[Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
[Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
Był 29 grudnia 2022 roku. Will był tego dnia w pracy, zoo pracowało cały rok, opieka nad zwierzętami musiała działać bez względu na święta i inne przerwy. Nie dostał urlopu, chciał, ale też wiedział, że są inni koledzy, którzy potrzebują go bardziej. Jakiś czas temu przeniesiono go ze stanowiska opiekuna gadów, na opiekuna hipopotamów i słoni. Miał dużo pracy, zwłaszcza, że jedna z hipopotamic miała młode. Praca w zoo była ciężka, znacznie cięższa niż w lecznicach, a tym bardziej na uniwersytecie, ale dawała ogromną satysfakcję. Nic nie mogło równać się z możliwością obcowania z tak różnymi zwierzętami. Jako weterynarz z doświadczeniem Will nie był zwykłym opiekunem zajmującym się dwiema gatunkami zwierząt. Nie. Ogółem biegał po całym ogrodzie, był tam gdzie go potrzebowano. Podawał usypiacze panterą śnieżnym, czyścił zęby niedźwiedzią (oczywiście uśpionym), odbierał porody, badał leniwce. I to było w tym wszystkim najpiękniejsze, że miał do czynienia z tymi wszystkimi zwierzętami z najróżniejszych zakątków świata.
Po całym dniu pracy powinien wrócić zmęczony i paść do łóżka. Ale Will taki nie był, wracał do domu, do Hope, szczęśliwy i pełen życia. Kiedy wszedł do mieszkania od razu podbiegł do niego Gniewko.
- Cześć koleś - Will wziął pieska na ręce - gdzie masz mamę? - piesek wywalił jęzor i zaczął dyszeć z radości. Will wszedł do kuchni i zobaczył, że na blacie leży karteczka z napisem "Obiadek w lodówce". Uśmiechnął się mimowolnie. Spojrzał na zegarek. Była 20. Stwierdził, że na razie odpuści sobie jedzenie i weźmie prysznic. Z Gniewkiem pod pachą wszedł na górę. Już na schodach usłyszał muzykę dochodzącą z sypialni. Wszedł do pokoju i zobaczył Hope siedzącą w huśtawce, z jej telefonu leciała muzyka, a ona czytała książkę, na jej nogach leżała rozwalona Gwennie.
- Witam moje piękne panie - uśmiechnął się do Hope i podszedł do huśtawki. Schylił się i pocałował dziewczynę w usta.
- Cześć kotku - przywitał się z nią raz jeszcze.
- Jak minął dzień? Bo mój był bardzo pracowity. Muszę koniecznie iść pod prysznic. Przyłączysz się?
Po całym dniu pracy powinien wrócić zmęczony i paść do łóżka. Ale Will taki nie był, wracał do domu, do Hope, szczęśliwy i pełen życia. Kiedy wszedł do mieszkania od razu podbiegł do niego Gniewko.
- Cześć koleś - Will wziął pieska na ręce - gdzie masz mamę? - piesek wywalił jęzor i zaczął dyszeć z radości. Will wszedł do kuchni i zobaczył, że na blacie leży karteczka z napisem "Obiadek w lodówce". Uśmiechnął się mimowolnie. Spojrzał na zegarek. Była 20. Stwierdził, że na razie odpuści sobie jedzenie i weźmie prysznic. Z Gniewkiem pod pachą wszedł na górę. Już na schodach usłyszał muzykę dochodzącą z sypialni. Wszedł do pokoju i zobaczył Hope siedzącą w huśtawce, z jej telefonu leciała muzyka, a ona czytała książkę, na jej nogach leżała rozwalona Gwennie.
- Witam moje piękne panie - uśmiechnął się do Hope i podszedł do huśtawki. Schylił się i pocałował dziewczynę w usta.
- Cześć kotku - przywitał się z nią raz jeszcze.
- Jak minął dzień? Bo mój był bardzo pracowity. Muszę koniecznie iść pod prysznic. Przyłączysz się?
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
Hope miała zakręcony dzień, działo się bardzo dużo, mieli kilka niespodziewanych operacji i odwiedzial ich okoliczny hodowca koni. Jego sprawa była dość ciężka więc Hope uznała że poświęci trochę czasu szukając rozwiązania. Stąd siedziała teraz z wielką ksiażką, na kolanach o leczeniu koni.
Hope była bardzo skupiona więc kiedy Will wszedł do pokoju aż podskoczyła na huśtawce.
- Will, ale mnie przeraziłeś - zaśmiała się głośno, chwytając za serce - cześć kochanie.
Odlożyla na podłogę książkę wstając by pocalować mężczyzne w usta.
- Zakręcony dzień, ale jak zawsze fajny. Pomagał mi mały Bjorn dziś, bo chyba mu się nudziło więc przyjechał do lecznicy. Po za tym spokojnie. A co u ciebie?
- Tęsknilam, już myślalam że nie wrócisz dzisiaj - objęła go za szyję - mogę się przyłączyć.
Powiedziała pewniej niż myślala. Więc zaraz się zaczerwieniona lekko.
- Możemy iść - potwierdziła.
Hope była bardzo skupiona więc kiedy Will wszedł do pokoju aż podskoczyła na huśtawce.
- Will, ale mnie przeraziłeś - zaśmiała się głośno, chwytając za serce - cześć kochanie.
Odlożyla na podłogę książkę wstając by pocalować mężczyzne w usta.
- Zakręcony dzień, ale jak zawsze fajny. Pomagał mi mały Bjorn dziś, bo chyba mu się nudziło więc przyjechał do lecznicy. Po za tym spokojnie. A co u ciebie?
- Tęsknilam, już myślalam że nie wrócisz dzisiaj - objęła go za szyję - mogę się przyłączyć.
Powiedziała pewniej niż myślala. Więc zaraz się zaczerwieniona lekko.
- Możemy iść - potwierdziła.
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
- Wrócę, wrócę, zawsze wracam słońce. Nie tak łatwo się mnie pozbyć.
Hope była taka śliczna, kiedy się rumieniła. Ta jej wstydliwość ciągle go zaskakiwała, ale jednocześnie ją uwielbiał. No bo czy było coś bardziej uroczego niż rumieniąca się na twój widok kobieta. Dla Willa nie. Być może dlatego tak go pociągała.
- Chodź maleńka, zostawiamy już pracę - Will schylił się, chwycił Hope i przerzucił sobie przez ramię, po czym ruszył do łazienki. Posadził ją na szafce i stanął pomiędzy jej nogami. Chwycił ją pod podbródek i pocałował. Jak mógłby jej nie całować, kiedy nie widział jej cały dzień. Bez zbędnego czekania zaczął rozpinać jej guziki od koszuli, którą miała na sobie, przy okazji całując ją po szyi. Przecież nie będzie jej kazał się samej rozbierać, to była jego robota. Zdjął jej bluzkę, potem swoją koszulkę, rozpiął jej stanik i rzucił go na podłogę, potem posprząta. Chwycił ją za pośladki i zsunął z szafki, żeby zdjąć jej spodnie. Kiedy była rozebrana złapał ją w pasie, podniósł i dosłownie wstawił pod prysznic. Włączył wodę i wyskoczył ze swoich spodni. Wszedł pod prysznic i zamknął za sobą drzwi kabiny. Stanął za dziewczyną i objął ją w pasie. Był od niej dużo wyższy, więc pochylił się i oparł podbródek o jej ramię.
- Jak samopoczucie? Już mniej tęsknisz?
Hope była taka śliczna, kiedy się rumieniła. Ta jej wstydliwość ciągle go zaskakiwała, ale jednocześnie ją uwielbiał. No bo czy było coś bardziej uroczego niż rumieniąca się na twój widok kobieta. Dla Willa nie. Być może dlatego tak go pociągała.
- Chodź maleńka, zostawiamy już pracę - Will schylił się, chwycił Hope i przerzucił sobie przez ramię, po czym ruszył do łazienki. Posadził ją na szafce i stanął pomiędzy jej nogami. Chwycił ją pod podbródek i pocałował. Jak mógłby jej nie całować, kiedy nie widział jej cały dzień. Bez zbędnego czekania zaczął rozpinać jej guziki od koszuli, którą miała na sobie, przy okazji całując ją po szyi. Przecież nie będzie jej kazał się samej rozbierać, to była jego robota. Zdjął jej bluzkę, potem swoją koszulkę, rozpiął jej stanik i rzucił go na podłogę, potem posprząta. Chwycił ją za pośladki i zsunął z szafki, żeby zdjąć jej spodnie. Kiedy była rozebrana złapał ją w pasie, podniósł i dosłownie wstawił pod prysznic. Włączył wodę i wyskoczył ze swoich spodni. Wszedł pod prysznic i zamknął za sobą drzwi kabiny. Stanął za dziewczyną i objął ją w pasie. Był od niej dużo wyższy, więc pochylił się i oparł podbródek o jej ramię.
- Jak samopoczucie? Już mniej tęsknisz?
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
Hope dała mu się rozebrać, ba sama zaczęła się odważam i angażować w działania. Odkryła że Will ją kręci, kiedy patrzyła na jego rzeźbione ciało czuła jak krew szybciej jej plynie, jak uderza serce, jak robi się czerwona na policzkach, jak wilgotnieje. To o dziwo było czymś nowym, zdecydowanie śmielej go całowała i reagowala na niego. Brata też regularnie leki więc nie przejmowała się tym że nagle się im zachęcę. Kiedy znalazła się pod prysznicem zagarnęła swobodę jego dłonie tak by dotykały jen brzucha i obejmował ją ramionami.
- Może trochę mniej... Ale tylko trochę - dodała.
- Lepiej już mi, dziś się troszkę zirytowałam.. a jak ty się czujesz ?- odwróciła się do niego powoli zadzierając głowę do góry. Woda jej nie przeszkadzała by patrzyli sobie w oczy, czując że on pociąga ją, a jej ciało go.
- Może trochę mniej... Ale tylko trochę - dodała.
- Lepiej już mi, dziś się troszkę zirytowałam.. a jak ty się czujesz ?- odwróciła się do niego powoli zadzierając głowę do góry. Woda jej nie przeszkadzała by patrzyli sobie w oczy, czując że on pociąga ją, a jej ciało go.
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
Kiedy się odwróciła Will położył swoje dłonie na jej talii i przyciągnął ją do siebie. Chwycił żel pod prysznic, który stał na półce i nalał go sobie na ręce, które miał za jej plecami. Roztarł go delikatnie i położył swoje dłonie na jej ramionach, rozmasowując je łagodnie. Do takiego domu chciało się wracać. Nie był już sam z Gwennie, teraz miał tutaj Hope. Na razie starał się być grzeczny, z Nadzieją nie dało się zrobić czegokolwiek na szybko. I bardzo dobrze, bo on sam nie był mężczyzną, który lubił się spieszyć.
- Ja? Dobrze. Jak mógłbym się czuć źle, mając cię obok.
- Zirytowało? Co słońce? - przesunął dłonie w dół, z jej ramion na ręce, a potem znów w górę, na barki.
- Odpręż się. Zaraz cały stres minie.
- Ja? Dobrze. Jak mógłbym się czuć źle, mając cię obok.
- Zirytowało? Co słońce? - przesunął dłonie w dół, z jej ramion na ręce, a potem znów w górę, na barki.
- Odpręż się. Zaraz cały stres minie.
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
Hope z radością przyjęła jego troskę, lubiła jak nakładał jej żel, jak rozsmarowywać go, jak masował jej ramiona. Hope mocno się stresowała, czuć było to w mięśniach ramion, które były praktycznie jak beton. Teraz też, czuć było że są pozbija i naprężone.
- A nic.. tylko przez chwilę chciała zamordować twoja klijentke. Ta od węża pszenicznego, opowiadała jak to wspaniałe zająłeś się jej wężem i prosiła o telefon do ciebie. A mnie szlak trafił, ale stanęłam na wysokosci profesjonalizmu. Pewnie będzie dzwonić do ciebie - opowiedziała. Była szczera z Willem, w okol niego kręcilo się pełno kobiet. Uśmiechała, przychodziły w sukienkach odpowiednio wydekoltowanych, dotykały delikatnie ramienienia że niby tak oo. Hope kochała za mocno, po ostatnim rozstaniu nie znioslaby drugiego. Była więc przeczulona na temacie takich zachować. Jednak za każdym razem zachowywała się profesjonalnie z uprzejmie i milo. Mówila o takich sytuacjach Wilkowo, nie chcąc by znów nie domowienie spowodowało problem.
- A potem wpadł nasz pan Kowboj - zaśmiała się lekko, lubiła go bo miał swój świat i bzika na punkcie koni - musimy wysłać próbki do jakiegoś specjalisty od koni. Bjorn zrobił co mógł ale ale pomysły mu się skończyły. Ed nie ma zielonego pojęcia do czego to przyczepić. Jutro będę się kontaktować z człowiekiem, " zaklinaczem koni" ... Ale fakt że podobno koleś zna się na rzeczy.
- jesteś kochany, dziękuję - zamruczała cicho faktycznie próbując się wyciszyć i uspokoić.
- A nic.. tylko przez chwilę chciała zamordować twoja klijentke. Ta od węża pszenicznego, opowiadała jak to wspaniałe zająłeś się jej wężem i prosiła o telefon do ciebie. A mnie szlak trafił, ale stanęłam na wysokosci profesjonalizmu. Pewnie będzie dzwonić do ciebie - opowiedziała. Była szczera z Willem, w okol niego kręcilo się pełno kobiet. Uśmiechała, przychodziły w sukienkach odpowiednio wydekoltowanych, dotykały delikatnie ramienienia że niby tak oo. Hope kochała za mocno, po ostatnim rozstaniu nie znioslaby drugiego. Była więc przeczulona na temacie takich zachować. Jednak za każdym razem zachowywała się profesjonalnie z uprzejmie i milo. Mówila o takich sytuacjach Wilkowo, nie chcąc by znów nie domowienie spowodowało problem.
- A potem wpadł nasz pan Kowboj - zaśmiała się lekko, lubiła go bo miał swój świat i bzika na punkcie koni - musimy wysłać próbki do jakiegoś specjalisty od koni. Bjorn zrobił co mógł ale ale pomysły mu się skończyły. Ed nie ma zielonego pojęcia do czego to przyczepić. Jutro będę się kontaktować z człowiekiem, " zaklinaczem koni" ... Ale fakt że podobno koleś zna się na rzeczy.
- jesteś kochany, dziękuję - zamruczała cicho faktycznie próbując się wyciszyć i uspokoić.
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
- Kochanie, ja się zajmuję wężem, nie jego właścicielką. I to nie jest moja klientka, tylko opiekunka pacjenta. Ale muszę przyznać, że pacjent jest bardzo ładny i grzeczny. A jego pani, szczerze mówiąc nie do końca ją kojarzę.
- Nie musisz się martwić, tylko ty mnie interesujesz - schylił się i pocałował ją namiętnie w usta.
- Niech dzwoni, odpowiem wyczerpująco na wszystkiej jej pytania dotyczące węża, nic poza tym.
- Odwróć się - poprosił - wymasuję cię.
Kiedy to zrobiła zebrał jej mokre włosy i przesunął na ramię, schylił się, pocałował ją w kark i zaczął masować jej barki.
- Cieszę się, że mi o wszystkim mówisz. Tak jest lepiej. Mogę cię przynajmniej zapewnić, że w moim życiu jest tylko jedna kobieta - ty. Tylko nie mów Gwennie, bo się obrazi - zażartował. Miał duże dłonie, więc jej wąskie, szczupłe ramiona masował bez problemu. Przesunął się też delikatnie na jej plecy, a potem na kark.
- Lepiej?
- Nie musisz się martwić, tylko ty mnie interesujesz - schylił się i pocałował ją namiętnie w usta.
- Niech dzwoni, odpowiem wyczerpująco na wszystkiej jej pytania dotyczące węża, nic poza tym.
- Odwróć się - poprosił - wymasuję cię.
Kiedy to zrobiła zebrał jej mokre włosy i przesunął na ramię, schylił się, pocałował ją w kark i zaczął masować jej barki.
- Cieszę się, że mi o wszystkim mówisz. Tak jest lepiej. Mogę cię przynajmniej zapewnić, że w moim życiu jest tylko jedna kobieta - ty. Tylko nie mów Gwennie, bo się obrazi - zażartował. Miał duże dłonie, więc jej wąskie, szczupłe ramiona masował bez problemu. Przesunął się też delikatnie na jej plecy, a potem na kark.
- Lepiej?
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
- Ja wiem, wiem.. ale teksty jakie o tobie puszczała przykolezankach.. oho.. jak wiesz jestem spokojna. Ale tym razem rozmawiał z nią Aaron. Ja się naprawdę cieszę że mam przystojnego, seksownego narzeczonego ale... Ile można słuchać gdzie by cię nie brały - odwróciła się do niego. Przez złość zapomniała o byciu skromna, że ona nie mówi takich slów była po prostu wściekła. Zrobiło się jej gorąco od chwilowej złości.
Ale masaż willa jego lagodn słowa, uspokoiły ja. Odetchnęła już spokojniej, głębiej.
- Dziękuję już mi lepiej - dodała cicho. Przekręcila glowę aż usłyszała chrupniecie w karku, stawy w szyi przeskoczyły.
- Ach Will.. - westchnęła i oparła się o jego klatkę piersiową.
Z każdym miesiącem, od kiedy do siebie wrócili uwielbiała go i cieszyła się z tego co ma coraz bardziej
- A ja mam tylko Ciebie, tylko cii Gniewko niech nie usłyszy - zaśmiała się figlarne.
-znacznie lepiej...masz magiczne dłonie - uśmiechnęła się łagodnie zle z nutką drapieżnego elementu. Odwróciła się twarzą do niego i chwyciła żel by go umyć zgodnie z rytuałem, pielęgnacyjnym.
Ale masaż willa jego lagodn słowa, uspokoiły ja. Odetchnęła już spokojniej, głębiej.
- Dziękuję już mi lepiej - dodała cicho. Przekręcila glowę aż usłyszała chrupniecie w karku, stawy w szyi przeskoczyły.
- Ach Will.. - westchnęła i oparła się o jego klatkę piersiową.
Z każdym miesiącem, od kiedy do siebie wrócili uwielbiała go i cieszyła się z tego co ma coraz bardziej
- A ja mam tylko Ciebie, tylko cii Gniewko niech nie usłyszy - zaśmiała się figlarne.
-znacznie lepiej...masz magiczne dłonie - uśmiechnęła się łagodnie zle z nutką drapieżnego elementu. Odwróciła się twarzą do niego i chwyciła żel by go umyć zgodnie z rytuałem, pielęgnacyjnym.
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
- Brać, to sobie mogą towar z półki, nie mnie. Po prostu ich nie słuchaj, bo to bzdury. Nie należę do nikogo prócz ciebie. I nie zamierzam tego zmieniać. No już, już, nie denerwuj się kochanie. Ja się nigdzie nie wybieram, ani teraz, ani nigdy. Mógłby się wokół mnie kręcić cały harem kobiet, to niczego nie zmienia. Nie zwracam na nie uwagi. Ja już znalazłem swoją drugą połówkę, nikt inny mi nie potrzebny.
Gdy się odwróciła zaczesał jej włosy na tył głowy. Ona dotykała jego klatki piersiowej, on nalał na ręce szampon i wtarł jej go w skórę głowy, rozmasowują opuszkami palców przesuwał się od przodu na tył, a potem tak, żeby szampon spłynął jej po długości włosów.
- Musisz się odprężyć kochanie. Jest wieczór, jesteśmy razem i chciałem ci powiedzieć, że w Sylwestra pracuję tylko do 14stej, a potem jestem cały twój, więc, jeśli chciałabyś gdzieś wyjść, to może jeszcze się uda.
Gdy się odwróciła zaczesał jej włosy na tył głowy. Ona dotykała jego klatki piersiowej, on nalał na ręce szampon i wtarł jej go w skórę głowy, rozmasowują opuszkami palców przesuwał się od przodu na tył, a potem tak, żeby szampon spłynął jej po długości włosów.
- Musisz się odprężyć kochanie. Jest wieczór, jesteśmy razem i chciałem ci powiedzieć, że w Sylwestra pracuję tylko do 14stej, a potem jestem cały twój, więc, jeśli chciałabyś gdzieś wyjść, to może jeszcze się uda.
Re: [Dom Willa i Hope] Ach, ten Will!
- spróbuję - obiecała, chociaż i tak szlak ja zawsze trafiał przy takich rozmowach.
- Wierzę ci,ale nie im - odpowiedziała - bardzo cię kocham Will.
- Już się odrężam - zamruczała uśmiechając się do niego. Uwielbiała jak masował jej głowe, jak dotykaj jej skórę.
- Ooo... - zdumiała się - ale ja.. nie mam rządnych planów. Więc możemy coś wspólnie obmyśleć. Gdzie nas dotąd w sylwestra nie było? - zastanowiła się.
- Może.. może spędzimy ten wieczór po prostu we dwoje? Sama nie wiem, nikt mnie nigdzie nie zaprosił więc nie mam planów.
- Wierzę ci,ale nie im - odpowiedziała - bardzo cię kocham Will.
- Już się odrężam - zamruczała uśmiechając się do niego. Uwielbiała jak masował jej głowe, jak dotykaj jej skórę.
- Ooo... - zdumiała się - ale ja.. nie mam rządnych planów. Więc możemy coś wspólnie obmyśleć. Gdzie nas dotąd w sylwestra nie było? - zastanowiła się.
- Może.. może spędzimy ten wieczór po prostu we dwoje? Sama nie wiem, nikt mnie nigdzie nie zaprosił więc nie mam planów.