[Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Gniewko dużo szczeka czy warczy ale to łagodny pies. Wiesz w typie zaczepno - obronnego, on zaczepia ty go bronisz - zaśmiała się życzliwie.
- Na pewno jakoś się dogadają. Ale jest jedna rzecz o której powinnam ci powiedzieć.. Gniewko śpi ze mną. Znaczy zasypia w nogach i obawiam się, że teraz także będzie chciał. Tak wspierał mnie kiedy było mi smutno.
- Chodźmy obejrzeć filiżanki! - rzuciła wstając z kanapy. Pociągnęła go za rękę w stronę części budynku gdzie widać było wystawkę. Hope rozejrzała się z energią na boki i nową radością. Przez chwilę przyglądała się filiżanką, wyszukując z motywem najbardziej pasującym do nich.
- Aa.. może byśmy - odwróciła się do niego - kupili coś dla Twoich rodziców? No wiesz żeby nie iść z pustymi rękami.
- Na pewno jakoś się dogadają. Ale jest jedna rzecz o której powinnam ci powiedzieć.. Gniewko śpi ze mną. Znaczy zasypia w nogach i obawiam się, że teraz także będzie chciał. Tak wspierał mnie kiedy było mi smutno.
- Chodźmy obejrzeć filiżanki! - rzuciła wstając z kanapy. Pociągnęła go za rękę w stronę części budynku gdzie widać było wystawkę. Hope rozejrzała się z energią na boki i nową radością. Przez chwilę przyglądała się filiżanką, wyszukując z motywem najbardziej pasującym do nich.
- Aa.. może byśmy - odwróciła się do niego - kupili coś dla Twoich rodziców? No wiesz żeby nie iść z pustymi rękami.
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
Zaśmiał się po raz kolejny, szczerze i z przekonaniem.
- Tego określenia nie znałem.
- To nie jest problem, Gwennie sypia albo w hamaku, albo ze mną. Jak jest ciepło to na balkonie, ale głównie jednak w łóżku. Trochę zajęła twoje miejsce, bo lubi spać na poduszce obok, ale będzie musiała się odzwyczaić. Gniewko może z nami spokojnie spać. Nie kopię przez sen - nadal, więc nie masz co się bać. Mówisz o spaniu z Gniewkiem jakby to było coś złego, jakbyś się bała mojej reakcji. Nie musisz się bać, nawet jeśli coś będzie problemem, to znajdziemy kompromis - zapewnił ją.
Kiedy został pociągnięty od razu wstał i poszedł za Hope.
- Hmmm... Może wybierzemy coś co będzie połączeniem nowoczesności z tradycją? Na przykład te - wskazał na turkusowe filiżanki z biały wzór, ze złotym rantem, podstawą i uszkiem. Will bardzo lubił złoty kolor we wszystkich ciepłych odcieniach.
- Jasne, że możemy kupić coś dla rodziców! Jakieś pomysły?
- Tego określenia nie znałem.
- To nie jest problem, Gwennie sypia albo w hamaku, albo ze mną. Jak jest ciepło to na balkonie, ale głównie jednak w łóżku. Trochę zajęła twoje miejsce, bo lubi spać na poduszce obok, ale będzie musiała się odzwyczaić. Gniewko może z nami spokojnie spać. Nie kopię przez sen - nadal, więc nie masz co się bać. Mówisz o spaniu z Gniewkiem jakby to było coś złego, jakbyś się bała mojej reakcji. Nie musisz się bać, nawet jeśli coś będzie problemem, to znajdziemy kompromis - zapewnił ją.
Kiedy został pociągnięty od razu wstał i poszedł za Hope.
- Hmmm... Może wybierzemy coś co będzie połączeniem nowoczesności z tradycją? Na przykład te - wskazał na turkusowe filiżanki z biały wzór, ze złotym rantem, podstawą i uszkiem. Will bardzo lubił złoty kolor we wszystkich ciepłych odcieniach.
- Jasne, że możemy kupić coś dla rodziców! Jakieś pomysły?
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Są ładne - przyznała rację Willowi - ale może te?
- Wyszukała filiżankę białą i czarną ze złotym ozdobnikiem. Klasyczna czerń i biel i twój złoty motyw.
Zaraz jednak dalej rozpoczęła się rozglądać. Nie była przekonana co do nich najlepiej będzie pasować.
- Te masz z kotkami.. też zabawne - wskazała
Kiedy zaczęli rozmawiać o rodzicach Willa, Hope zmarszczyła nos.
- To zależy co lubią? - spojrzała pytająco na mężczyznę.
- Może jakąś herbatę? - zastanowiła się - ee to tak zwyczajnie.
Rozejrzała się chwilę, to był poważny problem prezent nie mógł być zbyt zwyczajny ani udziwniony. Chciała wypaść na miłą osobę, ale też nie przesadzać ze słodkością.
- Może herbatę ale taką wiesz... która się rozkłada jak kwiat? - gestykulowała spoglądając na Willa.
- Wyszukała filiżankę białą i czarną ze złotym ozdobnikiem. Klasyczna czerń i biel i twój złoty motyw.
Zaraz jednak dalej rozpoczęła się rozglądać. Nie była przekonana co do nich najlepiej będzie pasować.
- Te masz z kotkami.. też zabawne - wskazała
Kiedy zaczęli rozmawiać o rodzicach Willa, Hope zmarszczyła nos.
- To zależy co lubią? - spojrzała pytająco na mężczyznę.
- Może jakąś herbatę? - zastanowiła się - ee to tak zwyczajnie.
Rozejrzała się chwilę, to był poważny problem prezent nie mógł być zbyt zwyczajny ani udziwniony. Chciała wypaść na miłą osobę, ale też nie przesadzać ze słodkością.
- Może herbatę ale taką wiesz... która się rozkłada jak kwiat? - gestykulowała spoglądając na Willa.
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Wolałbym żeby były identyczne, wtedy nie ma "moja", "twoja", tylko zawsze nasza, nie będziemy wiedzieli kto poprzednio pił z której. A może te - wskazał na filiżanki stojące w głębi witryny. Były to większe filiżanki, rozmiarem bardziej przypominające średni kubek. Miały granatową, emaliowaną powierzchnię, a na niej namalowane złotem gałązki i maleńkimi łezkami na końcach. Były bardzo misternie wykonane. Spodek miał złoty środek, a on od niego odchodziły gałązki, ostatecznie tworząc jakby motyw słońca lub gwiazdy. Filiżanka miała złote wnętrze i uszko. Willowi bardzo się spodobały, ale nie wiedział co na to Hope.
- Co lubią moi rodzice. Hmmm... Mama lubi pić herbatę z dzbanuszka, tata woli kawę. Może dla kompromisu, dzbanuszek i dwie filiżanki, bez kawy, czy herbaty. Tak, żeby wieczorem mogli sobie usiąść i popijać ciepłe napoje. Albo zamiast herbaty, gorącą czekoladę.
- Co lubią moi rodzice. Hmmm... Mama lubi pić herbatę z dzbanuszka, tata woli kawę. Może dla kompromisu, dzbanuszek i dwie filiżanki, bez kawy, czy herbaty. Tak, żeby wieczorem mogli sobie usiąść i popijać ciepłe napoje. Albo zamiast herbaty, gorącą czekoladę.
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Dobrze, niech będzie - powiedziała po chwili - podobają mi się.
Były ładne to trzeba było przyznać. Nie mniej żeby je dobrze zobaczyć Hope stanęła aż na palcach, wyciągając szyję do góry. Przyjrzała się im uważnie. Motyw złotych zdobień był zrobiony naprawdę dobrze, jej kojarzył się z gwiazdami, albo faktycznie kwiatami. Ta możliwość wielu interpretacji jednego malunku była ciekawa. Dlatego właśnie na nią się ostatecznie zdecydowała.
- Weźmiemy ją! - zdecydowała spoglądając na Willa.
- Dobrze zatem poszukajmy coś dla twoich rodziców. Może to - ściągnęła z półki dzbanek gdzie na białym tle ktoś namalował krzaki borówki zaś na pokrywce umieścił małego niebieskiego ptaszka.
- Kojarzy mi się z rodzinnym domem - powiedziała - moja babcia taki miała. Ale nie wiem co ty sądzisz?
Były ładne to trzeba było przyznać. Nie mniej żeby je dobrze zobaczyć Hope stanęła aż na palcach, wyciągając szyję do góry. Przyjrzała się im uważnie. Motyw złotych zdobień był zrobiony naprawdę dobrze, jej kojarzył się z gwiazdami, albo faktycznie kwiatami. Ta możliwość wielu interpretacji jednego malunku była ciekawa. Dlatego właśnie na nią się ostatecznie zdecydowała.
- Weźmiemy ją! - zdecydowała spoglądając na Willa.
- Dobrze zatem poszukajmy coś dla twoich rodziców. Może to - ściągnęła z półki dzbanek gdzie na białym tle ktoś namalował krzaki borówki zaś na pokrywce umieścił małego niebieskiego ptaszka.
- Kojarzy mi się z rodzinnym domem - powiedziała - moja babcia taki miała. Ale nie wiem co ty sądzisz?
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Więc te! - powiedział i sięgnął po filiżanki. Bardzo mu się podobały, wiedział, że będzie z nich zadowolony.
- Ten dzbanek jest przepiękny. Mamie na pewno się spodoba. I są do niego filiżanki. Oboje się ucieszą i na pewno będą korzystać.
Ucieszył się z wyboru Hope. Miała dobry gust, wybrała idealnie. Zdjął wszystkie rzeczy i podszedł do kasy. Przemiła dziewczyna zapakowała im wszystko w śliczne pudełka i torby. Will zapłacił i wrócili do stolika.
- Widzisz, rodzice będą zadowoleni i na pewno cię polubią. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dopijemy kawę i co dalej? Masz jakiś niecny plan?
- Ten dzbanek jest przepiękny. Mamie na pewno się spodoba. I są do niego filiżanki. Oboje się ucieszą i na pewno będą korzystać.
Ucieszył się z wyboru Hope. Miała dobry gust, wybrała idealnie. Zdjął wszystkie rzeczy i podszedł do kasy. Przemiła dziewczyna zapakowała im wszystko w śliczne pudełka i torby. Will zapłacił i wrócili do stolika.
- Widzisz, rodzice będą zadowoleni i na pewno cię polubią. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dopijemy kawę i co dalej? Masz jakiś niecny plan?
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
Dziewczyna uśmiechnęła się , kiedy i Willowi się spodobał prezent. Naprawdę chciała zrobić dobre wrażenie, żeby ją polubili, żeby poczuła się dobrze.
- Tego będziemy się trzymać - powiedziała spoglądając na zapakowane rzeczy - będzie miło i fajnie.
Faktycznie dopili kawę bo tu nie pozostawało nic innego. Kiedy zapytał co dalej chwilę milczała. Widać było że zastanawiała się, bo istotnie tak było. Dwie różne osobowości biły się o to która powinna się teraz wypowiedzieć.
- Może pójdziemy do kina? - zapytała - dawno nie byliśmy, a po drodze możemy wskoczyć po kilka rzeczy. Skoro mam się do ciebie sprowadzić, to zacznę od kilku drobiazgów. Niech w twojej szafie znajdzie się coś co będę nosić. Z czasem dowiozę resztę. Zresztą większość garderoby się pozbyłam - dodała lekko krzywiąc się - więc może warto unowocześnić to co mam i zmienić niego stylu. W końcu nie jestem już studentką, a pracownikiem biurowym w lecznicy.
Nagle odezwał się jej telefon, najwyraźniej przyszedł sms którego odczytała.
- Poczekaj chwilę - poprosiła - muszę odebrać to z pracy.
Odeszła kawałek i chwilę rozmawiała, wychodząc przed kawiarnię. Kiedy szła do stolika zmarszczyła brwi, chowając telefon do torebki.
- To co do kina i po zakupy? - zapytała rozchmurzając się i spoglądając na Willa.
- Tego będziemy się trzymać - powiedziała spoglądając na zapakowane rzeczy - będzie miło i fajnie.
Faktycznie dopili kawę bo tu nie pozostawało nic innego. Kiedy zapytał co dalej chwilę milczała. Widać było że zastanawiała się, bo istotnie tak było. Dwie różne osobowości biły się o to która powinna się teraz wypowiedzieć.
- Może pójdziemy do kina? - zapytała - dawno nie byliśmy, a po drodze możemy wskoczyć po kilka rzeczy. Skoro mam się do ciebie sprowadzić, to zacznę od kilku drobiazgów. Niech w twojej szafie znajdzie się coś co będę nosić. Z czasem dowiozę resztę. Zresztą większość garderoby się pozbyłam - dodała lekko krzywiąc się - więc może warto unowocześnić to co mam i zmienić niego stylu. W końcu nie jestem już studentką, a pracownikiem biurowym w lecznicy.
Nagle odezwał się jej telefon, najwyraźniej przyszedł sms którego odczytała.
- Poczekaj chwilę - poprosiła - muszę odebrać to z pracy.
Odeszła kawałek i chwilę rozmawiała, wychodząc przed kawiarnię. Kiedy szła do stolika zmarszczyła brwi, chowając telefon do torebki.
- To co do kina i po zakupy? - zapytała rozchmurzając się i spoglądając na Willa.
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Kto dzwonił? - zapytał - Jeśli mogę wiedzieć.
- Ja proponuję najpierw zakupy, a potem kino. Jeśli starczy czasu. Jeśli będzie późno pojedziemy tylko zajrzeć do zwierzaków, a potem do rodziców.
Nigdy nie był z Hope na zakupach bo, rzecz jasna, nie mogli się razem pokazywać. Z resztą wielu zwykłych rzeczy nie mogli robić razem. Jeździć do kina, chodzić do teatru, na proste zakupy, nie kupowali razem dekoracji do mieszkania, ani nowych mebli, czy rzeczy potrzebnych kobiecie. Will nie był typowym facetem, dbał o siebie, chodził do fryzjera i kupować sobie ubrania. Lubił chodzić po sklepach. Sam dekorował sobie dom, znajdował poduszki, sztućce, talerze, pościel. Wszystko musiało być takie jak on chciał, więc chadzał w różne miejsca i odnajdywał oryginalne przedmioty. Dlatego też nie przerażały go zakupy z Hope. Wręcz było mu miło, że chciała na nie z nim iść.
- To co, wiesz dokąd chcesz jechać? Jakieś konkretne centrum handlowe? Sklep?
- Ja proponuję najpierw zakupy, a potem kino. Jeśli starczy czasu. Jeśli będzie późno pojedziemy tylko zajrzeć do zwierzaków, a potem do rodziców.
Nigdy nie był z Hope na zakupach bo, rzecz jasna, nie mogli się razem pokazywać. Z resztą wielu zwykłych rzeczy nie mogli robić razem. Jeździć do kina, chodzić do teatru, na proste zakupy, nie kupowali razem dekoracji do mieszkania, ani nowych mebli, czy rzeczy potrzebnych kobiecie. Will nie był typowym facetem, dbał o siebie, chodził do fryzjera i kupować sobie ubrania. Lubił chodzić po sklepach. Sam dekorował sobie dom, znajdował poduszki, sztućce, talerze, pościel. Wszystko musiało być takie jak on chciał, więc chadzał w różne miejsca i odnajdywał oryginalne przedmioty. Dlatego też nie przerażały go zakupy z Hope. Wręcz było mu miło, że chciała na nie z nim iść.
- To co, wiesz dokąd chcesz jechać? Jakieś konkretne centrum handlowe? Sklep?
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Bjorn - powiedziała bez ogródek - jednak pozbyliśmy się lekarza od małych zwierzaków. Alice podpisała z inną lecznicą umowę ostatecznie. Będziemy musieli coś wymyśleć no cóż.... życie - wzruszyła ramionami.
Chociażby Willa bardzo chciał nie mógł za wiele zrobić w takim przypadku.
- Bjorn chcę utrzymać poziom usług w swojej firmie, więc po studiach od razu niekoniecznie kogoś chce. Nie żeby nie wspierał nowych lekarzy, ale stara się wtedy żeby w zespole był jeden doświadczony wet i drugi uczący się. Rozsądne rozwiązanie. A jeśli jest doświadczony jak ty, dostajesz asystę technika tylko.
- Coś będziemy musieli wymyśleć - dodała ostatecznie.
- Wiesz co nie mam konkretnej sieci i miejsca. Możemy pojechać do najbliższego sklepu, a jak mi się nie spodoba to dalej. Zobaczymy jak wyjdzie w praniu, jak zejdzie nam więcej to pojedziemy do twojej rodziny, jak zostanie to do kina.
Chociażby Willa bardzo chciał nie mógł za wiele zrobić w takim przypadku.
- Bjorn chcę utrzymać poziom usług w swojej firmie, więc po studiach od razu niekoniecznie kogoś chce. Nie żeby nie wspierał nowych lekarzy, ale stara się wtedy żeby w zespole był jeden doświadczony wet i drugi uczący się. Rozsądne rozwiązanie. A jeśli jest doświadczony jak ty, dostajesz asystę technika tylko.
- Coś będziemy musieli wymyśleć - dodała ostatecznie.
- Wiesz co nie mam konkretnej sieci i miejsca. Możemy pojechać do najbliższego sklepu, a jak mi się nie spodoba to dalej. Zobaczymy jak wyjdzie w praniu, jak zejdzie nam więcej to pojedziemy do twojej rodziny, jak zostanie to do kina.
Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.
- Hmmm... Poradzicie sobie. Weterynarzy jest wielu. Jeśli ktoś nie chce pracować, no to cóż. Ale jest sporo dobrych wetów.
Nie wiedział co więcej mógłby powiedzieć. Czasami ludzie odchodzili, przenosili się, wyjeżdżali takie było życie.
- No dobra, zawiozę cię w miejsce, które dobrze znam - uśmiechnął się tajemniczo. Potem wstał od stołu i pomógł wstać Hope. Zapłacił i ruszyli spacerem do samochodu.
Wyjechali z centrum, niestety godzina była taka, że stali w korkach. Kiedy Will nie musiał trzymać kierownicy obiema rękami trzymał Hope za dłoń. W końcu udało im się dotrzeć do bardzo nowoczesnego centrum handlowego. Wjechali na parking, a kiedy wysiedli Will poprowadził ją do środka. Szybko znaleźli się w dwupoziomowym butiku, na dole były ubrania, buty, torebki, wszystko dla kobiet, góra należała do mężczyzn, stąd Will znał ten sklep.
- To gdzie najpierw? Sukienki, buty, koszule, bielizna? - ostatnie słowo celowo wypowiedział mocniej i uśmiechnął się zawadiacko.
Nie wiedział co więcej mógłby powiedzieć. Czasami ludzie odchodzili, przenosili się, wyjeżdżali takie było życie.
- No dobra, zawiozę cię w miejsce, które dobrze znam - uśmiechnął się tajemniczo. Potem wstał od stołu i pomógł wstać Hope. Zapłacił i ruszyli spacerem do samochodu.
Wyjechali z centrum, niestety godzina była taka, że stali w korkach. Kiedy Will nie musiał trzymać kierownicy obiema rękami trzymał Hope za dłoń. W końcu udało im się dotrzeć do bardzo nowoczesnego centrum handlowego. Wjechali na parking, a kiedy wysiedli Will poprowadził ją do środka. Szybko znaleźli się w dwupoziomowym butiku, na dole były ubrania, buty, torebki, wszystko dla kobiet, góra należała do mężczyzn, stąd Will znał ten sklep.
- To gdzie najpierw? Sukienki, buty, koszule, bielizna? - ostatnie słowo celowo wypowiedział mocniej i uśmiechnął się zawadiacko.