[Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Więc jednak trochę planujesz - stwierdziła po wysłuchaniu go. Niby żył dniem dzisiejszym, ale jednak wybiegał o kilka dni w przyszłość. Miał trudną pracę, ale chciał żyć i przeżywać życie. To było pozytywne. Mogła mieć nadzieję, że będą się spotykać.
- Nie musi tak być, nie wszystko musi przemijać. Tak myślę. Ja i Carmen, moja przyjaciółka, jesteśmy już bardzo długo obok siebie. Ty masz swoją watahę. Więc nie wszystko musi znikać z życia.
- Możesz zadzwonić - powiedziała spokojnie - mam teraz wolne. Nigdzie nie wyjeżdżam przez najbliższy tydzień, może dwa. Mam wakacje. Czasem nawet modelki mają. Przed świętami miałam dużo pracy, aż do Wigilii, potem byłam te kilka dni w domu i znów pracowałam, ale teraz będę miała trochę oddechu. Czasu dla siebie. Albo dla ciebie - mrugnęła do niego porozumiewawczo.
- Do 8? Dobra, dajesz żołnierzu - zażartowała z niego. Teraz to już naprawdę się obściskiwali i całowali jak nastolatki. Della trzymała go za koszulę ciągnąc w swoją stronę. Miał słodkie, pełne wargi, a im dłużej się całowali tym robił to mocniej, ale nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, była co raz bardziej namiętna we własnych pocałunkach. Aż zrobiło jej się gorąco. Zdecydowanie lubiła gładzenie po plecach, bolały, czy nie, to było miłe. A Rico miał duże, ciepłe dłonie, więc tym bardziej sprawiało jej to przyjemność. Kiedy udało im się od siebie wreszcie odsunąć, Della aż złapała głośno powietrze w płuca. Miała mocno rumiane policzki i oddychała mocniej niż wcześniej.
- Oohoo, no, proszę pana i pan miałby się mi nie podobać? Przez ciebie nawet nie wiem ile lecimy. No właśnie, ile właściwie już lecimy?
- Nie musi tak być, nie wszystko musi przemijać. Tak myślę. Ja i Carmen, moja przyjaciółka, jesteśmy już bardzo długo obok siebie. Ty masz swoją watahę. Więc nie wszystko musi znikać z życia.
- Możesz zadzwonić - powiedziała spokojnie - mam teraz wolne. Nigdzie nie wyjeżdżam przez najbliższy tydzień, może dwa. Mam wakacje. Czasem nawet modelki mają. Przed świętami miałam dużo pracy, aż do Wigilii, potem byłam te kilka dni w domu i znów pracowałam, ale teraz będę miała trochę oddechu. Czasu dla siebie. Albo dla ciebie - mrugnęła do niego porozumiewawczo.
- Do 8? Dobra, dajesz żołnierzu - zażartowała z niego. Teraz to już naprawdę się obściskiwali i całowali jak nastolatki. Della trzymała go za koszulę ciągnąc w swoją stronę. Miał słodkie, pełne wargi, a im dłużej się całowali tym robił to mocniej, ale nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, była co raz bardziej namiętna we własnych pocałunkach. Aż zrobiło jej się gorąco. Zdecydowanie lubiła gładzenie po plecach, bolały, czy nie, to było miłe. A Rico miał duże, ciepłe dłonie, więc tym bardziej sprawiało jej to przyjemność. Kiedy udało im się od siebie wreszcie odsunąć, Della aż złapała głośno powietrze w płuca. Miała mocno rumiane policzki i oddychała mocniej niż wcześniej.
- Oohoo, no, proszę pana i pan miałby się mi nie podobać? Przez ciebie nawet nie wiem ile lecimy. No właśnie, ile właściwie już lecimy?
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Trochę planuję... ale tylko trochę - pokiwał głową
- No fakt mam watahę i rodzinę ale to jedyne co jest stałe.. i praca. Po za tym zwykle wszystko się zmienia - stwierdził. Rico nienawidził zmian, nie lubił ich chociaż umiał się do nich zaadoptować - Carmen.. to jest modela? - zaciekawił się bo mówiła o niej często , więc zdążył uznać że to ktoś ważny dla Delli, zresztą wspominała o tym.
- to modelki mają wakację... nie możliwe! - zażartował robiąc głupią minę - ja myślałem że nie. A jakie miała plany? Jakieś spa? wyjazd do ciepłych krain na florydę na ten przykład.. chociaż nie wiem czy oni tam nie mają teraz jakiś churaganów czy coś... no to może... o! Kaiariby. Tak jest ciepło i piraci są. Czy leniuchowanie i imprezy w skorupce.
- Mnie planowo tu nie miało być, miałem dostać nowy przydział. Ale po wypadku trafiłem do szpitala, tam przeleżałem miesiąc, ale rany się babrały więc musieli mnie zatrzymać. Co zwolniło rehabilitację. Nie zdałem testów sprawnościowych, było jeszcze rozdanie odznaczeń... a potem lekarka mnie nie puściła. Oceniła że jeszcze czekamy. Ogólnie miewam tendencję do nie zgadzanie się z lekarzami ale .. jak moja doktor prowadząca dała mi jeszcze 2 miesiące na dojście do siebie, nie mniej musi zobaczyć jaki jest aktualny stan.
- No to proponuję nie marnować czasu - uśmiechnął się do niej ciepło - razem na pewno upłynie nam szybko czas.
Rico nie umiał nie uśmiechać się do niej, nie cieszyć z jej pocałunków, dotyku czy bliskości. Byli jak nastolatkowe, on czuł się jak nastolatek. Był wspaniale. Było mu ciepło, wręcz gorąco. Ale czuł się szczęśliwy, podjarany i zakręcony na punkcie Delli.
- I wice versa proszę Pani - zaśmiał się opierając swoje czolo o jej. Spojrzał na zegarek.
- Powinniśmy się zbliżać, lecimy juuż prawie 5 godzin - oznajmił - z Tobą mi szybko czas płynie.
- No fakt mam watahę i rodzinę ale to jedyne co jest stałe.. i praca. Po za tym zwykle wszystko się zmienia - stwierdził. Rico nienawidził zmian, nie lubił ich chociaż umiał się do nich zaadoptować - Carmen.. to jest modela? - zaciekawił się bo mówiła o niej często , więc zdążył uznać że to ktoś ważny dla Delli, zresztą wspominała o tym.
- to modelki mają wakację... nie możliwe! - zażartował robiąc głupią minę - ja myślałem że nie. A jakie miała plany? Jakieś spa? wyjazd do ciepłych krain na florydę na ten przykład.. chociaż nie wiem czy oni tam nie mają teraz jakiś churaganów czy coś... no to może... o! Kaiariby. Tak jest ciepło i piraci są. Czy leniuchowanie i imprezy w skorupce.
- Mnie planowo tu nie miało być, miałem dostać nowy przydział. Ale po wypadku trafiłem do szpitala, tam przeleżałem miesiąc, ale rany się babrały więc musieli mnie zatrzymać. Co zwolniło rehabilitację. Nie zdałem testów sprawnościowych, było jeszcze rozdanie odznaczeń... a potem lekarka mnie nie puściła. Oceniła że jeszcze czekamy. Ogólnie miewam tendencję do nie zgadzanie się z lekarzami ale .. jak moja doktor prowadząca dała mi jeszcze 2 miesiące na dojście do siebie, nie mniej musi zobaczyć jaki jest aktualny stan.
- No to proponuję nie marnować czasu - uśmiechnął się do niej ciepło - razem na pewno upłynie nam szybko czas.
Rico nie umiał nie uśmiechać się do niej, nie cieszyć z jej pocałunków, dotyku czy bliskości. Byli jak nastolatkowe, on czuł się jak nastolatek. Był wspaniale. Było mu ciepło, wręcz gorąco. Ale czuł się szczęśliwy, podjarany i zakręcony na punkcie Delli.
- I wice versa proszę Pani - zaśmiał się opierając swoje czolo o jej. Spojrzał na zegarek.
- Powinniśmy się zbliżać, lecimy juuż prawie 5 godzin - oznajmił - z Tobą mi szybko czas płynie.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Tak już jest, zazwyczaj rodzina i bliscy są stali, a ogół się zmienia. To normalne. Życie.
- Nie, nie, Carmen nie jest modelką. Jest pracownikiem naukowym i wykładowcą na uczelni. Poznałyśmy się przypadkiem lata temu. Zgubiłam się w mieście, padało, weszłam do kawiarni, byłam mokra i totalnie zagubiona, szłam na casting, ale nie wiedziałam gdzie jestem. Stałam tam jak osiołek i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Carmen podeszła i postanowiła mi pomóc. Tak się zaczęło.
- Zdecydowanie domek, kocyk, telewizja, albo laptop i kotki, czyli tak, impreza w skorupce. Wiesz, latam cały rok, ciągle jestem w biegu, więc dobrze mi na swojej kanapie. Mogę chodzić na boso, rzucić szpilki i cekinowe kiecki w kąt. To miłe być we własnym domu i nic nie robić.
Wysłuchała spokojnie opowieści o jego kontuzji. Akurat dla niej to dobrze się składało, że nie wyjedzie przez długi czas. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że w końcu to nastąpi i nie wiedziała jak wtedy będzie i czy coś wtedy między nimi będzie. Starała się skupić na tym co teraz i za kilka dni, ale nie umiała nie mieć nadziei, że zostaną ze sobą na dłużej. Czasami mózg racjonalizował sytuację, a serce i tak mówiło swoje.
- Zdecydowanie wyglądasz na kogoś, kto nie lubi poddawać się lekarzom - stwierdziła z uśmiechem.
- Jak pewnie wszyscy twoi koledzy - oceniała to na podstawie tego co wiedziała o żołnierzach. Nie poddawali się i rzadko przyjmowali do wiadomości, że muszą odpuścić na jakiś czas. Tak było chociażby z jej bratem. Był już ranny, ale nie chciał wracać do domu. Dał się pozszywać na Ukrainie i walczył dalej. Był ochotnikiem, zasadniczo mogli niewiele zrobić. I tak walczyłby jako cywil.
- Zdecydowanie nie zamierzam marnować czasu.
- Ooo, to już tyle, nie spodziewałam się. Taaak, czas minął nam zdecydowanie za szybko. Nawet nie zdążyłam się zdrzemnąć - zaśmiała się - skandal. Polecimy jeszcze jakąś godzinę - oceniła - czyli w Tro będzie już ciemno. Muszę się przebrać, nie wysiądę tak z samolotu na zimne lotnisko, bo chyba zamarznę.
- Nie, nie, Carmen nie jest modelką. Jest pracownikiem naukowym i wykładowcą na uczelni. Poznałyśmy się przypadkiem lata temu. Zgubiłam się w mieście, padało, weszłam do kawiarni, byłam mokra i totalnie zagubiona, szłam na casting, ale nie wiedziałam gdzie jestem. Stałam tam jak osiołek i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Carmen podeszła i postanowiła mi pomóc. Tak się zaczęło.
- Zdecydowanie domek, kocyk, telewizja, albo laptop i kotki, czyli tak, impreza w skorupce. Wiesz, latam cały rok, ciągle jestem w biegu, więc dobrze mi na swojej kanapie. Mogę chodzić na boso, rzucić szpilki i cekinowe kiecki w kąt. To miłe być we własnym domu i nic nie robić.
Wysłuchała spokojnie opowieści o jego kontuzji. Akurat dla niej to dobrze się składało, że nie wyjedzie przez długi czas. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że w końcu to nastąpi i nie wiedziała jak wtedy będzie i czy coś wtedy między nimi będzie. Starała się skupić na tym co teraz i za kilka dni, ale nie umiała nie mieć nadziei, że zostaną ze sobą na dłużej. Czasami mózg racjonalizował sytuację, a serce i tak mówiło swoje.
- Zdecydowanie wyglądasz na kogoś, kto nie lubi poddawać się lekarzom - stwierdziła z uśmiechem.
- Jak pewnie wszyscy twoi koledzy - oceniała to na podstawie tego co wiedziała o żołnierzach. Nie poddawali się i rzadko przyjmowali do wiadomości, że muszą odpuścić na jakiś czas. Tak było chociażby z jej bratem. Był już ranny, ale nie chciał wracać do domu. Dał się pozszywać na Ukrainie i walczył dalej. Był ochotnikiem, zasadniczo mogli niewiele zrobić. I tak walczyłby jako cywil.
- Zdecydowanie nie zamierzam marnować czasu.
- Ooo, to już tyle, nie spodziewałam się. Taaak, czas minął nam zdecydowanie za szybko. Nawet nie zdążyłam się zdrzemnąć - zaśmiała się - skandal. Polecimy jeszcze jakąś godzinę - oceniła - czyli w Tro będzie już ciemno. Muszę się przebrać, nie wysiądę tak z samolotu na zimne lotnisko, bo chyba zamarznę.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- życie powiadasz... o ja.. - zażartował - nie no wiem, wiem. Ale nie lubię zman, szczególnie jak się już do nich przywiąże bo są jest to na przykład dziewczyna. Mam świadomość, że... to nie łatwe ale kiedy oddajesz całe swoje serce i to się nagle kończy, człowiek boi się planować coś na dłużej. Chociażby chciał nawet.
- Czyli też przypadek - uśmiechnął się - fajnie że masz przyjaciółkę. To wspaniali ludzie. Z chęcią ją poznam kiedyś, jak będzie jakaś okazja.
- Rozumiem cię w pewnym sensie. Nas rzucają po całej europie i nie tylko, więc jak już wracasz to człowiek chce się wyciszyć i odpocząć. Myślę że polubię twoje wakację. Chociaż ja mam tendencję do robienia ciągle czegoś. Ale umiem się wyciszać, nie martw się, żebyś cobie nie pomyślala że nie dotrzymam ci kroku.
- Nienawidzę - przyznał szczerze - ale powiedzmy że mam głównie jednego lekarza prowadzącego w wojskowym szpitalu i ją szanuję.. chociaż i tak się z nią kłócę. Z Madison też się kłóciłem w Afganistanie... pamiętam to, próbowała odkazić ranę, a mi Max już ją opatrzył. Ile ona się nagadała, w końcu mnie przekonała. Ale to nic... Leo to ich gryzł, tam 5 lekarzy go przyciskało do ziemi a on jednemu prawie palec odgryzł. Madison go dopiero uspokoiła i poskładała. A potem z nim gadała, przychodziło do niego, siadała na pryczy i rozmawiała. To było nawet urocze, ale dopiero jak sam podał jej dłoń do zastrzyku... już wiedzieliśmy. On ma schizę nie można go dotknąć, to przez to co przeszedł w Polsce. Faktycznie żołnierze nie lubią lekarzy.. chociaż jak zyskasz zaufanie to już jest lepiej. Nawet damy się zaszczepić.
- To idź teraz słońce się przebrać. A jak wrócisz to przytulisz się i prześpisz, co za problem - Rico nie widział problemu.
- Czyli też przypadek - uśmiechnął się - fajnie że masz przyjaciółkę. To wspaniali ludzie. Z chęcią ją poznam kiedyś, jak będzie jakaś okazja.
- Rozumiem cię w pewnym sensie. Nas rzucają po całej europie i nie tylko, więc jak już wracasz to człowiek chce się wyciszyć i odpocząć. Myślę że polubię twoje wakację. Chociaż ja mam tendencję do robienia ciągle czegoś. Ale umiem się wyciszać, nie martw się, żebyś cobie nie pomyślala że nie dotrzymam ci kroku.
- Nienawidzę - przyznał szczerze - ale powiedzmy że mam głównie jednego lekarza prowadzącego w wojskowym szpitalu i ją szanuję.. chociaż i tak się z nią kłócę. Z Madison też się kłóciłem w Afganistanie... pamiętam to, próbowała odkazić ranę, a mi Max już ją opatrzył. Ile ona się nagadała, w końcu mnie przekonała. Ale to nic... Leo to ich gryzł, tam 5 lekarzy go przyciskało do ziemi a on jednemu prawie palec odgryzł. Madison go dopiero uspokoiła i poskładała. A potem z nim gadała, przychodziło do niego, siadała na pryczy i rozmawiała. To było nawet urocze, ale dopiero jak sam podał jej dłoń do zastrzyku... już wiedzieliśmy. On ma schizę nie można go dotknąć, to przez to co przeszedł w Polsce. Faktycznie żołnierze nie lubią lekarzy.. chociaż jak zyskasz zaufanie to już jest lepiej. Nawet damy się zaszczepić.
- To idź teraz słońce się przebrać. A jak wrócisz to przytulisz się i prześpisz, co za problem - Rico nie widział problemu.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Hyh... Mnie to mówisz. Jak mnie faceci regularnie zostawiali. Ja się angażowałam, a potem kończyło się płaczem w poduszkę. Kilka razy miałam złamane serce, więc... Jak ty mi to zrobisz, to wyślę cię do Tartatu - to ostatnie powiedziała w żartach. Ale fakt, wiele razy miała złamane serce, zdecydowanie zbyt wiele. On z resztą też, więc istniała szansa, że będą się starać nie zrobić tego sobie wzajemnie.
- Przedstawię ci ją, jak będzie ku temu okazja - nie miała problemu, żeby poznał Carmen, chociaż najpierw i tak z nią pogada. Zdecydowanie musiała to zrobić. Była jej najlepszą przyjaciółką, więc chciała jej o wszystkim opowiedzieć.
- Nie każde wakacje spędzam schowana w domu. Lubię latać na ciepłe wyspy, z palmami, plażą, soczkami w kokosach. Ale tym razem chcę po prostu zostać w swojej skorupce. To był ciężki, bardzo intensywny rok. Mój wewnętrzny żółw mówi, że chce zostać w domku.
- Madision, to Maddie, ta lekarka, żona Leo? - upewniła się.
- A Max to ten drugi kolega ze ślubu?
- Czyli Leo nie lubi być dotykany, ale teraz ma Madison i będą mieli dziecko, córkę - starała się poukładać informację na temat jego przyjaciół, wcześniej zdążyła zapamiętać całkiem sporo.
- Czyli Madision go do siebie przekonała i jej nie gryzł. Musi mieć naprawdę poważne traumy, że gryzł innych lekarzy. To właściwie urocze, że udało im się spotkać i to jeszcze w Afganistanie. Ta wasza Maddie może ma jakieś czarodziejskie moce, że umie przekonać żołnierzy do leczenia.
- Słońce? - spojrzała na niego z uśmiechem.
- Dobrze, pójdę, ale zaopiekuj się moimi kotkami, dobrze? - przechyliła się i pocałowała go w policzek. Ubrania miała w bagażu podręcznym, który znajdował się na półce u góry. Na szczęście bez problemu udało jej się zdjąć torbę. Miała śmieszny bagaż, jej torba była biała i miała wzroki w arbuzy. Zabrała ją ze sobą i poszła do łazienki się przebrać. Wróciła ubrana w niebieskie dżinsy, różowe botki na szerokim, ale wysokim obcasie i ciepły, różowy sweterek. Nie chciała już wkładać torby na górę, więc położyła ją na fotelu, a sama dosiadła się znów do mężczyzny.
- Chyba teraz nie zmarznę.
- Przedstawię ci ją, jak będzie ku temu okazja - nie miała problemu, żeby poznał Carmen, chociaż najpierw i tak z nią pogada. Zdecydowanie musiała to zrobić. Była jej najlepszą przyjaciółką, więc chciała jej o wszystkim opowiedzieć.
- Nie każde wakacje spędzam schowana w domu. Lubię latać na ciepłe wyspy, z palmami, plażą, soczkami w kokosach. Ale tym razem chcę po prostu zostać w swojej skorupce. To był ciężki, bardzo intensywny rok. Mój wewnętrzny żółw mówi, że chce zostać w domku.
- Madision, to Maddie, ta lekarka, żona Leo? - upewniła się.
- A Max to ten drugi kolega ze ślubu?
- Czyli Leo nie lubi być dotykany, ale teraz ma Madison i będą mieli dziecko, córkę - starała się poukładać informację na temat jego przyjaciół, wcześniej zdążyła zapamiętać całkiem sporo.
- Czyli Madision go do siebie przekonała i jej nie gryzł. Musi mieć naprawdę poważne traumy, że gryzł innych lekarzy. To właściwie urocze, że udało im się spotkać i to jeszcze w Afganistanie. Ta wasza Maddie może ma jakieś czarodziejskie moce, że umie przekonać żołnierzy do leczenia.
- Słońce? - spojrzała na niego z uśmiechem.
- Dobrze, pójdę, ale zaopiekuj się moimi kotkami, dobrze? - przechyliła się i pocałowała go w policzek. Ubrania miała w bagażu podręcznym, który znajdował się na półce u góry. Na szczęście bez problemu udało jej się zdjąć torbę. Miała śmieszny bagaż, jej torba była biała i miała wzroki w arbuzy. Zabrała ją ze sobą i poszła do łazienki się przebrać. Wróciła ubrana w niebieskie dżinsy, różowe botki na szerokim, ale wysokim obcasie i ciepły, różowy sweterek. Nie chciała już wkładać torby na górę, więc położyła ją na fotelu, a sama dosiadła się znów do mężczyzny.
- Chyba teraz nie zmarznę.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Czyli zasada numer jeden i dwa, nie łamiemy sobie serc i mówimy zawsze prawdę... myślę że się połapie - uśmiechnął się ale mówił w miarę poważnie - nie będziesz musiała mnie nigdzie wysyłać. Sam wyślę się do piekła to będę chciał wrócić do raju.
Tym razem żartował i uśmiechnął się szeroko. Nie chciał znów mieć złamanego serca, ani tym bardziej łamać je komuś. Może to spotkanie było początkiem czegoś większego miał taką nadzieję.
- Ciężki i intensywny.. bo dużo pracowałaś? Czy dużo się działo? - zaciekawił się. Chciał wiedzieć co się działo , było to coś ważnego skoro wpłyneło na nią tak mocno - słuchaj wewnętrznego zółwi, on wie najlepiej co ci jest potrzebne.
- Tak Madison, lub Mad, lub Maddie to lekarka wojskowa, żona Leo tego z blizną. My wszyscy mówimy na niego Leo, ale nazywa się Leonard. Tak będą mieli córkę, ale jeszcze nie wybrali imienia... chyba. Nie pamiętam. Madi nauczyłą go że dotyk jest dobry. Jak ze zwierzątkiem które było bite, często potem panikuje i boi się niemożliwie jak jest dotykane. Tu działa podobnie. Jest... specyficzna... i jest pediatrą, ma niestandardowe metody rozmowy z pacjentami.... może to, to.
- Max, to mąż Milly, siostry Madison. Był paramedykiem w naszym odziale, a teraz szkoli psy dla wojska. Skończył kurs na behawiorystę i Bolt z nim współpracował.. Bolt to był nasz pies drużynowy.
- Jasne zaopiekuję się - pomiział kotka na swoich kolanach. Kiedy wróciła Rico uśmiechnął się do niej znów.
- Właściwie to ja też powinienem się przebrać - zauważył - ale ładnie ci w nowym stroju. W poprzednim było jeszcze ładniej, ale tak też fajnie.
Tym razem żartował i uśmiechnął się szeroko. Nie chciał znów mieć złamanego serca, ani tym bardziej łamać je komuś. Może to spotkanie było początkiem czegoś większego miał taką nadzieję.
- Ciężki i intensywny.. bo dużo pracowałaś? Czy dużo się działo? - zaciekawił się. Chciał wiedzieć co się działo , było to coś ważnego skoro wpłyneło na nią tak mocno - słuchaj wewnętrznego zółwi, on wie najlepiej co ci jest potrzebne.
- Tak Madison, lub Mad, lub Maddie to lekarka wojskowa, żona Leo tego z blizną. My wszyscy mówimy na niego Leo, ale nazywa się Leonard. Tak będą mieli córkę, ale jeszcze nie wybrali imienia... chyba. Nie pamiętam. Madi nauczyłą go że dotyk jest dobry. Jak ze zwierzątkiem które było bite, często potem panikuje i boi się niemożliwie jak jest dotykane. Tu działa podobnie. Jest... specyficzna... i jest pediatrą, ma niestandardowe metody rozmowy z pacjentami.... może to, to.
- Max, to mąż Milly, siostry Madison. Był paramedykiem w naszym odziale, a teraz szkoli psy dla wojska. Skończył kurs na behawiorystę i Bolt z nim współpracował.. Bolt to był nasz pies drużynowy.
- Jasne zaopiekuję się - pomiział kotka na swoich kolanach. Kiedy wróciła Rico uśmiechnął się do niej znów.
- Właściwie to ja też powinienem się przebrać - zauważył - ale ładnie ci w nowym stroju. W poprzednim było jeszcze ładniej, ale tak też fajnie.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Dokładnie i tego się trzymajmy. To są dobre zasady.
- Lepiej się już nigdzie nie wysyłaj, zostań tu gdzie jesteś - uśmiechnęła się.
- Bardzo dużo pracowałam. Sesje zdjęciowe, wyjazdy, bywanie na premierach filmów i innych. Właściwie cały rok w rozjazdach. Było ciężko. Z drugiej strony, może to i dobrze. Wojna na Ukrainie i świadomość, że tam jest moja rodzina... Można zwariować od myślenia o tym. Brak czasu pomaga na zmartwienia.
- Pediatrą? Co pediatra robił w Afganistanie? Pomagała takim jak Leo? Żołnierzom z traumami? Niestandardowe, to znaczy?
- Okej, postaram się zapamiętać. Leo to mąż Maddie, on ma blizny, ona jest pediatrą, będą mieli córkę. Max to mąż Milly, siostry Madison i... I on też był w waszym oddziale, tak jak ty i Leo. I oni mają psa, Bolta, który jest psem wojskowym, a Milly z zawodu jest?
Kiedy wróciła a on skomentował jej strój zaśmiała się.
- Ładnemu we wszystkim ładnie - śmiała się.
- No tak, bo nie widać ani cycków ani nóg - szturchnęło go w bok.
- Jest zimno, kiedy indziej będą cycki - żartowała sobie z niego.
- To może się przebierz?
- Lepiej się już nigdzie nie wysyłaj, zostań tu gdzie jesteś - uśmiechnęła się.
- Bardzo dużo pracowałam. Sesje zdjęciowe, wyjazdy, bywanie na premierach filmów i innych. Właściwie cały rok w rozjazdach. Było ciężko. Z drugiej strony, może to i dobrze. Wojna na Ukrainie i świadomość, że tam jest moja rodzina... Można zwariować od myślenia o tym. Brak czasu pomaga na zmartwienia.
- Pediatrą? Co pediatra robił w Afganistanie? Pomagała takim jak Leo? Żołnierzom z traumami? Niestandardowe, to znaczy?
- Okej, postaram się zapamiętać. Leo to mąż Maddie, on ma blizny, ona jest pediatrą, będą mieli córkę. Max to mąż Milly, siostry Madison i... I on też był w waszym oddziale, tak jak ty i Leo. I oni mają psa, Bolta, który jest psem wojskowym, a Milly z zawodu jest?
Kiedy wróciła a on skomentował jej strój zaśmiała się.
- Ładnemu we wszystkim ładnie - śmiała się.
- No tak, bo nie widać ani cycków ani nóg - szturchnęło go w bok.
- Jest zimno, kiedy indziej będą cycki - żartowała sobie z niego.
- To może się przebierz?
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Taki jest plan, pani pozwoli zaraz wrócę - zaśmiał się i zdjął swój bagaż podręczny czyli plecak wojskowy. Tam mieściło się wszystko i więcej.
Wrócił po chwili mając na sobie czarne jeansy, koszulkę z napisem Kabum? Tak Rico, Kabum!" i postacią pingwina oraz rozpinaną grubszą bluzę w szare moro. O dziwno napis na koszulce był po polsku. Mężczyzna miał rozpiętą bluzę a do tego z kieszeni spodni wystawała mu czarna smyczka od czegoś co wetknięte było w kieszeń. Znów związał wlosy podobnie jak poprzednio. Usiadł koło niej i tym razem on ją pocalował w policzek. W trakcie przebierania się srebrne nieśmiertelniki zapodziały się i teraz wisiały lużno na jego piersi.
- Bywałaś na premierach filmów - wrócił do wątka sprzed tego jak zniknął - znaczy grywałaś w filmie? Łoł... w sumie wyglądasz na na aktorkę czemu nie. Wojna na Ukrainie.. - uśmiechnął się niewesoło - to ciężki temat. Kogo dokładnie tam masz? I czemu nie wyjadą tu lub gdzieś za granicę? Ja wiem ciężko jest zostawić ziemię, dobytek, dobra, ja sobie tego nawet nie wyobrażam. Kiedy wykonywaliśmy misję w... - przerwał i ugryzł się w język, mógł mówić nie wiele - kiedy wykonywaliśmy misję, widzieliśmy wielu ludzi którzy nic nie mieli, a nie chcieli skorzystać z pomocy żołnierzy, chcieli zostać i walczyć nawet jak nie mieli już domów. Szanuję tą odwagę, bo to już heroizm... ale z drugiej strony to też kobiety, dzieci, którzy są w domu i cierpią, boją się o Twoje życie. Znam to aż za dobrze.
Miał świadomość, że być może siedząca obok niego kobieta, będzie kiedyś się martwić i tęsknić za nim. I martwiło go to, smuciło, ale taką mial pracę.
- Leczy... chciała pomóc na froncie, to dobra osoba. Uznała więc że chce wyjechać i wraz z innymi lekarzami pomagać w szpitalu polowym. Pomagała wszystkim, ale do Leo umiała dotrzeć. Leo jest... przez swoją przypadlość był.. nas też gryzł. Więc Max też kończył z palcami do zszycia. To był przypadek że akurat on potrzebowal wtedy pomocy, a Madison akurat widziała co tam jak zawsze za dantejskie sceny się dzieją. I chciała pomóc. Ona ma.. mówi do ciebie jak do dziecka, opowiada ci o wszystkim co będzie robić.. nie robi nic na siłę. Jak jesteś sparaliżowana bólem, szokiem, całą sytuacją taka postawa może się okazać najlepsza. Jeśli lekarze odpowiednio długo są na froncie i leżą to wiesz co... nie pytają, robią swoje , wyłącza się im empatia. Nie mówię że to źle, ale uwierz mi... zrzucono kiedyś helikoptem którym lecieliśmy, nie pamiętam... sam nie wiem ile, ale jesteś w takim stanie że jedyne co ci się włącza to " przetrwać". Ten szok pozwolił nam pozbierać naszych braci, pozszywać Wolfa, Owen ocenił sytuację i zadecydował co robimy dalej... i teraz jak lekarz próbuje ci na siłę coś wbić. Nie słuchasz go, w twojej głowie jest tylko jeden cel - przetrwać. Madi umie jednak wydobyć rozsądek, przełączyć na tryb racjonalnego myślenia i zrobić to co musi zrobić.
- Milly jest... hm... ratownikiem medycznym ha! - przypomniał sobie.
Wrócił po chwili mając na sobie czarne jeansy, koszulkę z napisem Kabum? Tak Rico, Kabum!" i postacią pingwina oraz rozpinaną grubszą bluzę w szare moro. O dziwno napis na koszulce był po polsku. Mężczyzna miał rozpiętą bluzę a do tego z kieszeni spodni wystawała mu czarna smyczka od czegoś co wetknięte było w kieszeń. Znów związał wlosy podobnie jak poprzednio. Usiadł koło niej i tym razem on ją pocalował w policzek. W trakcie przebierania się srebrne nieśmiertelniki zapodziały się i teraz wisiały lużno na jego piersi.
- Bywałaś na premierach filmów - wrócił do wątka sprzed tego jak zniknął - znaczy grywałaś w filmie? Łoł... w sumie wyglądasz na na aktorkę czemu nie. Wojna na Ukrainie.. - uśmiechnął się niewesoło - to ciężki temat. Kogo dokładnie tam masz? I czemu nie wyjadą tu lub gdzieś za granicę? Ja wiem ciężko jest zostawić ziemię, dobytek, dobra, ja sobie tego nawet nie wyobrażam. Kiedy wykonywaliśmy misję w... - przerwał i ugryzł się w język, mógł mówić nie wiele - kiedy wykonywaliśmy misję, widzieliśmy wielu ludzi którzy nic nie mieli, a nie chcieli skorzystać z pomocy żołnierzy, chcieli zostać i walczyć nawet jak nie mieli już domów. Szanuję tą odwagę, bo to już heroizm... ale z drugiej strony to też kobiety, dzieci, którzy są w domu i cierpią, boją się o Twoje życie. Znam to aż za dobrze.
Miał świadomość, że być może siedząca obok niego kobieta, będzie kiedyś się martwić i tęsknić za nim. I martwiło go to, smuciło, ale taką mial pracę.
- Leczy... chciała pomóc na froncie, to dobra osoba. Uznała więc że chce wyjechać i wraz z innymi lekarzami pomagać w szpitalu polowym. Pomagała wszystkim, ale do Leo umiała dotrzeć. Leo jest... przez swoją przypadlość był.. nas też gryzł. Więc Max też kończył z palcami do zszycia. To był przypadek że akurat on potrzebowal wtedy pomocy, a Madison akurat widziała co tam jak zawsze za dantejskie sceny się dzieją. I chciała pomóc. Ona ma.. mówi do ciebie jak do dziecka, opowiada ci o wszystkim co będzie robić.. nie robi nic na siłę. Jak jesteś sparaliżowana bólem, szokiem, całą sytuacją taka postawa może się okazać najlepsza. Jeśli lekarze odpowiednio długo są na froncie i leżą to wiesz co... nie pytają, robią swoje , wyłącza się im empatia. Nie mówię że to źle, ale uwierz mi... zrzucono kiedyś helikoptem którym lecieliśmy, nie pamiętam... sam nie wiem ile, ale jesteś w takim stanie że jedyne co ci się włącza to " przetrwać". Ten szok pozwolił nam pozbierać naszych braci, pozszywać Wolfa, Owen ocenił sytuację i zadecydował co robimy dalej... i teraz jak lekarz próbuje ci na siłę coś wbić. Nie słuchasz go, w twojej głowie jest tylko jeden cel - przetrwać. Madi umie jednak wydobyć rozsądek, przełączyć na tryb racjonalnego myślenia i zrobić to co musi zrobić.
- Milly jest... hm... ratownikiem medycznym ha! - przypomniał sobie.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Nie, nie, nie jestem aktorką - zaprzeczyła.
- Ale jestem popularna, więc mój agent załatwia takie rzeczy. Chodzi o prestiż, o to żeby się pokazać, sława przekłada się na kontrakty, ale też na to, że później mogę uczestniczyć w różnych warsztatach o poprawie samooceny, że udzielam wywiadów w których mogę mówić o problemach takich osób jak ja, o tym, że trzeba dbać o zdrowie psychiczne, o dziewczynach, które mają mnóstwo problemów z akceptacją swojego wyglądu, o prześladowaniach. O "self care". Dzięki popularności mogę pomagać i to się bardzo liczy, a żebym była popularna muszę "bywać", ale premiery są zazwyczaj bardzo fajne. Akurat je lubię.
- Na Ukrainie... Brata, szwagra, babcię...
- Nie mogą wyjechać. Szwagier dostał pobór do wojska. Moja siostra, jego żona i dzieci uciekły, sprowadziłam je tutaj, do Tro. Brat poszedł na ochotnika. Nie musiał, bo mieszka w Polsce, ale kiedy zaczęła się wojna... Po prostu pojechał i walczy. Ojciec został, jest za stary, ale też chciał. A babcia - westchnęła - mieszka w Kijowie i nie chce wyjeżdżać. Po prostu nie chce. Nie jesteśmy w stanie jej zabrać. Uparła się. Poleciałam do niej na początku wojny, chciałam ją przekonać. Ja wiem jak tam jest. Jak wyją syreny, jak okna drżą od wybuchów, jak trzeba uciekać do bunkra, piwnicy, metra. Byłam tam. Ale babcia... Ona nie chce stamtąd wyjechać. A jest co raz gorzej. Nie ma prądu, wyłączają ogrzewanie, jest zimno, spadają bomby. Gdyby się dało zabrałabym ją stamtąd siłą. Widzisz... Mnie wojna też nie jest obca.
- Ale jestem popularna, więc mój agent załatwia takie rzeczy. Chodzi o prestiż, o to żeby się pokazać, sława przekłada się na kontrakty, ale też na to, że później mogę uczestniczyć w różnych warsztatach o poprawie samooceny, że udzielam wywiadów w których mogę mówić o problemach takich osób jak ja, o tym, że trzeba dbać o zdrowie psychiczne, o dziewczynach, które mają mnóstwo problemów z akceptacją swojego wyglądu, o prześladowaniach. O "self care". Dzięki popularności mogę pomagać i to się bardzo liczy, a żebym była popularna muszę "bywać", ale premiery są zazwyczaj bardzo fajne. Akurat je lubię.
- Na Ukrainie... Brata, szwagra, babcię...
- Nie mogą wyjechać. Szwagier dostał pobór do wojska. Moja siostra, jego żona i dzieci uciekły, sprowadziłam je tutaj, do Tro. Brat poszedł na ochotnika. Nie musiał, bo mieszka w Polsce, ale kiedy zaczęła się wojna... Po prostu pojechał i walczy. Ojciec został, jest za stary, ale też chciał. A babcia - westchnęła - mieszka w Kijowie i nie chce wyjeżdżać. Po prostu nie chce. Nie jesteśmy w stanie jej zabrać. Uparła się. Poleciałam do niej na początku wojny, chciałam ją przekonać. Ja wiem jak tam jest. Jak wyją syreny, jak okna drżą od wybuchów, jak trzeba uciekać do bunkra, piwnicy, metra. Byłam tam. Ale babcia... Ona nie chce stamtąd wyjechać. A jest co raz gorzej. Nie ma prądu, wyłączają ogrzewanie, jest zimno, spadają bomby. Gdyby się dało zabrałabym ją stamtąd siłą. Widzisz... Mnie wojna też nie jest obca.
Re: [Samolot Egipt-Tropeolum] Kabum!
- Aaa.. właściwie to rozumie, w sensie że dzięki temu możesz opowiedzieć coś ważnego i wesprzeć młode dziewczyny. Mega spoko! Podziwiam cię, muszę kiedyś poszukać tych programów i posluchać co mówisz. Znaczy jeśli nie masz nic przeciw. Ja sam też opowiadałem ale to wiesz.. o pracy jak ja to mówię, specjalisty od efektrów, o wojsku, o rodzajach granatników i wyposarzeniach. Tak że nudy, raczej nikogo nie uratowałem... nie to co ty. Że mogłaś tak pomóc, że jakaś dziewczyna inaczej spojrzała.. mega.. chylę czoło. A co to.. self care?
- Bochaterowie - powiedział z ogromnym szacunkiem. Rico nagle stał się poważny, położył dłoń na sercu - jesteśmy z nimi! Dlatego wataha pojechała na ukrainę, chcieliśmy zrobić to co mogliśmy. Ale ich herozim i duch walki,... podziwiamy. Jeśli będę miał kiedyś okazję z chęcią im podziękuję za slużbę Twojemu bratu i szwagrowi.
Rico mówił to od serca, jak on szanował ludzi takich jak oni.
- Tak jest wojna i... sama wiesz - objął ją ramieniem i pocałował w skroń.
- Gdybym kiedyś mógł zrobić coś dla twojej rodziny , daj znać. Ogarniemy co będziemy mogli - dodał.
- Bochaterowie - powiedział z ogromnym szacunkiem. Rico nagle stał się poważny, położył dłoń na sercu - jesteśmy z nimi! Dlatego wataha pojechała na ukrainę, chcieliśmy zrobić to co mogliśmy. Ale ich herozim i duch walki,... podziwiamy. Jeśli będę miał kiedyś okazję z chęcią im podziękuję za slużbę Twojemu bratu i szwagrowi.
Rico mówił to od serca, jak on szanował ludzi takich jak oni.
- Tak jest wojna i... sama wiesz - objął ją ramieniem i pocałował w skroń.
- Gdybym kiedyś mógł zrobić coś dla twojej rodziny , daj znać. Ogarniemy co będziemy mogli - dodał.