- Tak - pokiwał głową - zwykle ja przejmowałem wtedy kontrolę nad tą sytuacją, ale akurat wtedy mieliśmy spotkanie w sztabie. Nawet nie wiedziałem, że coś się wydarzyło. Ale masz rację, jak go się zmusza to szybciej uzyskasz złość niż posłuszeństwo.
- Dobrze że o tym rozmawialiście. Macie czas ile trzeba, jesteście młodzi i słusznie że Leo zaczął od terapii. To dużo zmienia, sam przechodziłem w swoim życiu ich wiele. Musimy dbać o swoje zdrowie psychiczne tak samo jak o każdą rzecz. A w wojsku łatwo dostać na głowę. Przechodzi się ciężki trening psychiczny a potem... zresztą co ja będę się rozgadywał wszystko wiesz sama najlepiej.
Miło jednak było usłyszeć że być może będą mieli dzieci. Byli wspaniałymi młodymi ludźmi. Wiele przeszli ale teraz cała historia pisała się na nowo.
- No.. zobaczymy czy coś jeszcze się uda wbić w ten zakupy łeb - zaśmiał się.
Tymczasem do kawiarni podchodziły, rozmawiające ze sobą żywo dwie dziewczyny. Gregory zauważył je kątem oka.
- Wybacz zagadaliśmy się, będę się zwijał bo córki już są jak widzę, ale jeśli cokolwiek będziecie potrzebować, to śmiało dzwońcie. Jeśli to nie problem z chęcią was kiedyś odwiedzę. Ja zapłacę - uniósł dłoń na powitanie do swoich córek i sam ruszył aby uregulować rachunek. Młode kobiety przeszły przez ulicę zatrzymując się kawałek od stolika. Dopiero wtedy Naomi podeszła bliżej przyglądając się rozmówczyni ojca.
- O mój boże, Madison! - przecież znały się z pracy. Lekarka miała na sobie kombinezon z lekkiego materiału w oliwkowym kolorze oraz złote kolczyki i biżuterię. Podeszła by się z nią uściskać.
- O ja ale zbieg okoliczności! To moja siostra Linda. To moja koleżanka z pracy, pediatra.
Druga z dziewczyn chowała twarz pod szerokim rondem kapelusza, miała spódniczkę w kwiatki i jasną bluzkę oraz duże modne okulary.
- Cześć - Linda pomachała jej dłonią na powitanie.
[Kawiarnia La Costa, centrum Tro] Nietypowa prośba.
Re: [Kawiarnia La Costa, centrum Tro] Nietypowa prośba.
- Jasne, ja też będę lecieć. Powinnam wracać do Leo. Jak go znam łazi po mieszkaniu i to bez kul. Wiecznie się wierci i nie może usiedzieć na miejscu. Muszę go pilnować - uśmiechnęła się.
- Ooo - nagle zobaczyła stojącą nieopodal Naomi. Jeszcze raz uśmiechnęła się łagodnie, wstała i objęła ją czule.
- No widzisz, świat jest mały. Poznałam twojego tatę. Jak się okazuje był dowódcą mojego narzeczonego. Masz fantastycznego ojca.
Spotkanie właściwie dobiegło końca. Maddie pożegnała się z Wolfem przytulając go na do widzenia. Podobnie z robiła z Naomi, a Lindę grzecznie pozdrowiła.
- Gdyby coś, dzwoń, odzywaj się. I dawaj znać, jak sprawy z Mieszkaniem dla Maxa. Na razie zamieszka u nas. Będzie dobrze - kąciki jej ust uniosły się. Zabrała swoją torebkę i ruszyła do samochodu.
- Ooo - nagle zobaczyła stojącą nieopodal Naomi. Jeszcze raz uśmiechnęła się łagodnie, wstała i objęła ją czule.
- No widzisz, świat jest mały. Poznałam twojego tatę. Jak się okazuje był dowódcą mojego narzeczonego. Masz fantastycznego ojca.
Spotkanie właściwie dobiegło końca. Maddie pożegnała się z Wolfem przytulając go na do widzenia. Podobnie z robiła z Naomi, a Lindę grzecznie pozdrowiła.
- Gdyby coś, dzwoń, odzywaj się. I dawaj znać, jak sprawy z Mieszkaniem dla Maxa. Na razie zamieszka u nas. Będzie dobrze - kąciki jej ust uniosły się. Zabrała swoją torebkę i ruszyła do samochodu.
Re: [Kawiarnia La Costa, centrum Tro] Nietypowa prośba.
- Mówiłam kiedyś że mam tatę w wojsku, ano ale widzisz - zaśmiała się życzliwie - dziękuję. Wiem o tym.
- Obie wiemy- wtrąciła się jej siostra śmiejąc wesoło.
Potem wszyscy się pożegnali.
- Jasne, dam znać - zapewnił ją żołnierz - i vice versa.
- Do zobaczenia w pracy! - pomachała jej Noami.
Kiedy się pożegnali kobiety chwyciły mężczyznę pod rękę prowadząc go w dół ulicy do zaparkowanego samochodu.
- No więc tatik nie będziesz zwiedzać mieszkań - powiedziała rzeczowo Noami wsiadając za kierownicę.
- Nie? Ale przecież się umawialiśmy... ubrałem się specjalnie normalne - Gregory wskazał na swój strój.
- Dziwnie wyglądasz - Odezwała się młodsza z sióstr - jak nie ty.
- No co ty nie powiesz Li - odwrócił się do córki siedzącej za nią i zaczepił ją palcem w nos.
- Przywykniesz tatik - Noami włączyła silnik i wycofała się - znalazłyśmy ci niewielkie mieszkanie w spokojnej dzielnicy.
- Apartamentowiec dokładnie - znów odezwała się z tyły Linda.
- Ale.. - Gregory zaprotestował.
- Czekaj.. czekaj... ty byś szukał i pewnie kiwał głową, potem by była kwestia estetyki, mebli do czego totalnie nie masz głowy. Nigdy nie miałeś i zajęłoby to miesiące. A chcemy żebyś mieszkał już wmieście. Znamy cię trochę tato. Czas żebyś wreszcie z nami był, w mieście bez wyjazdów. Mieszkanie już jest umeblowane, znajduje się dość blisko fortu gdybyś chciał podjechać i w miarę blisko ode mnie.
- I małym pokojem dodatkowym, żebym mogła czasami wpadać jak mam dłuższe przerwy - odezwała się Linda - jak będziesz czuł się sam to napisz, wpadnę ze studiów. Chcemy żebyś czuł się dobrze, ale wiemy jak to jest jak wracałeś dotąd na dłuższy czas. W razie czego któraś z nas wpadnie do ciebie, gdybyś sobie nie radził.
Dziewczyna przechyliła się i pocałowała tatę w policzek. Georg nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Czyli zostałem przegłosowany?
- Tak! - odezwały się obydwie kobiety jednocześnie.
- To było jakieś nie jawne głosowanie po nocy! - powiedział żywo udając złego.
- Ale każda z nas była na tak. Demokracja tatik wygrywa! - zaśmiała się Lidia z tyłu samochodu.
- Na pewno ci się spodoba - dodała Noami z łagodnym uśmiechem.
- Ale najpierw dziewczyny - odezwał się do nich zdejmując ze swojego ramienia kotkę - jedziemy do weterynarza i sklepu zoologicznego. Poznajcie Cookie.
- Obie wiemy- wtrąciła się jej siostra śmiejąc wesoło.
Potem wszyscy się pożegnali.
- Jasne, dam znać - zapewnił ją żołnierz - i vice versa.
- Do zobaczenia w pracy! - pomachała jej Noami.
Kiedy się pożegnali kobiety chwyciły mężczyznę pod rękę prowadząc go w dół ulicy do zaparkowanego samochodu.
- No więc tatik nie będziesz zwiedzać mieszkań - powiedziała rzeczowo Noami wsiadając za kierownicę.
- Nie? Ale przecież się umawialiśmy... ubrałem się specjalnie normalne - Gregory wskazał na swój strój.
- Dziwnie wyglądasz - Odezwała się młodsza z sióstr - jak nie ty.
- No co ty nie powiesz Li - odwrócił się do córki siedzącej za nią i zaczepił ją palcem w nos.
- Przywykniesz tatik - Noami włączyła silnik i wycofała się - znalazłyśmy ci niewielkie mieszkanie w spokojnej dzielnicy.
- Apartamentowiec dokładnie - znów odezwała się z tyły Linda.
- Ale.. - Gregory zaprotestował.
- Czekaj.. czekaj... ty byś szukał i pewnie kiwał głową, potem by była kwestia estetyki, mebli do czego totalnie nie masz głowy. Nigdy nie miałeś i zajęłoby to miesiące. A chcemy żebyś mieszkał już wmieście. Znamy cię trochę tato. Czas żebyś wreszcie z nami był, w mieście bez wyjazdów. Mieszkanie już jest umeblowane, znajduje się dość blisko fortu gdybyś chciał podjechać i w miarę blisko ode mnie.
- I małym pokojem dodatkowym, żebym mogła czasami wpadać jak mam dłuższe przerwy - odezwała się Linda - jak będziesz czuł się sam to napisz, wpadnę ze studiów. Chcemy żebyś czuł się dobrze, ale wiemy jak to jest jak wracałeś dotąd na dłuższy czas. W razie czego któraś z nas wpadnie do ciebie, gdybyś sobie nie radził.
Dziewczyna przechyliła się i pocałowała tatę w policzek. Georg nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Czyli zostałem przegłosowany?
- Tak! - odezwały się obydwie kobiety jednocześnie.
- To było jakieś nie jawne głosowanie po nocy! - powiedział żywo udając złego.
- Ale każda z nas była na tak. Demokracja tatik wygrywa! - zaśmiała się Lidia z tyłu samochodu.
- Na pewno ci się spodoba - dodała Noami z łagodnym uśmiechem.
- Ale najpierw dziewczyny - odezwał się do nich zdejmując ze swojego ramienia kotkę - jedziemy do weterynarza i sklepu zoologicznego. Poznajcie Cookie.