Tropeolum

Gail wysłuchał go uważnie, nagle rozmowa nabrała powagi i siły. To nie były przelewki, to były konkrety. Ale tak naprawdę idąc tu na to liczył. Nie wiedział czemu na początku gadali o pierdołach, co zbiło go z tropu. Może szef taki był, chaotyczny i dziwny. Ale po to miał ludzi od ogarniania reszty.
- Nie będzie mnie nudzić taka prawda - odpowiedział na pytanie - dam sobie radę.
- Jak najbardziej Pułkownik Gregory Wolf i reszta Watahy na pewno spokojnie odpowie na wasze pytania. Rozumiem, takie procedury.
Totalnie przez jedną akcję w szpitalu Wataha z czegoś o czym nikt nie słyszał na chwilę przebiła się do mediów. Gail widział podesłany reportaż o Polskim żołnierzu czyli Leo. To było dziwne uczucie, stać tam w świetle reflektorów. To nie był jego świat.
- Rozumiem - pokiwał głową prosto - chcę tą pracę.

Kędzior wyciągnął z kieszeni swój telefon. Odblokował go i wybrał numer.
- Ian? Słońce ty moje, mogę cię tu prosić? I przypominam ci skarbie, że nadal nie dostałem swojej kawy... - rozłączył się i odłożył telefon na biurko.
- Ian cię oprowadzi. Opowie o wszystkich procedurach jakie musisz przejść zanim cokolwiek będziesz mógł tutaj robić. Przez pierwsze trzy miesiące będziesz pracował z Taylorem, obecnym szefem ochrony. Musisz zrozumieć jak działa ten budynek, tego się nie da zrobić w tydzień. Przygotuj się na nocne ćwiczenia ewakuacyjne, strzelnicę i testy sprawnościowe. Taylor zrobi ci piekło z życia. Przez te trzy miesiące będziesz miał niższe wynagrodzenie, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze i zastąpisz Taylora, dostaniesz tyle hajsu, że kupisz sobie wypasione mieszkanie i autko.

- Ja wiem, masz mnie za wariata i po części to prawda, jestem wariatem, ale nie jestem głupi - powiedział poważnie - jeśli coś się spierdoli, a stąd wyciekną jakieś dane, to uwierz mi, albo pójdziesz siedzieć, albo wyjedziesz stąd i nie znajdziesz pracy nawet w Wypierdkch Wielkich na Syberii. To moja firma, wiem co stworzyłem, zbudowałem imperium i zamierzam je chronić.

Gail uśmiechnął się, o to mu chodziło, wyzwanie. W wojsku nauczył się że ciężka praca daje efekty. Więc wbrew pozorom hasło " Taylor zrobi ci piekło z życia" - poczuł, że zdecydowanie bieżę tą robotę. Im więcej ćwiczeń, presji, działań tym lepiej. Bo co prawda oznaczało to ciężkie tygodnie, ale wiedziałeś że jesteś przygotowany. A musiał być, żeby spełniać te standardy jakie oczekuje od niego nowy pracodawca tego był pewien.
- Dobra, pasuje mi - powiedział prosto nie siląc się na długie ładne zdania. - z chęcią poznam Taylora.
I mówił to szczerze, ten człowiek zapewne był kopalnią informacji, źródłem wiedzy i spostrzeżeń. Gail mimo czasami głupiego uśmieszku nie był młodym cwaniaczkiem myślącym że zjadł rozumy. Wiedział że musi się jeszcze nauczyć, ale teraz miał ku temu okazję.

- Rozumiem zasady. To nie przelewki, pojmuje - pokiwał głową koleś może i był dziwny, ale stawiał sprawę klarownie i jasno.