[ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Jasne, wiem. To będzie nasz pies. Będę go wyprowadzać - uśmiechnęła się - nie z takimi psiakami miałam już do czynienia. W schronisku wyprowadzam psy, które skaczą na ludzi, które się boją, które bywają agresywne. Biorę takie, bo nikt inny nie chce ich wyprowadzać. A ja się ich nie boję.
- Tak, owockiem. Na śniadanie, na obiad, na kolację. Co tam chcesz - mrugnęła do niego porozumiewawczo. Milly miała bardzo ładne oczy, ale przede wszystkim niezwykłe, długie rzęsy. Były dostrzegalne nawet bez ich podkreślania. Z resztą Milly nie nosiła tak często makijażu jak na przykład Maddie. W niektórych kwestiach były do siebie całkiem podobne, w innych zupełnie różne.
- O nie, czyli chrzest bojowy! Zniosę to z godnością!
- Mmm... - oddała mu pocałunek trzymając go i gniotąc mu koszulkę.
- Musisz doprecyzować, nie wiem o której nagrodzie mówisz, trochę ich było.
Milly poczuła dreszcz na piersiach, zdecydowanie powinni coś zjeść, ale mieli ochotę na zupełnie inne aktywności. Ugryzła kawałek tosta śmiesznie marszcząc nosek. Byli przesłodcy. Wiedziała, że jeśli będą się tak do siebie kleić, to będą wkurzać absolutnie wszystkich. I to ją bawiło.
- Zwierzak - mruknęła, sięgnęła do jego włosów i rozpuściła je. Przesunęła się na brzeg szafki i objęła go nogami. W tym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi. Milly oparła czoło o ramię Maxa.
- No nie, nie w takiej chwili nooo
Uniosła jednak głowę, cmoknęła mężczyznę w usta i zeskoczyła z szafki.
- Ja pójdę - oświadczyła.
Nawet nie sprawdziła, kto stoi za drzwiami, w końcu byli umówieni. Otwarła je i uśmiechnęła się szeroko. Była bosa, jej koszulkę zdobiły okruszki. Wolf musiał od razu zauważyć, że to nie jest ta sama Milly co rano. Była wesoła, radosna, promienna, nawet cerę miała inną. Bił od niej blask szczęścia. I tak się czuła, jakby stąpała w chmurach. Rozpuszczone dredy, bez koka na czubku głowy też sprawiały, że wyglądała inaczej.
- Dzień dobry! - rzuciła radośnie.
- Proszę, proszę, wchodź! - otworzyła drzwi szerzej i wpuściła mężczyznę do środka.
- Tak, owockiem. Na śniadanie, na obiad, na kolację. Co tam chcesz - mrugnęła do niego porozumiewawczo. Milly miała bardzo ładne oczy, ale przede wszystkim niezwykłe, długie rzęsy. Były dostrzegalne nawet bez ich podkreślania. Z resztą Milly nie nosiła tak często makijażu jak na przykład Maddie. W niektórych kwestiach były do siebie całkiem podobne, w innych zupełnie różne.
- O nie, czyli chrzest bojowy! Zniosę to z godnością!
- Mmm... - oddała mu pocałunek trzymając go i gniotąc mu koszulkę.
- Musisz doprecyzować, nie wiem o której nagrodzie mówisz, trochę ich było.
Milly poczuła dreszcz na piersiach, zdecydowanie powinni coś zjeść, ale mieli ochotę na zupełnie inne aktywności. Ugryzła kawałek tosta śmiesznie marszcząc nosek. Byli przesłodcy. Wiedziała, że jeśli będą się tak do siebie kleić, to będą wkurzać absolutnie wszystkich. I to ją bawiło.
- Zwierzak - mruknęła, sięgnęła do jego włosów i rozpuściła je. Przesunęła się na brzeg szafki i objęła go nogami. W tym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi. Milly oparła czoło o ramię Maxa.
- No nie, nie w takiej chwili nooo
Uniosła jednak głowę, cmoknęła mężczyznę w usta i zeskoczyła z szafki.
- Ja pójdę - oświadczyła.
Nawet nie sprawdziła, kto stoi za drzwiami, w końcu byli umówieni. Otwarła je i uśmiechnęła się szeroko. Była bosa, jej koszulkę zdobiły okruszki. Wolf musiał od razu zauważyć, że to nie jest ta sama Milly co rano. Była wesoła, radosna, promienna, nawet cerę miała inną. Bił od niej blask szczęścia. I tak się czuła, jakby stąpała w chmurach. Rozpuszczone dredy, bez koka na czubku głowy też sprawiały, że wyglądała inaczej.
- Dzień dobry! - rzuciła radośnie.
- Proszę, proszę, wchodź! - otworzyła drzwi szerzej i wpuściła mężczyznę do środka.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Tatuś nadchodzi - prychnął Max. Rozbawiony tą sytuacją. Przez chwilę nie bał się Wolfa, bawiła go ta sytuacja.
- Idź...- pomógł jej zeskoczyć z blatu. Oparł się o niego zresztą i ugryzł tosta. Związał znów włosy żeby mu nie przeszkadzały i ruszył do wyjścia by się przywitać.
- O Milly, dobry wieczór - powiedział do kobiety. Zaskoczyła go ale może w domu była łagodniejsza.
- Widzę inny outfit - zauważył że się przebrała. On nosił te same ciuchy przez większą część dnia.
- Przyniosłem trochę rzeczy Maxa - powiedział wchodząc z plecakiem i gitarą.
Zaraz za jego nogami pojawił się łeb owczarka niemieckiego który zajrzał do środka. Wszedł dość pewnie, zaraz się zatrzymał kiedy Wolf wszedł. Ale jego ogon kiwał się szybko na boki.
- I przyprowadziłem - zaczął spokojnie wolf patrząc na Milly.
- Bolt! - ucieszył się Max kucając i wyciągając ramiona do psa. Ten wyglądał teraz jak szczeniak, cały się trząsł, ruszył biegiem, trzasnął się w szafkę bokiem ale nie zniechęciło go to żeby podbiec do mężczyzny. Piszczał wylizując go po twarzy i zaczynając się w mężczyznę.
- O właśnie... pomyślałem że może tęsknić - Gregory uśmiechnął się łagodnie widząc tą dwójkę.
- I źle zaczęliśmy naszą znajomość, proszę przeprosinowy - ostatnią rzeczą jaką uniósł była to roślinka w doniczce. Była to roślinka o siwawym kolorze liści i poszarpanych brzegach.
- Idź...- pomógł jej zeskoczyć z blatu. Oparł się o niego zresztą i ugryzł tosta. Związał znów włosy żeby mu nie przeszkadzały i ruszył do wyjścia by się przywitać.
- O Milly, dobry wieczór - powiedział do kobiety. Zaskoczyła go ale może w domu była łagodniejsza.
- Widzę inny outfit - zauważył że się przebrała. On nosił te same ciuchy przez większą część dnia.
- Przyniosłem trochę rzeczy Maxa - powiedział wchodząc z plecakiem i gitarą.
Zaraz za jego nogami pojawił się łeb owczarka niemieckiego który zajrzał do środka. Wszedł dość pewnie, zaraz się zatrzymał kiedy Wolf wszedł. Ale jego ogon kiwał się szybko na boki.
- I przyprowadziłem - zaczął spokojnie wolf patrząc na Milly.
- Bolt! - ucieszył się Max kucając i wyciągając ramiona do psa. Ten wyglądał teraz jak szczeniak, cały się trząsł, ruszył biegiem, trzasnął się w szafkę bokiem ale nie zniechęciło go to żeby podbiec do mężczyzny. Piszczał wylizując go po twarzy i zaczynając się w mężczyznę.
- O właśnie... pomyślałem że może tęsknić - Gregory uśmiechnął się łagodnie widząc tą dwójkę.
- I źle zaczęliśmy naszą znajomość, proszę przeprosinowy - ostatnią rzeczą jaką uniósł była to roślinka w doniczce. Była to roślinka o siwawym kolorze liści i poszarpanych brzegach.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Ooo, jestem zaskoczona, że znasz takie słowo - zaśmiała się wesoło, słysząc słowo "outfit". Nie chciała być uszczypliwa, tylko zabawna. Milly zamknęła za nim drzwi. Kiedy Bolt wparował do salonu świnki zaczęły głośno kwiczeć. Jedna po drugiej zaczęły wyskakiwać z zagrody i biec w stronę nowego zwierzaka.
- Ojeeeej - Milly uśmiechnęła się słodko widząc roślinkę.
- Max, zobacz, nasz pierwszy wspólny roślinek - ucieszyła się i zabrała kwiatka z rąk Wolfa.
- Dziękuję! - faktycznie była inna. Zupełnie inna. Łagodna i słodka, znacznie bardziej niż Maddie. Teraz było widać, że jest młodsza. Max też musiał wydawać mu się odmieniony. Miał ładne, pachnące włosy i świeżo przystrzyżoną brodę. Dziewczyna odstawiła roślinę na szafkę pod telewizorem cofając się w stronę salonu.
- Piesek! - ucieszyła się. Kucnęła obok Maxa chcąc wyczochrać zwierzaka.
- Cześć piesku! - przywitała się tylko ale zaraz potem wstała.
- Proszę, rozgość się - powiedziała miło do Wolfa.
- Kawy?
- Ojeeeej - Milly uśmiechnęła się słodko widząc roślinkę.
- Max, zobacz, nasz pierwszy wspólny roślinek - ucieszyła się i zabrała kwiatka z rąk Wolfa.
- Dziękuję! - faktycznie była inna. Zupełnie inna. Łagodna i słodka, znacznie bardziej niż Maddie. Teraz było widać, że jest młodsza. Max też musiał wydawać mu się odmieniony. Miał ładne, pachnące włosy i świeżo przystrzyżoną brodę. Dziewczyna odstawiła roślinę na szafkę pod telewizorem cofając się w stronę salonu.
- Piesek! - ucieszyła się. Kucnęła obok Maxa chcąc wyczochrać zwierzaka.
- Cześć piesku! - przywitała się tylko ale zaraz potem wstała.
- Proszę, rozgość się - powiedziała miło do Wolfa.
- Kawy?
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
Wolf patrzyła na nią, potem usłyszał " nasza pierwsza" i to go zdumiało. Do tego Max który wreszcie przerwał powitanie z psem i podszedł do niego się przywitać. Objęli się na chwilę, klepiąc po plecach. Bolt najpierw zaczął skakać nie wiedząc jak reagować na te dziwne stworzenia pałętające mu się pod nogami. Po chwili jednak uspokoił się i uznał świnki są ciekawe. Wąchał je więc, kręcił się przy ich zagrodzie zaintrygowany.
- Wszystko ok? - spojrzał na Maxa chwytając bo za twarz dłońmi, by spojrzeli sobie w oczy.
- Jasne że tak - powiedział mężczyzna uśmiechając się serdecznie - serio wszystko gra.
- To dobrze - Gregory klepnął go delikatnie w policzki i cofnął się - ale i tak musimy pogadać.
- Wiem - Max kiwnął swobodnie głową. Obydwoje po tej krótkiej wymianie zdań spojrzeli do salonu.
- Poproszę kawę - powiedział Wolf.
Bolt za to zainteresował się Milly , podszedł do niej śmiało by ją powąchać, olewając na chwilę świnki.
- Wszystko ok? - spojrzał na Maxa chwytając bo za twarz dłońmi, by spojrzeli sobie w oczy.
- Jasne że tak - powiedział mężczyzna uśmiechając się serdecznie - serio wszystko gra.
- To dobrze - Gregory klepnął go delikatnie w policzki i cofnął się - ale i tak musimy pogadać.
- Wiem - Max kiwnął swobodnie głową. Obydwoje po tej krótkiej wymianie zdań spojrzeli do salonu.
- Poproszę kawę - powiedział Wolf.
Bolt za to zainteresował się Milly , podszedł do niej śmiało by ją powąchać, olewając na chwilę świnki.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Kawa - przytaknęła. Bolt przybiegł do niej i zaczął ją wąchać. Milly pogłaskała go po sierści.
- Chodź Bolt, chodź piesku - poklepała się po udzie i zabrała ze sobą psa do kuchni. Zostawiła mężczyzn samych. Krzątała się po pomieszczeniu, a zwierzak chodził za nią krok w krok. Wstawiła wodę, nasypała kawy i kucnęła przy psiaku.
- No cześć piękny - gładziła go po pysku.
- Wiesz, że teraz będziesz miał domek. Taak. Będziesz miał już domek, będzie ci cieplutko, będziesz miał rodziców i rodzeństwo. Będzie nam razem miło, będziemy się bawić i chodzić na spacery - mówiła do niego miłym, ciepłym głosem. Zwierzak cieszył się i merdał ogonem. Milly drapała go za uszami, gładziła po pysku i głowie, klepała po boku. Kiedy woda się zagotowała wstała i zalała kawę. Do jednej ręki wzięła kubek, do drugiej talerz z tostami, który nadal stał na blacie. Wróciła do salonu i postawiła kubek na przeciw Wolfa. Siedział w fotelu, który znajdował się na przeciwko kanapy. Max za to usadowił się na samej kanapie. Stawiając kubek zauważyła, że na blacie leżą zdjęcia, które zrobiła wcześniej. Wolf musiał je już wcześniej zauważyć. Było jej głupio, więc szybko położyła na nie talerz.
- Przyniosłam ci tościki - powiedziała do Maxa wesoło i klapnęła obok niego na kanapie.
- Chodź Bolt, chodź piesku - poklepała się po udzie i zabrała ze sobą psa do kuchni. Zostawiła mężczyzn samych. Krzątała się po pomieszczeniu, a zwierzak chodził za nią krok w krok. Wstawiła wodę, nasypała kawy i kucnęła przy psiaku.
- No cześć piękny - gładziła go po pysku.
- Wiesz, że teraz będziesz miał domek. Taak. Będziesz miał już domek, będzie ci cieplutko, będziesz miał rodziców i rodzeństwo. Będzie nam razem miło, będziemy się bawić i chodzić na spacery - mówiła do niego miłym, ciepłym głosem. Zwierzak cieszył się i merdał ogonem. Milly drapała go za uszami, gładziła po pysku i głowie, klepała po boku. Kiedy woda się zagotowała wstała i zalała kawę. Do jednej ręki wzięła kubek, do drugiej talerz z tostami, który nadal stał na blacie. Wróciła do salonu i postawiła kubek na przeciw Wolfa. Siedział w fotelu, który znajdował się na przeciwko kanapy. Max za to usadowił się na samej kanapie. Stawiając kubek zauważyła, że na blacie leżą zdjęcia, które zrobiła wcześniej. Wolf musiał je już wcześniej zauważyć. Było jej głupio, więc szybko położyła na nie talerz.
- Przyniosłam ci tościki - powiedziała do Maxa wesoło i klapnęła obok niego na kanapie.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
-Dobra słuchajcie bo ja jestem albo głupi i stary albo ktoś mnie robi tu w banbuko - Gregory przeszedł od razu do kluczowego problemu. Spojrzał na dwójkę siedzących obok siebie ludzi.
- Wyglądacie, zachowujecie się jak para, a pod talerzykiem jest zdjęcie. Kiepski z ciebie szpieg Milly... co tu się podziało?
- No bo tak jakby jesteśmy parą - powiedział troszkę niepewnie Max.
- Tak jakby? Milly? - spojrzał na kobietę - mi się wydawało że coś innego mówiłaś mi... - spojrzał na zegarek - ojej to musiało być kilka godzin później. Co jest grane?
- No bo uznaliśmy że chcemy razem być - powiedział Max - nie planowaliśmy tego, nawet bardzo. Ale w zasadzie czemu nie.
- Wyglądacie, zachowujecie się jak para, a pod talerzykiem jest zdjęcie. Kiepski z ciebie szpieg Milly... co tu się podziało?
- No bo tak jakby jesteśmy parą - powiedział troszkę niepewnie Max.
- Tak jakby? Milly? - spojrzał na kobietę - mi się wydawało że coś innego mówiłaś mi... - spojrzał na zegarek - ojej to musiało być kilka godzin później. Co jest grane?
- No bo uznaliśmy że chcemy razem być - powiedział Max - nie planowaliśmy tego, nawet bardzo. Ale w zasadzie czemu nie.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Stary tak, głupi niekoniecznie. Nie zdążyliśmy ci wysłać aktualizacji danych Greg. Następnym razem wyślę ci fotkę z łóżka - humor Milly wobec Wolfa był jaki był, nie to, że go nie lubiła, ona miała takie poczucie humoru.
- Taki ze mnie szpieg, jak z Bolta wiewiórka. Przyznaję się do winy wysoki sądzie. Chcesz sobie popatrzeć? - Milly przestawiła talerzyk na bok.
- Dowód numer jeden, dowód numer dwa. Jak potrzebujesz na lodówkę, to śmiało - żartowała sobie z niego rzecz jasna.
- Tak wyszło. Po prostu - dodała już poważniej - niektórych rzeczy nie da się zaplanować. Czasem same wychodzą, raz szybciej, raz później. U nas wcześniej. Powinieneś się cieszyć, twój basior znalazł sobie waderę. Nie bój się, zajmę się nim.
- Czemu nie? - spojrzała na Maxa z udawaną złością.
- Ja ci dam "czemu nie" - śmiejąc się wcisnęła mu łokieć w bok i ugryzła go w ramię. Jeśli chodziło o Maxa zmieniała się nie do poznania. Z boku wyglądała jak zakochana wariatka. Patrzyła na niego inaczej, oczy jej lśniły, uśmiechała się i z lekko sarkastycznej stawała się słodka jak ciasteczko. Teraz mogła wcisnąć się pod jego ramię, co zrobiła. Chwyciła go też za rękę. Bo mogła.
- Nie musisz się już o niego martwić - zwróciła się do Wolfa - naprawdę, co by się nie działo, będzie dobrze. Przypilnuje żeby brał leki, a w razie czego, jestem przeszkolona z tego co robić przy atakach. Nic mu się przy mnie nie stanie.
- Taki ze mnie szpieg, jak z Bolta wiewiórka. Przyznaję się do winy wysoki sądzie. Chcesz sobie popatrzeć? - Milly przestawiła talerzyk na bok.
- Dowód numer jeden, dowód numer dwa. Jak potrzebujesz na lodówkę, to śmiało - żartowała sobie z niego rzecz jasna.
- Tak wyszło. Po prostu - dodała już poważniej - niektórych rzeczy nie da się zaplanować. Czasem same wychodzą, raz szybciej, raz później. U nas wcześniej. Powinieneś się cieszyć, twój basior znalazł sobie waderę. Nie bój się, zajmę się nim.
- Czemu nie? - spojrzała na Maxa z udawaną złością.
- Ja ci dam "czemu nie" - śmiejąc się wcisnęła mu łokieć w bok i ugryzła go w ramię. Jeśli chodziło o Maxa zmieniała się nie do poznania. Z boku wyglądała jak zakochana wariatka. Patrzyła na niego inaczej, oczy jej lśniły, uśmiechała się i z lekko sarkastycznej stawała się słodka jak ciasteczko. Teraz mogła wcisnąć się pod jego ramię, co zrobiła. Chwyciła go też za rękę. Bo mogła.
- Nie musisz się już o niego martwić - zwróciła się do Wolfa - naprawdę, co by się nie działo, będzie dobrze. Przypilnuje żeby brał leki, a w razie czego, jestem przeszkolona z tego co robić przy atakach. Nic mu się przy mnie nie stanie.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- No to powinniście wysłać aktualizację i wystarczy słowna - uśmiechnął się krzywo ale zaśmiał się nosem. Może Milly należało traktować jak kumpla, nie kobietę.
- Chociaż możecie wysłać zdjęcie będę miał co pokazać chłopakom - też zaczął żartować zamiast się denerwować.
- Nie będzie to konieczne, po to to zdjęcie - Max uśmiechnął się tylko niewinnie wskazując na zdjęcie na stole - Milly już uprzedziła twój ruch i przygotowała kopie.
- Zakładacie nowe stado przepraszam? - Wolf spojrzał na tą klejącą się parę do siebie. Bo uczucia nie szły tylko od strony, kobiety Max także patrzył na nią specyficznie.
- Chcę być wujkiem chrzestnym w takim razie - dodał.
- Nie jesteś trochę za stary? - zakpił Max, aż dostał kuksańca od Wolfa - no dobra, dam ci znać, tylko sobie notatniczek przygotuj bo musisz wcisnąć między aktualne plany.
Obydwaj prychnęli śmiechem, rozbawieni się nawzajem tym absurdalną rozmową.
- Dobra wy moje robaczki, sytuacja wygląda tak... wszystkiego dobrego wam życzę. Cieszę się, że macie się obydwoje lepiej. A ty masz mi się meldować - spojrzał rzeczowo na Maxsa - martwiłem się o ciebie, zresztą wszyscy się martwią.
- Powinniście się martwić o Leo - zauważył Max. Zdecydowanie spoważnieli - jak Rico?
- Leo ma szczęście i tak jak ty związał się z lekarką. Wyliże się - machnął dłonią będąc spokojny - a Rico z tego co wiem mi mówił jest dobrze, niedługo wypiszą go ze szpitala. On zawsze się wylizuje.
- Powinienem do niego zadzwonić - powiedział po chwili Max.
- Chociaż możecie wysłać zdjęcie będę miał co pokazać chłopakom - też zaczął żartować zamiast się denerwować.
- Nie będzie to konieczne, po to to zdjęcie - Max uśmiechnął się tylko niewinnie wskazując na zdjęcie na stole - Milly już uprzedziła twój ruch i przygotowała kopie.
- Zakładacie nowe stado przepraszam? - Wolf spojrzał na tą klejącą się parę do siebie. Bo uczucia nie szły tylko od strony, kobiety Max także patrzył na nią specyficznie.
- Chcę być wujkiem chrzestnym w takim razie - dodał.
- Nie jesteś trochę za stary? - zakpił Max, aż dostał kuksańca od Wolfa - no dobra, dam ci znać, tylko sobie notatniczek przygotuj bo musisz wcisnąć między aktualne plany.
Obydwaj prychnęli śmiechem, rozbawieni się nawzajem tym absurdalną rozmową.
- Dobra wy moje robaczki, sytuacja wygląda tak... wszystkiego dobrego wam życzę. Cieszę się, że macie się obydwoje lepiej. A ty masz mi się meldować - spojrzał rzeczowo na Maxsa - martwiłem się o ciebie, zresztą wszyscy się martwią.
- Powinniście się martwić o Leo - zauważył Max. Zdecydowanie spoważnieli - jak Rico?
- Leo ma szczęście i tak jak ty związał się z lekarką. Wyliże się - machnął dłonią będąc spokojny - a Rico z tego co wiem mi mówił jest dobrze, niedługo wypiszą go ze szpitala. On zawsze się wylizuje.
- Powinienem do niego zadzwonić - powiedział po chwili Max.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- No jasne! Już nawet mamy małe stado - Milly zgarnęła spod stolika Monicę i Chandlera i przytuliła je do piersi.
- Którą wybierasz? Śmiało, możesz być wujkiem chrzestnym - zaśmiała się.
- O Leo nie ma co się martwić, już Maddie się nim zajmie, w końcu to moja siostra, wie co robi. Jest lepsza niż ja, ja jestem tylko ratownikiem.
Kiedy Milly trzymała na rękach świnki przyszedł do niej Bolt i położył jej łapę na kolanie. Zaczął wąchać w powietrzu, aż w końcu przysunął pysk do zwierzątek i zaczął trącać je nosem, a potem lizać. Inna sprawa, że język miał wielki jak cała świnka. Mimo to prosiaczkom chyba się podobało. Bolt był delikatny i zachowywał się wobec nich bardzo czule, trochę jak wobec szczeniaków. Może chciał zostać ich mamusią.
- No dobra, ale Greg... Nie powiedziałeś nam co ustaliłeś. Czy Max zostaje? Co będzie robił? Rano nie wiedziałaś co da się zrobić, to znaczy nie do końca. Ustaliłeś coś? Konkretnie?
- Którą wybierasz? Śmiało, możesz być wujkiem chrzestnym - zaśmiała się.
- O Leo nie ma co się martwić, już Maddie się nim zajmie, w końcu to moja siostra, wie co robi. Jest lepsza niż ja, ja jestem tylko ratownikiem.
Kiedy Milly trzymała na rękach świnki przyszedł do niej Bolt i położył jej łapę na kolanie. Zaczął wąchać w powietrzu, aż w końcu przysunął pysk do zwierzątek i zaczął trącać je nosem, a potem lizać. Inna sprawa, że język miał wielki jak cała świnka. Mimo to prosiaczkom chyba się podobało. Bolt był delikatny i zachowywał się wobec nich bardzo czule, trochę jak wobec szczeniaków. Może chciał zostać ich mamusią.
- No dobra, ale Greg... Nie powiedziałeś nam co ustaliłeś. Czy Max zostaje? Co będzie robił? Rano nie wiedziałaś co da się zrobić, to znaczy nie do końca. Ustaliłeś coś? Konkretnie?
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Mówiłem o nieco innym - prychnął. Max zmierzył go zakłopotanym wzrokiem, nie żeby jakoś bardzo myśleli o tym te kilka godzin wcześniej. Ale bez przesady.
- Ale obydwie wiecie jak ratować ludzi - powiedział z szacunkiem - to wiele. A na pewno przydaje się kiedy jest się tak poranionym jak Leonard.
- Tak zostajesz Mac - żołnierz zdecydowanie i widocznie odetchnął jakby ktoś spuścił z niego powietrze.
- Po pierwsze zaskakująca sytuacja ale mamy za mało szkoleniowców od psów, ale co więcej mamy za mało paramedyków. Zrobimy więc dobry biznes, nadal będziesz zajmował się szkoleniem psów, obejmują się podstawowe testy sprawnościowe, a dodatkowo będziesz szkolić z zakresy paramedyki na polu bitewnym.
- Ha! Tak! - widać było że Max ucieszył się z tych wieści, aż zwinął dłonie w pięść.
- Dzięki - powiedział do Wolfa.
- Nie ma sprawy - wzruszył ramionami i lekko klepnął się w ramię ze znakiem watahy. - do ostatniego boju, jakikolwiek by nie był.
- Do ostatniego! - odpowiedział mu Max także wykonując ten sam gest co on.
- Ale obydwie wiecie jak ratować ludzi - powiedział z szacunkiem - to wiele. A na pewno przydaje się kiedy jest się tak poranionym jak Leonard.
- Tak zostajesz Mac - żołnierz zdecydowanie i widocznie odetchnął jakby ktoś spuścił z niego powietrze.
- Po pierwsze zaskakująca sytuacja ale mamy za mało szkoleniowców od psów, ale co więcej mamy za mało paramedyków. Zrobimy więc dobry biznes, nadal będziesz zajmował się szkoleniem psów, obejmują się podstawowe testy sprawnościowe, a dodatkowo będziesz szkolić z zakresy paramedyki na polu bitewnym.
- Ha! Tak! - widać było że Max ucieszył się z tych wieści, aż zwinął dłonie w pięść.
- Dzięki - powiedział do Wolfa.
- Nie ma sprawy - wzruszył ramionami i lekko klepnął się w ramię ze znakiem watahy. - do ostatniego boju, jakikolwiek by nie był.
- Do ostatniego! - odpowiedział mu Max także wykonując ten sam gest co on.