[18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Heeej, kochanie - powiedziała miękko kładąc mu dłoń na policzku - wiem, że się starasz, widzę to i nie mam do ciebie pretensji, że robisz to źle, czy za wolno - spojrzała w dół kiedy położył jej dłoń na brzuchu. Nie spodziewała się, że to zrobi. To był dla niego ogromny krok. Położyła swoją dłoń na jego ręce.
- Leo... ale ja zdaję sobie sprawę z tego jaki jesteś i że chcesz się zmienić. Wiem, że na pewno ci ciężko i naprawdę staram się zrozumieć. Czasami... Czasami po prostu zastanawiam się czy mogłabym zrobić coś więcej żebyś był szczęśliwy.
- Dobrze, idź do niej. Skoro Wolf mówi, że może pomóc, to na pewno tak jest.
- To nie tak, że czuję się samotna, tylko czasami, mimo tylu lat, nie umiem cię rozgryźć. Nie wiem co tak naprawdę w tobie siedzi. Nie wiem czy trudno ci dobrać słowa, czy zwyczajnie nie chcesz mi czegoś powiedzieć. Nie musisz niczego udawać, tylko nie uciekaj. Wolę już najgorszą prawdę niż to. Może, kiedy nie wiesz jak mi coś powiedzieć spróbuj to zapisać, albo zatrzymaj się, pomyśl przez chwilę, nie rezygnuj z tego co chcesz powiedzieć, ja zaczekam.
- Nie martw się, znajdziemy ci miejsce, a ja nie opuszczę cię nawet na krok.
- Leo... ale ja zdaję sobie sprawę z tego jaki jesteś i że chcesz się zmienić. Wiem, że na pewno ci ciężko i naprawdę staram się zrozumieć. Czasami... Czasami po prostu zastanawiam się czy mogłabym zrobić coś więcej żebyś był szczęśliwy.
- Dobrze, idź do niej. Skoro Wolf mówi, że może pomóc, to na pewno tak jest.
- To nie tak, że czuję się samotna, tylko czasami, mimo tylu lat, nie umiem cię rozgryźć. Nie wiem co tak naprawdę w tobie siedzi. Nie wiem czy trudno ci dobrać słowa, czy zwyczajnie nie chcesz mi czegoś powiedzieć. Nie musisz niczego udawać, tylko nie uciekaj. Wolę już najgorszą prawdę niż to. Może, kiedy nie wiesz jak mi coś powiedzieć spróbuj to zapisać, albo zatrzymaj się, pomyśl przez chwilę, nie rezygnuj z tego co chcesz powiedzieć, ja zaczekam.
- Nie martw się, znajdziemy ci miejsce, a ja nie opuszczę cię nawet na krok.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Więcej... nie sądzę. Robisz i tak ogromnie dużo - pocałował ją w wewnętrzną część dłoni która spoczywała na jego policzku przekręcając lekko głowę.
- Jestem szczęśliwy, przeważnie - powiedział poważnie - ale nie czuję tego szczęścia tak jak Max. Znaczy w sumie nie wiem jak on to czuje. Ale nie umiem... się śmiać tak wesoło, nie skaczę z radości.. chciałbym ale nie umiem tego tak poczuć. Nie wiem czy kiedyś czułem. Wszyscy się cieszą że będą święta, że będzie muzyczka, że będą noszone czapki, że będzie przytulanie, będą wspólnie gotować. A ja w środku czuję się sparaliżowany.... próbuję sobie wytłumaczyć że to co było, już nie istnieje, nic co się wydarzyło w Piekle nie wróci. Nigdy! Ale czuję inaczej, czuję się ciągle zestresowany, na krawędzi czuwania przed atakiem. I to mnie wykańcza. Do tego ciąża, nie powinienem tak zareagować... - westchnął spoglądając na Madison.
- Być może mocniejsze leki to zablokują, ale obawiam się że wyciszą wszystko a wtedy czuję się jakby otoczony przez mgłę. Jest bezpieczniej bo wszystko co do mnie dociera jest przytłumione, ale też... mówisz coś miłego, słyszę to ale nie dociera to do mnie. A za 9 miesięcy mam być tatą. Czasami czuję że to się uda, że sobie poradzimy, że będzie ok. A czasami boję się że to spieprzę, że dziecko będzie mnie drażnić, że będzie potrzebowało dotyku, objęcia a ja mam z nim problem na co dzień.
- Ale myślę że robimy dobrze - powiedział pewnie spoglądając w oczy Madison.
- Ale dziś naprawdę poczułem się dobrze, nadal czuję. Ej, Twoja herbata - przypomniał sobie. Na chwilę cofnął się o krok i zalał herbatę dla żony podając jej, sobie zaś wziął kubek z parującą kawa.
- Mów kiedy nie umiesz mnie rozgryźć, nie jesteś w tym sama - powiedział uśmiechając się krzywo - Tak naprawdę nie znam siebie Mad, nie wiem ile jest mnie w mnie, gdzie zaczynam się ja, a gdzie to co ulepiło Piekło. Czasami obiecuję coś sobie, a wychodzi coś innego. Innym razem czuję co innego niż mówię i na odwrót. Nie będę uciekaj - powiedział miękki opierając ją o blat obok niej - ostatnio myślę co by zrobił pewien bohater i staram się w niego wczuwać. Nie nie zawsze wychodzi co prawda... ale to daje mi czasami wyrwać się ze schematu, z mojego łańcucha na którym się rzucam.
Odetchnął spokojnie, po śnie czuł się rozluźniony, mógł spojrzeć na to wszystko z dystansu. Dawno nie czuł się w taki sposób.
- Nie możesz zawsze się mną opiekować i przejmować. To są twoje święta, pierwsze po ślubie. Daj spokój. Powinnaś się cieszyć wszystkim czym chcesz. Ja nie umrę, mam nadzieję że dostanę mocne leki i odnajdę coś co mnie będzie cieszyło w święta. I z roku na rok będzie lepiej. Za rok wszyscy będą się zachwycać naszym synem lub córką, będę je obskakiwać i dopiero cię wytulą. Ale będzie zupełnie inaczej. W tym roku proszę cię rób to co zawsze robisz, ciesz się, śpiewaj, żyj... to mnie ucieszy. Mną się nie przejmuj, to cię tylko będzie ograniczało.
Leo był z nią szczery, znalazł wreszcie właściwie słowa. On musiał się pozbyć wszystkiego chyba żeby poczuć się dobrze.
- Ale... możemy zrobić jedną małą rzecz - powiedział - kiedy zaczynały się święta, z babcią wycinaliśmy prostokąty z kolorowej kartki, sklejaliśmy to w taki łańcuch i pisaliśmy na nich dobre myśli, albo słowa klucze - takie z życzeniami. I to szło to na choinkę.
Leo poczuł jak lecą mu łzy po policzku, ale uśmiechnął się, patrzył teraz przed siebie. To było dobre wspomnienie. Mógł o nim powiedzieć Madison swobodnie, nie czuł tej presji co zawsze.
- Babcia prawie nigdy nie było w święta pracowała w prokuraturze okręgowej w Poznaniu. Zresztą może to dobrze, jak była w Piekle to było tylko gorzej, musieliśmy się pilnować. Ale od czasu do czasu udało mi się uciec do niej z Nadzieją i wtedy nim nas rodzice odszukali spędzaliśmy tak święta. Było ich dosłownie kilka, ale były wyjątkowe, pamiętam je do dziś. Myślę że babcia o niczym nie wiedziała, a zasada " co dzieje się w domu zostaje w domu" obowiązywała wszędzie. Pewnie coś podejrzewała, była dobra w swoim fachu nie bez przyczyny, ale wiesz najciemniej pod latarnią. A bez świadków i dowodów nie da się wnieść sprawy, pewnie ojciec by wtedy nas odciął od niej na zawsze. Zresztą w końcu to zrobił, przenieśliśmy się i już gdyby nie zobaczyłem babci.
- Te łańcuchu to był symbol początku świąt - przyznał - teraz wydają mi się takie... bezsensu, to żadna tradycja ani nic... takiego łałł..
- Jestem szczęśliwy, przeważnie - powiedział poważnie - ale nie czuję tego szczęścia tak jak Max. Znaczy w sumie nie wiem jak on to czuje. Ale nie umiem... się śmiać tak wesoło, nie skaczę z radości.. chciałbym ale nie umiem tego tak poczuć. Nie wiem czy kiedyś czułem. Wszyscy się cieszą że będą święta, że będzie muzyczka, że będą noszone czapki, że będzie przytulanie, będą wspólnie gotować. A ja w środku czuję się sparaliżowany.... próbuję sobie wytłumaczyć że to co było, już nie istnieje, nic co się wydarzyło w Piekle nie wróci. Nigdy! Ale czuję inaczej, czuję się ciągle zestresowany, na krawędzi czuwania przed atakiem. I to mnie wykańcza. Do tego ciąża, nie powinienem tak zareagować... - westchnął spoglądając na Madison.
- Być może mocniejsze leki to zablokują, ale obawiam się że wyciszą wszystko a wtedy czuję się jakby otoczony przez mgłę. Jest bezpieczniej bo wszystko co do mnie dociera jest przytłumione, ale też... mówisz coś miłego, słyszę to ale nie dociera to do mnie. A za 9 miesięcy mam być tatą. Czasami czuję że to się uda, że sobie poradzimy, że będzie ok. A czasami boję się że to spieprzę, że dziecko będzie mnie drażnić, że będzie potrzebowało dotyku, objęcia a ja mam z nim problem na co dzień.
- Ale myślę że robimy dobrze - powiedział pewnie spoglądając w oczy Madison.
- Ale dziś naprawdę poczułem się dobrze, nadal czuję. Ej, Twoja herbata - przypomniał sobie. Na chwilę cofnął się o krok i zalał herbatę dla żony podając jej, sobie zaś wziął kubek z parującą kawa.
- Mów kiedy nie umiesz mnie rozgryźć, nie jesteś w tym sama - powiedział uśmiechając się krzywo - Tak naprawdę nie znam siebie Mad, nie wiem ile jest mnie w mnie, gdzie zaczynam się ja, a gdzie to co ulepiło Piekło. Czasami obiecuję coś sobie, a wychodzi coś innego. Innym razem czuję co innego niż mówię i na odwrót. Nie będę uciekaj - powiedział miękki opierając ją o blat obok niej - ostatnio myślę co by zrobił pewien bohater i staram się w niego wczuwać. Nie nie zawsze wychodzi co prawda... ale to daje mi czasami wyrwać się ze schematu, z mojego łańcucha na którym się rzucam.
Odetchnął spokojnie, po śnie czuł się rozluźniony, mógł spojrzeć na to wszystko z dystansu. Dawno nie czuł się w taki sposób.
- Nie możesz zawsze się mną opiekować i przejmować. To są twoje święta, pierwsze po ślubie. Daj spokój. Powinnaś się cieszyć wszystkim czym chcesz. Ja nie umrę, mam nadzieję że dostanę mocne leki i odnajdę coś co mnie będzie cieszyło w święta. I z roku na rok będzie lepiej. Za rok wszyscy będą się zachwycać naszym synem lub córką, będę je obskakiwać i dopiero cię wytulą. Ale będzie zupełnie inaczej. W tym roku proszę cię rób to co zawsze robisz, ciesz się, śpiewaj, żyj... to mnie ucieszy. Mną się nie przejmuj, to cię tylko będzie ograniczało.
Leo był z nią szczery, znalazł wreszcie właściwie słowa. On musiał się pozbyć wszystkiego chyba żeby poczuć się dobrze.
- Ale... możemy zrobić jedną małą rzecz - powiedział - kiedy zaczynały się święta, z babcią wycinaliśmy prostokąty z kolorowej kartki, sklejaliśmy to w taki łańcuch i pisaliśmy na nich dobre myśli, albo słowa klucze - takie z życzeniami. I to szło to na choinkę.
Leo poczuł jak lecą mu łzy po policzku, ale uśmiechnął się, patrzył teraz przed siebie. To było dobre wspomnienie. Mógł o nim powiedzieć Madison swobodnie, nie czuł tej presji co zawsze.
- Babcia prawie nigdy nie było w święta pracowała w prokuraturze okręgowej w Poznaniu. Zresztą może to dobrze, jak była w Piekle to było tylko gorzej, musieliśmy się pilnować. Ale od czasu do czasu udało mi się uciec do niej z Nadzieją i wtedy nim nas rodzice odszukali spędzaliśmy tak święta. Było ich dosłownie kilka, ale były wyjątkowe, pamiętam je do dziś. Myślę że babcia o niczym nie wiedziała, a zasada " co dzieje się w domu zostaje w domu" obowiązywała wszędzie. Pewnie coś podejrzewała, była dobra w swoim fachu nie bez przyczyny, ale wiesz najciemniej pod latarnią. A bez świadków i dowodów nie da się wnieść sprawy, pewnie ojciec by wtedy nas odciął od niej na zawsze. Zresztą w końcu to zrobił, przenieśliśmy się i już gdyby nie zobaczyłem babci.
- Te łańcuchu to był symbol początku świąt - przyznał - teraz wydają mi się takie... bezsensu, to żadna tradycja ani nic... takiego łałł..
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Ale ja chcę się tobą opiekować i to mi nie sprawia problemu. Nie chcę żeby to były moje święta, chcę żeby to były nasze święta. Nawet jeśli mielibyśmy zostać w domu tylko we dwoje. Jeśli chcesz, jeśli będziesz czuł się bezpieczniej, zróbmy tak. Ugotujemy coś, upieczemy ciasto, ubierzemy choinkę, damy sobie prezenty. Tylko ty i ja. Spędźmy Wigilię we dwoje. Do moich rodziców pojedziemy później, kiedy będzie już spokojniej. Chcę żeby nam obojgu było dobrze, spokojnie, bezpiecznie. Chcę spędzić te święta razem, bez nerwów i stresu. Rodzina zrozumie, jesteśmy nowożeńcami. Ty jesteś mi potrzebny w te święta. Nikt inny. Z każdą inną osobą mogę się zobaczyć kiedy indziej. Chcę ciebie Leo, nikogo więcej. Nie ważne w jakim nastroju. Byle byś był blisko. Jestem przy tobie szczęśliwa, nawet jeśli się nie uśmiecham. Nie potrafię już bez ciebie żyć. I nie chcę. Nie ograniczasz mnie, nigdy nie ograniczałeś. To był mój wybór żeby spędzać z tobą Sylwestra na videochacie, rozmawiać po nocach i odpuszczać sen. Teraz też tak jest. Wybieram ciebie.
Słuchała go uważnie, kiedy opowiadał o ozdobach i świętach z babcią, ale zawsze trudno jej było patrzeć na jego łzy. Nawet te wzruszenia. Odstawiła kubek i położyła mu dłonie na policzkach ścierając łzy kciukami.
- Więc zrobimy łańcuch dobrych myśli i zawiesimy go na naszej choince - powiedziała czule, patrząc mu w oczy.
- Damy sobie radę Leo. Ze wszystkim. Z tym co ty masz w środku - położyła swoją dłoń na jego piersi - i z tym co ja mam. Z twoim i moim strachem. Z twoimi wspomnieniami, wiem, że nie da się ich pozbyć, ale można stworzyć nowe. Możemy stworzyć nowe. Takie, które wyprą tamte. Wiem, że boisz się być ojcem, ale sam powiedziałeś, że nauczyłam cię kochać. Skoro umiesz kochać mnie - chwyciła jego rękę i położyła sobie na brzuchu - będziesz też kochał ją.
Słuchała go uważnie, kiedy opowiadał o ozdobach i świętach z babcią, ale zawsze trudno jej było patrzeć na jego łzy. Nawet te wzruszenia. Odstawiła kubek i położyła mu dłonie na policzkach ścierając łzy kciukami.
- Więc zrobimy łańcuch dobrych myśli i zawiesimy go na naszej choince - powiedziała czule, patrząc mu w oczy.
- Damy sobie radę Leo. Ze wszystkim. Z tym co ty masz w środku - położyła swoją dłoń na jego piersi - i z tym co ja mam. Z twoim i moim strachem. Z twoimi wspomnieniami, wiem, że nie da się ich pozbyć, ale można stworzyć nowe. Możemy stworzyć nowe. Takie, które wyprą tamte. Wiem, że boisz się być ojcem, ale sam powiedziałeś, że nauczyłam cię kochać. Skoro umiesz kochać mnie - chwyciła jego rękę i położyła sobie na brzuchu - będziesz też kochał ją.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Leo nie wiedział co powiedzieć. Skoro właśnie tego pragnęła nie mógł się nie zgodzić. Zrobiło mu się ciepło na sercu mimo wszystko.
- Musimy wymyśleć swój swoje zasady na święta - powiedział - takie wiesz drobiazgi moje i twoje. Ale dobrze, święta spędzimy razem, a potem wpadniemy do twoich rodziców.
Zgodził się, kiwając głową. Może faktycznie to był dobry pomysł, stworzą nową tradycję obchodzenia świąt. Każdego roku będzie będą zbierać te drobne rzeczy budując nową rzeczywistość.
- Wiesz że nigdy nie musiałaś niczego poświęcać, sylwestra też nie. Chociaż nie przyznam że nie tęskniłem do tych rozmów. Spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął, siedząc daleko od niej właściwie w wolnej chwili myślał o tych rozmowach. Położył swoją lewą dłoń na jej dłoni i pogładził ją.
- Dobrze, w takim razie musimy kupić papier i choinkę - zauważył.
- To... ona? - Leo nieśmiało zadał to pytanie. Chwilę patrzył na Madison, to znów na jej brzuch i ich dłonie. Gryzł się, widać było że to wywołało u niego emocję, ale starał się z nimi walczyć. Nadal był poważny, ale widziała minimalne drgania na jego twarzy. Nadal się bał, ale to nie był syn, to gdzieś podświadomie przyniosło mu jednak ulgę. Powoli odsunął się od blatu stołu, zmuszając Madison do kroku w tył. Powoli kucnął, co nie było łatwe dla niego, tak by jego twarz znajdowała się na wysokości jej brzucha, przyłożył uchu do niego.
- Cześć księżniczko - zamknął oczy chociaż miał świadomość że jej nie usłyszy. Mimo to nie odrywał twarzy od brzucha żony, łzy zaczęły ciec mu po policzku. Cały stres który był z tym związany powoli z niego ulatywał. Strach nieco się zmienił, miał córkę, taką małą niewinną Madison którą trzeba było bronić przed złem świata. I chodź zwykle to przerażało ludzi, nagle w jego głowie coś się zmieniło. Był przekonany że będzie po prostu równie słodką i kochaną istotą jak Mad, która uleczy jego życie na zawsze.
- Musimy wymyśleć swój swoje zasady na święta - powiedział - takie wiesz drobiazgi moje i twoje. Ale dobrze, święta spędzimy razem, a potem wpadniemy do twoich rodziców.
Zgodził się, kiwając głową. Może faktycznie to był dobry pomysł, stworzą nową tradycję obchodzenia świąt. Każdego roku będzie będą zbierać te drobne rzeczy budując nową rzeczywistość.
- Wiesz że nigdy nie musiałaś niczego poświęcać, sylwestra też nie. Chociaż nie przyznam że nie tęskniłem do tych rozmów. Spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął, siedząc daleko od niej właściwie w wolnej chwili myślał o tych rozmowach. Położył swoją lewą dłoń na jej dłoni i pogładził ją.
- Dobrze, w takim razie musimy kupić papier i choinkę - zauważył.
- To... ona? - Leo nieśmiało zadał to pytanie. Chwilę patrzył na Madison, to znów na jej brzuch i ich dłonie. Gryzł się, widać było że to wywołało u niego emocję, ale starał się z nimi walczyć. Nadal był poważny, ale widziała minimalne drgania na jego twarzy. Nadal się bał, ale to nie był syn, to gdzieś podświadomie przyniosło mu jednak ulgę. Powoli odsunął się od blatu stołu, zmuszając Madison do kroku w tył. Powoli kucnął, co nie było łatwe dla niego, tak by jego twarz znajdowała się na wysokości jej brzucha, przyłożył uchu do niego.
- Cześć księżniczko - zamknął oczy chociaż miał świadomość że jej nie usłyszy. Mimo to nie odrywał twarzy od brzucha żony, łzy zaczęły ciec mu po policzku. Cały stres który był z tym związany powoli z niego ulatywał. Strach nieco się zmienił, miał córkę, taką małą niewinną Madison którą trzeba było bronić przed złem świata. I chodź zwykle to przerażało ludzi, nagle w jego głowie coś się zmieniło. Był przekonany że będzie po prostu równie słodką i kochaną istotą jak Mad, która uleczy jego życie na zawsze.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Nie poświęcałam. Chciałam ten czas spędzać z tobą. Nie obchodziły mnie zabawy i tańce. Wolałam patrzeć na ciebie, niż na wszystkie fajerwerki świata. Ty byłeś dla mnie ważniejszy. Nigdy nie myślałam o tym jak o poświęceniu. Cieszyłam się, że możemy być razem, chociaż na odległość, na dwóch końcach świata. Już wtedy cię kochałam. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będziemy razem, ale to niczego nie zmieniało. Chciałam być możliwie blisko.
Patrzyła na Leo ze strachem. Nie wiedziała jak zareaguje na wieść, że to córka, ale wydawało jej się, że nie będzie lepszego momentu by mu o tym powiedzieć. Miała inne plany, ale chwila i to co mówił wydawały się być odpowiednie. Przełknęła nerwowo ślinę.
- Tak... to ona. To twoja córka - szepnęła. Kiedy uklęknął i przytulił twarz do jej brzucha rozpłakała się. Po prostu się rozpłakała. Położyła mu dłonie na głowie gładząc jego włosy. Tak bardzo pragnęła żeby się cieszył, żeby kochał je obie. Łzy spływały jej po policzkach, serce dudniło w piersi. Chciał jej, przywitał się z nią, powiedział, że jest księżniczką. Maddie nie mogła przestać płakać, obawiała się, że nigdy do tego nie dojdzie, że Leo nie zaakceptuje tego dziecka, choć będzie się starał z całych sił. Ale było inaczej, naprawdę było inaczej. Jeśli coś miało być świątecznym cudem, to właśnie było to.
- Kocha cię... Wiem to. Będziesz miał córeczkę.
Patrzyła na Leo ze strachem. Nie wiedziała jak zareaguje na wieść, że to córka, ale wydawało jej się, że nie będzie lepszego momentu by mu o tym powiedzieć. Miała inne plany, ale chwila i to co mówił wydawały się być odpowiednie. Przełknęła nerwowo ślinę.
- Tak... to ona. To twoja córka - szepnęła. Kiedy uklęknął i przytulił twarz do jej brzucha rozpłakała się. Po prostu się rozpłakała. Położyła mu dłonie na głowie gładząc jego włosy. Tak bardzo pragnęła żeby się cieszył, żeby kochał je obie. Łzy spływały jej po policzkach, serce dudniło w piersi. Chciał jej, przywitał się z nią, powiedział, że jest księżniczką. Maddie nie mogła przestać płakać, obawiała się, że nigdy do tego nie dojdzie, że Leo nie zaakceptuje tego dziecka, choć będzie się starał z całych sił. Ale było inaczej, naprawdę było inaczej. Jeśli coś miało być świątecznym cudem, to właśnie było to.
- Kocha cię... Wiem to. Będziesz miał córeczkę.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Płakali obydwoje dość długo, ale te łzy i ta sytuacja wydawało się że wiele zmieniała. Te łzy były chyba im potrzebne. Zastygli tak gdzieś w środku zawieszonej rozmowy, kuchni, popołudniu które się już zaczęło. Z czasem płakali już trochę mniej, łzy leciały już wolniej i były wspomnieniem. Leo chwilę jeszcze klęczał, uspokajał się, ale prawa noga powoli dawała też o sobie znac.
- Wiesz księżniczko - zaczął cichym, zachrypiały głosem mówił po polsku, to właśnie w tym języku chciał jej to powiedzieć - pewnie kiedy się pojawisz będzie dziwnie, nigdy nie poznasz swoich dziadków, nie zobaczysz Polski, może czasami nie będę cię rozumiał, pewnie nawet bardzo ale.. wiesz co... nie opuszczę się nie zależnie od boju który przyjdzie nam stoczyć.
Mówił to poważnym mimo wszystko tonem. Odetchnął głębiej i powoli wstał.
- Chyba musimy w takim razie iść po zakupy - powiedział powoli ale przytulił do ciebie Madison. Mówił już normalnie po angielsku. Mimo że miał złe wspomnienia z Piekła, to nie chciał wyjeżdżać z kraju. Nigdy nie myślał że wyniesie się tak daleko, ale ostatecznie tu miał wszystko, żonę, siostrę a teraz córkę.
- Choinkę, prezenty.. i coś do jedzenia. Skoro chcesz gotować - zauważył.
- Wiesz księżniczko - zaczął cichym, zachrypiały głosem mówił po polsku, to właśnie w tym języku chciał jej to powiedzieć - pewnie kiedy się pojawisz będzie dziwnie, nigdy nie poznasz swoich dziadków, nie zobaczysz Polski, może czasami nie będę cię rozumiał, pewnie nawet bardzo ale.. wiesz co... nie opuszczę się nie zależnie od boju który przyjdzie nam stoczyć.
Mówił to poważnym mimo wszystko tonem. Odetchnął głębiej i powoli wstał.
- Chyba musimy w takim razie iść po zakupy - powiedział powoli ale przytulił do ciebie Madison. Mówił już normalnie po angielsku. Mimo że miał złe wspomnienia z Piekła, to nie chciał wyjeżdżać z kraju. Nigdy nie myślał że wyniesie się tak daleko, ale ostatecznie tu miał wszystko, żonę, siostrę a teraz córkę.
- Choinkę, prezenty.. i coś do jedzenia. Skoro chcesz gotować - zauważył.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Mad nie znała dobrze polskiego, od zawsze rozmawiali po angielsku. Mimo wszystko Leo nauczył ją niektórych słów, zwrotów i zdań. No i świetnie potrafiła powiedzieć swoje nazwisko. Zajęło jej sporo czasu żeby się go nauczyć, ale nie chciała wypowiadać go źle. Zależało jej na tym. Zmiana nazwiska oznaczała, że należy do Leo, że jest jego żoną i zawsze będą razem. I tak, miała absolutnego świra na punkcie własnego męża i tego, żeby poprawnie wymawiać jej nazwisko. David miał co do tego inne zdanie, ale Mad męczyła go, żeby się uczył. W szpitalu prawie nikt nie umiał go wypowiedzieć, chcieli ją przemianować na "Kossakowsky", ale nie pozwoliła, nosiła je na plakietce z poprawną pisownią. Jeśli pacjenci nie umieli go wypowiedzieć, mówili po prostu doktor Maddie, albo Madison.
Zrozumiała tylko ostatnie zdanie z tego co powiedział do jej brzucha, ale wiedziała, że całość musiała być bardzo ważna, skoro mówił po polsku. Ulżyło jej, bardzo jej ulżyło, kamień spadł jej z serca. Na reszcie czuła się lepiej. Ulotnił się cały stres, który w sobie nosiła. Kiedy wstał objęła go mocno za szyję i nie chciała puścić.
- Zaczekaj, muszę ci coś pokazać zanim wyjdziemy. Chciałam ci to dać pod choinkę i wtedy ci powiedzieć, ale... - odsunęła się od niego - zaczekaj - powiedziała jeszcze raz. Nie odeszła daleko, tylko do przedpokoju wyjąć coś z jednej z toreb. Przyniosła mu książkę, którą miał dostać w prezencie.
- Mówiłeś, że nie ma instrukcji obsługi dziecka - uśmiechnęła się - jednak jakaś jest - książka miała różową okładkę i była zatytułowana "Instrukcja obsługi dziecka: Córeczka".
Zrozumiała tylko ostatnie zdanie z tego co powiedział do jej brzucha, ale wiedziała, że całość musiała być bardzo ważna, skoro mówił po polsku. Ulżyło jej, bardzo jej ulżyło, kamień spadł jej z serca. Na reszcie czuła się lepiej. Ulotnił się cały stres, który w sobie nosiła. Kiedy wstał objęła go mocno za szyję i nie chciała puścić.
- Zaczekaj, muszę ci coś pokazać zanim wyjdziemy. Chciałam ci to dać pod choinkę i wtedy ci powiedzieć, ale... - odsunęła się od niego - zaczekaj - powiedziała jeszcze raz. Nie odeszła daleko, tylko do przedpokoju wyjąć coś z jednej z toreb. Przyniosła mu książkę, którą miał dostać w prezencie.
- Mówiłeś, że nie ma instrukcji obsługi dziecka - uśmiechnęła się - jednak jakaś jest - książka miała różową okładkę i była zatytułowana "Instrukcja obsługi dziecka: Córeczka".
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Leo nigdy nie narzucał się z ojczystym językiem, uczył z chęcią Madi tych zdań czy słów które chciała. Skoro chciała wymawiać nazwisko poprawnie, powoli i cierpliwie mówił jej jak się prawidłowo je piszę i wymawia.
- Ok, poczekam - zapewnił ją nie ruszając się z miejsca. Kiedy przyszły spojrzał na okładkę.
- Ojejeu.. - uśmiechnął się spoglądając na książkę potem na żonę - dziękuję. Obiecuję przeczytać od deski do deski. Pewnie nie tylko tą, ale zaczniemy od instrukcji.
Pocałował ją delikatnie.
- Dziękuję kochanie - powtórzył się.
- Może na święta w następnym roku powinienem brać Gniewko. Będę się relaksował zagłaskując jej psa albo spał - zażartował uśmiechając się pod nosem.
- Wiesz tak sobie pomyślałem, może podjedziemy po drodze do Yoshiego. Jestem mu winien co najmniej podziękowanie i przeprosiny za problemy. No i Ellie... aż mi głupio że zobaczyła tą najgorszą część mnie - posmutniał znów, czuł się głupio że właśnie to oglądała dziewczyna przyjaciela.
- Ok, poczekam - zapewnił ją nie ruszając się z miejsca. Kiedy przyszły spojrzał na okładkę.
- Ojejeu.. - uśmiechnął się spoglądając na książkę potem na żonę - dziękuję. Obiecuję przeczytać od deski do deski. Pewnie nie tylko tą, ale zaczniemy od instrukcji.
Pocałował ją delikatnie.
- Dziękuję kochanie - powtórzył się.
- Może na święta w następnym roku powinienem brać Gniewko. Będę się relaksował zagłaskując jej psa albo spał - zażartował uśmiechając się pod nosem.
- Wiesz tak sobie pomyślałem, może podjedziemy po drodze do Yoshiego. Jestem mu winien co najmniej podziękowanie i przeprosiny za problemy. No i Ellie... aż mi głupio że zobaczyła tą najgorszą część mnie - posmutniał znów, czuł się głupio że właśnie to oglądała dziewczyna przyjaciela.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Maddie zaśmiała się cicho, kiedy Leo spojrzał na książkę. Na reszcie czuła się uspokojona, bezpieczna i miała pewność, że mąż jej nie zwieje. Uwielbiała kiedy mówił do niej "kochanie", był wtedy taki czuły. Mad doskonale wiedziała dlaczego go kocha. Oddała jego czuły pocałunek. Była szczęśliwa.
- W następnym roku raczej nie pośpisz w święta - zaśmiała się - chyba, że ona też będzie spała. Ale wiesz... myślę, że wtedy możemy mieć już własnego pieska. Nie będziesz musiał wypożyczać Gniewka.
- Dobrze, możemy pojechać do Yoshiego. Wprawdzie nie wiem co się tam wydarzyło, ale jak was znam to Yoshie pewnie dał ci popalić, a ty jemu. Nie wiem co widziała Ellie, ale jeśli uważasz, że powinieneś ją przeprosić, to to zrób.
- W następnym roku raczej nie pośpisz w święta - zaśmiała się - chyba, że ona też będzie spała. Ale wiesz... myślę, że wtedy możemy mieć już własnego pieska. Nie będziesz musiał wypożyczać Gniewka.
- Dobrze, możemy pojechać do Yoshiego. Wprawdzie nie wiem co się tam wydarzyło, ale jak was znam to Yoshie pewnie dał ci popalić, a ty jemu. Nie wiem co widziała Ellie, ale jeśli uważasz, że powinieneś ją przeprosić, to to zrób.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Własnego? - zastanowił się chwilę - w sensie... ogarniemy to? To spora odpowiedzialność, nie miałem nigdy psa. Znaczy miałem ale to się dobrze nie skończyło. Myślisz że to odpowiedzialna decyzja? - zmartwił się.
- No i skąd... w sumie można by napisać do Maxsa albo Milly są wolontariuszami w schronisku, a tam jest wiele zostawionych psów.
leo nie wydawał się do końca przekonany. Z drugiej strony jesli umiałby się zająć małym psem takim jak Gniewko, może mógłby nauczyć się wstępnie zajmować dzieckiem. A przynajmniej chwytać je.
- Tak on mi, ja mu. Po prostu chciałbym go też upewnić że wszystko jest ok, że będziemy wspólnie dbać o naszą księżniczkę, nie rozchodzimy się i nie ma tragedii. No i... myślę że Ellie zasługuje na kilka słów wyjaśnienia.
- No i skąd... w sumie można by napisać do Maxsa albo Milly są wolontariuszami w schronisku, a tam jest wiele zostawionych psów.
leo nie wydawał się do końca przekonany. Z drugiej strony jesli umiałby się zająć małym psem takim jak Gniewko, może mógłby nauczyć się wstępnie zajmować dzieckiem. A przynajmniej chwytać je.
- Tak on mi, ja mu. Po prostu chciałbym go też upewnić że wszystko jest ok, że będziemy wspólnie dbać o naszą księżniczkę, nie rozchodzimy się i nie ma tragedii. No i... myślę że Ellie zasługuje na kilka słów wyjaśnienia.