Ana umiała tańczyć. Nie tak dobrze jak on, ale miała poczucie rytmu. Jednak jedyną osobą z którą kiedykolwiek tańczyła był jej ojciec. Mówiła Aidanowi, że nie lubi dotyku, miał więc prawo wnioskować, że nigdy nie kołysała się w ramionach mężczyzny. I miał rację. W rękach żołnierza czuła się jeszcze mniejsza niż była w rzeczywistości, ale to dobrze, dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Przestępowała z nogi do rytmu nuconej przez niego piosenki. Wiedziała, że chce zrobić wszystko by było jej miło i romantycznie. Nie musiał, ale była mu wdzięczna. Był najlepszym co ją w życiu spotkało. Oparła pliczek o jego klatkę piersiową i założyła mu ręce na szyję. W tej pozycji mógł oprzeć swój podbródek o czubek jej głowy. Nie pasowali do siebie. Ona filigranowa, on wielki jak dąb. Z dwóch różnych światów. Z krajów oddalonych od siebie o prawie 5 tysięcy mil. Lekarz i nastolatka. Dzieliło ich wszystko. Połączyła wojna i miłość.
- Kocham cię Aiden - powiedziała cicho, wtulając się w niego mocniej. Bardzo lubiła jego imię. To jak brzmi. Dlatego tak często go używała. Po prostu lubiła je słyszeć. Na pewno już to zauważył.
- Chcę wrócić z tobą do domu... - po raz pierwszy użyła tych słów. Były ważne. "Wrócić", tak jak gdyby już kiedyś tam była i "do domu", który przecież nigdy nie był jej. Ale tak, chciała wrócić z nim do domu. Zatliła się w niej jakaś maleńka iskierka nadziei, że może jednak mieli szansę to przetrwać... Czas mijał powoli, śnieg za oknem zaczął sypać mocniej. Odchyliła się nieco odrywając od niego policzek. Zadarła głowę żeby móc na niego spojrzeć. Położyła mu drobne dłonie na policzkach.
- Lubię, kiedy tak na mnie patrzysz, jakbyś widział więcej niż inni - stanęła wysoko na palcach, żeby go pocałować i wyciągając w jego stronę szyję. On chyba bał się to zrobić. Wiedziała, że noc nie będzie trwała wiecznie, ale mieli czas... Nie musieli się śpieszyć, mogli schować się w mroku przed burza jaka panowała wokół nich. Otoczyła ich bańka, w której mogli schować się na chwilę, na tą jedną, śnieżną noc.
[Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Ja ciebie też - odpowiedział łagodnym ciepłym głosem. Ale dopiero jej słowa na chwilę naprawdę go wzruszyły. Dotknęły gdzieś jego delikatnej struny w sercu, uśmiechnął się do niej inaczej niż dotąd. To był szczery pełen ciepła i uczucia uśmiech. Były czasy kiedy śmiał się tak codziennie. Pogładził ją po policzku.
- Cieszę się, pojedziemy tam niedługo. Ja zawsze chcę być tam gdzie ty - powiedział jej opierając swoje czoło o jej.
- Bo widzę... wiele szczęśliwych chwil, dni spędzonych na werandzie, na spacerach, bo widzę siłę i radość jaką masz w sobie. I oczy w których się można zakochać.
Kiedy stanęła na palcach schylił się do niej przybliżając usta do niej. Nadal miała lekko spuchnięte wargi ale i tak pocałunek był przyjemny. Miała dość drobne usta, ale to on ją prowadził. Pocałunek się przedłużał, a przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Jego dłoń dotąd oparta na jej policzku zsunęła się niżej. Kurtka którą na sobie miała, zapinana była na rzepy i guziki. Szczęśliwie znał ją aż za dobrze. Więc nie musiał patrzeć żeby uwolnić ją z koszuli. Nie szarpał się, nie chciał robić niczego za gwałtownie. Ale miała racją, wystarczyło że atmosfera wokół nich zrobiła się nieco inna, a przestał się martwić problemami. Byli teraz tu tylko we dwójkę. Dość sprawnie zdjął swoją koszulę. Schylił się do dziewczyny na chwilę mocniej żeby ją chwycić za pośladki i unieść do góry. Dotąd on musiał się mocno schylać, a ona podrywać głowę do góry. Teraz mogli kontynuować pocałunki ale wygodniej dla siebie. Była wyjątkowo lekka, jakby nic nie ważyła.
Szukał swoimi ustami jej drobnych warg, bardziej zachłannie ale nie gwałtownie. W końcu usiadł na brzegu łóżka, tak mógł naprawdę swobodnie zaczesać jej włosy na tył i przesunąć swoją dłoń po jej plecach. Zdecydowanie chciał ją poznać, ale też pokazać jej że dotyk może być przyjemny. Na razie przyzwyczajał ją do tego, przemieszczając ręce, oswajając ją z muśnięciami coraz w bardziej wrażliwych miejscach. Cały czas też obserwował jej reakcję, kiedy się spinała odpuszczał, by znów wrócić za jakiś czas.
- Cieszę się, pojedziemy tam niedługo. Ja zawsze chcę być tam gdzie ty - powiedział jej opierając swoje czoło o jej.
- Bo widzę... wiele szczęśliwych chwil, dni spędzonych na werandzie, na spacerach, bo widzę siłę i radość jaką masz w sobie. I oczy w których się można zakochać.
Kiedy stanęła na palcach schylił się do niej przybliżając usta do niej. Nadal miała lekko spuchnięte wargi ale i tak pocałunek był przyjemny. Miała dość drobne usta, ale to on ją prowadził. Pocałunek się przedłużał, a przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Jego dłoń dotąd oparta na jej policzku zsunęła się niżej. Kurtka którą na sobie miała, zapinana była na rzepy i guziki. Szczęśliwie znał ją aż za dobrze. Więc nie musiał patrzeć żeby uwolnić ją z koszuli. Nie szarpał się, nie chciał robić niczego za gwałtownie. Ale miała racją, wystarczyło że atmosfera wokół nich zrobiła się nieco inna, a przestał się martwić problemami. Byli teraz tu tylko we dwójkę. Dość sprawnie zdjął swoją koszulę. Schylił się do dziewczyny na chwilę mocniej żeby ją chwycić za pośladki i unieść do góry. Dotąd on musiał się mocno schylać, a ona podrywać głowę do góry. Teraz mogli kontynuować pocałunki ale wygodniej dla siebie. Była wyjątkowo lekka, jakby nic nie ważyła.
Szukał swoimi ustami jej drobnych warg, bardziej zachłannie ale nie gwałtownie. W końcu usiadł na brzegu łóżka, tak mógł naprawdę swobodnie zaczesać jej włosy na tył i przesunąć swoją dłoń po jej plecach. Zdecydowanie chciał ją poznać, ale też pokazać jej że dotyk może być przyjemny. Na razie przyzwyczajał ją do tego, przemieszczając ręce, oswajając ją z muśnięciami coraz w bardziej wrażliwych miejscach. Cały czas też obserwował jej reakcję, kiedy się spinała odpuszczał, by znów wrócić za jakiś czas.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden był dla niej kochany. Nie próbował robić nic na siłę. Podobały jej się pocałunki, były przyjemne, a świadomość, że to jego usta, dodawała jej odwagi. Przynajmniej o tym kto jej dotyka mogła zdecydować. Nie myślała zbyt wiele, skupiał się na tym co się działo. Była trochę nieporadna, nie umiała się całować, musiał jej pokazać. W dodatku miała takie drobniutkie usta. Jednak dość szybko złapała z nim wspólny rytm i odkryła, że robi jej się gorąco. Nie opierała się kiedy zdjął jej kurtkę. Gdy jednak złapał ją za pośladki i podniósł, na sekundę spięły jej się wszystkie mięśnie w ciele, zesztywniała. Na szczęście jego usta szybko ją uspokoiły. Stał się bardziej łapczywy, ale ona też chciała więcej. Rozluźniła się. Przeszedł ją przyjemny dreszczy, zrozumiała, że chyba to powinna czuć. A czuła gniecenie i pulsowanie w dole brzucha, które sprawiało niesamowitą przyjemność.
- Mmmm... - westchnęła. Ścisnęła mocno ramiona w okół jego szyi. Serce przyspieszyło gwałtownie, oddech stał się nierówny. Piersi zrobiły się wrażliwe. Czuła pod koszulką, że drażni ją materiał stanika. Chciała go zdjąć.
- Rozbierz mnie - szepnęła. Głos trochę jej drżał, ale nie ze strachu, a z podniecenia. Nie bała się. Z nim nie mogło stać się jej nic złego.
- Podoba mi się. Jest bardzo przyjemnie - dodała, chcąc go upewnić, że wszystko jest w porządku i nie musi być bardziej ostrożny. Musiał wiedzieć, że jest dobrze i że ona jest zadowolona. Wiedziała, że komunikacja jest ważna, a odkąd zrozumiała, że musi wziąć sprawy w swoje ręce dotarło do niej, że on nie chce tego zrobić także ze strachu, że ją skrzywdzi.
- Mmmm... - westchnęła. Ścisnęła mocno ramiona w okół jego szyi. Serce przyspieszyło gwałtownie, oddech stał się nierówny. Piersi zrobiły się wrażliwe. Czuła pod koszulką, że drażni ją materiał stanika. Chciała go zdjąć.
- Rozbierz mnie - szepnęła. Głos trochę jej drżał, ale nie ze strachu, a z podniecenia. Nie bała się. Z nim nie mogło stać się jej nic złego.
- Podoba mi się. Jest bardzo przyjemnie - dodała, chcąc go upewnić, że wszystko jest w porządku i nie musi być bardziej ostrożny. Musiał wiedzieć, że jest dobrze i że ona jest zadowolona. Wiedziała, że komunikacja jest ważna, a odkąd zrozumiała, że musi wziąć sprawy w swoje ręce dotarło do niej, że on nie chce tego zrobić także ze strachu, że ją skrzywdzi.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- To dobrze.. - uśmiechnął się do niej. Ulżyło mu, bał się że coś zrobi co będzie dla niej złe. To powodowało że był ostrożniejszy, ale też nieco zlękniony. Teraz jednak poczuł, że zupełnie nie potrzebnie się spina. Przesunął dłonie po jaj karku na ramiona potem plecy i powoli w dół. Aż doszedł do brzegu jej swetra. Z racji pory jaką mieli rozbieranie kobiety było trudniejsze niż zwykle. Uznał więc że ściągnie z niej więcej warstwa na raz. Nie było to specjalne trudne w przypadku słoneczka. Była drobna, a prawie wszystko co miała było znacznie większe od niej. Ubrania poleciały chwilowo zupełnie zbędne.
Jednym ramieniem chwycił ją za plecy, szczodrze obdarowywał pocałunkami po szyi, a potem po dekolcie. Na chwilę zamroził czas pozwalając je się przyzwyczaić do jego ust gdzieś indziej. Na jej ciele wciąż było widać pełno siniaków, obtarć i obić. To też nieco go początkowo powstrzymywało, zakładał że miejsca te są mogą być drażliwe. Dlatego omijał je pocałunkami lawirując po jej klatce piersiowej. Jej ciało budziło pewną litość, ale mieli wojnę i wszystko działało na innych zasadach. Taka drobna przy nim, niby to wiedział, ale teraz mógł to po prostu zobaczyć z bliska.
W końcu sam zdjął koszulkę, kładąc jej drobne dłonie na swojej klatce. Nie wiedział jak dokładnie zareaguje więc dał jej chwilę obserwując i szukając sygnału czy jest gotowa iść dalej. Długie ćwiczenia i manewry zrobiły swoje miał ukształtowane, mocne mięśnie ramion i dość szeroką linie barków. Jego klatkę na pierwsi zdobił duży szeroki tatuaż przedstawiający feniksa. Głowa mitycznego zwierzęcia zaczynała się na ramieniu jakby się przytulał, a skrzydła układały na piersi i lekko wchodziły na prawy bok. Aiden nie nosił biżuterii na szyi po za nieśmiertelnikiem, na dłoniach jednak miał zegarek i małą bransoletkę robioną ze rzemyków, która oplatała jego prawy nadgarstek.
Jednym ramieniem chwycił ją za plecy, szczodrze obdarowywał pocałunkami po szyi, a potem po dekolcie. Na chwilę zamroził czas pozwalając je się przyzwyczaić do jego ust gdzieś indziej. Na jej ciele wciąż było widać pełno siniaków, obtarć i obić. To też nieco go początkowo powstrzymywało, zakładał że miejsca te są mogą być drażliwe. Dlatego omijał je pocałunkami lawirując po jej klatce piersiowej. Jej ciało budziło pewną litość, ale mieli wojnę i wszystko działało na innych zasadach. Taka drobna przy nim, niby to wiedział, ale teraz mógł to po prostu zobaczyć z bliska.
W końcu sam zdjął koszulkę, kładąc jej drobne dłonie na swojej klatce. Nie wiedział jak dokładnie zareaguje więc dał jej chwilę obserwując i szukając sygnału czy jest gotowa iść dalej. Długie ćwiczenia i manewry zrobiły swoje miał ukształtowane, mocne mięśnie ramion i dość szeroką linie barków. Jego klatkę na pierwsi zdobił duży szeroki tatuaż przedstawiający feniksa. Głowa mitycznego zwierzęcia zaczynała się na ramieniu jakby się przytulał, a skrzydła układały na piersi i lekko wchodziły na prawy bok. Aiden nie nosił biżuterii na szyi po za nieśmiertelnikiem, na dłoniach jednak miał zegarek i małą bransoletkę robioną ze rzemyków, która oplatała jego prawy nadgarstek.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Miała takie drobne dłonie, jej palce były szczuplutkie i niezbyt długie. Paznokcie krótkie, połamane, ale cóż, byli gdzie byli... Dotknęła go delikatnie. Chciała mu się przyjrzeć, zobaczyć dokładnie jak wygląda. Czuła promieniujące na nią ciepło jej ciała. To ją rozluźniało i dawało poczucie bezpieczeństwa. Przesunęła rękami w górę aż dotarła do jego barków. Miał bardzo silne, umięśnione ramiona. Widziała jego tatuaż i ciekawiło ją dlaczego zrobił sobie akurat feniksa, ale zapyta go o to później.
- Jesteś taki ciepły... - ona była wiecznie zmarznięta, to przez chudość jej ciało było ciągle chłodne, dlatego nosiła wiele warstw ubrań. Objęła Aidena za plecy i przytuliła się do niego. On miał nagą klatkę, ona też już nie miał stanika. Chciał go poczuć na swoim ciele. Przyzwyczaić się do niego, do jego ciała. Gładziła go łagodnie po plecach i przez chwilę po prostu się obejmowali. W końcu oderwała się od niego, przesunęła dłońmi po jego ramionach zjeżdżając w dół. Chwyciła go za ręce, uniosła je i położyła je sobie na piersiach. Był dla niej tak delikatny, musiała mu pokazać, że może więcej.
- Aiden... - szepnęła - nie bój się. Nie jestem płatkiem śniegu, nie roztopię się. Nic mi się nie stanie. Chcę żeby tobie też było dobrze. Nie wiem jeszcze jak cię dotykać, żeby sprawić ci przyjemność. Nauczę się. Ale ty możesz więcej. Nie musisz być aż tak ostrożny. Kocham cię i jest mi dobrze. Mówiłam wcześniej, że nie wiem co powinnam czuć, już wiem - nie potrafiła powiedzieć mu wprost, że jest podniecona, ale tak właśnie było. Czuła to. Jego dotyk był przyjemny i wiedziała że go pragnie. Ale czy on pragnął jej? Co jeśli nie? Nic nie mówił. To ona miała lekko urywany oddech, to jej dreszcze przechodziły po plecach i zaczynało robić co raz cieplej. Ale czy on też tak czuł? A może ona jednak mu się nie podobała... Co jeśli miłość to było z mało...
- Jesteś taki ciepły... - ona była wiecznie zmarznięta, to przez chudość jej ciało było ciągle chłodne, dlatego nosiła wiele warstw ubrań. Objęła Aidena za plecy i przytuliła się do niego. On miał nagą klatkę, ona też już nie miał stanika. Chciał go poczuć na swoim ciele. Przyzwyczaić się do niego, do jego ciała. Gładziła go łagodnie po plecach i przez chwilę po prostu się obejmowali. W końcu oderwała się od niego, przesunęła dłońmi po jego ramionach zjeżdżając w dół. Chwyciła go za ręce, uniosła je i położyła je sobie na piersiach. Był dla niej tak delikatny, musiała mu pokazać, że może więcej.
- Aiden... - szepnęła - nie bój się. Nie jestem płatkiem śniegu, nie roztopię się. Nic mi się nie stanie. Chcę żeby tobie też było dobrze. Nie wiem jeszcze jak cię dotykać, żeby sprawić ci przyjemność. Nauczę się. Ale ty możesz więcej. Nie musisz być aż tak ostrożny. Kocham cię i jest mi dobrze. Mówiłam wcześniej, że nie wiem co powinnam czuć, już wiem - nie potrafiła powiedzieć mu wprost, że jest podniecona, ale tak właśnie było. Czuła to. Jego dotyk był przyjemny i wiedziała że go pragnie. Ale czy on pragnął jej? Co jeśli nie? Nic nie mówił. To ona miała lekko urywany oddech, to jej dreszcze przechodziły po plecach i zaczynało robić co raz cieplej. Ale czy on też tak czuł? A może ona jednak mu się nie podobała... Co jeśli miłość to było z mało...
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Moje Ukraińskie Słońce - szepnął jej cicho spoglądając w jej oczy. Lubił ją tak nazywać, pieszczotliwie i czule. Była ofiarą tej wojny i czymś więcej, jego nadzieją na lepsze jutro. Być może potrzebował zapewnienia, że jest dobrze, że powinien być odważniejszy, bo pocałował ją tym razem pewniej. Jednocześnie jego dłonie gładziły jej piersi, usta przelewały słodycz bliskości. Pocałunki były śmielsze, nie było wiadomym co czeka ich jutro więc niech ta noc utuli ich zmysły, pozwoli zapomnieć o całym świecie w koło. W końcu w przypływie emocji jego pieszczoty stały się gorętsze i bardziej zachłanne.. Chwycił ją mocniej ramieniem za plecami, wykonał skręt na bok i wykorzystując jedną z technik wojskowych, spowodował że drobna dziewczyna znalazła się plecami na łóżku, on zaś zawisł nad nią, ale tylko na chwilę. Jego dłoń zsunęła się do jej guzika i spodni. Odpiął je i zsunął je z jej nóg. Były równie chude i posiniaczone, wciąż miała też wielką ranę po oparzeniu. Powinien czuć litość, a może obrzydzenie, ale tak się nie działo. Sam zdjął swoje odzienie i co tu dużo mówić, jeśli miała wątpliwości czy ona go pociąga, to jego ciało mówiło samo za siebie.
- Zaufaj mi.. - uśmiechnął się do niej kładąc obok niej na pościeli. Jego palce musnęły jej powieki zmuszając ją by je zamknęła - zamknij oczy... i skup się na tym co czujesz.
Miał twarz tuż przy niej, chciał by za chwilę przeniosła się w zupełnie inne miejsce, do wizji bezpiecznego domu którego jeszcze nie znała. Jedno ramię przełożył za jej plecy, tak by znajdowała się w bezpiecznie w jego objęciach, drugą przesunął po jej spękanych wargach, na szyję, błądził chwilę wokół jej piersi. Jej szyja była długa i kształtna jak u łabędzia, wydawała się jeszcze jaśniejsza w świetle wpadającego księżyca. Schylił do niej twarz i pocałował ją w kąt żuchwy, tam gdzie zawsze wkładała mu nos do snu. Jego cierpliwe ciepłe dłonie przesunęły się tymczasem ja jej brzuch, potem biodra. Chciał ją poznać, rozpalić jej zmysły. Nie marnował jednak na to wiele czasu i subtelnym ale wyraźnym ruchem przesunął się między jej uda. Musiał ułożyć rękę tak by nie zahaczyć o ranę. Zsunął ostatecznie jej bieliznę i pieszczotliwym ruchem przesuwał palce. Jego pocałunki także zmieniały miejsca, błąkając się wciąż między siniakami na jej ciele. A kiedy wyczuł że jest już gotowa, wsunął się w nią. Chwycił ją za pośladek by nadać jej rytm, ona się dopiero nauczyła, to on ją musiał prowadzić. I był gotów tę rolę spełnić. Oparł swoje czoło o jej, tak by wciąż byli blisko siebie i dał jej tyle rozkoszy ile tylko mógł.
- Zaufaj mi.. - uśmiechnął się do niej kładąc obok niej na pościeli. Jego palce musnęły jej powieki zmuszając ją by je zamknęła - zamknij oczy... i skup się na tym co czujesz.
Miał twarz tuż przy niej, chciał by za chwilę przeniosła się w zupełnie inne miejsce, do wizji bezpiecznego domu którego jeszcze nie znała. Jedno ramię przełożył za jej plecy, tak by znajdowała się w bezpiecznie w jego objęciach, drugą przesunął po jej spękanych wargach, na szyję, błądził chwilę wokół jej piersi. Jej szyja była długa i kształtna jak u łabędzia, wydawała się jeszcze jaśniejsza w świetle wpadającego księżyca. Schylił do niej twarz i pocałował ją w kąt żuchwy, tam gdzie zawsze wkładała mu nos do snu. Jego cierpliwe ciepłe dłonie przesunęły się tymczasem ja jej brzuch, potem biodra. Chciał ją poznać, rozpalić jej zmysły. Nie marnował jednak na to wiele czasu i subtelnym ale wyraźnym ruchem przesunął się między jej uda. Musiał ułożyć rękę tak by nie zahaczyć o ranę. Zsunął ostatecznie jej bieliznę i pieszczotliwym ruchem przesuwał palce. Jego pocałunki także zmieniały miejsca, błąkając się wciąż między siniakami na jej ciele. A kiedy wyczuł że jest już gotowa, wsunął się w nią. Chwycił ją za pośladek by nadać jej rytm, ona się dopiero nauczyła, to on ją musiał prowadzić. I był gotów tę rolę spełnić. Oparł swoje czoło o jej, tak by wciąż byli blisko siebie i dał jej tyle rozkoszy ile tylko mógł.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Lubiła być jego Ukraińskim Słonkiem. To było z jego strony tak czułe. Lało jej miód na poranione serce. Ktoś ją kochała. Nie była już sama. Nie broniła się przed jego pocałunkami, sama uczyła się nie tylko je przyjmować, ale też dawać i to naturalnie zaczęło do niej przychodzić. Jej piersi, choć nie wyglądały tak jak powinny, były bardzo wrażliwe. Jego duże, ciepłe dłonie, mogły objąć je całe. Przestało jej być zimno, a zaczęło robić gorąco. I czuła, że serce zaczyna bić mocniej. Nagle jakby wszystko przyspieszyło. Jego dotyk stał się mocniejszy, bardziej natarczywy. Trzymał ją pewniej, całował gwałtowniej, a ona starała się za nim nadążyć. Wreszcie zaczęła czuć czym jest pożądanie. Nie tak je sobie wyobrażała. Odkryła, że z każdą chwilą chcę więcej. Kiedy znalazła się na plecach nie poczuła strachu, jeszcze nie. Miała nad sobą jego spokojną, łagodną twarz i czułe, kochające spojrzenie. Lecz kiedy sięgnął do jej spodni poczuła ukłucie lęku i zacisnęła powieki. Więc to naprawdę miało się stać. Ale przecież już widział ją nago, już jej dotykał. W innych okolicznościach, ale jednak. Uspokoiła się i pozwoliła zdjąć z siebie ubranie. Została prawie naga. Przez sekundę miała ochotę uciec. Uchyliła powieki słysząc jego słowa.
- Ufam ci - wyszeptała. Miała lekki i cichy jak wietrzyk głos. W świetle księżyca widać było, że jej klatka piersiowa unosi się i opada miarowo. Położył palce na jej powiekach więc znów je zamknęła. Postanowiła zrobić to o co ją prosił. Skupić się na tym co czuje. A czuła jego dłoń przesuwającą się po jej ciele. Zadrżała, kiedy znalazła się na jej wklęsłym brzuchu, ale dopiero kiedy wsunął ją pomiędzy uda wygięła plecy w łuk. To było silniejsze od niej. Nie wiedziała, czy bardziej wstydzi się, czy czuje przyjemność. Może i jedno i drugie. Rozlało się po niej cudownie błogie uczucie, którego zupełnie nie znała. I właściwie już nie jej umysł, a ciało zaczęło dyktować zachowanie. Rozchyliła usta, kiedy ich dotykał, odchyliła głowę by mógł ją całować. Reagowała na jego dotyk i pieszczoty, w których nadal był ostrożny, ale to dobrze, bo dzięki temu nie było w niej już żadnego strachu. Poczuła, że jego palce przesuwają się niżej i że jest mokra. Jęknęła cicho przekręcając głowę w jego stronę i gryząc się w wargę. Poczuła jego usta na swoich i z przyjemnością zatonęła w jego pocałunku. Zabrał rękę i położył się nad nią. Instynktownie rozchyliła nogi, pozwalając mu położyć się na niej. Ale kiedy go poczuła wystraszyła się, naparł na nią i w tym momencie rozerwał ją potworny ból. Gwałtownie podniosła głowę chowając ją w jego ramieniu, a z jej ust wydobył się stłumiony krzyk.
- Aaa! - próbowała być cicho, ale ból się wzmagał, wcale nie było lepiej. Do jej oczu napłynęły łzy i zaczęły ściekać po pliczkach. Głowa opadła jej na poduszkę. Nic już nie mogła zrobić. Tylko zacisnąć zęby i to przetrwać. Aiden położył jej na policzku swoją dłoń i starł jej łzy. Schylił się i pocałował ją w miejsca gdzie spływały. Włożył jej ramię pod plecy i przygarnął do siebie. Usłyszała jak mówi, że ją kocha. Zaplotła mu ręce na szyi i postanowiła się poddać. Czuła jak się porusza, a ból staje się mniejszy. Nie było przyjemnie, ale nie czuła się już tak źle. Aiden położył ją delikatnie na poduszce i spojrzał w oczy. Jego spojrzenie koiło w niej wszystkie rany. Oparł swoje czoło o jej i po chwili zrobiło się miło, bo przestała skupiać się na dyskomforcie. Zaczął ją znów całować, a jej ciało w końcu się do niego dopasowało. Wszystko zaczęło wracać do poprzedniego stanu. Jego ruchy zaczęły sprawiać jej przyjemność. Ból zniknął całkowicie. Zaczął poruszać się szybciej, a Ana odkryła, że jej biodra same dopasowują się do jego rytmu. Na jej policzkach wykwitły rumieńce, oddech się zmienił, krew zaczęła krążyć szybciej. Z jej ust wydobywały się ciche westchnięcia. Było jej dobrze. Bardzo dobrze. Jęknęła przygryzając dolną wargę. Całe odczuwanie skupiło jej się w dole brzucha. Obejmowała go za szyję i poruszała się razem z nim.
- Och, Aiden... - westchnęła przyciskając go do siebie. Choć wiedziała tak niewiele, to rozumiała, że zbliża się na szczyt. Nie miała pojęcia, czy on też, ale nie umiała się na tym skupić. Spięły się jej mięśnie brzucha, wypchnęła biodra. Pocałowała go mocno w usta i ścisnęła ramionami. To było to. Rozkosz wybuchła w niej gwałtownie jak fajerwerki i rozprysła się po całym jej ciele. Drżała, oplatając go rękami, a nogami ścisnęła w pasie. Brakowało jej powietrza chociaż oddychała głośno. I zaśmiała się się do siebie. Znowu była szczęśliwa. I znów dzięki niemu.
- Ufam ci - wyszeptała. Miała lekki i cichy jak wietrzyk głos. W świetle księżyca widać było, że jej klatka piersiowa unosi się i opada miarowo. Położył palce na jej powiekach więc znów je zamknęła. Postanowiła zrobić to o co ją prosił. Skupić się na tym co czuje. A czuła jego dłoń przesuwającą się po jej ciele. Zadrżała, kiedy znalazła się na jej wklęsłym brzuchu, ale dopiero kiedy wsunął ją pomiędzy uda wygięła plecy w łuk. To było silniejsze od niej. Nie wiedziała, czy bardziej wstydzi się, czy czuje przyjemność. Może i jedno i drugie. Rozlało się po niej cudownie błogie uczucie, którego zupełnie nie znała. I właściwie już nie jej umysł, a ciało zaczęło dyktować zachowanie. Rozchyliła usta, kiedy ich dotykał, odchyliła głowę by mógł ją całować. Reagowała na jego dotyk i pieszczoty, w których nadal był ostrożny, ale to dobrze, bo dzięki temu nie było w niej już żadnego strachu. Poczuła, że jego palce przesuwają się niżej i że jest mokra. Jęknęła cicho przekręcając głowę w jego stronę i gryząc się w wargę. Poczuła jego usta na swoich i z przyjemnością zatonęła w jego pocałunku. Zabrał rękę i położył się nad nią. Instynktownie rozchyliła nogi, pozwalając mu położyć się na niej. Ale kiedy go poczuła wystraszyła się, naparł na nią i w tym momencie rozerwał ją potworny ból. Gwałtownie podniosła głowę chowając ją w jego ramieniu, a z jej ust wydobył się stłumiony krzyk.
- Aaa! - próbowała być cicho, ale ból się wzmagał, wcale nie było lepiej. Do jej oczu napłynęły łzy i zaczęły ściekać po pliczkach. Głowa opadła jej na poduszkę. Nic już nie mogła zrobić. Tylko zacisnąć zęby i to przetrwać. Aiden położył jej na policzku swoją dłoń i starł jej łzy. Schylił się i pocałował ją w miejsca gdzie spływały. Włożył jej ramię pod plecy i przygarnął do siebie. Usłyszała jak mówi, że ją kocha. Zaplotła mu ręce na szyi i postanowiła się poddać. Czuła jak się porusza, a ból staje się mniejszy. Nie było przyjemnie, ale nie czuła się już tak źle. Aiden położył ją delikatnie na poduszce i spojrzał w oczy. Jego spojrzenie koiło w niej wszystkie rany. Oparł swoje czoło o jej i po chwili zrobiło się miło, bo przestała skupiać się na dyskomforcie. Zaczął ją znów całować, a jej ciało w końcu się do niego dopasowało. Wszystko zaczęło wracać do poprzedniego stanu. Jego ruchy zaczęły sprawiać jej przyjemność. Ból zniknął całkowicie. Zaczął poruszać się szybciej, a Ana odkryła, że jej biodra same dopasowują się do jego rytmu. Na jej policzkach wykwitły rumieńce, oddech się zmienił, krew zaczęła krążyć szybciej. Z jej ust wydobywały się ciche westchnięcia. Było jej dobrze. Bardzo dobrze. Jęknęła przygryzając dolną wargę. Całe odczuwanie skupiło jej się w dole brzucha. Obejmowała go za szyję i poruszała się razem z nim.
- Och, Aiden... - westchnęła przyciskając go do siebie. Choć wiedziała tak niewiele, to rozumiała, że zbliża się na szczyt. Nie miała pojęcia, czy on też, ale nie umiała się na tym skupić. Spięły się jej mięśnie brzucha, wypchnęła biodra. Pocałowała go mocno w usta i ścisnęła ramionami. To było to. Rozkosz wybuchła w niej gwałtownie jak fajerwerki i rozprysła się po całym jej ciele. Drżała, oplatając go rękami, a nogami ścisnęła w pasie. Brakowało jej powietrza chociaż oddychała głośno. I zaśmiała się się do siebie. Znowu była szczęśliwa. I znów dzięki niemu.