[ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Dobrze Leo - odrzekł. Dla niego było dziwnie przejść na ty, skrócić dystans. Ale bardzo chciał wpasować się jakoś w rodzinę Madison, uznał więc że nie będzie oponować .
- Dziękuję za zaproszenie, z ogromną chęcią nawiedzę państwo... Znaczy was. Przepraszam z góry jeśli będę początkowo mowił do ciebie na Pani, wolno adoptuje się do nowych relacji - Leo postanowił być szczery. I tak zapewne zauważą wiele sygnałów więc nie było co ukrywać - przyniesieniu ciasto.
- No i jest weselej.. - doda trochę swobodniej - nawet naklejkę dzielnego pacjenta dostałem.
- Co do wydobrzenia... Kiedy się go spodziewać?- zapytał, nie znam się na medycynie, a najchętniej już by zaczął się ruszać.
Spojrzał z nadzieją na lekarki, może to jakaś niedługa perspektywa.
- I bardzo dziękuję za zaoperowanie - dodał.
- Dziękuję za zaproszenie, z ogromną chęcią nawiedzę państwo... Znaczy was. Przepraszam z góry jeśli będę początkowo mowił do ciebie na Pani, wolno adoptuje się do nowych relacji - Leo postanowił być szczery. I tak zapewne zauważą wiele sygnałów więc nie było co ukrywać - przyniesieniu ciasto.
- No i jest weselej.. - doda trochę swobodniej - nawet naklejkę dzielnego pacjenta dostałem.
- Co do wydobrzenia... Kiedy się go spodziewać?- zapytał, nie znam się na medycynie, a najchętniej już by zaczął się ruszać.
Spojrzał z nadzieją na lekarki, może to jakaś niedługa perspektywa.
- I bardzo dziękuję za zaoperowanie - dodał.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się Zahra.
- I nie musisz przynosić ciasta - dodała.
- Za tydzień będzie ci już łatwiej, będziesz jeździł na wózku jakieś dwa, trzy tygodnie, może dłużej. Potem kule, a w końcu rehabilitacja.
- No dobrze, ale skoro masz opiekę, dodam, że najlepszą. Mogę już iść.
- Aaa i przygotuj się na więcej naklejek w stylu "Dzielny pacjent", gwarantuję, że ona jeszcze coś wymyśli.
Maddie zaśmiała się. Przytuliła mamę i pożegnała ją czule. Potem Zahra wyszła, a Madison wróciła do Leo. Usiadła jednak na fotelu i tylko położyła ręce na pościeli. Uznała, że lepiej jeśli on zdecyduje, czy chce jej dotyku.
- No widzisz, poznałeś moją mamę i było dobrze. Jedno z głowy. Jakie wrażenia?
- I nie musisz przynosić ciasta - dodała.
- Za tydzień będzie ci już łatwiej, będziesz jeździł na wózku jakieś dwa, trzy tygodnie, może dłużej. Potem kule, a w końcu rehabilitacja.
- No dobrze, ale skoro masz opiekę, dodam, że najlepszą. Mogę już iść.
- Aaa i przygotuj się na więcej naklejek w stylu "Dzielny pacjent", gwarantuję, że ona jeszcze coś wymyśli.
Maddie zaśmiała się. Przytuliła mamę i pożegnała ją czule. Potem Zahra wyszła, a Madison wróciła do Leo. Usiadła jednak na fotelu i tylko położyła ręce na pościeli. Uznała, że lepiej jeśli on zdecyduje, czy chce jej dotyku.
- No widzisz, poznałeś moją mamę i było dobrze. Jedno z głowy. Jakie wrażenia?
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
Trzy tygodnie brzmiały optymistycznie, nawet się uspokoił. Zahra wydała się otwartą, bezpośrednią i ciepłą osoba. Zupełnie odmienna od jego matki i stąd nie wiedział jak zareagować. Ale budziła też spore zaufanie więc miał nadzieję że szybko znajdą wspólna nić porozumienia.
- Bardzo otwarta, bezpośrednia... Ale też wydaje się być bardzo optymistyczna - powiedział po chwili.
- Z tym ciastem to taka tradycja w Polsce. Zawsze przynosi się coś na tak zwane wkupne - ostatnie słowo powiedział w ojczystym języku - hmm.. żeby dobrze cię powitano, żeby dobrze wypaść. A już szczególnie kiedy idzie się do rodziny dziewczyny. To zwykle bardzo oficjalne spotkania.
- Będę musiał się przestawić... czasami u nas po ślubie nadal mówi się pan/pani do rodziców żony. Zależnie od tego czy się lubicie.
-Hej, poszłaś sobie - zauważył - spokojnie nie gryzę.
- Bardzo otwarta, bezpośrednia... Ale też wydaje się być bardzo optymistyczna - powiedział po chwili.
- Z tym ciastem to taka tradycja w Polsce. Zawsze przynosi się coś na tak zwane wkupne - ostatnie słowo powiedział w ojczystym języku - hmm.. żeby dobrze cię powitano, żeby dobrze wypaść. A już szczególnie kiedy idzie się do rodziny dziewczyny. To zwykle bardzo oficjalne spotkania.
- Będę musiał się przestawić... czasami u nas po ślubie nadal mówi się pan/pani do rodziców żony. Zależnie od tego czy się lubicie.
-Hej, poszłaś sobie - zauważył - spokojnie nie gryzę.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Tak, moja mama to taka osoba z duszą na ramieniu. Jest świetnym fachowcem, ale jest też kochana. Wiedziałam, że cię zaakceptuje. Ona w każdym widzi coś dobrego. W tobie też. Potem powiem jej o ślubie. I jestem pewna, że to też przyjmie do wiadomości. Zrozumie. Wiem, że chce dla mnie jak najlepiej i pewnie się zdziwi, ale wszystko jej wyjaśnię. Moja rodzina jest... bardzo otwarta.
- No dobrze, dobrze, możesz przynieść ciasto. W zasadzie, kiedy się schodzimy każdy coś przynosi. Potem siadamy do stołu. Jest głośno, hałaśliwie, ale też... hmmm... cudownie. Każdy opowiada o tym co się działo odkąd się nie widzieliśmy. Gratulujemy sobie sukcesów, pocieszamy przy porażkach. Jest bardzo rodzinnie.
- Wiesz, tutaj jest trochę inaczej. Większość rodziców pozwala do siebie mówić po imieniu, albo mamo. Rzadko ktokolwiek mówi teściowa, czy teść. A już tym bardziej Pani. W mojej rodzinie tym bardziej.
- Khem, khem... Nie dziewczyny, narzeczonej - poprawiła go z uśmiechem na utach.
- Nigdzie nie uciekłam - wstała i ponowie ułożyła się na łóżku obok niego.
- Tylko nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Może ty nie gryziesz. Za to ja tak - przysunęła się i skubnęła go zębami w szyję.
- I nie zamierzam ci nigdzie uciekać. Chciałabym żebyś już był w domu - dodała.
- Żebyśmy oboje byli w domu - odszukała jego rękę, chwyciła ją i położyła sobie na sercu.
- No dobrze, dobrze, możesz przynieść ciasto. W zasadzie, kiedy się schodzimy każdy coś przynosi. Potem siadamy do stołu. Jest głośno, hałaśliwie, ale też... hmmm... cudownie. Każdy opowiada o tym co się działo odkąd się nie widzieliśmy. Gratulujemy sobie sukcesów, pocieszamy przy porażkach. Jest bardzo rodzinnie.
- Wiesz, tutaj jest trochę inaczej. Większość rodziców pozwala do siebie mówić po imieniu, albo mamo. Rzadko ktokolwiek mówi teściowa, czy teść. A już tym bardziej Pani. W mojej rodzinie tym bardziej.
- Khem, khem... Nie dziewczyny, narzeczonej - poprawiła go z uśmiechem na utach.
- Nigdzie nie uciekłam - wstała i ponowie ułożyła się na łóżku obok niego.
- Tylko nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Może ty nie gryziesz. Za to ja tak - przysunęła się i skubnęła go zębami w szyję.
- I nie zamierzam ci nigdzie uciekać. Chciałabym żebyś już był w domu - dodała.
- Żebyśmy oboje byli w domu - odszukała jego rękę, chwyciła ją i położyła sobie na sercu.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Nie wiem czy od razu przyzwyczaję się do tej rodzinnej atmosfery - powiedział szczerze - ale spróbuję. Jej otwartość mnie trochę przeraża, ale ty też mnie początkowo przerażałaś więc... może taka kolej rzeczy
Uśmiechnął się pod nosem, zaczął poważnie. Kiedy go skubnęła zaśmiał się, szczerze , rozluźniając się na chwilę.
- Masz szczęście że nie mogę się ruszyć bo bym cię dopiero ugryzł - zażartował
Tak naprawdę sam dążył do bliskości, polubił ją, kojarzył ją sobie z bezpieczeństwem.
- Wiesz, jest takie powiedzenie " tam dom Twój, gdzie serce Twoje". Długo nie rozumiałem znaczenia tych słów. Ale kiedy byłem na wojnie na Ukrainie, wcześniej rozmawialiśmy i mówiłaś że się martwisz, że musimy porozmawiać o nas. Zacząłem rozumieć. Myślałem o Tobie, pisałem do Ciebie listy nawet żeby... wiesz że czasami nie umiem dobrze złożyć słów, przekazać co czuję. Więc pisałem je żeby ci o wszystkim opowiedzieć. Są w torbie - dodał - nie wysłałem ich, bo wciąż nie wydawały mi się idealne. Ale jeśli chcesz mogę ci je teraz dać.
- Z racji sytuacji wybacz ale ich nie sięgnę - powiedział zasmucony.
- W każdym razie Ty jesteś moim domem - zakończył myśl samemu kładąc dłoń na jej sercu - dziękuję.
Uśmiechnął się pod nosem, zaczął poważnie. Kiedy go skubnęła zaśmiał się, szczerze , rozluźniając się na chwilę.
- Masz szczęście że nie mogę się ruszyć bo bym cię dopiero ugryzł - zażartował
Tak naprawdę sam dążył do bliskości, polubił ją, kojarzył ją sobie z bezpieczeństwem.
- Wiesz, jest takie powiedzenie " tam dom Twój, gdzie serce Twoje". Długo nie rozumiałem znaczenia tych słów. Ale kiedy byłem na wojnie na Ukrainie, wcześniej rozmawialiśmy i mówiłaś że się martwisz, że musimy porozmawiać o nas. Zacząłem rozumieć. Myślałem o Tobie, pisałem do Ciebie listy nawet żeby... wiesz że czasami nie umiem dobrze złożyć słów, przekazać co czuję. Więc pisałem je żeby ci o wszystkim opowiedzieć. Są w torbie - dodał - nie wysłałem ich, bo wciąż nie wydawały mi się idealne. Ale jeśli chcesz mogę ci je teraz dać.
- Z racji sytuacji wybacz ale ich nie sięgnę - powiedział zasmucony.
- W każdym razie Ty jesteś moim domem - zakończył myśl samemu kładąc dłoń na jej sercu - dziękuję.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Nie musisz się od razu przyzwyczajać. Wszystko po kolei. Nie będę cię zmuszać do przebywania z moją rodziną. Najchętniej i tak pobyłabym z tobą sam na sam. Teraz jestem, ale to jednak szpital. Wolałabym wylegiwać się z tobą w naszym łóżku, nie szpitalnym. Naprawdę tego chcę.
- Heheh, jak na razie to tylko ja mogę cię gryźć. Ale chętnie zaczekam no twoje zębiska bestio.
- Mój dom też jest przy tobie - powiedziała szczerze - od dawna jest. Bardzo się o ciebie martwiłam. Tak naprawdę bardzo nie chciałam, żebyś dalej był w wojsku. To najniebezpieczniejszy zawód świata. Można zginąć każdej chwili. Gdyby tak się stało... - posmutniała - pękłoby mi serce. Nie chcę żebyś tam wracał. Tu możesz robić milion rzeczy. Możesz być kim chcesz, z dala od frontu.
- Pisałeś do mnie listy? - była bardzo zaskoczona.
- Ale... Nie miałam pojęcia. Widziałam w torbie, ale nie wzięłam żadnego, uznałam, że to do siostry. Mogę je wziąć, jeśli chcesz, ale możesz mi też opowiedzieć co pisałeś - zaproponowała. To było niezwykłe, że pisał do niej z wojska. Nie wiedziała, że to robił. To było absolutnie romantyczne.
- Co do mnie pisałeś o czym nie wiem?
- Heheh, jak na razie to tylko ja mogę cię gryźć. Ale chętnie zaczekam no twoje zębiska bestio.
- Mój dom też jest przy tobie - powiedziała szczerze - od dawna jest. Bardzo się o ciebie martwiłam. Tak naprawdę bardzo nie chciałam, żebyś dalej był w wojsku. To najniebezpieczniejszy zawód świata. Można zginąć każdej chwili. Gdyby tak się stało... - posmutniała - pękłoby mi serce. Nie chcę żebyś tam wracał. Tu możesz robić milion rzeczy. Możesz być kim chcesz, z dala od frontu.
- Pisałeś do mnie listy? - była bardzo zaskoczona.
- Ale... Nie miałam pojęcia. Widziałam w torbie, ale nie wzięłam żadnego, uznałam, że to do siostry. Mogę je wziąć, jeśli chcesz, ale możesz mi też opowiedzieć co pisałeś - zaproponowała. To było niezwykłe, że pisał do niej z wojska. Nie wiedziała, że to robił. To było absolutnie romantyczne.
- Co do mnie pisałeś o czym nie wiem?
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Ja z Tobą też - przyznał - lubię twój dotyk. Jest bardzo przyjemny. Ale jeszcze lepsze są całusy.
- Widzisz, wojsko było jedyną ucieczką, jestem wydawało mi się po studiach bezpiecznym miejscem. Bo kiedy wróciłem do piekła, było tak samo, a nawet gorzej. Wszystko wróciło, Hades jeszcze bardziej próbował wygrać, złamać mnie. Wojsko okazało się... bezpieczną ucieczką. Nie wiem co innego mógłbym robić - powiedział - nie wiem jak się żyje spokojnie, bez wiecznej złości, nienawiści do samego siebie, ucieczki. Madison byłaś jedynym stałym lądem w tym całym zamieszaniu. Nie wiem jak żyje się inaczej.
- Ale nie wrócę do wojska. I tak by mnie nie chcieli, tak poważnie ranny żołnierz to bezużyteczny żołnierz - powiedział spokojnie - muszę się tylko zastanowić czymś się zajmę. Nie mniej nie bój się, jeśli potrwa to chwilę dłużej zajmę się czymkolwiek.
- Co pisałem... wiele rzeczy - położył prawą dłoń na jej policzku - o tym jak tęsknie, o tym że myślę o nas, że się boję, ale też że jestem gotów na tą walkę, że jesteś najlepszą rzeczą jaką dostałem od losu i cieszę się że skręciłem kostkę w Afganistanie. Martwię się bo tak wiele mi dajesz, a ja w zasadzie nie mam nic. Na Ukrainie pochowałem Dobromira, zginął od jakiejś zapodzianej kuli. Niby masz tego świadomość, ale i tak przepełnia cię nadzieję że wrócisz bezpiecznie do bazy. Patrzysz na okrucieństwo tego świata i wydaje że nie da się więcej znieść, a każdy dzień pokazuje że ta granica jest znacznie dalej.
Leo mówił tak naprawdę wspominając obrazy i wydarzenia, coraz bardziej odsuwając się od rzeczywistości.
- Nie jestem pewien dokąd prowadzą te czasy - powiedział powoli - ale wydawało mi się że horror był w piekle, ale wystarczyło przejechać kawałek dalej po za Polskę... tam dopiero jest piekło.
- Widzisz, wojsko było jedyną ucieczką, jestem wydawało mi się po studiach bezpiecznym miejscem. Bo kiedy wróciłem do piekła, było tak samo, a nawet gorzej. Wszystko wróciło, Hades jeszcze bardziej próbował wygrać, złamać mnie. Wojsko okazało się... bezpieczną ucieczką. Nie wiem co innego mógłbym robić - powiedział - nie wiem jak się żyje spokojnie, bez wiecznej złości, nienawiści do samego siebie, ucieczki. Madison byłaś jedynym stałym lądem w tym całym zamieszaniu. Nie wiem jak żyje się inaczej.
- Ale nie wrócę do wojska. I tak by mnie nie chcieli, tak poważnie ranny żołnierz to bezużyteczny żołnierz - powiedział spokojnie - muszę się tylko zastanowić czymś się zajmę. Nie mniej nie bój się, jeśli potrwa to chwilę dłużej zajmę się czymkolwiek.
- Co pisałem... wiele rzeczy - położył prawą dłoń na jej policzku - o tym jak tęsknie, o tym że myślę o nas, że się boję, ale też że jestem gotów na tą walkę, że jesteś najlepszą rzeczą jaką dostałem od losu i cieszę się że skręciłem kostkę w Afganistanie. Martwię się bo tak wiele mi dajesz, a ja w zasadzie nie mam nic. Na Ukrainie pochowałem Dobromira, zginął od jakiejś zapodzianej kuli. Niby masz tego świadomość, ale i tak przepełnia cię nadzieję że wrócisz bezpiecznie do bazy. Patrzysz na okrucieństwo tego świata i wydaje że nie da się więcej znieść, a każdy dzień pokazuje że ta granica jest znacznie dalej.
Leo mówił tak naprawdę wspominając obrazy i wydarzenia, coraz bardziej odsuwając się od rzeczywistości.
- Nie jestem pewien dokąd prowadzą te czasy - powiedział powoli - ale wydawało mi się że horror był w piekle, ale wystarczyło przejechać kawałek dalej po za Polskę... tam dopiero jest piekło.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Całusy mówisz - uśmiechnęła się delikatnie i podparła na łokciu, a potem pochyliła i pocałowała go. Delikatnie i czule, ale znacznie dłużej niż wcześniej. Obejmowała raz dolną raz górną wargę mężczyzny, starając się jednak nie przesadzać i odsunęła się po chwili.
- Może być? - zapytała.
- Wiesz, że ty też możesz mnie dotknąć, prawda? - chwyciła łagodnie jego rękę i położyła sobie w talii.
- Wcale nie musisz czekać na mnie. Możesz mnie dotykać kiedy tylko chcesz - miała wrażenie, że Leo trochę boi się jej dotknąć, jakby była czymś ulotnym, co zaraz mu zniknie. Ale ona była prawdziwa i nie miała nic przeciwko temu.
- Nie martwię się. Zaczniesz pracować kiedy wymyślisz co chcesz robić. Nie musisz się spieszyć. I musisz wydobrzeć. Nie zapominaj o tym. Najpierw zdrowie, potem cała reszta. Ja... Robię to wszystko bo chcę, nie dlatego, że muszę, albo powinnam i nie oczekuje niczego w zamian. Wystarczy mi, że jesteś. To proste. A ty za dużo myślisz. Zajmij się zdrowieniem, potem pomyślimy o pracy. Wiem, że się boisz, że chciałbyś już teraz mieć wszystko ułożone, wiedzieć co i jak. Ale nie da się zrobić wszystkiego od tak. Ustalmy, że ty zdrowiejesz, ja zajmę się formalnościami, ślubem, naszym domem, a jak wydobrzejesz razem poszukamy ci zajęcia. Na razie zdaj się na mnie. I nie waż się myśleć, że jesteś dla mnie ciężarem, bo nie jesteś.
- Wiem jak jest na wojnie... - powiedziała smutno po wysłuchaniu tego co miał do powiedzenia.
- Aż za dobrze. Dlatego teraz sto razy bardziej doceniam to co mam. Dom, własny kąt, łóżko, rodzinę, pracę z dziećmi, które chorują tylko an grypę. Uwielbiam to co robię, dzieciaki, które śmieją cię z naklejek i lizaków. Cieszące się życiem, mające swoje zabawki. W Afganistanie dzieci grają w piłkę starą butelką, tutaj mają wszystko. Staram się im to uświadamiać.
- Może być? - zapytała.
- Wiesz, że ty też możesz mnie dotknąć, prawda? - chwyciła łagodnie jego rękę i położyła sobie w talii.
- Wcale nie musisz czekać na mnie. Możesz mnie dotykać kiedy tylko chcesz - miała wrażenie, że Leo trochę boi się jej dotknąć, jakby była czymś ulotnym, co zaraz mu zniknie. Ale ona była prawdziwa i nie miała nic przeciwko temu.
- Nie martwię się. Zaczniesz pracować kiedy wymyślisz co chcesz robić. Nie musisz się spieszyć. I musisz wydobrzeć. Nie zapominaj o tym. Najpierw zdrowie, potem cała reszta. Ja... Robię to wszystko bo chcę, nie dlatego, że muszę, albo powinnam i nie oczekuje niczego w zamian. Wystarczy mi, że jesteś. To proste. A ty za dużo myślisz. Zajmij się zdrowieniem, potem pomyślimy o pracy. Wiem, że się boisz, że chciałbyś już teraz mieć wszystko ułożone, wiedzieć co i jak. Ale nie da się zrobić wszystkiego od tak. Ustalmy, że ty zdrowiejesz, ja zajmę się formalnościami, ślubem, naszym domem, a jak wydobrzejesz razem poszukamy ci zajęcia. Na razie zdaj się na mnie. I nie waż się myśleć, że jesteś dla mnie ciężarem, bo nie jesteś.
- Wiem jak jest na wojnie... - powiedziała smutno po wysłuchaniu tego co miał do powiedzenia.
- Aż za dobrze. Dlatego teraz sto razy bardziej doceniam to co mam. Dom, własny kąt, łóżko, rodzinę, pracę z dziećmi, które chorują tylko an grypę. Uwielbiam to co robię, dzieciaki, które śmieją cię z naklejek i lizaków. Cieszące się życiem, mające swoje zabawki. W Afganistanie dzieci grają w piłkę starą butelką, tutaj mają wszystko. Staram się im to uświadamiać.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Wiem... znaczy... wiem - powiedział krótko, chwilę zdawało się że cofnie dłoń, ale to się nie wydarzyło. Przesunął swoje ramię bardziej na tył jej pleców, przysuwając ją do siebie.
- Wiem, wiem trzy tygodnie - powiedział spokojnie - wystarczy mi tyle żeby się ogarnąć i zastanowić co chcę. Spróbuję nie myśleć w ten sposób. Chociaż to trudne, bo lezę tu.. a ty pracujesz, opiekujesz się mną, ogarniasz ślub, mieszkanie i wszystko inne.
- Słuchaj - powiedział nagle po jej ostatnich słowach - jest, drobna sprawa. Nie taka drobna, ale robimy przyspieszony kurs związku więc musisz to wiedzieć nim podejmiesz decyzję o ślubie. Na ten moment nie wyobrażam sobie sprowadzać dzieci na ten świat. Nie życzę nikomu aby wychowywać się w takim bagnie jak piekło. Jestem stabilny ale nie zdrowy czego mam świadomość, przepraszam jeśli liczyłaś na coś innego. Muszę sam poukładać sobie wszystko w głowie, stać się lepszą wersją siebie, na razie jestem... sam nie wiem kim jestem... w każdym razie nie będę oszukiwać ciebie, ani siebie. Zdajesz się kochać dzieci. Więc nim zamknę ci tą drogę, możesz... nie , nie chcę żebyś odchodziła. Ale chcę żebyś miała tego świadomość, nie mam przed Tobą tajemnic.
- Wiem, wiem trzy tygodnie - powiedział spokojnie - wystarczy mi tyle żeby się ogarnąć i zastanowić co chcę. Spróbuję nie myśleć w ten sposób. Chociaż to trudne, bo lezę tu.. a ty pracujesz, opiekujesz się mną, ogarniasz ślub, mieszkanie i wszystko inne.
- Słuchaj - powiedział nagle po jej ostatnich słowach - jest, drobna sprawa. Nie taka drobna, ale robimy przyspieszony kurs związku więc musisz to wiedzieć nim podejmiesz decyzję o ślubie. Na ten moment nie wyobrażam sobie sprowadzać dzieci na ten świat. Nie życzę nikomu aby wychowywać się w takim bagnie jak piekło. Jestem stabilny ale nie zdrowy czego mam świadomość, przepraszam jeśli liczyłaś na coś innego. Muszę sam poukładać sobie wszystko w głowie, stać się lepszą wersją siebie, na razie jestem... sam nie wiem kim jestem... w każdym razie nie będę oszukiwać ciebie, ani siebie. Zdajesz się kochać dzieci. Więc nim zamknę ci tą drogę, możesz... nie , nie chcę żebyś odchodziła. Ale chcę żebyś miała tego świadomość, nie mam przed Tobą tajemnic.
Re: [ New Tropeolum] Księżniczka i żołnierz
- Leo... - powiedziała miękko - ale ja nie chcę mieć dzieci. Nie teraz. Może za kilka lat. Mam ciebie, pracę, rodziców, dziadków. Nie w smak mi teraz ciąża i dziecko. Nie musisz się o to martwić. Wszczepię sobie implant, działa kila lat, nawet 5 i można go usunąć w każdej chwili. Dziecko nie jest mi potrzebne do szczęścia. Kocham swoich pacjentów, są cudowni, ale sama nie chcę w tym momencie dziecka w domu. Jest mnóstwo spraw wokół nas, dzieci to nie jest dobry pomysł. Ty masz swoje problemy. Ja też. Więc... Nie zamykasz mi żadnej drogi. Lubię przebywać z dziećmi, ale mam ich aż nadto w pracy. Nie martw się, nie będziemy mieli dzieci dopóki nie zechcemy tego oboje. Nawet jeśli nigdy nie będziemy chcieli ich mieć, to nic. Spełniam się w swojej pracy, to dla mnie wystarczające.
- Coś jeszcze cię martwi?
- Coś jeszcze cię martwi?