[Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

Spojrzała na ich dłonie i delikatnie zacisnęła swoją na jego.
- Bo w ciebie zwątpiłam, dałam sobie wmówić że... Że mnie zdradzasz i o to był dowód - poczuła jak zbierają jej się łzy. Nie chciała płakać, a już na pewno nie przy nim. Drugą dłonią spróbowała ściągnąć lecące z oczy krople.
- Nie powinnam, znałam cię przecież, miałam tylko ciebie... Moja ciocia mnie wyrzuciła z domu kiedy się dowiedziała że byliśmy razem.. nie miałam dokąd iść.. - głos załamał jej się. Czuła się teraz małą dziewczynką którą znów to przerosło. Al
- Naprawdę żałuje że uwierzyłam Ann.. ale.. ale powiedziała "przyjdź a się przekonasz" no i właśnie.. wtedy to miało sens. A tak bardzo cię kochałam że nie chciałam abyś znów mnie zranił..
Hope była przekonana że już to przepracowała, że to temat zamknięty, ale jego słowa i historia która teraz wyglądała inaczej spowodowały że nie mogła się uspokoić. Łzy ciekły jej po policzkach, a ona próbowała je zetrzeć. Gniewko zaniepokoił sie sytuacja i piszczał próbując dostać się na kolana pani.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- Nadi... - westchnął, nie chciał jej sprawiać przykrości. Wstał i przeszedł za biurko. Chwycił Gwen i postawił na podłogę. Położył dłonie na ramionach dziewczyny i podniósł ją, tak by stała na przeciw niego. Objął ją mocno, chowając w swoich ramionach.
- Nie płacz, proszę, już dobrze - oparł głowę dziewczyny o swoją pierś i gładził ją po włosach.
- Nie chciałem sprawić ci przykrości - czuł się winny, że doprowadził ją do płaczu. Nie chciał tego.
- Zawsze mogłaś przyjść do mnie. Nadal możesz. Nie mam nikogo. Nie chciałem nikogo innego. Możesz na mnie liczyć.
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

Hope rozpłakała się już na dobre, wtuliła w jego ramiona i objęła go delikatnie. Jak mogła w niego nie wierzyć, jak mogą uznać że ktoś obcy mówił prawdę. Miesiące wmawiała sobie że miała rację, że nie będzie jak jej matka, że nie da się oszukać. a teraz... Teraz załowała ostatnich dwóch lat.
- Dwa lata... Zmarnowałam dwa lata, ty straciłeś pracę bo ja komuś uwierzyłam. Jaka byłam głupia - próbowała nie smarkacz w jego koszulę głos jej lekko zachrypł od emocji.
- Tak bardzo cię przepraszam.. to ja.. zwątpiłam nie powinnam.. a ty wszystko stra... Straciłeś.. byłeś nie winny.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- Już dobrze - powtarzał tuląc ją w swoich ramionach. Dobrze było ją znowu mieć, choć na chwilę. Znał ją, wiedział, że musi się wypłakać i nie miało znaczenia, że akurat byli w jej biurze. Zawsze była emocjonalna, pewnie dlatego wszystko się rozpadło.
- Nie martw się o mnie. Poradziłem sobie. Nie muszę pracować akademicko, mam lepsze zajęcie. Spadłem na cztery łapy. To nie była twoja wina i tak straciłbym tą pracę przez Ann. W tej kwestii nie mogłaś nic poradzić. Stało się, ale to już było, to przeszłość.
- Hej... - odsunął się nieco i chwycił ją za podbródek, tak by na niego spojrzała.
- Jestem tu. Nigdzie się nie wybieram. Dalej mnie masz, nigdy o tobie nie zapomniałem. Pójdę do Bjorna, powiem, że źle się czujesz, zabiorę cię do domu. I tak miałem dzisiaj tylko się wdrożyć, pomóc przy innych pacjentach, poznać personel. Bjornowi korona z głowy nie spadnie jak będzie jeden dzień sam. Pobędziemy razem, okej?
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Ale... Przecież - uniosła na niego wzrok i próbowała wytrzeć łzy. Cały jej makijaż rozlał się teraz po policzkach.
- Ja ci mogę przygotować te dokumenty i opowiedzieć... O zespole.. - oddychała głebiej by uspokoić oddech.
- Bjorn na pewno to zrozumie, to dobry człowiek... Muszę się uspokoić - powiedziała szczerze. Zawsze tak miała, potrzebowała chwili by spokojnie oddychać i wyciszyć emocje. Oparła się o blat biurka ale tak by William wciąż był w miarę blisko.
- Przepraszam za koszulę- spojrzała na jego strój i dotkneła mokre miejsce dłonią - usyfiłam cię...
- Naprawdę chciałabyś spędzić dzień ze mną? - zapytała spoglądając na niego.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- To nic - odparł gdy wspomniała o koszuli.
- To tylko koszula. Nic się nie stało.
- Oczywiście, że tak - położył dłoń na jej plecach i pogładził czule i pocieszająco.
- Już dobrze. Spokojnie - starał się być dla niej jak największym oparciem.
- Spakuj się, a ja pójdę do Bjorna i zabiorę cię stąd.

Wyszedł dopiero, kiedy Hope była w miarę spokojna. Nie było go zaledwie kilka minut. Gwen zostawił w biurze. Nie chciał żeby wychodziła i pałętała się po lecznicy, jeszcze ktoś by ją wypuścił, ale ona postanowiła zaatakować jakieś zwierzę. Uchylił drzwi do pokoju by sprawdzić, czy dziewczyna jest gotowa do wyjścia.
- I jak? Możemy iść? - zapytał.
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Ale to była ładna koszula - zauważyła już trochę spokojniej.
- No dobrze - pokiwała głową kiedy powiedział o tym aby się spakowała. Wyciagneła chusteczkę by wytrzeć twarz i wysmarkać nos. Zaczęła się pakować, rozmawiając cicho z Gniewko i Gwenn.
Ale w tym czasie uspokoiła się, zapakowała laptop do komórki i ściągnęła skórzaną kurtkę z wieszaka.
- Tak możemy iść - mówiła już spokojnym głosem, zapinając smycz psiaka.
- Nie przedstawiłam was... To Gniewko - powiedziała podchodzac do drzwi. Gwen siedziała jej na ramieniu, z zaciekawieniem przyglądając się merdajacemu ogonowi psa.
- Gdzie idziemy?- zapytała kiedy wyszli na korytarz a ona zamknęła drzwi od gabinetu.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- To nadal jest ładna koszula - uśmiechnął się.

Will zabrał Gwennie z ramienia dziewczyny. Nie chciał by jej ciążyła.
- Dzień dobry - przywitał się z pieskiem i przykucnął przy nim.
- Hej mały - dał mu powąchać swoją rękę, a kiedy piesek się przyzwyczaił pogładził go po sierści.

- Gdzie jedziemy?
- Do domu. Chyba, że chcesz gdzie indziej?
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Do domu... - zawiesila głos zastanawiając się nad tym. Przecież nie byli już razem, a może ona za dużo już myslała.
- Chyba do twojego domu - powiedziała nie pewnie - albo do mojego domu. Zresztą możemy jechać do twojego - zdecydowała po chwili. Jej dom nie nadawał się do odwiedzin a już na pewno nie Williama. Miała tam rozgardiasz i nie posprzątane rzeczy.
- Dla jasności sytuacji - zebrała się na odwagę, zaczesala dłonią kosmyki włosów - czy właśnie te dwa lata przestały istnieć? Jeśli to że względu na moją histerię, to nie przejmuj się nią. Nie musisz się do niczego przymuszać. Jesteś wolnym mężczyzna który...
-Juz przestaje mówić - szepnela. Czasami kiedy miała tak dużo myśli i plątaninę emocji, chciała powiedzieć wszystko na raz. Znów zaczesala włosy zakłopotana. Dlaczego nie jest pewna siebie, dlaczego nie ma prostych odpowiedzi.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- Po prostu do domu - powiedział wyprowadzając ją z budynku. Szli do jego samochodu, nie do jej. Nie zamienił motocykla na auto, po prostu jeżdżąc z Gwen musiał używać samochodu. Miał dużego, brązowego corossovera. Otworzył dla niej drzwi na przodzie i poczekał, aż wsiądzie. Jej piesek i szop jechały z tyłu. Will wsiadł i odpalił silnik.
- Nie przestały istnieć - odparł poważnie.
- Wiele się przez ten czas wydarzyło. Przez rok nawet nie było mnie w Tropeolum. Nie będę cię oszukiwał Nadi, moje życie bardzo sie zmieniło, poznałem wielu ludzi, mam nowy dom, nowych przyjaciół. Po prostu nie zapomniałem tego co było.
- Ty też nie jesteś do niczego zobowiązana. Nie myśl proszę, że próbuję cię do czegokolwiek zmusić, czy do siebie przywiązać. I nie uważam, żeby to była histeria. Po prostu było ci przykro. To się zdarza. Przecież cię znam. Wiem, że przechodzisz wiele rzeczy w ten sposób. Nie bądź dla siebie tak surowa.
ODPOWIEDZ