Strona 4 z 10
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 9:56 am
autor: Camilla
- Za siedem i pół - poprawiła go Milly, ona doskonale już wiedziała kiedy się poznają.
- Jestem w szóstym tygodniu - powiedziała do niego uśmiechając się.
- Zbroiliśmy je na samym początku - zaśmiała się - najwidoczniej twoje "kocham cię", wcale nie było aż takim kłamstwem. W końcu to maleństwo pojawiło się z miłości.
- Cieszę się, że je mamy - spojrzała na niego szczerym wzrokiem. To, że całował ją w brzuch było urocze i właśnie tego chciała, żeby gadał do jej brzuszka, chociaż w środku miała dziecko wielkości fasoli.
- Kocham cię - dodała wzdychając.
- Nie, jeszcze nie rozmawiałam z nikim, chciałam najpierw pogadać z tobą, żebyśmy coś ustalili. Nie wiedziałam jak zareagujesz...
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 12:42 pm
autor: Max
- Za siedem i pół... A to koniecznie musimy wszystko przygotować! O ja, tyle zmian.
Cieszył się i usmiechał.
- Ale jestem na nie gotowy, możesz na mnie liczyć i dziudziuś - powiedział szczerze patrząc na nią. Pochylił się do niej by pocałować ją czule i delikatnie.
- Oczywiście że będę się cieszył, to była jedyna opcja w ogóle. Nie ma innego scenariusz. Muszę powiedzieć chłopaka, ale będę zaskoczeni.
- Musisz w takim razie porozmawiać w pracy, przejść na L4 nie wyobrażam sobie żebyś pracowała, chyba że przenieśli by cię.. ale ja się wszystkim zajmę. Chcę się zająć - powiedział szczerze. Wiedział że sobie poradzą w kwestiach finansowych. Po prostu nie mogłobyć lepiej.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 9:49 pm
autor: Camilla
Godzinę później Milly jechała już do szpitala na rozmowę z Davidem. Musiała mu powiedzieć o ciąży i o tym, że nie może już jeździć w karetce, że musi pójść na urlop. Jej praca była zbyt niebezpieczna. W każdej chwili coś mogło jej się stać, nie mogła dopuścić, żeby dziecko ucierpiało. Szybko dotarła do szpitala i zaparkowała swoje auto niedaleko wejścia. Była szczęśliwa i radosna. Miała mieć rodzinę. Maxa, dziecko i dom. Wchodząc do holu podeszła do recepcji by zapytać o Davida, czy jest u siebie czy gdzieś w szpitalu. Nagle poczuła, że ktoś dotyka ją w ramię.
- Maddie! - ucieszyła się na widok siostry. Była na dyżurze, w kolorowym kitlu z oddziału dziecięcego.
- Milly! - Mad ścisnęła mocno siostrę.
- Co tu robisz? Nie masz dzisiaj dyżuru - spojrzała na jej strój, nie była w ratowniczym uniformie.
- Przyjechałam do Davida, muszę z nim pogadać.
- Do Davida? Coś się stało? - zdziwiła się Maddie i zmarszczyła brwi.
- Hmm, nie do końca. Choć w sumie to tak.
- Okej, brzmisz tajemniczo, a ja zaczynam się martwić.
Milly uśmiechnęła się szeroko, siostra była jej najlepszą przyjaciółką. Miała prawo dowiedzieć się jako druga.
- Nie musisz się martwić. Nie masz o co. Jestem w ciąży.
- Jesteś coooooo?
- W ciąży.
- Max wie?
- Oczywiście, że wie.
- I co on na to?
- Cieszy się jak głupi - zaśmiała się.
- A ty?
- No jasne, że się cieszę! Bardzo się cieszę! - Milly była rozpromieniona. Maddie w szoku.
- Ale... Przecież wy... Od miesiąca... Nie uważałaś?
- Maddie! Czy ty słyszy co ja do ciebie mówię? Będziemy mieli dziecko i jesteśmy tym zachwyceni. Nie, nie uważałam i wcale nie mam się z tym źle. Jestem w siódmym niebie! Będę miała dziecko. Max chce kupić dom. Chcemy być rodziną. Jesteśmy rodziną!
- Och Milly... - Mad wreszcie uśmiechnęła się szeroko i wręcz rzuciła na siostrę z uściskami. Milly śmiała się wesoło tuląc do siostry.
- Będziesz mamą!
- Tak, będę mamą. A ty ciocią.
- Będę ciocią.
- Max naprawdę chcę kupić dom?
- Tak, najchętniej wystrzeliłby jutro na szukanie wymarzonego domku.
- Cholernie się cieszę. Tyle lat odkładał na dom, marzył o tym. Marzył o domu, żonie i dzieciach. Ale nie sądziłam, że dam mu w prezencie moją siostrę - obie kobiety wybuchnęły śmiechem.
- A tak po prawdzie... - zaczęła Maddie.
- To zanim przyszłaś tamtego dnia rozmawiałam z Leo i bardzo martwiliśmy się o Maxa. Wolf mówił, że się o niego boi, że Max może... ze sobą skończyć. Mówiłam Leo, że powinniśmy mu znaleźć dziewczynę. Po części miałam nadzieję, że się polubicie i że coś z tego będzie - uśmiechnęła się.
- Ty podstępna paskudo!
- Ale nie myślałam, że ekspresem! - Mad znów się zaśmiała - i że od razu zrobicie sobie rodzinkę. Najważniejsze, że jesteście szczęśliwy. Ty i Max. Uratowałaś go.
- Po prostu się zakochałam. Max jest najcudowniejszym facetem pod słońcem. Najlepszym co mnie w życiu spotkało.
- Pobierzecie się? - spytała Mad.
- Nie rozmawialiśmy o tym, ale myślę, że tak. Myślę, że to oczywiste. Nie czekam na oświadczyny, sądzę, że po prostu pogadamy. Skoro jest dziecko i będzie dom, to ślub wydaje się naturalny. Wątpię żeby Max nie chciał.
- Na pewno będzie chciał.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 10:12 pm
autor: Max
Kiedy tak siostry sobie rozmawiały, gdzieś nad nimi rozległ się rumor, jakieś kroki i podniesione głosy. Któraś z obecnych pielęgniarek podniosła nawet głowę, ale było już późno wieczorem, pacjentów było coraz mniej, większość kończyła już pracę. Ich rozmowa rozmowa trwała by pewnie w najlepsze gdyby nie winda cichy odgłos windy znajdującej się zza zakrętem. Drzwi się otworzyły i nagle niespodziewanie to co wypełniło całą recepcję to był wystrzał. Madi od razu rozpoznała ten huk, znała go za dobrze z wojny. Ktoś puścił serię po korytarzu, ludzie wpadli w panikę, ktoś został ranny, ktoś upadł i już było wiadomo że nie wstanie gdyż wokół jego głowy pojawiła się plama krwi. Nagle korytarz przed chwilą spokojny wypełnił się spanikowanymi ludźmi, uciekali, wciskali się, taranowali nawzajem. Ochrona która miała patrol niedaleko ruszyła od razu wypadając na korytarz i równie szybko upadając na jego podłogę. Kolejny ochroniarz po prostu spierdolił w przeciwnym kierunku. Zza korytarza wyszła cała ekipa z bronią.
- Wszyscy na podłogę - wrzeszczeli terroryzując kolejnych.
- Ty - jeden z nich wycelował w Madison - jesteś lekarzem? Pielęgniarką.. idziesz z nami.
- Tą drugą też weźcie! - krzyknął inny. Byli poubierani w nierówne stroje ale wszyscy mieli zasłonięte twarze kominiarka, ciężko więc było powiedzieć kto to. Z innego części korytarza wybiegł David mocno zaniepokojony chaosem który zobaczył z wyższego piętra.
- Hej... nie strzelajcie - David stanął przed lekarkami a napastnikami podnosząc dłonie.
- Możemy się dogadać, ale opuście broń - lekarz nie wiedział co robić, po raz pierwszy była taka sytuacja. Rozłożył dłonie chcąc zasłonić sobą Madi, Milly i znajdującą się obok nich pielęgniarkę.
- Spierdalaj - jeden z napastników uderzył go w czoło kolbą od karabinu i okręcił broń lufą w stronę głowy lekarza.
- Tej czekaj! - inny z nich warknął i wydawał się tu rozkazywać. Był wyższy i miał charakterystyczny kolor ubrania bo niebieski uniform - niby taki dla sprzątaczy - to też lekarz. Przyda się.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 10:34 pm
autor: Madison
Maddie wiedziała, że jeśli słychać strzały natychmiast trzeba się schować, upaść jak najniżej. Chwyciła siostrę i dosłownie rzuciła ją na podłogę zakrywając ramieniem. Przerażona Milly zasłoniła głowę rękoma i zaczęła płakać. Miała już do czynienia z bronią, ale nie seriami z karabinu. Zamknęła oczy czując, że serce wali jej w piersi jak oszalałe. Bolało ją w klatce. W przeciwieństwie do Milly Mad umiała zachować zimną krew. Podniosła głowę i zobaczyła chaos w holu. Cofnęła się i pociągnęła Milly ze sobą, musiały zmienić miejsce, żeby nie zostały stratowane. Milly otworzyła oczy, przed sobą miała martwego ochroniarza i kałużę krwi rozlewającą się po podłodze. Sparaliżował ją strach. Zasłoniła sobie uszy. Mad nie była w stanie dalej jej przesunąć.
- Milly... Milly! Rusz się! - Mad chwyciła ją za rękę i odciągnęła ją od jej głowy.
- Milly, już, musimy się schować.
- Nie, proszę... - załkała.
- Milly, już! - warknęła na nią. Rozległa się kolejna seria strzałów. Wtedy Mad usłyszała męski głos, który mówił wprost do niej. Lekko uniosła głowę, nadal obejmując i jednocześnie zasłaniając ramieniem siostrę. Nie wstała. Wtedy pojawił się David. Mad zagryzła zęby. Nie powinien tego robić. Nie powinien stawać murem przed nikim. Narażał się i stawiał. To tylko pogarszało sprawę. Zgodnie z jej przewidywaniami jeden z terrorystów uderzył go w głowę rozcinając mu poważnie łuk brwiowy. Milly czuła, że nie może złapać tchu, a ucisk w klatce tylko się zwiększył. Nigdy w życiu nie była tak przerażona.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 10:59 pm
autor: Max
- Wy dwie chodźcie tu- jeden z napastników wskazał Madi i Milly lufą karabinu.
- Ty też, wstawaj... - warknął też na davida. Tym razem lekarz usiadł na podłodze i uniósł dłonie do góry. Nie dość że lała mu się krew po twarzy to zdecydowanie możliwość że strzelą mu w głowę ochłodziło jego zapał. Spojrzał na Madi przerażonym wzrokiem, tylko ona wiedziała co robić.
- Ty - ten z niebieskim wyszargał pielęgniarkę zza recepcji pchnął ją do davida - ogarnij go, jest potrzebny żywy.
Przerażona, drgająca i zapłakana koleżanka Madi spojrzała na nich.
- Ale opatrunki są w innej sali - załkał.
- Dobra, tink idź z nią - mruknął do stojącego obok kolegi z zieloną chustą na ramieniu.
Chwilowo nastała chwila ciszy. Madi mogłaby przysiąc że słyszy wystrzały gdzieś jeszcze, ale budynek był solidnej konstrukcji i wielopiętrowy.
- Dobra, ja biorę te dwie - niebieski odezwał się w końcu zdecydowanie niecierpliwy - Jack idziesz ze mną, reszta niech robi swoje.
- Czarnoskóra - warknął niebieski unosząc pewnie broń - weź koleżankę i ruszajcie tam.
Wskazał jej korytarz - i nie kombinuj... bo to się źle skończy.
Głosem wskazywał Madi gdzie ma iść, drażnił się że przerażona Milly idzie wolniej ale rzucał tylko nieprzyjemnymi słówkami. Zaprowadził je do pomieszczenia będącego klasą dla chorych dzieci w szpitalu. Tam ujrzała już płaczące i przerażone dzieci w kącie pomieszczenia przytulały się do pielęgniarki Molly.
- Siadajcie na podłodze - mruknął napastnik. Cofnął się do drzwi, barykadując je od zewnątrz i cofnął się pod ścianę korytarza którym szli by je móc obserwować przez szybę w drzwiach.
- Madi... - Molly zerwała się - wszystko ok?
Była zapłakana równie mocno co gromadka towarzyszących jej dzieci.
- Zaczęli strzelać, nie wiem co się dzieje - cicho panikowała.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: wt gru 13, 2022 11:33 pm
autor: Madison
Mad przez cały czas szła tak, żeby zasłaniać swoim ciałem Milly. Ona była spanikowana i zapłakana. Maddie ściskała ją mocno za rękę i ciągnęła za sobą. W sali z dziećmi powoli posadziła ją na podłodze. Miała moment na to, żeby się do niej schylić, przez kilka sekund miała głowę obok jej ucha.
- Wyślij wiadomość. Niech wezwą policję. I wyłącz telefon.
- Odwróciła się i usiadła przed Milly, spokojnie i powoli, krzyżując nogi i kładąc ostrożnie dłonie na udach. Dopiero, kiedy usiadła facet z bronią wyszedł na korytarz i zamknął ich w sali.
- Nie wiem Molly. Nie mam pojęcia.
Odwróciła się do dzieci, były przerażone i zapłakane.
- Hej... - powiedziała łagodnie.
- Spokojnie. Hej, spójrzcie na mnie. Znacie mnie, prawda? Jim? Trudy? Peter? - dzieci pokiwały głowami.
- Czy kiedyś was okłamałam? - tym razem zaprzeczyły.
- To teraz mnie posłuchajcie. Wszystko będzie dobrze. Nic się nam nie stanie, okej? Jesteście bezpieczne. Zaśpiewamy sobie piosenkę, dobrze? Chcecie zaśpiewać piosenkę?
Mad spojrzała na Milly.
- Milly? Zrób proszę to o co cię prosiłam - chwyciła siostrę pod brodę i spojrzała w jej zapłakane oczy.
- Proszę, zrób to o co cię prosiłam - powiedziała spokojnie i cicho, ale stanowczo. Milly przełknęła ślinę.
- A my zaśpiewamy piosenkę razem z siostrą Molly, tak?
Milly trzęsła się ze strachu. Gdyby nie była w ciąży pewnie zachowywała by się inaczej, ale nosiła w sobie dziecko i przed chwilą był najszczęśliwszą osobą na ziemi, a teraz otaczali ją ludzie z bronią. Ostrożnie wyciągnęła telefon z kieszeni, przesuwając się tak, żeby była za plecami Mad. Napisała jedną, krótką wiadomość do Maxa: Atak na szpital. Wezwij policję. Kocham cię. Kiedy tylko wyświetliła się informacja, że wiadomość dostarczono Milly szybko wyłączyła telefon. Ostrożnie położyła go na podłodze, spojrzała na faceta za drzwiami i kiedy odwracał głowę popchnęła telefon z całej siły tak, żeby wsunął się prosto pod jedną z szafek z zabawkami.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: śr gru 14, 2022 12:07 am
autor: Max
Dzieci początkowo zapłakane i spanikowane dały się w końcu chodź na tyle uspokoić by śpiewać. Nie był to najładniejszy śpiewa, ale działał. Znały ją i ufały jej, zresztą pielęgniarka która z nimi tu byłą także próbowała dołączyć się do całości. Ich strażnik stał jeszcze chwilę dłuższą, dość nonszaladzko oparty o ścianę, ale poderwał się kiedy korytarzem ktoś szedł. Otworzył drzwi od klasy, powodując tym ucięcie piosenki. Dzieci znów struchlały i zbiły się w stadko, któryś z nich nie wytrzymał i zmoczył się. Do sali wrzucono Davida, pielęgniarkę z recepcji, Noami i kilku jeszcze pacjentów.
- Pod ścianę - warknął niebieski wskazując im stłoczonych zakładników.
- I nic nie kombinujcie, jak się wasi koledzy postarają, ujdziecie z życiem - powiedział niebieski. Mówił pewnie, bez okrucieństwa w głosie. On miał do wykonania coś i właśnie to robił.
- Pod ścianę.. - warknął bo część pacjentów była chora i szli wolniej - szybciej! Nie będę czekał wieki..
- Ale oni są chorzy, nie możesz tak- odezwał się cicho David. Już nie był tak odważny, ale czuł się odpowiedzialny. To był jego szpital i jego pacjenci.
- A pan odwaga - niebieski podszedł do niego i przyglądał mu się - słuchaj koleżko, będziesz ostrzeżeniem..
David cofnął się o krok, chciał zapytać kim będzie ale przestępca chwycił za tył głowy i uderzył nią o najbliższą szafkę. Lekarz zatoczył się i upadł. Dzieci zapłakały, kobiety poderwały się, ktoś krzyknął, Noami zastygła zagryzła zęby ale nie poruszyła się.
- Słuchajcie uważnie bo nie będę powtarzał - David jęczał na ziemi powoli się z niej gramoląc pod nogami napastnika - macie szanse przeżyć, albo skończycie jak Pan Odwaga lub gorzej jeśli zaczniecie kombinować. Czekajcie tu grzecznie i wierzcie w kolegów.
- Niger - machnął na Noami - weź go i siadajcie.
Noami podeszła bez wahania i chwyciła Davida na tyle by wstał i przeszedł kilka kroków. Oparła go o ścianę, spojrzała na niego ale nie odważyła się nic zrobić.
- No dobry piesek - mruknął niebieski i kiwnął na resztę kumpli. Wyszli na zewnątrz pomieszczenia znów je barykadując. Postawili oczywiście jednego strażnika, który kręcił się teraz po korytarzu.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: śr gru 14, 2022 1:02 am
autor: Madison
Maddie też się bała. Bardzo się bała, myślała o Leo, o tym, że może już do niego nie wrócić. Myślała o ciężarnej Milly za swoimi plecami, o Maxie, który z pewnością strzeli sobie w łeb, jeśli Milly zginie. O Wolfie, który mógł stracić Naomi i o Davidzie, którego już poturbowano. Po prostu starała się tłumić emocje. Panika w takiej chwili byłaby najgorszą z możliwych rzeczy. Nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała chronić Milly. Kiedy pilnujący ich facet wyszedł wstała powoli, chwyciła Milly za ręce i podniosła. Objęła ją ramieniem i przeprowadziła do bocznej ściany, tam posadziła ją powoli na podłodze.
- Zostań tu, okej? Zaraz wrócę - powiedziała spokojnie. Milly chwyciła ją mocno za rękę.
- Spokojnie słoneczko, nic ci się nie stanie. Cały czas będę w zasięgu twojego wzroku. Posiedź tu, weź głęboki wdech, nie wychylaj się i nie rób żadnych gwałtownych ruchów.
Milly jeszcze mocniej ścisnęła dłoń siostry.
- Mad... ty się nie wychylaj, nie rób nic głupiego, proszę.
Maddie lekko uniosły się kąciki ust.
- Nie zrobię - powoli puściła rękę siostry i spokojnie ruszył do pacjentów stłoczonych pod ścianą. Naomi zajęła się Davidem, ona zrobiła przegląd wśród pozostałych. Jedna z pacjentek była bardzo słaba, ciężko oddychała i czuła w kłucie w piersi. Maddie miała tylko stetoskop zawieszony na szyi, jedyne co mogła zrobić to ją osłuchać. Wydawało się, że nie dolega jej nic oprócz złamanej wcześniej nogi. Jednym z pacjentów był też starszy mężczyzna z cukrzycą, Mad wiedziała, że jeśli potrwa to dłużej będą problemy, pacjent w końcu będzie potrzebował insuliny. Znalazła też pacjentkę z niewydolnością nerek, czekała na dializę, na którą się nie doczekała. Z nią też mogło nie być dobrze. Jedno z dzieci miało padaczkę, inna pacjentka była po chemii. Mad starała się zająć wszystkimi, rozlokować ich tak, żeby mogli przyzwoicie siedzieć. Kucała przy pacjentach, nie robiła żadnych gwałtownych ruchów. Poruszała się cicho i spokojnie, z gracją. W końcu wróciła do Milly, usiadła obok niej i objęła ją ramieniem, jej głowę położyła sobie na barku. Gładziła ją czule po policzku.
- Będzie dobrze - mówiła cicho - spokojnie, wszystko będzie w porządku.
Re: [Szpita New Tropeolum] Musisz wrócić!
: śr gru 14, 2022 8:02 am
autor: Max
Czekali, najpierw w stresie ale z każdą minutą organizm przyzwyczajał się do tego. Początkowo każde 5 minut wydawało się bez końca, ale nic się nie działo. Strażnicy na zewnątrz zmieniali się, rozmawiali o czymś, chodzili i patrzyli. Wykończone stresem dzieci spały na podłodze. David siedział opierając twarz o zimną ścianę zupełnie już zrezygnowany. Gdyby zasłonili im okna pewnie nie było by wiadomym która jest godzina, ale mieli dostęp do okien. Za nimi świtało. Część pacjentów powoli się uspokajało a u innych dopiero się zaczynało źle dziać. Noami także zdawała się nie tracić zmysłów, zaglądała do co w gorszym stanie osób , starając się ich uspokoić. Starszy mężczyzna cierpiący na cukrzyce miał już pierwsze objawy że jego organizm nie radzi sobie za bardzo z brakiem leków. Ale z czasem dla lekarzy było wiadomo że leków i pacjentów którzy mają się źle będzie więcej. Samo czekanie na nie wiadomo co wydawało się potwornie wykończające.
Noami cicho jak Madi chodź zdecydowanie mniej zgrabnie przeniosła się do koleżanki.
- Jak się trzymacie? - zapytała dotykając ramienia Milly. Bardzo się o nią martwiła, bo początkowo wyglądała na przerażoną.
- Potrzebujemy leków - szepnęła cicho do Madi i wskazała jej jak najdelikatniej pacjentów którzy mieli się źle.
- Oni nie przetrwają jeśli ich nie dostaną. Ja wiem jak to brzmi, ale może pozwolą nam wziąć leki - szepnęła wskazując ruchem głowy na strażnika. Miała świadomość, że to nie najlepszy pomysł ale gdyby chcieli ich zabić już by to zrobili. Potrzebowali ich żywych, więc prośba mogła okazać się skuteczna.
- Staram się... skupić na czymś - szepnęła, była przerażona jak wszyscy, ale wciąż starała się myśleć - siedzimy tu już kupę czasu i nic nie wiadomo o co chodzi.