[Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden odczuł teraz jak bardzo medycyna go nie przygotowała na takie rzeczy. Jak nie wie co ma powiedzieć Słonku, co by ją uspokoiło i wyciszyło. Jak ma jej zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Teraz ta wiedza bardzo by mu się przydała. Dlatego po prostu nie odsuwał jej od siebie. Zmienił trochę pozycję ciała, kiedy w końcu zesztywniał, ale tylko na tyle by mogła przytulać się dalej. W trakcie lotu żołnierze nie gadali między sobą. Aiden był mega wkurwiony na chłopaków z oddziału, szczególnie że nie poprosił ich o wiele. Mieli po prostu postać z nią i zainteresować się tym co się dzieje. Ale nie chciał wszczynać bójki, to pewnie też by wywołało stres u biednej dziewczyny. Przeżyła już dość jak na kilkanaście godzin.
Lecieli tak dobrych kilka godzin, wylecieli o zmierzchu więc większa część nocy ich minęła. Aiden zasnął tylko na chwilę, przebudził go jasny blask słońca wchodzącego znad horyzontu. Ułożył dłoń tak żeby zasłonić ten blask padający na twarz Any.
- Lądujemy za 20 minut - odezwał się Aslan ziewając i dotykając jego ramienia. Przed nami będzie jakieś 10 km do przejścia, dam znajduje się nasz pierwszy punkt.
- Jasne.
- Poradzi sobie? - zapytał go Aslan wskazując na dziewczynę.
- Musi - jak nie, będzie ją niósł. 10 km było sporo, ale trudno, poradzi sobie.
- Ok - Aslan uniósł kciuk i przesunął się na drugą stronę by pobudzić resztę. Ich punkt docelowy miał być dopiero początkiem zadania, gdyż tam mieli dostać konieczne dane od informatorów ukraińskich.
Lecieli tak dobrych kilka godzin, wylecieli o zmierzchu więc większa część nocy ich minęła. Aiden zasnął tylko na chwilę, przebudził go jasny blask słońca wchodzącego znad horyzontu. Ułożył dłoń tak żeby zasłonić ten blask padający na twarz Any.
- Lądujemy za 20 minut - odezwał się Aslan ziewając i dotykając jego ramienia. Przed nami będzie jakieś 10 km do przejścia, dam znajduje się nasz pierwszy punkt.
- Jasne.
- Poradzi sobie? - zapytał go Aslan wskazując na dziewczynę.
- Musi - jak nie, będzie ją niósł. 10 km było sporo, ale trudno, poradzi sobie.
- Ok - Aslan uniósł kciuk i przesunął się na drugą stronę by pobudzić resztę. Ich punkt docelowy miał być dopiero początkiem zadania, gdyż tam mieli dostać konieczne dane od informatorów ukraińskich.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Słonko było tak zmęczona i przerażone, że po jakimś czasie po prostu zasnęło. Póki miała Aidena mogła spać. Bez niego pewnie nie zmrużyłaby oka. Nadal się bała, wokół niej byli sami mężczyźni i ona, jedna, ukraińska dziewczyna bez nikogo, której każdy mógł wyrządzić krzywdę. Zupełnie bezbronna. Jak pisklak, który stracił mamę. Mimo hałasu i ciągłe zmieniającego się ruchy helikoptera spała spokojnie. Zbyt wiele wydarzyło się w jej życiu w ciągu ostatnich kilku godzin. Gdyby nie Aiden umarłaby w tej piwnicy. Jej blada buźka opierała się o tors mężczyzny. Wyglądała tak niewinnie i spokojnie. Jak lilia, która wyrosła na polu bitwy, wśród poległych. Zupełnie tu nie pasowała.
Jeden z żołnierzy, ten, który siedział na przeciwko Aidena przyglądał się koledze i dziewczynie od dłuższego czasu. Niespodziewanie kopnął kumpla w kostkę, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Hej... Aiden... - odezwał się ciepłym, męskim głosem, od razu było słychać, że facet jest raczej przyjaźnie nastawiony - kim ona jest?
Jeden z żołnierzy, ten, który siedział na przeciwko Aidena przyglądał się koledze i dziewczynie od dłuższego czasu. Niespodziewanie kopnął kumpla w kostkę, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Hej... Aiden... - odezwał się ciepłym, męskim głosem, od razu było słychać, że facet jest raczej przyjaźnie nastawiony - kim ona jest?
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Aiden spojrzał na niego westchnął zmęczony i ułożył się trochę wyżej.
- To nasz tłumacz, Ana.
Powiedział powoli, nie był już tak święcie przekonany czy jego zespół znów nie da dupy. Więc wolał nie dawać pełnych informacji, niby znał Księcia, ale znał też Marko. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie o to pytam Aiden... Dobrze wiesz o co mi chodzi. Bądź ze mną szczery. Kim ona jest? I co się właściwie stało? - Harry nie brzmiał jakby zamierzał go przesłuchiwać, raczej jak kumpel na którego w razie czego można liczyć. To, że Marko i Nicolas spierdolili po całości nie oznaczało, że każdy w oddziale był chujem.
Tymczasem słonko poruszyło się niespokojnie i mruknęło coś pod nosem kuląc się i chowając twarz w ramieniu żołnierza.
Aiden chwilę się zastanawiał, zwykle tego nie robił, ale znał Księcia najdłużej zostali przeniesieni z jeszcze innego oddziału do specjalsów. Znów ułożył tak dłoń żeby, zasłaniało słońce dziewczynie.
- To... była w piwnicy w Dębach i ma na imię Anastazja.. stąd Ana.
- No tak, ale... - spojrzał na to, jak Aiden zasłania oczy dziewczyny przed słońcem, nawet jego to ruszyło. Westchnął - Dlaczego?
- Dlaczego co? - Aiden spojrzał na niego - dlaczego idzie z nami. Bo potrzebujemy jej umiejętności, a po za tym... ona nie ma dokąd wrócić. Proszę cię... ostatnich kilkanaście jej godzin to jakiś koszmar. Obiecałem jej że jej tam nie zostawię, kim bym był gdybym złamał obietnicę.
- Aiden... Proszę... Nie zrozum mnie źle, ale... To nie jest dobry pomysł na wojnie... Odstaw ją gdzieś i zajmij się swoją pracą. Niech będzie bezpieczna, ale gdzie indziej. Oboje wiemy, że tu nie chodzi o to, czy zna język, czy nie... Narażasz siebie, ją i całą drużynę...
Aiden skrzywił się lekko, dlatego właśnie nie chciał gadać. Wiedział że dojdą do tego etapu.
- Bezpieczna czyli gdzie? W kraju owładniętym wojną? - Aiden spojrzał na niego trochę bezradnie. Znajdź mi miejsce na tyle bezpieczne żeby jej nikt nie skrzywdził. Biorę to na siebie, drużyna będzie cała zapewniam.
- W Polsce, w Czechach. W obozie dla uchodźców, nie tutaj. Nie zakochuje się na wojnie Aiden. Chcesz dla niej zginąć?
- Nie no weź, nie jestem w niej zakochany. Pomagam - powiedział od razu i pokręcił głową. Przecież nie był. Ok była urocza i młoda, ale nie, no nie kochał jej. Ostatnio zakochiwał się dwa lata.
- Ja tylko... się nią czasowo opiekuję. Na pewno w końcu będzie gotowa... wyjechać stąd, albo zacząć nowe życie.
Tłumaczył się tak jak myślał. Na pewno Ana po prostu w końcu stanie na nogi i będzie chciała ruszyć na przód.
- Pomagasz? - uniósł do góry jedną brew.
- Śpi na twoich kolanach... Zasłaniasz słońce, żeby nie świeciło jej w oczy... Przywiązała się do ciebie. Sam powiedziałeś. Ona nie ma nikogo innego. Nie wiem kogo próbujesz oszukać, ale chyba tylko siebie.
Aiden lekko zbladł i zasznurował usta. Oparł zmęczoną głowę o ścianę helikoptera. Przeanalizował ostatnie wydarzenia i powiedział tylko jedno słowo.
- Kurwa.
- To nasz tłumacz, Ana.
Powiedział powoli, nie był już tak święcie przekonany czy jego zespół znów nie da dupy. Więc wolał nie dawać pełnych informacji, niby znał Księcia, ale znał też Marko. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie o to pytam Aiden... Dobrze wiesz o co mi chodzi. Bądź ze mną szczery. Kim ona jest? I co się właściwie stało? - Harry nie brzmiał jakby zamierzał go przesłuchiwać, raczej jak kumpel na którego w razie czego można liczyć. To, że Marko i Nicolas spierdolili po całości nie oznaczało, że każdy w oddziale był chujem.
Tymczasem słonko poruszyło się niespokojnie i mruknęło coś pod nosem kuląc się i chowając twarz w ramieniu żołnierza.
Aiden chwilę się zastanawiał, zwykle tego nie robił, ale znał Księcia najdłużej zostali przeniesieni z jeszcze innego oddziału do specjalsów. Znów ułożył tak dłoń żeby, zasłaniało słońce dziewczynie.
- To... była w piwnicy w Dębach i ma na imię Anastazja.. stąd Ana.
- No tak, ale... - spojrzał na to, jak Aiden zasłania oczy dziewczyny przed słońcem, nawet jego to ruszyło. Westchnął - Dlaczego?
- Dlaczego co? - Aiden spojrzał na niego - dlaczego idzie z nami. Bo potrzebujemy jej umiejętności, a po za tym... ona nie ma dokąd wrócić. Proszę cię... ostatnich kilkanaście jej godzin to jakiś koszmar. Obiecałem jej że jej tam nie zostawię, kim bym był gdybym złamał obietnicę.
- Aiden... Proszę... Nie zrozum mnie źle, ale... To nie jest dobry pomysł na wojnie... Odstaw ją gdzieś i zajmij się swoją pracą. Niech będzie bezpieczna, ale gdzie indziej. Oboje wiemy, że tu nie chodzi o to, czy zna język, czy nie... Narażasz siebie, ją i całą drużynę...
Aiden skrzywił się lekko, dlatego właśnie nie chciał gadać. Wiedział że dojdą do tego etapu.
- Bezpieczna czyli gdzie? W kraju owładniętym wojną? - Aiden spojrzał na niego trochę bezradnie. Znajdź mi miejsce na tyle bezpieczne żeby jej nikt nie skrzywdził. Biorę to na siebie, drużyna będzie cała zapewniam.
- W Polsce, w Czechach. W obozie dla uchodźców, nie tutaj. Nie zakochuje się na wojnie Aiden. Chcesz dla niej zginąć?
- Nie no weź, nie jestem w niej zakochany. Pomagam - powiedział od razu i pokręcił głową. Przecież nie był. Ok była urocza i młoda, ale nie, no nie kochał jej. Ostatnio zakochiwał się dwa lata.
- Ja tylko... się nią czasowo opiekuję. Na pewno w końcu będzie gotowa... wyjechać stąd, albo zacząć nowe życie.
Tłumaczył się tak jak myślał. Na pewno Ana po prostu w końcu stanie na nogi i będzie chciała ruszyć na przód.
- Pomagasz? - uniósł do góry jedną brew.
- Śpi na twoich kolanach... Zasłaniasz słońce, żeby nie świeciło jej w oczy... Przywiązała się do ciebie. Sam powiedziałeś. Ona nie ma nikogo innego. Nie wiem kogo próbujesz oszukać, ale chyba tylko siebie.
Aiden lekko zbladł i zasznurował usta. Oparł zmęczoną głowę o ścianę helikoptera. Przeanalizował ostatnie wydarzenia i powiedział tylko jedno słowo.
- Kurwa.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Harry już się nie odezwał. No bo co miał mu powiedzieć? Chyba właśnie uświadomił przyjaciela z czym będzie się teraz mierzył. Był odpowiedzialny nie tylko za życie swoje, ale też dziewczyny, którą ze sobą ciągnął, bo tak bardzo nie chciał jej zostawić.
Tymczasem ukraińskie słonko zaczęło wybudzać się ze snu. Podciągnięty rękaw jego kurtki, którą ona miała na sobie ukazał ogromne siniaki na jej nadgarstku. Aż strach pomyśleć jak wyglądało jej ciało pod ubraniem po tym co przeszła. uchyliła powoli powieki, szumiało jej w głowie, ale nie wiedziała, czy to silnik helikoptera, czy coś więcej. Zamrugała kilka razy i spojrzała na twarz żołnierza, który nad nią zawisł.
Tymczasem ukraińskie słonko zaczęło wybudzać się ze snu. Podciągnięty rękaw jego kurtki, którą ona miała na sobie ukazał ogromne siniaki na jej nadgarstku. Aż strach pomyśleć jak wyglądało jej ciało pod ubraniem po tym co przeszła. uchyliła powoli powieki, szumiało jej w głowie, ale nie wiedziała, czy to silnik helikoptera, czy coś więcej. Zamrugała kilka razy i spojrzała na twarz żołnierza, który nad nią zawisł.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Świadomość że nie jest ona mu obojętna, pogorszyło sytuację. Kiedyś by się cieszył, ale nie na wojnie. Harry miał rację, ryzykował swoim życie, ale też jej. Wydawał się teraz raczej zmartwiony, ale wiedział że wysłanie jej do Polski złamie ją tylko bardziej. Wysłanie ją gdziekolwiek teraz zabiło by ją. Miał tego świadomość, wkopał się sam z siebie. Ich dowódca tylko wymienił spojrzenie z Harrym, zgadzał się teorią podwładnego. Ale i tak potrzebowali kogoś kto zna ukraiński. Widywał już takie sytuację, zwykle prędzej czy później, ktoś dostawał kulę i temat się urywał. Nie był okrutny, nie miał w dupie losu tej dziewczyny, po prostu widywał już to i zawsze kończyło się tak samo.
- Niedługo lądujemy - powiedział Aiden do Słońca. Przyjrzał się jej siniakowi delikatnie dotykając jej skóry. Trzeba będzie to zaleczyć.
- Musimy przejść 10 km, dasz radę? - zapytał ją.
- Niedługo lądujemy - powiedział Aiden do Słońca. Przyjrzał się jej siniakowi delikatnie dotykając jej skóry. Trzeba będzie to zaleczyć.
- Musimy przejść 10 km, dasz radę? - zapytał ją.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
A Słonko było zwyczajnie zmęczone. Potrzebowało opieki, leków, snu w normalnych warunkach, czy tego by pójść do łazienki. Bycie kobietą na wojnie było znacznie gorsze niż się wydawało. Miała serdecznie dość. Była wykończona fizycznie i psychicznie. Bolały ją żebra. Z całej tej ekipy nie dość że była kobietą, to jeszcze była w fatalnym, wręcz koszmarnym stanie. Czy da radę przejść 10 km po tym co jej się przytrafiło? Głodna, zmęczona, chora i krwawiąca? Prawdopodobnie nie. Ale cóż miała zrobić? Co miała począć? Nie było innej alternatywy.
- Muszę. Nie mam wyboru. Tylko mnie nie zostawiaj - poprosiła.
- Muszę. Nie mam wyboru. Tylko mnie nie zostawiaj - poprosiła.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Posłuchaj mnie.. - przechylił się do niej bliżej robiąc solidny oddech - jeśli naprawdę nie dasz rady daj znać. Ok?
- Musimy się tam dostać. Ja wiem że jesteś zmęczona, obolała, głodna i słaba... wiem to. Ale tam się najemy ok? Będziesz mogła odpocząć, wyspać się na chwilę dłuższą. W otwartym polu nie będziemy bezpieczni, spróbuj przejść tą odległość. Masz solidne buty, chociaż tyle.
- I teraz tak, jeśli każe ci się ukryć, kryjesz się. Jeśli każe uciekać, uciekasz.. i czekasz aż po ciebie wrócę. Ale jeśli zostaniemy ostrzelani musimy... musimy działać. Ale daje ci słowo że wrócę ,ok - popatrzył w jej oczy. " No kurwa, no".
Aslan przyglądał się tej dwójce, nie słyszał o czym rozmawiając ale wątpił żeby o kolorze nieba. Po chwili przesunął się do Harrego i klepnął go w ramię.
- Jak będziesz mógł - zaakcentował słowo będziesz - osłaniać tą dwójkę. Dziewczynę potrzebujemy na razie, ale trzeba będzie z nią coś zrobić.
Był dowódcą, musiał podejmować decyzję za innych i dbać o ich bezpieczeństwo. Dziewczyna wyjątkowo mu przeszkadzała, ale na razie ją potrzebował.
- Musimy się tam dostać. Ja wiem że jesteś zmęczona, obolała, głodna i słaba... wiem to. Ale tam się najemy ok? Będziesz mogła odpocząć, wyspać się na chwilę dłuższą. W otwartym polu nie będziemy bezpieczni, spróbuj przejść tą odległość. Masz solidne buty, chociaż tyle.
- I teraz tak, jeśli każe ci się ukryć, kryjesz się. Jeśli każe uciekać, uciekasz.. i czekasz aż po ciebie wrócę. Ale jeśli zostaniemy ostrzelani musimy... musimy działać. Ale daje ci słowo że wrócę ,ok - popatrzył w jej oczy. " No kurwa, no".
Aslan przyglądał się tej dwójce, nie słyszał o czym rozmawiając ale wątpił żeby o kolorze nieba. Po chwili przesunął się do Harrego i klepnął go w ramię.
- Jak będziesz mógł - zaakcentował słowo będziesz - osłaniać tą dwójkę. Dziewczynę potrzebujemy na razie, ale trzeba będzie z nią coś zrobić.
Był dowódcą, musiał podejmować decyzję za innych i dbać o ich bezpieczeństwo. Dziewczyna wyjątkowo mu przeszkadzała, ale na razie ją potrzebował.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Dam radę. Powiedziałam przecież, że dam radę, to dam radę.
Wiedziała jedno. Nie była tu potrzebna. Jedynym powodem przez który tu była był Aiden. Nikt jej tu nie chciał. Potrzebowali tłumacza, który był żołnierzem, nie dziewczyny, która stanowiła niepotrzebny balast. Powiedziała mu wcześniej, była młoda, ale nie głupia. Skoro kazał jej przejść 10 km, to przejdzie 10 km, choćby miała tam zejść.
- Tylko mnie nie zostawiaj - brzmiało to jak błaganie i deklaracja w jednym, że cokolwiek by się nie wydarzyło, ona da radę, byle tylko jej nie zostawił. Przywiązała się i nie kryła się z tym. Wśród 6 miliardów ludzi na tej planecie był tylko jeden jedyny którego miała. I zamierzała się go trzymać. Choćby nie wiem co, musiała przy nim zostać.
- Zrobię wszystko, tylko mnie nie zostawiaj - istniała szansa, że to zdanie padnie jeszcze tysiąc razy. Słonko dalej było przerażone, ale też zdeterminowane by przeżyć.
Harry tylko kiwnął głową. Miał wiele sympatii do Aidena, do dziewczyny z resztą też. Ale nie tu było jej miejsce. Powinna żyć sobie spokojnie z rodzicami tam gdzie nie ma wojny. Ale miała pecha i nie mógł nic na to poradzić. Wiedział, że będzie ich opóźniać, że będzie ciągnąć się w ogonie i nic im po niej, ale skoro się tu znalazła to trzeba było ją ogarnąć. Najwyżej się podzielą i będą ją nieśli. Przecież nie zostawią jej na pastwę losu w środku głuszy. Byli od niej silniejsi i na pewno wytrwalsi, poza tym w miarę zdrowi, a ona była jak chory szczeniak. Trudno. Jakoś sobie poradzą.
Wiedziała jedno. Nie była tu potrzebna. Jedynym powodem przez który tu była był Aiden. Nikt jej tu nie chciał. Potrzebowali tłumacza, który był żołnierzem, nie dziewczyny, która stanowiła niepotrzebny balast. Powiedziała mu wcześniej, była młoda, ale nie głupia. Skoro kazał jej przejść 10 km, to przejdzie 10 km, choćby miała tam zejść.
- Tylko mnie nie zostawiaj - brzmiało to jak błaganie i deklaracja w jednym, że cokolwiek by się nie wydarzyło, ona da radę, byle tylko jej nie zostawił. Przywiązała się i nie kryła się z tym. Wśród 6 miliardów ludzi na tej planecie był tylko jeden jedyny którego miała. I zamierzała się go trzymać. Choćby nie wiem co, musiała przy nim zostać.
- Zrobię wszystko, tylko mnie nie zostawiaj - istniała szansa, że to zdanie padnie jeszcze tysiąc razy. Słonko dalej było przerażone, ale też zdeterminowane by przeżyć.
Harry tylko kiwnął głową. Miał wiele sympatii do Aidena, do dziewczyny z resztą też. Ale nie tu było jej miejsce. Powinna żyć sobie spokojnie z rodzicami tam gdzie nie ma wojny. Ale miała pecha i nie mógł nic na to poradzić. Wiedział, że będzie ich opóźniać, że będzie ciągnąć się w ogonie i nic im po niej, ale skoro się tu znalazła to trzeba było ją ogarnąć. Najwyżej się podzielą i będą ją nieśli. Przecież nie zostawią jej na pastwę losu w środku głuszy. Byli od niej silniejsi i na pewno wytrwalsi, poza tym w miarę zdrowi, a ona była jak chory szczeniak. Trudno. Jakoś sobie poradzą.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Nie zostawię - zapewnił po raz chyba setny. Ale wiedział że powie to samo po raz dwusetny albo i trzy setny. Po prostu zasługiwała na to.
- Wyjdziemy z tego piekła obydwoje, dotrzymam słowa i kiedyś pochodzisz sobie po plaży z drobnym złotym piaskiem. Będzie tam miło i bezpiecznie.
Nie miał złudzeń wojna na Ukrainie mogła trwać kupę czasu, może nawet lat. Skoro nie mógł jej tu zostawić, musiał ją stąd wywiedź. Jakim cudem? Jeszcze tego nie wiedział. Możliwości było wiele, pytanie co ostatecznie z tego wyjdzie. Na razie musieli przetrwać i tyle. Wyciągnął gdzieś schowanego wafelka, to zawsze się przydawało i podał jej. Wszyscy byli głodni, z tą różnicą że on miał siły, a ona nie.
- 10 minut - odezwał się pilot informując o odległości jaka ich dzieci od punktu.
- Wyjdziemy z tego piekła obydwoje, dotrzymam słowa i kiedyś pochodzisz sobie po plaży z drobnym złotym piaskiem. Będzie tam miło i bezpiecznie.
Nie miał złudzeń wojna na Ukrainie mogła trwać kupę czasu, może nawet lat. Skoro nie mógł jej tu zostawić, musiał ją stąd wywiedź. Jakim cudem? Jeszcze tego nie wiedział. Możliwości było wiele, pytanie co ostatecznie z tego wyjdzie. Na razie musieli przetrwać i tyle. Wyciągnął gdzieś schowanego wafelka, to zawsze się przydawało i podał jej. Wszyscy byli głodni, z tą różnicą że on miał siły, a ona nie.
- 10 minut - odezwał się pilot informując o odległości jaka ich dzieci od punktu.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Nie chciała nawet patrzeć na innych, za bardzo się ich bała, więc przez cały czas po prostu wgapiała się w Aidena. Bała się ich spojrzeń, wolała się przed nimi ukryć. Miała odwróconą głowę, nie chciała złapać spojrzenia z żadnym z żołnierzy. Oczywiście, że wzięła od niego jedzenie. Oni sobie bez tego poradzą, ona nie. Chciała wierzyć, że to się kiedyś skończy, że będzie miała gdzieś dom i nie będzie musiała się bać, tylko trudno jej było myśleć z nadzieją o przyszłości. Było tu i teraz, nic więcej. Trzeba było to jakoś znieść. Objęła Aidena w pasie przytulając policzek do jego klatki piersiowej. Byle tylko jej nie zostawiał...