[Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Widzisz, moi rodzice są konserwatywni, jak większość Włochów, a to, że mieszkają w Rzymie... No cóż, mają Watykan na wyciągnięcie ręki. Jako dziecko zabierali mnie na Plac św. Piotra na msze z udziałem papieża. Wychowałam się w mocno wierzące, katolickiej rodzinie. Uczestniczyliśmy we wszystkich świętach, jestem ochrzczona, byłam u komunii i bierzmowania. A komunię dawał mi Jan Paweł II, bo chodziłam do szkoły prowadzonej przez zakonnice i bardzo dobrze się uczyłam. Wiesz jak to zobowiązuje? Wtedy to było absolutne szaleństwo, wyróżnienie, byłam zachwycona. Wszyscy byli. Prawie jakby objawił mi się Jezus. Ale później zaczęłam dorastać i zastanawiać się nad wiarą i religią, rodzice już wtedy byli bardzo niezadowoleni, że ich córka podważa filary ich wiary i istnienie Boga. Oj dostawało mi się za to wielokrotnie. Do bierzmowania poszłam tylko dla świętego spokoju, potem sukcesywnie zaczęłam się stawiać, jak skończyłam 18ście lat to odcięłam się od kościoła. No ale pojawił się Chen, który był katolikiem, co akurat wprawiło mnie w wielkie zdumienie. Moi rodzice zaakceptowali go wyłącznie dlatego. Początkowo byli bardzo na nie, no bo jak, mieliby mieć skośnookie wnuki? Ale najważniejsze, że ślub był w kościele. A potem wyjechaliśmy, ja wychowywałam dziewczynki i studiowałam jednocześnie. A moi rodzice pokochali wnuczki i do dzisiaj świata poza nimi nie widzą.
- Twoja rodzina jest znacznie bardziej otwarta niż moja. Są kochani. Szczerze? Wolę twoją mamę niż moją, twoja cieszy się z Wolfika, nie wypomina mi wieku i gdyby mogła zatuliłaby mnie na śmierć. Taką mamę chciałabym mieć. Jest cudowna i kochająca. Może moja odpuściłaby gdyby mnie zobaczyła. Ale wiesz, nie wiem czy chce lecieć aż do Rzymu żeby dać im zaproszenie. Z drugiej strony... Można by to potraktować jak wakacje. To moje miasto, jest wiele miejsc, które mogłabym ci pokazać. Miejsc, które są przepiękne, zapierają dech w piersiach i wcale nie są to te miejsca, które odwiedzają turyści.
- Greg... Ale co ma piernik do wiatraka? Jesteś żołnierzem, twoi przyjaciele są żołnierzami, Wataha jest, więc to naturalne, że będą w mundurach, to szacunek. I co niby mieliby powiedzieć inni goście? Że co? Że im się nie podoba? To nie od nich zależy i zasadniczo nie mają nic do tego. To jest nasz ślub Greg, nasz, nie ich. Więc tak, ty i twoi znajomi powinni być w mundurach, bo to jesteście wy i powinniście być sobą, nie zależnie co powiedzą inni. Poza tym uważam, że moi znajomi będą raczej tym zachwyceni, nie oburzeni.
- Właśnie, obrączki też będziemy musieli wybrać.
- Industrialny to taki... Czekaj... - Bella przysunęła się do laptopa i wpisała hasło w wyszukiwarkę.
- Widzisz, to też styl loftowy, cegły, wielkie okna. Chodzi o to, że przerabia się na przykład starą fabrykę na mieszkanie, albo lokal. To nie jest romantyczne. Duża przestrzeń jest fajna, ale rury na wierzchu już nie.
- Wolę coś innego. Chciałabym światełka, albo lampiony, kwiaty, świece, jasne kolory. Nie chciałabym brać ślubu w lofcie.
- Jeszcze nie wiem czego chce, ale fakt, ktoś będzie musiał mi ją uszyć, bo potrzebne jest miejsce na brzuszek. No to kogo takiego znasz?
- Twoja rodzina jest znacznie bardziej otwarta niż moja. Są kochani. Szczerze? Wolę twoją mamę niż moją, twoja cieszy się z Wolfika, nie wypomina mi wieku i gdyby mogła zatuliłaby mnie na śmierć. Taką mamę chciałabym mieć. Jest cudowna i kochająca. Może moja odpuściłaby gdyby mnie zobaczyła. Ale wiesz, nie wiem czy chce lecieć aż do Rzymu żeby dać im zaproszenie. Z drugiej strony... Można by to potraktować jak wakacje. To moje miasto, jest wiele miejsc, które mogłabym ci pokazać. Miejsc, które są przepiękne, zapierają dech w piersiach i wcale nie są to te miejsca, które odwiedzają turyści.
- Greg... Ale co ma piernik do wiatraka? Jesteś żołnierzem, twoi przyjaciele są żołnierzami, Wataha jest, więc to naturalne, że będą w mundurach, to szacunek. I co niby mieliby powiedzieć inni goście? Że co? Że im się nie podoba? To nie od nich zależy i zasadniczo nie mają nic do tego. To jest nasz ślub Greg, nasz, nie ich. Więc tak, ty i twoi znajomi powinni być w mundurach, bo to jesteście wy i powinniście być sobą, nie zależnie co powiedzą inni. Poza tym uważam, że moi znajomi będą raczej tym zachwyceni, nie oburzeni.
- Właśnie, obrączki też będziemy musieli wybrać.
- Industrialny to taki... Czekaj... - Bella przysunęła się do laptopa i wpisała hasło w wyszukiwarkę.
- Widzisz, to też styl loftowy, cegły, wielkie okna. Chodzi o to, że przerabia się na przykład starą fabrykę na mieszkanie, albo lokal. To nie jest romantyczne. Duża przestrzeń jest fajna, ale rury na wierzchu już nie.
- Wolę coś innego. Chciałabym światełka, albo lampiony, kwiaty, świece, jasne kolory. Nie chciałabym brać ślubu w lofcie.
- Jeszcze nie wiem czego chce, ale fakt, ktoś będzie musiał mi ją uszyć, bo potrzebne jest miejsce na brzuszek. No to kogo takiego znasz?
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Hm.. - Wolf zastanowił się chwilę. On zupełnie nie miał takich doświadczeń. - mamik próbowała mnie zarazić religią, ale ja raczej byłem dość oporny. Znaczy chodziłem z nią po tym jak mnie zabrali, ale nie za bardzo to do mnie przemawiało a w wieku 18 lat pozwoliła mi wybrać drogę. Chociaż nie do końca mogę powiedzieć że nie wierzę.. bo bywały momenty w przeszłości kiedy wiara w coś , w to że się uda, było jedyną rzeczą jaka mi została. Ale nie chodzę do kościoła , co zauważyłaś. Jak uważasz Bella, nie znam twoich rodziców więc ty musisz wyczuć czy odwiedziny ich są dobrym pomysłem. Ja z chęcią ich poznam, no niestety pod względem wiary ich zawiodę, ale może jednak odnajdą we mnie jakieś plusy.
Wolf nie bał się pojechać, uważał że poznanie rodziców i korzeni z których się wywodzi Bella będzie dobrym pomysłem. Z chęcią zobaczyłby Włochy i poznał ich kulturę.
- Właściwie wakacje nam się należą - zauważył - mógłbym też poznać twoich znajomych i krewnych dalszych czy bliższych. Zastanówmy się nad tym może?
- Jeszcze cię zatulą na śmierć. No może nie tatik, ale on już tak ma. W sensie nie przejmuj się jego surowością, prawda jest taka że kiedy wszystko się wali on ogarnie problem, ale nie jest szczególnie emocjonalny. Chociaż na swój sposób się bardzo stara. Ale mamik jest genialna, muszę przyznać.
- Dobrze, ja już wiem, będzie mundur. Załatwiona sprawa - nawet on miał momenty zawahania, ale wypowiedź Belli była jasna dla niego. Jego wahania wynikały stąd że różnie reagowano na mundur, nie wszyscy byli zachwyceni. Ba kiedyś ich w jednym z szpitali wyśmiano że są dziwakami i przebierańcami. Stąd Wolf leczył się jeśli już to głównie albo w szpitalu wojskowym albo New Tropeolum.
- To może w naturze, Leo tak miał. Las, pięknie ukwiecone girlandy, drewno, świecie. Może coś takiego? A znam znajomych znajomych… znaczy wiem że Leo ma znajomego historyka który szyje, a Rico ma przyjaciółkę która jest krawcową albo coś .. w każdym razie ja ich dokładnie podpytam. A możemy spotkać się z każdym z nich i ustalić szczegóły.
Wolf nie bał się pojechać, uważał że poznanie rodziców i korzeni z których się wywodzi Bella będzie dobrym pomysłem. Z chęcią zobaczyłby Włochy i poznał ich kulturę.
- Właściwie wakacje nam się należą - zauważył - mógłbym też poznać twoich znajomych i krewnych dalszych czy bliższych. Zastanówmy się nad tym może?
- Jeszcze cię zatulą na śmierć. No może nie tatik, ale on już tak ma. W sensie nie przejmuj się jego surowością, prawda jest taka że kiedy wszystko się wali on ogarnie problem, ale nie jest szczególnie emocjonalny. Chociaż na swój sposób się bardzo stara. Ale mamik jest genialna, muszę przyznać.
- Dobrze, ja już wiem, będzie mundur. Załatwiona sprawa - nawet on miał momenty zawahania, ale wypowiedź Belli była jasna dla niego. Jego wahania wynikały stąd że różnie reagowano na mundur, nie wszyscy byli zachwyceni. Ba kiedyś ich w jednym z szpitali wyśmiano że są dziwakami i przebierańcami. Stąd Wolf leczył się jeśli już to głównie albo w szpitalu wojskowym albo New Tropeolum.
- To może w naturze, Leo tak miał. Las, pięknie ukwiecone girlandy, drewno, świecie. Może coś takiego? A znam znajomych znajomych… znaczy wiem że Leo ma znajomego historyka który szyje, a Rico ma przyjaciółkę która jest krawcową albo coś .. w każdym razie ja ich dokładnie podpytam. A możemy spotkać się z każdym z nich i ustalić szczegóły.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Możemy polecieć do Rzymu w ramach wakacji. Ale nie chcę być u moich rodziców, wolę hotel. A odwiedzimy ich jakby przy okazji, z zaproszeniem. Są bardziej wyrozumiali w rzeczywistości niż przez telefon. Może jak nas zobaczą, to dostrzegą, że jesteśmy szczęśliwy, a mały Wolfik jest bardzo chcianym dzieckiem. No i że nie mam 80ciu lat i jeszcze mogę być matką.
- W naturze? W lutym? Jest zima. Zmarzniemy, zwłaszcza ja i Wolfik. To raczej powinno być pomieszczenie. Sala, restauracja. Wiem, że ślub na zewnątrz byłby uroczy, ale raczej nie kiedy mamy zimę.
- Myślę, że powinniśmy spotkać się z obojgiem. Zobaczyć co mają do zaproponowania. No i trzeba wziąć pod uwagę, że ta suknia jest potrzebna na już, na szybko, nie ma zbyt wiele czasu.
Leżeli w łóżku, nadal nago, tulili się, oglądali inspirację na ślub. Była tak miło. Do czasu aż do sypialni nie wparowała Bianca trzymając w pysku własną smycz i kręcąc się jak dzika. Bella naśmiała się.
- Chyba musimy wstać i ją wyprowadzić.
- W naturze? W lutym? Jest zima. Zmarzniemy, zwłaszcza ja i Wolfik. To raczej powinno być pomieszczenie. Sala, restauracja. Wiem, że ślub na zewnątrz byłby uroczy, ale raczej nie kiedy mamy zimę.
- Myślę, że powinniśmy spotkać się z obojgiem. Zobaczyć co mają do zaproponowania. No i trzeba wziąć pod uwagę, że ta suknia jest potrzebna na już, na szybko, nie ma zbyt wiele czasu.
Leżeli w łóżku, nadal nago, tulili się, oglądali inspirację na ślub. Była tak miło. Do czasu aż do sypialni nie wparowała Bianca trzymając w pysku własną smycz i kręcąc się jak dzika. Bella naśmiała się.
- Chyba musimy wstać i ją wyprowadzić.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- No wygląda na zdesperowaną. Chodź kochanie, ubierzemy się i pójdziemy - powiedział Gregory całując jeszcze raz Bellę.
Chwilę zajęło im zebranie się z łóżka, odłożenie laptopa i ubranie się. Gregory nie wybierał w stroju, ubrał się jak zawsze w bojówki tym razem z ciemnego materiału i koszulkę na założył zapinaną bluzę w kolorze granatowym. Zaczepił Biankę przez chwilę szarpiąc się z nią smyczą. Psina lubiła te szarpania jak to psiak. Kiedy Bella była gotowa, ruszyli do wyjścia. Gregory przepuścił Biankę i Bellę pierwszą , sam zamknął drzwi. W pierwszym momencie z odruchu ruszył do przejścia gdzie można było zejść schodami, nadal uparcie nie rezygnował z tej zasady, ale okręcił się uświadamiając sobie że Bella na pewno skierowała się do windy. Cofnął się szybko i uśmiechnął do kobiety, która przezornie zatrzymała windę na piętrze.
- Dziękuję.
Zjechali spokojnie na dół, a potem udali się do wyjścia z osiedla, ruszając standardową drogą spacerową.
- Masz rację, w lutym może być za zimno na zewnątrz. Nie ma opcji żebyście mi zmarzli. Nie pomyślałem o tym - przyznał się i przytulił Bellę ramieniem delikatnie - ale może istnieją jakieś zimowe ogrody? Może któraś z restauracji ma jakiś taki ogród i możliwość zarezerwowania go?
- Napiszę do chłopaków i się dowiem więcej - pokiwał głową mając na myśli projektantów.
- Mogę jakoś się przygotować żeby dobrze zaprezentować się przed Twoimi rodzicami? - zapytał - No wiesz chciałbym mieć w nich sojuszników a nie wrogów.
Chwilę zajęło im zebranie się z łóżka, odłożenie laptopa i ubranie się. Gregory nie wybierał w stroju, ubrał się jak zawsze w bojówki tym razem z ciemnego materiału i koszulkę na założył zapinaną bluzę w kolorze granatowym. Zaczepił Biankę przez chwilę szarpiąc się z nią smyczą. Psina lubiła te szarpania jak to psiak. Kiedy Bella była gotowa, ruszyli do wyjścia. Gregory przepuścił Biankę i Bellę pierwszą , sam zamknął drzwi. W pierwszym momencie z odruchu ruszył do przejścia gdzie można było zejść schodami, nadal uparcie nie rezygnował z tej zasady, ale okręcił się uświadamiając sobie że Bella na pewno skierowała się do windy. Cofnął się szybko i uśmiechnął do kobiety, która przezornie zatrzymała windę na piętrze.
- Dziękuję.
Zjechali spokojnie na dół, a potem udali się do wyjścia z osiedla, ruszając standardową drogą spacerową.
- Masz rację, w lutym może być za zimno na zewnątrz. Nie ma opcji żebyście mi zmarzli. Nie pomyślałem o tym - przyznał się i przytulił Bellę ramieniem delikatnie - ale może istnieją jakieś zimowe ogrody? Może któraś z restauracji ma jakiś taki ogród i możliwość zarezerwowania go?
- Napiszę do chłopaków i się dowiem więcej - pokiwał głową mając na myśli projektantów.
- Mogę jakoś się przygotować żeby dobrze zaprezentować się przed Twoimi rodzicami? - zapytał - No wiesz chciałbym mieć w nich sojuszników a nie wrogów.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Bella jak zwykle była elegancko ubrana. Szarna sukienka, wysokie, zamszowe buty na szpilkach i szary płaszcz we flokowane czarne wzory był rozkloszowany od pasa w dół, więc nadal na nią pasował. Greg prowadził Biancę, która aż wyrywała się na zewnątrz.
- Na pewno są jakieś takie miejsca. Palmiarnia, Ogród Botaniczny, jakieś restaurację z zielenią.
- Przygotować na spotkanie z moimi rodzicami? Nie. Raczej nie. Bądź sobą, to najlepsze co ci mogę poradzić. Nie ma co udawać, że jest się kimś innym. Może... Nie klnij, nie lubią tego. Poza tym, to nie wiem. Nie masz w nich wrogów, jeśli ktoś ma to prędzej już ja. To ja ich zawodzę, nie ty.
- Na pewno są jakieś takie miejsca. Palmiarnia, Ogród Botaniczny, jakieś restaurację z zielenią.
- Przygotować na spotkanie z moimi rodzicami? Nie. Raczej nie. Bądź sobą, to najlepsze co ci mogę poradzić. Nie ma co udawać, że jest się kimś innym. Może... Nie klnij, nie lubią tego. Poza tym, to nie wiem. Nie masz w nich wrogów, jeśli ktoś ma to prędzej już ja. To ja ich zawodzę, nie ty.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- O właśnie palmiarnia. To jest ekstra pomysł, nie wpadłem na niego. Ty to jednak jesteś bystra lisica - uśmiechnął się do kobiety i pocałował ją w policzek. Gregory miał jeden płaszcz wełniany, bardzo elegancki i zupełnie do niego nie pasujący. Bella zdążyła przyuważyć go w trakcie jak mężczyzna przenosił się do niej. Zwykle nosił bluzy albo kurtki wojskowe podbite ciepłym materiałem.
- Nie przeklinać, spróbuję w razie czego masz pozwolenie na kopanie mnie w kostkę. Zresztą w ogóle masz na to pozwolenie. Miałem się oduczyć, ale idzie mi z tym równie dobrze co Maxowi rzucanie papierosów. Nie pojmuje czym ich zawiodłaś. Jesteś matką, masz swoją firmę, ja też nie jestem nie jestem facetem który zaraz ci zniknie, ba planujemy ślub czyli stabilizację. Wolfik będzie miał obydwoje rodziców. Wciąż jesteś bardzo młoda i masz wiele perspektyw przed sobą. Zresztą świetnie sobie radzisz!
- Nie przeklinać, spróbuję w razie czego masz pozwolenie na kopanie mnie w kostkę. Zresztą w ogóle masz na to pozwolenie. Miałem się oduczyć, ale idzie mi z tym równie dobrze co Maxowi rzucanie papierosów. Nie pojmuje czym ich zawiodłaś. Jesteś matką, masz swoją firmę, ja też nie jestem nie jestem facetem który zaraz ci zniknie, ba planujemy ślub czyli stabilizację. Wolfik będzie miał obydwoje rodziców. Wciąż jesteś bardzo młoda i masz wiele perspektyw przed sobą. Zresztą świetnie sobie radzisz!
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Lisica? Tego jeszcze nie słyszałam. Chyba srebrna, bo do rudej bardzo mi daleko - zaśmiała się.
- Wiesz, że mi to nie przeszkadza. Naprawdę. Sama tego raczej nie robię, ale to nie jest coś co mi wadzi. Oczywiście kiedy Wolfik będzie się uczył mówić to będziesz się musiał hamować. Poza tym - odwróciła twarz w jego stronę i pogładziła go po brodzie - czasem ci to zwyczajnie pasuje - uśmiechnęła się.
- Co do moich rodziców, to jest jedyna rada jaką mogę ci dać. No widzisz, właśnie o to chodzi, jestem matką, powinnam być żoną Chena bez względu na problemy, nie powinnam się rozwodzić. Nie powinnam studiować będąc w ciąży, ani zakładać firmy. Moi rodzice są bardzo tradycyjni. Mama była w domu i mnie wychowywała, tata pracował i prowadził restaurację. Mama sprzątała, gotowała, prała, zmieniała pieluchy i zajmowała się domem. Tradycyjny model rodziny. Ja tak nie chciałam. Miałam ambicje. Oni stosują podwójne standardy, inaczej traktują mnie, inaczej swoje wnuczki. One mogą być nowoczesne, nie mieć męża, realizować się, no bo urodziły się "w innych czasach".
- Teraz przyzwyczaili się do faktu, że mam firmę, własne życie, ale już nie do tego, że na przykład mam pomoc domową. No bo to ja powinnam ogarniać własny dom, nie pojmują tego, że wożę większość ubrań do pralni. Oni to widzą tak, jakby sama nie umiała tego zrobić. A to tak nie działa.
- Bardzo młoda to może nie, ale też nie stara. Bez przesady, nie czuję się specjalnie staro, czasem tylko z tego żartuję. Ale masz rację, jeszcze sporo w życiu chciałabym osiągnąć i wiem, że mogę. W tym mieć naszego synka. Wcześniej myślałam, że to nie jest dobry pomysł, że to już nie ten wiek żeby mieć dziecko. Ale miałeś rację, może to doskonały wiek, żeby je mieć, bo człowiek ma stabilne życie i znacznie więcej czasu dla malucha. Jestem pewna, że Wolfik będzie bardzo szczęśliwym dzieckiem.
- Wiesz, że mi to nie przeszkadza. Naprawdę. Sama tego raczej nie robię, ale to nie jest coś co mi wadzi. Oczywiście kiedy Wolfik będzie się uczył mówić to będziesz się musiał hamować. Poza tym - odwróciła twarz w jego stronę i pogładziła go po brodzie - czasem ci to zwyczajnie pasuje - uśmiechnęła się.
- Co do moich rodziców, to jest jedyna rada jaką mogę ci dać. No widzisz, właśnie o to chodzi, jestem matką, powinnam być żoną Chena bez względu na problemy, nie powinnam się rozwodzić. Nie powinnam studiować będąc w ciąży, ani zakładać firmy. Moi rodzice są bardzo tradycyjni. Mama była w domu i mnie wychowywała, tata pracował i prowadził restaurację. Mama sprzątała, gotowała, prała, zmieniała pieluchy i zajmowała się domem. Tradycyjny model rodziny. Ja tak nie chciałam. Miałam ambicje. Oni stosują podwójne standardy, inaczej traktują mnie, inaczej swoje wnuczki. One mogą być nowoczesne, nie mieć męża, realizować się, no bo urodziły się "w innych czasach".
- Teraz przyzwyczaili się do faktu, że mam firmę, własne życie, ale już nie do tego, że na przykład mam pomoc domową. No bo to ja powinnam ogarniać własny dom, nie pojmują tego, że wożę większość ubrań do pralni. Oni to widzą tak, jakby sama nie umiała tego zrobić. A to tak nie działa.
- Bardzo młoda to może nie, ale też nie stara. Bez przesady, nie czuję się specjalnie staro, czasem tylko z tego żartuję. Ale masz rację, jeszcze sporo w życiu chciałabym osiągnąć i wiem, że mogę. W tym mieć naszego synka. Wcześniej myślałam, że to nie jest dobry pomysł, że to już nie ten wiek żeby mieć dziecko. Ale miałeś rację, może to doskonały wiek, żeby je mieć, bo człowiek ma stabilne życie i znacznie więcej czasu dla malucha. Jestem pewna, że Wolfik będzie bardzo szczęśliwym dzieckiem.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Są na pewno jakieś srebrne lisy.. dobrze ty moja srebrna lisico - zaśmiał się do niej.
- Pasuje? No teraz to mnie zaskoczyłaś - przyznał się - będę, będę się hamował.
- No dobra, prowadzenie podwójnych standardów nigdy nie jest w porządku. - westchnął głośno - Z chenem wam po prostu nie wyszło, nie dopasowaliście się i to się zdarza. Ale takie myślenie nie jest dobre, patrz na rodziców Leo. Być może gdyby jego matka się rozwiodła i odeszła Leo nie przeżył by koszmaru w dzieciństwie. To może hardkorowy przykład.. gdyby moi rodzice się rozeszli , to być może byłaby to najlepsza decyzja świata. Nie miałbym takich takich a nie innych wspomnień... eh szkoda gadać.
- Daj spokój kochanie, jesteś młoda. W wieku 35 lat to właściwie najlepszy wiek na dzieci. Mnóstwo cię czeka, ale masz rację zadbamy o Wolfika i to żeby był szczęśliwy.
- Pasuje? No teraz to mnie zaskoczyłaś - przyznał się - będę, będę się hamował.
- No dobra, prowadzenie podwójnych standardów nigdy nie jest w porządku. - westchnął głośno - Z chenem wam po prostu nie wyszło, nie dopasowaliście się i to się zdarza. Ale takie myślenie nie jest dobre, patrz na rodziców Leo. Być może gdyby jego matka się rozwiodła i odeszła Leo nie przeżył by koszmaru w dzieciństwie. To może hardkorowy przykład.. gdyby moi rodzice się rozeszli , to być może byłaby to najlepsza decyzja świata. Nie miałbym takich takich a nie innych wspomnień... eh szkoda gadać.
- Daj spokój kochanie, jesteś młoda. W wieku 35 lat to właściwie najlepszy wiek na dzieci. Mnóstwo cię czeka, ale masz rację zadbamy o Wolfika i to żeby był szczęśliwy.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Kto ma 35 lat? Ja? - Bella zaczęła się śmiać tak głośno i mocno, że aż przystanęła. Ona? 35 lat? Kiedy to było. Naprawdę nie mogła przestać się śmiać.
- Kochanie... - próbowała się trochę uspokoić - tyle to ja miałam 10 lat temu. Dokładnie 10 lat temu. Chciałabym tyle mieć, ale zdecydowanie nie mam. Amelia ma 25 lat, musiałabym ją urodzić jako nastolatka! Na tyle mnie oceniasz? Na 35 lat? Och kotku, to miłe - pogładziła go po policzku.
- Ale nie, naprawdę nie. Mam 45 lat, skończone i to jakiś czas temu. Kiedy Wolfik się urodzi będę miała 46. Ale to naprawdę bardzo miłe, że według ciebie wyglądam na mniej, niż mam.
- Kochanie... - próbowała się trochę uspokoić - tyle to ja miałam 10 lat temu. Dokładnie 10 lat temu. Chciałabym tyle mieć, ale zdecydowanie nie mam. Amelia ma 25 lat, musiałabym ją urodzić jako nastolatka! Na tyle mnie oceniasz? Na 35 lat? Och kotku, to miłe - pogładziła go po policzku.
- Ale nie, naprawdę nie. Mam 45 lat, skończone i to jakiś czas temu. Kiedy Wolfik się urodzi będę miała 46. Ale to naprawdę bardzo miłe, że według ciebie wyglądam na mniej, niż mam.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Gregory zatrzymał się i zakłopotanym wzrokiem ją obserwował. Nie rozumiał co tu się wydarzyło i czemu Bella się śmieje. I czy z niego się śmieje, a może to do powiedział coś zabawnego? Autentycznie widać było że nie rozumie. Kiedy powiedziała o co chodzi to dopiero się zdumiał.
- Ale ty tak serio? Nie, no na tyle wyglądasz - powiedział szczerze i poważnie.
- W bazie dają ci jeszcze mnie. Tak koło 30.
- Więc chyba zegar swoje , a ty po prostu wyglądasz tak młodo. - zauważył w końcu ale tym razem też się uśmiechnął.
- Ja mam 50 lat - powiedział cicho, ta data go drażniła i irytowała. Był starym piernikiem i nie miał na to wpływu.
- Ale ty tak serio? Nie, no na tyle wyglądasz - powiedział szczerze i poważnie.
- W bazie dają ci jeszcze mnie. Tak koło 30.
- Więc chyba zegar swoje , a ty po prostu wyglądasz tak młodo. - zauważył w końcu ale tym razem też się uśmiechnął.
- Ja mam 50 lat - powiedział cicho, ta data go drażniła i irytowała. Był starym piernikiem i nie miał na to wpływu.