[Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden przyglądał się rozmowie babci z Aną. Marszczył brwi kiedy ta kładła dłonie na jasnych włosach. Ale czekał, był tylko żołnierzem, nie rozumiał o czym, rozmawiają. Ale fakt że została tylko ona ugoszczona, miło i przyjaźnie. To z nią rozmawiała, niby było to zrozumiałe. Ale pozwoliła uzbrojonym kolesiom błądzić po jej ziemi, po domu. Niepokoiło go to, więc ją obserwował. Kiedy Słońce podeszła do niego kiwnął głową i odeszli na bok.
- O czym rozmawiałyście? - zapytał zaraz.
- O czym chciałaś pogadać?
- O czym rozmawiałyście? - zapytał zaraz.
- O czym chciałaś pogadać?
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Aiden bo... - przełknęła ślinę i spuściła wzrok, chwycił go za rękaw kurtki.
- Bo widzisz... Chodzi o to, że... Ja nie mogę z wami iść. Nie mogę z tobą iść. To jest wojna, jesteś żołnierzem, a ja... Ja jestem chorą sierotą, która się za tobą ciągnie. Nie możesz się mną zajmować. Masz inne zadania. Poza tym... Nie jestem głupia. Twoje zadanie się skończy, a ja tu zostanę. Masz swoje życie za oceanem i powinieneś do niego wrócić. Nie mogę się do ciebie bardziej przywiązywać - z oczu popłynęły jej łzy. Chciała zostać z nim, ale to nie był ani czas, ani miejsce.
- Nie mogę być twoją kulą u nogi. Ani ciężarem dla reszty. Opóźniam was, a oni... Oni to wiedzą, nienawidzą mnie. Ty też to wiesz. Jesteś mądry. Wiesz, że nie możesz wlec za sobą takiego balastu jak ja. Zostanę tutaj, z Valą. Tak będzie dla ciebie lepiej. Tak będzie dla wszystkich lepiej. Tylko proszę... Skończ tą misję i wróć do bycia lekarzem, nie pakuj się więcej na wojnę - Słonko pociągnęło nosem. Łzy kapały jej na podłogę. To się musiało tak skończyć. Tak było dla wszystkich lepiej.
- Bo widzisz... Chodzi o to, że... Ja nie mogę z wami iść. Nie mogę z tobą iść. To jest wojna, jesteś żołnierzem, a ja... Ja jestem chorą sierotą, która się za tobą ciągnie. Nie możesz się mną zajmować. Masz inne zadania. Poza tym... Nie jestem głupia. Twoje zadanie się skończy, a ja tu zostanę. Masz swoje życie za oceanem i powinieneś do niego wrócić. Nie mogę się do ciebie bardziej przywiązywać - z oczu popłynęły jej łzy. Chciała zostać z nim, ale to nie był ani czas, ani miejsce.
- Nie mogę być twoją kulą u nogi. Ani ciężarem dla reszty. Opóźniam was, a oni... Oni to wiedzą, nienawidzą mnie. Ty też to wiesz. Jesteś mądry. Wiesz, że nie możesz wlec za sobą takiego balastu jak ja. Zostanę tutaj, z Valą. Tak będzie dla ciebie lepiej. Tak będzie dla wszystkich lepiej. Tylko proszę... Skończ tą misję i wróć do bycia lekarzem, nie pakuj się więcej na wojnę - Słonko pociągnęło nosem. Łzy kapały jej na podłogę. To się musiało tak skończyć. Tak było dla wszystkich lepiej.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden głośno odetchnął, gdzieś w środku spodziewał się że odbędą taką rozmowę kiedyś. Ale przyjaciel mu coś uświadomił.
- Nie ma takiej opcji - powiedział powoli.
- Nie jesteś ciężarem, nawet tak nie myśl - chwycił jej dłoń w swoją, drugą starł jej łzy z policzków.
- Tak to wojna i będzie trwać nie wiem ile czasu, ale wiesz co... wyciągnę nas stąd. Nie zostaniesz tutaj. Bo... - zawahał się nie chciał się jej narzucać, nie chciał jej dyktować niczego.
- Posłuchaj... nie chcę cię tu zostawiać, nie ufam naszej gospodyni. Nie wiem co jest grane, ani czy coś jest grane. Ale jesteśmy w gównie przez które razem przejdziemy. Okej? Razem wyjdziemy z tego miejsca i wtedy wrócę do bycia lekarzem. Proszę cię zgódź się na to. Nie chcę cię zostawiać... - powiedział szczerze.
- Nie ma takiej opcji - powiedział powoli.
- Nie jesteś ciężarem, nawet tak nie myśl - chwycił jej dłoń w swoją, drugą starł jej łzy z policzków.
- Tak to wojna i będzie trwać nie wiem ile czasu, ale wiesz co... wyciągnę nas stąd. Nie zostaniesz tutaj. Bo... - zawahał się nie chciał się jej narzucać, nie chciał jej dyktować niczego.
- Posłuchaj... nie chcę cię tu zostawiać, nie ufam naszej gospodyni. Nie wiem co jest grane, ani czy coś jest grane. Ale jesteśmy w gównie przez które razem przejdziemy. Okej? Razem wyjdziemy z tego miejsca i wtedy wrócę do bycia lekarzem. Proszę cię zgódź się na to. Nie chcę cię zostawiać... - powiedział szczerze.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Ale Aiden... - płakała i była przeraźliwie smutna, jej wielkie oczy patrzyły na niego we łzach, a usta drżały.
- Ja nie mogę. Jestem słaba i chora. Nie jestem wstanie za wami chodzić. To fizycznie niemożliwe. Nie dam sobie rady - płakała i ciągnęła nosem.
- Muszę gdzieś zostać. Myślisz, że chcę? Wcale nie. Nie chcę. Chcę zostać z tobą. Tylko, że to nie jest możliwe. Boję się. Ciągle się boję. Ciągle jestem przerażona. Boję się każdego z twoich kolegów, bo wiem, że gdyby tylko mieli okazje to wrzuciliby mnie do najbliższej rzeki. Jeden z waszych już chciał mnie zgwałcić. To się stanie prędzej, czy później. Nie mogę ci siedzieć na plecach, a ty nie możesz mnie nieść, ani mnie chronić. Choćbym nie wiem jak chciała, nie dorównam wam. Jestem mała, chora i niedożywiona. Nie przejdę kolejnych 10 km. Nie przejdę nawet 3. Zamarznę. Wyciągniesz nas stąd... Pomyśl rozsądnie. Chcesz targać ze sobą kogoś takiego jak ja? Chcę z tobą zostać, rozumiesz? Chcę. Naprawdę chcę. Tylko że... Musisz być mądrzejszy niż ja...
- Ja nie mogę. Jestem słaba i chora. Nie jestem wstanie za wami chodzić. To fizycznie niemożliwe. Nie dam sobie rady - płakała i ciągnęła nosem.
- Muszę gdzieś zostać. Myślisz, że chcę? Wcale nie. Nie chcę. Chcę zostać z tobą. Tylko, że to nie jest możliwe. Boję się. Ciągle się boję. Ciągle jestem przerażona. Boję się każdego z twoich kolegów, bo wiem, że gdyby tylko mieli okazje to wrzuciliby mnie do najbliższej rzeki. Jeden z waszych już chciał mnie zgwałcić. To się stanie prędzej, czy później. Nie mogę ci siedzieć na plecach, a ty nie możesz mnie nieść, ani mnie chronić. Choćbym nie wiem jak chciała, nie dorównam wam. Jestem mała, chora i niedożywiona. Nie przejdę kolejnych 10 km. Nie przejdę nawet 3. Zamarznę. Wyciągniesz nas stąd... Pomyśl rozsądnie. Chcesz targać ze sobą kogoś takiego jak ja? Chcę z tobą zostać, rozumiesz? Chcę. Naprawdę chcę. Tylko że... Musisz być mądrzejszy niż ja...
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden obserwował ją, wczepił w nią wzrok jak jastrząb w ofiarę. Co miał jej powiedzieć? Że nie jest mądrzejszy, że jej nigdzie nie puści. Że prędzej zdezerteruje niż pozwoli jej tu zginąć.
- Musimy przetrwać jeszcze tylko 3 miesiące - wyszeptał chwytając ją za rękę nerwowo.
- To tylko 3 miesiące.. dasz radę. Wymyślę coś, istnieje kilka sposób na to byś przekroczyła granicę stanów. Ale musisz mi dać chwilę, muszę to przemyśleć i zorganizować to.
- To tylko 3 miesiące.. daj mi je - poprosił wręcz błagał. Chwycił ją za kark przyciągjąc do siebie by mocno ją przytulić. Nie było opcji żeby ją zostawił tu. W środku tego gówna, narażoną na wszystko co się da.
- Predzej zdechnę niż cię gdziekolwiek zostawię - szepnął czy to do siebie czy do niej.
Nie chciał być lekarzem, lubił tą robotę była ciężka , czasami wręcz kurewsko ciężka, ale miał poczucie że coś działa. Tak jak teraz musiał znaleźć rozwiązanie i był pewien że znajdzie. Tylko musi się najeść, wyspać i przemyśleć wszystkie opcję które mają. Przyjrzeć się mapie dokładnie. Byli w miarę blisko miejsca gdzie miał się rozejść na chwilę z zespołem. Bo Aiden miał swoją własną misję w tym kraju.
- Proszę daj mi ten czas... tylko tyle - wyszeptał zamykając na chwilę oczy. Popłynęły z nich pojedyncze łzy. Musiał być teraz twardy i zdecydowany.
- Musimy przetrwać jeszcze tylko 3 miesiące - wyszeptał chwytając ją za rękę nerwowo.
- To tylko 3 miesiące.. dasz radę. Wymyślę coś, istnieje kilka sposób na to byś przekroczyła granicę stanów. Ale musisz mi dać chwilę, muszę to przemyśleć i zorganizować to.
- To tylko 3 miesiące.. daj mi je - poprosił wręcz błagał. Chwycił ją za kark przyciągjąc do siebie by mocno ją przytulić. Nie było opcji żeby ją zostawił tu. W środku tego gówna, narażoną na wszystko co się da.
- Predzej zdechnę niż cię gdziekolwiek zostawię - szepnął czy to do siebie czy do niej.
Nie chciał być lekarzem, lubił tą robotę była ciężka , czasami wręcz kurewsko ciężka, ale miał poczucie że coś działa. Tak jak teraz musiał znaleźć rozwiązanie i był pewien że znajdzie. Tylko musi się najeść, wyspać i przemyśleć wszystkie opcję które mają. Przyjrzeć się mapie dokładnie. Byli w miarę blisko miejsca gdzie miał się rozejść na chwilę z zespołem. Bo Aiden miał swoją własną misję w tym kraju.
- Proszę daj mi ten czas... tylko tyle - wyszeptał zamykając na chwilę oczy. Popłynęły z nich pojedyncze łzy. Musiał być teraz twardy i zdecydowany.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- No... No to mnie nie zostawiaj... - załkała.
- Nie zostawiaj mnie...
- A co jeśli nie dam rady i po drodze umrę? Nie wiem czy sobie poradzę. Nie wiem czy starczy mi sił. Ja tylko chcę zostać z tobą. Tak długo jak się da. Nie chcę być już sama. Nie mogę. Nic nie mam. Bez ciebie nie dam sobie rady. Potrzebuję cię. nie zostawiaj mnie - przytuliła się mocno obejmując go za plecy i chwytając się drobnymi paluszkami za jego kurtkę. Wtuliła się w niego i nie chciała puścić.
- Nie zostawiaj mnie... - powtarzał to jak mantrę, jakby ciągle potrzebowała zapewnienia, że nie zostanie sama.
Marco i Nicolas siedzieli na podłodze pod ścianą. Nie byli zadowoleni z tego jak układały się sprawy. Aiden uzależniał od niej cały swój świat. A to nie było dobre dla żołnierza. Narażał siebie i ich oddział. Może w którymś momencie Aslan do niego dotrze. Na razie musieli ciągnąć za sobą balast w postaci dziewczyny.
Tymczasem Harry westchnął obserwując sytuację. On też miał swoje zdanie, ale żal mu było Any. W gruncie rzeczy była biedna i potrzebowała Aidena. A on najwyraźniej potrzebował jej.
- Co teraz będzie? - zapytało słonko.
- Gdzie będziemy? Tutaj? I co będzie dalej?
- Nie zostawiaj mnie...
- A co jeśli nie dam rady i po drodze umrę? Nie wiem czy sobie poradzę. Nie wiem czy starczy mi sił. Ja tylko chcę zostać z tobą. Tak długo jak się da. Nie chcę być już sama. Nie mogę. Nic nie mam. Bez ciebie nie dam sobie rady. Potrzebuję cię. nie zostawiaj mnie - przytuliła się mocno obejmując go za plecy i chwytając się drobnymi paluszkami za jego kurtkę. Wtuliła się w niego i nie chciała puścić.
- Nie zostawiaj mnie... - powtarzał to jak mantrę, jakby ciągle potrzebowała zapewnienia, że nie zostanie sama.
Marco i Nicolas siedzieli na podłodze pod ścianą. Nie byli zadowoleni z tego jak układały się sprawy. Aiden uzależniał od niej cały swój świat. A to nie było dobre dla żołnierza. Narażał siebie i ich oddział. Może w którymś momencie Aslan do niego dotrze. Na razie musieli ciągnąć za sobą balast w postaci dziewczyny.
Tymczasem Harry westchnął obserwując sytuację. On też miał swoje zdanie, ale żal mu było Any. W gruncie rzeczy była biedna i potrzebowała Aidena. A on najwyraźniej potrzebował jej.
- Co teraz będzie? - zapytało słonko.
- Gdzie będziemy? Tutaj? I co będzie dalej?
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden cofnął się od niej , słysząc jej słowa, miała rację musieli ustalić plan działania. Nie mogli działać na oślep.
- Zjedź coś.. napij się, ja muszę pogadać.
Pocałował ją w skroń, gładząc po włosach i odwrócił się do żołnierzy. Babcia zdecydowała się jednak zrobić im herbatę więc mieli chociaż tyle.
- Idź do Aslana i dowiedzcie się o co chodzi od informatorów. Bez ciebie to będzie nie możliwe - poprosił ją kładąc jej rękę na ramieniu. On sam ruszył bezpośrednio do Harrego.
- Muszę się odlać - nie mówił tego głośno, ale na tyle by Marko i reszta słyszeli. Wiadomym było że chodzą po dwóch, Aiden wolałby żeby nikt mu nie postrzelił tyłka jak będzie załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne. Od tego teoretycznie był Harry.
Wyprowadził go na zewnątrz i odeszli kawałek Aiden jednak nie odwrócił się do kumpla tyłem i nie rozpiął munduru tylko spojrzał na niego.
- Słuchaj jest sprawa.. - oparł dłonie na biodrach.
- Jak wiesz miałem szukać siostry, mniej więcej tu odłączam się od zespołu muszę do dogadać jeszcze z Aslanem. Zostaje ze mną też Słone..Ana - poprawił się szybko.
- Samemu będzie mi kurewsko trudno sobie poradzić, do tego z nią.... Muszę ogarnąć mapy wyznaczyć trasę i lokalizację, zostajesz w razie czego ze mną? Jak rozmawiałem z Aslanem wstępnie, za 2 tygodnie spotykamy się w innym punkcie i z powrotem wracam do odziału z siostrą lub bez. Wchodzisz w to? - spojrzał poważnie na kumpla. Jeśli ten się nie zgodzi trudno będzie ruszał sam. Musiał sobie poradzić i nie miał wielkiego wyboru.
- Zjedź coś.. napij się, ja muszę pogadać.
Pocałował ją w skroń, gładząc po włosach i odwrócił się do żołnierzy. Babcia zdecydowała się jednak zrobić im herbatę więc mieli chociaż tyle.
- Idź do Aslana i dowiedzcie się o co chodzi od informatorów. Bez ciebie to będzie nie możliwe - poprosił ją kładąc jej rękę na ramieniu. On sam ruszył bezpośrednio do Harrego.
- Muszę się odlać - nie mówił tego głośno, ale na tyle by Marko i reszta słyszeli. Wiadomym było że chodzą po dwóch, Aiden wolałby żeby nikt mu nie postrzelił tyłka jak będzie załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne. Od tego teoretycznie był Harry.
Wyprowadził go na zewnątrz i odeszli kawałek Aiden jednak nie odwrócił się do kumpla tyłem i nie rozpiął munduru tylko spojrzał na niego.
- Słuchaj jest sprawa.. - oparł dłonie na biodrach.
- Jak wiesz miałem szukać siostry, mniej więcej tu odłączam się od zespołu muszę do dogadać jeszcze z Aslanem. Zostaje ze mną też Słone..Ana - poprawił się szybko.
- Samemu będzie mi kurewsko trudno sobie poradzić, do tego z nią.... Muszę ogarnąć mapy wyznaczyć trasę i lokalizację, zostajesz w razie czego ze mną? Jak rozmawiałem z Aslanem wstępnie, za 2 tygodnie spotykamy się w innym punkcie i z powrotem wracam do odziału z siostrą lub bez. Wchodzisz w to? - spojrzał poważnie na kumpla. Jeśli ten się nie zgodzi trudno będzie ruszał sam. Musiał sobie poradzić i nie miał wielkiego wyboru.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Właściwie niczego się nie dowiedziała. Ale... Czasem tak już było. Tyle dobrze, że jednak nie chciał jej puścić, a tak naprawdę ona nie chciała odchodzić. Nie lubiła się z nim rozdzielać nawet na chwilę. Miała poczucie, że wtedy stanie się to co kilkanaście godzin wcześniej. Że ktoś ją skrzywdzi. Za każdym razem, kiedy traciła go z oczu ściskało ją w sercu i czuła strach. Ale wiedziała, że nie może być do niego przyklejona. Tak się nie dało żyć. Nie była pasożytem. Westchnęła i otarła łzy dłonią. No dobra, trzeba było się zebrać do kupy i przeciwstawić przeciwnością losu. Kiedy Aiden wyszedł ruszyła ostrożnie w stronę dowódcy.
- Ja... Przepraszam pana, ale Aiden powiedział, że mam do pana przyjść i pójść do informatorów, żeby przetłumaczyć co mówią...
Harry wyciągnął z kieszeni szluga i zapalił. Westchnął zaciągając się i patrząc gdzieś w przestrzeń.
- Słońce? - spojrzał na niego z uniesioną brwią. Ależ ten chłop się wpakował, takich rzeczy nie robiło się na wojnie.
- Słuchaj... Jasne, że pójdę. Pomogę jak tylko będę mógł. Ja wiem... Jest ci pewnie kurewsko ciężko. Rozumiem. Najwyżej będziemy ją nieść na zmianę. Nie wiem dlaczego ona, ale widzę jak bardzo jej potrzebujesz. Albo ona ciebie. Może po prostu potrzebujecie się wzajemnie. Mówiłem ci, nie zakochuje się na wojnie. Ale cóż... jest jak jest. Damy radę, twoje Słonko będzie bezpieczne. Coś wykombinujemy.
- Ja... Przepraszam pana, ale Aiden powiedział, że mam do pana przyjść i pójść do informatorów, żeby przetłumaczyć co mówią...
Harry wyciągnął z kieszeni szluga i zapalił. Westchnął zaciągając się i patrząc gdzieś w przestrzeń.
- Słońce? - spojrzał na niego z uniesioną brwią. Ależ ten chłop się wpakował, takich rzeczy nie robiło się na wojnie.
- Słuchaj... Jasne, że pójdę. Pomogę jak tylko będę mógł. Ja wiem... Jest ci pewnie kurewsko ciężko. Rozumiem. Najwyżej będziemy ją nieść na zmianę. Nie wiem dlaczego ona, ale widzę jak bardzo jej potrzebujesz. Albo ona ciebie. Może po prostu potrzebujecie się wzajemnie. Mówiłem ci, nie zakochuje się na wojnie. Ale cóż... jest jak jest. Damy radę, twoje Słonko będzie bezpieczne. Coś wykombinujemy.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aslan kiwnął głową wstając i odkładając z trzaskiem metalowy kubek na stół.
- Dobrze, chodż. Przetłumaczysz nam co mówią.
Wyszedł jako pierwszy z budynku za nim szła dziewczyna idąc do stodoły widział rozmawiających Harrego i Aidena. Nie było w tym nic zaskakującego, pewnie Aiden się odlał i teraz rozmawiali przy fajce. Przeszli do stodoły. Było to pełno siana i muszące cicho zwierzaki. Żołnierz rozejrzał się uważnie ale nikogo nie widział. Nagle kawałek od niego pod wpływem strzału odleciała framuga drewna.
- Nie strzelać! - zawołał podnosząc ręce do góry - swoi!
- Nawet nie komentuj... kurwa - mruknął zły na siebie. Westchnął masując kark dłońmi, od wczorajszego spania, albo raczej próby , bo dziewczyna spała na nim, a on nie miał jak się ułożyć.
- Dzięki stary - uściskał go na chwilę, nie przejmując się że ten pali papierosa, że obydwoje są spoceni, brudni. To nie miało znaczenia, miał kogoś kto właśnie chciał mu ułatwić życie i wesprzeć. Odsunął się i spojrzał na niego.
- Potem powiem Aslanowi... wszystko się skomplikowało, ale damy radę. Trzeba będzie odszukać coś co jeździ, ona nie da rady iść. Może w wiosce obok, będzie jakiś szajs do złożenia. I mapy... bez mapy sobie nie poradzimy.
- Dzięki stary... naprawdę dzięki.
Wtedy usłyszeli strzał i obydwoje zerwali. Odpalony papieros zleciał na podłogę. Dobrze że nigdy nie zostawiali nigdzie broni. Aiden dał znać ruchem dłoni Harremu z której strony idzie, a z której towarzysz. Przykleił policzek do broni i lekko pochylony ruszył do pomieszczenia.
- Dobrze, chodż. Przetłumaczysz nam co mówią.
Wyszedł jako pierwszy z budynku za nim szła dziewczyna idąc do stodoły widział rozmawiających Harrego i Aidena. Nie było w tym nic zaskakującego, pewnie Aiden się odlał i teraz rozmawiali przy fajce. Przeszli do stodoły. Było to pełno siana i muszące cicho zwierzaki. Żołnierz rozejrzał się uważnie ale nikogo nie widział. Nagle kawałek od niego pod wpływem strzału odleciała framuga drewna.
- Nie strzelać! - zawołał podnosząc ręce do góry - swoi!
- Nawet nie komentuj... kurwa - mruknął zły na siebie. Westchnął masując kark dłońmi, od wczorajszego spania, albo raczej próby , bo dziewczyna spała na nim, a on nie miał jak się ułożyć.
- Dzięki stary - uściskał go na chwilę, nie przejmując się że ten pali papierosa, że obydwoje są spoceni, brudni. To nie miało znaczenia, miał kogoś kto właśnie chciał mu ułatwić życie i wesprzeć. Odsunął się i spojrzał na niego.
- Potem powiem Aslanowi... wszystko się skomplikowało, ale damy radę. Trzeba będzie odszukać coś co jeździ, ona nie da rady iść. Może w wiosce obok, będzie jakiś szajs do złożenia. I mapy... bez mapy sobie nie poradzimy.
- Dzięki stary... naprawdę dzięki.
Wtedy usłyszeli strzał i obydwoje zerwali. Odpalony papieros zleciał na podłogę. Dobrze że nigdy nie zostawiali nigdzie broni. Aiden dał znać ruchem dłoni Harremu z której strony idzie, a z której towarzysz. Przykleił policzek do broni i lekko pochylony ruszył do pomieszczenia.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Słonku nie podobała się cała ta sytuacja, ale była uzależniona od żołnierzy. Aidena nie było, co niepokoiło ją bardzo mocno. W dodatku była bardzo zmęczona. A to, że nie miała kiedy załatwić potrzeb higienicznych sprawiało, że czuła się fatalnie. Ona nie miała plecaka, wszystkie jej rzeczy, czyli tampony i czekoladę miał Aiden. Najpierw siedzieli w piwnicy, potem władowali ją do helikoptera, aż w końcu musiała przejść z nimi 10 km w śniegu. Nikt nie przejmował się biedną dziewczyną, która miała okres. Nawet Aiden o tym zapomniał. A jej było po prostu źle. Mężczyźni tego nie rozumieli. A ona naprawdę czuła się co raz gorzej. Mimo ubrania i kurtki było jej zimno, ale twarz miała rozpaloną. Bolała ją też głowa. Od pewnego czasu było jej też niedobrze i chciało się jej wymiotować. Ale nie narzekała. No bo co mogła zrobić. Nie będzie im marudzić. I tak ciągnęła się za nimi jak niewygodny ogon. Po prostu ruszyła za dowódcą. Przy nim wyglądała jak szara, maleńka myszka. Człapała powoli za wielkim mężczyzną, aż weszła z nim do stodoły. Była już naprawdę zmęczona i co raz bardziej obolała. Kiedy usłyszała strzał natychmiast skuliła się, objęła głowę ramionami i schowała twarz w kolanach. Ile jeszcze będzie musiała znieść...