.. słodkich snów - życzył jej w ostatnich słowach nim zasnął.
- Nie zawsze ogarniam co masz na myśli - powiedział powoli mocząc powoli jej włosy, a potem nakładając na nie szampon. Spokojnymi ruchami masował jej skórę głowy.
- Czasami chyba musisz mi podpowiedzieć - dodał miał na myśli oczywiście to jak stali w drzwiach - ale się naucz, dodał pewnie.
Chwilę milczał nucąc melodię piosenki którą grała. Bardzo mu się podobała, a Rico szybko zapamiętywał melodie i tekst.
Kiedy troskliwie umył jej włosy zajął się potem jej plecami. Za to na jej jasne włosy nałożył odżywkę. Widać było że Rico ma wiedzę z zakresu tego jak dbać o włosy.
Potem wybrał gąbkę i najpierw namydlił jej plecy, potem resztę ciała. Gąbką wygładził skórę by była rozgrzana i wymasowana. W dalszej części zamienili się, obowiązkami. Na końcu zostało im samo wyjście z wanny. Della miała tu szlafrok, on tymczasem musiał zadowolić się ręcznikiem, którym się przepasał. Kiedy znajdowali się już w sypialni, żołnierz zapoznał się dokładnie z motylkiem umieszczonym w dość ciekawym miejscu na ciele kobiety. Nie omieszkał oczywiście tego fakty wykorzystać, przyglądając mu się z bliska a nawet całując jego okolicę. W końcu jednak po tak przyjemniej nocy objął kobietę, przytulając ją do swojego prawego ramienia i powoli zasypiając bez ubrania. Szczególnie że za oknem noc zaczynała się już starzeć.
- Dobranoc kochanie.. słodkich snów - życzył jej w ostatnich słowach nim zasnął.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Pytaj mnie jeśli czegoś nie wiesz - powiedziała opierając się o niego plecami.
- Zawsze ci odpowiem. Rozumiem, że czasem nie możesz mnie rozgryźć. Wystarczy, że po prostu będziesz mnie pytał. Nie musisz nad tym myśleć, kombinować, możesz do mnie mówić, a ja ci wyjaśnię.
Chciała żeby to było jasne. Naprawdę nie musiał się nad nią głowić, mógł ją pytać o wszystko.
W wannie było jej bardzo przyjemnie. Właśnie o to jej chodziło, żeby facet nie wybywał jej z życia, żeby się nią zajął, przytulił, otoczył ciepłym ramieniem. Rico był wyjątkowy, naprawdę ją umył, zadbał o jej włosy i o jej komfort. Mogła się odprężyć i poczuć spokojna. Ciepła woda i jego czuły dotyk sprawiły, że poczuła zmęczenie i senność. Ale w sypialni się rozbudziła. Wyciągnęła się na łóżku i bez wahania pozwoliła mu na siebie patrzeć. Nie wstydziła się przed nim. A on chciał ją sobie obejrzeć. To było podniecające, nadal jej dotykał, czuła jego ciepłe dłonie i usta na swoim ciele. Tak dokładnie to jeszcze nikt jej nie oglądał.
Przytuliła się do niego leżąc na boku. Rękę położyła mu na klatce piersiowej, nogę podciągnęła i ułożyła ją na jego udzie.
- Dobranoc książę.
- Zawsze ci odpowiem. Rozumiem, że czasem nie możesz mnie rozgryźć. Wystarczy, że po prostu będziesz mnie pytał. Nie musisz nad tym myśleć, kombinować, możesz do mnie mówić, a ja ci wyjaśnię.
Chciała żeby to było jasne. Naprawdę nie musiał się nad nią głowić, mógł ją pytać o wszystko.
W wannie było jej bardzo przyjemnie. Właśnie o to jej chodziło, żeby facet nie wybywał jej z życia, żeby się nią zajął, przytulił, otoczył ciepłym ramieniem. Rico był wyjątkowy, naprawdę ją umył, zadbał o jej włosy i o jej komfort. Mogła się odprężyć i poczuć spokojna. Ciepła woda i jego czuły dotyk sprawiły, że poczuła zmęczenie i senność. Ale w sypialni się rozbudziła. Wyciągnęła się na łóżku i bez wahania pozwoliła mu na siebie patrzeć. Nie wstydziła się przed nim. A on chciał ją sobie obejrzeć. To było podniecające, nadal jej dotykał, czuła jego ciepłe dłonie i usta na swoim ciele. Tak dokładnie to jeszcze nikt jej nie oglądał.
Przytuliła się do niego leżąc na boku. Rękę położyła mu na klatce piersiowej, nogę podciągnęła i ułożyła ją na jego udzie.
- Dobranoc książę.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Rano zbudził go jakiś dźwięk, chwilę leżał bo instynt zadziałał szybciej od niego. Było już późno sądząc po jasności zza zasłoną. Rico ziewnął pogładził nagi bok kobiety i zamknął znów oczy. Nie zdecydowanie coś usłyszał, chyba kroki. Wstrzymał oddech, zdecydowanie coś działo się na dole, ktoś poruszał się. Pomyślał, że może ktoś wiedział że Della wyjechała i postanowił okraść ich. Usłyszał rumor, jakby walizki w przedpokoju się przewaliły. Rico zebrał się i powoli oswobodził z objęcia śpiącej wciąż kobiety. Przykrył ją troskliwie i wstał z łóżka. Była szansa że koty coś wymyśliły i nudzą się.
Rico nie wpadł na pomysł żeby tracić czas na ubieranie się, nie był pewien kto to. A modelka też o nikim nie wspominała. Chwycił najbliżej stojącą lampę i powoli cicho , zaczął się skradać do drzwi. Nagle kroki przyśpieszyły i zaczęły się zbliżać, uskoczył na bok, przyczepiając się do ściany i czekając aż ktoś wejdzie do pomieszczenia. Kiedy drzwi się otworzyły Rico z okrzykiem wyskoczył z boku gotów uderzyć napastnika. Ale znieruchomiał, do sypialni wbiegła dość młodo wyglądającą ciemnoskóra kobieta. Nie miała broni, za to przerażoną twarz. Mężczyzna zmarszczył brwi, położył powoli element lampkę na podłodze.
- Rico jestem - przedstawił się powoli unosząc dłonie w geście że nie ma złych zamiarów. Nie wiedział kim do cholery jest kobieta która właśnie wtargnęła ale nie wyglądała na zabójcę, ani złodzieja.
Rico nie wpadł na pomysł żeby tracić czas na ubieranie się, nie był pewien kto to. A modelka też o nikim nie wspominała. Chwycił najbliżej stojącą lampę i powoli cicho , zaczął się skradać do drzwi. Nagle kroki przyśpieszyły i zaczęły się zbliżać, uskoczył na bok, przyczepiając się do ściany i czekając aż ktoś wejdzie do pomieszczenia. Kiedy drzwi się otworzyły Rico z okrzykiem wyskoczył z boku gotów uderzyć napastnika. Ale znieruchomiał, do sypialni wbiegła dość młodo wyglądającą ciemnoskóra kobieta. Nie miała broni, za to przerażoną twarz. Mężczyzna zmarszczył brwi, położył powoli element lampkę na podłodze.
- Rico jestem - przedstawił się powoli unosząc dłonie w geście że nie ma złych zamiarów. Nie wiedział kim do cholery jest kobieta która właśnie wtargnęła ale nie wyglądała na zabójcę, ani złodzieja.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Carmen martwiła się o przyjaciółkę. Della miała zadzwonić, albo chociaż napisać kiedy doleci, ale nie napisała. Carmen siedziała do późna czekając, aż Della się odezwie. W końcu postanowiła pójść spać. Rano nadal nie miała żadnych wiadomości, więc zaczęła do niej dzwonić, ale jej telefon nie odpowiadał. Był wyłączony. To zaniepokoiło ją najbardziej. Próbowała dzwonić co godzinę, aż do południa. W końcu już poważnie zmartwiona postanowiła do niej pojechać. Zaparkowała na podjeździe i ruszyła do drzwi, od dawna miała klucze. Weszła do środka. W korytarzu przywitały ją oba kotki, zobaczyła też walizki co ją trochę uspokoiło, Della musiała być w domu. Weszła do kuchni i zmarszczyła brwi. Krzesła były w nieładzie, na podłodze leżało jedzenie, na stole brudne naczynia. Generalnie był bałagan, który nie był podobny do Delli. Cofnęła się do korytarza. Hulk siedział na stoliku z kwiatami i wtedy dostrzegła, że obok niego leży męski portfel i kluczyki.
- Coś ty znowu wymyśliła... - mruknęła do siebie dziewczyna. Bałagan w kuchni, zostawione walizki, obce rzeczy...
- Jak ktoś cię zamordował, to cię uduszę...
Westchnęła i ruszyła na górę.
Powoli uchyliła drzwi od sypialni przyjaciółki i weszła do środka.
- Della... - i wtedy napadł na nią jakiś goły facet z lampą w ręce.
- Kurwa! - zaklęła i już chciała się rzucić na obcego, który pewnie zamordował jej przyjaciółkę, ale zobaczyła Dellę siedzącą na łóżku.
Delli spało się bardzo dobrze i spokojnie. Zasnęła szybko, bo była bardzo zmęczona. Nie potrzebowała tyle czasu co zwykle, żeby spocząć w ramionach Morfeusza. Obudził ją jednak rumor w jej własnej sypialni. Wystraszyła się i natychmiast usiadła, ale to co zobaczyła zupełnie ją zatkało. Rico stał na środku pokoju, goły z rękami podniesionymi do góry, a przed nim stała Carmen. "Co tu się odpierdala..." pomyślała. Wyskoczyła z łóżka ściągając za sobą prześcieradło. Przerażona Carmen odwróciła się tyłem, żeby nie patrzeć na faceta.
- Della! - mruknęła - idę na dół. I masz tam przyjść, w tej chwili! - powiedziała i faktycznie wyszła z sypialni zamykając za sobą drzwi.
Della podeszła do Rico i wybałuszyła na niego oczy.
- Co tu się właśnie odpierdzieliło? Czemu biegasz tak i... I... no właśnie...
- Coś ty znowu wymyśliła... - mruknęła do siebie dziewczyna. Bałagan w kuchni, zostawione walizki, obce rzeczy...
- Jak ktoś cię zamordował, to cię uduszę...
Westchnęła i ruszyła na górę.
Powoli uchyliła drzwi od sypialni przyjaciółki i weszła do środka.
- Della... - i wtedy napadł na nią jakiś goły facet z lampą w ręce.
- Kurwa! - zaklęła i już chciała się rzucić na obcego, który pewnie zamordował jej przyjaciółkę, ale zobaczyła Dellę siedzącą na łóżku.
Delli spało się bardzo dobrze i spokojnie. Zasnęła szybko, bo była bardzo zmęczona. Nie potrzebowała tyle czasu co zwykle, żeby spocząć w ramionach Morfeusza. Obudził ją jednak rumor w jej własnej sypialni. Wystraszyła się i natychmiast usiadła, ale to co zobaczyła zupełnie ją zatkało. Rico stał na środku pokoju, goły z rękami podniesionymi do góry, a przed nim stała Carmen. "Co tu się odpierdala..." pomyślała. Wyskoczyła z łóżka ściągając za sobą prześcieradło. Przerażona Carmen odwróciła się tyłem, żeby nie patrzeć na faceta.
- Della! - mruknęła - idę na dół. I masz tam przyjść, w tej chwili! - powiedziała i faktycznie wyszła z sypialni zamykając za sobą drzwi.
Della podeszła do Rico i wybałuszyła na niego oczy.
- Co tu się właśnie odpierdzieliło? Czemu biegasz tak i... I... no właśnie...
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- No bo... Obudziłem się i usłyszałem dziwne chałasy, nie mówiłasś że ktoś ma przyjechać, pomyślałem że może to ktoś.. złodziej, włamywacz obserwował cię i planował napad i stąd chciałem go uprzedzić. Nie zakładałem że to twoja... Przyjaciółka - zrobiło mu się strasznie głupio. Spojrzał na Delle zakłopotany.
- Nie nosze broni ze sobą, więc... Może odloże lampkę - powiedzi powoli i faktycznie odstawił ja na miejsce.
- Przepraszam - podszedł do niej i pocalow ja w policzek - może pójdę się ogarnąć, żeby nie świecić tyłkiem.
Wydawał się skruszony jakby popełnił jakąś zbrodnie i tak było. No przecież nie chciał wystraszyć dziewczyny, ale było mu teraz głupio przed Della.
- Nie nosze broni ze sobą, więc... Może odloże lampkę - powiedzi powoli i faktycznie odstawił ja na miejsce.
- Przepraszam - podszedł do niej i pocalow ja w policzek - może pójdę się ogarnąć, żeby nie świecić tyłkiem.
Wydawał się skruszony jakby popełnił jakąś zbrodnie i tak było. No przecież nie chciał wystraszyć dziewczyny, ale było mu teraz głupio przed Della.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Miał bardzo sensowne wytłumaczenie. Chciał ją chronić, nie rzucać się na jej przyjaciółkę. Co prawda tak się stało, ale nie chciał źle. Wyszło jak wyszło, teraz trzeba było to odkręcić.
- W porządku, nie jestem zła - powiedziała powoli i pogładziła go po ramieniu.
- Najważniejsze, że nic się nie stało. Pogadam z nią - stanęła na palcach żeby pocałować go w usta, dopiero teraz wyraźnie było widać różnice wzrostu między nimi. Ten dzień miał się zacząć zdecydowanie inaczej, ale mogło być gorzej.
- Ja tam lubię twój tyłek - zażartowała i klepnęła go w pośladki.
- Ubierz się, ubierz, a ja zejdę na dół - jeszcze raz ściągnęła go w dół i pocałowała, potem cofnęła się po szlafrok, który leżał na podłodze. Zawinęła się w niego i ruszyła na dół. Carmen przechadzała się po salonie w te i wewte.
- Hej - powiedziała nieśmiało modelka.
- No hej - odburknęła jej przyjaciółka. - Czy ty zwariowałaś? Czemu masz wyłączony telefon? Próbuję się z tobą skontaktować od wczoraj. Miałaś zadzwonić po przylocie. Martwiłam się jak cholera - Carmen zmienił się ton głosu.
- Myślałam, że ktoś zrobił ci krzywdę, że samolot spadł, albo cokolwiek innego. Pomyślałam, że przyjadę, bo już naprawdę nie wiedziałam co jest grane. Wchodzę, widzę twoje walizki, jakieś obce rzeczy, bałagan w kuchni. Co to za facet? I czemu rzuca się na mnie z lampą?
Della podeszła do kanapy i usiadła na niej ze skrzyżowanymi nogami okrywając się szlafrokiem. Carmen usiadła na fotelu.
- Zostawiłam telefon w torbie, ciągle na trybie samolotowym. Zapomniałam o nim, tylko tyle. Przepraszam. Nie chciałam cię martwić. Wiem, że miałam zadzwonić, ale byłam jakby zajęta.
- Zajęta? - Carmen aż przekręciła głowę - Nowym kolesiem?
- Mniej więcej, z tym, że bardziej więcej.
- No dobra, ale co to za facet? Gdzie go poznałaś? Skąd się tutaj wziął?
- Rico, naprawdę Ethan Parker, ale mówią na niego Rico. Poznałam go w samolocie i odwiózł mnie do domu.
- Chyba do łóżka.
- Też.
- Della, nie możesz poznawać jakiś kolesi w samolocie i zapraszać ich do domu, to może być każdy, psychopata, gwałciciel, morderca albo... ktokolwiek.
- Ale to nie jest morderca, ani gwałciciel.
- Tak, skąd wiesz? Jeszcze może nas zamordować. Jak ktoś cię kiedyś zamorduje, to ja cię uduszę. To nieodpowiedzialne, Della!
- A co jest według ciebie odpowiedzialne? Poznawanie facetów na imprezach, czy na bankietach? Tam też można poznać psychopatę.
- Tak, bo tych ludzi przynajmniej znasz z widzenia i masz kogo o nich wypytać, a to jest jakiś obcy gość wyjęty z samolotu. Co o nim wiesz?
- Całkiem sporo akurat.
- Tak? Dobra. To ile ma lat?
- Eee... Tego akurat nie wiem. On też nie wie ile ja mam.
- Kobieto... Wpisz swoje nazwisko w wyszukiwarkę, powie ci nawet ile ważysz. Ale okej, dobra, to gdzie pracuje?
- Jest żołnierzem.
- Rodzice? Rodzeństwo?
- Jedynak. Rodzice mieszkają w Egipcie, tata jest anglikiem, mama egipcjanką.
- Zainteresowania?
- Ładunki wybuchowe, kotki, fortepian, żółw Gandalf, roślinki.
- Ładunki wybuchowe? Ja pierdole...
- No bo taki ma zawód. Jest gościem od wybuchów.
- Ja się zabiję... To jakiś wariat.
- Tu akurat się zgodzę - Della jakby mało przejęła się tym co powiedziała Carmen i zaśmiała się.
- Della... To nie jest śmieszne. Martwię się.
- Rozumiem. Też bym się martwiła na twoim miejscu. Przepraszam. Nie chciałam cię denerwować, ale... Czuję się szczęśliwa.
- Dell... Bo miałaś seks, każdy się potem czuje szczęśliwy.
- Nie, to nie o to chodzi. To znaczy, wiadomo, seks też był, ale nie dlatego czuję się szczęśliwa. Spędziłam z nim najlepsze kilkanaście godzin w moim życiu. Jest wariatem, robi straszne głupoty, gada jak nakręcony, ma ADHD, ale jest cudownym wariatem. Wiesz jak do tej pory traktowali mnie faceci... Jak gówno. Jego nie interesują moje pieniądze, ani sława, śmieje się z moich żartów, akceptuje mojego wewnętrznego żółwia i to, że lubię się zamknąć w domu. Nie śmieje się ze mnie kiedy jem, ani kiedy się brudzę. Nosi mnie na rękach, głaszcze po pleckach, trzyma za ręce, dotyka moich policzków, jest troskliwy, opiekuńczy, kochany, miły, wyrozumiały... I w ogóle...
- Ale ty wiesz, że to wszystko ściema, bo chciał cię bzyknąć?
- Ja pierdole... Carmen... To nie jest ściema.
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Dobra, ale skąd?
- Bo opowiedział mi o takich rzeczach, o których nie opowiada się kobietą, jak chce się je przelecieć. Po takich tekstach można tylko do siebie zrazić, a nie namówić na seks.
- A jednak cię namówił...
- Nie, nie namówił. Nik nikogo nie namawiał, ani nie nagabywał. Oboje chcieliśmy.
- Noooo, co raz lepiej!
- Musisz być taka wredna? Nie możesz po prostu cieszyć się ze mną? Zakochałam się kretynko! Zaraz mi powiesz, że nie zakochuje się w ludziach, których zna się kilka godzin, że mi odbiło, że to głupie i nieodpowiedzialne. I wiesz co? Masz rację. To jest głupie i nieodpowiedzialne. I facet może mnie zamordować w każdej chwili. To niech mnie zamorduje, przynajmniej umrę szczęśliwa, a nie jak do tej pory. Pracuje, pracuję i pracuję i tyle. Nie mam życia prywatnego, jak tylko kogoś polubię i zaczynam być sobą, to dostaję kopa w tyłek. Od miesięcy jestem cholernie nieszczęśliwa. Martwię się rodziną na Ukrainie, martwię się swoją pracą, martwię się reputacją, martwię się za każdym razem jak kogoś spotykam. Nie czuję się dobrze, latam po świecie, uśmiecham się na ścinkach, cały świat myśli, że dobrze mi samej, ale nie jest. Kiedy się otwieram i jestem sobą nikt mnie nie akceptuje. Wiecznie się pilnuję, myślę o tym jak jem, jak mówię, co mówię, jak się uśmiechem, czy mam dobrą fryzurę, makijaż, sukienkę, jestem nieustannie skrępowana i mam tego dość... Przy nim nie może wiecznie o tym myśleć.
Carmen westchnęła głośno i przesiadła się na kanapę obok Delli.
- Chodź do mnie - dziewczyna otwarła ramiona i przytuliła do siebie przyjaciółkę.
- Przepraszam, nie wiedziałam, nic nie mówiłaś. To znaczy... Mówiłaś, ale nie sądziłam, że jest aż tak źle - pogładziła ją delikatnie po włosach.
- A z nim możesz być sobą? - spytała.
- Bardziej niż z kimkolwiek innym...
- W porządku, nie jestem zła - powiedziała powoli i pogładziła go po ramieniu.
- Najważniejsze, że nic się nie stało. Pogadam z nią - stanęła na palcach żeby pocałować go w usta, dopiero teraz wyraźnie było widać różnice wzrostu między nimi. Ten dzień miał się zacząć zdecydowanie inaczej, ale mogło być gorzej.
- Ja tam lubię twój tyłek - zażartowała i klepnęła go w pośladki.
- Ubierz się, ubierz, a ja zejdę na dół - jeszcze raz ściągnęła go w dół i pocałowała, potem cofnęła się po szlafrok, który leżał na podłodze. Zawinęła się w niego i ruszyła na dół. Carmen przechadzała się po salonie w te i wewte.
- Hej - powiedziała nieśmiało modelka.
- No hej - odburknęła jej przyjaciółka. - Czy ty zwariowałaś? Czemu masz wyłączony telefon? Próbuję się z tobą skontaktować od wczoraj. Miałaś zadzwonić po przylocie. Martwiłam się jak cholera - Carmen zmienił się ton głosu.
- Myślałam, że ktoś zrobił ci krzywdę, że samolot spadł, albo cokolwiek innego. Pomyślałam, że przyjadę, bo już naprawdę nie wiedziałam co jest grane. Wchodzę, widzę twoje walizki, jakieś obce rzeczy, bałagan w kuchni. Co to za facet? I czemu rzuca się na mnie z lampą?
Della podeszła do kanapy i usiadła na niej ze skrzyżowanymi nogami okrywając się szlafrokiem. Carmen usiadła na fotelu.
- Zostawiłam telefon w torbie, ciągle na trybie samolotowym. Zapomniałam o nim, tylko tyle. Przepraszam. Nie chciałam cię martwić. Wiem, że miałam zadzwonić, ale byłam jakby zajęta.
- Zajęta? - Carmen aż przekręciła głowę - Nowym kolesiem?
- Mniej więcej, z tym, że bardziej więcej.
- No dobra, ale co to za facet? Gdzie go poznałaś? Skąd się tutaj wziął?
- Rico, naprawdę Ethan Parker, ale mówią na niego Rico. Poznałam go w samolocie i odwiózł mnie do domu.
- Chyba do łóżka.
- Też.
- Della, nie możesz poznawać jakiś kolesi w samolocie i zapraszać ich do domu, to może być każdy, psychopata, gwałciciel, morderca albo... ktokolwiek.
- Ale to nie jest morderca, ani gwałciciel.
- Tak, skąd wiesz? Jeszcze może nas zamordować. Jak ktoś cię kiedyś zamorduje, to ja cię uduszę. To nieodpowiedzialne, Della!
- A co jest według ciebie odpowiedzialne? Poznawanie facetów na imprezach, czy na bankietach? Tam też można poznać psychopatę.
- Tak, bo tych ludzi przynajmniej znasz z widzenia i masz kogo o nich wypytać, a to jest jakiś obcy gość wyjęty z samolotu. Co o nim wiesz?
- Całkiem sporo akurat.
- Tak? Dobra. To ile ma lat?
- Eee... Tego akurat nie wiem. On też nie wie ile ja mam.
- Kobieto... Wpisz swoje nazwisko w wyszukiwarkę, powie ci nawet ile ważysz. Ale okej, dobra, to gdzie pracuje?
- Jest żołnierzem.
- Rodzice? Rodzeństwo?
- Jedynak. Rodzice mieszkają w Egipcie, tata jest anglikiem, mama egipcjanką.
- Zainteresowania?
- Ładunki wybuchowe, kotki, fortepian, żółw Gandalf, roślinki.
- Ładunki wybuchowe? Ja pierdole...
- No bo taki ma zawód. Jest gościem od wybuchów.
- Ja się zabiję... To jakiś wariat.
- Tu akurat się zgodzę - Della jakby mało przejęła się tym co powiedziała Carmen i zaśmiała się.
- Della... To nie jest śmieszne. Martwię się.
- Rozumiem. Też bym się martwiła na twoim miejscu. Przepraszam. Nie chciałam cię denerwować, ale... Czuję się szczęśliwa.
- Dell... Bo miałaś seks, każdy się potem czuje szczęśliwy.
- Nie, to nie o to chodzi. To znaczy, wiadomo, seks też był, ale nie dlatego czuję się szczęśliwa. Spędziłam z nim najlepsze kilkanaście godzin w moim życiu. Jest wariatem, robi straszne głupoty, gada jak nakręcony, ma ADHD, ale jest cudownym wariatem. Wiesz jak do tej pory traktowali mnie faceci... Jak gówno. Jego nie interesują moje pieniądze, ani sława, śmieje się z moich żartów, akceptuje mojego wewnętrznego żółwia i to, że lubię się zamknąć w domu. Nie śmieje się ze mnie kiedy jem, ani kiedy się brudzę. Nosi mnie na rękach, głaszcze po pleckach, trzyma za ręce, dotyka moich policzków, jest troskliwy, opiekuńczy, kochany, miły, wyrozumiały... I w ogóle...
- Ale ty wiesz, że to wszystko ściema, bo chciał cię bzyknąć?
- Ja pierdole... Carmen... To nie jest ściema.
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Dobra, ale skąd?
- Bo opowiedział mi o takich rzeczach, o których nie opowiada się kobietą, jak chce się je przelecieć. Po takich tekstach można tylko do siebie zrazić, a nie namówić na seks.
- A jednak cię namówił...
- Nie, nie namówił. Nik nikogo nie namawiał, ani nie nagabywał. Oboje chcieliśmy.
- Noooo, co raz lepiej!
- Musisz być taka wredna? Nie możesz po prostu cieszyć się ze mną? Zakochałam się kretynko! Zaraz mi powiesz, że nie zakochuje się w ludziach, których zna się kilka godzin, że mi odbiło, że to głupie i nieodpowiedzialne. I wiesz co? Masz rację. To jest głupie i nieodpowiedzialne. I facet może mnie zamordować w każdej chwili. To niech mnie zamorduje, przynajmniej umrę szczęśliwa, a nie jak do tej pory. Pracuje, pracuję i pracuję i tyle. Nie mam życia prywatnego, jak tylko kogoś polubię i zaczynam być sobą, to dostaję kopa w tyłek. Od miesięcy jestem cholernie nieszczęśliwa. Martwię się rodziną na Ukrainie, martwię się swoją pracą, martwię się reputacją, martwię się za każdym razem jak kogoś spotykam. Nie czuję się dobrze, latam po świecie, uśmiecham się na ścinkach, cały świat myśli, że dobrze mi samej, ale nie jest. Kiedy się otwieram i jestem sobą nikt mnie nie akceptuje. Wiecznie się pilnuję, myślę o tym jak jem, jak mówię, co mówię, jak się uśmiechem, czy mam dobrą fryzurę, makijaż, sukienkę, jestem nieustannie skrępowana i mam tego dość... Przy nim nie może wiecznie o tym myśleć.
Carmen westchnęła głośno i przesiadła się na kanapę obok Delli.
- Chodź do mnie - dziewczyna otwarła ramiona i przytuliła do siebie przyjaciółkę.
- Przepraszam, nie wiedziałam, nic nie mówiłaś. To znaczy... Mówiłaś, ale nie sądziłam, że jest aż tak źle - pogładziła ją delikatnie po włosach.
- A z nim możesz być sobą? - spytała.
- Bardziej niż z kimkolwiek innym...
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Rico faktycznie udał się do łazienki, pozbierał swoje rzeczy, założył ich część ale potem podniósł koszulkę i koszulę. Obydwie były utytłane od tarty, jedna gorzej od drugiej. Dłuższą chwilę zastanawiał się co teraz. Już pierwsze " świetne " wrażenie zrobił na przyjaciółce Delli. Oczywiście mówił że chce ją poznać, bo było prawdą, ale nie zakładał że będzie to takie poznanie. Westchnął głośno i ruszył do wyjścia z sypialni, jego wszystkie rzeczy były w samochodzie. Gdyby mógł się tam dostać niepostrzerzenie. Ruszył po woli po schodach, mimo solidnej postury i ciężaru, był szkolony w stradaniu się. Szedł niżej i już teraz słyszał kłótnie toczoną z głębi domu. Zrobiło mu się potwornie przykro, że właśnie za niego mu się Delli obrywa. Musiał to jakoś dobrze rozegrać Nie chciał podsłuchiwać rozmowy, ale nie dało się jej nie slyszeć. Skulił się na schodach by rozeznać w sytuacji, siedziały na kanapie obok siebie. Rico odczekał chwilę i wymknął się w stronę kluczy.
Zjechał do garażu i otworzył samochód. Wyciągnął plecak z niego, a potem świeżą koszulkę i bluzę. Padło na zieloną koszulę z napisem " nie mam czasu jadę czołgiem" i szarą bluzę rozpinaną z doszytym pingwinem Rico. No teraz jakoś się prezentował Wrzucił torbę wraz z brudnymi rzeczami do torby i zamknął samochód. I wtedy doszły do niego dwie myśli. Po pierwsze miał brać leki na ćwira, po drugie Carmen miała wątpliwości czy jest kim jest. Wlaściwie ją rozumiał, była rozsądną kobietą. Podrapał się w głowę i pomyślał chwilę.
Kiedy wrócił do dziewczyn do salonu nie tylko był ubrany, przyniósł im tacę z picie, a że nie wiedział co by chciały miały tam wszystko. W kolorowych kubkach, było kilka rodzajów soku a w 2 filiżankach kawa.
- Proszę - powiedział powoli kładąc tacę. Poprawił swój strój, pierwsze złe wrażenie już zrobił czas zrobić drugie dobre.
- Nie wiedz nie wiedziałem co będziecie chciały... jest też śniadanie.. - nie było to potężne śniadanie bo miska owoców i płatki z jogurtem ale widać było że naprawdę kombinuje żeby zmazać zle wrażenie. Pod pachą miał swój mały wojskowy przenośmy komputer.
- No więc... przepraszam cię - odezwał się do Carmen - za... nieporozumienie. Mogłaś wyrobić sobie o mnie złe zdanie, a nie chciałbym tego. Zacznijmy od nowa jestem Ri.... Ethan Parker, wszyscy mi zwykle mówią Rico - uśmiechnął się ukazując pingwina jakby to miało wszystko tłumaczyć.
- Możesz mieć rozsądne wątpliwości co tu robię i czy nie chcę skrzywdzić Delle. Co pokazuje że jesteś naprawdę mądrą, rozsądną i troskliwą. Stąd mogę cię zapewnić że nie skrzywdzę Delli, a na potwierdzenie mojej tożsamości... bo twoją przyjaciółkę już oszukiwano mam to.
Wyciągnął z kieszeni spodni legitymację wojskową którą prawie zawsze miał. Było tam zdjęcie, imię, nazwisko i stopień wojskowy. Jeśli chcesz mogę podać ci mumer do pułkownika Gregorego Wolfa, do niedawna mojego bezpośredniego przelożonego. Jeśli to cię nie przekonało - otworzył laptop i włączył go.
- To fragment z rozdania oznaczeń, odbył się niedawno byli tam media, goście oraz rodziny.
Przesunął urządzenie tak by widziały go dziewczyny i włączył film. Zatrzymał go na fragmencie, gdzie wypowiadano jego imię i nazwisko i kamera pokazała jak z grupy operacyjnej wataha wychodzi do dowódcy by odebrać odznaczenie. Nie zatrzymał jednak filmu, chciał żeby mu uwierzyła.
Zjechał do garażu i otworzył samochód. Wyciągnął plecak z niego, a potem świeżą koszulkę i bluzę. Padło na zieloną koszulę z napisem " nie mam czasu jadę czołgiem" i szarą bluzę rozpinaną z doszytym pingwinem Rico. No teraz jakoś się prezentował Wrzucił torbę wraz z brudnymi rzeczami do torby i zamknął samochód. I wtedy doszły do niego dwie myśli. Po pierwsze miał brać leki na ćwira, po drugie Carmen miała wątpliwości czy jest kim jest. Wlaściwie ją rozumiał, była rozsądną kobietą. Podrapał się w głowę i pomyślał chwilę.
Kiedy wrócił do dziewczyn do salonu nie tylko był ubrany, przyniósł im tacę z picie, a że nie wiedział co by chciały miały tam wszystko. W kolorowych kubkach, było kilka rodzajów soku a w 2 filiżankach kawa.
- Proszę - powiedział powoli kładąc tacę. Poprawił swój strój, pierwsze złe wrażenie już zrobił czas zrobić drugie dobre.
- Nie wiedz nie wiedziałem co będziecie chciały... jest też śniadanie.. - nie było to potężne śniadanie bo miska owoców i płatki z jogurtem ale widać było że naprawdę kombinuje żeby zmazać zle wrażenie. Pod pachą miał swój mały wojskowy przenośmy komputer.
- No więc... przepraszam cię - odezwał się do Carmen - za... nieporozumienie. Mogłaś wyrobić sobie o mnie złe zdanie, a nie chciałbym tego. Zacznijmy od nowa jestem Ri.... Ethan Parker, wszyscy mi zwykle mówią Rico - uśmiechnął się ukazując pingwina jakby to miało wszystko tłumaczyć.
- Możesz mieć rozsądne wątpliwości co tu robię i czy nie chcę skrzywdzić Delle. Co pokazuje że jesteś naprawdę mądrą, rozsądną i troskliwą. Stąd mogę cię zapewnić że nie skrzywdzę Delli, a na potwierdzenie mojej tożsamości... bo twoją przyjaciółkę już oszukiwano mam to.
Wyciągnął z kieszeni spodni legitymację wojskową którą prawie zawsze miał. Było tam zdjęcie, imię, nazwisko i stopień wojskowy. Jeśli chcesz mogę podać ci mumer do pułkownika Gregorego Wolfa, do niedawna mojego bezpośredniego przelożonego. Jeśli to cię nie przekonało - otworzył laptop i włączył go.
- To fragment z rozdania oznaczeń, odbył się niedawno byli tam media, goście oraz rodziny.
Przesunął urządzenie tak by widziały go dziewczyny i włączył film. Zatrzymał go na fragmencie, gdzie wypowiadano jego imię i nazwisko i kamera pokazała jak z grupy operacyjnej wataha wychodzi do dowódcy by odebrać odznaczenie. Nie zatrzymał jednak filmu, chciał żeby mu uwierzyła.