[ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Twój mundur wisi w szafie kochanie. Nie wyrzuciłabym niczego bez twojej zgody. Po prostu rozpakowałam to co miałeś i ułożyłam. Nic więcej.
Mad ingerowała w życie Leo, to było naturalne, ale nie zamierzała mu niczego zabierać, czy wyrzucać. To były jego rzeczy, jego własność. Gdyby rządziła wszystkim on nie czułby się jak w domu, a przecież miał się czuć jak u siebie. Był u siebie. U ojca nie miał żadnych praw, zabierano mu jego własność, rozporządzano nią. Maddie chciała mu pokazać, że teraz życie będzie inne, że ma prawo do własności i przestrzeni.
W końcu zabrała się za obiad. Między czasie rozmawiali z Leo o różnych sprawach, ale o niczym ważnym. Mad starała się go zagadywać kiedy skończył sałatkę bo nie miała dla niego nic innego do roboty, a zdecydowanie nie chciała żeby wstawał, chyba żeby zmienić pozycję na wygodniejszą.
Wkrótce usłyszeli dzwonek do drzwi. Mad poszła otworzyć. Był to oczywiście Will i Hope. Dziewczyna uśmiechnęła się na ich widok. Przytuliła przyjaźnie Nadzieję, a potem jej chłopaka. Nie wiedziała, że są już narzeczeństwem.
- Wchodźcie, wchodźcie! - zaprosiła ich do środka.
- Obiad zaraz będzie.
Mad ingerowała w życie Leo, to było naturalne, ale nie zamierzała mu niczego zabierać, czy wyrzucać. To były jego rzeczy, jego własność. Gdyby rządziła wszystkim on nie czułby się jak w domu, a przecież miał się czuć jak u siebie. Był u siebie. U ojca nie miał żadnych praw, zabierano mu jego własność, rozporządzano nią. Maddie chciała mu pokazać, że teraz życie będzie inne, że ma prawo do własności i przestrzeni.
W końcu zabrała się za obiad. Między czasie rozmawiali z Leo o różnych sprawach, ale o niczym ważnym. Mad starała się go zagadywać kiedy skończył sałatkę bo nie miała dla niego nic innego do roboty, a zdecydowanie nie chciała żeby wstawał, chyba żeby zmienić pozycję na wygodniejszą.
Wkrótce usłyszeli dzwonek do drzwi. Mad poszła otworzyć. Był to oczywiście Will i Hope. Dziewczyna uśmiechnęła się na ich widok. Przytuliła przyjaźnie Nadzieję, a potem jej chłopaka. Nie wiedziała, że są już narzeczeństwem.
- Wchodźcie, wchodźcie! - zaprosiła ich do środka.
- Obiad zaraz będzie.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Czyli te dwie koszulki na krzy....a czekaj teraz mam wiecej- uśmiechnął się w końcu kupiła mu rzeczy.
Leo był pewien że któregoś dnia wyrzuci munduru, pozbędzie się go ale dziś.
- Jeszcze raz dziękuję - przyciagnął ją by pocałować
***
Hope bardzo denerwowała się tym obiadem. Znała Madison tylko z opowieści brata, a najgorzej byłoby gdyby się nie dogadały. Dlatego była zdenerwowana dziś bardziej niż zwykle, ubrała się w ładny sukienkę w kwiaty, ściągniętą w pasie paskiem. Zwiewna ale pasujacą do jej lekko splecionych włosów. Przed drzwiami poprawiła jeszcze swój strój,spojrzała jeszcze raz na willa.
- wyprostuje ci tu kołnierzyk - powiedział faktycznie dłonia poprawiajac jego koszulę.
- jesteś naprawdę przystojny - pochwaliła go.
Zapukali do drzwi, a kiedy otworzono im weszli do środka.
- Cześć - przywitała się ciepło z gospodynią - naprawdę miło mi cię poznać. Mam tu ciasto dla ciebie - podała jej ciasto czekoladowo- pomarańczowe - a to właśnie mój Will.
Leo oczywiście przewędrował już przed dom do korytarza.
- Leon! - Hope podeszła szybkim krokiem by go mocno wyściskać, zresztą że że wzajemnością.
- Nie możliwe... Jak ty wyglądasz - przeraziła się w pierwszym momencie Hope ale potem popatrzyła na jego wyraz twarzy, ściete włosy i ogolona twarz - ściąłeś wlosy? Nie wierzę. Wreszcie wyglądasz jak człowiek. Aaa... Właśnie poznajcie się. To jest mój brat Leonard, a to William.
Leo śmiało wyciagnął do mężczyzny dłoń i pewnie uścisnął. Podobał mu się taki facet dla jego siostry, konkretny, dobrze zbudowany.
Leo był pewien że któregoś dnia wyrzuci munduru, pozbędzie się go ale dziś.
- Jeszcze raz dziękuję - przyciagnął ją by pocałować
***
Hope bardzo denerwowała się tym obiadem. Znała Madison tylko z opowieści brata, a najgorzej byłoby gdyby się nie dogadały. Dlatego była zdenerwowana dziś bardziej niż zwykle, ubrała się w ładny sukienkę w kwiaty, ściągniętą w pasie paskiem. Zwiewna ale pasujacą do jej lekko splecionych włosów. Przed drzwiami poprawiła jeszcze swój strój,spojrzała jeszcze raz na willa.
- wyprostuje ci tu kołnierzyk - powiedział faktycznie dłonia poprawiajac jego koszulę.
- jesteś naprawdę przystojny - pochwaliła go.
Zapukali do drzwi, a kiedy otworzono im weszli do środka.
- Cześć - przywitała się ciepło z gospodynią - naprawdę miło mi cię poznać. Mam tu ciasto dla ciebie - podała jej ciasto czekoladowo- pomarańczowe - a to właśnie mój Will.
Leo oczywiście przewędrował już przed dom do korytarza.
- Leon! - Hope podeszła szybkim krokiem by go mocno wyściskać, zresztą że że wzajemnością.
- Nie możliwe... Jak ty wyglądasz - przeraziła się w pierwszym momencie Hope ale potem popatrzyła na jego wyraz twarzy, ściete włosy i ogolona twarz - ściąłeś wlosy? Nie wierzę. Wreszcie wyglądasz jak człowiek. Aaa... Właśnie poznajcie się. To jest mój brat Leonard, a to William.
Leo śmiało wyciagnął do mężczyzny dłoń i pewnie uścisnął. Podobał mu się taki facet dla jego siostry, konkretny, dobrze zbudowany.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
Maddie zdążyła się przebrać w seledynową sukienkę midi, z krótkim rękawem, podkreśloną talią i długim rozporkiem. Mad ubierała się bardzo łanie, miała swój specyficzny i dość seksowny styl przy wyborze sukienek. Przytuliła jeszcze raz Hope i zabrała ją do kuchni, Will i Leo zostali sami w salonie.
- Jak noga? - zapytał Will. Starał się nie zwracać uwagi na twarz rozmówcy. Nie wyglądała dobrze, ale w końcu Leo był w wojsku i tam dorobił się tych ran. I tak dobrze, że skończyło się na tym.
- Prawdę mówiąc, przez osiem lat, jak znam Hope, w ogóle nie mówiła, że ma brata, dowiedziałem się niedawno. Trochę nie wiem co mam powiedzieć - przyznał się.
- Myślałem, że nie ma rodzeństwa.
***
- Jak się masz? - spytała Mad wyciągając z piekarnika jedzenie. Miała zabawne rękawice, różowe w banany, zestawione z jej sukienką wyglądały oryginalnie. Zwłaszcza dodając do tego wysokie, czarne szpilki.
- Obiad jest prawie gotowy - odłożyła potrawę na bok i odwróciła się do Hope i wtedy zauważyła coś niecodziennego. Chwyciła ją za dłoń.
- O mój boże! Czy to jest to co myślę? Zaręczyliście się? - chodziło jej rzecz jasna o pierścionek na palcu dziewczyny.
- Jak noga? - zapytał Will. Starał się nie zwracać uwagi na twarz rozmówcy. Nie wyglądała dobrze, ale w końcu Leo był w wojsku i tam dorobił się tych ran. I tak dobrze, że skończyło się na tym.
- Prawdę mówiąc, przez osiem lat, jak znam Hope, w ogóle nie mówiła, że ma brata, dowiedziałem się niedawno. Trochę nie wiem co mam powiedzieć - przyznał się.
- Myślałem, że nie ma rodzeństwa.
***
- Jak się masz? - spytała Mad wyciągając z piekarnika jedzenie. Miała zabawne rękawice, różowe w banany, zestawione z jej sukienką wyglądały oryginalnie. Zwłaszcza dodając do tego wysokie, czarne szpilki.
- Obiad jest prawie gotowy - odłożyła potrawę na bok i odwróciła się do Hope i wtedy zauważyła coś niecodziennego. Chwyciła ją za dłoń.
- O mój boże! Czy to jest to co myślę? Zaręczyliście się? - chodziło jej rzecz jasna o pierścionek na palcu dziewczyny.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
Leo spojrzał na niego bystro kiwnął głowa prosto, po żołniersku
- Goi się, mogę nazwać się szcześliwcem bo dużo rzeczy mogło pójść nie tak, ale wygląda na to że nadal będę mieć nogę. Dziś jak widzisz zacząłem chodzić, z pomocą kól ale jednak.
- Domyślam się, przykro mi że tak wyszło, ale no cóż Nadzieja jest specyficzna - powiedział powoli - myśłę, że z czasem się poznamy i przestanę być dla ciebie obcą osobą. Jeśli masz pytania, a pewnie je masz, pytaj. Sam jestem cię ciekaw, czym innym jest rozmawiać o kimś, a czym innym poznać go osobiście.
Mówił spokojnym, łagodnym głosem.
- Jak wam się układa?- zapytał szczerze Leo.
****
- Dziękuję dobrze. Troszkę może zdenerwowana spotkaniem - rzekła w końcu. Ale dobrze.
- Może mogę ci jakoś pomóc?- zapytała cicho- coś przygotować?
Kiedy Maddi zwrociła uwagę na pierścionek, nieśmialo wyciagnęła w jej stronę dłoń by mogła go obejrzeć.
- Tak, to jakoś tak niedawno wyszło. Ty widzę swojego jeszcze nie masz - zauważyła, po czym umilkła - przepraszam, może jakoś ci jednak pomogę zamiast gadać.
- Goi się, mogę nazwać się szcześliwcem bo dużo rzeczy mogło pójść nie tak, ale wygląda na to że nadal będę mieć nogę. Dziś jak widzisz zacząłem chodzić, z pomocą kól ale jednak.
- Domyślam się, przykro mi że tak wyszło, ale no cóż Nadzieja jest specyficzna - powiedział powoli - myśłę, że z czasem się poznamy i przestanę być dla ciebie obcą osobą. Jeśli masz pytania, a pewnie je masz, pytaj. Sam jestem cię ciekaw, czym innym jest rozmawiać o kimś, a czym innym poznać go osobiście.
Mówił spokojnym, łagodnym głosem.
- Jak wam się układa?- zapytał szczerze Leo.
****
- Dziękuję dobrze. Troszkę może zdenerwowana spotkaniem - rzekła w końcu. Ale dobrze.
- Może mogę ci jakoś pomóc?- zapytała cicho- coś przygotować?
Kiedy Maddi zwrociła uwagę na pierścionek, nieśmialo wyciagnęła w jej stronę dłoń by mogła go obejrzeć.
- Tak, to jakoś tak niedawno wyszło. Ty widzę swojego jeszcze nie masz - zauważyła, po czym umilkła - przepraszam, może jakoś ci jednak pomogę zamiast gadać.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Myślę, że lepiej być nie może. Oświadczyłem się, a ona mnie przyjęła. Wcześniej rozmawialiśmy, dowiedziałem się o tobie, o tym co was spotkało. Nadi jest... Masz rację, specyficzna, ale kocham ją od wielu lat. Kochałem nawet kiedy nie byliśmy razem. Cieszę się, że ją spotkałem i że do mnie wróciła. Teraz mam nową pracę, Nadi też. Wreszcie się do mnie wprowadziła. Mimo wszystko warto było czekać, bo nie wyobrażam sobie życia bez niej. Gniewko szybko przywykł do nowego domu, dogaduje się z Gwennie, moim szopem. Ona też wydaje się zadowolona.
- Słyszałem, że ty i Maddie planujecie ślub?
- Jak znosisz zmiany? W końcu życie wywróciło ci się do góry nogami? Chyba nie będziesz wracał do wojska? Planujesz jakąś pracę po ślubie?
***
Maddie zaśmiała się głośno. Dla niej słowa Hope nie były żadną gafą, raczej stwierdzeniem faktu.
- Nie, jeszcze nie mam pierścionka, ale Leo nosi mój na szyi. W końcu to ja się oświadczyłam, nie on. Nie oczekuję od niego tego samego. Wiesz, że Leo jest jaki jest. Ale dostałam naszyjnik - dotknęła dłonią wisiorka, który miała na szyi.
- Nie, nie musisz pomagać, obiad zaraz będzie na stole. Wszystko już przygotowałam, a Leo zrobił sałatkę. Możesz rozpakować ciasto jeśli chcesz.
- Słyszałem, że ty i Maddie planujecie ślub?
- Jak znosisz zmiany? W końcu życie wywróciło ci się do góry nogami? Chyba nie będziesz wracał do wojska? Planujesz jakąś pracę po ślubie?
***
Maddie zaśmiała się głośno. Dla niej słowa Hope nie były żadną gafą, raczej stwierdzeniem faktu.
- Nie, jeszcze nie mam pierścionka, ale Leo nosi mój na szyi. W końcu to ja się oświadczyłam, nie on. Nie oczekuję od niego tego samego. Wiesz, że Leo jest jaki jest. Ale dostałam naszyjnik - dotknęła dłonią wisiorka, który miała na szyi.
- Nie, nie musisz pomagać, obiad zaraz będzie na stole. Wszystko już przygotowałam, a Leo zrobił sałatkę. Możesz rozpakować ciasto jeśli chcesz.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Cieszę się - Leo uśmiechnął się lekko - nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Kibicowałem wam, nie często ze sobą rozmawialiśmy, głównie przez fakt że siedziałem gdzieś na froncie. Ale miałem nadzieję, że Nadzieja...
Zaśmiał się rozbawiony tą grą słów.
- No ale gratuluję! - poklepał go po ramieniu, to była naprawdę świetna wiadomość.
Nie powiem tego co pomyślał, że niedługo będzie w rodzinie. To zawsze źle mu się kojarzyło chociaż tak naprawdę to były miłe słowa. Fakt że jego siostra wprowadziła się do Williama była sporą odmianą.
- Mamy problem z definicją dom - powiedział po chwili - znaczy nie wiem czy tak dokładnie jest z Nadzieją, ale mieszkanie z kimś to duży przeskok. Zbudowanie miejsca które nazwiesz " domem", wydaje się nie możliwe. Meddison naczekała się nim zamieszkaliśmy razem, ba byłem w związku a wzbraniałem się powiedzieć to na głos. Ale ważne że odważyła się na ten krok, jeśli mógłbym wam jakoś pomóc wal jak w dym.
- Tak - kiwnął głową , nie za bardzo wiedział co miałby dodać w końcu odezwał się prostymi słowami - buduję mój dom.
- Przywykłem do zmian, do tego że nic nie jest stabilne. Więc dość dobrze, do wojska mnie nie wezmą nawet gdybym chciał. Z ich perspektywy jestem problemem a nie żołnierzem. Ale mój znajomy z uczelni podpyta czy nie potrzebują wykładowców. Jestem z wykształcenia i zamiłowania historykiem, to na razie luźne plany ale byłoby fajnie wrócić do zawodu.
****
Hope z chęcią przyjrzała się naszyjnikowi. Ucieszyła się że Maddison nie dopytywała. Ona znała dodatkowe informację które bała się że się wydarzą.
- Bardzo ładny - pochwaliła - i pasuje ci. Lubisz zielony co nie?
- Oczywiście , pokroję je - zajęła się czymś, faktycznie krojąc ciasto i szukając ładnego talerza na którym będzie można je rozłożyć.
- Już macie termin ślubu? i miejsce? - zapytała nie przerywając zajęcia.
- W ogóle to niezwykłe, nie spodziewałam się, że Leo z kimkolwiek się zwiąże kiedykolwiek.
Zaśmiał się rozbawiony tą grą słów.
- No ale gratuluję! - poklepał go po ramieniu, to była naprawdę świetna wiadomość.
Nie powiem tego co pomyślał, że niedługo będzie w rodzinie. To zawsze źle mu się kojarzyło chociaż tak naprawdę to były miłe słowa. Fakt że jego siostra wprowadziła się do Williama była sporą odmianą.
- Mamy problem z definicją dom - powiedział po chwili - znaczy nie wiem czy tak dokładnie jest z Nadzieją, ale mieszkanie z kimś to duży przeskok. Zbudowanie miejsca które nazwiesz " domem", wydaje się nie możliwe. Meddison naczekała się nim zamieszkaliśmy razem, ba byłem w związku a wzbraniałem się powiedzieć to na głos. Ale ważne że odważyła się na ten krok, jeśli mógłbym wam jakoś pomóc wal jak w dym.
- Tak - kiwnął głową , nie za bardzo wiedział co miałby dodać w końcu odezwał się prostymi słowami - buduję mój dom.
- Przywykłem do zmian, do tego że nic nie jest stabilne. Więc dość dobrze, do wojska mnie nie wezmą nawet gdybym chciał. Z ich perspektywy jestem problemem a nie żołnierzem. Ale mój znajomy z uczelni podpyta czy nie potrzebują wykładowców. Jestem z wykształcenia i zamiłowania historykiem, to na razie luźne plany ale byłoby fajnie wrócić do zawodu.
****
Hope z chęcią przyjrzała się naszyjnikowi. Ucieszyła się że Maddison nie dopytywała. Ona znała dodatkowe informację które bała się że się wydarzą.
- Bardzo ładny - pochwaliła - i pasuje ci. Lubisz zielony co nie?
- Oczywiście , pokroję je - zajęła się czymś, faktycznie krojąc ciasto i szukając ładnego talerza na którym będzie można je rozłożyć.
- Już macie termin ślubu? i miejsce? - zapytała nie przerywając zajęcia.
- W ogóle to niezwykłe, nie spodziewałam się, że Leo z kimkolwiek się zwiąże kiedykolwiek.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Nadi długo nie mogła się zdecydować. I nigdy nie powiedziała mi tak naprawdę co się dzieje. Dowiedziałem się ostatnio. Trochę trudno uwierzyć, że przez tyle lat milczała, ale jednak. Mimo to jakoś się z tym pogodziłem. Chociaż nie wiem, czy nie ukrywa czegoś jeszcze, ale poczekam, może kiedyś mi powie. Jestem raczej cierpliwy. Cieszę się, że się wprowadziła, tak, wiem to duży krok. Ale wiele się dzięki temu zmieniło. Na lepsze rzecz jasna.
- Teraz chyba będziesz musiał się przyzwyczaić do stabilności. W końcu masz Mad, dom, rodzinę, jesteś blisko Hope. Wkrótce weźmiecie z Madison ślub, jak dobrze pójdzie będziesz miał stałą pracę - zauważył Will. Starał się jakoś ciągnąć rozmowę, ale Leo był podobny do Hope.
****
- Uwielbiam zielony - przyznała Mad.
- To mój ulubiony kolor, we wszystkich odcieniach, z resztą widać to i po mnie i po mieszkaniu - uśmiechnęła się.
- Dziękuję, też bardzo mi się podoba, jestem nim oczarowana. Leo jest kochany. Wiem, że mało ludzi go takim widzi, ale ja tak. Jest cudowny, a ja zakochana bez pamięci - uśmiechnęła się do Hope i miała blask w oczach.
- Wiem, że jest specyficzny i przez te wszystkie lata chociaż byliśmy blisko nie nazywaliśmy rzeczy po imieniu, ale kiedy znalazłam go w szpitalu... Wiedziałam, że nie dam mu już odejść. Bałam się, że umrze na stole, albo później, że go stracę. To było najgorsze uczucie w moim życiu. A potem po prostu oświadczyłam mu, że go kocham. Z resztą od dawna.
- Jeszcze nie mamy terminu, nie przyszły wszystkie dokumenty, ale chcemy wziąć ślub jak najszybciej. Chcielibyśmy mieć ślub w lesie. W jakimś spokojnym miejscu pełnym natury. To nie będzie jakaś wielka ceremonia, ani wesele. Chociaż moja rodzina nie jest mała. Mam też przyjaciół z pracy. Nie mówiłam Leo, ale mam już suknię ślubną, chce żeby to była niespodzianka.
- Teraz chyba będziesz musiał się przyzwyczaić do stabilności. W końcu masz Mad, dom, rodzinę, jesteś blisko Hope. Wkrótce weźmiecie z Madison ślub, jak dobrze pójdzie będziesz miał stałą pracę - zauważył Will. Starał się jakoś ciągnąć rozmowę, ale Leo był podobny do Hope.
****
- Uwielbiam zielony - przyznała Mad.
- To mój ulubiony kolor, we wszystkich odcieniach, z resztą widać to i po mnie i po mieszkaniu - uśmiechnęła się.
- Dziękuję, też bardzo mi się podoba, jestem nim oczarowana. Leo jest kochany. Wiem, że mało ludzi go takim widzi, ale ja tak. Jest cudowny, a ja zakochana bez pamięci - uśmiechnęła się do Hope i miała blask w oczach.
- Wiem, że jest specyficzny i przez te wszystkie lata chociaż byliśmy blisko nie nazywaliśmy rzeczy po imieniu, ale kiedy znalazłam go w szpitalu... Wiedziałam, że nie dam mu już odejść. Bałam się, że umrze na stole, albo później, że go stracę. To było najgorsze uczucie w moim życiu. A potem po prostu oświadczyłam mu, że go kocham. Z resztą od dawna.
- Jeszcze nie mamy terminu, nie przyszły wszystkie dokumenty, ale chcemy wziąć ślub jak najszybciej. Chcielibyśmy mieć ślub w lesie. W jakimś spokojnym miejscu pełnym natury. To nie będzie jakaś wielka ceremonia, ani wesele. Chociaż moja rodzina nie jest mała. Mam też przyjaciół z pracy. Nie mówiłam Leo, ale mam już suknię ślubną, chce żeby to była niespodzianka.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- To dobrze że jesteś cierpliwy - powiedział szczerze - ciężko jest żyć z piętnem przeszłości, to niestety determinuję to kim jesteś. Z czasem przynajmniej ja się otworzyłem, zmieniłem to chyba dobrze słowo - powiedział jak to on uważnie ważąc słowa i dobierając.
- Ale to długi proces i przede wszystkim dzieję się po za Twoim czy Mad zasięgiem - wskazał na skroń - ale każda nawet drobna zmiana oznacza sukces. Mnie nie można było dotknąć, każdy kontakt fizyczny był potężnym bólem, jakby mnie parzono żelazem. W wojsku gryzłem lekarzy kiedy zwichnąłem kostkę. W trzech próbowali mnie położyć na ziemię, a i tak ledwo sobie radzili. A teraz siedzę spokojnie, jestem wstanie zostać objęty, nawet uważam to za miłe. Bo się zmieniłem ale to trwało i domyślam się że z perspektywy Maddison było udręką.
Leo obserwował Willa dzięki rozmową z Maddison domyślał się, że ten może źle się czuć, niezręcznie bo Leo mówi mało i konkretnie. Dlatego postanowił bardziej się otworzyć.
- Nie lubię stabilności na ten moment. Szczerze mówiąc przeraża mnie ta perspektywa, nie znam jej. Nie wiem z czym się wiąże , czy sobie poradzę, jak się wobec niej zachować. Ale to element nie unikniony. Nauczyłem się, że nie warto uciekać przez problemami, trzeba się im stawiać i walczyć z nimi. A najważniejsze to mam Mad, przeżyliśmy sporo więc to pewnie będzie jakąś drobnostką
- Masz jakieś hobby? - Leo uznał że warto zadać sztampowe ale czasem dobre pytanie. Może okaże się, że coś ich łączy.
****
Hope uśmiechnęła się, widziała pierścionek który ostatecznie kupił jej brat. Był dość nietypowy ale jak patrzyła na lekarkę rozumiała czemu taki wybrał. Jego narzeczona była nie typowa, kto inny wytrzymałby z nim. Blask w oczach Mad zresztą zdawał się to potwierdzać.
- No na pewno wiele ludzie nie podziela Twoją opinię - powiedziała powoli - raczej mają go za szaleńca. A jak sobie radzi z agresją? I lękami? - zapytała szczerze, martwiła się.
- Wiem że Leo mówił o Tobie jak o kimś bardzo bliskim, co jest nie podobne do niego. Więc uznałam że musisz być bardzo ważna. Nie rzuca słów na wiatr.
- W lesie? Nie myśl że to źle, to urocze i urokliwe miejsce. Po prostu nie spodziewałam się tego. Zakładałam że raczej jakiś zamek, restauracja w mieście. Pokażesz mi? - Hope starała się odzywać częściej i żywiej. Zależało jej na dobrych stosunkach z Maddison.
- Ale to długi proces i przede wszystkim dzieję się po za Twoim czy Mad zasięgiem - wskazał na skroń - ale każda nawet drobna zmiana oznacza sukces. Mnie nie można było dotknąć, każdy kontakt fizyczny był potężnym bólem, jakby mnie parzono żelazem. W wojsku gryzłem lekarzy kiedy zwichnąłem kostkę. W trzech próbowali mnie położyć na ziemię, a i tak ledwo sobie radzili. A teraz siedzę spokojnie, jestem wstanie zostać objęty, nawet uważam to za miłe. Bo się zmieniłem ale to trwało i domyślam się że z perspektywy Maddison było udręką.
Leo obserwował Willa dzięki rozmową z Maddison domyślał się, że ten może źle się czuć, niezręcznie bo Leo mówi mało i konkretnie. Dlatego postanowił bardziej się otworzyć.
- Nie lubię stabilności na ten moment. Szczerze mówiąc przeraża mnie ta perspektywa, nie znam jej. Nie wiem z czym się wiąże , czy sobie poradzę, jak się wobec niej zachować. Ale to element nie unikniony. Nauczyłem się, że nie warto uciekać przez problemami, trzeba się im stawiać i walczyć z nimi. A najważniejsze to mam Mad, przeżyliśmy sporo więc to pewnie będzie jakąś drobnostką
- Masz jakieś hobby? - Leo uznał że warto zadać sztampowe ale czasem dobre pytanie. Może okaże się, że coś ich łączy.
****
Hope uśmiechnęła się, widziała pierścionek który ostatecznie kupił jej brat. Był dość nietypowy ale jak patrzyła na lekarkę rozumiała czemu taki wybrał. Jego narzeczona była nie typowa, kto inny wytrzymałby z nim. Blask w oczach Mad zresztą zdawał się to potwierdzać.
- No na pewno wiele ludzie nie podziela Twoją opinię - powiedziała powoli - raczej mają go za szaleńca. A jak sobie radzi z agresją? I lękami? - zapytała szczerze, martwiła się.
- Wiem że Leo mówił o Tobie jak o kimś bardzo bliskim, co jest nie podobne do niego. Więc uznałam że musisz być bardzo ważna. Nie rzuca słów na wiatr.
- W lesie? Nie myśl że to źle, to urocze i urokliwe miejsce. Po prostu nie spodziewałam się tego. Zakładałam że raczej jakiś zamek, restauracja w mieście. Pokażesz mi? - Hope starała się odzywać częściej i żywiej. Zależało jej na dobrych stosunkach z Maddison.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Twoja Madision też musi być cierpliwa. Hope mówiła, że znacie się od wielu lat. Dobrze, że jest ci już lepiej. Hope też się bardziej otworzyła, ostatnio zrobiła duży progres. Jestem z niej dumny. Dużo rozmawialiśmy.
- Stabilność jest dobra. Daje poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej mnie i chyba większością ludzi. Kiedy rozstałem się z Hope wyjechałam do Indii, potem do Brazylii. Było świetnie, nie przeczę, poznałem inne kultury, innych ludzi, zwierzęta, które wcześniej znałem tylko z książek. Nauczyłem się znacznie więcej niż mógłbym tutaj, ale miałem poczucie, że che wrócić do Tro, do domu, tu mam rodziców, rodzinę, tu zostawiłem życie i mojego szopa. Chciałem wrócić do stabilnej pracy, do regularnych treningów, pewnej rutyny.
- Hobby? Zwierzęta, to moja pracy i hobby jednocześnie. Zarówno domowe, jak egzotyczne, lubię je poznawać, czytać o nich, opiekować się. Jeżdżę konno, biegam, chodzę na siłownię, na strzelnicę, do teatru, czasem na gokarty. Lubię koncerty, grywam w szachy i planszówki ze znajomymi. Sporo tego, pewnie znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy.
****
- Pewnie masz rację Hope. Ale ja to nie wszyscy. Dla mnie Leo był zagadką, od początku, ale byłam cierpliwa i uważna. Słuchałam go, on słuchał mnie. Jest wyjątkowy, dla mnie jest wyjątkowy. Niezwykły. Wiem, że ludzie mają go za ponuraka, ale on wcale taki nie jest. Jest kochany i dobry.
- Tak, w lesie. Leo podoba się ten pomysł, mnie też. Na pewno jeszcze poszukamy, może jakiś ogród botaniczny, park, ale na pewno nie restauracja. Leo woli spokojniejsze miejsce i naturę, ja z resztą też. Ja wiem, ten ślub to zaskoczenie, ma być nagle, szybko, ale jest na poważnie. Żadne z nas nie chce po prostu pójść do urzędu. Nie chodzi tylko o to żeby mógł tu zostać, chodzi o nas, o coś więcej. Chcę żeby było romantycznie, żebyśmy mieli co wspominać. Jeśli chcesz zobaczyć suknię, to jasne! Pokażę ci, mam ją w pracowni, żeby Leo o niej nie wiedział. Chodźmy, tylko powiedz Willowi, że ma nie puszczać Leo.
- Stabilność jest dobra. Daje poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej mnie i chyba większością ludzi. Kiedy rozstałem się z Hope wyjechałam do Indii, potem do Brazylii. Było świetnie, nie przeczę, poznałem inne kultury, innych ludzi, zwierzęta, które wcześniej znałem tylko z książek. Nauczyłem się znacznie więcej niż mógłbym tutaj, ale miałem poczucie, że che wrócić do Tro, do domu, tu mam rodziców, rodzinę, tu zostawiłem życie i mojego szopa. Chciałem wrócić do stabilnej pracy, do regularnych treningów, pewnej rutyny.
- Hobby? Zwierzęta, to moja pracy i hobby jednocześnie. Zarówno domowe, jak egzotyczne, lubię je poznawać, czytać o nich, opiekować się. Jeżdżę konno, biegam, chodzę na siłownię, na strzelnicę, do teatru, czasem na gokarty. Lubię koncerty, grywam w szachy i planszówki ze znajomymi. Sporo tego, pewnie znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy.
****
- Pewnie masz rację Hope. Ale ja to nie wszyscy. Dla mnie Leo był zagadką, od początku, ale byłam cierpliwa i uważna. Słuchałam go, on słuchał mnie. Jest wyjątkowy, dla mnie jest wyjątkowy. Niezwykły. Wiem, że ludzie mają go za ponuraka, ale on wcale taki nie jest. Jest kochany i dobry.
- Tak, w lesie. Leo podoba się ten pomysł, mnie też. Na pewno jeszcze poszukamy, może jakiś ogród botaniczny, park, ale na pewno nie restauracja. Leo woli spokojniejsze miejsce i naturę, ja z resztą też. Ja wiem, ten ślub to zaskoczenie, ma być nagle, szybko, ale jest na poważnie. Żadne z nas nie chce po prostu pójść do urzędu. Nie chodzi tylko o to żeby mógł tu zostać, chodzi o nas, o coś więcej. Chcę żeby było romantycznie, żebyśmy mieli co wspominać. Jeśli chcesz zobaczyć suknię, to jasne! Pokażę ci, mam ją w pracowni, żeby Leo o niej nie wiedział. Chodźmy, tylko powiedz Willowi, że ma nie puszczać Leo.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Madison to mój anioł - powiedział delikatnie się uśmiechając - zniosła dużo więcej niż powinna i ma wyjątkową cierpliwość do mnie. To dobrze, chciałbym aby u was ułożyło się jak najlepiej. A ty właściwie masz rodzeństwo? - zapytał.
Leo słuchał go chwilę a potem analizował słowa.
- Ja nie wiem - powiedział szczerze - nic nigdy w moim życiu nie było rutyną. A to co było... wolałbym o tym zapomnieć. Więc nie wiem czy ją polubię, raczej żyłem w ciągłym zagrożeniu, na wojnie też. To znałem i wydawało mi się jedynym sposobem na życie. Wcześniej zresztą to nie miało znaczenia, nie miałem miejsce do którego mógłbym wrócić. Nie miałem domu, teraz mam.
Dlatego spróbuję ją polubić, w sensie rutynę, przywyknąć do niej, nauczyć się w niej żyć.
- Jeździsz konno? - zaciekawiło go to i przykuło - ja nie umiem, ale chciałem kiedyś poznać te zwierzęta, nauczyć się. Wydaje się to bardzo trudne. Na strzelnicę też bym się wybrał, polubiłem to. Ja czytam książki to mój świat od dawna, ostatnio nawet piszę. Kiedy studiowałem uwielbiałem zwiedzać skanseny, muzea, cofać się do wyobrażeń jak to mogło być. Ale w sumie wiele rzeczy jeszcze nie próbowałem.
***
- Wiesz na pewno się zmienił, zaczął kiedy się poznaliście. Zaczął szukać stabilizacji, chodź on pewnie nazwałby to inaczej. Ale wtedy zaczął być inny, z mojej perspektywy.
Hope uśmiechnęła się leciutko ciepło słuchając słów Madison, wydawała się ciepłą, uroczą ale i silnie stojącą na ziemi osobą.
- Hm.. jeśli być potrzebowała pomocy czy wsparcia... to jestem chętna - powiedziała powoli.
- Zasługujecie na coś wyjątkowego.
- Z chęcią zobaczę suknie - spojrzała, do salonu - chyba na ten moment wciągnęli się w rozmowę. Możemy iść, raczej nigdzie nie pójdzie Leo w tym momencie.
Leo słuchał go chwilę a potem analizował słowa.
- Ja nie wiem - powiedział szczerze - nic nigdy w moim życiu nie było rutyną. A to co było... wolałbym o tym zapomnieć. Więc nie wiem czy ją polubię, raczej żyłem w ciągłym zagrożeniu, na wojnie też. To znałem i wydawało mi się jedynym sposobem na życie. Wcześniej zresztą to nie miało znaczenia, nie miałem miejsce do którego mógłbym wrócić. Nie miałem domu, teraz mam.
Dlatego spróbuję ją polubić, w sensie rutynę, przywyknąć do niej, nauczyć się w niej żyć.
- Jeździsz konno? - zaciekawiło go to i przykuło - ja nie umiem, ale chciałem kiedyś poznać te zwierzęta, nauczyć się. Wydaje się to bardzo trudne. Na strzelnicę też bym się wybrał, polubiłem to. Ja czytam książki to mój świat od dawna, ostatnio nawet piszę. Kiedy studiowałem uwielbiałem zwiedzać skanseny, muzea, cofać się do wyobrażeń jak to mogło być. Ale w sumie wiele rzeczy jeszcze nie próbowałem.
***
- Wiesz na pewno się zmienił, zaczął kiedy się poznaliście. Zaczął szukać stabilizacji, chodź on pewnie nazwałby to inaczej. Ale wtedy zaczął być inny, z mojej perspektywy.
Hope uśmiechnęła się leciutko ciepło słuchając słów Madison, wydawała się ciepłą, uroczą ale i silnie stojącą na ziemi osobą.
- Hm.. jeśli być potrzebowała pomocy czy wsparcia... to jestem chętna - powiedziała powoli.
- Zasługujecie na coś wyjątkowego.
- Z chęcią zobaczę suknie - spojrzała, do salonu - chyba na ten moment wciągnęli się w rozmowę. Możemy iść, raczej nigdzie nie pójdzie Leo w tym momencie.