[Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
[Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Bella mieszkała już z Gregiem w jej mieszkaniu od jakiegoś czasu. Jej mieszkanie wyremontowano, wszystko było gotowe, wymieniła meble, urządziła je na nowo. Z trzech pokojów gościnnych zrobił się jeden. Jeden stał jeszcze prawie pusty, miał zostać przerobiony na biuro, jeden zaczęła urządzać jako pokój dla dziecka. Andrea i Aurora, które przyjechały na święta zatrzymały się u Amelii, żeby dać mamie przestrzeń. Nie chciały jej przeszkadzać. Miała nowy związek, była w ciąży i głupio im było zrzucać się mamie na głowę. Oczywiście że by je przyjęła, ale one naprawdę wolały zostać u siostry. Wigilię spędzili w siedem osób, trzy jej córki i dwie córki Wolfa. Ale wszystkie dziewczyny wyniosły się do swoich domów mniej więcej koło drugiej w nocy. Było bardzo miło. Dzieci, zarówno jej, jak Grega zaakceptowały ich związek i to, że będą miały wspólnego brata. Każda z nich przeżyła niemały szok, kiedy się dowiedziała, ale to była decyzja Belli i Wolfa, mogły się tylko cieszyć.
Dom Belli był bardzo świąteczny. W salonie, przy oknie stała ogromna choinka, wszędzie były świece ozdobione świerkiem, anyżem, suszonymi pomarańczami i wanilią. Krzesła w jadalni miały bożonarodzeniowe pokrowce. W każdym używanym pokoju znajdowały się świąteczne ozdoby.
Był wczesny ranek pierwszego dnia świąt. Belle ze snu wybudziło głośne pukanie do drzwi. Nie dzwonek. Pukanie. Zasada była jedna, znajomi i rodzina pukali, obcy dzwonili. Bianca śpiąca na swoim posłaniu w sypialni podniosła się i pobiegła do drzwi. Bella otworzyła oczy i chwyciła za elegancki, wysadzany kamieniami zegarek leżący na stoliku nocnym. Była ósma rano. Kto do diabła pukał do nich tak wcześnie w święta. Bella wstała z łóżka i założyła na siebie biały, satynowy szlafrok z koronką, pasujący do nocnej koszuli. Zawiązała jego wstążkę nad brzuchem. Bianka zaczęła ujadać pod drzwiami. Na boso wyszła z sypialni i ruszyła do przedpokoju.
- Bianca, shhh - uciszyła psa. Podeszła do drzwi i spojrzała przez judasz. Nie otwierała już nie sprawdzając kto za nimi stoi. Odsunęła się będąc w niemałym szoku. Otwarła zamki i pociągnęła za klamkę.
- Chen... Co ty tu...
- Bella! - jej były mąż ucieszył się na jej widok. Bella niekoniecznie.
- Bellissima!
Tylko on tak do niej mówił. Podszedł do niej i objął ją mocno całując w policzek i wręcz wpychając do mieszkania. Był w płaszczu i miał ze sobą walizkę. Bella aż cała zesztywniała. Za to Chen zachowywał się, jakby wyjechał na tydzień i właśnie wrócił. A nie widzieli się dwa lata.
- Jak zwykle piękna! - skomplementował ją.
- Chen, ale... Możesz mi powiedzieć co tu robisz?
- Firma musiała zastąpić kimś jednego z pracowników, tylko ja byłem wolny. Ale hotel mam dopiero od południa. Pomyślałem, że przyjadę się przywitać. Przepraszam, że nie zadzwoniłem.
Dom Belli był bardzo świąteczny. W salonie, przy oknie stała ogromna choinka, wszędzie były świece ozdobione świerkiem, anyżem, suszonymi pomarańczami i wanilią. Krzesła w jadalni miały bożonarodzeniowe pokrowce. W każdym używanym pokoju znajdowały się świąteczne ozdoby.
Był wczesny ranek pierwszego dnia świąt. Belle ze snu wybudziło głośne pukanie do drzwi. Nie dzwonek. Pukanie. Zasada była jedna, znajomi i rodzina pukali, obcy dzwonili. Bianca śpiąca na swoim posłaniu w sypialni podniosła się i pobiegła do drzwi. Bella otworzyła oczy i chwyciła za elegancki, wysadzany kamieniami zegarek leżący na stoliku nocnym. Była ósma rano. Kto do diabła pukał do nich tak wcześnie w święta. Bella wstała z łóżka i założyła na siebie biały, satynowy szlafrok z koronką, pasujący do nocnej koszuli. Zawiązała jego wstążkę nad brzuchem. Bianka zaczęła ujadać pod drzwiami. Na boso wyszła z sypialni i ruszyła do przedpokoju.
- Bianca, shhh - uciszyła psa. Podeszła do drzwi i spojrzała przez judasz. Nie otwierała już nie sprawdzając kto za nimi stoi. Odsunęła się będąc w niemałym szoku. Otwarła zamki i pociągnęła za klamkę.
- Chen... Co ty tu...
- Bella! - jej były mąż ucieszył się na jej widok. Bella niekoniecznie.
- Bellissima!
Tylko on tak do niej mówił. Podszedł do niej i objął ją mocno całując w policzek i wręcz wpychając do mieszkania. Był w płaszczu i miał ze sobą walizkę. Bella aż cała zesztywniała. Za to Chen zachowywał się, jakby wyjechał na tydzień i właśnie wrócił. A nie widzieli się dwa lata.
- Jak zwykle piękna! - skomplementował ją.
- Chen, ale... Możesz mi powiedzieć co tu robisz?
- Firma musiała zastąpić kimś jednego z pracowników, tylko ja byłem wolny. Ale hotel mam dopiero od południa. Pomyślałem, że przyjadę się przywitać. Przepraszam, że nie zadzwoniłem.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Wolf spał spokojnie wtulony w kark swojej kobiety, ostatnio jej bliskość działał na niego kojąco. Przesypiał bardzo dobrze noce, zupełnie bez koszmarów. Dwa tygodnie temu lekarka zmieniła mu leki na nowe, fakt pozwalały zasnąć szybko i głęboko, jednak efektem ubocznym było ciężkie wybudzanie rano. Dlatego wypuścił z ramion kobietę, rejestrując że wstała ale przekręcił się tylko na bok znów przysypiając. Leżał tam dłuższą chwilę, ale kobieta nie wróciła, za to trwała jakaś rozmowa na korytarzu. Uniósł powoli głowę, nasłuchując, ale głosy wydawały się spokojne, bardziej jak swobodna rozmowa. Opuścił więc głowę znów na poduszkę. Zamknął oczy na dłuższą chwilę jednak, w końcu zmusił się do wstania. Usiadł na brzegu łóżka, przecierając oczy. Przeczesał palcami włosy na tył głowy i w końcu ruszył powoli do drzwi sypialni.
- Kochanie, wszystko ok? - wyszedł ziewając i jak co rano nie mogąc ruszyć z energią.
Przyjrzał się mężczyźnie który pojawił się w ich domu, Bella wyglądała na średnio zadowoloną ale na pewno nie na przestraszoną.
- My się chyba jeszcze nie znamy? - Gregory podszedł obejmując delikatnie w pasie kobietę, prostując się i mierząc uważanie mężczyznę wzrokiem.
- Kochanie, wszystko ok? - wyszedł ziewając i jak co rano nie mogąc ruszyć z energią.
Przyjrzał się mężczyźnie który pojawił się w ich domu, Bella wyglądała na średnio zadowoloną ale na pewno nie na przestraszoną.
- My się chyba jeszcze nie znamy? - Gregory podszedł obejmując delikatnie w pasie kobietę, prostując się i mierząc uważanie mężczyznę wzrokiem.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Oj Bella zdecydowanie nie była zadowolona. Nie mieściło jej się w głowie, że Chen mógł sobie od tak przylecieć i wpaść do jej domu. Ale była zbyt miła i za dobrze wychowana, żeby się złościć i go wyrzucać. To by nie było w jej stylu. Bella była taktowna, spokojna i cierpliwa. Nie znaczyło to jednak, że będzie teraz zachwycona niezapowiedzianą wizytą byłego męża.
Greg wstał z łóżka, a jako, że był we własnym domu to wyszedł z sypialni w samych gaciach. Chen przyjrzał się mu uważnie, mierząc go od stóp do głów. Wcześniej zdążył wciągnąć swoją walizkę do przedpokoju.
Bella oparła się o bok Wolfa. Obejmując ją mężczyzna wyraźnie zaznaczał, że jest jego.
- Greg, to jest Chen, mój były mąż - nie była zadowolona z faktu, że musiała to mówić.
- Chen, to Greg, mój narzeczony - przedstawiła ich sobie.
Chen uśmiechnął się pogodnie i jakby nigdy nic wyciągnął rękę do Wolfa.
- Chen Liu - przedstawił się oficjalnie.
Greg wstał z łóżka, a jako, że był we własnym domu to wyszedł z sypialni w samych gaciach. Chen przyjrzał się mu uważnie, mierząc go od stóp do głów. Wcześniej zdążył wciągnąć swoją walizkę do przedpokoju.
Bella oparła się o bok Wolfa. Obejmując ją mężczyzna wyraźnie zaznaczał, że jest jego.
- Greg, to jest Chen, mój były mąż - nie była zadowolona z faktu, że musiała to mówić.
- Chen, to Greg, mój narzeczony - przedstawiła ich sobie.
Chen uśmiechnął się pogodnie i jakby nigdy nic wyciągnął rękę do Wolfa.
- Chen Liu - przedstawił się oficjalnie.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Gregory bardzo dobrze wiedział co robi, ubóstwiał Bellę, kochał szczerze i uwielbiał. Więc jej były w mieszkaniu, nie był do końca dobrym widokiem. Ale też wątpił by zagościł tu na dłużej.
- Gregory Wolf - uścisnął jego dłoń pewnie i po męsku, delikatnie robiąc jeden krok w jego stronę. Wolf za długo był w wojsku by nie mieć pewnych nawyków. Krok w przód miał mu powiedzieć czy były mąż jest pewny swego, czy ugnie się i cofnie o krok w tył. Normalnie tego nie sprawdzał ale poczuł że tym razem będzie dawał jasne przekazy. Kiedy powitanie się skończyło, ruszył łagodnym krokiem w stronę kuchni. Czuł że potrzebuję kawy i to mocnej żeby zacząć jakoś działać. Nienawidził tego stanu, jego umysł wciąż był pełen waty a reakcję dość wolne.
- Czemu zawdzięczamy Twoją wizytę Chan? - zapytał spokojnie i dość grzecznie. Właściwie nie do końca wiedział czy powinien się wtrącać w rozmowę, może byli małżonkowie mają sobie coś do powiedzenia.
Uznał jednak że jest u siebie w domu, a skoro już wstali to jak zawszę zajął się przygotowywaniem porannego śniadania dla kobiety. Nalał do szklanki pomarańczowego soku, który robił dzień temu i postawił go na tacy. Po chwili na tacę trafił też talerzyk z ptysiem oraz witaminki które znajdowały się w małym pojemniczku obok. Wolf mimo wszystko starał się aby ranek zaczynać od takich drobnych gestów wobec Belli. Kiedy wszystko było ułożone rozłożył wszystko w salonie jak każdego dnia.
- Gregory Wolf - uścisnął jego dłoń pewnie i po męsku, delikatnie robiąc jeden krok w jego stronę. Wolf za długo był w wojsku by nie mieć pewnych nawyków. Krok w przód miał mu powiedzieć czy były mąż jest pewny swego, czy ugnie się i cofnie o krok w tył. Normalnie tego nie sprawdzał ale poczuł że tym razem będzie dawał jasne przekazy. Kiedy powitanie się skończyło, ruszył łagodnym krokiem w stronę kuchni. Czuł że potrzebuję kawy i to mocnej żeby zacząć jakoś działać. Nienawidził tego stanu, jego umysł wciąż był pełen waty a reakcję dość wolne.
- Czemu zawdzięczamy Twoją wizytę Chan? - zapytał spokojnie i dość grzecznie. Właściwie nie do końca wiedział czy powinien się wtrącać w rozmowę, może byli małżonkowie mają sobie coś do powiedzenia.
Uznał jednak że jest u siebie w domu, a skoro już wstali to jak zawszę zajął się przygotowywaniem porannego śniadania dla kobiety. Nalał do szklanki pomarańczowego soku, który robił dzień temu i postawił go na tacy. Po chwili na tacę trafił też talerzyk z ptysiem oraz witaminki które znajdowały się w małym pojemniczku obok. Wolf mimo wszystko starał się aby ranek zaczynać od takich drobnych gestów wobec Belli. Kiedy wszystko było ułożone rozłożył wszystko w salonie jak każdego dnia.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Bella czuła, że nie jest dobrze. Były partner i obecny pod jednym dachem to nie był dobry plan. Nadal nie rozumiała co odstrzeliło Chenowi, że tu przyszedł. Mógł czekać w hotelowym lobby, albo pójść na śniadanie. Ale ostatnio dziwnie się zachowywał. Dzwonił do niej o różnych porach, że niby porozmawiać o córce jednej, czy drugiej. Dopytywał o święta, o to jakie im kupić prezenty, przy okazji opowiadał o sobie, o pracy o zmianach w życiu. Jakoś wcześniej nie dzwonił na pogaduszki, ale odkąd dowiedział się, że nie jest już sama, w dodatku w ciąży zaczął zachowywać się jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Trochę ją to drażniło, ale zawsze miał jakąś wymówkę związaną z córkami. Mieli wspólne dzieci, a Andrea miała dopiero 21 lat. Mówił, że się o nią martwi, więc Bella z nim rozmawiała.
- Chen - mężczyzna poprawił Grega, który źle wymówił jego imię. Bella była przekonana, że Wolf zrobił to specjalnie.
- Przyjechałem w ramach delegacji. Muszę kogoś zastąpić w pracy. Nikt inny nie mógł przyjechać. Andrea i tak jest tutaj, więc i tak mi to pasowało. Poza tym miałem nadzieje, że zobaczę się z Bellą - wyjaśnił niby spokojnie.
- Samolot był wcześnie, a hotel jest zarezerwowany od południa, więc pomyślałem, że to dobra okazja żeby odwiedzić Bell. Miałem nadzieję, że wyjdziemy gdzieś na śniadanie - uśmiechnął się czarująco spoglądając na kobietę.
- Em... Widzisz, poranki raczej spędzamy w domu.
- No tak, rozumiem, dzidziuś. W ciąży z dziewczynkami też wyglądałaś tak promiennie.
Bella miała ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.
- Dziękuję - odparła spokojnie, chociaż miała ochotę wyprosić Chena.
- To co, mogę zostać na śniadaniu? - zapytał. Bella zamrugała kilkakrotnie.
- Oczywiście - uśmiechnęła się lekko. - Usiądź w salonie, proszę, rozgość się. My się ubierzemy - dodała delikatnie. Podeszła do Wolfa, chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę sypialni.
- Chen - mężczyzna poprawił Grega, który źle wymówił jego imię. Bella była przekonana, że Wolf zrobił to specjalnie.
- Przyjechałem w ramach delegacji. Muszę kogoś zastąpić w pracy. Nikt inny nie mógł przyjechać. Andrea i tak jest tutaj, więc i tak mi to pasowało. Poza tym miałem nadzieje, że zobaczę się z Bellą - wyjaśnił niby spokojnie.
- Samolot był wcześnie, a hotel jest zarezerwowany od południa, więc pomyślałem, że to dobra okazja żeby odwiedzić Bell. Miałem nadzieję, że wyjdziemy gdzieś na śniadanie - uśmiechnął się czarująco spoglądając na kobietę.
- Em... Widzisz, poranki raczej spędzamy w domu.
- No tak, rozumiem, dzidziuś. W ciąży z dziewczynkami też wyglądałaś tak promiennie.
Bella miała ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.
- Dziękuję - odparła spokojnie, chociaż miała ochotę wyprosić Chena.
- To co, mogę zostać na śniadaniu? - zapytał. Bella zamrugała kilkakrotnie.
- Oczywiście - uśmiechnęła się lekko. - Usiądź w salonie, proszę, rozgość się. My się ubierzemy - dodała delikatnie. Podeszła do Wolfa, chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę sypialni.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Gregory który zdążył upił łyk kawy oparł się o blat stołu w kuchni uniósł brew słysząc słowa byłego.
- Naprawdę nie byli wstanie wysłać nikogo innego. Cóż za zbieg okoliczności... - zaintrygowało go to, całość jego historii miała sens i nawet trzymała się kupy ale Gregory był pewien że odnajdzie dziury w całym. Co za koleś! pierwszy dzień świąt a on wpycha się im na śniadanie. Poczuł że leki powoli opuszczają jego ciało, jego głos brzmiał przyjemnie, ale była w nim ledwo słyszalna nutka irytacji.
" już zobaczyłeś Bell, więc możesz wypierdalać za drzwi" - Gregory nie był agresywnym mężczyzną, ale właśnie to myślał obserwując Chena. Wpatrywał się w niego z lekko zmrużonymi oczami, jak wilk wyczekujący idealnego momentu do ataku. Wolf odłożył kubek z kawą kiedy Bella go pociągnęła i ruszył za nią.
- No to miły początek dnia - mruknął kiedy weszli do sypialni a drzwi się za nimi zamknęły. Ale zaraz ułagodził swój wyraz twarzy.
- Przepraszam Bell - nie chciał unosił na nią głosu ani powarkiwać. Był za stary na takie akcję. Pogładził delikatnie dłonią jej przedramię.
- Naprawdę nie byli wstanie wysłać nikogo innego. Cóż za zbieg okoliczności... - zaintrygowało go to, całość jego historii miała sens i nawet trzymała się kupy ale Gregory był pewien że odnajdzie dziury w całym. Co za koleś! pierwszy dzień świąt a on wpycha się im na śniadanie. Poczuł że leki powoli opuszczają jego ciało, jego głos brzmiał przyjemnie, ale była w nim ledwo słyszalna nutka irytacji.
" już zobaczyłeś Bell, więc możesz wypierdalać za drzwi" - Gregory nie był agresywnym mężczyzną, ale właśnie to myślał obserwując Chena. Wpatrywał się w niego z lekko zmrużonymi oczami, jak wilk wyczekujący idealnego momentu do ataku. Wolf odłożył kubek z kawą kiedy Bella go pociągnęła i ruszył za nią.
- No to miły początek dnia - mruknął kiedy weszli do sypialni a drzwi się za nimi zamknęły. Ale zaraz ułagodził swój wyraz twarzy.
- Przepraszam Bell - nie chciał unosił na nią głosu ani powarkiwać. Był za stary na takie akcję. Pogładził delikatnie dłonią jej przedramię.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- No akurat tak się złożyło, że nie. Każdy chce spędzić święta z rodziną, ja mam rodzinę tutaj - odpowiedział beztrosko. Gdyby go zapytano powiedziałby rzecz jasna, że chodzi o córki.
Bella oparła się o zamknięte drzwi do sypialni i westchnęła.
- Nieee, masz rację. Fatalny początek dni. Nie przepraszaj. Nie wiem co on w ogóle tutaj robi. Nie widziałam go dwa lata. Nie powinien tu być - zrobiła krok do przodu żeby przytulić się do mężczyzny, ale trwało to tylko kilka sekund.
- Ubierzmy się, zjedzmy śniadanie, posiedzi godzinę, dwie i pójdzie, a my o tym zapomnimy - stwierdziła i ruszyła do garderoby. Założyła bieliznę, cieliste pończochy i niebieską sukienkę wyglądającą ja sweter z golfem w grube warkocze. Sukienka była przylegająca, ale elastyczna, więc ładnie dopasowywała się do ciała. Bella rozczesała włosy stojąc przed lustrem w garderobie i umalowała chociaż rzęsy. Nie żeby nie była nieatrakcyjna bez makijażu. Poprawiła sobie grzywkę i umalowała usta na jasny róż.
- Chodźmy, przeżyjmy to i miejmy z głowy - powiedziała wychodząc z garderoby i przekraczając prób sypialni.
Bella oparła się o zamknięte drzwi do sypialni i westchnęła.
- Nieee, masz rację. Fatalny początek dni. Nie przepraszaj. Nie wiem co on w ogóle tutaj robi. Nie widziałam go dwa lata. Nie powinien tu być - zrobiła krok do przodu żeby przytulić się do mężczyzny, ale trwało to tylko kilka sekund.
- Ubierzmy się, zjedzmy śniadanie, posiedzi godzinę, dwie i pójdzie, a my o tym zapomnimy - stwierdziła i ruszyła do garderoby. Założyła bieliznę, cieliste pończochy i niebieską sukienkę wyglądającą ja sweter z golfem w grube warkocze. Sukienka była przylegająca, ale elastyczna, więc ładnie dopasowywała się do ciała. Bella rozczesała włosy stojąc przed lustrem w garderobie i umalowała chociaż rzęsy. Nie żeby nie była nieatrakcyjna bez makijażu. Poprawiła sobie grzywkę i umalowała usta na jasny róż.
- Chodźmy, przeżyjmy to i miejmy z głowy - powiedziała wychodząc z garderoby i przekraczając prób sypialni.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Dobra, miejmy nadzieję że sobie pójdzie grzecznie - powiedział rozsądnie i sam zacząl się ubierać. Mieli kilka możliwości w tym telefon na policję.
- Zawsze mogę zadzwonić do Adama - powiedział szczerze wciągając na siebie bojówki, a potem koszulkę. To była wersja bezpieczniejsza i spokojna. Do kieszeni wrzucił komórkę.
- Może jednak po prostu sobie pójdzie - dodał. Nie chciał zakładać złych scenariuszów chociaż jego doświadczenie zawodowe mówilo że więcej jest tych złych niż dobrych. Po chwili podszedł do malującej się Belli i pocałował ją w bok szyi.
- Za niedługo na pewno pójdzie i wtedy spędzimy czas sami. Ruszyli obydwoje do salonu, Gregory spojrzał na byłego Belli.
No nic dopil swoją kawę i zaczął rozkładać talerze i wszystko to co potrzebowali do śniadania. Obserwował go uważnie, traktując jako obiekt który może być problemem.
- Na długo przyjechałeś do Tropeolum? - zagadnął kiedy siedzieli już przy stole.
- Zawsze mogę zadzwonić do Adama - powiedział szczerze wciągając na siebie bojówki, a potem koszulkę. To była wersja bezpieczniejsza i spokojna. Do kieszeni wrzucił komórkę.
- Może jednak po prostu sobie pójdzie - dodał. Nie chciał zakładać złych scenariuszów chociaż jego doświadczenie zawodowe mówilo że więcej jest tych złych niż dobrych. Po chwili podszedł do malującej się Belli i pocałował ją w bok szyi.
- Za niedługo na pewno pójdzie i wtedy spędzimy czas sami. Ruszyli obydwoje do salonu, Gregory spojrzał na byłego Belli.
No nic dopil swoją kawę i zaczął rozkładać talerze i wszystko to co potrzebowali do śniadania. Obserwował go uważnie, traktując jako obiekt który może być problemem.
- Na długo przyjechałeś do Tropeolum? - zagadnął kiedy siedzieli już przy stole.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
- Przesadzasz. Nie będziemy dzwonić po Adama, bo mój były zjawił się tutaj nieproszony. Jak na razie nic nie zrobił. Jest dziwnie, nie przeczę i nie podoba mi się, że tu jest, ale nie będę dzwonić na policję, żeby wykopać byłego z domu. Sama umiem to zrobić.
Z dużej pufy, która stała w sypialni wyciągnęła błękitne szpilki z malowanymi na piętach kwiatkami i złotymi zdobieniami. Nie chodziła w domu w butach, ale teraz byłoby to dla niej niekomfortowe chodzić boso. Już wolała być oficjalna. Stojąc przed lustrem poprawiła sukienkę, pogładziła ją po bokach i ułożyła na brzuchu. Część włosów przegarnęła na przód, część zostawiła sobie z tyłu. Wyglądała jak zwykle, czyli ślicznie. Bella była naprawdę piękną kobietą.
Kiedy Greg rozkładał talerze ona usiadła na chwilę na kanapie. Chen usadowił się w fotelu. Bella rozsiadła się zakładając nogę na nogę. Chen wyraźnie zmierzył ją wzrokiem, zawiesił wzrok na jej piersiach, potem brzuchu i odsłoniętym kolanie.
- Znalazłem twojego kota - odezwał się swobodnie mężczyzna.
- Naszego kota - poprawiła go - gdzie? - spytała. Zauważyła jak na nią patrzy i była z tego powodu bardzo niezadowolona. Jak będzie się tak zachowywał, to sama mu przywali i wywlecze za drzwi.
- Śpi w miseczce z piernikami.
Bella mimowolnie się uśmiechnęła, puszczając w niepamięć to co zrobił.
- To Cookie, lubi spać w ciastkach.
- Odpowiednio do imienia - uśmiechnął się Chen.
- Tak, to prawda.
- Skąd ją macie? Co to za rasa? - wypytywał.
- Nie jest rasowa. Greg znalazł ją pod koniec lata i przygarnął.
- Czyli jest jego.
- Nie, jest nasza. Tak jak Bianca - powiedziała spokojnie, starała się być bardzo opanowana.
Chen pokiwał głową.
- Jest piękna - odrzekł spoglądając na psa, który leżał pod nogami Belli.
Kiedy Wolf porozkładał zastawę Bella wstała i zaprosiła Chena do jadali. Usiadła obok narzeczonego, a Chenowi wskazała miejsce na przeciwko.
- Jeszcze nie wiem - Chen spojrzał na wojskowego. Jego też zmierzył wzrokiem. Zastanawiał się co Bella robi z kimś takim. Były święta, a on chodził w rozciągniętym t-shircie i bojówkach po domu. Kiedyś miała lepszy gust, lubiła facetów w koszulach, nie obdartusów. Sam Chen miał na sobie ciemnoszary garnitur i czarną koszulę rozpiętą przy szyi. Był bardzo przystojnym mężczyzną, dobrze się ubierał, dbał o twarz i włosy, zawsze ładnie pachniał, był elegancki i zadbany. Jeśli chodzi o ubiór był dużym przeciwieństwem Wolfa.
- Moja firma buduje w Tropeolum ekskluzywny apartamentowiec. Prace nadzorował mój kolega, mieliśmy mieć wszyscy wolne w święta, ale inspekcja ujawniła wady konstrukcyjne. Kolega spędza święta na Hawajach, jest nie do ściągnięcia, a ktoś musi to wyjaśnić. Oddelegowano mnie. We wtorek mam się spotkać z komisją i resztą architektów. Wszystko zależy od raportu i od sprawdzenia, czy budynek naprawdę ma wady, czy to błąd po stronie izby kontroli. Szczerzę wątpię by udało się to zrobić przed Sylwestrem. Trzeba wszystko sprawdzić i sporządzić kolejny raport. To może trochę potrwać - Chen wyjaśnił wszystko bardzo rzeczowo i sensownie. Przenosił wzrok z Belli na Wolfa. Wydawał się bardzo pewny siebie.
Bella, w czasie gdy Chen mówił, wzięła swoje leki i popiła je sokiem, a potem bardzo elegancko zaczęła jeść swoje ciastko.
- Widzę, że nie zmieniłaś nawyków Bellissima - Chen uśmiechnął się do Belli - nadal jesz słodkie śniadania.
- To prawda, nie zmieniłam - Bella uniosła na niego wzrok - tak jak tego, że nadal jestem Włoszką.
Chen zaśmiał się.
- Więc... - mężczyzna przeniósł wzrok na Wolfa - czym się zajmujesz... Greg? - zapytał.
Z dużej pufy, która stała w sypialni wyciągnęła błękitne szpilki z malowanymi na piętach kwiatkami i złotymi zdobieniami. Nie chodziła w domu w butach, ale teraz byłoby to dla niej niekomfortowe chodzić boso. Już wolała być oficjalna. Stojąc przed lustrem poprawiła sukienkę, pogładziła ją po bokach i ułożyła na brzuchu. Część włosów przegarnęła na przód, część zostawiła sobie z tyłu. Wyglądała jak zwykle, czyli ślicznie. Bella była naprawdę piękną kobietą.
Kiedy Greg rozkładał talerze ona usiadła na chwilę na kanapie. Chen usadowił się w fotelu. Bella rozsiadła się zakładając nogę na nogę. Chen wyraźnie zmierzył ją wzrokiem, zawiesił wzrok na jej piersiach, potem brzuchu i odsłoniętym kolanie.
- Znalazłem twojego kota - odezwał się swobodnie mężczyzna.
- Naszego kota - poprawiła go - gdzie? - spytała. Zauważyła jak na nią patrzy i była z tego powodu bardzo niezadowolona. Jak będzie się tak zachowywał, to sama mu przywali i wywlecze za drzwi.
- Śpi w miseczce z piernikami.
Bella mimowolnie się uśmiechnęła, puszczając w niepamięć to co zrobił.
- To Cookie, lubi spać w ciastkach.
- Odpowiednio do imienia - uśmiechnął się Chen.
- Tak, to prawda.
- Skąd ją macie? Co to za rasa? - wypytywał.
- Nie jest rasowa. Greg znalazł ją pod koniec lata i przygarnął.
- Czyli jest jego.
- Nie, jest nasza. Tak jak Bianca - powiedziała spokojnie, starała się być bardzo opanowana.
Chen pokiwał głową.
- Jest piękna - odrzekł spoglądając na psa, który leżał pod nogami Belli.
Kiedy Wolf porozkładał zastawę Bella wstała i zaprosiła Chena do jadali. Usiadła obok narzeczonego, a Chenowi wskazała miejsce na przeciwko.
- Jeszcze nie wiem - Chen spojrzał na wojskowego. Jego też zmierzył wzrokiem. Zastanawiał się co Bella robi z kimś takim. Były święta, a on chodził w rozciągniętym t-shircie i bojówkach po domu. Kiedyś miała lepszy gust, lubiła facetów w koszulach, nie obdartusów. Sam Chen miał na sobie ciemnoszary garnitur i czarną koszulę rozpiętą przy szyi. Był bardzo przystojnym mężczyzną, dobrze się ubierał, dbał o twarz i włosy, zawsze ładnie pachniał, był elegancki i zadbany. Jeśli chodzi o ubiór był dużym przeciwieństwem Wolfa.
- Moja firma buduje w Tropeolum ekskluzywny apartamentowiec. Prace nadzorował mój kolega, mieliśmy mieć wszyscy wolne w święta, ale inspekcja ujawniła wady konstrukcyjne. Kolega spędza święta na Hawajach, jest nie do ściągnięcia, a ktoś musi to wyjaśnić. Oddelegowano mnie. We wtorek mam się spotkać z komisją i resztą architektów. Wszystko zależy od raportu i od sprawdzenia, czy budynek naprawdę ma wady, czy to błąd po stronie izby kontroli. Szczerzę wątpię by udało się to zrobić przed Sylwestrem. Trzeba wszystko sprawdzić i sporządzić kolejny raport. To może trochę potrwać - Chen wyjaśnił wszystko bardzo rzeczowo i sensownie. Przenosił wzrok z Belli na Wolfa. Wydawał się bardzo pewny siebie.
Bella, w czasie gdy Chen mówił, wzięła swoje leki i popiła je sokiem, a potem bardzo elegancko zaczęła jeść swoje ciastko.
- Widzę, że nie zmieniłaś nawyków Bellissima - Chen uśmiechnął się do Belli - nadal jesz słodkie śniadania.
- To prawda, nie zmieniłam - Bella uniosła na niego wzrok - tak jak tego, że nadal jestem Włoszką.
Chen zaśmiał się.
- Więc... - mężczyzna przeniósł wzrok na Wolfa - czym się zajmujesz... Greg? - zapytał.
Re: [Pierwszy Dzień Świąt] Bożonarodzeniowa niespodzianka.
Gregory obserwował byłego Belli coraz bardziej niezadowolona miną. Co to był za koleś! Elegandzko ubrany jakby szedł na wystawę mody. Architekt od siedmiu boleści, myśli że zmieni świat to sprawdzić czy cegły są dobrze położone. To że patrzył na nogi Belli spowodowało tylko większy wystrzał adrenaliny, Gregory gdyby miał powód już by mu przyfasolić.
-Czyli trzeba vipów do tak ciężkiego zadania przysłać, jak określenie czy cegły dobrze położono... szacun -prychnął nim zdążył się powstrzymać.
- Jestem emerytowanym Pułkownikiem, weteranem bedącym do niedawna dowódcą oddziału do zadań specjalnych a aktualnie konsultantem do spraw bezpieczeństwa - powiedział powoli dumnie, pewnie i bez uśmiechu. Faktycznie ostatnio zajmował się konsultowanie i planowananiem sprawnego systemu bezpieczeństwa w szpitalu New Tropeolum.
- Oraz niedługo ojcem naszego wspaniałego syna - dodał z delikatnym uśmiechem ale już w stronę Belli. Pogładzil czule jej brzuch delikatnie przesuwając ją bliżej siebie z krzesłem.
-Czyli trzeba vipów do tak ciężkiego zadania przysłać, jak określenie czy cegły dobrze położono... szacun -prychnął nim zdążył się powstrzymać.
- Jestem emerytowanym Pułkownikiem, weteranem bedącym do niedawna dowódcą oddziału do zadań specjalnych a aktualnie konsultantem do spraw bezpieczeństwa - powiedział powoli dumnie, pewnie i bez uśmiechu. Faktycznie ostatnio zajmował się konsultowanie i planowananiem sprawnego systemu bezpieczeństwa w szpitalu New Tropeolum.
- Oraz niedługo ojcem naszego wspaniałego syna - dodał z delikatnym uśmiechem ale już w stronę Belli. Pogładzil czule jej brzuch delikatnie przesuwając ją bliżej siebie z krzesłem.