[Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
[Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
Elegandzki nowoczesny samochód w odcieniu lściącego grafitu wjechał na podjazd willi. Mimo że było to centrum miasta, całe osiedłe składało się z nowoczesnych domów z ogrodem do okoła, oraz wysokimi płotami. Tak zwane osiedle wysokiej klasy. Tu mieszkali bogaci lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy, prezeci firm, czy muzycy. Connor mieszkał tu od dość dawna długo przed tym jak poznał Scarlett. Kupił tu do głównie dlatego że chciała tu mieszkać jego poprzednia narzeczona. To był długi związek, chódź Connor szybko się z nią zaręczył. Był porywczy, szedł za głosem serca i ugrzązł w związku pełnym napięć i braku zrozumienia na 7 lat. Ostatecznie jego była zabrała mu czas ,pieniądze i dorobiła rogi. Spażył się więc na tym na tyle, że już przy kolejnych związkach podchodził do wszystkiego na chłodno. Ale po dwóch latach związku z Scarlett sam zapropnował żeby zamieszkali razem. Nowoczesnym dom był piętrowy, z pięknym tarasem wychodzącym na zadbany ogród w stylu angielskim. Na stałe w domu pracowała gosposia, imigrantka z Włoch, oraz ogrodnik który dbał o piękno zieleni.
Connor nie wysiadł od razu, zebrał dokumenty z siedzenia obok i siegnał do schowka. Znajdowało się tam małe czerwone pudełeczko. Popatrzył na nie chwilę jak miał zwyczaj od tygodnia, tym razem jednak siegnąl po nie i schował do kieszeni marynarki. Temat zaślubil chodził za nim od długiego już czasu, analizował to na chłodno ,ale serce aż rwało się na myśl że o Scarlett. W końcu chłodny umysł przegrał z uczuciami. Potem jednak wyciągnął je i znów schował, to musiało być coś wyjątkowego, nie może tak poprostu jej to powiedzieć. A może... Znów schował pudełeczko do kieszonki z boku marynarki i szybko wysiadł. Poprawił strój, aby nie był pognieciony i chwycił teczkę. Zamknął samochód i ruszył w stronę drzwi. Już chciał sięgnąć po klucze kiedy drzwi otworzyła się.
- Dzień dobry Panie Goodwin! - gosposia uśmiechnęła się szczerze i cofneła się by mógł wejść do środka - dzisiaj idę trochę wcześniej jak rozmawialiśmy, ale w kuchni jest jedzenie. Pani Scarlett prosiła aby jeszcze nie rozkladać. Polozyłam też w gabinecie listy do Pana. Jutro będę z samego rana- zapewniła i ponieważ Connor kiwnał jej glową na znak zgody ruszyła żywo do wyjścia.
- Jestem Skarbie! - zawołał już do Scarlett. Zgodnie z rutyna ułozył równo zdjęte buty, założył obydwie domowe i ruszył do gabinetu by odgłożyć dokumenty. Sprawa nad którą teraz pracował znajdowała się zawsze na biurku by mógł do niej zajrzeć gdyby miał taką potrzebę. Dopiero wtedy ruszył do salonu.
- O tu jesteś - poszedł do niej by pocałować ją w usta na powitanie. Zaczął luzować krawat by go zdjąć i rozpiąć guzik koszuli.
- Jak minął dzień?- zapytał siadając sobie w fotelu na przeciw kobiety.
Connor nie wysiadł od razu, zebrał dokumenty z siedzenia obok i siegnał do schowka. Znajdowało się tam małe czerwone pudełeczko. Popatrzył na nie chwilę jak miał zwyczaj od tygodnia, tym razem jednak siegnąl po nie i schował do kieszeni marynarki. Temat zaślubil chodził za nim od długiego już czasu, analizował to na chłodno ,ale serce aż rwało się na myśl że o Scarlett. W końcu chłodny umysł przegrał z uczuciami. Potem jednak wyciągnął je i znów schował, to musiało być coś wyjątkowego, nie może tak poprostu jej to powiedzieć. A może... Znów schował pudełeczko do kieszonki z boku marynarki i szybko wysiadł. Poprawił strój, aby nie był pognieciony i chwycił teczkę. Zamknął samochód i ruszył w stronę drzwi. Już chciał sięgnąć po klucze kiedy drzwi otworzyła się.
- Dzień dobry Panie Goodwin! - gosposia uśmiechnęła się szczerze i cofneła się by mógł wejść do środka - dzisiaj idę trochę wcześniej jak rozmawialiśmy, ale w kuchni jest jedzenie. Pani Scarlett prosiła aby jeszcze nie rozkladać. Polozyłam też w gabinecie listy do Pana. Jutro będę z samego rana- zapewniła i ponieważ Connor kiwnał jej glową na znak zgody ruszyła żywo do wyjścia.
- Jestem Skarbie! - zawołał już do Scarlett. Zgodnie z rutyna ułozył równo zdjęte buty, założył obydwie domowe i ruszył do gabinetu by odgłożyć dokumenty. Sprawa nad którą teraz pracował znajdowała się zawsze na biurku by mógł do niej zajrzeć gdyby miał taką potrzebę. Dopiero wtedy ruszył do salonu.
- O tu jesteś - poszedł do niej by pocałować ją w usta na powitanie. Zaczął luzować krawat by go zdjąć i rozpiąć guzik koszuli.
- Jak minął dzień?- zapytał siadając sobie w fotelu na przeciw kobiety.
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
Scarlett zmieniła się przez te lata. Zapuściła włosy, zmieniła ich kolor z wiśniowego na bardziej ognisty, zaczęła się inaczej malować. Jakiś czas temu rzuciła pracę, z ze społem kompletnie się nie dogadywała. Byli krnąbrni, wpływali na jej życie osobiste i zszargali jej nerwy. Ona chciała dla nich jak najlepiej, ale była twardą kobietą, oni mieli wieczne pretensję, nie tylko do niej ale do wszystkich wokoło. Nie słuchali się, robili co chcieli. Tak się nie dało pracować. Ustalili z Connorem że póki co nie będzie pracować, dopóki nie znajdzie czegoś lepszego. Zespołu, czy wokalisty z którym da się normalnie współpracować. Jej system pracy nie narzucał wszystkiego zespołowi, starała się dostosowywać, ale nie dawała sobie wchodzić na głowę. A tak właśnie było. Miała dość.
Tego dnia siedziała w domu ze swoim psem i oglądała telewizję. Wtedy dostała SMS od Shi. Nie odpisała od razu. Chciała pogadać o tym z Connorem. Była jednocześnie podekscytowana i znudzona. Ciągłe siedzenie w domu sprawiało, że trafiał ją szlag.
Katniss zeskoczyła z kanapy jak tylko usłyszała otwieranie drzwi do domu. Od razu wpadł do korytarza ciesząc się jak głupi, ale był na tyle dobrze wychowany, że nie skakał na swojego pana, tylko kręcił się wokół własnej osi i poszczekiwał.
- Heeej! - odkrzyknęła na powitanie mężczyzny.
- Tak, tutaj, zalegam na kanapie i coś mnie trafia. Roznosi mnie energia, ale nie mam co robić.
Dziewczyna powoli wstała z kanapy i podeszła do prawnika. Była od niego dużo, dużo niższa. Scarlett miała jakieś 162 cm. Connor wystawał głową ponad innych. Musiała stanąć na palcach, żeby zarzucić mu ręce na szyję.
- Cześć - przywitała się dużo bardziej spokojnie.
- A co u ciebie? Ciężki dzień?
Tego dnia siedziała w domu ze swoim psem i oglądała telewizję. Wtedy dostała SMS od Shi. Nie odpisała od razu. Chciała pogadać o tym z Connorem. Była jednocześnie podekscytowana i znudzona. Ciągłe siedzenie w domu sprawiało, że trafiał ją szlag.
Katniss zeskoczyła z kanapy jak tylko usłyszała otwieranie drzwi do domu. Od razu wpadł do korytarza ciesząc się jak głupi, ale był na tyle dobrze wychowany, że nie skakał na swojego pana, tylko kręcił się wokół własnej osi i poszczekiwał.
- Heeej! - odkrzyknęła na powitanie mężczyzny.
- Tak, tutaj, zalegam na kanapie i coś mnie trafia. Roznosi mnie energia, ale nie mam co robić.
Dziewczyna powoli wstała z kanapy i podeszła do prawnika. Była od niego dużo, dużo niższa. Scarlett miała jakieś 162 cm. Connor wystawał głową ponad innych. Musiała stanąć na palcach, żeby zarzucić mu ręce na szyję.
- Cześć - przywitała się dużo bardziej spokojnie.
- A co u ciebie? Ciężki dzień?
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
- Raczej tak, za godzinę mam rozmowę z Ivanowem, muszę mu mniej więcej wytłumaczyć jak wszystko będzie wyglądało, jakie są procedury, co wytoczyła filia muzyczna i co możemy my zrobić. Dzwonił do mnie w trakcie jazdy do domu. - powiedział szczerze mężczyzna. Schylił się i uniósł Scarlett w powietrze by mogła swobodnie pocałować. Była lekka w jego przekonaniu, po chwili jednak odstawił ją delikatnie na ziemię. Z Markusem współpracował od kilku dobrych lat, więc nie był zaskoczony że ten do niego zadzwonił. Bardziej zaintrygowała go sprawa z jaką się do niego pofatygował. Do tego tak naprawdę Ivanow był tylko pośrednikiem, sprawa dotyczyła jego przyjaciela który nie był za bardzo osiągalny aktualnie. Connor uwielbiał takie sprawy, ale znał za długo Markusa by mu odmówić. Poświecił pół dnia dokładnie analizując dokumenty, musiał także zapoznać się ze szczegółami sprawy i oskarżeniami ze strony firmy muzycznej.
- Tak to jest jak ma się burdel w papierach. Najgorsze że jest kilka kwestii które klient musi podjąć, a nie wiem co on na to. Najwygodniejsza była by ugoda, inaczej to będzie batalia.. - westchnął oparł swoje czoło o jej.
- Dobrze że jestem już w domu, zjemy obiad? Wiesz że lubię towarzystwo pięknych kobiet - zapytał, odłożył krawat na oparcie sofy wygładzając go lekko - no i opowiedz co robiłaś?
Pogładził też psiaka po łbie żeby i on nie czuł się nie zauważony.
- Jakbyś chciała możemy iść pobiegać potem, albo pojeździć na rowerach. Coś co twoją energię spożytkuje.
- Tak to jest jak ma się burdel w papierach. Najgorsze że jest kilka kwestii które klient musi podjąć, a nie wiem co on na to. Najwygodniejsza była by ugoda, inaczej to będzie batalia.. - westchnął oparł swoje czoło o jej.
- Dobrze że jestem już w domu, zjemy obiad? Wiesz że lubię towarzystwo pięknych kobiet - zapytał, odłożył krawat na oparcie sofy wygładzając go lekko - no i opowiedz co robiłaś?
Pogładził też psiaka po łbie żeby i on nie czuł się nie zauważony.
- Jakbyś chciała możemy iść pobiegać potem, albo pojeździć na rowerach. Coś co twoją energię spożytkuje.
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
Scarlett pocałowała go namiętnie. Właściwie to już po wejściu do domu chciała mu wskoczyć na biodra i najlepiej iść do łóżka. Ale jakoś się powstrzymała.
- Czuję się sfrustrowana - przyznała.
- Wkurzona, zła, rozsadza mnie energia, a jednocześnie nic chce mi się nic robić - powiedziała szczerze.
- Im bardziej się tak czuję, tym bardziej mi smutno, więc... Zasadniczo nic dziś nie zrobiłam.
- Czyli znowu przyniosłeś pracę do dom? Wiesz, że się przyzwyczaiłam, ale nadal tego nie lubię.
- Ty już za bardzo nie chwal się towarzystwem pięknych kobiet, bo będę zazdrosna.
- Wiesz, że nawet jeść mi się nie chcę. Chyba zapiszę się na boks, albo inne sztuki walki, bo zwariuję. Chociaż... Dzisiaj napisała do mnie Shi, żona Rea. Nie wiem jak tam sprawy prawne, ale wiem, że chcą zbudować nowy zespół. Mają już Ellie, Kędziora i Jo, a potrzebują menadżera i pomyśleli o mnie. Nie mogę zaprzeczyć, że dobrze mi się z nimi pracowało. Mieli swoje odpały, ale się słuchali, dogadywaliśmy się. Rea jest trochę... no wiesz... Miękki, ale Shi zawsze trzymała wszystko w ryzach, póki była, a z SMSów wynika, że ona też chce wrócić. Chociaż nie wiem jak, bo jest w ciąży. Z drugiej strony... Większość dzieciaków ma już wystarczająco dużo lat. Mogliby mieć nianię i jakoś to ogarnąć. Mają dobrą muzykę, dobrą promocję, nawet teraz. Nie wiem kto na to wpadł, ale kampania w mediach społecznościowych jest udana. Ludzie uczestniczą w ich wakacjach, w ciąży Shi. To dla fanów bomba, dziecko i jego imię. To, że dzielą się tym ze społecznością. Ludzie lubią mieć wrażenie, że żyją razem z wokalistą, że uczestniczą w nim.
- Na razie nie odpisałam, bo chciałam porozmawiać z tobą.
- Czuję się sfrustrowana - przyznała.
- Wkurzona, zła, rozsadza mnie energia, a jednocześnie nic chce mi się nic robić - powiedziała szczerze.
- Im bardziej się tak czuję, tym bardziej mi smutno, więc... Zasadniczo nic dziś nie zrobiłam.
- Czyli znowu przyniosłeś pracę do dom? Wiesz, że się przyzwyczaiłam, ale nadal tego nie lubię.
- Ty już za bardzo nie chwal się towarzystwem pięknych kobiet, bo będę zazdrosna.
- Wiesz, że nawet jeść mi się nie chcę. Chyba zapiszę się na boks, albo inne sztuki walki, bo zwariuję. Chociaż... Dzisiaj napisała do mnie Shi, żona Rea. Nie wiem jak tam sprawy prawne, ale wiem, że chcą zbudować nowy zespół. Mają już Ellie, Kędziora i Jo, a potrzebują menadżera i pomyśleli o mnie. Nie mogę zaprzeczyć, że dobrze mi się z nimi pracowało. Mieli swoje odpały, ale się słuchali, dogadywaliśmy się. Rea jest trochę... no wiesz... Miękki, ale Shi zawsze trzymała wszystko w ryzach, póki była, a z SMSów wynika, że ona też chce wrócić. Chociaż nie wiem jak, bo jest w ciąży. Z drugiej strony... Większość dzieciaków ma już wystarczająco dużo lat. Mogliby mieć nianię i jakoś to ogarnąć. Mają dobrą muzykę, dobrą promocję, nawet teraz. Nie wiem kto na to wpadł, ale kampania w mediach społecznościowych jest udana. Ludzie uczestniczą w ich wakacjach, w ciąży Shi. To dla fanów bomba, dziecko i jego imię. To, że dzielą się tym ze społecznością. Ludzie lubią mieć wrażenie, że żyją razem z wokalistą, że uczestniczą w nim.
- Na razie nie odpisałam, bo chciałam porozmawiać z tobą.
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
Mężczyzna nie przerywał jej, pozwalając by dokończyła swój wywód.
- To może... chodźmy na trening? - powiedział wprost. Praca Connora bywała stresująca i to bardzo, od tego jak bardzo nie dawał się zjeść nerwom zależał czasami los innych. Dlatego zdarzało mu się chodzić na siłownie, biegać czy sparingować w klubach walki. Nie robił tego regularnie, czasami miał zwyczajnie lenia, ale od czasu do czasu się zdarzało.
Chwycił Scarlett w biodrach i posadził na stole w salonie, tak mogli swobodnie rozmawiać.
- Ej, ale to chyba dobrze, znasz ich, z tego co mówiłaś lubiłaś z nimi pracować. I dostajesz na łeb, dwa plus dwa zawsze to cztery. Masz jakieś wątpliwości? Obawy? - zapytał ją - Skoro mają nadal dobrą muzykę i promocję, to może się okazać dobry początek. I jeszcze sam do ciebie napisali..
- Nie, nie przyniosłem pracy do domu, obiecałem ci - zapewnił patrząc jej w oczy - odbędę tylko rozmowę z Ivanowem i to wszystko. Właśnie, ty znasz tego wokalistę, muszę go wyczuć... mimo tych dobrych rzeczy które dzieją się w mediach, firma muzyczna ma podobno materiał pogrążający wokalistę. Nie wiem na ten moment na ile mówią prawdę, a na ile grają na zwłokę. Ale jak zaczniemy tą walkę ona potrwa, nie da się rozwiązać zespół ot tak, bez konsekwencji. To potrwa i będzie długim, żmudnym procesem.. ale można iść na kompromis. Nie będzie on idealny, ale wizualnie Rea lepiej na tym wyjdzie. Myślisz że pójdzie na ugodę? Czy nie odpuści i będziemy się szarpać?
- To może... chodźmy na trening? - powiedział wprost. Praca Connora bywała stresująca i to bardzo, od tego jak bardzo nie dawał się zjeść nerwom zależał czasami los innych. Dlatego zdarzało mu się chodzić na siłownie, biegać czy sparingować w klubach walki. Nie robił tego regularnie, czasami miał zwyczajnie lenia, ale od czasu do czasu się zdarzało.
Chwycił Scarlett w biodrach i posadził na stole w salonie, tak mogli swobodnie rozmawiać.
- Ej, ale to chyba dobrze, znasz ich, z tego co mówiłaś lubiłaś z nimi pracować. I dostajesz na łeb, dwa plus dwa zawsze to cztery. Masz jakieś wątpliwości? Obawy? - zapytał ją - Skoro mają nadal dobrą muzykę i promocję, to może się okazać dobry początek. I jeszcze sam do ciebie napisali..
- Nie, nie przyniosłem pracy do domu, obiecałem ci - zapewnił patrząc jej w oczy - odbędę tylko rozmowę z Ivanowem i to wszystko. Właśnie, ty znasz tego wokalistę, muszę go wyczuć... mimo tych dobrych rzeczy które dzieją się w mediach, firma muzyczna ma podobno materiał pogrążający wokalistę. Nie wiem na ten moment na ile mówią prawdę, a na ile grają na zwłokę. Ale jak zaczniemy tą walkę ona potrwa, nie da się rozwiązać zespół ot tak, bez konsekwencji. To potrwa i będzie długim, żmudnym procesem.. ale można iść na kompromis. Nie będzie on idealny, ale wizualnie Rea lepiej na tym wyjdzie. Myślisz że pójdzie na ugodę? Czy nie odpuści i będziemy się szarpać?
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
- Naprawdę dobrze mi się z nimi pracowało. Piszą swoje teksty, mają swoją muzykę. Rea czasem dopada dół, więc przerywamy na dzień czy dwa, ale nikomu to nie szkodzi. Ostatnia płyta Reamoonu była moim zdaniem średnia. Ten rozpad... Może to dobrze. Wydaje mi się, że się nie zgrywali. A ich menadżerka Kate... Mało kto ją lubi w branży muzycznej. Jest twarda, wymagająca, czasem przesadza. Zawsze się zastanawiałam dlaczego ją zatrudnili. Zrobiła im genialną kampanię w mediach, wywindowała zespół, ale muzyka się zmieniła. Generalnie jestem za. Nie mam pracy, odbija mi w domu. To wyzwanie stworzyć nowy zespół, nagrać nową płytę, pracować z kimś kto chce tworzyć. Jo, Kędzior i Rea zawsze byli zgrani, ale od lat brakowało mi tak Shi. Dziewczyna świetnie gra na wiolonczeli i pięknie śpiewa. A duety, zwłaszcza zakochane zawsze się sprzedają. Oni są małżeństwem od 14stu lat, nastukali prześliczne dzieciaczki, Shi znów jest w ciąży, więc najwidoczniej nadal się kochają. Ludzie lubią takie historie, rodzinne. Pary które po tylu latach patrzą na siebie, jak na pierwszej randce. Gdyby tak zechcieli śpiewać razem ludzie by oszaleli. Zwłaszcza, jeśli Shi byłaby z brzuszkiem. Fani lubią kobiety w ciąży. Wydaje mi się, że z tego wszystkiego może wyjść coś naprawdę dobrego. Kampanie reklamowe z parą w ciąży. Dobre byłoby zdjęcia z całą rodziną. Kurcze... widzisz. Jaram się tym. Wiem co robić, wiem jak to wszystko wykorzystać. Chcę z nimi współpracować.
- Materiały pogrążające Rea? Phi! Nie wierzę. Rea jest łagodny jak baranek. Co może go pogrążyć? Że kocha swoją żonę i dzieci? Że zdarzał mu się seks w garderobie? On nawet nie pije. Prędzej weźmie syrop na gardziołko. Nie zamawia dziwek, nie klnie, nie unosi się, nie wydziera - jak pewni wokaliści. Nie wierzę, że zespół może cokolwiek na niego mieć. W życiu nie spotkałam tak spokojnego lidera zespołu. W ogóle ten zespół zawsze był spokojny. Żadnych afer, żadnych narkotyków, lejącego się alkoholu. Oni są grzeczni do bólu. To blef. I to gruby. Nie ma opcji, żeby zdyskredytować Rea. On kocha muzykę, nie imprezy. Nawet jak kręcą się wokół niego kobiety to zaczyna gadać o rodzinie i same znikają. Serio, to rodzinny team, który praktycznie jest idealny do prowadzenia.
- Rea nie będzie chciał się sądzić. Nie ten typ człowieka. Pójdzie na ugodę. On nie lubi się kłócić. I nie zrobi tego. Z tego co pisała Shi to po prostu chcą zrobić coś nowego, z muzyką, którą kochają. Po prostu.
- Materiały pogrążające Rea? Phi! Nie wierzę. Rea jest łagodny jak baranek. Co może go pogrążyć? Że kocha swoją żonę i dzieci? Że zdarzał mu się seks w garderobie? On nawet nie pije. Prędzej weźmie syrop na gardziołko. Nie zamawia dziwek, nie klnie, nie unosi się, nie wydziera - jak pewni wokaliści. Nie wierzę, że zespół może cokolwiek na niego mieć. W życiu nie spotkałam tak spokojnego lidera zespołu. W ogóle ten zespół zawsze był spokojny. Żadnych afer, żadnych narkotyków, lejącego się alkoholu. Oni są grzeczni do bólu. To blef. I to gruby. Nie ma opcji, żeby zdyskredytować Rea. On kocha muzykę, nie imprezy. Nawet jak kręcą się wokół niego kobiety to zaczyna gadać o rodzinie i same znikają. Serio, to rodzinny team, który praktycznie jest idealny do prowadzenia.
- Rea nie będzie chciał się sądzić. Nie ten typ człowieka. Pójdzie na ugodę. On nie lubi się kłócić. I nie zrobi tego. Z tego co pisała Shi to po prostu chcą zrobić coś nowego, z muzyką, którą kochają. Po prostu.
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
- W takim razie napisz im że będziesz ich menadżerem - powiedział pewnie Connor obserwując Scarlett jak opowiada i wkręca się.
- No.. taką cię lubię, pełną energii do działań - zaśmiał się i pocałował w środek ust. Potem cofnął nieco twarz by na nią spojrzeć.
- Dzwoń do nich najlepiej - powiedział - dogadaj wszystko, co musisz wiedzieć, zresztą sama wiesz co, ustal... ja zajmę się umową od strony prawnej.
Wyprostował się i lekko skrzywił jak zaczęli rozmawiać o zarzutach.
- Nie wiem co mają i czy to blef, a może coś faktycznie jest, a może chodzi im tylko o zastraszenie. Człowiek nie wie co mają, denerwuje się, sprawy się ciągną i ludzie wysiadają psychicznie. Nie każdy, ale czasami to taka gra. Jeśli poszedł by na ugodę, to pół sukcesu. Im szybciej tym warunki do uzgadniania kosztów ugody są bardziej po naszej stronie. Wiesz że media to spory teren do działań, łatwo wprowadzić opinię publiczną w błąd. Ugoda załatwi sprawę szybciej, mniej stresu, postaram się o najlepsze warunki. Bo prawda jest taka że warunki umowy zostały złamane. Tu mleko się wylało, pytanie tylko jak wiele złego to spowoduje.
- A nie zrobię niczego bez zgody klienta czyli Rea Garvey'a.
Spojrzał na Scarlett przyglądając jej się. Cały czas pamiętał o pierścionku w kieszeni, cały czas zadawał sobie to samo pytanie. A Connor się nie miał w zwyczaju się wahać, po za tym jednym przypadkiem. Jego wzrok przesunął się po jej twarzy, mimowolnie zagryzł delikatnie zęby, myśląc intensywnie. Connor był człowiekiem myślącym pragmatycznie, prosto i rzeczowo, oszczędny w czułych słowach. Ale nie oznaczało to, że Scarlett nie ukradła mu serce. W takim momentach czuł że bez niej niej nie wyobrażał sobie kolejnego dnia. Stał i patrzył na nią, myśląc nad emocjami które walczyły z żelaznym umysłem. Już raz się zawiódł, już raz cierpiał, już raz jego brat poderwał mu kobietę, ale to była Scarlett, a to wszystko zmieniało. Większość ludzi nie zwróciła by uwagi na jego wyraz twarzy, zdawał się być obojętny, ale wzrok prawnika mówił wiele. Bił się ze sobą, wahał i nie mógł wybrać ostatecznej decyzji.
- No.. taką cię lubię, pełną energii do działań - zaśmiał się i pocałował w środek ust. Potem cofnął nieco twarz by na nią spojrzeć.
- Dzwoń do nich najlepiej - powiedział - dogadaj wszystko, co musisz wiedzieć, zresztą sama wiesz co, ustal... ja zajmę się umową od strony prawnej.
Wyprostował się i lekko skrzywił jak zaczęli rozmawiać o zarzutach.
- Nie wiem co mają i czy to blef, a może coś faktycznie jest, a może chodzi im tylko o zastraszenie. Człowiek nie wie co mają, denerwuje się, sprawy się ciągną i ludzie wysiadają psychicznie. Nie każdy, ale czasami to taka gra. Jeśli poszedł by na ugodę, to pół sukcesu. Im szybciej tym warunki do uzgadniania kosztów ugody są bardziej po naszej stronie. Wiesz że media to spory teren do działań, łatwo wprowadzić opinię publiczną w błąd. Ugoda załatwi sprawę szybciej, mniej stresu, postaram się o najlepsze warunki. Bo prawda jest taka że warunki umowy zostały złamane. Tu mleko się wylało, pytanie tylko jak wiele złego to spowoduje.
- A nie zrobię niczego bez zgody klienta czyli Rea Garvey'a.
Spojrzał na Scarlett przyglądając jej się. Cały czas pamiętał o pierścionku w kieszeni, cały czas zadawał sobie to samo pytanie. A Connor się nie miał w zwyczaju się wahać, po za tym jednym przypadkiem. Jego wzrok przesunął się po jej twarzy, mimowolnie zagryzł delikatnie zęby, myśląc intensywnie. Connor był człowiekiem myślącym pragmatycznie, prosto i rzeczowo, oszczędny w czułych słowach. Ale nie oznaczało to, że Scarlett nie ukradła mu serce. W takim momentach czuł że bez niej niej nie wyobrażał sobie kolejnego dnia. Stał i patrzył na nią, myśląc nad emocjami które walczyły z żelaznym umysłem. Już raz się zawiódł, już raz cierpiał, już raz jego brat poderwał mu kobietę, ale to była Scarlett, a to wszystko zmieniało. Większość ludzi nie zwróciła by uwagi na jego wyraz twarzy, zdawał się być obojętny, ale wzrok prawnika mówił wiele. Bił się ze sobą, wahał i nie mógł wybrać ostatecznej decyzji.
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
- Znam Rea, uwierz mi, czasem aż za dobrze. I nie wierzę, że ktokolwiek, może cokolwiek na niego mieć. Bo tam nie ma o co robić afery. Gdyby było to Kate by to sprzedała do gazet i udawała, że to nie ona. W sensie zrobiłaby to od razu, nie czekałaby. To mściwa suka. Każdy to wie. Poprzedniemu zespołowi zrobiła z dupy jesień średniowiecza, kiedy ją wyrzucili. Teraz też właściwie straciła pracę. Z resztą, mówię ci, dla Rea liczy się tylko ugoda, nie ma szans żeby bił się w sądzie. On taki nie jest. Rób co musisz i dzwoń do niego. Wakacje, czy nie, niech odbiera telefony i ustala co ze sprawą.
- Ja zadzwonię do Shi, skoro ona do mnie pisała.
- Co ty jesteś taki poważny, hm? - Scarlett przyjrzała się mu uważnie.
- Wyglądasz jakbyś nie wiedział co zrobić. A przecież ty zawsze wiesz jak rozwiązać każdą sytuację. No dobra, to ty sobie pomyśl, a ja zadzwonię do Shi - uniosła się trochę wyżej żeby móc go czule pocałować.
- Kocham cię, wiesz i cieszę się, że jesteś. To co mam w życiu najcenniejszego to ty - pocałowała go jeszcze raz i zeskoczyła ze stołu. Idąc po telefon odwróciła się jeszcze do Connora i posłała mu uroczy uśmiech.
***
- Shi? Cześć! Zgadzam się, jestem na pokładzie, ale mam warunki. Zaczynamy już teraz. Ja wiem, że to wasze wakacje, ale też idealnie wpasowują się w kampanię. Przyślę wam fotografa do Włoch i zrobi wam sesję zdjęciową w Rzymie. Poświęcicie jeden dzień, serio, jeden dzień. Ja załatwię wam wywiad, opowiecie trochę o wakacjach, o rodzinie i o planach na nowy zespół.
- Ja wiem, wiem, jeszcze nie ma dokładnych planów, ale trochę mi zajmie załatwienie wywiadu, więc spokojnie wszystko się dogada. No dobra, to co z tą sesją? Zgadzasz się?
- Okej! Zadzwonię jak ogarnę fotografa!
- Ja zadzwonię do Shi, skoro ona do mnie pisała.
- Co ty jesteś taki poważny, hm? - Scarlett przyjrzała się mu uważnie.
- Wyglądasz jakbyś nie wiedział co zrobić. A przecież ty zawsze wiesz jak rozwiązać każdą sytuację. No dobra, to ty sobie pomyśl, a ja zadzwonię do Shi - uniosła się trochę wyżej żeby móc go czule pocałować.
- Kocham cię, wiesz i cieszę się, że jesteś. To co mam w życiu najcenniejszego to ty - pocałowała go jeszcze raz i zeskoczyła ze stołu. Idąc po telefon odwróciła się jeszcze do Connora i posłała mu uroczy uśmiech.
***
- Shi? Cześć! Zgadzam się, jestem na pokładzie, ale mam warunki. Zaczynamy już teraz. Ja wiem, że to wasze wakacje, ale też idealnie wpasowują się w kampanię. Przyślę wam fotografa do Włoch i zrobi wam sesję zdjęciową w Rzymie. Poświęcicie jeden dzień, serio, jeden dzień. Ja załatwię wam wywiad, opowiecie trochę o wakacjach, o rodzinie i o planach na nowy zespół.
- Ja wiem, wiem, jeszcze nie ma dokładnych planów, ale trochę mi zajmie załatwienie wywiadu, więc spokojnie wszystko się dogada. No dobra, to co z tą sesją? Zgadzasz się?
- Okej! Zadzwonię jak ogarnę fotografa!
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
- Dobra jeśli jesteś pewna znasz go najlepiej , wierzę ci - pokiwał głowa. Skoro Scarlett mówiła tak a nie inaczej to tak było. Tu nie pozostało nic innego. Znała Rea, zespół i Kate więc on milknął.
- Dobrze, odszukam... ej ty masz numer Garveya, weź mi go po prostu podaj jak skończysz rozmawiać? - zawołał za nią kiedy wyszła z pokoju. Ale Connor poczuł że to ten moment, że nie chce jednak czekać. Rozejrzał się po pokoju, tylko jak to zorganizować! Nienawidził improwizacji, wszystko musiał mieć zaplanowane.
Ale jakby tak... szybkim krokiem przeszedł do gabinetu i zamknął go. Wyciągnął pierścionek z kieszeni chowając w górnej szufladzie biurka, to miejsce i tak było jego przestrzenią. Włączył laptop i wykonał kilka telefonów oraz zamówień. Potem powyłączał wszystko i wrócił do salonu. Ponieważ Scarlett kończyła rozmawiać, zajął się zebraniem talerzy z kuchni, ułożył je na stole w salonie. Potem wyciągnął czerwone serwetki , ułożył na nich sztućce. Dołożył jeszcze wysokie rzeźbiony kieliszki przy każdym z talerzy.
- Zapraszam Panią - zwrócił się do dziewczyny kiedy weszła do salonu i odsunął jej krzesło by mogła usiąść.
- Może wina by sobie Pani życzyła? - uśmiechnął się do niej ciepło - w końcu to twój wieczór sukcesu.
- Dobrze, odszukam... ej ty masz numer Garveya, weź mi go po prostu podaj jak skończysz rozmawiać? - zawołał za nią kiedy wyszła z pokoju. Ale Connor poczuł że to ten moment, że nie chce jednak czekać. Rozejrzał się po pokoju, tylko jak to zorganizować! Nienawidził improwizacji, wszystko musiał mieć zaplanowane.
Ale jakby tak... szybkim krokiem przeszedł do gabinetu i zamknął go. Wyciągnął pierścionek z kieszeni chowając w górnej szufladzie biurka, to miejsce i tak było jego przestrzenią. Włączył laptop i wykonał kilka telefonów oraz zamówień. Potem powyłączał wszystko i wrócił do salonu. Ponieważ Scarlett kończyła rozmawiać, zajął się zebraniem talerzy z kuchni, ułożył je na stole w salonie. Potem wyciągnął czerwone serwetki , ułożył na nich sztućce. Dołożył jeszcze wysokie rzeźbiony kieliszki przy każdym z talerzy.
- Zapraszam Panią - zwrócił się do dziewczyny kiedy weszła do salonu i odsunął jej krzesło by mogła usiąść.
- Może wina by sobie Pani życzyła? - uśmiechnął się do niej ciepło - w końcu to twój wieczór sukcesu.
Re: [Centrum Tropeolum, dom Connora] Kocham cię!
- No jasne, że mam numer, nigdy go nie wykasowałam. Tak, na wszelki wypadek. Zaraz ci podeślę.
Scarlett wreszcie poczuła, że ma gdzie wylać swoją energię. Miała tysiąc pomysłów na minutę i cały plan działania na najbliższy czas. Cieszyła się, była radosna i pełna energii. Tego jej brakowało. Pracy, wyzwania, miejsca gdzie mogłaby spożytkować swoje pomysły. Umiała się szybko dostosować i reagować na najróżniejsze sytuację.
Jak na skrzydłach przybiegła do salonu. I wtedy ją zamurowało.
- Connor... ? Co ty kombinujesz? - spytała podnosząc jedną brew, ale podeszła i usiadła.
- Ty nie kombinujesz, a jednak coś kombinujesz? Nie miałeś czasem mieć spotkania?
Scarlett wreszcie poczuła, że ma gdzie wylać swoją energię. Miała tysiąc pomysłów na minutę i cały plan działania na najbliższy czas. Cieszyła się, była radosna i pełna energii. Tego jej brakowało. Pracy, wyzwania, miejsca gdzie mogłaby spożytkować swoje pomysły. Umiała się szybko dostosować i reagować na najróżniejsze sytuację.
Jak na skrzydłach przybiegła do salonu. I wtedy ją zamurowało.
- Connor... ? Co ty kombinujesz? - spytała podnosząc jedną brew, ale podeszła i usiadła.
- Ty nie kombinujesz, a jednak coś kombinujesz? Nie miałeś czasem mieć spotkania?