[Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
- A co niby teraz robimy? Rozmawiamy - mruknęła. Chciała stąd uciec i to jak najszybciej. Nawet nie bardzo zastanawiała się co pakuje do torby, ale musiała mieć jakieś rzeczy.
- Masz rację, powiedziałeś, że sześć tygodni to krótko. Mogłam ci nic nie mówić. Byłoby tak jak było. Myślałam, że trochę cię poznałam, ale może nie. Może się pomyliłam - kiedy chwycił ją za ramię odwróciła się gwałtownie.
- Serio? Ucieszyłeś się z przedmiotu, a nie z tego, że wyznałam ci miłość. Myślałam, że to dla ciebie ważne. Bo dla mnie tak, przynajmniej tak było. Po prostu... Pomyśl jak ty byś się czuł w mojej sytuacji? Cieszyłby się, jakbyś dostał kolanem w krocze? Chciałam żeby było romantycznie, żebyś nie tylko to wiedział, ale żebyś miał na to dowód. Żebyś mógł sobie spojrzeć na zegarek i zawsze sobie przypomnieć, że cię kocham. Ale wiesz co... Nie wiem już co myśleć. Może jestem na to zwyczajnie za głupia. Powiedz mi jak mam ci teraz wierzyć? I jak mam się teraz czuć?
- Masz rację, powiedziałeś, że sześć tygodni to krótko. Mogłam ci nic nie mówić. Byłoby tak jak było. Myślałam, że trochę cię poznałam, ale może nie. Może się pomyliłam - kiedy chwycił ją za ramię odwróciła się gwałtownie.
- Serio? Ucieszyłeś się z przedmiotu, a nie z tego, że wyznałam ci miłość. Myślałam, że to dla ciebie ważne. Bo dla mnie tak, przynajmniej tak było. Po prostu... Pomyśl jak ty byś się czuł w mojej sytuacji? Cieszyłby się, jakbyś dostał kolanem w krocze? Chciałam żeby było romantycznie, żebyś nie tylko to wiedział, ale żebyś miał na to dowód. Żebyś mógł sobie spojrzeć na zegarek i zawsze sobie przypomnieć, że cię kocham. Ale wiesz co... Nie wiem już co myśleć. Może jestem na to zwyczajnie za głupia. Powiedz mi jak mam ci teraz wierzyć? I jak mam się teraz czuć?
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
- To nie rozmowa, to kłótnia - prawie krzyknął z emocji. Poczuł jak wzdryga się całe jego ciało.
- Przepraszam - dodał znacznie ciszej cofając dłon i zaciskając ją.
- To nie tak, Milly. Po co miałbym kłamać, może jestem pierdolnięty ale nie kłamie. Ty jesteś dla mnie wazna, cholernie ważna!
- Nie idź, proszę - spojrzał na nią jak dziecko proszę rodzina o to by go nie zostawiało - nie odchodź.
- proszę.. - wyciągnął do niej dłoń czując że już nie wie co robić. Wrócił do domu, pierdolnął nie takie zdanie i wszystko szło lawinowo. Czuł nastrającą złość na siebie, oraz rozpacz która mówiła że to musiało się tak skończyć., Że nie nadaje się na faceta dla Milly, że przeciez to było od początku wiadomym, że zasługuje na kogoś lepszego.
- Przepraszam - dodał znacznie ciszej cofając dłon i zaciskając ją.
- To nie tak, Milly. Po co miałbym kłamać, może jestem pierdolnięty ale nie kłamie. Ty jesteś dla mnie wazna, cholernie ważna!
- Nie idź, proszę - spojrzał na nią jak dziecko proszę rodzina o to by go nie zostawiało - nie odchodź.
- proszę.. - wyciągnął do niej dłoń czując że już nie wie co robić. Wrócił do domu, pierdolnął nie takie zdanie i wszystko szło lawinowo. Czuł nastrającą złość na siebie, oraz rozpacz która mówiła że to musiało się tak skończyć., Że nie nadaje się na faceta dla Milly, że przeciez to było od początku wiadomym, że zasługuje na kogoś lepszego.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
Milly wzięła głęboki oddech. Nie mogła patrzeć na Maxa w takim stanie, miała wrażenie, że łamie mu serce. Nie mogła go zostawić. Kochała go i cholernie by go zraniła. A bardzo tego nie chciała. On naprawdę cierpiał. Ona też, ale on nie miał do tej pory rodziny, ona go przyjęła, dała mu dom i siebie. Po prostu... Nie mogła go opuścić.
- Max... - spojrzała na niego z bólem w sercu, odłożyła torbę na podłogę. Podeszła do niego i chwyciła go za rękę splatając z nim palce.
- Nigdzie nie pójdę - powiedziała spokojnie.
- Nie zostawię cię, przecież obiecałam - wyciągnęła do niego drugą rękę i położyła mu na policzku, pogładziła kciukiem jego skórę.
- Zostanę, okej? Już dobrze - mówiła do niego czule i była absolutnie szczera.
- Przepraszam. Naprawdę. Nie chciałam cię ranić. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię. Może będziemy się kłócić, bo nie da się żyć idealnie, ale cię nie zostawię. Kocham cię, bardzo, bardzo cię kocham i wierzę, że ty mnie też. Będzie dobrze.
- Max... - spojrzała na niego z bólem w sercu, odłożyła torbę na podłogę. Podeszła do niego i chwyciła go za rękę splatając z nim palce.
- Nigdzie nie pójdę - powiedziała spokojnie.
- Nie zostawię cię, przecież obiecałam - wyciągnęła do niego drugą rękę i położyła mu na policzku, pogładziła kciukiem jego skórę.
- Zostanę, okej? Już dobrze - mówiła do niego czule i była absolutnie szczera.
- Przepraszam. Naprawdę. Nie chciałam cię ranić. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię. Może będziemy się kłócić, bo nie da się żyć idealnie, ale cię nie zostawię. Kocham cię, bardzo, bardzo cię kocham i wierzę, że ty mnie też. Będzie dobrze.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
Max objął ją i po prostu się rozpłakał. Łzy leciały mu po policzkach ściskał ją mocno jakby miał ją stracić. Próbował ogarnąć swoje emocję ale nie był wstanie. Jego mięśnie drgały w nerwowym triku. Nie chciał jej wypuszczać już nigdy, bo wtedy miała szanse odejść. Wczepił się w nią i był gotów nigdy nie puścić. Max nie kłamał jej, kochał ją, wiedział że ta miłość mogłaby go zabić, że nie powinno tak to działać. Ale tak było.
- Nie zostawiaj mnie, tu gdzie jestem nie ma bez ciebie światła - załkał cicho. Rozsypał się na małe kawałeczki, a miał być dla niej oparciem. Było mu tak wstyd, tak bardzo ją zawiódł.
- Przepraszam Milly mam być wsparciem dla ciebie... przepraszam - emocję zbyt długo ściskane wypłynęły na zewnątrz.
- Przepraszam.. tak zajebiście cię kocham, wiem że zasługujesz na kogoś normalnego, lepszego.. ale ja się zmienię. Będę wsparciem, nie ciężarem... obiecuję.
- Nie zostawiaj mnie, tu gdzie jestem nie ma bez ciebie światła - załkał cicho. Rozsypał się na małe kawałeczki, a miał być dla niej oparciem. Było mu tak wstyd, tak bardzo ją zawiódł.
- Przepraszam Milly mam być wsparciem dla ciebie... przepraszam - emocję zbyt długo ściskane wypłynęły na zewnątrz.
- Przepraszam.. tak zajebiście cię kocham, wiem że zasługujesz na kogoś normalnego, lepszego.. ale ja się zmienię. Będę wsparciem, nie ciężarem... obiecuję.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
Milly objęła go najmocniej jak umiała. Serce jej się krajało. Jak mogła mu to zrobić. Chyba nie zdawała sobie sprawy jak bardzo go zrani. Gładziła go po włosach, po karku i plecach.
- Już dobrze, już dobrze kochanie, wszystko będzie dobrze - powtarzała.
- Nie zostawię cię, nigdy, obiecuję. Jesteś moim szczęściem. Nie przepraszaj, nie masz za co. Ja będę twoim wsparciem. Możesz na mnie liczyć. Zawsze. Nigdzie nie idę, zostaję. Już dobrze, już w porządku. Będzie dobrze. Spokojnie. Misiu. Kocham cię. Kocham, słyszysz? Nie zostawię cię.
Odchyliła głowę, żeby spróbować na niego spojrzeć. Jego łzy naprawdę ją bolały.
- Nie płacz już. Proszę.
- Już dobrze, już dobrze kochanie, wszystko będzie dobrze - powtarzała.
- Nie zostawię cię, nigdy, obiecuję. Jesteś moim szczęściem. Nie przepraszaj, nie masz za co. Ja będę twoim wsparciem. Możesz na mnie liczyć. Zawsze. Nigdzie nie idę, zostaję. Już dobrze, już w porządku. Będzie dobrze. Spokojnie. Misiu. Kocham cię. Kocham, słyszysz? Nie zostawię cię.
Odchyliła głowę, żeby spróbować na niego spojrzeć. Jego łzy naprawdę ją bolały.
- Nie płacz już. Proszę.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
Powoli opanowywał łzy i uspokajał oddech.
- Mam cię za co przepraszać - wytarł łzy z policzka rękawem koszuli wojskowej.
- Kiedy nic nie czuliśmy do siebie było łatwo i prosto.. ale teraz teraz już tak nie jest- chciał jej to wytłumaczyć, może zrozumie - Boję się powiedzieć cokolwiek żeby cię nie stracić, nie zranić.. a spierdoliłem wszystko. Chciałaś żeby było romantycznie ale nie jest. Przepraszam Milly.
Przyklęknał u jej stóp przytulając się do niej.
- Jestem Twoim facetem, chcę cię wspierać. Ale sobie nie radzę... nie powinno tak być. Ja muszę być nie do złamania. Muszę być wzorcem dla naszych dzieci - powiedział to w emocjach naprawdę tak czując. Pocałował jej dłonie z czułością.
- Mam cię za co przepraszać - wytarł łzy z policzka rękawem koszuli wojskowej.
- Kiedy nic nie czuliśmy do siebie było łatwo i prosto.. ale teraz teraz już tak nie jest- chciał jej to wytłumaczyć, może zrozumie - Boję się powiedzieć cokolwiek żeby cię nie stracić, nie zranić.. a spierdoliłem wszystko. Chciałaś żeby było romantycznie ale nie jest. Przepraszam Milly.
Przyklęknał u jej stóp przytulając się do niej.
- Jestem Twoim facetem, chcę cię wspierać. Ale sobie nie radzę... nie powinno tak być. Ja muszę być nie do złamania. Muszę być wzorcem dla naszych dzieci - powiedział to w emocjach naprawdę tak czując. Pocałował jej dłonie z czułością.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
- Nie, nie musisz przepraszać. Nie musisz.
- I wcale nie było tak jak mówisz. Od początku coś do ciebie czułam, a ty do mnie. Nie da się tak żyć, żeby czasem się nie kłócić. Ale nawet kiedy to się stanie, to nie odejdę. Nie zostawię cię. Niezależnie co powiesz, niezależnie jak bardzo będziemy się na siebie gniewać, nie zostawię cię. Czasami będę na ciebie zła, albo ty na mnie, ale to nie znaczy, że się rozstaniemy. Mogę uciec do mamy, albo do Maddie, ale to nie będzie znaczyło, że przestałam cię kochać. Zawsze będę cię kochać. Zawsze, rozumiesz? Ty też możesz czasem się na mnie zezłościć, ale i tak będziesz mnie kochał.
- Nie spierdoliłeś. Ja spierdoliłam. Nie musiałam się tak złościć, mogłam to przyjąć jakoś inaczej. Powiedzieć coś, ale nie powiedziałam. To ja przepraszam.
Milly nie wiedziała co zrobić kiedy klęknął. Była w lekkim szoku.
- Max... - powiedziała cicho i też uklęknęła.
- Hej, nie musisz zawsze sobie ze wszystkim radzić. Możesz się rozsypać, bo ja cię pozbieram. Zawsze cię podniosę, zawsze cię wesprę. Wcale nie musisz być nie do złamania. Możesz być słaby, bo każdy czasem bywa. Od tego masz mnie, żebyś mógł. Będę przy tobie.
- Hej - powiedziała jeszcze raz i objęła jego twarz dłońmi.
- Chcesz być wzorcem dla naszych dzieci i będziesz, niedługo.
- I wcale nie było tak jak mówisz. Od początku coś do ciebie czułam, a ty do mnie. Nie da się tak żyć, żeby czasem się nie kłócić. Ale nawet kiedy to się stanie, to nie odejdę. Nie zostawię cię. Niezależnie co powiesz, niezależnie jak bardzo będziemy się na siebie gniewać, nie zostawię cię. Czasami będę na ciebie zła, albo ty na mnie, ale to nie znaczy, że się rozstaniemy. Mogę uciec do mamy, albo do Maddie, ale to nie będzie znaczyło, że przestałam cię kochać. Zawsze będę cię kochać. Zawsze, rozumiesz? Ty też możesz czasem się na mnie zezłościć, ale i tak będziesz mnie kochał.
- Nie spierdoliłeś. Ja spierdoliłam. Nie musiałam się tak złościć, mogłam to przyjąć jakoś inaczej. Powiedzieć coś, ale nie powiedziałam. To ja przepraszam.
Milly nie wiedziała co zrobić kiedy klęknął. Była w lekkim szoku.
- Max... - powiedziała cicho i też uklęknęła.
- Hej, nie musisz zawsze sobie ze wszystkim radzić. Możesz się rozsypać, bo ja cię pozbieram. Zawsze cię podniosę, zawsze cię wesprę. Wcale nie musisz być nie do złamania. Możesz być słaby, bo każdy czasem bywa. Od tego masz mnie, żebyś mógł. Będę przy tobie.
- Hej - powiedziała jeszcze raz i objęła jego twarz dłońmi.
- Chcesz być wzorcem dla naszych dzieci i będziesz, niedługo.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
Max uspokoił się już całkowicie, nadal pociągał nosem, ale wydawało się że się całkiem uspokoił.
- Będziemy się kłócić wiem... - przyznał jej rację - ale nie krzycz proszę. Rozmawiajmy, ja będę słuchał ciebie, ty słuchaj mnie.. ale nie podnoś głosu proszę.
Po prostu poprosił.
- Będę się martwić jeśli pójdziesz do Madi, to już lepiej daj mi znać że mam sobie pójść. Ja pójdę, jeśli będziesz potrzebować ciszy - wizja że ona wyjdzie przez te drzwi spakowana, napawała go przerażeniem. Już sam wolał wyjść z psem, spędzić czas na dworze. Usiadł już całkiem na podłodze, spoglądając na nią szczerze.
- Milla ja jestem rozsypany - popatrzył na nią - od dawna, jestem rozbity i sklejam to do kupy ale potem... potem się coś wydarza i znów to sklejam. Od dzieciństwa było źle, a potem tylko gorzej. Muszę być nie do złamania, bo inaczej dzieje się to co teraz. Tak mi wstyd za siebie.
Spojrzał w podłogę bo właśnie to czuł, wstyd, za to że się rozkleił.
- Chłopacy też miewali przez to problemy ze mną.. - objął swoimi ramionami kolana i położył głowę na nich.
- Nie musieli mówić żebym wyczuł że tak jest..
Kiedy wypowiedziała ostatnie zdanie Max drgnął i przeniósł wzrok na nią. Wyglądał na zaskoczonego.
- Czekaj, czekaj... mówisz poważnie? Będziemy mieć dziecko? - wpatrywał się teraz uważnie w Milly ale jego sylwetka zmieniła się, bowiem chwycił ją za dłoń znów splątując palce.
- Będziemy się kłócić wiem... - przyznał jej rację - ale nie krzycz proszę. Rozmawiajmy, ja będę słuchał ciebie, ty słuchaj mnie.. ale nie podnoś głosu proszę.
Po prostu poprosił.
- Będę się martwić jeśli pójdziesz do Madi, to już lepiej daj mi znać że mam sobie pójść. Ja pójdę, jeśli będziesz potrzebować ciszy - wizja że ona wyjdzie przez te drzwi spakowana, napawała go przerażeniem. Już sam wolał wyjść z psem, spędzić czas na dworze. Usiadł już całkiem na podłodze, spoglądając na nią szczerze.
- Milla ja jestem rozsypany - popatrzył na nią - od dawna, jestem rozbity i sklejam to do kupy ale potem... potem się coś wydarza i znów to sklejam. Od dzieciństwa było źle, a potem tylko gorzej. Muszę być nie do złamania, bo inaczej dzieje się to co teraz. Tak mi wstyd za siebie.
Spojrzał w podłogę bo właśnie to czuł, wstyd, za to że się rozkleił.
- Chłopacy też miewali przez to problemy ze mną.. - objął swoimi ramionami kolana i położył głowę na nich.
- Nie musieli mówić żebym wyczuł że tak jest..
Kiedy wypowiedziała ostatnie zdanie Max drgnął i przeniósł wzrok na nią. Wyglądał na zaskoczonego.
- Czekaj, czekaj... mówisz poważnie? Będziemy mieć dziecko? - wpatrywał się teraz uważnie w Milly ale jego sylwetka zmieniła się, bowiem chwycił ją za dłoń znów splątując palce.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
- Dobrze - powiedziała spokojnie - nie będę krzyczeć. Obiecuję. I nigdzie nie ucieknę. Zostanę w domu. Zamknę się w sypialni, albo w giercowni aż się uspokoję. W porządku? Nie chciałam cię ranić Max. Było mi przykro i źle, dlatego się tak zachowałam. Ale naprawdę nie chciałam cię zranić.
- Nie powinno być ci wstyd, bo nie ma czego. Ludzie się rozsypują i sklejają do kupy, ale teraz nie jesteś już sam. Masz mnie. Jeśli się czegoś boisz, czymś się martwisz możesz mi powiedzieć. Możesz mi powiedzieć wszystko. Jesteśmy rodziną. Jestem twoja, a ty mój, pamiętasz? Obiecuję nie uciekać. Powiedz mi jeśli mnie potrzebujesz. Jeśli chcesz pogadać, albo się przytulić. Wiem, że potrzebujesz bliskości. Ja też. Potrzebujemy się na wzajem.
Milly spojrzała na niego i ścisnęła jego rękę. Nie umiała wyczytać z jego wzroku, czy jest zadowolony, czy nie, widziała tylko zaskoczenie.
- Zaczekaj... - powiedziała i wstała powoli. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej pakunek, który wcześniej schowało. Wróciła i usiadła przed nim na dywanie wyciągając ręce z białym pudełkiem ze złotą wstążką.
- Nie powinno być ci wstyd, bo nie ma czego. Ludzie się rozsypują i sklejają do kupy, ale teraz nie jesteś już sam. Masz mnie. Jeśli się czegoś boisz, czymś się martwisz możesz mi powiedzieć. Możesz mi powiedzieć wszystko. Jesteśmy rodziną. Jestem twoja, a ty mój, pamiętasz? Obiecuję nie uciekać. Powiedz mi jeśli mnie potrzebujesz. Jeśli chcesz pogadać, albo się przytulić. Wiem, że potrzebujesz bliskości. Ja też. Potrzebujemy się na wzajem.
Milly spojrzała na niego i ścisnęła jego rękę. Nie umiała wyczytać z jego wzroku, czy jest zadowolony, czy nie, widziała tylko zaskoczenie.
- Zaczekaj... - powiedziała i wstała powoli. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej pakunek, który wcześniej schowało. Wróciła i usiadła przed nim na dywanie wyciągając ręce z białym pudełkiem ze złotą wstążką.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
- Ok ja obiecuję ci mówić - powiedział szczerze.
- Nie wszystko może od razu ale spróbuję się bardziej otwierać żebyś wiedziała co czuję i myślę - to mógł jej obiecać. Wiedział że jeszcze dużo ma jej do powiedzenia. Umiał wytrzymać stres związany z krzykiem, w wojsku non stop tak było, ale w domu nie chciał tego. W domu powinno być inaczej, spokojniej. Kiedy wstała odprowadził ją wzrokiem.
- Chciałaś mi o tym powiedzieć w salonie - powiedziała cicho. Przecież pakunki były dwa na stoliku.
Wyciągnął dłoń ostrożnie jakby w pudełku miało znaleźć się dziecko ale też z mieszanką, zdumienia, zaskoczeni i radości. Mimo wszystko nie czuł złości czy smutku. Mówił otwarcie o dzieciach, chciał je mieć, może nie myślał o nich w tym momencie ale...
Spojrzał jeszcze raz na Milly i otworzył pudełko. W środku znalazł małe białe butki. Max położył je sobie na dłoni i znów się wzruszył widząc je.
- Takie malutkie... ojjjaa,,,
Przeniósł wzrok na zdjęcie usg i znów łzy zebrały mu się w oczach.
- Będziemy rodzicami!! - przysunął się do Milly i oparł swoje czoło o jej.
- Ja się cieszę tylko widzisz... - śmiał się przez łzy ale objął ją mocno.
- Nasze malutkie szczęście... będę tatą! Oja... będę tatą!
- Nie wszystko może od razu ale spróbuję się bardziej otwierać żebyś wiedziała co czuję i myślę - to mógł jej obiecać. Wiedział że jeszcze dużo ma jej do powiedzenia. Umiał wytrzymać stres związany z krzykiem, w wojsku non stop tak było, ale w domu nie chciał tego. W domu powinno być inaczej, spokojniej. Kiedy wstała odprowadził ją wzrokiem.
- Chciałaś mi o tym powiedzieć w salonie - powiedziała cicho. Przecież pakunki były dwa na stoliku.
Wyciągnął dłoń ostrożnie jakby w pudełku miało znaleźć się dziecko ale też z mieszanką, zdumienia, zaskoczeni i radości. Mimo wszystko nie czuł złości czy smutku. Mówił otwarcie o dzieciach, chciał je mieć, może nie myślał o nich w tym momencie ale...
Spojrzał jeszcze raz na Milly i otworzył pudełko. W środku znalazł małe białe butki. Max położył je sobie na dłoni i znów się wzruszył widząc je.
- Takie malutkie... ojjjaa,,,
Przeniósł wzrok na zdjęcie usg i znów łzy zebrały mu się w oczach.
- Będziemy rodzicami!! - przysunął się do Milly i oparł swoje czoło o jej.
- Ja się cieszę tylko widzisz... - śmiał się przez łzy ale objął ją mocno.
- Nasze malutkie szczęście... będę tatą! Oja... będę tatą!