[22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
[22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Leo wyciągnął swój mundur paradny z szafy, wygładził go delikatnie zawieszając na szafie. Na jednym z szyb znajdowało się lustro, na chwilę spojrzał w nie, prostując się. Niby nic się nie zmieniło, ale jednak czuł się inaczej. Dzień temu był na terapii u nowej lekarki, to była ciężka rozmowa, chyba najcięższa z wszystkich jakie odbył, rozpłakał się na niej jak dziecko, rozsypał doszczętnie. Zdzierał stare strupy , które zaczęły krwawić jak nigdy, ale też lekarka obdarła go ze złudzeń. Musiał się zmienić nie tylko dla siebie, ale i przyszłości małżeństwa. Myślał że nie zniesie tej drogi przez Piekło jeszcze raz. Ale też dziś poczuł się lżejszy, jakby zrzucił kilka kilogramów ze swoich barek, silniejszy i pewniejszy że chcę zmienić każdy kolejny dzień. To oczyszczenie się, otwarcie, dostrzeżenie problemu, chyba było mu konieczne.
Oderwał wzrok od odbicia w lustrze które się delikatnie do niego uśmiechało. Dotknął blizn na czole i policzku, posmutniał ale zaraz odegnał od siebie smutne myśli. Dziś czekał ich inny dzień niż zwykle. Mimo że medialnie policja wzięła na siebie zasługi uwolnienia cywili ze szpitala, wojsko znało prawdę. Dlatego postąpiło inaczej, dziś miało rozdać im odznaczenia za wyjątkowe działania w obronie ludzi. Chwycił wreszcie spodnie od munduru wciągając je na siebie, potem założył mundur, dopinając guziki do końca. Poprawił oznaczenia jakie już otrzymał z racji misji w których brał udział wraz z watahą, oraz jeszcze te z polski. Przeszedł przez dom do łazienki gdzie szykowała się Madi.
- Cześć piękna - oparł się o framugę drzwi uśmiechając do niej delikatnie. Przywitał się tak jakby się widzieli po raz pierwszy. Była śliczna, dzielna i naprawdę odważna. Przyjemnie się na nią patrzyło, chociaż przecież znał ją, to jednak dziś miała w sobie iskrę której wcześniej nie dostrzegł i to właśnie przykuło jego uwagę. A może była tam zawsze ale jej zauważał dotąd. Po chwili podszedł i objął w pasie.
- Jesteś najbardziej piękną i odważną kobietą jaką mamy w oddziale wiesz - szepnął jej do ucha komplement.
- Może po ceremonii gdzieś pójdziemy.. na kolację w trójkę? - zaproponował nie do końca pewien, ale przypatrywał się jej odbiciu w lustrze. Nigdy nie byli na kolacji, na randce tak naprawdę, a przecież należało się to Madison jak i mu.
Oderwał wzrok od odbicia w lustrze które się delikatnie do niego uśmiechało. Dotknął blizn na czole i policzku, posmutniał ale zaraz odegnał od siebie smutne myśli. Dziś czekał ich inny dzień niż zwykle. Mimo że medialnie policja wzięła na siebie zasługi uwolnienia cywili ze szpitala, wojsko znało prawdę. Dlatego postąpiło inaczej, dziś miało rozdać im odznaczenia za wyjątkowe działania w obronie ludzi. Chwycił wreszcie spodnie od munduru wciągając je na siebie, potem założył mundur, dopinając guziki do końca. Poprawił oznaczenia jakie już otrzymał z racji misji w których brał udział wraz z watahą, oraz jeszcze te z polski. Przeszedł przez dom do łazienki gdzie szykowała się Madi.
- Cześć piękna - oparł się o framugę drzwi uśmiechając do niej delikatnie. Przywitał się tak jakby się widzieli po raz pierwszy. Była śliczna, dzielna i naprawdę odważna. Przyjemnie się na nią patrzyło, chociaż przecież znał ją, to jednak dziś miała w sobie iskrę której wcześniej nie dostrzegł i to właśnie przykuło jego uwagę. A może była tam zawsze ale jej zauważał dotąd. Po chwili podszedł i objął w pasie.
- Jesteś najbardziej piękną i odważną kobietą jaką mamy w oddziale wiesz - szepnął jej do ucha komplement.
- Może po ceremonii gdzieś pójdziemy.. na kolację w trójkę? - zaproponował nie do końca pewien, ale przypatrywał się jej odbiciu w lustrze. Nigdy nie byli na kolacji, na randce tak naprawdę, a przecież należało się to Madison jak i mu.
Re: [ 22.12. mieszkanie Madison] Rozdanie oznaczeń.
Mad się denerwowała. Nie to, że nie chciała przyjąć odznaczenia, raczej nie chciała sobie przypominać tego co wydarzyło się w szpitalu. Zabijała tam ludzi, została postrzelona, uratowała Nicka, ale gruz połamał jej żebra. Tamten dzień mocno odcisnął jej się w pamięci, ciągle miała w głowie świeże obrazy z tego co się wydarzyło. Miewała koszmary, ale o nich nie mówiła. Chociaż kilka razy obudziła się w nocy z krzykiem. Poza tym i tak radziła sobie dobrze. Wiele osób na jej miejscu potrzebowałoby terapii. Ona nie. Była na kilku spotkaniach bo tego wymagała od niej praca, ale psycholog nie stwierdził u niej żadnych schorzeń. Maddie była zdrowa psychicznie. Nie oznaczało to jednak, że zapomniała co się wtedy stało. Poza tym to było dziwne, była na trzech turach, na wojnie, niczego nie dostała, chociaż tam też ratowała ludzi. Tu jednak było inaczej, wiele rzeczy zrobiła sama, gdyby nie ona nie wyszliby z tego szpitala. Tylko, że Mad wcale nie czuła się bohaterką. Zdawała sobie sprawę z tego czego dokonała, ale nie czuła się wyjątkowa. A teraz miała dostać wysokie odznaczenie wojskowe, chociaż dalej była cywilem.
Stała przed lustrem w bardzo eleganckiej czarnej sukience. Kupiła ją pół roku temu, więc była mniejsza niż powinna, ale nie za ciasna. Przylegała do piersi i żeber, ale na brzuchu była już opięta. Mimo to Mad i tak ją założyła. Niech sobie patrzą i widzą, że jest w ciąży, trudno. Z resztą mimo brzucha nadal miała wyraźne wcięcie w talii i wyglądała świetnie. Włosy miała spięte w kok, tylko kilka loczków było puszczonych przy jej twarzy. Na stopach miała klasyczne, czarne czółenka. Niezależnie jednak co by założyła i tak wiedziała, że będzie się wyróżniać.
Kiedy Leo wszedł do łazienki akurat tuszowała rzęsy.
- Cześć - przywitała się i uśmiechnęła.
- Jestem najpiękniejszą i najodważniejszą kobietą w oddziale, bo jestem jedyną kobietą w oddziale - zaznaczyła.
- Chyba, że Owen coś ukrywa - zażartowała. Kiedy ją objął odłożyła tusz do rzęs na półkę żeby dotknąć jego rąk.
- Na kolację we trójkę? W jakim sensie?
Stała przed lustrem w bardzo eleganckiej czarnej sukience. Kupiła ją pół roku temu, więc była mniejsza niż powinna, ale nie za ciasna. Przylegała do piersi i żeber, ale na brzuchu była już opięta. Mimo to Mad i tak ją założyła. Niech sobie patrzą i widzą, że jest w ciąży, trudno. Z resztą mimo brzucha nadal miała wyraźne wcięcie w talii i wyglądała świetnie. Włosy miała spięte w kok, tylko kilka loczków było puszczonych przy jej twarzy. Na stopach miała klasyczne, czarne czółenka. Niezależnie jednak co by założyła i tak wiedziała, że będzie się wyróżniać.
Kiedy Leo wszedł do łazienki akurat tuszowała rzęsy.
- Cześć - przywitała się i uśmiechnęła.
- Jestem najpiękniejszą i najodważniejszą kobietą w oddziale, bo jestem jedyną kobietą w oddziale - zaznaczyła.
- Chyba, że Owen coś ukrywa - zażartowała. Kiedy ją objął odłożyła tusz do rzęs na półkę żeby dotknąć jego rąk.
- Na kolację we trójkę? W jakim sensie?
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- To tylko taki szczegół - prychnął rozbawiony jej uwagą- Nie, z tego co mi wiadomo Owen nic nie zmienił w tym temacie - powiedział. Przytulił się bokiem swojego policzka o jej, patrzył na nią w lustrze.
- No.. ty.. ja i... - pogładził jej brzuch delikatnie - nasz córka. Jest nieodzownym elementem tego spotkania. Czy ona ma uszy? - zapytał zaciekawiony tym tematem. Wiedział że na jakimś etapie będzie je miała ale czy ma już teraz.
- Bo jeśli tak to będziemy zasłaniać jej uszy w co bardziej pikantnych fragmentach rozmowy - zażartował i uśmiechnął się delikatnie.
- Nigdy właściwie nie byliśmy na randce i pomyślałem że trzeba to nadrobić. co ty na to? - pocałował ją delikatnie w policzek.
- Znaczy jeśli gorzej się czujesz lub nie chcesz to nie ma problemu - dodał. Właściwie nie rozmawiali czy mają jakieś plany dziś, czy po prostu wrócą do domu.
- No.. ty.. ja i... - pogładził jej brzuch delikatnie - nasz córka. Jest nieodzownym elementem tego spotkania. Czy ona ma uszy? - zapytał zaciekawiony tym tematem. Wiedział że na jakimś etapie będzie je miała ale czy ma już teraz.
- Bo jeśli tak to będziemy zasłaniać jej uszy w co bardziej pikantnych fragmentach rozmowy - zażartował i uśmiechnął się delikatnie.
- Nigdy właściwie nie byliśmy na randce i pomyślałem że trzeba to nadrobić. co ty na to? - pocałował ją delikatnie w policzek.
- Znaczy jeśli gorzej się czujesz lub nie chcesz to nie ma problemu - dodał. Właściwie nie rozmawiali czy mają jakieś plany dziś, czy po prostu wrócą do domu.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Czy ma uszy? - Maddie zdziwiło to pytanie i zaśmiała się.
- Tak, ma uszy, ale jeszcze nie słyszy - wyjaśniła.
- Ma uszy, nosek, powieki, usta, które otwiera i zamyka, i dużo się rusza - dodała. Ona też patrzyła na nich w lustrze. Leo nie zachowywał się zwyczajnie. Był inny. Może chodziło po prostu o dzisiejszy dzień. Chociaż dla niego odebranie odznaczenia nie było nowością. Był żołnierzem, już przez to przeszedł. Dla Maddie była to nowość. Byli ładną parą, chociaż on był biały, ona czarna. I tak pasowali do siebie. Patrząc tak Mad zastanawiała się jak będzie wyglądać ich córka.
- No w zasadzie, ona musi nam teraz towarzyszyć zawsze i wszędzie. Czuję się dobrze kochanie. Trochę pobolewa mnie głowa, ale poza tym naprawdę jest dobrze. Jestem za tym, że po wszystkim gdzieś pójść. Masz rację, trochę nas ominęło, najpierw twoja noga trzymała nas w domu, później moje żebra. Jakieś pomysły dokąd chcesz pójść?
- Tak, ma uszy, ale jeszcze nie słyszy - wyjaśniła.
- Ma uszy, nosek, powieki, usta, które otwiera i zamyka, i dużo się rusza - dodała. Ona też patrzyła na nich w lustrze. Leo nie zachowywał się zwyczajnie. Był inny. Może chodziło po prostu o dzisiejszy dzień. Chociaż dla niego odebranie odznaczenia nie było nowością. Był żołnierzem, już przez to przeszedł. Dla Maddie była to nowość. Byli ładną parą, chociaż on był biały, ona czarna. I tak pasowali do siebie. Patrząc tak Mad zastanawiała się jak będzie wyglądać ich córka.
- No w zasadzie, ona musi nam teraz towarzyszyć zawsze i wszędzie. Czuję się dobrze kochanie. Trochę pobolewa mnie głowa, ale poza tym naprawdę jest dobrze. Jestem za tym, że po wszystkim gdzieś pójść. Masz rację, trochę nas ominęło, najpierw twoja noga trzymała nas w domu, później moje żebra. Jakieś pomysły dokąd chcesz pójść?
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Czemu otwiera i zamyka? Jak taka rybka trochę... - przeanalizował widocznie to zdanie, udając na chwilę " rybkę" - w sumie jest w wodzie, ma to sens uznał. Ale to rozwiązuje nas problem, możemy mówić co chcemy sobie i tak nie podsłucha.
- A czujesz jak się rusza w brzuchu? - dopytywał i cały czas analizował, łatwo to było zauważyć po lekko zmarszczonym czole. Przez blizny wyglądało to jakby był zły, ale znała ten nawyk sprzed blizny- to musi być dziwne uczucie... jak będzie większa też będzie chodzić z nami.
Zauważył ale nie był to wyrzut, raczej swobodne zaakceptowanie faktu.
Na słowa że boli ją delikatnie odsunął się i pomasował jej skroń samymi placami, tak żeby nie popsuć jej fryzury.
- Teraz lepiej? - przez chwilę nie patrzył na nią , skupiając się na samym masowaniu.
- No właśnie , sporo nas przez problemy zdrowotne ominęło. Nie myślałem jeszcze o konkretnym miejscu. Pomyślałem teraz że chciałbym po prostu iść z Tobą na randkę. Zróbmy tak, pójdziemy przez rynek i tam gdzie nam się spodoba tam pójdziemy. Co Pani na to?
- A czujesz jak się rusza w brzuchu? - dopytywał i cały czas analizował, łatwo to było zauważyć po lekko zmarszczonym czole. Przez blizny wyglądało to jakby był zły, ale znała ten nawyk sprzed blizny- to musi być dziwne uczucie... jak będzie większa też będzie chodzić z nami.
Zauważył ale nie był to wyrzut, raczej swobodne zaakceptowanie faktu.
Na słowa że boli ją delikatnie odsunął się i pomasował jej skroń samymi placami, tak żeby nie popsuć jej fryzury.
- Teraz lepiej? - przez chwilę nie patrzył na nią , skupiając się na samym masowaniu.
- No właśnie , sporo nas przez problemy zdrowotne ominęło. Nie myślałem jeszcze o konkretnym miejscu. Pomyślałem teraz że chciałbym po prostu iść z Tobą na randkę. Zróbmy tak, pójdziemy przez rynek i tam gdzie nam się spodoba tam pójdziemy. Co Pani na to?
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Masz rację, jest trochę jak rybka - uśmiechnęła się pogodnie.
- Uczy się połykać, dlatego otwiera i zamyka usta.. Ma już paluszki i będzie się niedługo uczyła ssać kciuk. Bardzo szybko bije jej teraz serce.
- To nie do końca tak, że czuje, jak się rusza. Bardziej to wiem. Czasem czuję bulgotanie w brzuchu i wtedy wiem, że to ona się kręci. Ale jest jeszcze za mała, żebym czuła, że kopie. Zanim zacznę naprawdę czuć jak się wierci minie trochę czasu. Masz rację, jest dziwnie - było bardzo dziwnie, ale mimo to uśmiechnęła się do Leo, wyciągnęła do niego rękę i położyła mu na policzku.
Maddie przymknęła oczy, kiedy dotknął jej skroni. Głowa nie bolała jej szczególnie mocno, raczej pobolewała, być może z nerwów. Chociaż akurat teraz była spokojna. Wyciszyła się w towarzystwie Leo.
- Lepiej - powiedziała z wyraźną ulgą.
- Więc pójdziemy na randkę, jestem za. Myślę, że znajdzie się dobre miejsce.
- Uczy się połykać, dlatego otwiera i zamyka usta.. Ma już paluszki i będzie się niedługo uczyła ssać kciuk. Bardzo szybko bije jej teraz serce.
- To nie do końca tak, że czuje, jak się rusza. Bardziej to wiem. Czasem czuję bulgotanie w brzuchu i wtedy wiem, że to ona się kręci. Ale jest jeszcze za mała, żebym czuła, że kopie. Zanim zacznę naprawdę czuć jak się wierci minie trochę czasu. Masz rację, jest dziwnie - było bardzo dziwnie, ale mimo to uśmiechnęła się do Leo, wyciągnęła do niego rękę i położyła mu na policzku.
Maddie przymknęła oczy, kiedy dotknął jej skroni. Głowa nie bolała jej szczególnie mocno, raczej pobolewała, być może z nerwów. Chociaż akurat teraz była spokojna. Wyciszyła się w towarzystwie Leo.
- Lepiej - powiedziała z wyraźną ulgą.
- Więc pójdziemy na randkę, jestem za. Myślę, że znajdzie się dobre miejsce.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Przełykać.. czyli to nie dostajesz w pakiecie startowym? Ok. To też jakaś ważna funkcja? Z tym ssaniem kciuka? - Teraz jak tak rozmawiali wszystko wydawało mu się dziwne. Dziecko było rybą z brakiem umiejętności przełykania... to było mega dziwne. Ale nie zrażał się, biologia jako dziedzina nauki, bywała bardzo nietuzinkowa. Starał się więc raczej zrozumieć i odszukać logiki w tym wszystkim.
- Będzie zabawnie móc ją dotknąć - zauważył, brzuch przestał być czymś obcym, jakimś kosmicznym wynalazkiem. Stał się bardziej naturalnym, jej krągłości zaczęły mu się nawet podobać. To była ta sama Madison, ale w nieco lepszej wersji.
- No tylko muszę coś na przebranie, ty już jesteś ubrana do takiej okazji właściwie- zauważył mierząc ją wzrokiem. Nie był to jednak wzrok niechęci a raczej zachwytu z lekką nutką pożądania.
- Ja... - wskazał na mundur, mimo wszystko na randki to raczej tak średnio się nadawał. A przynajmniej Leo wydawało się, że raczej nie tego oczekiwała od niego Madison - no cóż..
- Spakuję coś i chyba powinniśmy się powoli się zbierać - powiedział spokojnie.
- Będzie zabawnie móc ją dotknąć - zauważył, brzuch przestał być czymś obcym, jakimś kosmicznym wynalazkiem. Stał się bardziej naturalnym, jej krągłości zaczęły mu się nawet podobać. To była ta sama Madison, ale w nieco lepszej wersji.
- No tylko muszę coś na przebranie, ty już jesteś ubrana do takiej okazji właściwie- zauważył mierząc ją wzrokiem. Nie był to jednak wzrok niechęci a raczej zachwytu z lekką nutką pożądania.
- Ja... - wskazał na mundur, mimo wszystko na randki to raczej tak średnio się nadawał. A przynajmniej Leo wydawało się, że raczej nie tego oczekiwała od niego Madison - no cóż..
- Spakuję coś i chyba powinniśmy się powoli się zbierać - powiedział spokojnie.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Nie kochanie. Dziecko w pakiecie startowym nie dostaje nic prócz genów. Musi się nauczyć wszystkiego, nawet oddychania. Na razie jeszcze tego nie umie. Dopiero będzie rosnąć i się tego uczyć. Ma już płuca, ale na razie jeszcze nie oddycha, czasami tylko kurczy jej się klatka piersiowa. To tak jakby właśnie próbowała się uczyć brać powietrze w przyszłości.
- Uczy się ssać kciuk żeby potem umiała jeść. Na razie żywi się przez pępowinę. Kiedy się urodzi będzie musiała potrafić ssać. Nie ważne, czy będę karmić piersią, czy butelką. Kiedy będzie większa, to znaczy jak już się urodzi, będzie się tak uspokajać. Dzieci ssą kciuk bo to jest też ich pierwszy odruch radzenia sobie z emocjami, to je uspokaja.
- Tak, będzie inaczej, kiedy można będzie jej dotknąć. Będzie malutka. Ale nie będzie już rybką.
- A co ci się nie podoba w mundurze? Wyglądasz przystojnie. Nie musisz się przebierać. Mi nie przeszkadza twój mundur.
- Uczy się ssać kciuk żeby potem umiała jeść. Na razie żywi się przez pępowinę. Kiedy się urodzi będzie musiała potrafić ssać. Nie ważne, czy będę karmić piersią, czy butelką. Kiedy będzie większa, to znaczy jak już się urodzi, będzie się tak uspokajać. Dzieci ssą kciuk bo to jest też ich pierwszy odruch radzenia sobie z emocjami, to je uspokaja.
- Tak, będzie inaczej, kiedy można będzie jej dotknąć. Będzie malutka. Ale nie będzie już rybką.
- A co ci się nie podoba w mundurze? Wyglądasz przystojnie. Nie musisz się przebierać. Mi nie przeszkadza twój mundur.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Oo.. - wydobył z siebie Leo już całkiem zanurzając się w myśli nad tematem dziecka. Wydawało się to bardzo nietypowe, że to aż tak skomplikowany proces.
- Czyli że dobrze że ssa palec? W sensie to pozytywny odruch i nie należy tego powstrzymywać? - dopytał starał się pozbierać dużo wiedzy, najlepiej wszystko co trzeba wiedzieć
- No dobra, znaczy z chęcią ją dotknę.. to będzie... wyjątkowe - powiedział w końcu nie mogąc znaleźć sensownych słów.
- To co, jeszcze coś potrzebujesz zrobić? - zapytał mając na myśli jej wygląd - w sensie makijaż? Bo jak dla mnie wyglądasz naprawdę ładnie. Ale nie będę się wtrącał. Skoro uważasz że mundur jest ok ,to zostanę w nim. Myślałem że jednak nie lubisz wojskowych ciuchów, ale też nie zapytałem - podkreślił swój błąd. Domyślał się, nie zapytał.
- Skoro jednak uważasz że ci pasuje, to mi też - pocałował ją w policzek - kocham cię Mad.
Mówił jej to już wcześniej, ale poczuł że chcę to nadrobić, że chce jej to mówić każdego dnia.
- Naszą kruszynkę też - dodał mając na myśli córkę - chociaż jeszcze długo nim się pojawi.
- Czyli że dobrze że ssa palec? W sensie to pozytywny odruch i nie należy tego powstrzymywać? - dopytał starał się pozbierać dużo wiedzy, najlepiej wszystko co trzeba wiedzieć
- No dobra, znaczy z chęcią ją dotknę.. to będzie... wyjątkowe - powiedział w końcu nie mogąc znaleźć sensownych słów.
- To co, jeszcze coś potrzebujesz zrobić? - zapytał mając na myśli jej wygląd - w sensie makijaż? Bo jak dla mnie wyglądasz naprawdę ładnie. Ale nie będę się wtrącał. Skoro uważasz że mundur jest ok ,to zostanę w nim. Myślałem że jednak nie lubisz wojskowych ciuchów, ale też nie zapytałem - podkreślił swój błąd. Domyślał się, nie zapytał.
- Skoro jednak uważasz że ci pasuje, to mi też - pocałował ją w policzek - kocham cię Mad.
Mówił jej to już wcześniej, ale poczuł że chcę to nadrobić, że chce jej to mówić każdego dnia.
- Naszą kruszynkę też - dodał mając na myśli córkę - chociaż jeszcze długo nim się pojawi.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Tak, to dobrze. Wszystkie dzieci ssą palec. Inaczej po urodzeniu nie umiałyby jeść. Odruch ssania mają wszystkie dzieci. Mniej więcej do drugiego roku życia. Niektóre trochę dłużej, inne krócej, ale tak, to naturalne i potrzebne - wyjaśniła.
- Nie, zdecydowanie nie można bronić dziecku takiego zachowania. To normalne, że dziecko śpi i ssie kciuk. Ona też będzie tak robić.
- Leo... Bo nie pytałam cię o to wcześniej, ale będziesz ze mną przy porodzie, prawda? - Maddie była lekarzem, ale to, że wiedziała, co będzie się z nią działo nie oznaczało, że się nie bała. Przeżyła postrzał, ba, chodziła z kulą w ramieniu i karabinem w ręku przez pół dnia broniąc niewinnych ludzi, ale nie wiedziała jak będzie przy porodzie. Znać fakty, a doświadczyć to było zupełnie co innego. Rodząc nie chciała mieć przy sobie mamy, ani siostry, z resztą Kira chyba nie byłaby odpowiednia, a Milly w tym czasie powinna mieć już w domu noworodka. Chciała Leo, tylko nie wiedziała, czy on to zniesie. Mógł widzieć na wojnie najróżniejsze rzeczy, ale poród to nie to samo.
- Nie chcę być wtedy sama.
- Nie, już wszystko zrobiłam.
- No właśnie, nie zapytałeś. Nie lubię tylko jak chodzisz w spodniach o munduru po domu, bo wyglądasz jakbyś szedł na polowanie, a nie robić kawę w kuchni. Poza tym mundur jest w porządku.
- Nie, zdecydowanie nie można bronić dziecku takiego zachowania. To normalne, że dziecko śpi i ssie kciuk. Ona też będzie tak robić.
- Leo... Bo nie pytałam cię o to wcześniej, ale będziesz ze mną przy porodzie, prawda? - Maddie była lekarzem, ale to, że wiedziała, co będzie się z nią działo nie oznaczało, że się nie bała. Przeżyła postrzał, ba, chodziła z kulą w ramieniu i karabinem w ręku przez pół dnia broniąc niewinnych ludzi, ale nie wiedziała jak będzie przy porodzie. Znać fakty, a doświadczyć to było zupełnie co innego. Rodząc nie chciała mieć przy sobie mamy, ani siostry, z resztą Kira chyba nie byłaby odpowiednia, a Milly w tym czasie powinna mieć już w domu noworodka. Chciała Leo, tylko nie wiedziała, czy on to zniesie. Mógł widzieć na wojnie najróżniejsze rzeczy, ale poród to nie to samo.
- Nie chcę być wtedy sama.
- Nie, już wszystko zrobiłam.
- No właśnie, nie zapytałeś. Nie lubię tylko jak chodzisz w spodniach o munduru po domu, bo wyglądasz jakbyś szedł na polowanie, a nie robić kawę w kuchni. Poza tym mundur jest w porządku.