Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: pt gru 16, 2022 9:55 pm
Mad nie była ginekologiem. Nie miała też sprzętu, ale, do cholery, skończyła studia medyczne. Musiała rozebrać Milly do połowy i ją obejrzeć.
- Mad...
- Tak?
- Jest źle, prawda? Powiedz mi prawdę.
- Nie wiem. Daj mi się obejrzeć - powiedziała spokojnie.
- Jeśli jest. Chcę wiedzieć - Milly wydawała się już w miarę trzeźwo myśleć. Mad naprawdę nie miała tu odpowiedniego sprzętu, ale niektóre rzeczy mogła sprawdzić. Jeszcze raz zbadała jej brzuch.
- To cię boli? - spytała naciskając.
- Nie.
- A to?
- Też nie.
- Zegnij nogi pod pośladki i złącz piętami - Mad nie była teraz jej siostrą, tylko lekarzem. A Milly po prostu się słuchała.
- I?
- Nie krwawisz i na tyle na ile mogę to ocenić, nic się nie dzieje. Brzuch jest miękki. Masz skurcze? - zapytała, po badaniu wiedziała, że raczej nie, ale to co czuła pacjentka było najważniejsze.
- Nie.
- Więc wszystko będzie dobrze - spokojnie ubrała siostrę i ułożyła ją w miarę wygodnej pozycji - jak plecy?
- Bolą.
- Okej, coś poradzimy.
W łazience były szafki z ręcznikami. Zwykle puste. Mad musiała porządnie je przeszukać. W jednej, na samej dole na szczęście leżała sterta czystych ręczników. Wyjęła je wszystkie i ułożyła na podłodze obok Milly.
- Dobra, ale najpierw głowa. Pokaż mi się tu śliczna.
Milly nawet się uśmiechnęła na to co powiedziała Mad.
- Będzie dobrze siostrzyczko. Wataha siedzi w szatni, wyciągną nas z tego.
Milly nagle dostrzegła opatrunek na ramieniu siostry.
- Jesteś ranna.
- Dostałam kulkę, ale nic mi nie jest.
- Postrzelili cię?!
- Odrobinę. Nie martw się, nic ci mi nie będzie. Zapewniam. Z resztą odwdzięczyłam się im.
- Jak? - Milly była zaniepokojona.
- Jeden dostał kulkę w łeb, drugi w klatkę.
- Maddie... czy ty...
- Milly, spokojnie. Wiem co robię. Ja już byłam na wojnie, o mnie nie musisz się martwić. Jeśli będzie trzeba, zastrzelę każdego kto się do ciebie zbliży. Spróbuj się uspokoić, proszę. Oddychaj spokojnie. I daj się opatrzyć.
Milly zamilkła. Mad widziała, że siostra ma poważne rany na czole i policzku. Mogła mieć nawet złamaną kość jarzmową i pękniętą kość czołową. Miała też rany na powiece i zakrwawione oko. Mad zajęła się opatrywaniem siostry.
- Jak Max? - spytała Milly.
- Fizycznie w porządku, nic mu nie jest. Psychicznie... Jest zakochany w tobie i dziecku, odbija mu. Martwi się. Bardzo długo byłaś nieprzytomna, odchodził od zmysłów. Najchętniej zabrałabym mu broń, bo i tak nie jest w stanie trzeźwo myśleć. Kocha cię Milly, bardzo, więc nie myśli trzeźwo.
- Nie powinno go tu być.
- Wiem, Leo też, ani w ogóle chłopaków, ale może dzięki nim się stąd wydostaniemy. No dobra, już, wiem, że ci niewygodnie, ale musiałam ci opatrzyć to oko - Mad nie dość że zabandażowała jej głowę, to jeszcze zrobiła opatrunek na zranione oko, zwłaszcza, że nie tylko powieka miała uraz, gałka oczna we krwi.
- Okej, teraz plecy. Raczej nie masz urazu kręgosłupa, myślę, że je odbiłaś upadając. Położymy cię wygodniej - Maddie zrobiła z ręczników wałki, żeby położyć Milly na boku i wsunąć je pomiędzy jej kolana i pod głowę.
- Przyślę ci Maxa - powiedziała i wstała. Otworzyła drzwi, bezpośrednio za nimi stal Max.
- Będzie okej - powiedziała.
- Nie krwawi, brzuch w porządku, nie sądzę, żeby dziecku się coś stało. Ma roztrzaskaną głowę, uraz oka, prawdopodobnie pękniętą kość czołową i być może złamaną kość jarzmową. Nos jest obity, ale nie złamany. Drugie oko całe, tylko podbite, zasinienie i opuchlizna są normalne. Ma rozcięte usta. Może jej się ciężko mówić. Bolą ją plecy, głównie na wysokości lędźwi, prawdopodobnie są tylko obite. Jeśli chcesz jej pomóc możesz ją gładzić w tym rejonie. Ciepło i delikatny masaż powinien jej ulżyć. Możesz do niej iść. Tylko nie wariuj - powiedziała spokojnie i rzeczowo.
- Mad...
- Tak?
- Jest źle, prawda? Powiedz mi prawdę.
- Nie wiem. Daj mi się obejrzeć - powiedziała spokojnie.
- Jeśli jest. Chcę wiedzieć - Milly wydawała się już w miarę trzeźwo myśleć. Mad naprawdę nie miała tu odpowiedniego sprzętu, ale niektóre rzeczy mogła sprawdzić. Jeszcze raz zbadała jej brzuch.
- To cię boli? - spytała naciskając.
- Nie.
- A to?
- Też nie.
- Zegnij nogi pod pośladki i złącz piętami - Mad nie była teraz jej siostrą, tylko lekarzem. A Milly po prostu się słuchała.
- I?
- Nie krwawisz i na tyle na ile mogę to ocenić, nic się nie dzieje. Brzuch jest miękki. Masz skurcze? - zapytała, po badaniu wiedziała, że raczej nie, ale to co czuła pacjentka było najważniejsze.
- Nie.
- Więc wszystko będzie dobrze - spokojnie ubrała siostrę i ułożyła ją w miarę wygodnej pozycji - jak plecy?
- Bolą.
- Okej, coś poradzimy.
W łazience były szafki z ręcznikami. Zwykle puste. Mad musiała porządnie je przeszukać. W jednej, na samej dole na szczęście leżała sterta czystych ręczników. Wyjęła je wszystkie i ułożyła na podłodze obok Milly.
- Dobra, ale najpierw głowa. Pokaż mi się tu śliczna.
Milly nawet się uśmiechnęła na to co powiedziała Mad.
- Będzie dobrze siostrzyczko. Wataha siedzi w szatni, wyciągną nas z tego.
Milly nagle dostrzegła opatrunek na ramieniu siostry.
- Jesteś ranna.
- Dostałam kulkę, ale nic mi nie jest.
- Postrzelili cię?!
- Odrobinę. Nie martw się, nic ci mi nie będzie. Zapewniam. Z resztą odwdzięczyłam się im.
- Jak? - Milly była zaniepokojona.
- Jeden dostał kulkę w łeb, drugi w klatkę.
- Maddie... czy ty...
- Milly, spokojnie. Wiem co robię. Ja już byłam na wojnie, o mnie nie musisz się martwić. Jeśli będzie trzeba, zastrzelę każdego kto się do ciebie zbliży. Spróbuj się uspokoić, proszę. Oddychaj spokojnie. I daj się opatrzyć.
Milly zamilkła. Mad widziała, że siostra ma poważne rany na czole i policzku. Mogła mieć nawet złamaną kość jarzmową i pękniętą kość czołową. Miała też rany na powiece i zakrwawione oko. Mad zajęła się opatrywaniem siostry.
- Jak Max? - spytała Milly.
- Fizycznie w porządku, nic mu nie jest. Psychicznie... Jest zakochany w tobie i dziecku, odbija mu. Martwi się. Bardzo długo byłaś nieprzytomna, odchodził od zmysłów. Najchętniej zabrałabym mu broń, bo i tak nie jest w stanie trzeźwo myśleć. Kocha cię Milly, bardzo, więc nie myśli trzeźwo.
- Nie powinno go tu być.
- Wiem, Leo też, ani w ogóle chłopaków, ale może dzięki nim się stąd wydostaniemy. No dobra, już, wiem, że ci niewygodnie, ale musiałam ci opatrzyć to oko - Mad nie dość że zabandażowała jej głowę, to jeszcze zrobiła opatrunek na zranione oko, zwłaszcza, że nie tylko powieka miała uraz, gałka oczna we krwi.
- Okej, teraz plecy. Raczej nie masz urazu kręgosłupa, myślę, że je odbiłaś upadając. Położymy cię wygodniej - Maddie zrobiła z ręczników wałki, żeby położyć Milly na boku i wsunąć je pomiędzy jej kolana i pod głowę.
- Przyślę ci Maxa - powiedziała i wstała. Otworzyła drzwi, bezpośrednio za nimi stal Max.
- Będzie okej - powiedziała.
- Nie krwawi, brzuch w porządku, nie sądzę, żeby dziecku się coś stało. Ma roztrzaskaną głowę, uraz oka, prawdopodobnie pękniętą kość czołową i być może złamaną kość jarzmową. Nos jest obity, ale nie złamany. Drugie oko całe, tylko podbite, zasinienie i opuchlizna są normalne. Ma rozcięte usta. Może jej się ciężko mówić. Bolą ją plecy, głównie na wysokości lędźwi, prawdopodobnie są tylko obite. Jeśli chcesz jej pomóc możesz ją gładzić w tym rejonie. Ciepło i delikatny masaż powinien jej ulżyć. Możesz do niej iść. Tylko nie wariuj - powiedziała spokojnie i rzeczowo.