[Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- To tak nie działa Greg - odparł spokojnie Chen - VIPów owszem, ale nie do cegieł. Wady konstrukcyjne to coś znacznie więcej. Chyba nie chciałbyś mieszkać w budynku, który może się w każdej chwili zawalić. Architektura dzisiejszych czasów jest bardziej skomplikowana. Budynki muszą wytrzymać trzęsienia ziemi, tsunami, odwierty przy budowie metra. Tropeolum nie jest odosobnione, jest narażone na różne kataklizmy. Fundamenty buduje się z innych materiałów niż kiedyś, znacznie głębiej niż kiedyś. Budowle to nie klocki lego, muszą być trwałe i pewne, od architekta zależy czy ludzie w nich będą bezpieczni. Cieszysz się spokojem siedząc we własnej jadalni, tylko dlatego, że ktoś, kiedyś sprowadził odpowiedniego VIPa, żeby sprawdził czy przypadkiem sufit nie spadnie ci na głowę.
Bella czuła, że sytuacja robi się co raz gorsza. Ktoś będzie musiał wkrótce opuścić to pomieszczenie, tylko nie wiedziała jeszcze kto.
- Emerytowanym... Ach, tak.. - odpowiedział wymownie Chińczyk. On nie był na emeryturze, dalej pracował i był z siebie dumny. A ten tutaj, cóż... Pewnie miał jakieś poważne ułomności, że wysłali go na emeryturę. Najpewniej nie nadawał się już do czynnej służby, że go wykopali.
- Och, czyli będzie chłopiec. Doczekałaś się Bellissima! No to pojawi się mężczyzna w twoim życiu. Mały mężczyzna - dodał szybko, choć to pierwsze powiedział celowo. Bella aż zagryzła zęby.
- Tak, nasz mały mężczyzna.
- Macie już imię? - spytał Azjata.
- Jeszcze nie. Na razie mówimy Wolfik - uśmiechnęła się.
- Wolfik? Ach! Rozumiem! Że od Wolf. Zabawne. Nie lepiej byłoby jednak znaleźć mu PRAWDZIWE imię?
- Podoba mi się Wolfik - odparła Bella - jak znajdziemy odpowiednie imię wtedy zaczniemy go nim nazywać. Na razie to nasz mały Wolf - Wolfik.
- Też ładnie - Chen uśmiechnął się czarująco do Belli, z której nie spuszczał wzroku.
- To twoje pierwsze dziecko Greg? - zapytał patrząc bystro na Wolfa.
Bella czuła, że sytuacja robi się co raz gorsza. Ktoś będzie musiał wkrótce opuścić to pomieszczenie, tylko nie wiedziała jeszcze kto.
- Emerytowanym... Ach, tak.. - odpowiedział wymownie Chińczyk. On nie był na emeryturze, dalej pracował i był z siebie dumny. A ten tutaj, cóż... Pewnie miał jakieś poważne ułomności, że wysłali go na emeryturę. Najpewniej nie nadawał się już do czynnej służby, że go wykopali.
- Och, czyli będzie chłopiec. Doczekałaś się Bellissima! No to pojawi się mężczyzna w twoim życiu. Mały mężczyzna - dodał szybko, choć to pierwsze powiedział celowo. Bella aż zagryzła zęby.
- Tak, nasz mały mężczyzna.
- Macie już imię? - spytał Azjata.
- Jeszcze nie. Na razie mówimy Wolfik - uśmiechnęła się.
- Wolfik? Ach! Rozumiem! Że od Wolf. Zabawne. Nie lepiej byłoby jednak znaleźć mu PRAWDZIWE imię?
- Podoba mi się Wolfik - odparła Bella - jak znajdziemy odpowiednie imię wtedy zaczniemy go nim nazywać. Na razie to nasz mały Wolf - Wolfik.
- Też ładnie - Chen uśmiechnął się czarująco do Belli, z której nie spuszczał wzroku.
- To twoje pierwsze dziecko Greg? - zapytał patrząc bystro na Wolfa.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Kurde faktycznie, muszę ci podziękować - prychnął.
- Owszem emerytowany, bo w przeciwieńskie do niektórych ja wiem w którym momencie należy przedlożyc dobro żony i dziecka nad karierę - powiedział lodowatym tonem. Jego spojrzenie było bardzo spokojne, za spokojne. Teraz był wyjątkowo opanowany, mimo wolniej napiął mięśnie w wyuczony sposób i polużnil by były gotowe do wysiłku.
- Mam dwie córki i uprzedzając twoje pytanie, moja żona ode mnie nie odeszła, a umarła - powiedział równie spokojnie co przed chwilą.
- Owszem emerytowany, bo w przeciwieńskie do niektórych ja wiem w którym momencie należy przedlożyc dobro żony i dziecka nad karierę - powiedział lodowatym tonem. Jego spojrzenie było bardzo spokojne, za spokojne. Teraz był wyjątkowo opanowany, mimo wolniej napiął mięśnie w wyuczony sposób i polużnil by były gotowe do wysiłku.
- Mam dwie córki i uprzedzając twoje pytanie, moja żona ode mnie nie odeszła, a umarła - powiedział równie spokojnie co przed chwilą.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
"Kurde"? Wieśniak. Prawdziwy dżentelmen nie posługiwał się takim słownictwem, zwłaszcza przy kobiecie. On tak nie robił, był porządnym facetem, a nie jakimś burakiem wytrzepanym z krzaków. Bellę naprawdę było stać na więcej niż kogoś takiego jak Wolf. Przynajmniej tak myślał Chen. Greg nie był odpowiednim partnerem dla matki jego dzieci.
- Greg... - mruknęła Bella. Jak na razie to gorzej zachowywał się on niż Chen, chociaż ten drugi i tak nie był przyjemny. Coś czuła, że za chwilę wywali za drzwi ich oboje.
- Tak mi przykro - powiedział mężczyzna udając szczerość.
- Ale najważniejsze, że znalazłeś już nową miłość. Bellissima jest wspaniała, twoje córki na pewno ją polubią.
- Znamy się - wtrąciła się Bella - i tak, lubimy się z Lidią i Naomi. Nasze córki też już zdążyły się poznać.
- Czyli wielka, szczęśliwa rodzina - skomentował.
- Chen... - tym Bella mruknęła na byłego męża.
- Och, przepraszam najmocniej Bellissima - powiedział i spojrzał na kobietę - Ach, właśnie! - rozpromienił się - mam coś dla ciebie. To prezent świąteczny - Chen wstał i poszedł do przedpokoju, tam stała jego walizka, wyciągnął coś z niej i wrócił do jadalni. Postawił na blacie białe skórzane pudełko, które miało wyraźnie wytłoczony napis Bvlgari. Przesunął je w stronę Belli.
- Nie planowałem, ale kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżam i będę akurat tutaj, pomyślałem, że nie powinienem być z pustymi rękami, są święta.
Bella spojrzała na pudełko przesunięte w jej stronę. Była ciekawa co jest w środku, chwyciła je i otwarła. W środku znajdował się przepiękny, wysadzany kamieniami zegarek bardzo znanej włoskiej marki, którą Bella uwielbiała. Zegarek był złoty, na cyferblacie miał emaliowane kwiaty, listki i papugę. Kwiatki były wysadzone prawdopodobnie diamentami. Belli opadła szczęka.
- Nie mogę - odsunęła od siebie prezent - nie powinieneś był go kupować, to za dużo - powiedziała poważnie.
- Och Bellissima, nie domawiaj, wiem, że ci się podoba.
- Podoba, tak, to prawda, ale naprawdę nie mogę go przyjąć.
- Weź go, jest dla ciebie - rzekł spokojnie nie spuszczają wzroku z Belli - przez wzgląd na stare czasu.
- Greg... - mruknęła Bella. Jak na razie to gorzej zachowywał się on niż Chen, chociaż ten drugi i tak nie był przyjemny. Coś czuła, że za chwilę wywali za drzwi ich oboje.
- Tak mi przykro - powiedział mężczyzna udając szczerość.
- Ale najważniejsze, że znalazłeś już nową miłość. Bellissima jest wspaniała, twoje córki na pewno ją polubią.
- Znamy się - wtrąciła się Bella - i tak, lubimy się z Lidią i Naomi. Nasze córki też już zdążyły się poznać.
- Czyli wielka, szczęśliwa rodzina - skomentował.
- Chen... - tym Bella mruknęła na byłego męża.
- Och, przepraszam najmocniej Bellissima - powiedział i spojrzał na kobietę - Ach, właśnie! - rozpromienił się - mam coś dla ciebie. To prezent świąteczny - Chen wstał i poszedł do przedpokoju, tam stała jego walizka, wyciągnął coś z niej i wrócił do jadalni. Postawił na blacie białe skórzane pudełko, które miało wyraźnie wytłoczony napis Bvlgari. Przesunął je w stronę Belli.
- Nie planowałem, ale kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżam i będę akurat tutaj, pomyślałem, że nie powinienem być z pustymi rękami, są święta.
Bella spojrzała na pudełko przesunięte w jej stronę. Była ciekawa co jest w środku, chwyciła je i otwarła. W środku znajdował się przepiękny, wysadzany kamieniami zegarek bardzo znanej włoskiej marki, którą Bella uwielbiała. Zegarek był złoty, na cyferblacie miał emaliowane kwiaty, listki i papugę. Kwiatki były wysadzone prawdopodobnie diamentami. Belli opadła szczęka.
- Nie mogę - odsunęła od siebie prezent - nie powinieneś był go kupować, to za dużo - powiedziała poważnie.
- Och Bellissima, nie domawiaj, wiem, że ci się podoba.
- Podoba, tak, to prawda, ale naprawdę nie mogę go przyjąć.
- Weź go, jest dla ciebie - rzekł spokojnie nie spuszczają wzroku z Belli - przez wzgląd na stare czasu.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Wolf nie skomentowal jego słów, zakładając ręce na piersi. Co z niego był za kutafon? Wolf jednak bardzo nie chciał zawieść kobiety, a ręce aż do swieżbiły. Siedział więc cicho oddychając spokojnie a potem pojawił się prezent. Wolf westchnął, zaśmial się a potem wstał od stołu. Połozył rekę na ramieniu azjaty i poklepał przyjacielsko
- Ach Chen, jestem ci winien podziękowanie przyjacielu...
- Widzisz niektórzy nie doceniają Belli, tym bardziej więc dziękuję że dałeś mi tak wspaniałą kobietę w moim życiu. Myślę że gdyby nie twój geniusz, chyba nie miałbym u niej większych szans. Tak że faktycznie muszę ci złożyć serdeczne podziekowania Panie architekcie! Masz genialny zmysł dobrych wyborów w życiu! A teraz, gdybyś tak zechciał odszukać drogę do wyjścia.... A nie czekaj od tego jesteśmy my wojskowi, wyprowadze cię bezpiecznie z tego budynku i sytuacji.
Cofnął się na korytarz i otworzył drzwi od mieszkania.
- Panie architekcie droga jest czysta... - wskazał gestem do wyjścia.
- Chyba że mam ci pomóc, uczynię to z ogromną chęcią, powiedz jeszcze tylko słowo przyjacielu! - dodał to tak grzecznie i dżentelmeńsko jak umiał. Czuł że zwariuje jeśli ten koleś odważy się powiedzieć cokolwiek jeszcze.
- Ach Chen, jestem ci winien podziękowanie przyjacielu...
- Widzisz niektórzy nie doceniają Belli, tym bardziej więc dziękuję że dałeś mi tak wspaniałą kobietę w moim życiu. Myślę że gdyby nie twój geniusz, chyba nie miałbym u niej większych szans. Tak że faktycznie muszę ci złożyć serdeczne podziekowania Panie architekcie! Masz genialny zmysł dobrych wyborów w życiu! A teraz, gdybyś tak zechciał odszukać drogę do wyjścia.... A nie czekaj od tego jesteśmy my wojskowi, wyprowadze cię bezpiecznie z tego budynku i sytuacji.
Cofnął się na korytarz i otworzył drzwi od mieszkania.
- Panie architekcie droga jest czysta... - wskazał gestem do wyjścia.
- Chyba że mam ci pomóc, uczynię to z ogromną chęcią, powiedz jeszcze tylko słowo przyjacielu! - dodał to tak grzecznie i dżentelmeńsko jak umiał. Czuł że zwariuje jeśli ten koleś odważy się powiedzieć cokolwiek jeszcze.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Bella myślała że zaraz się wścieknie. Obserwowała tylko Wolfa jak wstaje i podchodzi do jej byłego męża. Czuła, że zaraz ktoś zarobi w zęby.
- Greg! - warknęła. Nie chciała żeby jej się teraz tutaj pobili. Dwa, cholera jasna, samce alfa, walczące o jedną samicę i to w ciąży. Odwaliło im totalnie.
- Czy wyście oboje powariowali! - wstała gwałtownie od stołu.
- Co to ma być? Podchody dwóch psów do jednej kości? Zaznaczam, że ja waszą kością nie będę. Znajdźcie sobie inny przedmiot sporu.
Spojrzała a Chena, który siedział teraz nieruchomo.
- Ty! Po pierwsze w ogóle nie powinieneś się tu zjawiać. Są święta, jest ranek, chcę mieć spokój. Nie widzieliśmy się dwa lata, więc nie możesz tak po prostu sobie tutaj wpadać jak gdyby nigdy nic i ładować się z buciorami w moje życie. Mamy wspólne dzieci, tyle, nic poza tym nas nie łączy i nie będzie łączyć.
- A ty! - warknęła na Wolfa, który wycofał się już do przedpokoju - Przestań się zachowywać jakbym była twoją własnością. Nie jestem. Żadnego z was. I przestań warczeć. Nie bądź obcesowy. I nie waż się podnosić na nikogo ręki w tym domu, uprzedzam.
- Chen - zwróciła się znów do byłego męża - po prostu wyjdź, dla własnego dobra, proszę - Bella naprawdę się zdenerwowała. Nagle poczuła silny skurcz w brzuchu, aż zgięła się w pół, jęknęła i usiadła na krześle kładąc sobie rękę na bolesnym miejscu.
- Bella! - Chen ruszył z miejsca, autentycznie się zmartwił, nie chciał żeby stała się jej krzywda. Dopadł do niej pierwszy i chwycił ją za ramię.
- Greg! - warknęła. Nie chciała żeby jej się teraz tutaj pobili. Dwa, cholera jasna, samce alfa, walczące o jedną samicę i to w ciąży. Odwaliło im totalnie.
- Czy wyście oboje powariowali! - wstała gwałtownie od stołu.
- Co to ma być? Podchody dwóch psów do jednej kości? Zaznaczam, że ja waszą kością nie będę. Znajdźcie sobie inny przedmiot sporu.
Spojrzała a Chena, który siedział teraz nieruchomo.
- Ty! Po pierwsze w ogóle nie powinieneś się tu zjawiać. Są święta, jest ranek, chcę mieć spokój. Nie widzieliśmy się dwa lata, więc nie możesz tak po prostu sobie tutaj wpadać jak gdyby nigdy nic i ładować się z buciorami w moje życie. Mamy wspólne dzieci, tyle, nic poza tym nas nie łączy i nie będzie łączyć.
- A ty! - warknęła na Wolfa, który wycofał się już do przedpokoju - Przestań się zachowywać jakbym była twoją własnością. Nie jestem. Żadnego z was. I przestań warczeć. Nie bądź obcesowy. I nie waż się podnosić na nikogo ręki w tym domu, uprzedzam.
- Chen - zwróciła się znów do byłego męża - po prostu wyjdź, dla własnego dobra, proszę - Bella naprawdę się zdenerwowała. Nagle poczuła silny skurcz w brzuchu, aż zgięła się w pół, jęknęła i usiadła na krześle kładąc sobie rękę na bolesnym miejscu.
- Bella! - Chen ruszył z miejsca, autentycznie się zmartwił, nie chciał żeby stała się jej krzywda. Dopadł do niej pierwszy i chwycił ją za ramię.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Wolf westchnął i posłusznie kiwnął głową. Czuł że przegiął ale to on był u siebie, to Chen zachował się tu u siebie. A przecież nie był. Wolf wiele mógl znieść ale nie działania na własnym polu. Kiedy jednak Bella zgięła się w pół złość uleciała.
- Bella! - nie zaczął wyrywać ramienia kobiety z rąk byłego męża to nie miało sensu.
- Co się dzieje? - zapytał ją poważnie. Wyciągnął komórkę będąc przekonany że albo będzie dzwonił po karetkę albo do Madison zależnie od powagi sytuacji. Nie był medykiem, nie znał się na tym ani ząb.
- Jak się czujesz? - kucnąl obok niej by spojrzeć na nią i przeanalizować sytuację - gdzie cię boli?
- Bella! - nie zaczął wyrywać ramienia kobiety z rąk byłego męża to nie miało sensu.
- Co się dzieje? - zapytał ją poważnie. Wyciągnął komórkę będąc przekonany że albo będzie dzwonił po karetkę albo do Madison zależnie od powagi sytuacji. Nie był medykiem, nie znał się na tym ani ząb.
- Jak się czujesz? - kucnąl obok niej by spojrzeć na nią i przeanalizować sytuację - gdzie cię boli?
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Widzicie co mi zrobiliście - powiedziała cicho.
- Dosyć mam waszego zachowania - miała teraz obok siebie dwóch facetów gotowych zanieść ją na rękach do szpitala, a nawet na koniec świata jakby chciała.
- Nic mi nie będzie. To tylko skurcz - powiedziała powoli - bardzo... silny skurcz.
- Chen wyjdź. Nie mam już na to siły. Po prostu idź.
- Ale Bella...
- Proszę, idź, nic mi nie będzie - próbowała mu łagodnie wytłumaczyć, że jego obecność tutaj nie pomoże. Chen się wycofał. Spojrzał na Wolfa, miał zupełnie inny wyraz twarzy niż wcześniej. Był zatroskany. Zabrał swoją walizkę i wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi.
Bella nadal siedziała zgięta wpół na krześle trzymając się na brzuch.
- Muszę się położyć - powiedziała do Wolfa.
- Dosyć mam waszego zachowania - miała teraz obok siebie dwóch facetów gotowych zanieść ją na rękach do szpitala, a nawet na koniec świata jakby chciała.
- Nic mi nie będzie. To tylko skurcz - powiedziała powoli - bardzo... silny skurcz.
- Chen wyjdź. Nie mam już na to siły. Po prostu idź.
- Ale Bella...
- Proszę, idź, nic mi nie będzie - próbowała mu łagodnie wytłumaczyć, że jego obecność tutaj nie pomoże. Chen się wycofał. Spojrzał na Wolfa, miał zupełnie inny wyraz twarzy niż wcześniej. Był zatroskany. Zabrał swoją walizkę i wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi.
Bella nadal siedziała zgięta wpół na krześle trzymając się na brzuch.
- Muszę się położyć - powiedziała do Wolfa.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Dobrze, zaniosę cię do sypialni - powiedział głównie dlatego że tam łózko było bardzo wygodne.
Delikatnie i uważnie chwycił ją biorąc na ręce i przeniósł do sypialni. Ułożył ostrożnie i usiadl obok łóżka żeby nie przeginać materacu.
- Przynieść ci wodę?
- Nadal masz skurcz? Coś jeszcze cię boli?- dopytywał.
Martwił się tą sytuacja, ale złość na byłego Belli wciąż się tliła. Głównie dlatego że nie wiedzial do dziś co ciągnęło Belle do niego. W porównaniu do Chena był z innej części świata, różniło ich wszystko. Dotąd nie miał wątpliwości że miłość jest ślepa, ktoś jak Bella pokochała kogoś takiego jak on. Ale ta sytuacja, prezent i to jak czuł się swobodnie i pewnie Chen zapruszyla mały ognik wątpliwosci. Przecież kobietę jej klasy nie powinien interesować były żolnierz, ubierający się jak on, o prostej, wręcz prostackiej naturze. Zmarczyl brwi, ta myśl zakiełkowała i nie dawała spokoju.
Delikatnie i uważnie chwycił ją biorąc na ręce i przeniósł do sypialni. Ułożył ostrożnie i usiadl obok łóżka żeby nie przeginać materacu.
- Przynieść ci wodę?
- Nadal masz skurcz? Coś jeszcze cię boli?- dopytywał.
Martwił się tą sytuacja, ale złość na byłego Belli wciąż się tliła. Głównie dlatego że nie wiedzial do dziś co ciągnęło Belle do niego. W porównaniu do Chena był z innej części świata, różniło ich wszystko. Dotąd nie miał wątpliwości że miłość jest ślepa, ktoś jak Bella pokochała kogoś takiego jak on. Ale ta sytuacja, prezent i to jak czuł się swobodnie i pewnie Chen zapruszyla mały ognik wątpliwosci. Przecież kobietę jej klasy nie powinien interesować były żolnierz, ubierający się jak on, o prostej, wręcz prostackiej naturze. Zmarczyl brwi, ta myśl zakiełkowała i nie dawała spokoju.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Belli krew napłynęła do twarzy i zrobiła się rumiana. Czuła silne skurcze w brzuchu, co nie powinno mieć miejsca, ale jeszcze nie będzie panikować. Zdenerwowała się, oni ją zdenerwowali. Naprawdę powinna mieć spokój. Nie było jej w tej chwili przyjemnie. Przekręciła się na bok lekko podkulając nogi.
- Plecy, bolą mnie plecy - powiedziała przymykając oczy.
- Tak, dalej mam skurcze.
- Wodę, tylko wodę i święty spokój. Nie zniosę więcej takiego zamieszania.
- Plecy, bolą mnie plecy - powiedziała przymykając oczy.
- Tak, dalej mam skurcze.
- Wodę, tylko wodę i święty spokój. Nie zniosę więcej takiego zamieszania.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Już idę - Wolf od razu ruszył do kuchni po szklankę wody. Wrócil, pomógł Belli się napić, odłożył naczynie na bok
- Zaraz wrócę- szepnął i ruszył do wyjścia z sypialni. Zostawił sobie uchylone drzwi by widzieć i słyszeć co się dzieje. Wyciągnął telefon i wyszukał numeru Madison.
- Córcia jest problem, potrzebuje twojej pomocy - mówił cicho do telefonu zerkając co chwila do sypialni.
- Chodzi o to że wpadł były Belli, trochę nas poniosło, zdenerwowaliśmy Belle. Dostała silnego skurczu, leży w sypialni, mówi że bolą ja plecy mocno, zwinęła się, jest rumiana. Nie chcę panikować. Zawieść ja do szpitala? - powiedział najbardziej rzeczowo jak umiał. Cholernie się bał, ale panika była najgorszym co mógl zrobić.
- Zaraz wrócę- szepnął i ruszył do wyjścia z sypialni. Zostawił sobie uchylone drzwi by widzieć i słyszeć co się dzieje. Wyciągnął telefon i wyszukał numeru Madison.
- Córcia jest problem, potrzebuje twojej pomocy - mówił cicho do telefonu zerkając co chwila do sypialni.
- Chodzi o to że wpadł były Belli, trochę nas poniosło, zdenerwowaliśmy Belle. Dostała silnego skurczu, leży w sypialni, mówi że bolą ja plecy mocno, zwinęła się, jest rumiana. Nie chcę panikować. Zawieść ja do szpitala? - powiedział najbardziej rzeczowo jak umiał. Cholernie się bał, ale panika była najgorszym co mógl zrobić.