[Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- W takim razie tak będzie lepiej, zadzwonię do twojej siostry.. tylko czekaj....gdzie ja mam komórkę... Ehh. Zaraz wracam - powiedział łagodnie. Wyszedł z pomieszczenia i ruszył od razu w stronę pielęgniarek i lekarki. Te aż zdębiały przerywając rozmowę.
- Emmy ,pozwolisz moja droga że porwę ci długopis - David podszedł do młodej pielęgniarki i wziął dczepiony długopis z kieszonki przy jej uniformie. Po czym spokojnie wziął kawałek kartki z recepcji.
- Obiecuję że zaraz zwrócę! - ruszył do pokoju. Nie zrobił nic czego nie robił wcześniej, zdarzało mu się zwracać miło i uprzejmie do pielegniarek, szanował bardzo nawet salowe. Ale teraz zabrzmiało to inaczej. Emmyli zarumieniła się po uszy spoglądajac na koleżanki.
- Proszę napisz numer, zadzwonię do twojej siostry- obiecał.
- Nic się nie martw wszystko będzie dobrze. Wrócę jak tylko zadzwonię! A w razie gdybyś poczuła się źle, widzisz te przemiłe trzy kobiety, to świetny personel na pewno zareagują - wskazał w stronę dziewczyn przy recepcji.
Kiedy napisała numer zgodnie ze słowami podszedł do pielęgniarki oddał długopis i podziękował. Ruszył do swojego gabinetu.
Wykręcił numer i odczekał chwilę nim ktoś odebrał.
- Pani Makkari? Przepraszam najmocniej że niepokoję tak w nocy ale dzwonię z New Tropeolum, jeszcze się nie znamy ale jestem... Chłopakiem Pani siostry, David. Wydarzył się wypadek w wyniku którego Sersi jest u nas na odziałe, proszę się jednak nie denerwować nic się jej nie stało. Tyle że w jej domu został psiaku do wyprowadzenia i potrzebuje są rzeczy na przebranie. Bardzo prosi aby podeszła Pani jeśli to możliwe i wyprowadziła psiaka. Jutro zostanie wypisana i stąd te rzeczy, gdyby je też mogła pani wsiąść i podjechać do szpitala. Albo chociaż jeśli wyśle mi Pani jakiś adres to ja podjadę. Aaa ..Sersi nie ma telefonu, poprosiłbym pisać na mój pejdżer albo telefon w recepcji - spokojnym głosem sprobował wyłuszczyć sprawę najdokładniej jak umiał. Zamilkł żeby rozmówczyni mogła coś odpowiedzieć, a może zadać pytania.
- Emmy ,pozwolisz moja droga że porwę ci długopis - David podszedł do młodej pielęgniarki i wziął dczepiony długopis z kieszonki przy jej uniformie. Po czym spokojnie wziął kawałek kartki z recepcji.
- Obiecuję że zaraz zwrócę! - ruszył do pokoju. Nie zrobił nic czego nie robił wcześniej, zdarzało mu się zwracać miło i uprzejmie do pielegniarek, szanował bardzo nawet salowe. Ale teraz zabrzmiało to inaczej. Emmyli zarumieniła się po uszy spoglądajac na koleżanki.
- Proszę napisz numer, zadzwonię do twojej siostry- obiecał.
- Nic się nie martw wszystko będzie dobrze. Wrócę jak tylko zadzwonię! A w razie gdybyś poczuła się źle, widzisz te przemiłe trzy kobiety, to świetny personel na pewno zareagują - wskazał w stronę dziewczyn przy recepcji.
Kiedy napisała numer zgodnie ze słowami podszedł do pielęgniarki oddał długopis i podziękował. Ruszył do swojego gabinetu.
Wykręcił numer i odczekał chwilę nim ktoś odebrał.
- Pani Makkari? Przepraszam najmocniej że niepokoję tak w nocy ale dzwonię z New Tropeolum, jeszcze się nie znamy ale jestem... Chłopakiem Pani siostry, David. Wydarzył się wypadek w wyniku którego Sersi jest u nas na odziałe, proszę się jednak nie denerwować nic się jej nie stało. Tyle że w jej domu został psiaku do wyprowadzenia i potrzebuje są rzeczy na przebranie. Bardzo prosi aby podeszła Pani jeśli to możliwe i wyprowadziła psiaka. Jutro zostanie wypisana i stąd te rzeczy, gdyby je też mogła pani wsiąść i podjechać do szpitala. Albo chociaż jeśli wyśle mi Pani jakiś adres to ja podjadę. Aaa ..Sersi nie ma telefonu, poprosiłbym pisać na mój pejdżer albo telefon w recepcji - spokojnym głosem sprobował wyłuszczyć sprawę najdokładniej jak umiał. Zamilkł żeby rozmówczyni mogła coś odpowiedzieć, a może zadać pytania.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Sersi rozumiała sytuację, więc na spokojnie dała Davidowi wyjść z sali. Kiedy została sama przymknęła oczy. Nadal źle się czuła, więc uznała, że może się prześpi.
Makkari obudził w środku nocy dźwięk telefonu. Z niezadowoleniem spojrzała na obcy numer, który się wyświetlał.
- Słucham? - mruknęła.
- Zaraz, moment. Kto? Jak to "u was" na oddziale? To kim pan jest? Moja siostra nie ma chłopaka. Żartuje pan sobie ze mnie? Jaki wypadek? Co się stało? - do Makkari wreszcie dotarła najważniejsza informacja.
- Co się stało Sersi?! Mów pan, bo nie ręczę za siebie. I w ogóle jaki David? - Makarri usiadła zdenerwowana na łóżku.
- Od początku, już.
Makkari obudził w środku nocy dźwięk telefonu. Z niezadowoleniem spojrzała na obcy numer, który się wyświetlał.
- Słucham? - mruknęła.
- Zaraz, moment. Kto? Jak to "u was" na oddziale? To kim pan jest? Moja siostra nie ma chłopaka. Żartuje pan sobie ze mnie? Jaki wypadek? Co się stało? - do Makkari wreszcie dotarła najważniejsza informacja.
- Co się stało Sersi?! Mów pan, bo nie ręczę za siebie. I w ogóle jaki David? - Makarri usiadła zdenerwowana na łóżku.
- Od początku, już.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Spokojnie Pani Makkari... nazywam się dr. David Blaid i jestem lekarzem w New Tropeolum. Sersi nie stało się nic poważnego, jest pod dobrą opieką specjalistów z naszego szpitala. Jest pod moją opieką - dodał zakładając że to uspokoi jej siostrę - jesteśmy razem, to świeża sprawa stąd zrozumiałe że dla Pani może to być coś zaskakująca informacja.
- Przeniosłem Sersi do szpitala efektem jej rzeczy są w moim mieszkaniu. Dopiero jutro będzie wypisana, stąd bardzo martwi się o psiaka który został w jej mieszkaniu. Poprosiła mnie więc bym zadzwonił do Pani i poprosił by przywiozła pani kilka jej rzeczy na jutro, żeby miała w czym wyjść ze szpitala i wyprowadziła psiaka.
- Przeniosłem Sersi do szpitala efektem jej rzeczy są w moim mieszkaniu. Dopiero jutro będzie wypisana, stąd bardzo martwi się o psiaka który został w jej mieszkaniu. Poprosiła mnie więc bym zadzwonił do Pani i poprosił by przywiozła pani kilka jej rzeczy na jutro, żeby miała w czym wyjść ze szpitala i wyprowadziła psiaka.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Albo Pani, albo Makkari, jedno z drugim brzmi komicznie. Wybierz sobie które wolisz.
- Okej, okej, wszystko rozumiem. Prawie wszystko. Wyprowadzić Penny, wziąć rzeczy, przyjechać do szpitala. Ale nadal nie wiem co się stało? Więc, co się do diabła stało? Czemu Sersi jest w szpitalu. Wytłumacz mi jaki wypadek? Samochodowy? Ktoś ją napadł? Policja już wie?
- Okej, okej, wszystko rozumiem. Prawie wszystko. Wyprowadzić Penny, wziąć rzeczy, przyjechać do szpitala. Ale nadal nie wiem co się stało? Więc, co się do diabła stało? Czemu Sersi jest w szpitalu. Wytłumacz mi jaki wypadek? Samochodowy? Ktoś ją napadł? Policja już wie?
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
David westchnęł cicho, żeby na stare lata musiał się z pozycji seksualnych spowiadać. Może trzeba zacząć inaczej...
- Potknełła się i niefortunnie uderzyła głowa w łazience. Nie ma wstrząsu więc szcześliwie to nic poważnego, jedynie rozcięcie ale zostało już zszyte.
- Niech będzie Makkari, wybacz jeśli je przekręce nie zrobię tego specjalnie. Tak do szpitala, moge też podać ci numer swojego pejdzera to będę wiedzieć i podejdę żebyś nie nosiła rzeczy. Szpital jest spory... - i faktycznie był, mieli tu wszystkie podstawowe odziały, plus przychodnie dla bezdomnych i odział dla osadzonych budzący największe kontrowersje.
- Potknełła się i niefortunnie uderzyła głowa w łazience. Nie ma wstrząsu więc szcześliwie to nic poważnego, jedynie rozcięcie ale zostało już zszyte.
- Niech będzie Makkari, wybacz jeśli je przekręce nie zrobię tego specjalnie. Tak do szpitala, moge też podać ci numer swojego pejdzera to będę wiedzieć i podejdę żebyś nie nosiła rzeczy. Szpital jest spory... - i faktycznie był, mieli tu wszystkie podstawowe odziały, plus przychodnie dla bezdomnych i odział dla osadzonych budzący największe kontrowersje.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Makkari westchnęła, ale trochę się uspokoił.
- To teraz jeszcze się używa pejdżerów? - wypaliła nagle.
- Dobra, nieistotne. Pojadę do mieszkania, wyprowadzę psa, zabiorę jej rzeczy i przyjadę. Teraz. Nie rano - dodała dla jasności.
Makkari dostała numer na pejdżer i rozłączyła się. Wstała szybko z łóżka i ubrała na siebie świeże rzeczy. Oczywistym było, że nie zadzwoni do rodziców, bo tylko wpadliby w panikę w środku nocy. Dziewczyna zabrała klucze do mieszkania swojej siostry i wyszła na zewnątrz. Szybko wsiadła do auta i piętnaście minut później już szła na spacer z Penny. Kiedy wróciły spakowała do torby kilka rzeczy siostry i ruszyła do szpitala. Zapomniało jej się, że miała dzwonić do Davida, więc po prostu stanęła w recepcji.
- Szukam mojej siostry. Sersi, Sersi Greenarrow, podobno tu jest?
- To teraz jeszcze się używa pejdżerów? - wypaliła nagle.
- Dobra, nieistotne. Pojadę do mieszkania, wyprowadzę psa, zabiorę jej rzeczy i przyjadę. Teraz. Nie rano - dodała dla jasności.
Makkari dostała numer na pejdżer i rozłączyła się. Wstała szybko z łóżka i ubrała na siebie świeże rzeczy. Oczywistym było, że nie zadzwoni do rodziców, bo tylko wpadliby w panikę w środku nocy. Dziewczyna zabrała klucze do mieszkania swojej siostry i wyszła na zewnątrz. Szybko wsiadła do auta i piętnaście minut później już szła na spacer z Penny. Kiedy wróciły spakowała do torby kilka rzeczy siostry i ruszyła do szpitala. Zapomniało jej się, że miała dzwonić do Davida, więc po prostu stanęła w recepcji.
- Szukam mojej siostry. Sersi, Sersi Greenarrow, podobno tu jest?
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Pielęgniarka w recepcji uśmiechnęła grzecznie i wpisała dane w komputer.
- Tak jest w pokoju 113, piętro 3 budynek C - wyczytała z laptopa.
- Proszę skręcić na lewo, przejść przez główny hol, potem iść linią zieloną do końca, potem wsiąść.. - pielęgniarka wstała i zaczęła spokojnie tłumaczyć drogę.
- Sersi Greenarrow? Pani jest jej siostrą? - Archi uniósł głowę zza komputera , siedział kawałek za pielęgniarką.
- Jestem lekarzem prowadzącym. Zaprowadzę Panią - wstał i dał znać by ruszyła. Przeszli przez ogromny hol i ruszyli do najbliższej windy - nie dzwoniliśmy do pani.
Archibald trochę się zdziwił w końcu nie mieli jej numeru w bazie danych, Sersi nie podała żadnego.
- Ale z siostrą już jest wszystko dobrze - zapewnił - zostanie jeszcze na chwilę obserwacji. Na szczęście nic poważnego się nie wydarzyło. Jedynie się obiła, jest na lekarz więc nie odczuwa bólu.
- Tak jest w pokoju 113, piętro 3 budynek C - wyczytała z laptopa.
- Proszę skręcić na lewo, przejść przez główny hol, potem iść linią zieloną do końca, potem wsiąść.. - pielęgniarka wstała i zaczęła spokojnie tłumaczyć drogę.
- Sersi Greenarrow? Pani jest jej siostrą? - Archi uniósł głowę zza komputera , siedział kawałek za pielęgniarką.
- Jestem lekarzem prowadzącym. Zaprowadzę Panią - wstał i dał znać by ruszyła. Przeszli przez ogromny hol i ruszyli do najbliższej windy - nie dzwoniliśmy do pani.
Archibald trochę się zdziwił w końcu nie mieli jej numeru w bazie danych, Sersi nie podała żadnego.
- Ale z siostrą już jest wszystko dobrze - zapewnił - zostanie jeszcze na chwilę obserwacji. Na szczęście nic poważnego się nie wydarzyło. Jedynie się obiła, jest na lekarz więc nie odczuwa bólu.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Makkari martwiła się że nie dostanie informacji w recepcji i będzie musiała kontaktować się z rzekomym chłopakiem. Na szczęście nie miała problemów z uzyskaniem najważniejszych danych. Zmarszczyłajednak brwi kiedy nagle wstał lekarz. Nie podobał jej się. Był rudy i jak dla niej dość stary. Myśląc o tym przeszła z nim do windy.
- To Pan jest ten cały David? Chłopak mojej siostry... rzekomo...
- To Pan jest ten cały David? Chłopak mojej siostry... rzekomo...
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Archibald mimo próby zachowania profesjonalizmu prychnął śmiechem, ale zaraz się opanował.
- Przepraszam nie, ja jestem Archibald Gooldwen.
- A Pani pyta o Davida Blaida, z tego co wiem jest z Sersi w pokoju. Też dzisiaj się o tym dowiedziałem.. jak człowieka czasami doktorek umie zaskoczyć - nawet Archi używał tego przezwiska walczył teraz by nie wybuchnąć znów śmiechem. Odchrząknął wyciągając z kieszeni komórkę i udając, że zajmuje się czym ważnym. Wiedział że inaczej by po prostu śmiał się do rozpuku. Dalej przeszli znów odział i w końcu znaleźć się na piętrze z przeszklonymi salami.
- To ta - zwolnił przy recepcji wskazując jej pokój. Spojrzał na Emmyli i Kate, znał obydwie z dyżurujących pielęgniarek.
Do sali powrócił David i siedział przy Sersi dopóki nie zasnęła, mimo wszystko czuł się zmęczony więc przymknął lekko powieki układając się wygodniej na fotelu i opierając głowę o rękę.
- Przepraszam nie, ja jestem Archibald Gooldwen.
- A Pani pyta o Davida Blaida, z tego co wiem jest z Sersi w pokoju. Też dzisiaj się o tym dowiedziałem.. jak człowieka czasami doktorek umie zaskoczyć - nawet Archi używał tego przezwiska walczył teraz by nie wybuchnąć znów śmiechem. Odchrząknął wyciągając z kieszeni komórkę i udając, że zajmuje się czym ważnym. Wiedział że inaczej by po prostu śmiał się do rozpuku. Dalej przeszli znów odział i w końcu znaleźć się na piętrze z przeszklonymi salami.
- To ta - zwolnił przy recepcji wskazując jej pokój. Spojrzał na Emmyli i Kate, znał obydwie z dyżurujących pielęgniarek.
Do sali powrócił David i siedział przy Sersi dopóki nie zasnęła, mimo wszystko czuł się zmęczony więc przymknął lekko powieki układając się wygodniej na fotelu i opierając głowę o rękę.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- I bardzo dobrze - skwitowała, kiedy powiedział, że to nie on. Makkari bywała więcej niż bezpośrednia, ona była czasem obcesowa. Zwłaszcza w stresujących sytuacjach. W końcu dotarli do pokoju. Dziewczyna zobaczyła przez drzwi, że leży w nim Sersi. Otwarła drzwi, ale dotarło do niej, że siostra śpi, a nie chciała jej budzić. Położyła torbę na wolnym krześle. Oczywiście widziała też Davida, ale teraz przyglądała się mu tajemniczo, jednocześnie zastanawiając się, gdzie jej siostra poderwała takiego mięśniaka. Blondyni do niej nie przemawiali, ale Sersi nigdy nie miała określonego typu. Z resztą lepiej blondyn, niż rudy.