[3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Odwróciła się w jego stronę by odebrać telefon. Wrzuciła go do torebki, ale wróciła do obrazu. przyglądała się pociągnięciom pędzla. Nigdy nie malowała farbą olejną na takim płótnie. Obraz miał piękną, zdobną, złotą ramę. Ona też zasługiwała na podziw.
- To człowiek jest tu bestią... Nie wilk - odezwała się - jest bezradny i dumny, chociaż wie, że zginie... - dodała z zachwytem. W końcu jednak uznała, że nie może tu stać w nieskończoność. Kiedy odwróciła się w stronę mężczyzny do razu wypatrzyła wielkiego, czarnego psa, który szedł w ich stronę. Był przerażający, jak bestia, która wyłania się z odmętów piekła. Ale Isa się nie bała. Zwierzęta ją fascynowały i potrafiła się z nimi obchodzić. Kucnęła, kiedy pies znalazł się przy jej nogach.
- Cześć Piękny - uśmiechnęła się do psa, dała się obwąchać i kiedy ją zaakceptował zaczęła gładzić go po sierść.
- Jesteś śliczny. Masz piękne futerko. Takie mięciutkie - kiedy schyliła się mocniej nad zwierzęciem, pies trącił ją zimnym, mokrym nosem w policzek. Zachichotała i pocałowała pieska w pysk.
- Zaczepiasz się. O ty mały draniu. Muszę już iść, wiesz książę, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - jeszcze raz pogładziła psa po głowie i wstała. Była uśmiechnięta i radosna. Zwierzęta zawsze sprawiały, że czuła się lepiej. Spojrzała w kierunku, który wskazał jej minister, ale nie wiedziała, czy ma ruszyć, czy czekać aż on to zrobi, dlatego spojrzała na niego pytająco.
- To człowiek jest tu bestią... Nie wilk - odezwała się - jest bezradny i dumny, chociaż wie, że zginie... - dodała z zachwytem. W końcu jednak uznała, że nie może tu stać w nieskończoność. Kiedy odwróciła się w stronę mężczyzny do razu wypatrzyła wielkiego, czarnego psa, który szedł w ich stronę. Był przerażający, jak bestia, która wyłania się z odmętów piekła. Ale Isa się nie bała. Zwierzęta ją fascynowały i potrafiła się z nimi obchodzić. Kucnęła, kiedy pies znalazł się przy jej nogach.
- Cześć Piękny - uśmiechnęła się do psa, dała się obwąchać i kiedy ją zaakceptował zaczęła gładzić go po sierść.
- Jesteś śliczny. Masz piękne futerko. Takie mięciutkie - kiedy schyliła się mocniej nad zwierzęciem, pies trącił ją zimnym, mokrym nosem w policzek. Zachichotała i pocałowała pieska w pysk.
- Zaczepiasz się. O ty mały draniu. Muszę już iść, wiesz książę, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - jeszcze raz pogładziła psa po głowie i wstała. Była uśmiechnięta i radosna. Zwierzęta zawsze sprawiały, że czuła się lepiej. Spojrzała w kierunku, który wskazał jej minister, ale nie wiedziała, czy ma ruszyć, czy czekać aż on to zrobi, dlatego spojrzała na niego pytająco.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
- Chodźmy - upewnił ją i sam ruszył pierwszy. Tym razem szli krócej po truchcie za nimi można się było domyśleć że pies ich śledzi. Albo też uznał, że towarzyszenie im to dobry pomysł. Minister otworzył przed nią drzwi na końcu korytarza i zaprosił gestem. Kiedy weszła sam podążył za nią i zamknął drzwi. Znajdowali się w prostokątnej sali, rozświetlonej słońcem. Szyby jednak częściowo miały kolorowy witraż więc część podłogi mieniła się w barwnych plamach. W dużym kominku trzaskał radośnie ogień. Na środku stał stół z ciemnoczerwonego drewna i wiele krzeseł. Ale nakrycia były dwa położone dość blisko siebie. Stół oczywiście był ubrany w haftowany obrus, widniały na nim ładna zastawa, naczynia i kilka potraw. Ponieważ to było śniadanie, pojawił się więc dzbanek z kawą i filiżanki. W pomieszczeniu uwijała się też starsza raczej kobieta, układając wiązankę kwiatów żeby klimat był bardziej swojski. Minister bez słowa podszedł do krzesła i odchylił je dając znać by dziewczyna podeszła. Usadowił ją i dopiero sam usiadł.
- Dziękuję poradzimy już sobie - zwrócił się łagodnie do kobiety.
- Gdyby coś było potrzeba Panie Anarloth... - kobieta przeszła kilka kroków ale odwróciła się jeszcze do nich. Wydawała się raczej zatroskana niż wścibska.
- Oczywiście, dam znać.. - zapewnił zaraz minister. Gosposia ruszyła więc i zamknęła za sobą drzwi.
- Kawy? - zapytał ją minister wskazując dłonią na dzbanek, by jej nalać.
- Jest kilka kwestii które musimy omówić - dodał spokojnie, ale spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się po raz pierwszy.
- Dziękuję poradzimy już sobie - zwrócił się łagodnie do kobiety.
- Gdyby coś było potrzeba Panie Anarloth... - kobieta przeszła kilka kroków ale odwróciła się jeszcze do nich. Wydawała się raczej zatroskana niż wścibska.
- Oczywiście, dam znać.. - zapewnił zaraz minister. Gosposia ruszyła więc i zamknęła za sobą drzwi.
- Kawy? - zapytał ją minister wskazując dłonią na dzbanek, by jej nalać.
- Jest kilka kwestii które musimy omówić - dodał spokojnie, ale spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się po raz pierwszy.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Wszystko tutaj było jak wyjęte z innego świata. Sala do której weszli wyglądała tak, jakby jadał w niej król, a nie człowiek z tej epoki. Oblizała nerwowo wargi gapiąc się na każdą rzecz w zasięgu wzroku. Jako, że nadal miała płaszcz po prostu go zdjęła i powiesiła na krześle obok, nie wiedziała co ma z nim zrobić. Pod płaszczem miała bluzę, która odsłaniała jej brzuch. Na szyi zaś czarną aksamitkę ze złotym wisiorkiem w kształcie księżyca. Odsunął dla niej krzesło, więc usiadła. Pokiwała głową, kiedy zaproponował jej kawę. W momencie, w którym usłyszała, że muszą coś omówić poczuła jak kurczy się w sobie. Ściągnęła ramiona i spuściła głowę. Ze wstydu zrobiła się cała czerwona. Zdecydowanie miała przechlapane. Załatwiła się po całości. Wyleje ją. I będzie miał rację. Co ona sobie wyobrażała... W nocy po prostu jej odbiło, była niepoczytalna i głupia do granic możliwości. Wpatrywała się w stół wiedząc, że zaraz dostanie burę jak dziecko od ojca. Z trudem nabierała powietrza w płuca. Chciała zniknąć, albo cofnąć czas, ale nie miała takiej mocy.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Dostrzegł jej zachowanie, dlatego wyciągnął swoją dłoń i położył na jej, akurat wyszło że prawą. Drobny ale wiele mówiący gest.
- Miałem czas przemyśleć sytuację z nocy, nie powinno do tego dojść, myślę że o tym wiesz. - powiedział poważnie, ale nie cofnął dłoni, raczej szukał z nią kontaktu wzrokowego.
- Ale byłem z Tobą absolutnie szczery - dodał po chwili, zastanawiał się jak to powiedzieć dokładnie - wszystko co napisałem... mówiłem od serca.
- Posłuchaj mnie uważnie Isa - rzekł i jego dłoń tym razem ujęła jej - w pracy musimy pozostać w profesjonalnych stosunkach, nie ma tam miejsca na potknięcia. Co będzie bardzo trudne dla ciebie i dla mnie. Jeśli piszesz do mnie maila lub ze swojego telefonu sms, nie ma szans aby pojawiło się tam coś.. niestosownego. To zaszkodzi zarówno Tobie jak i mnie, a bardzo chcę tego uniknąć.
- Ale.. - dodał i wstał na chwilę od stołu. Wolał to ustalić i żeby mieli ten temat zamknięty. Chwycił niewielkie pudełko i postawił przed nią. Znów usiadł i uniósł górną cześć pudełka. W środku był telefon.
- Z tego telefonu, mój anioł stróż może pisać o dowolnej godzinie i co zechcesz - dodał z niegrzecznym uśmiechem. Oczy mu aż zalśniły - telefon jest szyfrowany i zabezpieczony.
- Dlatego pytałem się ciebie czy jesteś tego pewna, związek ze mną ma swoje...wymagania do których trzeba się przyzwyczaić. Ale bardzo nie chciałbym abyś na tym ucierpiała. Jeśli się wycofasz, zrozumiem to.
Tak zarzucał ją teraz straszną wizją, ale chciał żeby wiedziała na co się pisze. Teraz nie było między nimi ani jednego pocałunku, ani czułości którą chciał jej dać i który zwykle wszystko komplikował. Widział że się boli, ale właśnie po to chciał jej to pokazać. Świat polityki był brutalny i pytanie brzmiało czy jest na to gotowa. Nie szukał miłostek, miał wystarczająco dużo numerów takich kobiet w telefonie. Był zmęczony i zrezygnowany pakowaniem się w coś co skończy się za chwilę. Dlatego wolał już żeby wycofała się teraz, mniej go zrani. Był tak wiele razy raniony, że nie miał siły na kolejny raz. Patrzył na nią uważnie, chwilowo nie było maski, był on.
- Miałem czas przemyśleć sytuację z nocy, nie powinno do tego dojść, myślę że o tym wiesz. - powiedział poważnie, ale nie cofnął dłoni, raczej szukał z nią kontaktu wzrokowego.
- Ale byłem z Tobą absolutnie szczery - dodał po chwili, zastanawiał się jak to powiedzieć dokładnie - wszystko co napisałem... mówiłem od serca.
- Posłuchaj mnie uważnie Isa - rzekł i jego dłoń tym razem ujęła jej - w pracy musimy pozostać w profesjonalnych stosunkach, nie ma tam miejsca na potknięcia. Co będzie bardzo trudne dla ciebie i dla mnie. Jeśli piszesz do mnie maila lub ze swojego telefonu sms, nie ma szans aby pojawiło się tam coś.. niestosownego. To zaszkodzi zarówno Tobie jak i mnie, a bardzo chcę tego uniknąć.
- Ale.. - dodał i wstał na chwilę od stołu. Wolał to ustalić i żeby mieli ten temat zamknięty. Chwycił niewielkie pudełko i postawił przed nią. Znów usiadł i uniósł górną cześć pudełka. W środku był telefon.
- Z tego telefonu, mój anioł stróż może pisać o dowolnej godzinie i co zechcesz - dodał z niegrzecznym uśmiechem. Oczy mu aż zalśniły - telefon jest szyfrowany i zabezpieczony.
- Dlatego pytałem się ciebie czy jesteś tego pewna, związek ze mną ma swoje...wymagania do których trzeba się przyzwyczaić. Ale bardzo nie chciałbym abyś na tym ucierpiała. Jeśli się wycofasz, zrozumiem to.
Tak zarzucał ją teraz straszną wizją, ale chciał żeby wiedziała na co się pisze. Teraz nie było między nimi ani jednego pocałunku, ani czułości którą chciał jej dać i który zwykle wszystko komplikował. Widział że się boli, ale właśnie po to chciał jej to pokazać. Świat polityki był brutalny i pytanie brzmiało czy jest na to gotowa. Nie szukał miłostek, miał wystarczająco dużo numerów takich kobiet w telefonie. Był zmęczony i zrezygnowany pakowaniem się w coś co skończy się za chwilę. Dlatego wolał już żeby wycofała się teraz, mniej go zrani. Był tak wiele razy raniony, że nie miał siły na kolejny raz. Patrzył na nią uważnie, chwilowo nie było maski, był on.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Gdy położył swoją dłoń na jej wzdrygnęła się i chciała zabrać rękę, ale ją przytrzymał. Czuła, że zaraz zapadnie się pod ziemię.
- Wiem proszę Pana. Przepraszam... - wydusiła z siebie dalej patrząc w stół. Co ona narobiła.
- Naprawdę ja... Ja nie chciałam. Nie wiem co mi się stało. Ja po prostu... - słuchała go i za wszelką cenę próbowała się jakoś wytłumaczyć, ale prawda była taka, że nie miała jak się bronić. Naważyła piwa i musiała je wypić.
- Nie chciałam, żeby był Pan na mnie zły. Nie chciałam robić Panu kłopotów. Przepraszam.
- Wiem proszę Pana, praca to praca. Rozumiem. Nie będę robić niczego głupiego. Przepraszam za te wiadomości. Ja naprawdę nie chciałam... Głupio zrobiłam. To było złe, wiem - było jej tak wstyd jak jeszcze nigdy w życiu. Nagle wstał, a ona aż podskoczyła. Szybko zabrała rękę ze stołu i schowała ją pod nim. To było tak upokarzające. Westchnęła, a w jej oczach pojawiły się drobne łzy. Co ona zrobiła.
Obrzuciła wzrokiem pudełko, a później telefon, który znajdował się w środku. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Oddech zatrzymał jej się w piersi. Serce uderzało boleśnie o żebra.
- Związek... Z Panem? - uniosła wzrok, kilka kropli łez spłynęło jej po policzkach, oczy błyszczały jej od wilgoci.
- Ale bo... Ja myślałam... - nie wiedziała co powiedzieć. Plątała się i jąkała, zupełnie zawstydzona sytuacją.
- Nadal chcę być Pańskim aniołem stróżem. Dostosuję się do Pana wymagań.
- Wiem proszę Pana. Przepraszam... - wydusiła z siebie dalej patrząc w stół. Co ona narobiła.
- Naprawdę ja... Ja nie chciałam. Nie wiem co mi się stało. Ja po prostu... - słuchała go i za wszelką cenę próbowała się jakoś wytłumaczyć, ale prawda była taka, że nie miała jak się bronić. Naważyła piwa i musiała je wypić.
- Nie chciałam, żeby był Pan na mnie zły. Nie chciałam robić Panu kłopotów. Przepraszam.
- Wiem proszę Pana, praca to praca. Rozumiem. Nie będę robić niczego głupiego. Przepraszam za te wiadomości. Ja naprawdę nie chciałam... Głupio zrobiłam. To było złe, wiem - było jej tak wstyd jak jeszcze nigdy w życiu. Nagle wstał, a ona aż podskoczyła. Szybko zabrała rękę ze stołu i schowała ją pod nim. To było tak upokarzające. Westchnęła, a w jej oczach pojawiły się drobne łzy. Co ona zrobiła.
Obrzuciła wzrokiem pudełko, a później telefon, który znajdował się w środku. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Oddech zatrzymał jej się w piersi. Serce uderzało boleśnie o żebra.
- Związek... Z Panem? - uniosła wzrok, kilka kropli łez spłynęło jej po policzkach, oczy błyszczały jej od wilgoci.
- Ale bo... Ja myślałam... - nie wiedziała co powiedzieć. Plątała się i jąkała, zupełnie zawstydzona sytuacją.
- Nadal chcę być Pańskim aniołem stróżem. Dostosuję się do Pana wymagań.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
- Nie masz mnie za co przepraszać - powiedział łagodnie. Kontrolował się jak nigdy w życiu. Najchętniej objął by ją, pocałował i... wiele rzeczy mógłby z nią wyczynić na tym stole. Ale tym bardziej teraz nie mógł nic okazać. Jeśli się wycofa, zawaha, nie mógł jej okazać słabości. Jeszcze nie teraz.
-Albo inaczej jestem tak samo winny, mogłem to ukrócić ale nie chciałem.
- Isa... - westchnął nie chciał się odsłaniać ale już nie wiedział czego ona właściwie oczekuje.
- A co myślałaś? - zmarszczył brwi. Chyba mówili tym samym językiem ale jednak innym. Jej zły jednak dotknęły jego serca i wierzchem prawej dłoni starł je z jej policzków. Musiał zrozumieć na czym właściwie stoją.
- Ja myślałem o związku.. a ty?
- To nie chodzi o moje wymagania Isa, oto co ja pragnę... - przerwał od dość dawna to czego on pragnął się nie liczyło. Nie mógł tak po prostu kogoś kochać, chodzić z nim za rękę, kłaść dłoni na jej pośladku bo to jego kobieta.
Jego emocje sięgnęły zenitu. Tak bardzo chciał uniknąć pomyłki, błędu, potknąć się i upaść. Dlatego nim zdążył się opanować, wylał to co leżało mu na sercu, o czym myślał, czego pragnął.
- Chcę żebyś wiedziała że nie wymyślam tego sobie ot tak, wolałbym żeby było normalniej ale nie może. Dlatego nie zdziwię się jeśli się wycofasz. Nie spotkają cię za to żadne konsekwencję, bo to moja wina że do tego dopuściłem. Biorę to całkowicie na siebie. Chcę tylko wiedzieć czego ty pragniesz... na czym stoimy. Bądźmy dorośli i o tym porozmawiajmy. Ciągnie mnie do ciebie, łamię wszystkie zasady które sobie ustaliłem, cholernie mnie kręcisz. Ale jeśli nie możemy dać sobie to czego obydwoje pragniemy, lepiej nie brnąć w to dalej. Możesz pomyśleć że to brzmi okrutnie, ale nie wytrzymam kolejnego zranienia i zawodu.
- Przepraszam Cię - dodał ciszej. Nie chciał przecież ani na nią naciskać ani podnosić głosu - wróćmy do tego czego ty pragniesz i co myślałaś.. powiedz mi o tym.
Dawno tak bardzo się nie bał, że wstanie, wyjdzie, że odrzuci go. Ale zaryzykował i czekał co los dla niego przygotował.
-Albo inaczej jestem tak samo winny, mogłem to ukrócić ale nie chciałem.
- Isa... - westchnął nie chciał się odsłaniać ale już nie wiedział czego ona właściwie oczekuje.
- A co myślałaś? - zmarszczył brwi. Chyba mówili tym samym językiem ale jednak innym. Jej zły jednak dotknęły jego serca i wierzchem prawej dłoni starł je z jej policzków. Musiał zrozumieć na czym właściwie stoją.
- Ja myślałem o związku.. a ty?
- To nie chodzi o moje wymagania Isa, oto co ja pragnę... - przerwał od dość dawna to czego on pragnął się nie liczyło. Nie mógł tak po prostu kogoś kochać, chodzić z nim za rękę, kłaść dłoni na jej pośladku bo to jego kobieta.
Jego emocje sięgnęły zenitu. Tak bardzo chciał uniknąć pomyłki, błędu, potknąć się i upaść. Dlatego nim zdążył się opanować, wylał to co leżało mu na sercu, o czym myślał, czego pragnął.
- Chcę żebyś wiedziała że nie wymyślam tego sobie ot tak, wolałbym żeby było normalniej ale nie może. Dlatego nie zdziwię się jeśli się wycofasz. Nie spotkają cię za to żadne konsekwencję, bo to moja wina że do tego dopuściłem. Biorę to całkowicie na siebie. Chcę tylko wiedzieć czego ty pragniesz... na czym stoimy. Bądźmy dorośli i o tym porozmawiajmy. Ciągnie mnie do ciebie, łamię wszystkie zasady które sobie ustaliłem, cholernie mnie kręcisz. Ale jeśli nie możemy dać sobie to czego obydwoje pragniemy, lepiej nie brnąć w to dalej. Możesz pomyśleć że to brzmi okrutnie, ale nie wytrzymam kolejnego zranienia i zawodu.
- Przepraszam Cię - dodał ciszej. Nie chciał przecież ani na nią naciskać ani podnosić głosu - wróćmy do tego czego ty pragniesz i co myślałaś.. powiedz mi o tym.
Dawno tak bardzo się nie bał, że wstanie, wyjdzie, że odrzuci go. Ale zaryzykował i czekał co los dla niego przygotował.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
- Ja... Ja nie wiem co myślałam... - powiedziała przełykając ślinę - Nie wiem... Naprawdę... Tak wyszło. Po prostu jest Pan dla mnie niedostępny. Jestem tylko asystentką. Nie mam żadnego doświadczenia w życiu. Nie skończyłam nawet studiów. Pan jest mądry, na pewno Pan sporo przeżył. Tak naprawdę to nie sądziłam że mógłby Pan być mną zainteresowany - Isa była szczera. Myślała, że nie chodzi tu o związek. Przecież ten facet miał tabuny kobiet. Na stronach internetowych roiło się od zdjęć na których pokazywał się z modelkami, aktorkami, gwiazdami muzyki. Co chwilę miał nową. To trochę ją przerażało.
- Ale... Ale właśnie powinno chodzić o to czego Pan pragnie. To ważne. I zasługuje Pan na wszystko o czym marzy.
- Nie chcę się wycofywać. Naprawdę nie chcę. I nie chcę Pana zranić, ani teraz, ani nigdy, ale nie mam nic do zaoferowania. Pan ma tak wiele, a ja jestem nikim - ona naprawdę nie miała mu nic do zaoferowania, jedyne co miała to siebie. Była niedoświadczona, młoda, a on wręcz przeciwnie. Był obyty, znał się na polityce, był poważnym człowiekiem na wysokim stanowisku, a ona tylko asystentką bez studiów.
- Mnie też do Pana ciągnie. Bardzo... Ale szybko się Pan mną znudzi. Pyta pan czego pragnę. Pragnę Pana. Chciałabym Pana uszczęśliwić - podobał jej się, lgnęła do niego jak pszczoła do miodu i tak bardzo chciała widzieć na jego ustach uśmiech. Włamać się do jego żelaznej twierdzy. Nie wiedziała dlaczego, to działo się jakby wbrew jej woli i nie umiała tego powstrzymać.
- Nie musi Pan przepraszać. Nic złego Pan nie zrobił. Jest Pan szczery. Ja się po prostu boję... To Pan może mnie zranić. A co jeśli się w Panu zakocham? Odstawi mnie Pan na bok, a mnie pęknie serce...
- Ale... Ale właśnie powinno chodzić o to czego Pan pragnie. To ważne. I zasługuje Pan na wszystko o czym marzy.
- Nie chcę się wycofywać. Naprawdę nie chcę. I nie chcę Pana zranić, ani teraz, ani nigdy, ale nie mam nic do zaoferowania. Pan ma tak wiele, a ja jestem nikim - ona naprawdę nie miała mu nic do zaoferowania, jedyne co miała to siebie. Była niedoświadczona, młoda, a on wręcz przeciwnie. Był obyty, znał się na polityce, był poważnym człowiekiem na wysokim stanowisku, a ona tylko asystentką bez studiów.
- Mnie też do Pana ciągnie. Bardzo... Ale szybko się Pan mną znudzi. Pyta pan czego pragnę. Pragnę Pana. Chciałabym Pana uszczęśliwić - podobał jej się, lgnęła do niego jak pszczoła do miodu i tak bardzo chciała widzieć na jego ustach uśmiech. Włamać się do jego żelaznej twierdzy. Nie wiedziała dlaczego, to działo się jakby wbrew jej woli i nie umiała tego powstrzymać.
- Nie musi Pan przepraszać. Nic złego Pan nie zrobił. Jest Pan szczery. Ja się po prostu boję... To Pan może mnie zranić. A co jeśli się w Panu zakocham? Odstawi mnie Pan na bok, a mnie pęknie serce...
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Minister chwilę ją obserwował, uważnie wysłuchał co miała mu do przekazania. Rozumiał jej rozterki i wątpliwości, aż za dobrze. Przez lata łatka playboya była czasami powodem do dumy, czasami do wstydu. Ale media jak zawsze kreowały, tylko to co chciały znać i o czym pisać.
- Nie szukam romansów - powiedział powoli - od bardzo dawna ich nie szukam. Ale właśnie te niedogodności związane z byciem ze mną w relacji, powodują że zwykle kończy się to na romansach. Mam telefon pełny takich numerów, nie tego szukam. To jest dobra odskocznia od polityki, żyję pod ciągłą presją oczekiwań, muszę wyszukać rozwiązania na trylion rzeczy, zachować kontrolę nad sobą, powiedzieć to co musi być powiedziane. To bardzo męczy, szybkie romanse pomagały przez lata. Dawały mi przez chwilę radość, poczucie więzi i bliskości. Ale szczerze mówiąc wykańczało mnie to jeszcze bardziej emocjonalnie. Nie dawało oparcia ani poczucia że masz się komu się wypłakać kiedy jest ciężko.
- Więc jeśli boisz się że zakochasz się... to dobrze. Chciałbym być szczerze przez kogoś kochany i móc to odwzajemnić.
- Nie myśl że nie masz co zaoferować, bo pozycja czy pieniądze... można je mieć, można je stracić, można je zyskać. Ja przez wiele lat, nie miałem niczego, ale zyskiwałem to ciężką pracą. Nie rozmawiam teraz z asystentką, rozmawiam teraz z Tobą.. z Isą. A to co możesz mi dać to oparcie, zaufanie, radość, swobodę którą posiadasz, to twoje wieczne nucenie pod nosem.. to jest więcej wart niż jakiekolwiek pieniądze. Bo uczuć nie da się kupić, ani miłości. Wszystko inne jest do zdobycia.
- Nie szukam romansów - powiedział powoli - od bardzo dawna ich nie szukam. Ale właśnie te niedogodności związane z byciem ze mną w relacji, powodują że zwykle kończy się to na romansach. Mam telefon pełny takich numerów, nie tego szukam. To jest dobra odskocznia od polityki, żyję pod ciągłą presją oczekiwań, muszę wyszukać rozwiązania na trylion rzeczy, zachować kontrolę nad sobą, powiedzieć to co musi być powiedziane. To bardzo męczy, szybkie romanse pomagały przez lata. Dawały mi przez chwilę radość, poczucie więzi i bliskości. Ale szczerze mówiąc wykańczało mnie to jeszcze bardziej emocjonalnie. Nie dawało oparcia ani poczucia że masz się komu się wypłakać kiedy jest ciężko.
- Więc jeśli boisz się że zakochasz się... to dobrze. Chciałbym być szczerze przez kogoś kochany i móc to odwzajemnić.
- Nie myśl że nie masz co zaoferować, bo pozycja czy pieniądze... można je mieć, można je stracić, można je zyskać. Ja przez wiele lat, nie miałem niczego, ale zyskiwałem to ciężką pracą. Nie rozmawiam teraz z asystentką, rozmawiam teraz z Tobą.. z Isą. A to co możesz mi dać to oparcie, zaufanie, radość, swobodę którą posiadasz, to twoje wieczne nucenie pod nosem.. to jest więcej wart niż jakiekolwiek pieniądze. Bo uczuć nie da się kupić, ani miłości. Wszystko inne jest do zdobycia.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
- Ale ja mogę być dla Pana oparciem - wyrwało się jej od razu - i może mi się Pan wypłakać. Pomogę Panu. I... I wiem, że to będzie trudne, ale chciałabym, żeby miał Pan mnie. Poradzę sobie ze wszystkim. Nie chcę być Pana romansem. Chcę być czymś więcej. Nie boję się sytuacji, ani przeciwności losu, boję się, że się zaangażuję, a Pan złamie mi serce. Nie chcę mieć duszy rozbitej na milion kawałków.
- Tylko, że to co Pan mówi... Co Pan widzi, to tak niewiele i nie zna mnie Pan. Ja obserwuję Pana od dwóch lat, ale Pan poznał mnie wczoraj. Dlaczego ja? Chcę wiedzieć... Co mam takiego, czego nie mają inne? To, że jestem młoda i ładna?
- Chciałabym Panu dać wszystko, ale też wszytko dostać, a to niemożliwe.
- Tylko, że to co Pan mówi... Co Pan widzi, to tak niewiele i nie zna mnie Pan. Ja obserwuję Pana od dwóch lat, ale Pan poznał mnie wczoraj. Dlaczego ja? Chcę wiedzieć... Co mam takiego, czego nie mają inne? To, że jestem młoda i ładna?
- Chciałabym Panu dać wszystko, ale też wszytko dostać, a to niemożliwe.
Re: [3.02.2023 Ministerstwo Obrony Narodowej Tropeolum] Jest nielegalna!
Uśmiechnął się słysząc jej słowa, to chciał usłyszeć " mogę być dla pana oparciem". Dlatego właśnie pod wpływem jej słów na jego oblicze wkradł się znów uśmiecha jak ciepły powiew. Wyciągnął znów do niej łagodnie prawą dłoń.
- A co dowiedziałaś się o mnie przez te dwa lata? - zapytał ją szczerze. Podejrzewał że dowiedziała się tego co wszyscy inni. To co im sprzedawał, zresztą po części była to prawda. Nigdy nie sprzedawał kłamstwa, bo na tym na dłuższy czas nie budowało się dobrych relacji z obywatelami.
- Nie wiem dlaczego czuję to co czuję... ale... serce nie sługa. Wydawało mi się że umiem pozbyć się wszystkich emocji, zamrozić je i zamknąć szczelnie. Ale wyszło na to, że to tylko do czasu, do wczoraj.
- Prawdziwy związek to nie licytacja. Dam ci to co sam posiadam, co mogę ci dać od siebie i nie oczekuję od ciebie tego samego, bo nie jesteś mną. Ale mam nadzieję że podzielisz się tym czym będziesz mogła.
- A co dowiedziałaś się o mnie przez te dwa lata? - zapytał ją szczerze. Podejrzewał że dowiedziała się tego co wszyscy inni. To co im sprzedawał, zresztą po części była to prawda. Nigdy nie sprzedawał kłamstwa, bo na tym na dłuższy czas nie budowało się dobrych relacji z obywatelami.
- Nie wiem dlaczego czuję to co czuję... ale... serce nie sługa. Wydawało mi się że umiem pozbyć się wszystkich emocji, zamrozić je i zamknąć szczelnie. Ale wyszło na to, że to tylko do czasu, do wczoraj.
- Prawdziwy związek to nie licytacja. Dam ci to co sam posiadam, co mogę ci dać od siebie i nie oczekuję od ciebie tego samego, bo nie jesteś mną. Ale mam nadzieję że podzielisz się tym czym będziesz mogła.