[Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Zasnęła jak kamień. Brzuch prawie przestał ją boleć i czuła się bezpiecznie. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu nie martwiła się, czy następnego dnia wstanie. Oczywiście, że w nocy mogły na nich spaść bomby, ale nie umiała tak o tym myśleć. Skupiła się na tym, że nie jest sama, ktoś się nią opiekuje, jest jej ciepło i nie musi myśleć o wiecznie burczącym żołądku. Nie obudziła się, kiedy w stawał. Właściwie to nawet nie wiedziała, że to zrobił i wyszedł z pokoju. Zawinęła się jedynie mocniej w koc, który jej zostawił.
Nie usłyszała go, tylko poczuła, że ktoś dotyka jej ramienia.
- Mmm... - zamruczała pod nosem powoli rozchylając powieki. Miała mocno zamglone oczy, błyszczące, karmelowe tęczówki były matowe i jakby bez życia. Zrobiło jej się nagle bardzo zimno chociaż była przykryta. Jedzenie powinno zmusić ją do podniesienia się, ale nie nie mogła nawet unieść bolącej głowy.
- Źle się czuję - wymamrotała - mam gorączkę i wszystko strasznie mnie boli - póki co była jeszcze na tyle świadoma, żeby wiedzieć co się z nią dzieje, niestety nie zdawała sobie sprawy, że przerzuciła się znowu na ukraiński i że żołnierz jej nie zrozumie.
Nie usłyszała go, tylko poczuła, że ktoś dotyka jej ramienia.
- Mmm... - zamruczała pod nosem powoli rozchylając powieki. Miała mocno zamglone oczy, błyszczące, karmelowe tęczówki były matowe i jakby bez życia. Zrobiło jej się nagle bardzo zimno chociaż była przykryta. Jedzenie powinno zmusić ją do podniesienia się, ale nie nie mogła nawet unieść bolącej głowy.
- Źle się czuję - wymamrotała - mam gorączkę i wszystko strasznie mnie boli - póki co była jeszcze na tyle świadoma, żeby wiedzieć co się z nią dzieje, niestety nie zdawała sobie sprawy, że przerzuciła się znowu na ukraiński i że żołnierz jej nie zrozumie.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Fuck - mruknął pod nosem widząc że nie jest dobrze. Nawet nie pytał co mówiła, patrząc na jej oczy widział że coś się podziało.
Dotknął jej policzków i czoła.
- Czyli mamy temperaturę - nie musiał sprawdzać ile dokładnie.
Wyciągnął do niej dłoń, na szczęście nie zdjął jej wenflonu.
- Ok słuchaj An, sprawdzę wenflon i jeśli jest sprawny podam ci leki, ok? Trzeba ci zbić temperaturę, odpoczywaj i się niczym nie martw.
Pokręcił się po pokoju szukając potrzebnych leków. Ponieważ podejrzewał że będzie potrzebny na obiekcie musiał ją zostawić. Ale bał się że mu się wychłodzi. Przepłukał wenflon na szczęście działał bez zarzutu. Potem podał jej zestaw leków koniecznych. Przykrył solidnie kocem. Zaopiekował się najlepiej jak umiał.
- Spróbujesz coś zjeść?- zapytał ją siadając na brzegu łóżka - powinnaś, to ciepła zupa An?
Dotknął jej policzków i czoła.
- Czyli mamy temperaturę - nie musiał sprawdzać ile dokładnie.
Wyciągnął do niej dłoń, na szczęście nie zdjął jej wenflonu.
- Ok słuchaj An, sprawdzę wenflon i jeśli jest sprawny podam ci leki, ok? Trzeba ci zbić temperaturę, odpoczywaj i się niczym nie martw.
Pokręcił się po pokoju szukając potrzebnych leków. Ponieważ podejrzewał że będzie potrzebny na obiekcie musiał ją zostawić. Ale bał się że mu się wychłodzi. Przepłukał wenflon na szczęście działał bez zarzutu. Potem podał jej zestaw leków koniecznych. Przykrył solidnie kocem. Zaopiekował się najlepiej jak umiał.
- Spróbujesz coś zjeść?- zapytał ją siadając na brzegu łóżka - powinnaś, to ciepła zupa An?
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Rozumiała doskonale co do niej mówi, tyle, że była jak bezwładna kukiełka, która nie może się ruszyć. Przez wiele tygodni była niedogrzana, ciągle zmarznięta, w dodatku niedożywiona. Miesiączka jeszcze bardziej osłabiła jej organizm, który po prostu postanowił się poddać. Rana na nodze nie ułatwiała sprawy. Chodził wokół niej, robił coś, wiedziała co, ale nie była w stanie zareagować. Właściwie mógłby teraz zrobić z nią wszystko co chciał.
- Jesteś miły. Lubię cię. Chociaż jesteś też bardzo głupi, że tu przyjechałeś... Ciekawe jaki dziś jest dzień... - majaczyła mrugając powoli powiekami.
- Nie, nie chcę jeść - mruczała niewyraźnie, w dodatku nadal nie przestawiła się na angielski. Skoro rozumiała co on mówi do niej, to jej mózg nie zarejestrował, że on nie rozumie jej. Spróbowała się podnieść, ale było trudniej niż przypuszczała. Musiał ją chwycić za plecy żeby zmieniła pozycję do siadu. Wyciągnęła rękę, żeby sięgnąć łyżkę, ale próba spełzła na niczym, bo blada dłoń po prostu jej opadła.
- Chyba nie dam rady.
- Jesteś miły. Lubię cię. Chociaż jesteś też bardzo głupi, że tu przyjechałeś... Ciekawe jaki dziś jest dzień... - majaczyła mrugając powoli powiekami.
- Nie, nie chcę jeść - mruczała niewyraźnie, w dodatku nadal nie przestawiła się na angielski. Skoro rozumiała co on mówi do niej, to jej mózg nie zarejestrował, że on nie rozumie jej. Spróbowała się podnieść, ale było trudniej niż przypuszczała. Musiał ją chwycić za plecy żeby zmieniła pozycję do siadu. Wyciągnęła rękę, żeby sięgnąć łyżkę, ale próba spełzła na niczym, bo blada dłoń po prostu jej opadła.
- Chyba nie dam rady.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Ok, czyli zrobimy to inaczej - mruknął pod nosem. Widział że jest źle czyli zapewne poszło na płuca. Podejrzewał że może do tego dojść , miała wykończony organizm a stan zapalny płuc poprostu zwyciężył. Podpadł ją tak na poduszkach żeby siedziała w miarę stabilnie. A potem chwycił zupę w jedną rękę a łyżkę w drugą. Powoli nabierał zupę , dmuchał żeby się nie poparzyła i podawał jej.
- Dalej dziewczyno... - mruczał przy tym - ogarniemy to!
Mówił teraz bardziej do siebie niż do niej. I tak nie rozumiała i majaczyła. Spróbował nakarmić ją do końca, a przynajmniej dopóki nie zacznie odmawiać. Potem wytarł jej usta i pomógł wrócić do bardziej leżącej pozycji.
- A teraz śpij.. - powiedział i przykrył dokładnie. Miał nadzieję że leki za działają i niedługo jej stan się polepszy.
- Dalej dziewczyno... - mruczał przy tym - ogarniemy to!
Mówił teraz bardziej do siebie niż do niej. I tak nie rozumiała i majaczyła. Spróbował nakarmić ją do końca, a przynajmniej dopóki nie zacznie odmawiać. Potem wytarł jej usta i pomógł wrócić do bardziej leżącej pozycji.
- A teraz śpij.. - powiedział i przykrył dokładnie. Miał nadzieję że leki za działają i niedługo jej stan się polepszy.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Wmusiła w siebie jedzenie, a raczej on je w nią wmusił. Inaczej się nie dało. Kontakt ze światem urwał jej się zaraz po tym jak się położyła. Właściwie nie wiedziała, czy zasnęła, czy straciła przytomność. Obudziła się jakiś czas później. Dalej nie czuła się dobrze, ale musiała pójść do łazienki. Przeczłapała się z pokoju do pomieszczenia obok. Zastanawiała się, gdzie właściwie podziały się jej buty. Nie mogła sobie przypomnieć, czy przyjechała tu w nich, czy też może nie. Z ciężarówki Aidan przeniósł ją na rękach i trafiła do tego pokoju. Czy miała je wtedy na sobie? W każdym razie było jej zimno w stopy, ale nic nie mogła na to poradzić. Musiała się ogarnąć, nie mogła sobie pozwolić na brak higieny mając miesiączkę. Umyła się, skoro miała okazję, ale włosy zostawiła w spokoju. Wczoraj nie miała ich jak rozczesać, ale dzisiaj na umywalce leżała szczotka, domyśliła się, że należy do jej współlokatora. Mimo warunków, w których żyła nie zdecydowała się na obcięcie włosów. Były jej dumą. Teraz kiedy je rozczesywała martwe włosy po prostu sypały się jej z głowy. Nie było łatwo doprowadzić je do porządku. Ale kiedy były już rozczesane zaplotła na nich gruby warkocz. Wyrwała nitkę ze swetra, żeby móc go zawiązać. Trzeba było sobie jakoś radzić. Ogarnięcie się mocno ją zmęczyło. Przeszła z łazienki do pokoju i stanęła przy oknie. Na zewnątrz krzątali się ludzie, praktycznie sami żołnierze, w dodatku mężczyźni. Mieli takie same mundury amerykańskiego wojska. Cywili nie było żadnych. Cały świat był przysypany śniegiem. Na zewnątrz był mróz. Rozejrzała się po okolicy. Nic nie było jej tu znane. Nie wiedziała jak daleko od jej miasteczka odjechali i w którą stronę. Równie dobrze mogli wywieźć ją za granicę.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Do tego śnieg padał coraz intensywniej, nieśpiesznie ale na swój sposób groził że zasypie cały wojenny krajobraz, było dość słonecznie. Na zewnątrz mocowano kolejny fragment rozwalonego muru, póki można było coś zdziałać trzeba było. Jakaś grupka żołnierzy wyznaczyła sobie chyba szeroki łuk do biegania w około zabudowań. Jako jedyni chwilowo biegli, dość w zwartym szyku. Ubrani byli jedynie w dość lekkie stroje. Przez szeroką bramę wjechała sporej wielkości ciężarówka transportowa, zatrzymała się na placu, zeskoczyli z niej żołnierze i otworzyli pakę. Ze środka zaczęli schodzić kobiety, dzieci, stary, ranni i w ciąży. Byli też mężczyźni, młodzieńcy ci najczęściej pomagali tym którzy sobie gorzej radzili. Z głównego kanciastego budynku wymaszerował sztab kolejnych żołnierzy. W mgneniu oka zorganizowali stoliki, krzesła i jakieś podstawowe zapasy. Każdy z cywili, zapewne tak jak ona który stracił swój dom, ustawiał się w kolejce do stolika. Jeden z żołnierzy wpisywał coś w tablet, inny rozdawał koc, ktoś jedzenie a jeszcze inny kierował gdzie mają iść. Z budynku wyszła kolejna ekipa wojskowa różnica była taka wśród nich był Aiden. Doktorek podchodził do rannych, zadawał pytanie przyczepiał coś na ich ramionach i kolejne osoby zajmowały się przybyłymi. Był też ktoś kogo ściągnięto z ciężarówki, widać było że to bardzo mocno ranny. Aiden pochylił się tylko nad nim, zbadał go oglądając rany. Noga ofiary była zupełnie w strzępach, praktycznie jej nie było. Sięgnął do pasa i wyciągnął stamtąd strzykawkę i ampułkę z lekiem. Napełnił strzykawkę, podwinął rękaw rannego i podał mu lek. Potem zajął się kolejnymi. Kręcił się tak po placu wydając rozkazy, jakieś dyspozycję. W końcu ruch na placu się zmniejszył i żołnierz odwrócił się do budynku. Wyszukał wzrokiem okna i zobaczył w nim stojącą An. Uniósł dłoń w geście powitania, zaczepił przechodzącego żołnierza, chwilę rozmawiali i ruszył do budynku w którym mieszkali. Niedługo potem dało się słychać kroki i mężczyzna pojawił się w drzwiach. Uchylił je i oparł się o framugę.
- Hej An, jak się czujesz?
- Hej An, jak się czujesz?
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
Pomachała mu nieśmiało przez okno. Przyglądała się ludziom wychodzącym z ciężarówki. Pomyślała, że za nic nie chce się z nimi spotkać. Za dużo już widziała, zbyt wiele opowieści usłyszała. Każdy z nich miał tak samo przerażającą, krwawą i bolesną historię do opowiedzenia. Musiałaby przeżywać je od nowa i od nowa. Każdy z nich kogoś stracił, większość była sama, nie mieli domów, rodzin, pieniędzy, pożywienia. Byli tacy jak ona. I to przerażało ją najbardziej. Cały jej kraj był pełen dokładnie takich jak ona. Ledwo radziła sobie z własną udręką, nie poradziłaby sobie z bólem innych. Modliła się żeby Aidan nie zmuszał jej do wychodzenia z tego pokoju. Wcale nie chciała przebywać z innymi Ukraińcami. Chciała się od tego odciąć, od tej całej krzywdy. Jeszcze przez długą chwilę gapiła się przez okno otulając swoimi ramionami. Nie słyszała kroków na korytarzy. Aż podskoczyła słysząc otwierane drzwi.
- Jezu! Nie strasz - wypaliła po ukraińsku.
- Lepiej - dodała już w jego języku.
- Boli mnie żołądek, głowa, plecy, mam dreszcze, jest mi zimno, ale lepiej. W porównaniu.
- Widziałam cię na placu, ale chyba nie jesteś tu jedynym lekarzem?
- Jezu! Nie strasz - wypaliła po ukraińsku.
- Lepiej - dodała już w jego języku.
- Boli mnie żołądek, głowa, plecy, mam dreszcze, jest mi zimno, ale lepiej. W porównaniu.
- Widziałam cię na placu, ale chyba nie jesteś tu jedynym lekarzem?
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Co? - zapytał marszcząc brwi. Oparł się o framugę i przyglądał jej chwilę. Ale że źle stanął, to przesunął sobie po ramieniu ową framugę.
- Au - syknął i wyprostował się.
- Siadaj zbadam cię i musimy pogadać - w drugiej dłoni niósł porządne buty wojskowe, ale dość małe więc raczej damski rozmiar. Uniósł je i postawił przy łóżku. Sam siadł na jego brzegu i poklepał miejsce obok siebie. Z prawego buta wyciągnął menażkę i podał jej.
- Ciepła herbata, tym razem.
- Chwilowo jedynym, ale są też paramedycy. Czekamy aż pojawi się lekarz, powinien być za dwa dni. No właśnie... słuchaj za dwa dni mój odział się stąd zwija. I musimy o tym pogadać. Nie chcę cię tu zostawić...
Westchnął i spojrzał na nią.
- Dlatego zostaniesz naszym tłumaczem. Jedziemy do kolejnego miejsca, gdzie wykonamy misję nie wiem jaką. Ale będzie na nas tam czekał ktoś z Ukraińskiego wojska, a my nie kumamy ni w ząb. Do tego pokaże nam mapy, ty znasz swój kraj lepiej niż ja. Zrobimy rekonesans ale będziemy potrzebować kogoś na łączności. Góra ma jakiś problem i tłumacz dotrze ale.. kiedyś. Chwilo więc jeśli się zgodzisz ty będziesz nam za niego robić. Ale to oznacza że mamy nie wiele czasu na doleczenie cię, a potem pakujemy się i przenosimy. Musimy ci też zorganizować rzeczy, zapasy i resztę pierduł.
- Zgadasz się? - spojrzał na nią.
- Au - syknął i wyprostował się.
- Siadaj zbadam cię i musimy pogadać - w drugiej dłoni niósł porządne buty wojskowe, ale dość małe więc raczej damski rozmiar. Uniósł je i postawił przy łóżku. Sam siadł na jego brzegu i poklepał miejsce obok siebie. Z prawego buta wyciągnął menażkę i podał jej.
- Ciepła herbata, tym razem.
- Chwilowo jedynym, ale są też paramedycy. Czekamy aż pojawi się lekarz, powinien być za dwa dni. No właśnie... słuchaj za dwa dni mój odział się stąd zwija. I musimy o tym pogadać. Nie chcę cię tu zostawić...
Westchnął i spojrzał na nią.
- Dlatego zostaniesz naszym tłumaczem. Jedziemy do kolejnego miejsca, gdzie wykonamy misję nie wiem jaką. Ale będzie na nas tam czekał ktoś z Ukraińskiego wojska, a my nie kumamy ni w ząb. Do tego pokaże nam mapy, ty znasz swój kraj lepiej niż ja. Zrobimy rekonesans ale będziemy potrzebować kogoś na łączności. Góra ma jakiś problem i tłumacz dotrze ale.. kiedyś. Chwilo więc jeśli się zgodzisz ty będziesz nam za niego robić. Ale to oznacza że mamy nie wiele czasu na doleczenie cię, a potem pakujemy się i przenosimy. Musimy ci też zorganizować rzeczy, zapasy i resztę pierduł.
- Zgadasz się? - spojrzał na nią.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- A mam jakiś wybór? - wzruszyła ramionami.
- Nie chcę zostać tutaj. A skoro mogę jakoś pomóc to przynajmniej się przydam. I tak nie mam nic lepszego do roboty - to mógłby być żart, gdyby nie był prawdą - mogę być tłumaczem. Nie jestem orłem z geografii, ale ogarniam swoją ojczyznę. Dogadam się z każdym kto mówi po ukraińsku, polsku, niemiecku i włosku. Tyle, że ja nie dotrzymam wam kroku. Byłam słaba z w-fu. Chcecie targać ze sobą dzikuska z lasu, który uciekł mamie?
- Aidan... Bądźmy szczerzy. Ja nie mam za wielkiego wyboru. Tu, czy tam. Ja nie mam nikogo. Jesteś jedyną osobą jaką tu znam. Jaką w ogóle znam. Nie mam już rodziny, nie mam znajomych. Jestem sama. Dosłownie. Podporządkuję się. Ale nie możesz czuć się za mnie odpowiedzialny. Nie mogę ci się pakować w życie. Nie możesz ciągnąć za sobą każdej ukraińskiej sieroty jaką znajdziesz... - co mu miała powiedzieć, że jest jej jedyną bliską osobą, bo uratował jej życie? Wtedy na pewno czułby się zmuszony nią zająć, a tak nie mogło być. Jasne, że już wolała coś robić i zginąć, niż siedzieć tutaj i czekać na kolejne bombardowanie. Nie miała nic do stracenia, tyle, że co im po takim krasnoludku jak ona. Będzie się tylko za nimi ciągnąć i im przeszkadzać. Jemu przeszkadzać. A on powinien dać sobie spokój z wojskiem i wrócić cało do domu. Z nią miał mniejsze szanse niż sam. Aktualnie czuła się strasznie zrezygnowana i bezsilna.
- Rozebrać się? - wypaliła zmieniając temat - No żebyś mnie zbadał.
- Nie chcę zostać tutaj. A skoro mogę jakoś pomóc to przynajmniej się przydam. I tak nie mam nic lepszego do roboty - to mógłby być żart, gdyby nie był prawdą - mogę być tłumaczem. Nie jestem orłem z geografii, ale ogarniam swoją ojczyznę. Dogadam się z każdym kto mówi po ukraińsku, polsku, niemiecku i włosku. Tyle, że ja nie dotrzymam wam kroku. Byłam słaba z w-fu. Chcecie targać ze sobą dzikuska z lasu, który uciekł mamie?
- Aidan... Bądźmy szczerzy. Ja nie mam za wielkiego wyboru. Tu, czy tam. Ja nie mam nikogo. Jesteś jedyną osobą jaką tu znam. Jaką w ogóle znam. Nie mam już rodziny, nie mam znajomych. Jestem sama. Dosłownie. Podporządkuję się. Ale nie możesz czuć się za mnie odpowiedzialny. Nie mogę ci się pakować w życie. Nie możesz ciągnąć za sobą każdej ukraińskiej sieroty jaką znajdziesz... - co mu miała powiedzieć, że jest jej jedyną bliską osobą, bo uratował jej życie? Wtedy na pewno czułby się zmuszony nią zająć, a tak nie mogło być. Jasne, że już wolała coś robić i zginąć, niż siedzieć tutaj i czekać na kolejne bombardowanie. Nie miała nic do stracenia, tyle, że co im po takim krasnoludku jak ona. Będzie się tylko za nimi ciągnąć i im przeszkadzać. Jemu przeszkadzać. A on powinien dać sobie spokój z wojskiem i wrócić cało do domu. Z nią miał mniejsze szanse niż sam. Aktualnie czuła się strasznie zrezygnowana i bezsilna.
- Rozebrać się? - wypaliła zmieniając temat - No żebyś mnie zbadał.
Re: [Ukraina - Dęby niedaleko Kijowa] Tej nocy umrę.
- Zawsze mamy jakiś wybór - powiedział szczerze - inna kwestia czy słuszny czy nie.
- Nie martw się, nie będziesz biegać za nami.. transportujemy się samochodami, ciężarówkami lub helikopterami. Ty jesteś od tłumaczenia i pomocy, my od działań. Gadałem wstępnie z dowódcą, on musiał się na to zgodzić. Wyszkolimy cię z tego co będziesz musiała znać, z podstawowych procedur. Ale nic siłowego nie bój się. A jak wyzdrowiejesz nauczysz się strzelać. Na razie... herbata- spojrzał na nią uważnie.
- Za każdą na pewno nie będę, o to bądź spokojna - zapewnił ją spokojnie. Ale kiedy patrzył w te jej karmelowe oczy wiedział że tą sierotę bierze ze sobą. Ona nie miała szans przerwać, nie była typem wojownika, a jednak miała w sobie coś z lwicy. Z nimi, miała większe szanse, a oni serio potrzebowali tłumacza i to na już.
- Wystarczy że zdejmiesz kurtkę i podniesiesz sweter. - wytargał skrzynię i stetoskop. Kiedy podniosła sweter jak jak poprzednio osłuchał jej płuca. Było tak samo, czyli zapalenie nie postępowało też dobrze.
- Dobra ubieraj kurtkę, Dziś w nocy ma być zimniej niż wczoraj - zebrał kolejną porcję leków dla niej i wodę do popicia.
- Leki i zjesz coś? - dopytał.
- Nie martw się, nie będziesz biegać za nami.. transportujemy się samochodami, ciężarówkami lub helikopterami. Ty jesteś od tłumaczenia i pomocy, my od działań. Gadałem wstępnie z dowódcą, on musiał się na to zgodzić. Wyszkolimy cię z tego co będziesz musiała znać, z podstawowych procedur. Ale nic siłowego nie bój się. A jak wyzdrowiejesz nauczysz się strzelać. Na razie... herbata- spojrzał na nią uważnie.
- Za każdą na pewno nie będę, o to bądź spokojna - zapewnił ją spokojnie. Ale kiedy patrzył w te jej karmelowe oczy wiedział że tą sierotę bierze ze sobą. Ona nie miała szans przerwać, nie była typem wojownika, a jednak miała w sobie coś z lwicy. Z nimi, miała większe szanse, a oni serio potrzebowali tłumacza i to na już.
- Wystarczy że zdejmiesz kurtkę i podniesiesz sweter. - wytargał skrzynię i stetoskop. Kiedy podniosła sweter jak jak poprzednio osłuchał jej płuca. Było tak samo, czyli zapalenie nie postępowało też dobrze.
- Dobra ubieraj kurtkę, Dziś w nocy ma być zimniej niż wczoraj - zebrał kolejną porcję leków dla niej i wodę do popicia.
- Leki i zjesz coś? - dopytał.