[18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Leo... Posłuchaj mnie uważnie. Ja cię nie zostawiam, ty mnie zostawiłeś. Nie dajesz mi wyboru. Co mam według ciebie teraz czuć, co? Jak chcesz odbudować moje zaufanie? Masz jakiś pomysł? Bo ja nie. Powiedz mi jak chcesz to zrobić? Dam ci szansę, ale co to zmieni? Mogę ci dać tysiąc szans, tylko po co? Wyjaśnij mi. Bo nie rozumiem. Co chcesz teraz zrobić? Proszę, masz szansę, żeby coś powiedzieć, więc mów.
Nie chciała się przytulać. Nie miała na to ochoty.
- Wyszedłem, ale nie zostawiłem cię. Musiałem... - zaczął, chyba nie miał nic do powiedzenia co by go sensownie wytłumaczyło.
- Nie chcę cię zostawiać, bo cię kurwa kocham i bywam debilem ale to jest to co.. czuję i myślę. Myślę że czujesz się źle, koszmarnie, pewnie zostawiona, samotna. Nie mam pomysłu jak to zrobię dokładnie ale coś wymyślę.
- Po co? Bo łączy nas coś co wytrzymało ostatnich kilka lat, wojny i terrorystów w szpitalu. Bo łączy nas wyjątkowe uczucie i więź którą z nikim innym nie mam. Bo powiedziałem prawdę , poszedłbym za Tobą do piekła. Dlatego jestem tu... dlatego jeśli chcesz... - zadrżał mu głos bo Leo nie zwykł rzucać obietnic o tak.
- Nie zadałem wczoraj najważniejszego pytania czy ty chcesz urodzić nasze dziecko? Siedzisz z tym pewnie na barkach od jakiegoś czasu, a ja cię nawet nie wysłuchałem. Chcesz go? Co ty czujesz i myślisz? - powiedział po chwili zbierając się. Nie chciał ją bombardować tym czego on chce. Chciał poznać jej opinię.
Maddie powoli usiadła na łóżku i oparła się plecami o wezgłowie.
- Nie wiem Leo. Zwyczajnie nie wiem. To mnie zaskoczyło. Nawet nie wiedziałam, że mogę... Ale jestem. Byłoby łatwiej gdybym dowiedziała się wcześniej. Nie byłoby problemu. Ale teraz to nie jest takie proste. Myślisz, że mi jest łatwo? Jestem lekarzem, wiem jak przebiega ciąża. Chciałam mieć karierę, zrobić studia z neonatologii, a teraz okazuje się, że muszę coś wybrać. To dziecko jest częścią mnie i ciebie. Mam brzuch, który nie jest taki jak wcześniej i świadomość, że tam coś jest. Z drugiej strony patrzę na Milly i na to jaka jest szczęśliwa. Nawet Wolf jest, a mógłby być moim ojcem. I jest mi ciężko, bo widzę usg i zastanawiam się, czy to jeszcze zlepek komórek, czy już mały człowiek - do oczu Maddie napłynęły łzy.
- Jest mi źle, jestem smutna i załamana. I tak, czuję się samotna. Nie chciałam zajść w ciążę. Nie taki miałam plan na życie. Tyle, że życie czasem się komplikuje. I to nie tylko moje. Milly też wpadła i jakoś daje sobie radę. Najchętniej zatrzymałabym czas żeby nie musieć decydować. Tylko, że tak się nie da... Po prostu się nie da... Zadaję sobie pytanie, czy którejś z decyzji będę żałować. Ale się nie dowiem póki czegoś nie zrobię. A co jeśli zrobię źle? Co jeśli źle wybiorę? Moi rodzice mają czwórkę dzieci i są szczęśliwi. Ale nie wiem czy ja będę. A potem myślę, że przecież kiedyś chciałam mieć dzieci, jaka to różnica, czy teraz czy potem. Mogę mieć dziecko, opuścić na chwilę pracę i tak od miesięcy siedzę w domu, przyzwyczaiłam się, a potem, za dwa, trzy lata wrócić do swojej kariery. Jestem młoda. Chwilę później czuje się przerażona, że mogę wszystko stracić, w tym ciebie. Że życie mi się posypie i nic mi nie zostanie. Jestem pediatrą, codziennie widzę dzieci, radzę sobie z nimi lepiej niż ktokolwiek w szpitalu. Rozumiem je, uwielbiam niemowlęta, które nie umieją nic poza łapaniem za palec, śmianiem się i płakaniem. Noszę je na rękach jeśli trzeba, uspokajam. Robię to codziennie od lat. Po prostu nie myślałam, że przyjdzie mi teraz decydować, czy chce mieć własne...
Nie chciała się przytulać. Nie miała na to ochoty.
- Wyszedłem, ale nie zostawiłem cię. Musiałem... - zaczął, chyba nie miał nic do powiedzenia co by go sensownie wytłumaczyło.
- Nie chcę cię zostawiać, bo cię kurwa kocham i bywam debilem ale to jest to co.. czuję i myślę. Myślę że czujesz się źle, koszmarnie, pewnie zostawiona, samotna. Nie mam pomysłu jak to zrobię dokładnie ale coś wymyślę.
- Po co? Bo łączy nas coś co wytrzymało ostatnich kilka lat, wojny i terrorystów w szpitalu. Bo łączy nas wyjątkowe uczucie i więź którą z nikim innym nie mam. Bo powiedziałem prawdę , poszedłbym za Tobą do piekła. Dlatego jestem tu... dlatego jeśli chcesz... - zadrżał mu głos bo Leo nie zwykł rzucać obietnic o tak.
- Nie zadałem wczoraj najważniejszego pytania czy ty chcesz urodzić nasze dziecko? Siedzisz z tym pewnie na barkach od jakiegoś czasu, a ja cię nawet nie wysłuchałem. Chcesz go? Co ty czujesz i myślisz? - powiedział po chwili zbierając się. Nie chciał ją bombardować tym czego on chce. Chciał poznać jej opinię.
Maddie powoli usiadła na łóżku i oparła się plecami o wezgłowie.
- Nie wiem Leo. Zwyczajnie nie wiem. To mnie zaskoczyło. Nawet nie wiedziałam, że mogę... Ale jestem. Byłoby łatwiej gdybym dowiedziała się wcześniej. Nie byłoby problemu. Ale teraz to nie jest takie proste. Myślisz, że mi jest łatwo? Jestem lekarzem, wiem jak przebiega ciąża. Chciałam mieć karierę, zrobić studia z neonatologii, a teraz okazuje się, że muszę coś wybrać. To dziecko jest częścią mnie i ciebie. Mam brzuch, który nie jest taki jak wcześniej i świadomość, że tam coś jest. Z drugiej strony patrzę na Milly i na to jaka jest szczęśliwa. Nawet Wolf jest, a mógłby być moim ojcem. I jest mi ciężko, bo widzę usg i zastanawiam się, czy to jeszcze zlepek komórek, czy już mały człowiek - do oczu Maddie napłynęły łzy.
- Jest mi źle, jestem smutna i załamana. I tak, czuję się samotna. Nie chciałam zajść w ciążę. Nie taki miałam plan na życie. Tyle, że życie czasem się komplikuje. I to nie tylko moje. Milly też wpadła i jakoś daje sobie radę. Najchętniej zatrzymałabym czas żeby nie musieć decydować. Tylko, że tak się nie da... Po prostu się nie da... Zadaję sobie pytanie, czy którejś z decyzji będę żałować. Ale się nie dowiem póki czegoś nie zrobię. A co jeśli zrobię źle? Co jeśli źle wybiorę? Moi rodzice mają czwórkę dzieci i są szczęśliwi. Ale nie wiem czy ja będę. A potem myślę, że przecież kiedyś chciałam mieć dzieci, jaka to różnica, czy teraz czy potem. Mogę mieć dziecko, opuścić na chwilę pracę i tak od miesięcy siedzę w domu, przyzwyczaiłam się, a potem, za dwa, trzy lata wrócić do swojej kariery. Jestem młoda. Chwilę później czuje się przerażona, że mogę wszystko stracić, w tym ciebie. Że życie mi się posypie i nic mi nie zostanie. Jestem pediatrą, codziennie widzę dzieci, radzę sobie z nimi lepiej niż ktokolwiek w szpitalu. Rozumiem je, uwielbiam niemowlęta, które nie umieją nic poza łapaniem za palec, śmianiem się i płakaniem. Noszę je na rękach jeśli trzeba, uspokajam. Robię to codziennie od lat. Po prostu nie myślałam, że przyjdzie mi teraz decydować, czy chce mieć własne...
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Leo powoli wstał z podłogi by oprzeć się o bezgłowie obok niej.
- Nie , jestem pewien że jest ci przez to że jesteś pediatrą i lekarzem dwa razy trudniej - powiedział szczerze - ale ani ty ani ja nie mamy na to wpływu, na sam fakt pojawienia się dziecka.
- Nigdy nie wiadomo jakim będzie się rodzicem, ani czy uda się to co planujemy, chyba trzeba mieć nadzieję że się uda i że póki jesteśmy w tym razem przetrwamy to.
Nie wiedział co miałby jej powiedzieć, więc słuchał uważnie aż powiedziała do końca. Schował do kieszeni prawą dłoń tak żeby jej nie widziała. Było mu wstyd że zrobił sobie krzywdę, znów. Ale to był jeden z mechanizmów których się nauczył i działał dobrze.
- Wiesz Madi, nie chciałem mieć dzieci... o czym wiesz w sumie - powiedział powoli i uważnie. Poprawił się jednak delikatnie na łóżku chowając prawą dłoń po lewą. Ból wciśniętej dłoni do kieszeni był mocniejszy niż zakładał.
- A jak je skrzywdzę? Nadepnę albo złamię mu kark... albo się mnie będzie bało, albo nie zrozumiem co potrzebuję. Mam mnóstwo powodów na nie, ale myślę że jestem wstanie... poczytać książki, poradzić się innych, nauczyć od ciebie bycia delikatnym. Nie stracisz kariery, ona się trochę przedłuży, ale mogę zostać z naszym dzieckiem w domu. Znaczy jakoś to dogramy, ale żebyś straciła najmniej i mogła wrócić do swojej kariery. Powinnaś się rozwijać i realizować, ja mogę zostać w domu.
Leo nie musiał mieć kariery, nigdy jej nie pragnął. Dlatego uważał że jeśli Madison chce się realizować siebie należało zrobić wszystko by miała taką możliwość.
- Chcę być przy tobie niezależnie od tego jaką podejmiesz decyzję. Ale jeśli masz żyć z poczuciem że odebrałaś mu życie, to nie chcę żebyś nosiła to brzemię. Wychowamy je razem, chcę być z Tobą Madison - dodał już nie wiedział czy ona tego chcę, czy może Yoshie miał rację i lżej byłoby Madison gdyby była sama.
Przełożył lewą dłoń tak by mógł otrzeć jej łzy.
- Proszę już nie płacz... serce mi się kroi.
- Nie , jestem pewien że jest ci przez to że jesteś pediatrą i lekarzem dwa razy trudniej - powiedział szczerze - ale ani ty ani ja nie mamy na to wpływu, na sam fakt pojawienia się dziecka.
- Nigdy nie wiadomo jakim będzie się rodzicem, ani czy uda się to co planujemy, chyba trzeba mieć nadzieję że się uda i że póki jesteśmy w tym razem przetrwamy to.
Nie wiedział co miałby jej powiedzieć, więc słuchał uważnie aż powiedziała do końca. Schował do kieszeni prawą dłoń tak żeby jej nie widziała. Było mu wstyd że zrobił sobie krzywdę, znów. Ale to był jeden z mechanizmów których się nauczył i działał dobrze.
- Wiesz Madi, nie chciałem mieć dzieci... o czym wiesz w sumie - powiedział powoli i uważnie. Poprawił się jednak delikatnie na łóżku chowając prawą dłoń po lewą. Ból wciśniętej dłoni do kieszeni był mocniejszy niż zakładał.
- A jak je skrzywdzę? Nadepnę albo złamię mu kark... albo się mnie będzie bało, albo nie zrozumiem co potrzebuję. Mam mnóstwo powodów na nie, ale myślę że jestem wstanie... poczytać książki, poradzić się innych, nauczyć od ciebie bycia delikatnym. Nie stracisz kariery, ona się trochę przedłuży, ale mogę zostać z naszym dzieckiem w domu. Znaczy jakoś to dogramy, ale żebyś straciła najmniej i mogła wrócić do swojej kariery. Powinnaś się rozwijać i realizować, ja mogę zostać w domu.
Leo nie musiał mieć kariery, nigdy jej nie pragnął. Dlatego uważał że jeśli Madison chce się realizować siebie należało zrobić wszystko by miała taką możliwość.
- Chcę być przy tobie niezależnie od tego jaką podejmiesz decyzję. Ale jeśli masz żyć z poczuciem że odebrałaś mu życie, to nie chcę żebyś nosiła to brzemię. Wychowamy je razem, chcę być z Tobą Madison - dodał już nie wiedział czy ona tego chcę, czy może Yoshie miał rację i lżej byłoby Madison gdyby była sama.
Przełożył lewą dłoń tak by mógł otrzeć jej łzy.
- Proszę już nie płacz... serce mi się kroi.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Masz rację... - powiedziała cicho - nie wiadomo jakim będzie się rodzicem...
- Wiem, że nie chciałeś mieć dzieci, ja też nie. Przynajmniej nie teraz. Ale się stało - odwróciła głowę w jego stronę żeby spojrzeć mu w twarz.
- Nie skrzywdzisz. Wiem to. Nie można tak po prostu nadepnąć dziecka - uśmiechnęła się, bo wizja, że niemowlaki tak po prostu leżą sobie na podłodze ją rozbawiła - dzieci śpią w łóżeczkach, nie wyrastają z podłogi. Kiedy byłam nastolatką bałam się małych dzieci, bałam się, że je popsuję, ale to wcale nie takie proste. Na początku bałam się ich dotykać, bo są małe, nieporadne, nie potrafią nawet utrzymać głowy w pionie, ale da się nauczyć z nimi obchodzić.
- Nie będzie się ciebie bało, bo niby czemu? Bo masz blizny? Dzieci tego nie widzą. Ja rozumiem, czego potrzebują dzieci, nauczę cię.
- Kocham moją pracę, z drugiej strony... Kto lepiej zajmie się dzieckiem niż pediatra. Mogę rozwijać się w domu. Studiować w weekendy, za jakiś czas, kiedy nie będzie już takie małe. A może nie będę wtedy chciała. Nie wiem. Też jestem w stanie się poświęcić. Może będę chciała z nim zostać. Albo z nią.
- Wychowamy je razem? - trudno było powiedzieć, czy odpowiada mu tym samym pytaniem, czy zadaje nowe tymi samymi słowami.
- Leo... Ja naprawdę cię kocham i nie chcę żyć bez ciebie - przysunęła się i oparła swoje czoło o jego. Była zmęczona, chciała się przytulić i zasnąć w spokoju w ramionach męża.
- Wiem, że nie chciałeś mieć dzieci, ja też nie. Przynajmniej nie teraz. Ale się stało - odwróciła głowę w jego stronę żeby spojrzeć mu w twarz.
- Nie skrzywdzisz. Wiem to. Nie można tak po prostu nadepnąć dziecka - uśmiechnęła się, bo wizja, że niemowlaki tak po prostu leżą sobie na podłodze ją rozbawiła - dzieci śpią w łóżeczkach, nie wyrastają z podłogi. Kiedy byłam nastolatką bałam się małych dzieci, bałam się, że je popsuję, ale to wcale nie takie proste. Na początku bałam się ich dotykać, bo są małe, nieporadne, nie potrafią nawet utrzymać głowy w pionie, ale da się nauczyć z nimi obchodzić.
- Nie będzie się ciebie bało, bo niby czemu? Bo masz blizny? Dzieci tego nie widzą. Ja rozumiem, czego potrzebują dzieci, nauczę cię.
- Kocham moją pracę, z drugiej strony... Kto lepiej zajmie się dzieckiem niż pediatra. Mogę rozwijać się w domu. Studiować w weekendy, za jakiś czas, kiedy nie będzie już takie małe. A może nie będę wtedy chciała. Nie wiem. Też jestem w stanie się poświęcić. Może będę chciała z nim zostać. Albo z nią.
- Wychowamy je razem? - trudno było powiedzieć, czy odpowiada mu tym samym pytaniem, czy zadaje nowe tymi samymi słowami.
- Leo... Ja naprawdę cię kocham i nie chcę żyć bez ciebie - przysunęła się i oparła swoje czoło o jego. Była zmęczona, chciała się przytulić i zasnąć w spokoju w ramionach męża.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Że mam blizny, że nie wiem jak je chwytać, że nie użyję właściwej siły, albo on będzie potrzebował przytulenia, albo pogłaskania, że będzie mówić do mnie językiem którego nie ogarnę. Albo że je upuszczę. Albo będzie się bało bo się na coś zezłoszczę, będę musiał rozładować emocję, albo będzie... a nie da się tego jak obsługi broni, czytasz i umiesz.
Czuł się trochę zakłopotany i pogubiony.
- Wiesz co sobie przypomniałem - powiedział cicho przełożył prawe ramię tak by ją delikatnie objąć. Uważał jednak by nie dotykając jej samą dłonią. Teraz była mega drażliwa, nawet delikatne muśnięcie przynosiło ostry ból. Palce też powoli mu drętwiały.
- Że od samego początku rodzice nauczyli mnie jednej emocji: nienawidzi - mówił absolutnie poważnie i smutno - czuję je wobec wszystkiego kiedy czegoś nie rozumiem, albo się boję. Bo znam nienawiść najlepiej z wszystkich emocji.
- Ale to dzięki tobie poczułem się kochany, wiem jakie to uczucie. Dziękuję - przekręcił twarz by pocałować w czubek głowy.
- Tak wychowamy je - powiedział nieco pewniej - nauczysz mnie wszystkiego i sobie poradzimy.
- Ani ja nie chcę bez ciebie - powiedział szczerze.
Czuł się trochę zakłopotany i pogubiony.
- Wiesz co sobie przypomniałem - powiedział cicho przełożył prawe ramię tak by ją delikatnie objąć. Uważał jednak by nie dotykając jej samą dłonią. Teraz była mega drażliwa, nawet delikatne muśnięcie przynosiło ostry ból. Palce też powoli mu drętwiały.
- Że od samego początku rodzice nauczyli mnie jednej emocji: nienawidzi - mówił absolutnie poważnie i smutno - czuję je wobec wszystkiego kiedy czegoś nie rozumiem, albo się boję. Bo znam nienawiść najlepiej z wszystkich emocji.
- Ale to dzięki tobie poczułem się kochany, wiem jakie to uczucie. Dziękuję - przekręcił twarz by pocałować w czubek głowy.
- Tak wychowamy je - powiedział nieco pewniej - nauczysz mnie wszystkiego i sobie poradzimy.
- Ani ja nie chcę bez ciebie - powiedział szczerze.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Dzieci nie zwracają uwagi na takie rzeczy jak blizny. Z resztą na początku i tak widzą do góry nogami. Nikt nie umie chwytać dzieci jeśli nikt go nie nauczył. Ja też nie umiałam. Teraz robię to jakby było zupełnie naturalne. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Nie upuścisz go, będę ci pomagać. Mnie przytulasz kiedy potrzebuję, z dzieckiem jest tak samo. Tylko jest mniejsze. A zanim nauczy się mówić minie trochę czasu. Idealnej instrukcji obsługi dziecka nie ma, ale jednak sporo wiadomo jak obchodzić się z niemowlakiem - próbowała mu jakoś wytłumaczyć, że to normalne, że całego mnóstwa rzeczy się nie wie i trzeba się ich dopiero nauczyć.
- Ale teraz nie ma już tu twoich rodziców - powiedziała delikatnie.
- Teraz jestem ja i nie musisz już nienawidzić. Przecież wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść. Kiedy się boisz, kiedy się złościsz, kiedy nie wiesz co ze sobą zrobić. Wczoraj też mogłeś. Nie musiałeś wychodzić. Mogłeś ze mną porozmawiać. Nie musisz ode mnie uciekać. Kocham cię - chciała chwycić go za rękę, którą ją objął, ale ledwo dotknęła jego palców a on syknął z bólu i zabrał ramię. Wtedy Maddie zobaczyła jego rękę.
- Boże, Leo... Coś ty zrobił... - nie powiedziała tego z wyrzutem, a z przerażeniem w głosie.
- Kochanie... - spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem - proszę cię... Nie rób sobie krzywdy - nie musiał mówić i tak wiedziała, że sam to sobie zrobił. Miał zdartą skórę, a dłoń była fioletowo-czerwona i spuchnięta. Zmartwiona Mad położyła mu rękę na policzku.
- Mój kochany - pogładziła jego skórę kciukiem.
- Musimy z tym jechać do szpitala. Nie możesz tak zostać. Trzeba ci zrobić rtg, najpewniej masz połamane kości i trzeba będzie założyć gips. Zawiozę cię - dla Leo zawsze była gotowa działać, nawet w najgorszej sytuacji.
- Ale teraz nie ma już tu twoich rodziców - powiedziała delikatnie.
- Teraz jestem ja i nie musisz już nienawidzić. Przecież wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść. Kiedy się boisz, kiedy się złościsz, kiedy nie wiesz co ze sobą zrobić. Wczoraj też mogłeś. Nie musiałeś wychodzić. Mogłeś ze mną porozmawiać. Nie musisz ode mnie uciekać. Kocham cię - chciała chwycić go za rękę, którą ją objął, ale ledwo dotknęła jego palców a on syknął z bólu i zabrał ramię. Wtedy Maddie zobaczyła jego rękę.
- Boże, Leo... Coś ty zrobił... - nie powiedziała tego z wyrzutem, a z przerażeniem w głosie.
- Kochanie... - spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem - proszę cię... Nie rób sobie krzywdy - nie musiał mówić i tak wiedziała, że sam to sobie zrobił. Miał zdartą skórę, a dłoń była fioletowo-czerwona i spuchnięta. Zmartwiona Mad położyła mu rękę na policzku.
- Mój kochany - pogładziła jego skórę kciukiem.
- Musimy z tym jechać do szpitala. Nie możesz tak zostać. Trzeba ci zrobić rtg, najpewniej masz połamane kości i trzeba będzie założyć gips. Zawiozę cię - dla Leo zawsze była gotowa działać, nawet w najgorszej sytuacji.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- hm.. bezsensu że do góry nogami. Po co? A jak by coś miało je zjeść? Znaczy mają to samo co my, oczy, uszy.. więc czemu do góry nogami?- trochę to brzmiało jakby dzieci były z kosmosu i ich obowiązywały inne prawa to budziło zdumienie i zaskoczenie.
- Ale te blizny widac i że kuleje to nasze dziecko będzie... Ślepe że ich nie zobaczy - jego wiedza o małych dzieciach była prawie że zerowa. A teraz zaczął analizować to bardzo szczególowo i na częsci - no dobra skoro ty się tyle nauczyłaś ja też mogę. Ale... Dałoby się to jakoś przyzwyczaić? Przetestować dotyk,opiekę nad takim trochę większym? Żebym nauczyć się tych znaków, albo jak będzie chciało się przytulić żeby wiedział że to właśnie o to chodzi. Chcę... Chciałbym umieć jak najwięcej.
Leo przyzwyczajał się etapami. Tak było że wszystkim, wciąż bał się swoich reakcji, że je zwyczajnie z odruchu uderzy albo odsunie się i ich dziecko poczuje się niechciane.
- Wiem, ale kiedy zalewa mnie tak dużo emocji nie myślę racjonalnie. Nie umiem nad nimi zapanować... Trochę tak jakbym miał error systemu działka tylko dwie funkcje atak lub ucieczka. Chciałbym ci powiedzieć że... Nie myślę wtedy, czuję nienawiść, a wcześniej dopadają mnie wszystko. Ja wiem wczoraj to też tak zadziałało. To nie wytłumaczenie ale nagle bałem się, przeraziłem, czułem się zatroskany, zagubiony, zły, tego wszystkiego było za dużo, zalało mnie. I wtedy dopada mnie ta nienawiść, wychodzą wszystkie te obrazy z przeszłosci, mógłbym wyrwać sobie uszy i oczy a i tak bym to widział, swojego ojca, pamiętał co robil i słyszał. Do tego jeszcze dochodzi wojna... Robi się bagno. I przepraszam że zawiodłem cię, sam siebie zawiodłem. Ostatecznie cały czas podążam ta samą drogą. Myślalem że oduczyłem się jej, że terapia pozwoli mi zacząć nad tym panować ale w sumie nic się nie zmieniło. Nadal ostatecznie albo uciekam albo walczę.
- Muszę - wyszeptał wycofując dloń - nie Madi. To mój bufor bezpieczeństwa. Tak umiem się wyrwać z tej sytuacji, ból umie mnie wyrwać dokładniej. Na razie niech tak zostanie, jeśli znów się zdenerwuje i przestanę panować mam ból który mnie z tego uwolni. Nie chcę i nie mogę teraz uciekać. Zajmiemy się tym jak będzie już ok między nami.
Nie uciekł przed jej dotykiem raczej skulił się, lubił kiedy go gladzil. Nie chcial żeby się martwiła, wiedział że źle zrobił ale zapanował nad sytuacją. To była tylko prawa dłoń nic wielkiego. Działało to od lat więc nie znał skuteczniejszej drogi.
- Jest ok Max to trochę zabezpieczył, wystarczy. Muszę mieć teraz kontrolę nad wszystkich, muszę być skupiony potrzebujesz mnie.Będzie ok, nic się nie martw.
- Ale te blizny widac i że kuleje to nasze dziecko będzie... Ślepe że ich nie zobaczy - jego wiedza o małych dzieciach była prawie że zerowa. A teraz zaczął analizować to bardzo szczególowo i na częsci - no dobra skoro ty się tyle nauczyłaś ja też mogę. Ale... Dałoby się to jakoś przyzwyczaić? Przetestować dotyk,opiekę nad takim trochę większym? Żebym nauczyć się tych znaków, albo jak będzie chciało się przytulić żeby wiedział że to właśnie o to chodzi. Chcę... Chciałbym umieć jak najwięcej.
Leo przyzwyczajał się etapami. Tak było że wszystkim, wciąż bał się swoich reakcji, że je zwyczajnie z odruchu uderzy albo odsunie się i ich dziecko poczuje się niechciane.
- Wiem, ale kiedy zalewa mnie tak dużo emocji nie myślę racjonalnie. Nie umiem nad nimi zapanować... Trochę tak jakbym miał error systemu działka tylko dwie funkcje atak lub ucieczka. Chciałbym ci powiedzieć że... Nie myślę wtedy, czuję nienawiść, a wcześniej dopadają mnie wszystko. Ja wiem wczoraj to też tak zadziałało. To nie wytłumaczenie ale nagle bałem się, przeraziłem, czułem się zatroskany, zagubiony, zły, tego wszystkiego było za dużo, zalało mnie. I wtedy dopada mnie ta nienawiść, wychodzą wszystkie te obrazy z przeszłosci, mógłbym wyrwać sobie uszy i oczy a i tak bym to widział, swojego ojca, pamiętał co robil i słyszał. Do tego jeszcze dochodzi wojna... Robi się bagno. I przepraszam że zawiodłem cię, sam siebie zawiodłem. Ostatecznie cały czas podążam ta samą drogą. Myślalem że oduczyłem się jej, że terapia pozwoli mi zacząć nad tym panować ale w sumie nic się nie zmieniło. Nadal ostatecznie albo uciekam albo walczę.
- Muszę - wyszeptał wycofując dloń - nie Madi. To mój bufor bezpieczeństwa. Tak umiem się wyrwać z tej sytuacji, ból umie mnie wyrwać dokładniej. Na razie niech tak zostanie, jeśli znów się zdenerwuje i przestanę panować mam ból który mnie z tego uwolni. Nie chcę i nie mogę teraz uciekać. Zajmiemy się tym jak będzie już ok między nami.
Nie uciekł przed jej dotykiem raczej skulił się, lubił kiedy go gladzil. Nie chcial żeby się martwiła, wiedział że źle zrobił ale zapanował nad sytuacją. To była tylko prawa dłoń nic wielkiego. Działało to od lat więc nie znał skuteczniejszej drogi.
- Jest ok Max to trochę zabezpieczył, wystarczy. Muszę mieć teraz kontrolę nad wszystkich, muszę być skupiony potrzebujesz mnie.Będzie ok, nic się nie martw.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Niemowlęta widzą do góry nogami, dlatego, że obraz, który dociera do ich siatkówki, jest odwrócony przez soczewkę. Dorośli też tak mają, ale my mamy rozwinięty mózg, który pozwala nam widzieć prawidłowo. Wiesz, myślę, że gdyby coś chciało zjeść takiego malucha to wzrok by mu nie pomógł. Może załóżmy, że naszego nic nie będzie chciało zjeść. Nie będzie ślepe. Tyle, że dziecku nie robi różnicy, czy tata ma blizny, nie ma ucha, nosa, ma długie, czy krótkie włosy, nie ma nogi, albo ręki. To nie ma dla niego znaczenia. Dziecko akceptuje wygląd opiekuna, bo nawiązuje z nim więź i nie ma porównania do innych. Kocha nie za to ja ktoś wygląda, tylko za to jak się nim zajmuje, za to jak je nosisz, patrzysz, nawiązujesz kontakt wzrokowy.
- Mogę cię zabrać na mój oddział. Tak na próbę. Pokazać jak obchodzić się z dziećmi. Ale musisz być zdrowy.
- Ja wiem Leo, ale autodestrukcja nie pomaga na dłuższą metę. Pomaga na chwilę, wiem, że jest u ciebie buforem bezpieczeństwa, ale już jest dobrze. Spokojnie - pochyliła się i zaczęła gładzić go po karku i plecach, starając się go uspokoić.
- Oddychaj głęboko. Wiem, że się pokomplikowało, ale nadal bardzo cię kocham. Poradzimy sobie. Nie zostawię cię. Przyrzekałam, jestem twoją żoną. Już dobrze, spróbuj się uspokoić. Nie jestem już zła. Jestem przy tobie. Spróbuj się wyciszyć - Mad jak zwykle odsuwała od siebie własne smutki, żeby pomóc Leo. Musiała go zabrać do szpitala, ale on oczywiście był uparty jak osioł.
- Musimy jechać do szpitala - powiedziała łagodnie - nie pomożesz mi przy dziecku z niesprawną ręką. Pewnie masz pogruchotane kości, muszą ci je poskładać. Nie wystarczy, że masz problemy z nogą? Proszę cię, posłuchaj mnie.
- Mogę cię zabrać na mój oddział. Tak na próbę. Pokazać jak obchodzić się z dziećmi. Ale musisz być zdrowy.
- Ja wiem Leo, ale autodestrukcja nie pomaga na dłuższą metę. Pomaga na chwilę, wiem, że jest u ciebie buforem bezpieczeństwa, ale już jest dobrze. Spokojnie - pochyliła się i zaczęła gładzić go po karku i plecach, starając się go uspokoić.
- Oddychaj głęboko. Wiem, że się pokomplikowało, ale nadal bardzo cię kocham. Poradzimy sobie. Nie zostawię cię. Przyrzekałam, jestem twoją żoną. Już dobrze, spróbuj się uspokoić. Nie jestem już zła. Jestem przy tobie. Spróbuj się wyciszyć - Mad jak zwykle odsuwała od siebie własne smutki, żeby pomóc Leo. Musiała go zabrać do szpitala, ale on oczywiście był uparty jak osioł.
- Musimy jechać do szpitala - powiedziała łagodnie - nie pomożesz mi przy dziecku z niesprawną ręką. Pewnie masz pogruchotane kości, muszą ci je poskładać. Nie wystarczy, że masz problemy z nogą? Proszę cię, posłuchaj mnie.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
Leo obserwował ją chwilę, dając się pogładzić, to było przyjemnie. Potem jednak delikatnie chwycił lewą dłonią jej dłoń i pocałował czule.
- Jest ok, nie jestem w tej chwili zdenerwowany słońce. Wszystko pod kontrolę, zresztą wezmę leki zaraz one też pomogą. Pojedziemy do szpitala - uległ jej, wiedział że i tak musi to zrobić. Znał Madison ona nie odpuszczała, zresztą miała rację. Wielokrotnie miał już tą rękę zszywają, łataną, składaną.
- Ale nim wyjdziemy pogadajmy, przegadajmy to wszystko. Proszę - martwił się że Madison zapomni o sobie, jak zawsze - nie chcę żeby wyszło coś co znów nas poróżni.
- Nic mnie nie boli, jest stabilnie i spokojnie, wszystko pod kontrolą - zapewnił ją. Leo po pierwsze był przyzwyczajony do bólu a dodatkowo z uszkodzoną rękę potrafił dniami siedzieć w domu rodzinnym więc nie był to problem dla niego.
- Też obiecałem że się nie zostawię - spojrzał na nią - nigdzie nie pójdę .. obiecuję. Znajdę na to jakieś rozwiązanie.
- Jest ok, nie jestem w tej chwili zdenerwowany słońce. Wszystko pod kontrolę, zresztą wezmę leki zaraz one też pomogą. Pojedziemy do szpitala - uległ jej, wiedział że i tak musi to zrobić. Znał Madison ona nie odpuszczała, zresztą miała rację. Wielokrotnie miał już tą rękę zszywają, łataną, składaną.
- Ale nim wyjdziemy pogadajmy, przegadajmy to wszystko. Proszę - martwił się że Madison zapomni o sobie, jak zawsze - nie chcę żeby wyszło coś co znów nas poróżni.
- Nic mnie nie boli, jest stabilnie i spokojnie, wszystko pod kontrolą - zapewnił ją. Leo po pierwsze był przyzwyczajony do bólu a dodatkowo z uszkodzoną rękę potrafił dniami siedzieć w domu rodzinnym więc nie był to problem dla niego.
- Też obiecałem że się nie zostawię - spojrzał na nią - nigdzie nie pójdę .. obiecuję. Znajdę na to jakieś rozwiązanie.
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Dobrze - powiedziała łagodnie - możemy zostać i porozmawiać. O czym chcesz pomówić? - zapytała. Nie wiedziała o czym Leo chce porozmawiać, myślała, że najważniejsze kwestie omówili. Ale skoro miał potrzebę rozmowy tym bardziej zgodziła się zostać. Godzina ich nie zbawi, ręka dalej będzie złamana. Trochę niepokoiło ją tylko to, co Leo ma jej do powiedzenia.
- Razem znajdziemy jakieś rozwiązanie, okej? - przeczesała mu włosy na tył głowy, zbliżyła się i pocałowała go w usta.
- Więc, co chcesz mi powiedzieć, albo zapytać?
- Razem znajdziemy jakieś rozwiązanie, okej? - przeczesała mu włosy na tył głowy, zbliżyła się i pocałowała go w usta.
- Więc, co chcesz mi powiedzieć, albo zapytać?
Re: [18sty grudnia 2022] Maddie jest w ciąży.
- Znaczy... - Leo podrapał się po bliźnie na policzku, czyli zakłopotała go lub nie wiedział co powiedzieć. Od jakiegoś czasu pewien schemat się powtarzał i Madison miała czas go się nauczyć.
- Już lepiej się czujesz? Już jest ok między nami?
To że się przysunęła i po pocałowała mocno go uspokoiło. Odetchnął z widoczną ulgą, musiał się upewnić.
- Że jesteś najlepsza - powiedział i sam się do niej przytulił - przepraszam że się zdenerwowałaś, poczułaś samotna i zestresowałaś.
- Już lepiej się czujesz? Już jest ok między nami?
To że się przysunęła i po pocałowała mocno go uspokoiło. Odetchnął z widoczną ulgą, musiał się upewnić.
- Że jesteś najlepsza - powiedział i sam się do niej przytulił - przepraszam że się zdenerwowałaś, poczułaś samotna i zestresowałaś.