[Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
[Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
Liam miał dzień wolny. Pasowało mu to idealnie, bo musiał zabrać swojego kota na badania do weterynarza. Tasha była dużym kotem i trzeba było ją regularnie badać. Wstał dosyć wcześnie i zrobił trening w domu, potem wszedł pod prysznic. Odkąd był sam czuł się przygnębiony. Ze swoim chłopakiem brał prysznice, kąpał się, wspólnie jadali śniadania. Teraz dom był bez niego pusty. Anton zmarł 3 lata wcześniej, miał wypadek samochodowy, którego nie przeżył. Liam nie tęsknił już konkretnie do niego, tęsknił do czyjej obecności, do kogoś, kto by z nim porozmawiał, przytulił, obejrzał film. Ale niestety od długiego czasu nie miał partnera. Mimo to zachował swoją radość i wesołego ducha. Był sympatyczny człowiekiem, lubiący żartować, często się uśmiechał, a kiedy to robił często lgnęły do niego kobiet. I zawsze był ten sam problem, jak powiedzieć im, że nie jest się zainteresowany ich płcią. Na szczęście w lecznicy Bjorna wszyscy wiedzieli, że jest gejem i nikomu to nie przeszkadzało.
Ubrał się w beżowe spodnie, szary golf i beżową marynarkę, do tego nowoczesne, eleganckie, szare buty. Nie zapomniał też o swoich okularach. Uczesał i wystylizował swoje włosy, dopiero potem spakował Tashę do transportera.
Do lecznicy dojechał dosyć szybko, owszem zajdowała się po drugiej stronie miasta, ale był ranek i niewielki ruch, w 30 minut był na miejscu. Tasha miauczała mu przez całą drogę, co doprowadzało go do kręćka. No ale w końcu znaleźli się już w lecznicy. Liam usiadł w poczekali i schował transporter pod krzesło. Był już zapisany i tylko czekał na lekarza.
Ubrał się w beżowe spodnie, szary golf i beżową marynarkę, do tego nowoczesne, eleganckie, szare buty. Nie zapomniał też o swoich okularach. Uczesał i wystylizował swoje włosy, dopiero potem spakował Tashę do transportera.
Do lecznicy dojechał dosyć szybko, owszem zajdowała się po drugiej stronie miasta, ale był ranek i niewielki ruch, w 30 minut był na miejscu. Tasha miauczała mu przez całą drogę, co doprowadzało go do kręćka. No ale w końcu znaleźli się już w lecznicy. Liam usiadł w poczekali i schował transporter pod krzesło. Był już zapisany i tylko czekał na lekarza.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
Edgar wstał dziś dość późno, nadal nie przywykł do tego miasta, jego tępa i życia. W rodzinnym Sydney było zupełnie inaczej, jednak nie tęsknił do tego miejsca. Uciekł z Australii mimo tego, że tam prowadził swój serial o pracy weterynarza. Nie chodziło o pieniądze, a o to że chciał być sobą, przestać udawać.
Wziął szybki prysznic, ubrał się w grafitową koszulę oraz jasno niebieskie jeansy. Dokładnie się ogolił i ułożył włosy. Lubił dobrze wyglądać czuł się wtedy zwyczajnie pewniej. Założył jeszcze swój ulubiony zegarek i naszyjnik z zębem aligatora. Zawołał Pancho który ruszył się ze swojego stanowiska z energią i przyniósł smycz w pysku. Edgar zapiął mu zieloną obroże z imieniem i smycz, przełożył torbę przez ramię i ruszył do wyjścia. Pracował już w kilku miejscach w Tropeolum ,ale kiedy dowiedział się o wolnym wakacie w lecznicy Berrgensson zaraz zadzwonił.
Do lecznicy mieli kawałek spacerem stąd nie brał samochodu. Pancho biegł obok niego machając żywo i wesoło ogonem. Był bardzo łagodnym psiakiem. Edgar adoptował go z fundacji, która uratowała go z pseudohodowli. Nie był rasowym psem, szczęśliwie dobra socjalizacja i szkolenie, uczyniło z niego łagodnego i wiernego towarzysza.
W tym czasie w lecznicy ekipa powoli się zbierała, było dość wcześnie. Nie było dużo ruchu, lekarze pojawiali się i wymieniali kilka zdań na początek pracy. Zawsze też witali się klientami. Do Liama podszedł Aron z uśmiechem, znali się z widzenia.
- Dzień dobry panie Liam - przywitał się - zapisał się Pan do dr. Medison. Nie mniej nastąpiła zmiana w kadrze i dziś przyjmie pana dr. Murray. To dobry specjalista od zwierząt domowych, powinien być za 10 minut. Przyniosę panu kawy.
Aron był technikiem i pomagał w trakcie badania, jak również kontaktował się z właścicielami. Niestety stanowisko specjalisty od małych zwierząt, ostatnio miało dużą rotację lekarzy. Zgodnie z zasadą panującą w lecznicy, Aron faktycznie przyniósł Liamowi kawę by ten spokojnie wypił ją w trakcie oczekiwania.
Edgar pojawił się przed rozpoczęciem swojej zmiany, taki już miał zwyczaj. Przywitał się z klientami i personelem. Pancho został zaprowadzony do recepcji by nie przeszkadzał nikomu w pracy. Edgar przebrał się w kolorowy t-shert z przypiętym nazwiskiem. Wyszedł przed gabinet nr.3 i rozejrzał się po korytarzu.
- Zapraszam Tashę - uśmiechnął się ciepło, kiedy zobaczył podnoszącego się mężczyznę.
- Dzień dobry, my się jeszcze nie znamy Edgar Murray - wiedział że mówi z akcentem, ale nie próbował się go pozbyć - Co sprowadza Tashę do mnie?
Właściciel kotki był naprawdę przystojny co nie uciekło Edgarowi, stąd jego uśmiech był bardziej radosny, ale stawiał na profesjonalizm.
Wziął szybki prysznic, ubrał się w grafitową koszulę oraz jasno niebieskie jeansy. Dokładnie się ogolił i ułożył włosy. Lubił dobrze wyglądać czuł się wtedy zwyczajnie pewniej. Założył jeszcze swój ulubiony zegarek i naszyjnik z zębem aligatora. Zawołał Pancho który ruszył się ze swojego stanowiska z energią i przyniósł smycz w pysku. Edgar zapiął mu zieloną obroże z imieniem i smycz, przełożył torbę przez ramię i ruszył do wyjścia. Pracował już w kilku miejscach w Tropeolum ,ale kiedy dowiedział się o wolnym wakacie w lecznicy Berrgensson zaraz zadzwonił.
Do lecznicy mieli kawałek spacerem stąd nie brał samochodu. Pancho biegł obok niego machając żywo i wesoło ogonem. Był bardzo łagodnym psiakiem. Edgar adoptował go z fundacji, która uratowała go z pseudohodowli. Nie był rasowym psem, szczęśliwie dobra socjalizacja i szkolenie, uczyniło z niego łagodnego i wiernego towarzysza.
W tym czasie w lecznicy ekipa powoli się zbierała, było dość wcześnie. Nie było dużo ruchu, lekarze pojawiali się i wymieniali kilka zdań na początek pracy. Zawsze też witali się klientami. Do Liama podszedł Aron z uśmiechem, znali się z widzenia.
- Dzień dobry panie Liam - przywitał się - zapisał się Pan do dr. Medison. Nie mniej nastąpiła zmiana w kadrze i dziś przyjmie pana dr. Murray. To dobry specjalista od zwierząt domowych, powinien być za 10 minut. Przyniosę panu kawy.
Aron był technikiem i pomagał w trakcie badania, jak również kontaktował się z właścicielami. Niestety stanowisko specjalisty od małych zwierząt, ostatnio miało dużą rotację lekarzy. Zgodnie z zasadą panującą w lecznicy, Aron faktycznie przyniósł Liamowi kawę by ten spokojnie wypił ją w trakcie oczekiwania.
Edgar pojawił się przed rozpoczęciem swojej zmiany, taki już miał zwyczaj. Przywitał się z klientami i personelem. Pancho został zaprowadzony do recepcji by nie przeszkadzał nikomu w pracy. Edgar przebrał się w kolorowy t-shert z przypiętym nazwiskiem. Wyszedł przed gabinet nr.3 i rozejrzał się po korytarzu.
- Zapraszam Tashę - uśmiechnął się ciepło, kiedy zobaczył podnoszącego się mężczyznę.
- Dzień dobry, my się jeszcze nie znamy Edgar Murray - wiedział że mówi z akcentem, ale nie próbował się go pozbyć - Co sprowadza Tashę do mnie?
Właściciel kotki był naprawdę przystojny co nie uciekło Edgarowi, stąd jego uśmiech był bardziej radosny, ale stawiał na profesjonalizm.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
Liam podniósł się zabierając ze sobą Tashę. Uśmiechnął się czarująco do lekarza, który przyszedł.
- Liam Harris - przedstawił się spokojnie. Miał ten sam brytyjski akcent co weterynarz którego spotkał. Co sprawiło, że uśmiechnął się szerzej.
- Tashka jest ogólnie zdrowa, ale potrzebuje szczepień, przycięcia pazurku, sprawdzenia ogólnego stanu zdrowia.
- Niech zgadnę, pochodzisz z Londynu?
- Liam Harris - przedstawił się spokojnie. Miał ten sam brytyjski akcent co weterynarz którego spotkał. Co sprawiło, że uśmiechnął się szerzej.
- Tashka jest ogólnie zdrowa, ale potrzebuje szczepień, przycięcia pazurku, sprawdzenia ogólnego stanu zdrowia.
- Niech zgadnę, pochodzisz z Londynu?
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
- Dobrze, zaraz obejrzę jej dokumenty - przysunął się do laptopa w którym kotka miała swoje dokumenty.
-Jest łagodna? - zapytał wychodząc z załozenia, że właściciel zna najlepiej swojego towarzysza - jeśli tak proszę otworzyć transporter niech się zapozna z miejscem. Badania wykazały że zamknięte w transporterze zwierzęta, wyciągane do samych badań mają wyższy poziom stresu. A chciałbym aby Tasha denerwowała się jak najmniej.
Edgar mówił miłym spokojnym głosem. Zwykle koty czy psy jeśli były traktowane ze spokojem same tak się zachowywały. Im więcej stresu i presji, tym było gorzej. Inaczej sprawa się miała kiedy zwierzę było agresywne, wtedy miało sens wykonywanie zabiegów szybko i nagle.
Okręcił się na krześle by spojrzeć na rozmówce.
- Bardzo mi miło że tak pan sądzi - uśmiechnął się - ale pochodzę z Sydney. A Pan , Londynu jak rozumiem?
-Jest łagodna? - zapytał wychodząc z załozenia, że właściciel zna najlepiej swojego towarzysza - jeśli tak proszę otworzyć transporter niech się zapozna z miejscem. Badania wykazały że zamknięte w transporterze zwierzęta, wyciągane do samych badań mają wyższy poziom stresu. A chciałbym aby Tasha denerwowała się jak najmniej.
Edgar mówił miłym spokojnym głosem. Zwykle koty czy psy jeśli były traktowane ze spokojem same tak się zachowywały. Im więcej stresu i presji, tym było gorzej. Inaczej sprawa się miała kiedy zwierzę było agresywne, wtedy miało sens wykonywanie zabiegów szybko i nagle.
Okręcił się na krześle by spojrzeć na rozmówce.
- Bardzo mi miło że tak pan sądzi - uśmiechnął się - ale pochodzę z Sydney. A Pan , Londynu jak rozumiem?
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
Liam zupełnie nie trafił z akcentem, ale przynajmniej jakoś zagadał. Nie chciał być z nowym weterynarzem na "Pan", był na to zdecydowanie za ładny. Choć wet chyba nie chciał być zbyt blisko, to Liam i tak postanowił przechodzić na niższy poziom.
- Tak, z Londynu - odpowiedział.
Nie bardzo podobała mu się gadka o badaniach, ale grzecznie wyją Tashę z transportera i postawił na podłodze. Nie wyglądała na specjalnie zestresowaną. Chodziła po gabinecie swobodnie i obwąchiwała wszystkie kąty. W końcu podeszła do weterynarza i zaczęła ocierać mu się o nogi. Nawet ogonek miała uniesiony do góry.
- Jest spokojna, nie jest agresywna. Nie drapie, ani nie gryzie, nie przeszkadza jej obcy dotyk. Jest raczej leniwa.
- Och, no tak, Australia. Kompletnie nie potrafię odnajdywać się w akcentach - zaśmiał się uroczo.
- Czyli jesteś z Sydney. Nigdy tam nie była. Daleko cię przywiało. Że aż tutaj.
- Tak, z Londynu - odpowiedział.
Nie bardzo podobała mu się gadka o badaniach, ale grzecznie wyją Tashę z transportera i postawił na podłodze. Nie wyglądała na specjalnie zestresowaną. Chodziła po gabinecie swobodnie i obwąchiwała wszystkie kąty. W końcu podeszła do weterynarza i zaczęła ocierać mu się o nogi. Nawet ogonek miała uniesiony do góry.
- Jest spokojna, nie jest agresywna. Nie drapie, ani nie gryzie, nie przeszkadza jej obcy dotyk. Jest raczej leniwa.
- Och, no tak, Australia. Kompletnie nie potrafię odnajdywać się w akcentach - zaśmiał się uroczo.
- Czyli jesteś z Sydney. Nigdy tam nie była. Daleko cię przywiało. Że aż tutaj.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
- Hej, pięknoto - Ed odezwał się wesołym uroczył głosem na chwilę odrywając się do laptopa i gładząc kotkę - no co tam?
Dał jej naprawdę długą chwilę na powąchanie go, otarcie i zapoznanie. Ed poświęcił sporo czasu temu żeby zwierzaki go akceptowały.
- No dobra, moja piękna Tasho, idziemy do góry - położył ją łagodnie ale i pewnie na stole do zabiegów.
- Jeśli mogę cię poprosić o przytrzymanie - zwrócił się do Liama tym razem już bez "Pan". Ed był uważny i skoro wyczuł że właściciel kotki nie oczekuje oficjalnej wersji to mu to nie przeszkadzało. Poczekał aż Liam podszedł i dopiero wtedy cofnął dłoń od zwierzaka.
- Zaczniemy od ogólnych badań, ale.. - rozejrzał się i postawił bliżej kubek z przysmakami - mamy tu coś dla naszej gwiazdy.
- Co do mnie - uznał że odpowie na pytanie Liama, chciał się z nim zapoznać chociażby po to żeby się znosili. W tym czasie spokojnie zbadał kotce temperaturę, zajrzał w uszy. Miał podzielność uwagi, a ten zawód wymagał rozmowy i patrzenia na zwierzaki w tym czasie.
- Sydney chodź piękne miejsce na wakacje i warte obejrzenia, jest ciężkie w mieszkaniu jeśli odstajesz od przyjętej normy. Prowadziłem tam swój program, ale nie za bardzo mnie akceptowano z powodu mojej orientacji seksualnej.
Powiedział to absolutnie swobodnie gładząc kotkę i podając jej przysmak. Być może było to ryzykowne posunięcie, ale Ed po latach ukrywania, że nie jest tym kim jest, miał dość milczenia. To było tak samo naturalne jak to jaki kolor lubisz, a ono nie dostajesz w pysk na ulicy. Delikatnie obmacał brzuch kotki.
- Wszystko z nią widzę ok, okaz zdrowia na szczęście. To czego się bardziej boimy i od tego zaczniemy... szczepienie czy przycięcie pazurków?
Spojrzał znów na Liama uśmiechając się przyjaźnie.
Dał jej naprawdę długą chwilę na powąchanie go, otarcie i zapoznanie. Ed poświęcił sporo czasu temu żeby zwierzaki go akceptowały.
- No dobra, moja piękna Tasho, idziemy do góry - położył ją łagodnie ale i pewnie na stole do zabiegów.
- Jeśli mogę cię poprosić o przytrzymanie - zwrócił się do Liama tym razem już bez "Pan". Ed był uważny i skoro wyczuł że właściciel kotki nie oczekuje oficjalnej wersji to mu to nie przeszkadzało. Poczekał aż Liam podszedł i dopiero wtedy cofnął dłoń od zwierzaka.
- Zaczniemy od ogólnych badań, ale.. - rozejrzał się i postawił bliżej kubek z przysmakami - mamy tu coś dla naszej gwiazdy.
- Co do mnie - uznał że odpowie na pytanie Liama, chciał się z nim zapoznać chociażby po to żeby się znosili. W tym czasie spokojnie zbadał kotce temperaturę, zajrzał w uszy. Miał podzielność uwagi, a ten zawód wymagał rozmowy i patrzenia na zwierzaki w tym czasie.
- Sydney chodź piękne miejsce na wakacje i warte obejrzenia, jest ciężkie w mieszkaniu jeśli odstajesz od przyjętej normy. Prowadziłem tam swój program, ale nie za bardzo mnie akceptowano z powodu mojej orientacji seksualnej.
Powiedział to absolutnie swobodnie gładząc kotkę i podając jej przysmak. Być może było to ryzykowne posunięcie, ale Ed po latach ukrywania, że nie jest tym kim jest, miał dość milczenia. To było tak samo naturalne jak to jaki kolor lubisz, a ono nie dostajesz w pysk na ulicy. Delikatnie obmacał brzuch kotki.
- Wszystko z nią widzę ok, okaz zdrowia na szczęście. To czego się bardziej boimy i od tego zaczniemy... szczepienie czy przycięcie pazurków?
Spojrzał znów na Liama uśmiechając się przyjaźnie.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
Czyli pan weterynarz był gejem. Liama to ucieszyło, bo mężczyzna był przystojny i być może interesujący. No i nie musiał się czaić, wiedział na czym stał.
- W Londynie nie jest wcale łatwiej. W UK możemy adoptować dzieci, mieć rodzinę, ale prawda jest taka, że jak ci przypną na czole łatkę "gej" to nikt nie zastanawia się za bardzo jaki jesteś, dziewczyny przyklejają się jak do przyjaciółki, a chłopcy cię w szkole unikają, nawet w szatni. Dlatego wolę mieszkać w Tro, tu jest większa swoboda i też można założyć rodzinę - Liam nie powiedział wprost, że jest homoseksualny, ale chyba wyraźnie opowiedział o tym, że jest. Inaczej nie mógłby podrywać przystojnego weterynarza, a chciał.
- Pazury. Gorzej znosi pazury, niż szczepienia.
- W Londynie nie jest wcale łatwiej. W UK możemy adoptować dzieci, mieć rodzinę, ale prawda jest taka, że jak ci przypną na czole łatkę "gej" to nikt nie zastanawia się za bardzo jaki jesteś, dziewczyny przyklejają się jak do przyjaciółki, a chłopcy cię w szkole unikają, nawet w szatni. Dlatego wolę mieszkać w Tro, tu jest większa swoboda i też można założyć rodzinę - Liam nie powiedział wprost, że jest homoseksualny, ale chyba wyraźnie opowiedział o tym, że jest. Inaczej nie mógłby podrywać przystojnego weterynarza, a chciał.
- Pazury. Gorzej znosi pazury, niż szczepienia.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
- To zaczniemy od pazurów - powiedział - weź ją na ręce tak jak zwykle chwytasz. Dobra i teraz czekaj..
Edgar pomógł mu ułożyć kotkę tak aby nie mogła się od razu oswobodzić ale też w pozycji dość wygodnej dla niej samej. Poprzestawiał dłonie Liama, tak by zwierzak czuł się dość dobrze.
- Spróbujmy tak - powiedział spoglądając na Liama, chwycił narzędzia i zajął się pazurkami.
- To bardzo przykre - westchnął cicho - no ja w Tro to jestem świeżym narybkiem. Może z rok tu mieszkam i to nie pełen. Ale miasto okazało się bardzo przyjaznym i ciekawym miejscem muszę przyznać - dodał z uśmiechem, co jakiś czas spoglądając na Liama. Oczywiście że złapał informację która sama płynęła z jego słów.
- A ty długo tu mieszkasz? - zapytał Edgar wracając do pazurków kotki. Wydawało się, że znosi to cierpliwie, a podsuwane w rozsądnych ilościach smakołyki wystarczają.
Edgar pomógł mu ułożyć kotkę tak aby nie mogła się od razu oswobodzić ale też w pozycji dość wygodnej dla niej samej. Poprzestawiał dłonie Liama, tak by zwierzak czuł się dość dobrze.
- Spróbujmy tak - powiedział spoglądając na Liama, chwycił narzędzia i zajął się pazurkami.
- To bardzo przykre - westchnął cicho - no ja w Tro to jestem świeżym narybkiem. Może z rok tu mieszkam i to nie pełen. Ale miasto okazało się bardzo przyjaznym i ciekawym miejscem muszę przyznać - dodał z uśmiechem, co jakiś czas spoglądając na Liama. Oczywiście że złapał informację która sama płynęła z jego słów.
- A ty długo tu mieszkasz? - zapytał Edgar wracając do pazurków kotki. Wydawało się, że znosi to cierpliwie, a podsuwane w rozsądnych ilościach smakołyki wystarczają.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
Liam ukradkiem obserwował weterynarza. Jednocześnie gładził Tashkę po sierści.
- No już, no już, zaraz będzie koniec, pojedziemy do domku, dostaniesz jeść, włączę ci Króla Lwa, masz świeże posłanko na parapecie. Będzie dobrze - mówił do kotki jak do dziecka, bo tak naprawdę to trochę nim była, przynajmniej dla Liama. Bardzo ją kochał i chciał dla niej jak najlepiej.
- Och, wiele lat, nawet nie pamiętam ile. Przeniosłem się na studia i już tu zostałem. Nie chciałem wracać, choć zostawiłam w Wielkiej Brytanii rodzinę, ale tu nie czuję się szykanowany, nie boję się wyjść na ulice i zostać zaczepionym. W Tro jest mi lepiej. Swoboda nie ma ceny.
- No już, no już, zaraz będzie koniec, pojedziemy do domku, dostaniesz jeść, włączę ci Króla Lwa, masz świeże posłanko na parapecie. Będzie dobrze - mówił do kotki jak do dziecka, bo tak naprawdę to trochę nim była, przynajmniej dla Liama. Bardzo ją kochał i chciał dla niej jak najlepiej.
- Och, wiele lat, nawet nie pamiętam ile. Przeniosłem się na studia i już tu zostałem. Nie chciałem wracać, choć zostawiłam w Wielkiej Brytanii rodzinę, ale tu nie czuję się szykanowany, nie boję się wyjść na ulice i zostać zaczepionym. W Tro jest mi lepiej. Swoboda nie ma ceny.
Re: [Lecznica Berrgensson] Pankotek był chory i leżał w łóżeczku
- oo nasza księżniczka widzę ma luksus - zaśmiał się Edgar. Absolutnie rozumiał Liama, sam gadał do Pancho i rozpieszczał go. To była psia dusza która mu towarzyszyła każdego dnia. Człowiek bez kociaka czy piska w obcym miejscu czuł się po prostu samotny.
- Twoja rodzina zaakceptowała ciebie? - zapytał z ciekawości. Jego zdanie zabrzmiało tak jakby rozmówca w rzeczywistości tęsknił do rodziny w Anglii.
- Tu się zgadzam nie ma ceny - poparł jego słowa. Zbliżali się do końca, został jeszcze zastrzyk. Kotka wróciła do stół i Edgar wyciągnął z lodówki szczepionkę i rozpuszczalnik. Wymieszał jedno i drugie i wciągnął do strzykawki.
- Znasz jakieś ciekawe miejsce do zwiedzenia w Tro? - zapytał Ed trochę z ciekawości, trochę żeby jeszcze chwilę porozmawiać. Wiedział że zapewne zobaczy Liama dopiero za jakiś dłuższy czas. Nie spodziewał się, że dziś spotka w gabinecie takiego przystojniaka.
- Twoja rodzina zaakceptowała ciebie? - zapytał z ciekawości. Jego zdanie zabrzmiało tak jakby rozmówca w rzeczywistości tęsknił do rodziny w Anglii.
- Tu się zgadzam nie ma ceny - poparł jego słowa. Zbliżali się do końca, został jeszcze zastrzyk. Kotka wróciła do stół i Edgar wyciągnął z lodówki szczepionkę i rozpuszczalnik. Wymieszał jedno i drugie i wciągnął do strzykawki.
- Znasz jakieś ciekawe miejsce do zwiedzenia w Tro? - zapytał Ed trochę z ciekawości, trochę żeby jeszcze chwilę porozmawiać. Wiedział że zapewne zobaczy Liama dopiero za jakiś dłuższy czas. Nie spodziewał się, że dziś spotka w gabinecie takiego przystojniaka.