[Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- No widzisz, czasem sobie piorą, szok i niedowierzanie! - zaśmiała się.
- Niektóre oddaję do pralni, ale wiesz, majtki zostawiam sobie w domu, jeszcze ktoś by je ukradł i rozwiesił na słupie telefonicznym.
- Basen na dachu i garaż podziemny brzmią normalnie... Okej, jesteś świrem.
- Ano jestem kobietą, nie da się ukryć, zwłaszcza, że pierwsze idą cycki później ja - Della znowu była sobą, żartowała, śmiała się z niego i z siebie, była urocza i roześmiana jak wcześniej.
- Normalne kobiety mają szafy i setki ciuchów, modelki mają garderoby na pół piętra i milion rzeczy, przerażającą ilość ubrań. Ale napraaaawdę - żartowała.
- Mogę ci pokazać, poprzymierzasz sobie sukienki, ale pokój jest ładny, mam kanapę, szezlongi, kwiatki.
- Aż takie masz ego, że potrzebujesz wielkiego auta? No nie wydaje mi się. Może po prostu musi się tu mieścić twoje wariactwo.
- Myślę, że jednak powinieneś pamiętać o lekach, to chyba ważne, żeby brać je regularnie. Mogę cię pilnować.
Byli już daleko od miasta, na drodze na wybrzeże. Nie mijali już żadnych samochodów, było późno, więc i pusto. Można było przyspieszyć. Wkrótce przy drodze zaczęły pojawiać się pojedyncze domy, zazwyczaj były duże i rozłożyste. Willa Delli znajdowała się na cyplu wchodzącym w ocean. Pierwsze co można było dostrzec, to to, że budynek był bardzo wysoki, miał cztery piętra i charakterystyczną, nowoczesną bryłę, był inny, niż te mijane wcześniej. Miał jasne szaro-białe ściany i wielkie, nowoczesne okna w różnych kształtach. Dom otoczony był dużym terenem, miał wysokie, eleganckie ogrodzenie, było obrośnięte z przodu gęstymi różami, z tyłu i z boku bardzo wysokim żywopłotem. Ewidentnie chodziło tu o prywatność. Willa miała też własną plażę. Budynek wznosił się ku górze, a na dachu można było dostrzec żywe palmy. Kiedy dojechali Della wyciągnęła klucze przy których miała dopięty pilot do garażu. Wjechali do środka. Hala była naprawdę duża, miała miejsce na przynajmniej 10 samochodów. W środku stały cztery, czerwone ferrari, piaskowy SUV, pomarańczowy bentley i biała tesla.
- Niektóre oddaję do pralni, ale wiesz, majtki zostawiam sobie w domu, jeszcze ktoś by je ukradł i rozwiesił na słupie telefonicznym.
- Basen na dachu i garaż podziemny brzmią normalnie... Okej, jesteś świrem.
- Ano jestem kobietą, nie da się ukryć, zwłaszcza, że pierwsze idą cycki później ja - Della znowu była sobą, żartowała, śmiała się z niego i z siebie, była urocza i roześmiana jak wcześniej.
- Normalne kobiety mają szafy i setki ciuchów, modelki mają garderoby na pół piętra i milion rzeczy, przerażającą ilość ubrań. Ale napraaaawdę - żartowała.
- Mogę ci pokazać, poprzymierzasz sobie sukienki, ale pokój jest ładny, mam kanapę, szezlongi, kwiatki.
- Aż takie masz ego, że potrzebujesz wielkiego auta? No nie wydaje mi się. Może po prostu musi się tu mieścić twoje wariactwo.
- Myślę, że jednak powinieneś pamiętać o lekach, to chyba ważne, żeby brać je regularnie. Mogę cię pilnować.
Byli już daleko od miasta, na drodze na wybrzeże. Nie mijali już żadnych samochodów, było późno, więc i pusto. Można było przyspieszyć. Wkrótce przy drodze zaczęły pojawiać się pojedyncze domy, zazwyczaj były duże i rozłożyste. Willa Delli znajdowała się na cyplu wchodzącym w ocean. Pierwsze co można było dostrzec, to to, że budynek był bardzo wysoki, miał cztery piętra i charakterystyczną, nowoczesną bryłę, był inny, niż te mijane wcześniej. Miał jasne szaro-białe ściany i wielkie, nowoczesne okna w różnych kształtach. Dom otoczony był dużym terenem, miał wysokie, eleganckie ogrodzenie, było obrośnięte z przodu gęstymi różami, z tyłu i z boku bardzo wysokim żywopłotem. Ewidentnie chodziło tu o prywatność. Willa miała też własną plażę. Budynek wznosił się ku górze, a na dachu można było dostrzec żywe palmy. Kiedy dojechali Della wyciągnęła klucze przy których miała dopięty pilot do garażu. Wjechali do środka. Hala była naprawdę duża, miała miejsce na przynajmniej 10 samochodów. W środku stały cztery, czerwone ferrari, piaskowy SUV, pomarańczowy bentley i biała tesla.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Im bardziej się zbliżali do jej domu tym bardziej Rico miał szczęke w podłodze.
- Ja pierdole nie mów że jedziemy do tego hotelu! Ale że 4 piętra, na dwóch się nie mieściło? - Rico był zdumiony, zszokowany i zaskoczony. Ale potrwało to tylko dłuższą chwilę kiedy wjechali do garażu zgasił silnik. Wysiedli z samochodu i zołnierz aż zagwizdał widząc samochodu Delli.
- Ok przyznaje że mnie zaskoczyłas, sadziwiłaś... No wykręciłas mojego świra na lewą stronę - przyznał spokojnie już po chwili. Leki zaczęły działać więc i on szybciej się wyciszal. Spojrzał na delle podchodząc do niej i po drodze otwierając bagażnik samochodu.
- Byłbym szczerze mówiąc wdzięczny za pilnowanie - pogładził dłońmi jej ramiona - biorę je bardzo wybiórczo, pamiętam a potem... Zapominam, trochę nie chcę.. nie ukrywam że nie jest to tak jak powinno.
- Chcesz się już położyć i mam się zwijać? Czy nie? - popatrzył jej prosto w oczy. Nie chciał jej się narzucać. I tak planował zanieść jej bagaże do domu, ale może czuła się wymęczona. Mieli być szczerzy wobec siebie więc był. Położył jej dłonie na policzkach i delikatnie pogladził jej skórę.
- Ja pierdole nie mów że jedziemy do tego hotelu! Ale że 4 piętra, na dwóch się nie mieściło? - Rico był zdumiony, zszokowany i zaskoczony. Ale potrwało to tylko dłuższą chwilę kiedy wjechali do garażu zgasił silnik. Wysiedli z samochodu i zołnierz aż zagwizdał widząc samochodu Delli.
- Ok przyznaje że mnie zaskoczyłas, sadziwiłaś... No wykręciłas mojego świra na lewą stronę - przyznał spokojnie już po chwili. Leki zaczęły działać więc i on szybciej się wyciszal. Spojrzał na delle podchodząc do niej i po drodze otwierając bagażnik samochodu.
- Byłbym szczerze mówiąc wdzięczny za pilnowanie - pogładził dłońmi jej ramiona - biorę je bardzo wybiórczo, pamiętam a potem... Zapominam, trochę nie chcę.. nie ukrywam że nie jest to tak jak powinno.
- Chcesz się już położyć i mam się zwijać? Czy nie? - popatrzył jej prosto w oczy. Nie chciał jej się narzucać. I tak planował zanieść jej bagaże do domu, ale może czuła się wymęczona. Mieli być szczerzy wobec siebie więc był. Położył jej dłonie na policzkach i delikatnie pogladził jej skórę.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- No mówiłam, że możesz się zdziwić. Tak, mieszkam w tym "hotelu", tylko, że nie zapraszam zbyt wielu gości.
- No nie mieściło - uśmiechnęła się - basen i pomieszczenia techniczne zajmują dużo miejsca - dodała poważnie.
- Ja tam generalnie mieszczę się w małej przestrzeni. Ale fajnie jest mieć to wszystko co mam. To super dom.
Kiedy wjechali do garażu i wysiadła, a on skomentował jej samochody znowu się uśmiechnęła.
- Mówiłam, że lubię samochody. Bentley i Ferrari, to moje ulubione, SUVem jeżdżę w dalsze trasy, a Teslą po mieście. Jestem zakręcona na ich punkcie.
- Naprawdę mogę cię pilnować. Mogę ci wysyłać wiadomości z przypomnieniem o lekach. Nie powinieneś brać ich wybiórczo. Mogę pomóc - powiedziała szczerze.
Kiedy spojrzał jej w oczy ona zrobiła to samo, miał taki czuły wzrok, aż chciała go pocałować. Kiedy położył jej ręce na policzkach uśmiechnęła się lekko, patrzyła na nią i dotykał jej jakby znali się od zawsze. To było miłe uczucie.
- Zostań - powiedziała swobodnie.
- Nie jestem zmęczona. A ty powinieneś coś zjeść. Na pewno jesteś głodny - chciała być wobec niego opiekuńcza i troskliwa, martwiła się, że nic nie jadł i pewnie umiera z głodu. Był dużym facetem, tacy nie żyli na soczku i sucharkach.
Ona wzięła swoje kotki, on jej bagaże, przeszli do korytarza gdzie znajdowała się... winda, tak winda. Wjeżdżała tylko na parter, chodziło o to żeby móc wnosić bagaże i zakupy bez targania ich po schodach. Znaleźli się w dużym holu. Na stoliku przed drzwiami wejściowymi stały białe róże w wazonie. Patrząc w drugą stronę od razu było widać wielki salon z białymi kanapami, ogromnym ekranem i całym mnóstwem roślinek. Do kuchni były dwa wejścia, z korytarza i z salonu, ale dostrzec można było tylko łuk korytarzowy. Tamtędy wchodziło się do eleganckiej, nowoczesnej jadalni, kuchnia była po drugiej stronie pomieszczenia i faktycznie wychodziła na salon.
Kiedy tylko weszli Della wypuściła kociaki i pootwierała drzwi do łazienki i pokoju, który nazywała "dziennym", ale nie był salonem. Hulk leniwie wynurzył się z transportera, za to Nat wyskoczyła z niego jak oparzona i pobiegła do łazienki.
- Sypialnia i garderoba są na górze, ale możesz zostawić walizki tutaj, potem je zabiorę.
- No nie mieściło - uśmiechnęła się - basen i pomieszczenia techniczne zajmują dużo miejsca - dodała poważnie.
- Ja tam generalnie mieszczę się w małej przestrzeni. Ale fajnie jest mieć to wszystko co mam. To super dom.
Kiedy wjechali do garażu i wysiadła, a on skomentował jej samochody znowu się uśmiechnęła.
- Mówiłam, że lubię samochody. Bentley i Ferrari, to moje ulubione, SUVem jeżdżę w dalsze trasy, a Teslą po mieście. Jestem zakręcona na ich punkcie.
- Naprawdę mogę cię pilnować. Mogę ci wysyłać wiadomości z przypomnieniem o lekach. Nie powinieneś brać ich wybiórczo. Mogę pomóc - powiedziała szczerze.
Kiedy spojrzał jej w oczy ona zrobiła to samo, miał taki czuły wzrok, aż chciała go pocałować. Kiedy położył jej ręce na policzkach uśmiechnęła się lekko, patrzyła na nią i dotykał jej jakby znali się od zawsze. To było miłe uczucie.
- Zostań - powiedziała swobodnie.
- Nie jestem zmęczona. A ty powinieneś coś zjeść. Na pewno jesteś głodny - chciała być wobec niego opiekuńcza i troskliwa, martwiła się, że nic nie jadł i pewnie umiera z głodu. Był dużym facetem, tacy nie żyli na soczku i sucharkach.
Ona wzięła swoje kotki, on jej bagaże, przeszli do korytarza gdzie znajdowała się... winda, tak winda. Wjeżdżała tylko na parter, chodziło o to żeby móc wnosić bagaże i zakupy bez targania ich po schodach. Znaleźli się w dużym holu. Na stoliku przed drzwiami wejściowymi stały białe róże w wazonie. Patrząc w drugą stronę od razu było widać wielki salon z białymi kanapami, ogromnym ekranem i całym mnóstwem roślinek. Do kuchni były dwa wejścia, z korytarza i z salonu, ale dostrzec można było tylko łuk korytarzowy. Tamtędy wchodziło się do eleganckiej, nowoczesnej jadalni, kuchnia była po drugiej stronie pomieszczenia i faktycznie wychodziła na salon.
Kiedy tylko weszli Della wypuściła kociaki i pootwierała drzwi do łazienki i pokoju, który nazywała "dziennym", ale nie był salonem. Hulk leniwie wynurzył się z transportera, za to Nat wyskoczyła z niego jak oparzona i pobiegła do łazienki.
- Sypialnia i garderoba są na górze, ale możesz zostawić walizki tutaj, potem je zabiorę.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- No wymiatasz!- zaśmiał się. Rico nie do końca ogarniał kwestie pieniędzy, wiedział że są potrzebne że można dzięki nim kupić co potrzeba ale nie postrzegał jej tak jak reszta. Dla niego to że Della była bogata, było faktem ale to tylko tyle.
- Dobrze, od ciebie będę odbierał wiadomości na pewno - uśmiechnął się do niej - wiem, wiem. Możemy spróbować może będziesz skuteczniejsza niż moja komórka.
- No jestem, jadłem co prawda duży obiad. Ale już o tym zapomniałem. Tak że z chęcią zjem coś.
- Oo ja winda! - zaśmial się, tymi odkryciami I zachwytem przypominał trochę dziecko. Kiedy wjechali wyszedł nie pewnie rozglądając się na boki.
- Powinnaś mieć tu drogowskazy jak na starych traktach, bo człowiek bez gps to się nie odnajdzie. Na pewno sobie poradzisz z bagażami , bo ja mogę ci wnieść je wyżej - zaproponował. Zdecydowanie fascynowalo go wejście. Rozglądał się na prawo i lewo.
Mówił spokojnym głosem , ruszył za nią spokojnie do kuchni. Usiadł spokojnie na brzegu najbliższego stołka. Nie był już tak do przodu, zresztą to był jej dom i jej teren.
- Naprawdę tu ładnie i kolorowo - powiedział po chwili
- Dobrze, od ciebie będę odbierał wiadomości na pewno - uśmiechnął się do niej - wiem, wiem. Możemy spróbować może będziesz skuteczniejsza niż moja komórka.
- No jestem, jadłem co prawda duży obiad. Ale już o tym zapomniałem. Tak że z chęcią zjem coś.
- Oo ja winda! - zaśmial się, tymi odkryciami I zachwytem przypominał trochę dziecko. Kiedy wjechali wyszedł nie pewnie rozglądając się na boki.
- Powinnaś mieć tu drogowskazy jak na starych traktach, bo człowiek bez gps to się nie odnajdzie. Na pewno sobie poradzisz z bagażami , bo ja mogę ci wnieść je wyżej - zaproponował. Zdecydowanie fascynowalo go wejście. Rozglądał się na prawo i lewo.
Mówił spokojnym głosem , ruszył za nią spokojnie do kuchni. Usiadł spokojnie na brzegu najbliższego stołka. Nie był już tak do przodu, zresztą to był jej dom i jej teren.
- Naprawdę tu ładnie i kolorowo - powiedział po chwili
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- To potem wniesiesz walizki na górę - zaproponowała.
- Ja będę twoim GPSem - uśmiechnęła się.
- Czuj się jak u siebie.
Chwyciła go za rękę i zaprowadziła do kuchni. Przeszli przez całe pomieszczenie, aż do wyspy, która łączyła się z salonem. Tam znajdowały się wysokie hockery na których można było usiąść. Della podeszła do lodówki i otwarła ją.
- Więc... Mam sałatkę, chyba z porem. Polskie pierogi z mięsem i tartę ze szparagami i kurczakiem - Delli nie było w domu dość długo, ale miała gosposię, która przed jej powrotami zawsze coś gotowała. Zostawiała to w lodówce z karteczkami i datami kiedy coś przygotowała.
- Jest też soczek, winogrono, jabłko, granat iiii kaktus.
- Co wybierasz?
- Ja będę twoim GPSem - uśmiechnęła się.
- Czuj się jak u siebie.
Chwyciła go za rękę i zaprowadziła do kuchni. Przeszli przez całe pomieszczenie, aż do wyspy, która łączyła się z salonem. Tam znajdowały się wysokie hockery na których można było usiąść. Della podeszła do lodówki i otwarła ją.
- Więc... Mam sałatkę, chyba z porem. Polskie pierogi z mięsem i tartę ze szparagami i kurczakiem - Delli nie było w domu dość długo, ale miała gosposię, która przed jej powrotami zawsze coś gotowała. Zostawiała to w lodówce z karteczkami i datami kiedy coś przygotowała.
- Jest też soczek, winogrono, jabłko, granat iiii kaktus.
- Co wybierasz?
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- No jak ty będziesz moim GPS to nie ma problemu - uśmiechnął się do niej. Ciężko było się czuł jak u siebie, bo Rico malutkie mieszkanko. Ale poprawił się na krześle żeby wyluzować. Wysłuchał spokojnie co mówi do niego.
- Tarta brzmi naprawdę pysznie, a pierogi polskie... Hmm nie jadłem chyba nigdy. Ty ma długo wyjechałaś? Bo chyba masz świetną lodówkę skoro pojedzie nadal jest świeże i dobrze.
- Ka.. - ale nie dokończyl. Jego wzrok padł na fortepian. Wstał i przeszedł do salonu. Delikatnie, dotknął instrument jak by ten miał się rozpłynąć. Rico był zachwycony, jego dloń przesunęła się po fortepianie na przód. Na chwilę jego myśli skupiły się na instrumencie. Bardzo dawno go nie widział. Wspomnienia wróciły i były wyjątkowe. Przypomniał sobie jak grał z matką na fortepianie w Kairze Uśmiechał się inaczej niż dotąd. Ale potem nagle jakby wrócił do rzeczywistości, cofnął się do kuchni jak opatrzony.
- Kaktus będzie dobry. Może mogę ci jakoś pomóc? - zapytał uśmiechając się już normalnie do niej.
- Talerzyki gdzie szukać mój ty GPS? - powiedział czule podchodżąc do niej i całując w policzek.
- Tarta brzmi naprawdę pysznie, a pierogi polskie... Hmm nie jadłem chyba nigdy. Ty ma długo wyjechałaś? Bo chyba masz świetną lodówkę skoro pojedzie nadal jest świeże i dobrze.
- Ka.. - ale nie dokończyl. Jego wzrok padł na fortepian. Wstał i przeszedł do salonu. Delikatnie, dotknął instrument jak by ten miał się rozpłynąć. Rico był zachwycony, jego dloń przesunęła się po fortepianie na przód. Na chwilę jego myśli skupiły się na instrumencie. Bardzo dawno go nie widział. Wspomnienia wróciły i były wyjątkowe. Przypomniał sobie jak grał z matką na fortepianie w Kairze Uśmiechał się inaczej niż dotąd. Ale potem nagle jakby wrócił do rzeczywistości, cofnął się do kuchni jak opatrzony.
- Kaktus będzie dobry. Może mogę ci jakoś pomóc? - zapytał uśmiechając się już normalnie do niej.
- Talerzyki gdzie szukać mój ty GPS? - powiedział czule podchodżąc do niej i całując w policzek.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Mam gosposię. Przychodzi też kiedy mnie nie ma, podlewa kwiatki, sprząta. Zawsze wie kiedy wracam i gotuje dzień, czy dwa wcześniej, żebym nie przyjeżdżała do domu z pustą lodówką. Bo tak to lądowałabym głodna w domu z zerowymi zapasami jedzenia. Więc kiedy wyjeżdżam zostawiam jej dom, a ona, w pewnym stopniu się mną opiekuje. Marta jest z Polski, więc możemy gadać ze sobą w ojczystym języku i robi mi polskie potrawy. Lubimy się. To bardzo kochana osoba. Nie traktuję jej jak służącej, jest przemiłą kobietą i naprawdę się o mnie troszczy.
Kątem oka zobaczyła, że Rico wstaje z krzesła i idzie do salonu. Odwróciła się żeby spojrzeć co robi. Stał przy fortepianie, dotykał go i przyglądał się mu.
- Grasz? - zapytała wprost. Wielu rzeczy jeszcze o nim nie wiedziała.
Kręciła się po kuchni. Wyciągnęła z lodówki tartę i wstawiła ją do piekarnika, żeby podgrzać. Nalała też sobie i jemu soku kaktusowego.
- Do góry, tutaj - wskazała mu szafkę nad nią, w której znajdowały się talerze.
- Na najniższej półce.
Lubiła kiedy ją całował, nie ważne, czy w policzek, czy w szyję, czy w kark.
Odwróciła się tyłem do szafek i oparła o nie pośladkami. Chciała sobie na niego popatrzeć, jedzenie i tak musiało się podgrzać.
- To jak z tym graniem?
Kątem oka zobaczyła, że Rico wstaje z krzesła i idzie do salonu. Odwróciła się żeby spojrzeć co robi. Stał przy fortepianie, dotykał go i przyglądał się mu.
- Grasz? - zapytała wprost. Wielu rzeczy jeszcze o nim nie wiedziała.
Kręciła się po kuchni. Wyciągnęła z lodówki tartę i wstawiła ją do piekarnika, żeby podgrzać. Nalała też sobie i jemu soku kaktusowego.
- Do góry, tutaj - wskazała mu szafkę nad nią, w której znajdowały się talerze.
- Na najniższej półce.
Lubiła kiedy ją całował, nie ważne, czy w policzek, czy w szyję, czy w kark.
Odwróciła się tyłem do szafek i oparła o nie pośladkami. Chciała sobie na niego popatrzeć, jedzenie i tak musiało się podgrzać.
- To jak z tym graniem?
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Aaa gosposie - pokiwał glową - fajnie że masz z nią dobry kontakt, to bardzo miło. O i nie zapominasz języka. Leo mówil mi kiedyś że jego problem polega na tym że mało ma kontakt z kimś kto zna polski więc zapomina powoli słów. Co go bardzo martwi.
Sięgnąć do szafki i wyszukał dwa ładne talerze. Ułożył je obok piekarnika.
- Brakuje tylko sztućców które mieszkają?- przeciągnął i spojrzał na nią.
Upił duży łyk soku z kaktusa i chwilę milczał. Odłożył szklankę. Stanął na przeciw nie delikatnie kładac dłonie na jej tali. Ale nie był nachalny.
- Tak jakieś... 14 lat temu- powiedział powoli.
Sięgnąć do szafki i wyszukał dwa ładne talerze. Ułożył je obok piekarnika.
- Brakuje tylko sztućców które mieszkają?- przeciągnął i spojrzał na nią.
Upił duży łyk soku z kaktusa i chwilę milczał. Odłożył szklankę. Stanął na przeciw nie delikatnie kładac dłonie na jej tali. Ale nie był nachalny.
- Tak jakieś... 14 lat temu- powiedział powoli.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Zawsze możesz mnie z nim poznać. Ja akurat mogę rozmawiać z nim po polsku. Nie mam z tym problemu, chociaż na co dzień mówię po angielsku. A ty pewnie znasz egipski.
- Tutaj - odpowiedziała kiedy zapytał o sztućce i otworzyła szufladę. Sama wyciągnęła z niej noże i widelce.
Kiedy się przysunął i objął ją w talii założyła mu ręce na kark. Miała wysokie buty, których jeszcze nie zdjęła, a i tak była sporo niższa. Podobało jej się to.
- Ale nadal umiesz grać. Tego się nie zapomina. 14ście lat to długo, ale to jak z jazdą na rowerze. Jeśli chcesz pograć, to śmiało. Ja też uczyłam się grać, nie jestem wirtuozem, ale potrafię - wyznała.
- Tutaj - odpowiedziała kiedy zapytał o sztućce i otworzyła szufladę. Sama wyciągnęła z niej noże i widelce.
Kiedy się przysunął i objął ją w talii założyła mu ręce na kark. Miała wysokie buty, których jeszcze nie zdjęła, a i tak była sporo niższa. Podobało jej się to.
- Ale nadal umiesz grać. Tego się nie zapomina. 14ście lat to długo, ale to jak z jazdą na rowerze. Jeśli chcesz pograć, to śmiało. Ja też uczyłam się grać, nie jestem wirtuozem, ale potrafię - wyznała.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Podpytam go czy by nie chciał. Madi nie zna polskiegoz więc z nią nie pogada - powiedział powoli.
- Tak ale w domu mówilo się zawsze po angielsku bo uniwersalny. Z mamą rozmawiam albo kuzynostwem.
- hmm.. a myślałem że to tylko dla ozdoby. Uczyłaś się bo chciałaś? Dobra to chodź sprawdzimy czy coś umiem... - uśmiechnął się wesoło i chwycił Delle, tak by wziąść ja na ręce. Przeniósł ja do salonu i posadził na stoliku przy fortepianie. I tak musieli czekaj na jedzonko.
Rico chwilę przypatrywał się instrumentowi zastanawiając co chce grać. A potem zaczął grać to co mu w głowie się pojawiło. Salon wypełniła spokojna chodź radosna melodia układająca się w coś co na bieżąco wymyślał. Potem gładko przeszedł w jeden z klasycznych utworów Chopina.
Uśmiechnął się radośnie, jak mu tego brakowało, po prostu śmiał się do samego siebie.
- Teraz twoja kolej.. - powiedział spoglądając na nią.
- Tak ale w domu mówilo się zawsze po angielsku bo uniwersalny. Z mamą rozmawiam albo kuzynostwem.
- hmm.. a myślałem że to tylko dla ozdoby. Uczyłaś się bo chciałaś? Dobra to chodź sprawdzimy czy coś umiem... - uśmiechnął się wesoło i chwycił Delle, tak by wziąść ja na ręce. Przeniósł ja do salonu i posadził na stoliku przy fortepianie. I tak musieli czekaj na jedzonko.
Rico chwilę przypatrywał się instrumentowi zastanawiając co chce grać. A potem zaczął grać to co mu w głowie się pojawiło. Salon wypełniła spokojna chodź radosna melodia układająca się w coś co na bieżąco wymyślał. Potem gładko przeszedł w jeden z klasycznych utworów Chopina.
Uśmiechnął się radośnie, jak mu tego brakowało, po prostu śmiał się do samego siebie.
- Teraz twoja kolej.. - powiedział spoglądając na nią.