[Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Bella czuła się fantastycznie, oddychała głośno i miała zamknięte oczy. Poszczęściło jej się w życiu, że po tylu latach znalazła Grega. Było jej z nim tak dobrze, tak spokojnie i bezpiecznie. Nie musiała się przy nim o nic martwić. Mogła po prostu przytulić się i odprężyć. A seks, no cóż... Był idealny. Bella mruknęła cicho, wyciągnęła się a potem skuliła, na szczęście Wolf przykrył ją kołdrą, wtedy znowu się rozluźniła. Długo po prostu leżała z zamkniętymi oczami, bo tak było jej zwyczajnie dobrze. W pewnym momencie Bella zaczęła się wiercić i przekręciła się na drugi bok, kładąc się twarzą w stronę mężczyzny.
- Greg... - powiedziała cicho - ożeń się ze mną zanim Wolfik przyjdzie na świat.
- Greg... - powiedziała cicho - ożeń się ze mną zanim Wolfik przyjdzie na świat.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
To że Bella się poruszyła, wyrwało go natychmiast z drzemki, nie zerwał się jednak tylko po prostu uniósł powiekę jednego oka. I wtedy właśnie twarz Belli znalazła się tuż przy jego. Uśmiechnął się i znów przymknął powieki, zakładając że tylko się przekłada. Ale ona wtedy się odezwała. Wolf spojrzał na nią uważnie.
- Dobrze kochanie - powiedział pewnie - myślałem że chcesz poczekać, może aż urodzi się Wolfik i będziesz miała znów idealną figurę. Ale z Ciebie mogę wciąż za żonę choćby jutro!
Uśmiechnął się do niej i pogładził jej policzek dłonią.
- Kocham cię - wyszeptał czule - skoro chcesz, nie będziemy dłużej już czekać. - powiedział jakby czekał na to słowo. Właściwie nie rozmawiali o terminie, sam Wolfik pojawił się nagle, pod jego wpływem stali się narzeczeństwem. Ale Wolf bał się że małżeństwo będzie się źle kojarzyło Belli i dlatego nie pchał się z tym tematem. Sam miał dobre wspomnienia związane z Helen i ich związkiem.
- Dobrze kochanie - powiedział pewnie - myślałem że chcesz poczekać, może aż urodzi się Wolfik i będziesz miała znów idealną figurę. Ale z Ciebie mogę wciąż za żonę choćby jutro!
Uśmiechnął się do niej i pogładził jej policzek dłonią.
- Kocham cię - wyszeptał czule - skoro chcesz, nie będziemy dłużej już czekać. - powiedział jakby czekał na to słowo. Właściwie nie rozmawiali o terminie, sam Wolfik pojawił się nagle, pod jego wpływem stali się narzeczeństwem. Ale Wolf bał się że małżeństwo będzie się źle kojarzyło Belli i dlatego nie pchał się z tym tematem. Sam miał dobre wspomnienia związane z Helen i ich związkiem.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Już mam idealną figurę - powiedziała z uśmiechem.
- Z brzuszkiem, czy bez, to nie ma znaczenia. Nie będzie lepiej, bo jest idealnie. Chcę być twoją żoną, zanim Wolfik pojawi się na świecie. Chcę mieć ciebie za męża, mieć twoje nazwisko i chwalić się byciem twoją żoną - Bella była pewna tego co mówi. Nie chciała rodzić Wolfika jako narzeczona, tylko jako żona. Chciała mieć Wolfa za męża. Uśmiechnęła się ponownie.
- Też cię kocham - przysunęła się i pocałowała go czule w usta.
- To może luty. Weźmy ślub w Walentynki?
- Z brzuszkiem, czy bez, to nie ma znaczenia. Nie będzie lepiej, bo jest idealnie. Chcę być twoją żoną, zanim Wolfik pojawi się na świecie. Chcę mieć ciebie za męża, mieć twoje nazwisko i chwalić się byciem twoją żoną - Bella była pewna tego co mówi. Nie chciała rodzić Wolfika jako narzeczona, tylko jako żona. Chciała mieć Wolfa za męża. Uśmiechnęła się ponownie.
- Też cię kocham - przysunęła się i pocałowała go czule w usta.
- To może luty. Weźmy ślub w Walentynki?
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- To prawda jesteś idealna - potwierdził ze szczerym uśmiechem i pogładził jej policzek. Skoro to było to co pragnęła, z chęcią mógł spełnić jej życzenie Szczególnie że Wolfik był jego, był z niego i Bell dumny i kochał ich najbardziej na świecie.
- Też chcę mieć cię za żonę i obiecać ci do " do ostatniego boju " - uśmiechnął się, taki już był ale te słowa określały za każdym razem wszystko i Wolf nie znał innej przysięgi która by tak dobrze działała, ktora miaa by tak wielką moc.
- Luty wydaje się być bardzo dobrze. Jeśli chcesz. możemy wstać i zacząć szukać i planować to co potrzebujemy na ślub - Wolf nie nadawał się może na estetyczne pierdoły, nie znał się na odcieniach i stylach. ale chciał się w to zaangażować.
- Poprzedni ślub brałem raczej skromnie, w bazie wojskowej, nie jestem pewien czy Helen to odpowiadało, nigdy jej o to nie spytałem ale to był na szybko. w przypływie emocji. bo zaraz wylatywałem na front - przyznał się - ale teraz jest inna sytuacja. ja nigdzie nie wybywam a ty moja droga nie wydaje mi się żebyś na to poszła, nawet bym nie chciał. Więc przygotujmy coś wyjątkowego - powiedział a zdanie zakończył czułym pocałunkiem.
- Walentynki są uroczą datą, ale czemu nie - dodał po chwili kiedy ich usta odsunęły się od siebie. Wolf nie należał do najbardziej sentymentalnych i romantycznych ludzi, ale właściwie czemu nie.
- Jak byś wyglądać? Chodzi mi o suknie? Masz jakąś muzykę bez której sobie nie wyobrażasz ślubu? - pytał bo chciał się dowiedzieć i móc to sobie wyobrazić.
- Też chcę mieć cię za żonę i obiecać ci do " do ostatniego boju " - uśmiechnął się, taki już był ale te słowa określały za każdym razem wszystko i Wolf nie znał innej przysięgi która by tak dobrze działała, ktora miaa by tak wielką moc.
- Luty wydaje się być bardzo dobrze. Jeśli chcesz. możemy wstać i zacząć szukać i planować to co potrzebujemy na ślub - Wolf nie nadawał się może na estetyczne pierdoły, nie znał się na odcieniach i stylach. ale chciał się w to zaangażować.
- Poprzedni ślub brałem raczej skromnie, w bazie wojskowej, nie jestem pewien czy Helen to odpowiadało, nigdy jej o to nie spytałem ale to był na szybko. w przypływie emocji. bo zaraz wylatywałem na front - przyznał się - ale teraz jest inna sytuacja. ja nigdzie nie wybywam a ty moja droga nie wydaje mi się żebyś na to poszła, nawet bym nie chciał. Więc przygotujmy coś wyjątkowego - powiedział a zdanie zakończył czułym pocałunkiem.
- Walentynki są uroczą datą, ale czemu nie - dodał po chwili kiedy ich usta odsunęły się od siebie. Wolf nie należał do najbardziej sentymentalnych i romantycznych ludzi, ale właściwie czemu nie.
- Jak byś wyglądać? Chodzi mi o suknie? Masz jakąś muzykę bez której sobie nie wyobrażasz ślubu? - pytał bo chciał się dowiedzieć i móc to sobie wyobrazić.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Możemy też nie wstawać i wziąć laptop tutaj - uśmiechnęła się.
- Wiesz... Ja miałam ślub na trzystu gości, z wielką pompą, w Rzymie, z końmi przy dorożce i fajerwerkami o północy. I szczerze, wtedy to wydawało mi się fantastyczne, bo byłam młoda i chciałam żeby wszystkiego było dużo, za dużo. Z perspektywy czasu nie pamiętam większości osób z którymi rozmawiałam, z resztą nawet wtedy połowy osób nie znałam. To byli jacyś dalecy krewni moi i Chena, przyjaciele przyjaciół, ludzie, których "wypadało" zaprosić. Miałam wielką, balową suknię. Nie mówię, że brzydką, po prostu... Cała ta oprawa była ważniejsza niż ludzie w niej. Nawet kościół był zbyt strojny, a ksiądz miał ornat cały w złocie - Bella była katoliczką, urodziła się we Włoszech i nie było to zbyt zaskakujące. Kiedyś była bardzo wierząca, ale z czasem zrozumiała, że wiara jest jej zbędna. Córki wychowała bez ukierunkowania na jakąkolwiek wiarę, pozostawiła im wybór, czy chcą w coś wierzyć, czy nie. U Belli religia stanowiła część kultury jaką wyniosła z domu. Bywała w kościele, chodziła na pasterkę i rezurekcję, czasem obchodziła też inne święta. Nie modliła się na co dzień, ale gdyby było w jej życiu bardzo źle z pewnością odwiedziłaby kościół. Raczej nie opowiadała o swojej wierze, nie była dla niej aż tak ważna. Nie stawiała w domu szopki na święta, ani nie rozstawiała maryjnych figurek, ale zdarzało jej się nosić złoty krzyżyk na szyi. Lubiła też być na bieżąco z tym co mówił papież. Po prostu się z tym nie obnosiła.
- To nie są wspomnienia do których siada się z uśmiechem. Bo ja nawet nie pamiętam co wtedy czułam, oprócz tego, że się denerwowałam. Absolutnie nie pamiętam swoich uczuć do Chena, do rodziców, do teściów. Więc... Widzisz, może lepsza byłaby dla mnie wtedy baza wojskowa niż to. Ale masz rację, może tym razem weźmy coś po środku - uśmiechnęła się.
- Odłóżmy na bok zarówno Rzym, jak bazę i znajdźmy coś co będzie pasowało nam obojgu.
- Hmmm... - zastanowiła się chwilę - wiem czego na pewno nie chcę. Nie chcę mieć księżniczki jako sukni, nie pasuje do mnie. I nie chcę zasłaniać brzucha, może być obcisła, to nie ślub kościelny i nie ten wiek, żeby udawać, że nic się nie dzieje. Wolfik tam będzie i nie chcę go ukrywać. A muzyka... Żadnych włoskich krzykaczy, żadnej opery i podrygów, tylko dlatego, że jestem Włoszką. Nie lubię takiej muzyki, wolę coś nowoczesnego, ale zdecydowanie bez tych piekielnych basów, które zamieniają piosenki w nocne koszmary. A ty? Jakie ty masz pomysły?
- Wiesz... Ja miałam ślub na trzystu gości, z wielką pompą, w Rzymie, z końmi przy dorożce i fajerwerkami o północy. I szczerze, wtedy to wydawało mi się fantastyczne, bo byłam młoda i chciałam żeby wszystkiego było dużo, za dużo. Z perspektywy czasu nie pamiętam większości osób z którymi rozmawiałam, z resztą nawet wtedy połowy osób nie znałam. To byli jacyś dalecy krewni moi i Chena, przyjaciele przyjaciół, ludzie, których "wypadało" zaprosić. Miałam wielką, balową suknię. Nie mówię, że brzydką, po prostu... Cała ta oprawa była ważniejsza niż ludzie w niej. Nawet kościół był zbyt strojny, a ksiądz miał ornat cały w złocie - Bella była katoliczką, urodziła się we Włoszech i nie było to zbyt zaskakujące. Kiedyś była bardzo wierząca, ale z czasem zrozumiała, że wiara jest jej zbędna. Córki wychowała bez ukierunkowania na jakąkolwiek wiarę, pozostawiła im wybór, czy chcą w coś wierzyć, czy nie. U Belli religia stanowiła część kultury jaką wyniosła z domu. Bywała w kościele, chodziła na pasterkę i rezurekcję, czasem obchodziła też inne święta. Nie modliła się na co dzień, ale gdyby było w jej życiu bardzo źle z pewnością odwiedziłaby kościół. Raczej nie opowiadała o swojej wierze, nie była dla niej aż tak ważna. Nie stawiała w domu szopki na święta, ani nie rozstawiała maryjnych figurek, ale zdarzało jej się nosić złoty krzyżyk na szyi. Lubiła też być na bieżąco z tym co mówił papież. Po prostu się z tym nie obnosiła.
- To nie są wspomnienia do których siada się z uśmiechem. Bo ja nawet nie pamiętam co wtedy czułam, oprócz tego, że się denerwowałam. Absolutnie nie pamiętam swoich uczuć do Chena, do rodziców, do teściów. Więc... Widzisz, może lepsza byłaby dla mnie wtedy baza wojskowa niż to. Ale masz rację, może tym razem weźmy coś po środku - uśmiechnęła się.
- Odłóżmy na bok zarówno Rzym, jak bazę i znajdźmy coś co będzie pasowało nam obojgu.
- Hmmm... - zastanowiła się chwilę - wiem czego na pewno nie chcę. Nie chcę mieć księżniczki jako sukni, nie pasuje do mnie. I nie chcę zasłaniać brzucha, może być obcisła, to nie ślub kościelny i nie ten wiek, żeby udawać, że nic się nie dzieje. Wolfik tam będzie i nie chcę go ukrywać. A muzyka... Żadnych włoskich krzykaczy, żadnej opery i podrygów, tylko dlatego, że jestem Włoszką. Nie lubię takiej muzyki, wolę coś nowoczesnego, ale zdecydowanie bez tych piekielnych basów, które zamieniają piosenki w nocne koszmary. A ty? Jakie ty masz pomysły?
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Punkt dla ciebie - powiedział Gregory, Pocałowł ją uznając że nie będzie już spać, a szykuje się tu rozmowa i wstał. Nie przejmował się specjalnie że świeci chwilowo nagością, a nie planował się ubierać od razu. Przyniósł swój laptop i skoczył jeszcze po jakąś przegryzkę. Wyglądało na to że dziś miał dzień rozpusty i lenistwa. Przy okazji odpisał też Madison , że wszystko gra i nie musi się martwić, oraz że dziękuję jej za pomoc.
- No dobra - położył miskę z owocami na środku żeby bella też mogła coś zjeść, ona dostała sok pomarańczowy a Wolf wziął sobie z czarnej porzeczki - to organizujemy
Usadowił się tak by kobieta mogła się o niego oprzeć i przytulić i żeby widziała wszystko. Laptop Gregorego był bardzo malutki i lekki, był sprzętem wojskowym więc siłą rzeczy nowoczesnym. Wpisał hasło składające się z rzędu cyfr i kilku liter i otworzył się kominikator i informacją :
Stary bydlaku, nie te dokumenty mi dałeś! I widziałem te znaki aż tak ślepy nie jestem! Randevu aktualne?
Wolf prychnął i odpisał krótko To pofatyguj swoją dupę do mnie to ci jutro dam. Nie konsultowałem tego jeszcze z organem dowodzącym dam znać.
- Czyli malaś na bogato - pokiwał głową z uznaniem - aż nie chcie mi się wierzyć że było tak dużo osob. Gdzie wy ich pomieśliliście? Masz aż tak liczną rodzinę? U nas było.... Helen, ja, świadkowie, moze z dwóch innych jeszcze kumpli i siostra Helen. Powiem ci że to ma też zwoje minusy, w sensi... - chwilę pomyślał nad odpowiedzią.
- Pamiętam dokładnie co wtedy czułem, co myślałem, mam gdzieś przysięge którą pisałem na kolanie dosłownie chwilę przed, Noami ma wianek mamy w domu i jej welon. Welon był piękny, sama go haftowała.. kryształkami takimi. Ale wiesz wszystko było na pośpiech, na szybko, zaraz po ślubie ja jechałem do Somali. Myśle że ne potraktowałem tego do końca tak jak powinienem. Powinniśmy spędzić miesiąć miodowy, mieć czas dla siebie, zwiedzić jakieś ładnie miejsce. Ale byliśmy młodzi, zakochani i pojawiła się Noami. Więc być może ty celebrowałaś ten ważny moment zbyt przesadnie, ja za mało. Zgadzam się że wyśrodkowana wersja będzie najlepsza.
- Postawmy może na ważnych ludzi w naszym życiu, krewni, przyjaciele, współpracownicy jeśli jest ktoś ci bliski. Zdecydowanie moim zdaniem nie ma co udawać że nie ma Wolfika. Przepięknie wyglądasz w dopasowanych sukniach, odważnych i stylowych, bo to cała ty. Pękna, pełna gracji ale i odważna.
Wolf się zamyślił chwilę.
- Będę musiał wziąść Noami na zakupy, albo Madison poproszę. Bo do takiej imprezy potrzeba stroju którego u mnie w szafie nie uświadczysz. Jaki chcesz mieć kolor sukni? Może poszukajmy coś co spodoba się Tobie i mnie - zaproponował - chyba że wolisz mi nic nie mówić i spotkamy się dopiero przed urzędnikiem.
- Jaką ja lubię... nowoczesną, trochę starej. Tutaj myślę że twój gust będzie ważniejszy, muzyka dla mnie istnieje ale nie specjalnie jej slucham. Do tej okazji przydała by się za to muzyka o miłość... - uśmiechną się do niej ciepło. Ja ogólnie lubię prostotę, ale ładna restauracja, stary dworek z nowoczesnym wnętrzem, to nie pogardzę.
- No dobra - położył miskę z owocami na środku żeby bella też mogła coś zjeść, ona dostała sok pomarańczowy a Wolf wziął sobie z czarnej porzeczki - to organizujemy
Usadowił się tak by kobieta mogła się o niego oprzeć i przytulić i żeby widziała wszystko. Laptop Gregorego był bardzo malutki i lekki, był sprzętem wojskowym więc siłą rzeczy nowoczesnym. Wpisał hasło składające się z rzędu cyfr i kilku liter i otworzył się kominikator i informacją :
Stary bydlaku, nie te dokumenty mi dałeś! I widziałem te znaki aż tak ślepy nie jestem! Randevu aktualne?
Wolf prychnął i odpisał krótko To pofatyguj swoją dupę do mnie to ci jutro dam. Nie konsultowałem tego jeszcze z organem dowodzącym dam znać.
- Czyli malaś na bogato - pokiwał głową z uznaniem - aż nie chcie mi się wierzyć że było tak dużo osob. Gdzie wy ich pomieśliliście? Masz aż tak liczną rodzinę? U nas było.... Helen, ja, świadkowie, moze z dwóch innych jeszcze kumpli i siostra Helen. Powiem ci że to ma też zwoje minusy, w sensi... - chwilę pomyślał nad odpowiedzią.
- Pamiętam dokładnie co wtedy czułem, co myślałem, mam gdzieś przysięge którą pisałem na kolanie dosłownie chwilę przed, Noami ma wianek mamy w domu i jej welon. Welon był piękny, sama go haftowała.. kryształkami takimi. Ale wiesz wszystko było na pośpiech, na szybko, zaraz po ślubie ja jechałem do Somali. Myśle że ne potraktowałem tego do końca tak jak powinienem. Powinniśmy spędzić miesiąć miodowy, mieć czas dla siebie, zwiedzić jakieś ładnie miejsce. Ale byliśmy młodzi, zakochani i pojawiła się Noami. Więc być może ty celebrowałaś ten ważny moment zbyt przesadnie, ja za mało. Zgadzam się że wyśrodkowana wersja będzie najlepsza.
- Postawmy może na ważnych ludzi w naszym życiu, krewni, przyjaciele, współpracownicy jeśli jest ktoś ci bliski. Zdecydowanie moim zdaniem nie ma co udawać że nie ma Wolfika. Przepięknie wyglądasz w dopasowanych sukniach, odważnych i stylowych, bo to cała ty. Pękna, pełna gracji ale i odważna.
Wolf się zamyślił chwilę.
- Będę musiał wziąść Noami na zakupy, albo Madison poproszę. Bo do takiej imprezy potrzeba stroju którego u mnie w szafie nie uświadczysz. Jaki chcesz mieć kolor sukni? Może poszukajmy coś co spodoba się Tobie i mnie - zaproponował - chyba że wolisz mi nic nie mówić i spotkamy się dopiero przed urzędnikiem.
- Jaką ja lubię... nowoczesną, trochę starej. Tutaj myślę że twój gust będzie ważniejszy, muzyka dla mnie istnieje ale nie specjalnie jej slucham. Do tej okazji przydała by się za to muzyka o miłość... - uśmiechną się do niej ciepło. Ja ogólnie lubię prostotę, ale ładna restauracja, stary dworek z nowoczesnym wnętrzem, to nie pogardzę.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Bella nie omieszkała popatrzeć sobie na nagiego mężczyznę chodzącego po pokoju. Nie specjalnie się krępowała, kiedy wychodził zwyczajnie gapiła się na jego jędrne pośladki. Aż westchnęła. Trafiało się jej... ciasteczko. Znajome mogły jej tylko pozazdrościć.
Kiedy wrócił do łóżka dostała soczek i owoce, uśmiechnęła się.
- Rozpieszczasz mnie. Seks i jedzonko, tak mogę obchodzić święta - powiedziała całując go w policzek. Napiła się soku, ale później odstawiła szklankę na stolik i wtuliła w mężczyznę, siedziała blisko, przytulona do jego boku, ale była na tyle drobna, że nawet kiedy ją obejmował mógł pisać na klawiaturze.
- Z kim się tam umawiasz na randki i dlaczego to nie jestem ja? - zażartowała widząc wiadomość, wiedziała, że to jego kumpel z wojska.
- No tak, na bogato to dobre słowo. I z perspektywy czasu wiem, że to nie było to. Ale było minęło.
Nie powinna być zazdrosna o jego zmarłą żonę i generalnie nie była. Nie przeszkadzało jej nawet zdjęcie wiszące na ścianie gabinetu. To była jego żona, kochał ją, miał z nią dzieci, były rzeczy, które nigdy by się nie zmieniły. Ale ona odeszła na zawsze. Po prostu Bella nie miała takich umiejętności jak haftowanie sobie welonu koralikami i zapewne nigdy nie będzie miała. Umiała wstrzykiwać ludziom nici hialuronowe w twarz, ale na robótkach ręcznych się nie znała.
- Zdecydowanie nie chcę mieć na ślubie setki gości. Chcę tylko tych, których znam, kocham, szanuję, lubię. Moje córki, rodziców, przyjaciół. Nie chcę żadnych dalekich krewnych, których nie widziałam sto lat, kuzynów, wujków, ciotek. Nie mam dwudziestu lat żeby organizować wesele dla innych. Z resztą moi konserwatywni włoscy krewni zeszliby chyba na zawał widząc mnie przy ołtarzu z brzuchem i w tym wieku. Część z nich do dziś nie może pogodzić się z moim rozwodem, a co dopiero z ponownym ślubem i ciążą. Pochodzenie z katolickiej rodziny bywa trudne.
- Dziękuję - odparła kiedy prawił jej komplementy - i dobrze się ze sobą czuję. Już dawno pozbyłam się fałszywej skromności, ale... Bardzo się cieszę, że ci się taka podobam.
- Po co na zakupy? Jesteś żołnierzem, powinieneś brać ślub w mundurze - powiedziała pewnie.
- Biały. Oczywiście, że biały. To, że jest Wolfik i że jestem rozwódką nie znaczy, że nie chcę mieć białej sukni. I właśnie dlatego na tym ślubie nie powinno być żadnych katolików. I tak mój ojciec będzie niezadowolony i będzie wywracał oczami. Słyszę jak to robi nawet przez telefon kiedy jest na drugim końcu świata.
- Hmmm... Jest dużo piosenek o miłości. A jeśli chodzi o nowoczesny wystrój, byle nie zbyt nowoczesny. Bardziej romantyczny. A co zaś się tyczy sukni. Zdecydowanie możemy ją wybrać razem. Nie wierzę żeby oglądanie panny młodej przed ślubem przynosiło pecha.
Kiedy wrócił do łóżka dostała soczek i owoce, uśmiechnęła się.
- Rozpieszczasz mnie. Seks i jedzonko, tak mogę obchodzić święta - powiedziała całując go w policzek. Napiła się soku, ale później odstawiła szklankę na stolik i wtuliła w mężczyznę, siedziała blisko, przytulona do jego boku, ale była na tyle drobna, że nawet kiedy ją obejmował mógł pisać na klawiaturze.
- Z kim się tam umawiasz na randki i dlaczego to nie jestem ja? - zażartowała widząc wiadomość, wiedziała, że to jego kumpel z wojska.
- No tak, na bogato to dobre słowo. I z perspektywy czasu wiem, że to nie było to. Ale było minęło.
Nie powinna być zazdrosna o jego zmarłą żonę i generalnie nie była. Nie przeszkadzało jej nawet zdjęcie wiszące na ścianie gabinetu. To była jego żona, kochał ją, miał z nią dzieci, były rzeczy, które nigdy by się nie zmieniły. Ale ona odeszła na zawsze. Po prostu Bella nie miała takich umiejętności jak haftowanie sobie welonu koralikami i zapewne nigdy nie będzie miała. Umiała wstrzykiwać ludziom nici hialuronowe w twarz, ale na robótkach ręcznych się nie znała.
- Zdecydowanie nie chcę mieć na ślubie setki gości. Chcę tylko tych, których znam, kocham, szanuję, lubię. Moje córki, rodziców, przyjaciół. Nie chcę żadnych dalekich krewnych, których nie widziałam sto lat, kuzynów, wujków, ciotek. Nie mam dwudziestu lat żeby organizować wesele dla innych. Z resztą moi konserwatywni włoscy krewni zeszliby chyba na zawał widząc mnie przy ołtarzu z brzuchem i w tym wieku. Część z nich do dziś nie może pogodzić się z moim rozwodem, a co dopiero z ponownym ślubem i ciążą. Pochodzenie z katolickiej rodziny bywa trudne.
- Dziękuję - odparła kiedy prawił jej komplementy - i dobrze się ze sobą czuję. Już dawno pozbyłam się fałszywej skromności, ale... Bardzo się cieszę, że ci się taka podobam.
- Po co na zakupy? Jesteś żołnierzem, powinieneś brać ślub w mundurze - powiedziała pewnie.
- Biały. Oczywiście, że biały. To, że jest Wolfik i że jestem rozwódką nie znaczy, że nie chcę mieć białej sukni. I właśnie dlatego na tym ślubie nie powinno być żadnych katolików. I tak mój ojciec będzie niezadowolony i będzie wywracał oczami. Słyszę jak to robi nawet przez telefon kiedy jest na drugim końcu świata.
- Hmmm... Jest dużo piosenek o miłości. A jeśli chodzi o nowoczesny wystrój, byle nie zbyt nowoczesny. Bardziej romantyczny. A co zaś się tyczy sukni. Zdecydowanie możemy ją wybrać razem. Nie wierzę żeby oglądanie panny młodej przed ślubem przynosiło pecha.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Bo to był dobry seks z seksowną kobietą - powiedział z figlarnym uśmiechem.
Odpisał i spojrzał na nią.
- Ty już wiesz z kim, ten romans trwa już bardzo długo tak że wiesz ma pierwszeństwo.- zażartował sobie. Z przyjacielem znał się z początków wojska jeszcze, opowiedział oczywiście o niej co nieco Belli. Nie miał jednak okazji go osobiście przedstawić.
- Ale jak już gadamy to nie miałabyś nic przeciwko gdybym jutro wieczorem wybył? Przyjaciel chce pogadać, a w bazie spotykamy się tylko oficjalnie... powiedzmy na 2 godzinki ci zniknę.
- Podoba mi się ta opcja, krewni i znajomi. Brzmi bardzo dobrze. Co prawda u mnie to głównie ludzie z wojska będą, ale właściwie prawie wszystkich poznałaś już. A jak tak o tym gadamy... - spojrzał na nią uważnie - twoi rodzice wiedzą o nas? O Wolfiku? Ja się nie będę wtrącał w kwestie wiary... nie za bardzo się orientuję czy w moim domu rodzinnym w coś wierzono. Nie mam zielonego pojęcia, a w rodzinie Wolfów właściwie nie wierzyło się w nic konkretnego. Mama jest wierzącą protestancką, chodzi do kościoła, ale nie narzuca się z niczym.
- I nie będzie ci to przeszkadzać? Że nie w garniturze? - upewnił się. On wolałby w mundurze, wrósł w niego przez lata, ale Bella była z innego świata niż on. Nie był pewien czy nie wolałaby go w bardziej eleganckiej wersji.
- Romantyczny... czyli może poszukamy wśród tych dworków, w centrum miasta będziesz miała raczej nowoczesne restaurację. No to szukajmy czegoś... w jakich sukniach czujesz się dobrze? - zapytał ją by móc wpisać dobre hasło do przeglądarki.
Odpisał i spojrzał na nią.
- Ty już wiesz z kim, ten romans trwa już bardzo długo tak że wiesz ma pierwszeństwo.- zażartował sobie. Z przyjacielem znał się z początków wojska jeszcze, opowiedział oczywiście o niej co nieco Belli. Nie miał jednak okazji go osobiście przedstawić.
- Ale jak już gadamy to nie miałabyś nic przeciwko gdybym jutro wieczorem wybył? Przyjaciel chce pogadać, a w bazie spotykamy się tylko oficjalnie... powiedzmy na 2 godzinki ci zniknę.
- Podoba mi się ta opcja, krewni i znajomi. Brzmi bardzo dobrze. Co prawda u mnie to głównie ludzie z wojska będą, ale właściwie prawie wszystkich poznałaś już. A jak tak o tym gadamy... - spojrzał na nią uważnie - twoi rodzice wiedzą o nas? O Wolfiku? Ja się nie będę wtrącał w kwestie wiary... nie za bardzo się orientuję czy w moim domu rodzinnym w coś wierzono. Nie mam zielonego pojęcia, a w rodzinie Wolfów właściwie nie wierzyło się w nic konkretnego. Mama jest wierzącą protestancką, chodzi do kościoła, ale nie narzuca się z niczym.
- I nie będzie ci to przeszkadzać? Że nie w garniturze? - upewnił się. On wolałby w mundurze, wrósł w niego przez lata, ale Bella była z innego świata niż on. Nie był pewien czy nie wolałaby go w bardziej eleganckiej wersji.
- Romantyczny... czyli może poszukamy wśród tych dworków, w centrum miasta będziesz miała raczej nowoczesne restaurację. No to szukajmy czegoś... w jakich sukniach czujesz się dobrze? - zapytał ją by móc wpisać dobre hasło do przeglądarki.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Tylko dobry? O nieee, trzeba to naprawić - zaśmiała się.
- Dwie godziny... No nie wiem, nie wiem, toż to cała wieczność. Chyba tyle nie wytrzymam - żartowała.
- Jasne, idź, poradzimy sobie - dodała już poważniej.
- Moi rodzice? Wiedzą - pokiwała głową.
- Są niespecjalnie zadowoleni. Mają już dorosłe wnuki, a ich córka nie dość, że się kiedyś rozwiodła, to jeszcze na starość znalazła sobie faceta i zaszła z nim w ciążę. W ciążę? W jej wieku? Wnuki powinnam mieć, a nie dzieci. No nie są zachwyceni Wolfikiem. Dużym Wolfem też nie. Powiedziałabym że są mocno zdegustowani postawą swojej córki. W pewnych kwestiach są konserwatywni i nic tego nie zmieni. Mówiąc szczerze od lat nie jesteśmy ze sobą szczególnie blisko. Nie mam z nimi głębokich więzi. Kocham ich, bo to moi rodzice, ale nie widujemy się, rzadko rozmawiamy. Nie uzależniam od nich swojego życia, ani szczęścia. Zasadniczo przyjęłam do wiadomości ich opinię i to by było na tyle.
- Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. I chciałabym ich widzieć na ślubie, ale jeśli nie będą chcieli przyjechać nie będę tego przeżywać, bo mówiąc szczerze mam tutaj bliższe osoby. To moje życie, nasze życie i nasz mały Wolfik. I najważniejsze żebyśmy my byli szczęśliwi.
- Ale dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? - zmarszczyła brwi.
- Nie rozumiem. Jesteś żołnierzem, to nie tylko twój zawód, ale twoja tożsamość. To kim jesteś. Nie, nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie, uważam, że powinieneś założyć mundur. Wiem z kim się związałam, nie zamierzam cię zmieniać.
- Wiesz, niekoniecznie. Styl jest niezależny od lokalizacji, salę, czy restaurację można dowolnie ozdobić. Może źle się wyraziłam, nie chodzi o nowoczesność, ale raczej o to żeby nie było industrialnie. To nie mój styl.
- W sukniach? Hmm, nie chcę iść do ślubu w księżniczce. Mówiłam ci. I nie może być też bardzo wąska, bo nie da się w niej poruszać. Chcę żeby było widać Wolfika, bo jestem z niego dumna, a z resztą i tak nie da się go już ukryć. Więc, może być obcisła. Sama do końca nie wiem jaka ma być, wiem jaka nie może być.
- Dwie godziny... No nie wiem, nie wiem, toż to cała wieczność. Chyba tyle nie wytrzymam - żartowała.
- Jasne, idź, poradzimy sobie - dodała już poważniej.
- Moi rodzice? Wiedzą - pokiwała głową.
- Są niespecjalnie zadowoleni. Mają już dorosłe wnuki, a ich córka nie dość, że się kiedyś rozwiodła, to jeszcze na starość znalazła sobie faceta i zaszła z nim w ciążę. W ciążę? W jej wieku? Wnuki powinnam mieć, a nie dzieci. No nie są zachwyceni Wolfikiem. Dużym Wolfem też nie. Powiedziałabym że są mocno zdegustowani postawą swojej córki. W pewnych kwestiach są konserwatywni i nic tego nie zmieni. Mówiąc szczerze od lat nie jesteśmy ze sobą szczególnie blisko. Nie mam z nimi głębokich więzi. Kocham ich, bo to moi rodzice, ale nie widujemy się, rzadko rozmawiamy. Nie uzależniam od nich swojego życia, ani szczęścia. Zasadniczo przyjęłam do wiadomości ich opinię i to by było na tyle.
- Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. I chciałabym ich widzieć na ślubie, ale jeśli nie będą chcieli przyjechać nie będę tego przeżywać, bo mówiąc szczerze mam tutaj bliższe osoby. To moje życie, nasze życie i nasz mały Wolfik. I najważniejsze żebyśmy my byli szczęśliwi.
- Ale dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? - zmarszczyła brwi.
- Nie rozumiem. Jesteś żołnierzem, to nie tylko twój zawód, ale twoja tożsamość. To kim jesteś. Nie, nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie, uważam, że powinieneś założyć mundur. Wiem z kim się związałam, nie zamierzam cię zmieniać.
- Wiesz, niekoniecznie. Styl jest niezależny od lokalizacji, salę, czy restaurację można dowolnie ozdobić. Może źle się wyraziłam, nie chodzi o nowoczesność, ale raczej o to żeby nie było industrialnie. To nie mój styl.
- W sukniach? Hmm, nie chcę iść do ślubu w księżniczce. Mówiłam ci. I nie może być też bardzo wąska, bo nie da się w niej poruszać. Chcę żeby było widać Wolfika, bo jestem z niego dumna, a z resztą i tak nie da się go już ukryć. Więc, może być obcisła. Sama do końca nie wiem jaka ma być, wiem jaka nie może być.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Wolf zaśmiał się szczerze kiedy powiedziała o seksie, przechylił się do niej pocałował ją czule w środek czoła.
- Z Tobą zawsze jest ekstra, nie bój się.
- W razie czego będę będzie ze mną łączność - mówił mając na myśli komórkę. O niej raczej pamiętał, bo zarówno z pracy jak i teraz Bella mogła zadzwonić że coś potrzebuje albo się dzieje.
- To odwrotnie niż u mnie. Mamik rozmawiała ze mną o tym poważnie, ale to raczej że powinniśmy ten ślub brać od razu, nie czekać. Jej wiara raczej nie popiera dziecka które pojawia się przed ślubem. Ale zzakceptowała to, dopytywała jak się czujesz, czy czegoś ci nie trzeba i dodała że będzie się za nas modlić. Jak kiedyś tu wpadnie starsza kobieta z koszem słodyczy i zrobionych na drucie rzeczy to wlaśnie ona. Zresztą poznałaś ją - przypomniał sobie. Oczywiście cała dość liczna rodzina Wolfów była na rozdaniu odznaczeń, matka Wolfa popłakała się więc jedyne co mogła z siebie wydusić wycierając oczy i policzki w haftowaną chusteczkę to " dzień dobry". Przywitała ją wtedy bardzo serdecznie, przytulając jak swoją córkę. Zresztą wszyscy tam tak potraktowali Bellę. Gregory o matce zawsze mówił zdrobniale, widać było że przykłada do tego wiele wagi.
- Ja nie kocham moich biologicznych rodziców - powiedział spokojnie - mam za to przybranych którzy w pełni stali się moimi rodzicami i rodziną. To z nimi mam mocną więż, musisz kiedyś poznać całą rodzinę Wolfów. Ja jeszcze pamiętam że kiedy do nich trafiłem żył wtedy dziadek, który służył w marynarce Tropeolskiej. Umarł mając 96 lat , tak że w wiekowym wieku.
- A jest szansa że nie przyjadą? - zdziwił się - to jednak ślub ich córki. Ale w takim razie tym bardziej spróbujmy ich zaprosić... może gdybyśmy tak pojechali wspólnie zawieść im zaproszenie to by pomogło? Tak to prawda najważniejsze jest nasze szczęście.
Pogladził jej dłoń i chwycil. Bella była wyjątkowa, a Wolf po prostu w niej absolutnie zakochany. Wysłuchał ją w kwestii ubrania i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- W takim razie mundur. Wiesz że to oznacza że zapewne z bazy wszyscy z watahy , no może po za Rico ale on jest wariatem, założą mundury. To taka nie pisana zasada, jak na ślubie pan młody ma mundur reszta też ma. Więc nie wiem jak na to zareaguje twoja część gości... to głównie brałem pod uwagę.
- Styl industalny? Dobra pokazuj co to - przesunął laptop tak by mogła mu pokazać co ma na myśli - i jaki jest ten styl który ci się podoba. Ja lubię prostotę, ale nie koniecznie surowość wbrew pozorą. Podobał mi się na przykład taki haftowany obruz, mamik go na święta wyciągała. Miał kwiaty , ozdoby ale był biały. Najważniejsze jest to że się kochamy, że będę mógł złożyć ci przysięgę, że będę miał obrączkę.
Wolf przykładał wagę bardziej do symboli czy przyięg. Na tej bazie wataha była, jaka była. Była formacją bardzo zrzytą, nikt z nich nie był wykluczony, a każdy mógł liczyć na innych. To pozwoliło im przetrwać nawet najgorsze bitwy.
- Czyli po stylu szukamy sukienek - powiedział on też nie do końca wiedział jeszcze w jakiej sukience chciałby widzieć Bellę - ale jak będziesz wiedzieć co chcesz, to znam kogoś kto chyba mógłby ci ją uszyć.
- Z Tobą zawsze jest ekstra, nie bój się.
- W razie czego będę będzie ze mną łączność - mówił mając na myśli komórkę. O niej raczej pamiętał, bo zarówno z pracy jak i teraz Bella mogła zadzwonić że coś potrzebuje albo się dzieje.
- To odwrotnie niż u mnie. Mamik rozmawiała ze mną o tym poważnie, ale to raczej że powinniśmy ten ślub brać od razu, nie czekać. Jej wiara raczej nie popiera dziecka które pojawia się przed ślubem. Ale zzakceptowała to, dopytywała jak się czujesz, czy czegoś ci nie trzeba i dodała że będzie się za nas modlić. Jak kiedyś tu wpadnie starsza kobieta z koszem słodyczy i zrobionych na drucie rzeczy to wlaśnie ona. Zresztą poznałaś ją - przypomniał sobie. Oczywiście cała dość liczna rodzina Wolfów była na rozdaniu odznaczeń, matka Wolfa popłakała się więc jedyne co mogła z siebie wydusić wycierając oczy i policzki w haftowaną chusteczkę to " dzień dobry". Przywitała ją wtedy bardzo serdecznie, przytulając jak swoją córkę. Zresztą wszyscy tam tak potraktowali Bellę. Gregory o matce zawsze mówił zdrobniale, widać było że przykłada do tego wiele wagi.
- Ja nie kocham moich biologicznych rodziców - powiedział spokojnie - mam za to przybranych którzy w pełni stali się moimi rodzicami i rodziną. To z nimi mam mocną więż, musisz kiedyś poznać całą rodzinę Wolfów. Ja jeszcze pamiętam że kiedy do nich trafiłem żył wtedy dziadek, który służył w marynarce Tropeolskiej. Umarł mając 96 lat , tak że w wiekowym wieku.
- A jest szansa że nie przyjadą? - zdziwił się - to jednak ślub ich córki. Ale w takim razie tym bardziej spróbujmy ich zaprosić... może gdybyśmy tak pojechali wspólnie zawieść im zaproszenie to by pomogło? Tak to prawda najważniejsze jest nasze szczęście.
Pogladził jej dłoń i chwycil. Bella była wyjątkowa, a Wolf po prostu w niej absolutnie zakochany. Wysłuchał ją w kwestii ubrania i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- W takim razie mundur. Wiesz że to oznacza że zapewne z bazy wszyscy z watahy , no może po za Rico ale on jest wariatem, założą mundury. To taka nie pisana zasada, jak na ślubie pan młody ma mundur reszta też ma. Więc nie wiem jak na to zareaguje twoja część gości... to głównie brałem pod uwagę.
- Styl industalny? Dobra pokazuj co to - przesunął laptop tak by mogła mu pokazać co ma na myśli - i jaki jest ten styl który ci się podoba. Ja lubię prostotę, ale nie koniecznie surowość wbrew pozorą. Podobał mi się na przykład taki haftowany obruz, mamik go na święta wyciągała. Miał kwiaty , ozdoby ale był biały. Najważniejsze jest to że się kochamy, że będę mógł złożyć ci przysięgę, że będę miał obrączkę.
Wolf przykładał wagę bardziej do symboli czy przyięg. Na tej bazie wataha była, jaka była. Była formacją bardzo zrzytą, nikt z nich nie był wykluczony, a każdy mógł liczyć na innych. To pozwoliło im przetrwać nawet najgorsze bitwy.
- Czyli po stylu szukamy sukienek - powiedział on też nie do końca wiedział jeszcze w jakiej sukience chciałby widzieć Bellę - ale jak będziesz wiedzieć co chcesz, to znam kogoś kto chyba mógłby ci ją uszyć.