[Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

Kobieta wsiadła do samochodu, zawsze robił ten gest na niej wrażenie. Może potrzebowali porozmawiać, ale bez złości, jej upartości tylko tak od serca. Nie mogła cofnąć czasu i zadecydować inaczej.
- A gdzie byłes przez rok? - zapytała. Była ciekawa wszystkiego na swój sposób, wiedziała że się zmienili, i być może było im to potrzebne.
- Ja mam przyjaciółkę - powiedziała miękko, to była największa zmiana dla niej. Nie miała wcześniej nikogo o kim mogłaby tak powiedzieć.
- A twoi znajomi? Pewnie masz ich po za uczelnia teraz..
Spojrzala na niego przekrzywiając zabawnie głowę, potem położyła swoją dłoń na chwilę na niego.
- Poprostu poznajmy się na nowo.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- Na nowo to może nie. Tak się chyba nie da. Ale sporo się wydarzyło. Na pewno nie tylko u mnie.
- Przez pół roku byłem w Indiach, później w Brazylii, pracowałem w Rio, a później w rezerwacie dzikich zwierząt. Po roku wróciłem i zaczepiłem się tutaj. Może jest mniej barwnie, ale za to dużo bezpieczniej. Cieszę się, że wróciłem.
- Wiesz, strasznie mi przykro, że ciotka wyrzuciła cię przeze mnie z domu. Nie wiem co inne go miał bym powiedzieć. Nie wiedziałem.
- Mieszkam teraz gdzie indziej. Przeprowadziłem się na przedmieścia - poinformował.
- Przyjaciółkę? To dobrze. Zawsze brakowało ci kogoś takiego.
- Wiesz... Mówiłaś o studiach. Jeśli chciałabyś je jednak skończyć, mogę ci pomóc.
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Do Brazylii cię wyniosło? W Indiach? Czego ty szukałes po za Tro?- zapytała spokojnie ale też z podziwem. Sama przecież nie mieszkała w kraju urodzenia.
- Wiesz ciocia ma stare przekonania, w Polsce musisz mieć wykształcenie, męża, pracę i dzieci... A potem domek z białym płotkiem i psa. Jak jest inaczej to biada ci. Nie byliśmy po słowie więc dla niej puszczałam się - powiedziała spokojnie i absolutnie szczerze.
- Stąd jedziemy w inną stronę? - zaciekawiła się rozglądając - tak zaprzyjaźniłam się z żoną, Bjorna zwana Sarenką. Pewnie poznasz ją, czasami wpada do lecznicy to kochana osoba.
- Daj spokój, nie skończylam ich bo sobie nie poradziłam psychicznie, do tego jeszcze musiałam pracować. Jak miałbyś mi pomóc?- zapytała go spoglądając na mężczyznę.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- Pracowałem w Nehru Zoological Park, największym ogrodzie zoologicznym w Indiach. Zajmowałem się głównie płazami i gadami, ale też nauczyłem się bardzo dużo o innych zwierzętach. Potem poleciałem do Rio pracować w BioPark of Rio. W tym czasie Gwennie mieszkała z moimi rodzicami. Nie mogłem jej ze sobą zabrać. Ale było jej dobrze z dziadkami.
- Nigdy nie rozumiałem twojej cioci. Ani w ogóle twojej rodziny. To znaczy... Nigdy nie dałem im chyba tego odczuć, mam nadzieję, ale mam inną mentalność. Inaczej patrzę na życie i na to co się powinno, a czego nie. Oboje zaryzykowaliśmy swoje kariery. Ja pracę, ty studia. To była nasza decyzja.
- Po słowie? - nie znał tego zwrotu, w polskim zapewne był to jakiś idiom, którego nie rozumiał.
- W sensie... Zaręczeni? To by coś zmieniło? - zapytał.
- Z Sarenką? Oczywiście, że znam. Chyba wszyscy ją znają. Bjorn nie mówi o niej inaczej jak Sarenka, co jest moim zdaniem absolutnie urocze. Wiem, dziwnie to brzmi z ust mężczyzny, ale tak właśnie jest. Poznałem ją, to wspaniała, kochana osoba. Nie dziwię się, że Bjorn ją wybrał. Pasują do siebie.
- Mogę pomóc ci się uczyć. W końcu, no cóż, od tego byłem. Jeśli tylko byś chciała.
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Hmm imponujące CV musisz mieć. Nie dziwię się że Bjorn cię ściagnął, mamy różnych specjalistów ale nie od zwierząt egzotycznych a tych coraz więcej jest. Od psiaków też musimy kogoś poszukać, współpracujemy z jedną lekarka ale wydaje mi się że nie pasuje do zespołu.
- Tak zaręczeni, w najgorszym razie. Najlepiej to ich zdaniem powinniśmy... - westchnęła bezsensu zeby rozmawiali o tym teraz - w każdym razie nie akceptowali cię bo nie robiłeś tego po Bożemu. Tak jak tradycja nakazuje. Też uważam że to bezsensu, ale.. ciocia już tak ma. To wszystkie zmienia bo to znaczy że... Masz czyste intencje wobec mnie, a ja nie jestem... Hmm... Chyba nie ma na to dobrego określania niż, nie daje każdemu.
- W zasadzie nigdy nie przedstawiłeś mnie twoim rodzicom.
- To nie zarzut, absolutnie - dodała zaraz - tak teraz pomyślałam.
- Na razie jest dobrze jak jest, Bjorn dał mi dużo obowiązków, nie chce go zawieść. Szczególnie że teraz jedzi z nim syn i bardziej na tym chciałby się skupić. Naprawdę ich uwielbiam to wspaniali ludzie z sercem na dłoni.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

Mogliśmy być małżeństwem... Tylko nie dałaś mi szansy. Pierścionek nadal leży w domu... Właściwie po co ja go zatrzymałem... Pomyślał. Hope oczywiście nie wiedziała, że chciał się oświadczyć, skąd mogła to wiedzieć. Przecież nie zdążył tego zrobić. Pierścionek, który wtedy jej kupił nadal leżał u niego w domu. Zatrzymał go, choć pojęcia nie miał dlaczego. Nie zamierzał go dawać żadnej innej kobiecie. Gdyby się tak stało, że kogoś by poznał, kupiłby nowy. Mimo to jakoś nie potrafił go oddać, sprzedać, ani wyrzucić.
- Mogę cię poznać z moimi rodzicami. Jeśli tylko będziesz chciała. Teraz mieszkam niedaleko nich. Nigdy nie miałem nic przeciwko temu. Po prostu się nie złożyło. Nie mogliśmy się afiszować z naszym związkiem, więc... Tak wyszło. Nie myśl sobie, że się wstydziłem. Nigdy tak nie było. Z resztą, wiesz jaka była sytuacja. Teraz jest inaczej. Żadne z nas ani nie studiuje ani nie pracuje na uczelni. Nie ma konfliktu interesów.
Zamyślił się na chwilę.
- Ale miałaś kogoś przez te dwa lata? Czyyy... Czy nadal jesteś... No wiesz... Dziewicą? - to był delikatny i krępujący temat, ale nurtował go. Choć nie powinien pewnie o to pytać. Nie miał złudzeń, dwa lata to był szmat czasu. Z pewnością kogoś miała przez ten okres. On co prawda nikogo nie poznał, ale przecież z nią musiało być inaczej. No... może nie do końca nikogo, ale nikogo z kim chciałaby się związać.
- Wiesz, praca u Bjorna to jest coś. Ale studia możesz w każdej chwili dokończyć.
Wjechali na osiedle domów jednorodzinnych i zaczynali się zbliżać do miejsca w którym mieszkał.
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Tak, nadal.. znaczy nie chciała poznać nikogo więc... - nie wiedziała jak to powiedzieć. Nadal takie pytania ją krępowały.
- Może to głupie, ale nadal trzymam się zasady, że chcę oddać się mężowi. Może to dla ciebie źle brzmi, staromodnie ale... - nie miała sensownego argumentu. Podrapała się po szyi nie wiedziac co mówić. Odwróciła na chwilę głowę by spojrzeć na okno.
- Nie musisz ale byłoby mi miło ich poznać. Tylko co im powiemy.. " to moja była, której nie poznaliscie bo wcześniej ten związek był zakazany" nie brzmi dobrze. - zauważyła lekko sobie żartując.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

- Czy kiedykolwiek miałem do ciebie o to jakiekolwiek pretensje? Powiedziałem, że to staromodne? Nie. To wyłącznie twoja decyzja. Nigdy nie chciałem na nią wpłynąć. Tak zdecydowałaś i ja to szanuję. Choć nie spodziewałem się. Jesteś piękną kobietą, sądziłem, że przez ten czasu musiałaś kogoś mieć. Ale rozumiem, też nikogo sobie nie znalazłem.
- Moi rodzice o tobie wiedzą. Zawsze wiedzieli. Poza tym, nawet jeśli byłoby inaczej, to przecież po tym co wydarzyło się na uczelni i tak musiałbym im wszystko wyjaśnić. To nie tak, że kiedykolwiek cię ukrywałem. Oni wiedzieli, że jesteś. Czy muszę cię szufladkować, jako swoją "byłą"? Nie lepiej powiedzieć: To jest Hope. Po prostu. Bez mówienia, kim dla siebie jesteśmy? Hm?

Will skręcił nagle w lewo, a chwilę później wjechali na podjazd jego domu. Budynek wydawał się nieduży, ale był śliczny. Granatowa elewacja kontrastowała z białymi oknami i kolumnami na ganku. Dach był jasnoszary, za to fundamenty i podbicia kolumn wykonano z kamienia. Trawnik był ładnie przystrzyżony, rośliny zadbane. Na prawo od domu znajdował się garaż. Will zatrzymał się na podjeździe. Wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył drzwi dla Hope.
Awatar użytkownika
Hope
 

Posty: 70
Rejestracja: czw wrz 29, 2022 8:30 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: Hope »

- Najwyraźniej nikt nie był wystarczająco odpowiedni po za tobą - powiedział nieco za odważnie wysiadając z samochodu. Odwrócił się żeby sięgnąć po zwierzaki z tyłu ale też ukryć rumieńce na jej policzkach. Hope nie planowała z nikim iść do łóżka, ale odkryła że chciałaby być bardziej odważna. Nie mniej jej niewinność mieszkała się z bycia odważna i drapieżną.
- Jeśli twoi rodzice nie mają nic ciekawego do roboty to z chęcią ich poznam - odezwała się układając na ramieniu Willa jego szopkę. Sama zestawiła psiaka na ziemię, odbiegł kawałek wąchajac intensywnie krzak w okolicy.
- Bardzo ładny dom - dodała rozglądając się. Dzięki obcasą była wyższa co pozwalało jej nie unosić tak wysoko głowy kiedy patrzyła na mężczyznę.
- Cieszę się że przyszedłeś - dodała nagle w przypływie emocji i chwyciła jego dłoń - przepraszam że cię nie wysuchalam. Bardzo tęskniłam. Jeszcze raz przepraszam, nie będę w ciebie wątpić więcej.
Awatar użytkownika
William
 

Posty: 62
Rejestracja: pt wrz 30, 2022 12:20 pm

Re: [Klinika Berggensson] Stara miłość nie rdzewieje.

Post autor: William »

Ja chyba też nie byłem, skoro nie chciałaś mi dać szansy...Pomyślał mimowolnie. Nic jednak nie powiedział. Kiedy Hope wyciągnęła z auta zwierzaki, zamknął pojazd. Pogładził szopkę po głowie i chciał ruszyć do domu, ale wtedy poczuł rękę dziewczyny na swojej. Zdziwił się i prawie znieruchomiał, ale ostatecznie zacisnął swoją dłoń na jej. Nie chciał jej puszczać, zacisnął więc mocniej palce na jej ręce.
Przeszli przez ganek, a on otworzył drzwi do domu i zaprosił ją do środka. Znaleźli się w jasnym, przestronnym przedpokoju, na prawo widać było otwartą kuchnię, z dużą wyspą kuchenną. Szare szafki, połączone były z blatami z jasnego drewna i białymi kafelkami w kształcie plastra miodu. Wszystko miało tu swoje miejsce. Will zawsze był w domu lekkim pedantem, ale lubił przytulne wnętrza. Dlatego zdecydował się na drewno i szarość.
- Moi rodzice są na emeryturze. Często są po prostu w domu. Nie zawsze, bo nie są ludźmi, którzy po prostu leżą na kanapie i oglądają telewizję. Jeżdżą na basen, do klubu seniora, do kina, czy teatru. Są dość aktywni, ale jeśli chcesz ich poznać, mogę do nich zadzwonić i umówić się na wieczór - oświadczył. Nadal trzymał ją za rękę.
- Ja też bardzo tęskniłem - przyznał szczerze.
- Wolałbym żeby nie było tych dwóch lat, ale co się stało to się nie odstanie wiesz. Możemy tylko nadrobić stracony czas, jeśli tego chcesz.
ODPOWIEDZ