[ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
Milly zaśmiała się, kiedy ją podniósł. Objęła go za szyję i spojrzała mu w twarz. Boże, jakiż on był słodki.
- Jak będziesz mnie tak nosił, to zakocham się szybciej niż myślisz - powiedziała całując go w policzek. Czuła się naprawdę szczęśliwa. Zupełnie nie widziało jej się spotykanie z Wolfem. Chciała spędzić czas z Maxem. Położyć się na kanapie, włączyć film, tulić się, całować, rozmawiać o wszystkim i o niczym, albo po prostu zawinąć się w kołdrę i pójść spać. Mieli w końcu wyczerpujący dzień. Pod prysznicem Milly kazała Maxowi się odwrócić. Wzięła swoją zieloną gąbkę w kształcie żabki, namydliła pachnącym żelem i zaczęła myć mu plecy.
- Wiem, wiem - powiedziała odnosząc się jeszcze do tematu jazdy do bazy - możemy dzisiaj tam pojechać.
- Teraz ja cię troszkę po rozpieszczam - żel pienił się na gąbce a ona delikatnie szorowała mu barki, ramiona, łopatki, zjechała niżej i niczym nieskrępowana zaczęła myć jego pośladki.
- Mmmm, masz taką śliczną pupę - mruknęła. Kiedy Max się odwrócił, uważnie zaczęła myć mu klatkę piersiową. Chciała być miła i czuła wobec niego, nie chodziło o seks.
Milly miała pod prysznicem kilka śmiesznych rzeczy, gąbki w kształcie jednorożca, żabki i ośmiorniczki. Żel pod prysznic w tęczowej butelce. Ale najśmieszniejszy był żółwik przyklejony do ściany, miał niebieską skorupkę, a łapki i główka były różowe. U góry, w skorupce był otwór, Milly miała tam, niczym w kubeczku, włożoną maszynkę do golenia.
- Umyję ci włosy - zaproponowała. Zmoczyła mu włosy używając słuchawki od prysznica. Odchyliła jego głowę do tyłu i przeczesała wszystkie włosy na plecy. Nabrała szamponu na dłonie i zaczęła wmasowywać go opuszkami palców w skórę jego głowy. Powoli zataczała kółka rozmasowując kosmetyk. Szampon pienił się i przyjemnie pachniał. Milly chciała sprawić Maxowi przyjemność robiąc mu taki masaż z myciem. Była niższa od niego, więc musiała wspinać się na place, ale nie przeszkadzało jej to. Żeby nie kołtunić mu włosów przesuwała palcami w dół, rozprowadzając szampon po długich kosmykach. Kiedy polewała mu włosy wodą zasłoniła mu oczy dłonią, żeby nie spływała mu do oczu.
- Już! Umyte!
- Jak będziesz mnie tak nosił, to zakocham się szybciej niż myślisz - powiedziała całując go w policzek. Czuła się naprawdę szczęśliwa. Zupełnie nie widziało jej się spotykanie z Wolfem. Chciała spędzić czas z Maxem. Położyć się na kanapie, włączyć film, tulić się, całować, rozmawiać o wszystkim i o niczym, albo po prostu zawinąć się w kołdrę i pójść spać. Mieli w końcu wyczerpujący dzień. Pod prysznicem Milly kazała Maxowi się odwrócić. Wzięła swoją zieloną gąbkę w kształcie żabki, namydliła pachnącym żelem i zaczęła myć mu plecy.
- Wiem, wiem - powiedziała odnosząc się jeszcze do tematu jazdy do bazy - możemy dzisiaj tam pojechać.
- Teraz ja cię troszkę po rozpieszczam - żel pienił się na gąbce a ona delikatnie szorowała mu barki, ramiona, łopatki, zjechała niżej i niczym nieskrępowana zaczęła myć jego pośladki.
- Mmmm, masz taką śliczną pupę - mruknęła. Kiedy Max się odwrócił, uważnie zaczęła myć mu klatkę piersiową. Chciała być miła i czuła wobec niego, nie chodziło o seks.
Milly miała pod prysznicem kilka śmiesznych rzeczy, gąbki w kształcie jednorożca, żabki i ośmiorniczki. Żel pod prysznic w tęczowej butelce. Ale najśmieszniejszy był żółwik przyklejony do ściany, miał niebieską skorupkę, a łapki i główka były różowe. U góry, w skorupce był otwór, Milly miała tam, niczym w kubeczku, włożoną maszynkę do golenia.
- Umyję ci włosy - zaproponowała. Zmoczyła mu włosy używając słuchawki od prysznica. Odchyliła jego głowę do tyłu i przeczesała wszystkie włosy na plecy. Nabrała szamponu na dłonie i zaczęła wmasowywać go opuszkami palców w skórę jego głowy. Powoli zataczała kółka rozmasowując kosmetyk. Szampon pienił się i przyjemnie pachniał. Milly chciała sprawić Maxowi przyjemność robiąc mu taki masaż z myciem. Była niższa od niego, więc musiała wspinać się na place, ale nie przeszkadzało jej to. Żeby nie kołtunić mu włosów przesuwała palcami w dół, rozprowadzając szampon po długich kosmykach. Kiedy polewała mu włosy wodą zasłoniła mu oczy dłonią, żeby nie spływała mu do oczu.
- Już! Umyte!
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Muszę ci kiedyś pokazać jak wygodnie przenosi się ludzi - miał na myśli jeden ze sposobów przenoszenia w wojsku.
- No i dobrze że się zakochasz - powiedział beztrosko. Chciał aby tak się stało, aby zakochali się w sobie. Może jego marzenie o domie, żonie i dzieciach nie są aż tak dalekie jak myślał. Na razie pozostała mu nadzieja, nic nie było pewne.
- Nie wiem czy dzisiaj, bardziej że mam tam rzeczy i będę ich potrzebować. I jest jeszcze Bolt - westchnął trochę. Nie chciał narażać świnek Milly na stres. Max z chęcią przyjął pomysł aby go umyła. Szczerze mówiąc to z chęcią się odwrócił, oparł dłonie o ścianę. Uwielbiał ciepłą wodę, rozgrzewającą jego ciało. Mruknął tylko na wspomnienie o pupie. Chwycił się za szczękę i okręcając głowę strzyknął sobie w karku, potem zrobił to samo w drugą stronę. Jesli chodziło o włosy, to Max je mył i czesał ale więcej sobie nimi nie zaprzątał głowy.
- Już uwielbiam jak myjesz mi włosy - powiedział kiedy masowała go. Zamruczał cicho.
- To możesz robić zawsze już.
- To co daj gąbkę równouprawnienie musi być - on także umył jej plecy, ramiona czy nogi. Kiedy wyszli podał jej ręcznik i otulił ją . Potem sam chwycił drugi i owinął się nim.
- To co idziemy gotować?
- No i dobrze że się zakochasz - powiedział beztrosko. Chciał aby tak się stało, aby zakochali się w sobie. Może jego marzenie o domie, żonie i dzieciach nie są aż tak dalekie jak myślał. Na razie pozostała mu nadzieja, nic nie było pewne.
- Nie wiem czy dzisiaj, bardziej że mam tam rzeczy i będę ich potrzebować. I jest jeszcze Bolt - westchnął trochę. Nie chciał narażać świnek Milly na stres. Max z chęcią przyjął pomysł aby go umyła. Szczerze mówiąc to z chęcią się odwrócił, oparł dłonie o ścianę. Uwielbiał ciepłą wodę, rozgrzewającą jego ciało. Mruknął tylko na wspomnienie o pupie. Chwycił się za szczękę i okręcając głowę strzyknął sobie w karku, potem zrobił to samo w drugą stronę. Jesli chodziło o włosy, to Max je mył i czesał ale więcej sobie nimi nie zaprzątał głowy.
- Już uwielbiam jak myjesz mi włosy - powiedział kiedy masowała go. Zamruczał cicho.
- To możesz robić zawsze już.
- To co daj gąbkę równouprawnienie musi być - on także umył jej plecy, ramiona czy nogi. Kiedy wyszli podał jej ręcznik i otulił ją . Potem sam chwycił drugi i owinął się nim.
- To co idziemy gotować?
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Wiem, wiem, dzisiaj musimy sobie poradzić z tym co masz. Wiesz, jak dla mnie możesz chodzić w ręczniczku, lub bez, ale chyba twój dowódca nie byłby zachwycony - zaśmiała się.
- Pojedziemy po rzeczy jutro i zabrałabym cię na zakupy. Domyślam się, panie żołnierzu, że raczej nie masz normalnych ciuchów. Zrobię ci miejsce w szafie, w łazience, w kuchni. Kupmy sobie kubeczki z serduszkami!
- A co z Boltem? Mówiłeś, że nie do końca jest twój, że ma kojec. Może warto spytać Wolfa. Jakby co Bolt może z nami zamieszkać. O ile nie zje świnek, one raczej nie będą miały problemu z innym zwierzakiem. Mają dużą tolerancję na dziwne stworzenia.
- Oo nie! Czemu tak strzykasz! To przerażające - zaśmiała się kiedy strzyknął karkiem.
- Mogę myć ci włosy, to dla mnie sama przyjemność.
Kiedy ją mył czuła się odprężona i zaopiekowana, jego dotyk był przyjemny i delikatny, jak cały Max. Podobało jej się, że gładzi jej nogi, jeszcze nikt czegoś takiego nie robił. Potem Milly umyła swoje dredy, miała do nich specjalny szampon i myła bardzo dokładnie skórę głowy. Wbrew stereotypom dredy należało myć i to tak często jak się tego potrzebowało. Wyszła z pod prysznica, a Max otulił ją ręcznikiem. Zawinęła się w niego, a przy okazji w ramiona mężczyzny. Poprosiła go o pomoc z włosami. Dała mu ręcznik i pokazała jak ładnie je osuszyć. Przetarła dłonią zaparowane lustro. W odbiciu zobaczyła Maxa jak delikatnie zawija jej włosy w ręcznik. Przez chwilę przyglądała się temu obrazkowi. Gdzie on się uchował i czemu nie miał jeszcze domu, dzieci i żony w ciąży. Kto by nie chciał mieć takiego troskliwego partnera. Jej włosy w końcu zostały doprowadzone do porządku.
- Nie, nie, jeszcze nie idziemy - zaprotestowała. Wzięła olejek, który stał na półce pod lustrem, wycisnęła odrobinę na dłonie, rozsmarowała go, stanęła za Maxem i zaczęła wcierać mu pachnący płyn we włosy. Wtarła dokładnie wszystko co miała na dłoniach. Chwyciła za szczotkę i zaczęła rozczesywać mu włosy, od końcówek po nasadę.
- Odwróć się - poprosiła - jeszcze broda i wąsy - zakomunikowała, przysunęła się do niego aż oparła się swoim ciałem o jego tors. Uniosła brodę i spojrzała na niego kokieteryjnie - wciągnęła rękę i sięgnęła po nożyczki, które były na półce. Dopiero wtedy się odsunęła i uśmiechnęła do niego.
- Teraz musisz mi zaufać - otwarła nożyczki i zaczęła wyrównywać mi włosy na brodzie. Była uważna, przekręcała głowę, była skupiona i chociaż nigdy tego nie robiła, to wydawało się, że wie jak operować nożyczkami. Na koniec zostawiła sobie wąs. Gdy skończyła otarła jego twarz wilgotnym ręcznikiem, zsunęła go też na jego klatkę piersiową, żeby pozbyć się przyklejonych włosków.
- Śllliczny! - wspięła się na palce i pocałowała go w środek ust.
- Teraz możemy iść gotować.
- Pojedziemy po rzeczy jutro i zabrałabym cię na zakupy. Domyślam się, panie żołnierzu, że raczej nie masz normalnych ciuchów. Zrobię ci miejsce w szafie, w łazience, w kuchni. Kupmy sobie kubeczki z serduszkami!
- A co z Boltem? Mówiłeś, że nie do końca jest twój, że ma kojec. Może warto spytać Wolfa. Jakby co Bolt może z nami zamieszkać. O ile nie zje świnek, one raczej nie będą miały problemu z innym zwierzakiem. Mają dużą tolerancję na dziwne stworzenia.
- Oo nie! Czemu tak strzykasz! To przerażające - zaśmiała się kiedy strzyknął karkiem.
- Mogę myć ci włosy, to dla mnie sama przyjemność.
Kiedy ją mył czuła się odprężona i zaopiekowana, jego dotyk był przyjemny i delikatny, jak cały Max. Podobało jej się, że gładzi jej nogi, jeszcze nikt czegoś takiego nie robił. Potem Milly umyła swoje dredy, miała do nich specjalny szampon i myła bardzo dokładnie skórę głowy. Wbrew stereotypom dredy należało myć i to tak często jak się tego potrzebowało. Wyszła z pod prysznica, a Max otulił ją ręcznikiem. Zawinęła się w niego, a przy okazji w ramiona mężczyzny. Poprosiła go o pomoc z włosami. Dała mu ręcznik i pokazała jak ładnie je osuszyć. Przetarła dłonią zaparowane lustro. W odbiciu zobaczyła Maxa jak delikatnie zawija jej włosy w ręcznik. Przez chwilę przyglądała się temu obrazkowi. Gdzie on się uchował i czemu nie miał jeszcze domu, dzieci i żony w ciąży. Kto by nie chciał mieć takiego troskliwego partnera. Jej włosy w końcu zostały doprowadzone do porządku.
- Nie, nie, jeszcze nie idziemy - zaprotestowała. Wzięła olejek, który stał na półce pod lustrem, wycisnęła odrobinę na dłonie, rozsmarowała go, stanęła za Maxem i zaczęła wcierać mu pachnący płyn we włosy. Wtarła dokładnie wszystko co miała na dłoniach. Chwyciła za szczotkę i zaczęła rozczesywać mu włosy, od końcówek po nasadę.
- Odwróć się - poprosiła - jeszcze broda i wąsy - zakomunikowała, przysunęła się do niego aż oparła się swoim ciałem o jego tors. Uniosła brodę i spojrzała na niego kokieteryjnie - wciągnęła rękę i sięgnęła po nożyczki, które były na półce. Dopiero wtedy się odsunęła i uśmiechnęła do niego.
- Teraz musisz mi zaufać - otwarła nożyczki i zaczęła wyrównywać mi włosy na brodzie. Była uważna, przekręcała głowę, była skupiona i chociaż nigdy tego nie robiła, to wydawało się, że wie jak operować nożyczkami. Na koniec zostawiła sobie wąs. Gdy skończyła otarła jego twarz wilgotnym ręcznikiem, zsunęła go też na jego klatkę piersiową, żeby pozbyć się przyklejonych włosków.
- Śllliczny! - wspięła się na palce i pocałowała go w środek ust.
- Teraz możemy iść gotować.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Myślisz że nie widzieliśmy swoich tyłków ani razu przez te 10 lat - zaśmiał się pod nosem - nie mówię że specjalnie.. ale bywaliśmy w różnych miejscach i w różnych warunkach. To było nie uniknione.
- Mam normalne rzeczy - zaprotestował - spodnie, koszulki, swetry... o nie do moich rzeczy się nie dorwiesz. Możesz kupić coś, ale moja garderoba jest wygodna, ciepła i zbierana przez lata. Nie oddam.
Zaprotestował lekko spoglądając na nią. Ale uśmiechnął się by wiedziała że nie jest zły lub zirytowany.
-Nie mniej kubki możemy kupić - potwierdził - co do Bolta. Jest pod moją opieką, zasadniczo ma boks, odpowiedni ludzi się nim zajmą, ale nie tak działają więzi. On potrzebuje przytulenia się, pogłaskanie. Uwielbia głaskanie, spędzać czas na treningu i spacerach. Pod tym względem zamknięcie dla niego w kojcu, jest udręką. Wiesz Milly to psiak do zadań specjalnych, myślę że świnki to dla niego nie problem.
- Bo rozluźniam szyję - spojrzał na nią zaskoczony jej reakcją - jakbyś chciała to mogę też ci tak zrobić... - okręcił się z żartobliwym uśmiechem. Przez chwilę ją gilgał, dmuchał w kark i ogólnie dość figlarnie się zrobiło.
- Skoro to przyjemność nie będę ci jej odbierał. Ja tam mam... takie że ok. Ale chciałem mieć zawsze długie włosy. Jak wstępowałem do wojska, ścieli mi na łyso ale odrosły takie.
Max cierpliwie poczekał aż nałoży mu coś pachnącego na włosy i rozczeszę.
- A co właściwie było to do włosów? - zapytał.
- Ufam ci - powiedział spokojnie. Obserwował ją, kiedy się kręciła, delikatnie czule dotykał jej ciała.
- Tak jest! - klepnął ją delikatnie w tyłek, czule nie było w tym agresji. Potem jednak objął w tali i pocałował namiętnie.
- To do zobaczenia Milly za chwilę - ruszył do wyjścia do sypialni, ubrał się w te same ciuchy które miał i ruszył do kuchni.
- Mam normalne rzeczy - zaprotestował - spodnie, koszulki, swetry... o nie do moich rzeczy się nie dorwiesz. Możesz kupić coś, ale moja garderoba jest wygodna, ciepła i zbierana przez lata. Nie oddam.
Zaprotestował lekko spoglądając na nią. Ale uśmiechnął się by wiedziała że nie jest zły lub zirytowany.
-Nie mniej kubki możemy kupić - potwierdził - co do Bolta. Jest pod moją opieką, zasadniczo ma boks, odpowiedni ludzi się nim zajmą, ale nie tak działają więzi. On potrzebuje przytulenia się, pogłaskanie. Uwielbia głaskanie, spędzać czas na treningu i spacerach. Pod tym względem zamknięcie dla niego w kojcu, jest udręką. Wiesz Milly to psiak do zadań specjalnych, myślę że świnki to dla niego nie problem.
- Bo rozluźniam szyję - spojrzał na nią zaskoczony jej reakcją - jakbyś chciała to mogę też ci tak zrobić... - okręcił się z żartobliwym uśmiechem. Przez chwilę ją gilgał, dmuchał w kark i ogólnie dość figlarnie się zrobiło.
- Skoro to przyjemność nie będę ci jej odbierał. Ja tam mam... takie że ok. Ale chciałem mieć zawsze długie włosy. Jak wstępowałem do wojska, ścieli mi na łyso ale odrosły takie.
Max cierpliwie poczekał aż nałoży mu coś pachnącego na włosy i rozczeszę.
- A co właściwie było to do włosów? - zapytał.
- Ufam ci - powiedział spokojnie. Obserwował ją, kiedy się kręciła, delikatnie czule dotykał jej ciała.
- Tak jest! - klepnął ją delikatnie w tyłek, czule nie było w tym agresji. Potem jednak objął w tali i pocałował namiętnie.
- To do zobaczenia Milly za chwilę - ruszył do wyjścia do sypialni, ubrał się w te same ciuchy które miał i ruszył do kuchni.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać! - roześmiała się głośno.
- Nigdy!
- O jeju, jeju, jak się pan zacietrzewił. Spokojnie, niczego ci nie zabiorę. Nie martw się. No, może czasem... Pochowam ci wszystkie ciuchy, żebyś musiał chodzić nago - wyciągnęła język i mrugnęła do niego okiem.
- Więc weźmiemy Bolta do domu - powiedziała prosto. Nie planowała mieć psa. Nie planowała też z nikim mieszkać. Jej życie wywracało się do góry nogami, ale nie bała się, bo mogła wiele zyskać.
- Nieeee, o niee! Nie lubię tego odgłosu, jest jak drapanie paznokciami po tablicy - znów się zaśmiała. Niektórzy nie lubili odgłosu zgniatanego papieru, inny kartonu, czy właśnie przejeżdżana paznokciami po tablicy, a Milly nie lubiła strzykania.
Śmiała się, kiedy ją łaskotał. Zginała w pasie i odpychała go, żeby przestał, ale nie na poważnie.
- Niee, tylko nie a łyso. Teraz będę dbała o twoje włosy.
- To olejek marakuja - powiedziała - ładnie pachnie, włosy lepiej się rozczesują, są gładkie i lśniące. Ja akurat swoich nie rozczesuję, ale ładnie dodają im połysku.
- Aj! - pisnęła, kiedy klepnął ją w pośladek - niegrzeczny - roześmiała się perliście. Podobało jej się to, lubiła zadziorność. Oddała jego pocałunek. Stali w ręcznikach, w łazience, mieli mokre włosy, obejmowali się i całowali, kto by pomyślał, że tak się stanie.
Milly jeszcze chwilę spędziła w łazience. Wklepywała krem w twarz, smarowała nogi pachnącym czekoladą mleczkiem, zajęła się po prostu sobą i swoją pielęgnacją. Skończyła i poszła się ubrać. Założyła czarne dżinsy i szary T-shirt z nadrukowanym Poro. Maskotką z jednej z gier, w które grała. Przyszła do kuchni boso, Max stał przy blacie kuchennym, podbiegła do niego wesoło i przytuliła do jego pleców, obejmując go za brzuch.
- Co robisz?
- Nigdy!
- O jeju, jeju, jak się pan zacietrzewił. Spokojnie, niczego ci nie zabiorę. Nie martw się. No, może czasem... Pochowam ci wszystkie ciuchy, żebyś musiał chodzić nago - wyciągnęła język i mrugnęła do niego okiem.
- Więc weźmiemy Bolta do domu - powiedziała prosto. Nie planowała mieć psa. Nie planowała też z nikim mieszkać. Jej życie wywracało się do góry nogami, ale nie bała się, bo mogła wiele zyskać.
- Nieeee, o niee! Nie lubię tego odgłosu, jest jak drapanie paznokciami po tablicy - znów się zaśmiała. Niektórzy nie lubili odgłosu zgniatanego papieru, inny kartonu, czy właśnie przejeżdżana paznokciami po tablicy, a Milly nie lubiła strzykania.
Śmiała się, kiedy ją łaskotał. Zginała w pasie i odpychała go, żeby przestał, ale nie na poważnie.
- Niee, tylko nie a łyso. Teraz będę dbała o twoje włosy.
- To olejek marakuja - powiedziała - ładnie pachnie, włosy lepiej się rozczesują, są gładkie i lśniące. Ja akurat swoich nie rozczesuję, ale ładnie dodają im połysku.
- Aj! - pisnęła, kiedy klepnął ją w pośladek - niegrzeczny - roześmiała się perliście. Podobało jej się to, lubiła zadziorność. Oddała jego pocałunek. Stali w ręcznikach, w łazience, mieli mokre włosy, obejmowali się i całowali, kto by pomyślał, że tak się stanie.
Milly jeszcze chwilę spędziła w łazience. Wklepywała krem w twarz, smarowała nogi pachnącym czekoladą mleczkiem, zajęła się po prostu sobą i swoją pielęgnacją. Skończyła i poszła się ubrać. Założyła czarne dżinsy i szary T-shirt z nadrukowanym Poro. Maskotką z jednej z gier, w które grała. Przyszła do kuchni boso, Max stał przy blacie kuchennym, podbiegła do niego wesoło i przytuliła do jego pleców, obejmując go za brzuch.
- Co robisz?
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Nie zacietrzewił tylko lubię może rzeczy - uśmiechnął się do niej cofając do wyjścia ale oparł się jeszcze o framugę - jak będziesz chciała możesz powiedzieć, to odstawię dla ciebie taniec nago.
Prychnął rozbawiony, tą wizją. Spojrzał na nią poważnie.
- To spora odpowiedzialność. Uwielbiam tego psiaka, wiem że sporo przeszedł i źle znosi kojec. Jeśli jesteś pewna pogadam, dla Bolta będzie na pewno to lepszą opcją. To psiak który potrzebuję uwagi, domu, głaskania. To łasuch na głaski.
- Przepraszam zatem, ja tak się rozciągam - zaśmiał się.
- Dobra idę - pocałował całusa " w powietrzu". Kiedy pojawiła się w kuchni, Max nucił sobie pod nosem, mając jedną słuchawkę w uchu. Umyte wciąż mokre włosy miał związane z tyłu w luźny koczek dla wygody. Robił tosty, ale teraz akurat kroił pomidory do sałatki.
- Jedzonko - powiedział z uśmiechem i obrócił twarz do niej.
- A co tam u ciebie? - zapytał ją.
- Kawka dla ciebie już jest - wskazał na kubek - ja porwałem ten z takim... ludzikiem - wskazał na drugi już trochę upity.
- Uwielbiam kawę... mój boże jak ja ją uwielbiam. Nie smakuje jak błoto przetkane przez sito wreszcie.
Prychnął rozbawiony, tą wizją. Spojrzał na nią poważnie.
- To spora odpowiedzialność. Uwielbiam tego psiaka, wiem że sporo przeszedł i źle znosi kojec. Jeśli jesteś pewna pogadam, dla Bolta będzie na pewno to lepszą opcją. To psiak który potrzebuję uwagi, domu, głaskania. To łasuch na głaski.
- Przepraszam zatem, ja tak się rozciągam - zaśmiał się.
- Dobra idę - pocałował całusa " w powietrzu". Kiedy pojawiła się w kuchni, Max nucił sobie pod nosem, mając jedną słuchawkę w uchu. Umyte wciąż mokre włosy miał związane z tyłu w luźny koczek dla wygody. Robił tosty, ale teraz akurat kroił pomidory do sałatki.
- Jedzonko - powiedział z uśmiechem i obrócił twarz do niej.
- A co tam u ciebie? - zapytał ją.
- Kawka dla ciebie już jest - wskazał na kubek - ja porwałem ten z takim... ludzikiem - wskazał na drugi już trochę upity.
- Uwielbiam kawę... mój boże jak ja ją uwielbiam. Nie smakuje jak błoto przetkane przez sito wreszcie.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Ooo, kawka! - ucieszyła się - ale ja jeszcze mleczko - otwarła lodówkę, wyciągnęła z niej mleko i dolała sobie do kawy. Odstawiła je i wskoczyła na szafkę, usadowiła się na niej z kubkiem w ręku. Przegarnęła swoje dredy na jedną stronę i przekręciła zabawnie głowę, żeby patrzeć na Maxa. Machała nogami, jak mała dziewczynka, przyglądając się jego poczynaniom.
- Wiesz, myślę sobie, że damy radę. I tak sporo się tu zmieni. Skoro mamy być rodzinką, to możemy mieć pieska. Najwyżej zrezygnuję ze schroniska na rzecz wyprowadzania Bolta. Świnką zrobi się inny wybieg, zamknięty, żeby nie wyskakiwały i nie chodziły wszędzie. Będzie można zostawiać otwarte drzwi do wszystkich pomieszczeń. Bolt będzie sobie swobodnie chodził po całym mieszkaniu. Wiem, że to odpowiedzialność, ale miałam już psy. Nie tutaj, ale miałam. Poza tym, jest zasadniczo twój, smutno by było gdyby został w kojcu.
Milly powoli popijała swoją kawę. Było trochę późno jak na taki napój, ale i tak raczyła się nim z przyjemnością.
- W koszarach pewnie macie kiepską kawę - bardziej stwierdziła niż zapytała, rozumiejąc co ma na myśli mówiąc o błocie.
- Możesz uwielbiać kawę, ale nie bardziej niż mnie - zażartowała i kopnęła go w bok.
- Teraz będziesz sobie mógł pić kawę do woli. A co jeszcze lubisz oprócz kawy? Ciastka? Czekoladę? Owsiankę? Banany? Poopowiadaj mi o sobie.
- Wiesz, myślę sobie, że damy radę. I tak sporo się tu zmieni. Skoro mamy być rodzinką, to możemy mieć pieska. Najwyżej zrezygnuję ze schroniska na rzecz wyprowadzania Bolta. Świnką zrobi się inny wybieg, zamknięty, żeby nie wyskakiwały i nie chodziły wszędzie. Będzie można zostawiać otwarte drzwi do wszystkich pomieszczeń. Bolt będzie sobie swobodnie chodził po całym mieszkaniu. Wiem, że to odpowiedzialność, ale miałam już psy. Nie tutaj, ale miałam. Poza tym, jest zasadniczo twój, smutno by było gdyby został w kojcu.
Milly powoli popijała swoją kawę. Było trochę późno jak na taki napój, ale i tak raczyła się nim z przyjemnością.
- W koszarach pewnie macie kiepską kawę - bardziej stwierdziła niż zapytała, rozumiejąc co ma na myśli mówiąc o błocie.
- Możesz uwielbiać kawę, ale nie bardziej niż mnie - zażartowała i kopnęła go w bok.
- Teraz będziesz sobie mógł pić kawę do woli. A co jeszcze lubisz oprócz kawy? Ciastka? Czekoladę? Owsiankę? Banany? Poopowiadaj mi o sobie.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Mleko z kawą, zapamiętam. Ja jeśli już to piję roślinne i proszę się nie śmiać - pokazał jej język - chłopacy się śmieją, po za Hanem. On pija latte z mlekiem migdałowym. Ale średnio toleruję laktozę, a zauważyłem że po ryżowym czy owsianym jest ok.
- Bolt jest raczej ogarnięty, jest i wymaga ustawiania, ale szybko powinien się zaaklimatyzować. Jest posłuszny, bardzo chętny do współpracy i wykonujący polecenia najlepiej jak umie - powiedział jej chcąc by poznała psiaka.
- To nie Hira.. z nią się ciężko pracowało. Ale też ona była młoda, Bolt jest stary. Też byłoby mi ciężko, bo chcę go wyciszyć a w końcu dostaje na łeb. Bardzo go to denerwuje - powiedział szczerze - najlepsze że po za kolcem, można go wiązać do siebie, transportować na szelkach, przyczepiać mu coś do uprzęży.. no robisz z nim co zechcesz i on to zaakceptuje. Z kojcem ma jakiś problem.
- W koszarach jest nawet znośna - uśmiechnął się wrzucając kolejne warzywa do sałatki - ale w terenie.. zapomnij to jest masakra. Kiedyś ci pokaże co mamy w racjach żywnościowych w ramach kawy, żwir z kamykami no dosłownie.
- Niż ciebie... to nie możliwe - pochylił się do niej i pocałował ją w usta. Kopniak nie zrobił na nim specjalnie dużego wrażenia.
- Hm.. Owsiankę z owocami, lubię ciastka żona Wolfa robiła ekstra ciastka. W ramach słodkiego, wolę mięso. Uwielbiam gitarę - powiedział wracając do zajęcia - nie koniecznie do jedzenia, ale to jedyne co mnie realnie wycisza. W ogóle w wojsku to odkryłem, nasz nie żywy już kolega umiał grać i mnie nauczył. Po nim mam, gitarę, ale to mega fajne.
- Bolt jest raczej ogarnięty, jest i wymaga ustawiania, ale szybko powinien się zaaklimatyzować. Jest posłuszny, bardzo chętny do współpracy i wykonujący polecenia najlepiej jak umie - powiedział jej chcąc by poznała psiaka.
- To nie Hira.. z nią się ciężko pracowało. Ale też ona była młoda, Bolt jest stary. Też byłoby mi ciężko, bo chcę go wyciszyć a w końcu dostaje na łeb. Bardzo go to denerwuje - powiedział szczerze - najlepsze że po za kolcem, można go wiązać do siebie, transportować na szelkach, przyczepiać mu coś do uprzęży.. no robisz z nim co zechcesz i on to zaakceptuje. Z kojcem ma jakiś problem.
- W koszarach jest nawet znośna - uśmiechnął się wrzucając kolejne warzywa do sałatki - ale w terenie.. zapomnij to jest masakra. Kiedyś ci pokaże co mamy w racjach żywnościowych w ramach kawy, żwir z kamykami no dosłownie.
- Niż ciebie... to nie możliwe - pochylił się do niej i pocałował ją w usta. Kopniak nie zrobił na nim specjalnie dużego wrażenia.
- Hm.. Owsiankę z owocami, lubię ciastka żona Wolfa robiła ekstra ciastka. W ramach słodkiego, wolę mięso. Uwielbiam gitarę - powiedział wracając do zajęcia - nie koniecznie do jedzenia, ale to jedyne co mnie realnie wycisza. W ogóle w wojsku to odkryłem, nasz nie żywy już kolega umiał grać i mnie nauczył. Po nim mam, gitarę, ale to mega fajne.
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- Nieee - zaśmiała się - kawa z mlekiem, nie mleko z kawą!
- Hej, nie będę się śmiała, no coś ty. Możemy mieć zamiast zwykłego, roślinne. Przerzucę się - powiedziała pewnie.
- Nie ma problemu - mrugnęła do niego. Wiedziała, że jej życie się zmieni, przerzucenie się na inne mleko to była tylko kropelka w oceanie wielu przewrotów.
- Więc, będziemy mieli pieska. Postanowione. Ja wiem, że to odpowiedzialność, ale naprawdę uważam, że damy sobie radę. Będziemy go wyprowadzać razem i chodzić z nim na spacery. Może polubi się z prosiaczkami. Będzie ciężko, ale fajnie. Cieszę się, kolejny piesek będzie miał dom. Też bym nie była szczęśliwa gdyby mnie zamknięto w kojcu.
Zaśmiała się kiedy mówił o kawie.
- Jak żwirek dla kota, fuj!
- Ooo owsianka, lubimy. Mogę być twoim owockiem. A ciastka mogę ci upiec, umiem i lubię. Mogę ci też upiec jakieś ciasto, mięso też mogę upiec - zaśmiała się. Tego dnia uśmiechała się prawie przez cały czas, aż bolały ją policzki i szczęka. Ale była bardzo szczęśliwa. Tak szczerze i w głębi serca.
- Fajnie, czyli umiesz grać na gitarze. A zagrasz mi coś? - zapytała.
- Ja umiem grać na gitarze do "Guitar Hero", ale to się chyba nie liczy - zażartowała po raz kolejny. Przez chwilę siedziała nic nie mówiąc, ale kiedy skończył robić jedzenie zahaczyła go nogą i chwyciła za koszulkę, żeby go przyciągnąć i żeby stanął między jej nogami.
- Choooodź tutaj! - cmoknęła go słodko w usta. Ręką chwyciła za ciepły tost leżący na talerzyku i podała mu do ust.
- Amciu, amciu?
- Hej, nie będę się śmiała, no coś ty. Możemy mieć zamiast zwykłego, roślinne. Przerzucę się - powiedziała pewnie.
- Nie ma problemu - mrugnęła do niego. Wiedziała, że jej życie się zmieni, przerzucenie się na inne mleko to była tylko kropelka w oceanie wielu przewrotów.
- Więc, będziemy mieli pieska. Postanowione. Ja wiem, że to odpowiedzialność, ale naprawdę uważam, że damy sobie radę. Będziemy go wyprowadzać razem i chodzić z nim na spacery. Może polubi się z prosiaczkami. Będzie ciężko, ale fajnie. Cieszę się, kolejny piesek będzie miał dom. Też bym nie była szczęśliwa gdyby mnie zamknięto w kojcu.
Zaśmiała się kiedy mówił o kawie.
- Jak żwirek dla kota, fuj!
- Ooo owsianka, lubimy. Mogę być twoim owockiem. A ciastka mogę ci upiec, umiem i lubię. Mogę ci też upiec jakieś ciasto, mięso też mogę upiec - zaśmiała się. Tego dnia uśmiechała się prawie przez cały czas, aż bolały ją policzki i szczęka. Ale była bardzo szczęśliwa. Tak szczerze i w głębi serca.
- Fajnie, czyli umiesz grać na gitarze. A zagrasz mi coś? - zapytała.
- Ja umiem grać na gitarze do "Guitar Hero", ale to się chyba nie liczy - zażartowała po raz kolejny. Przez chwilę siedziała nic nie mówiąc, ale kiedy skończył robić jedzenie zahaczyła go nogą i chwyciła za koszulkę, żeby go przyciągnąć i żeby stanął między jej nogami.
- Choooodź tutaj! - cmoknęła go słodko w usta. Ręką chwyciła za ciepły tost leżący na talerzyku i podała mu do ust.
- Amciu, amciu?
Re: [ Tropeolum- miasto] Dobry początek.
- To tylko kwestia proporcji - zauważył - nie musisz, używam go raczej rzadko... chociaż nie cofam. Jednak przerzućmy się, pracując na co dzień w mieście będę jadł normalne śniadania.
- Możesz też chodzić beze mnie - zauważył - w sensie z chęcią będę chodził z Tobą, ale gdybyś chciała Bolta wziąć dodatkowo na spacer to śmiało. Albo gdybyś chciała się z nim pobawić czy potrenować to też twój pies. Wiesz co większość psiaków żyje w kojcach, to nie znaczy że nie wychodzą, czy jest im zimno i są głodne. Psiarnia wojskowa to miejsce które mogą im zazdrościć zwierzaki ze schroniska. Jest ogrzewana, z zewnętrznym wybiegiem, pełną obsługą i tak dalej. Ale Bolt z tego co wiem nigdy nie lubił kojców, tak już miał, a służy już 6 lat więc miał teoretycznie czas się przyzwyczaić. Często mu zmieniano grupy i to też chyba go nie ustabilizowało. Mam teorie że kojec kojarzy mu się z czasem kiedy był czekał aż go przydzielą dalej. Teraz zostanie już z watahą.
Max nie przyzwyczaił się do myśli, że wataha już nie będzie z nim. Nadal w głowie był jej częścią, czekał aż zadzwoni do niego Wolf z informacją że ma przyjechać do bazy. Z załamania wzleciał wysoko, ale nie wszystko jeszcze do niego dotarło.
- Owockiem czyli że mam się Tobą na jeść na śniadanie... hm.... ciekawa wizja - uśmiechnął się pod nosem kończąc wkrawać ostatnie elementy sałatki.
- Taaa.. zdecydowanie jak żwirek - zgodził się. Dał się przyciągnąć bez problemu kładąc dłonie na jej tali.
- Ale nie bój się, zrobię ci żwirek tylko jak wpadniesz do bazy - zaśmiał się - to już tradycja, dla naszych kobiet. Wszystkie przez to przechodzą, trening bojowy.
- Na ciasteczka zdecyduje się na pewno. Nie umiem piec - przyznał się - nawet nie próbuję. Jasne że ci zagram, co zechcesz.. zaśpiewać też mogę.. - przysunął swoją twarz do jej, jakby ją chciał pocałować, ale tylko musnął ją wargami, ostatecznie jednak ją pocałował - szczególnie jeśli nagrodzisz mnie tak jak dziś.
Nagryzł delikatnie dolną wargę. Dawno nie czuł się tak dobrze, patrzył na nią drapieżnie. Mógłby to z nią zrobić chociażby tutaj. Ale odgryzł kawałek tosta, w teatralny sposób.
- Możesz też chodzić beze mnie - zauważył - w sensie z chęcią będę chodził z Tobą, ale gdybyś chciała Bolta wziąć dodatkowo na spacer to śmiało. Albo gdybyś chciała się z nim pobawić czy potrenować to też twój pies. Wiesz co większość psiaków żyje w kojcach, to nie znaczy że nie wychodzą, czy jest im zimno i są głodne. Psiarnia wojskowa to miejsce które mogą im zazdrościć zwierzaki ze schroniska. Jest ogrzewana, z zewnętrznym wybiegiem, pełną obsługą i tak dalej. Ale Bolt z tego co wiem nigdy nie lubił kojców, tak już miał, a służy już 6 lat więc miał teoretycznie czas się przyzwyczaić. Często mu zmieniano grupy i to też chyba go nie ustabilizowało. Mam teorie że kojec kojarzy mu się z czasem kiedy był czekał aż go przydzielą dalej. Teraz zostanie już z watahą.
Max nie przyzwyczaił się do myśli, że wataha już nie będzie z nim. Nadal w głowie był jej częścią, czekał aż zadzwoni do niego Wolf z informacją że ma przyjechać do bazy. Z załamania wzleciał wysoko, ale nie wszystko jeszcze do niego dotarło.
- Owockiem czyli że mam się Tobą na jeść na śniadanie... hm.... ciekawa wizja - uśmiechnął się pod nosem kończąc wkrawać ostatnie elementy sałatki.
- Taaa.. zdecydowanie jak żwirek - zgodził się. Dał się przyciągnąć bez problemu kładąc dłonie na jej tali.
- Ale nie bój się, zrobię ci żwirek tylko jak wpadniesz do bazy - zaśmiał się - to już tradycja, dla naszych kobiet. Wszystkie przez to przechodzą, trening bojowy.
- Na ciasteczka zdecyduje się na pewno. Nie umiem piec - przyznał się - nawet nie próbuję. Jasne że ci zagram, co zechcesz.. zaśpiewać też mogę.. - przysunął swoją twarz do jej, jakby ją chciał pocałować, ale tylko musnął ją wargami, ostatecznie jednak ją pocałował - szczególnie jeśli nagrodzisz mnie tak jak dziś.
Nagryzł delikatnie dolną wargę. Dawno nie czuł się tak dobrze, patrzył na nią drapieżnie. Mógłby to z nią zrobić chociażby tutaj. Ale odgryzł kawałek tosta, w teatralny sposób.