[22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Leo nie odzywał się przez rozmowy i gratulacje jakie składano madison, ale był tuż obok. Kiedy zacząl się ruch, objał ja pewnie i pocałował w skroń.
- Nic się nie bój, jestem obok. Ubezpieczam cię - dodał pewnie ściskając jej dłoń. Sala była spora, wpuszczono najpierw gości, rodziny, krewnych. Pomieszczenie zbudowano na kształcie prostokąta, na jednym jego końcu znajdowało się podwyższenie z mównicą na tle flagi Tropeolum. Oczywiście była też niewielka orkiestra wojskowa stojąca przy jednym z brzegów, na przeciwległym zaś znajdowała się lokalne media i dziennikarze.
Poczekano aż goście odnajdą swoje miejsce i usiądą. Najbliżsi rodzin żołnierzy, mieli miejsce tuż przy podeście, gdzie rozłożono czerwony dywan. Siedziały tu głownie kobiety, żony, dziewczyny i dzieci. Pomiędzy nimi a kolejnym rządem krzeseł znajdowało się przejście prowadzące do drzwi. Po za rodzinami, zaproszono także ważne osobistości wojskowe, dowódców, ludzi mniej lub bardziej związanych z wojskiem, ale także przedstawiciela policji. Wolf który stał jako pierwszy , w końcu to on miał prowadzić watahę, mruknął nie do końca zadowolony, wyglądało to trochę na zbiegowisko medialno- polityczne. Pułkownik raczej starał się trzymać daleko od polityki, jak to było możliwe, ale wiecznie nie dało się jej uniknąć. A po tym jak policja przejęła na siebie sytuację ze szpitala, oraz oficjalnie powiedzieli że " to ich grupa" uwolniła pracowników, wojsko nieco się zirytowało. Na razie stali przy drzwiach by w odpowiednim momencie wmaszerować do środka. Leo pogładził dłoń Madison stojąc przed nią i pocałował w rękę czule.
- Jestem tu kochanie, ok? - szepnął Leo łapiąc wzrok żony.
Na dźwięk orkiestry wojskowej, do środka wmaszerowali dowódcy jednostek, sztab dowodzący watahą w tym żona Owena, i generałowie, wszyscy stanęli na podwyższeniu. Jeden z nich wstąpił na mównicę.
- W dniu 29 września 2022, naszym miastem wstrząsnęła potężna informacja, do New Tropeolum dostali się terroryści by siać postrach i zabijać. W trakcie ich działań, zostawili nie tylko rannych pacjentów, ochronę i wszystkich którzy im stanęli na drodze, ale zagrozili także bezpieczeństwu całego szpitala. Do tej sytuacji nigdy nie powinno dojść! Wszystkie organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo Tropeolum, za bezpieczeństwo cywili, nie spłacą długu jaki zaciągnęli za swoje błędy. Ja oraz cały sztab wojskowy łączyliśmy się w bólu z tymi którzy oddali wtedy swoje życie, będziemy pamiętać.
Mężczyzna miał mocny, głos mówił pewnie, zwracając się do zebranych. Zrobił chwilę przerwy by jego słowa trafiły do słuchaczy.
- Dziś jednak nie zebraliśmy się tu by wspominać ten koszmarny dzień w historii Tropeolum, ale by odznaczyć odział Naszych żołnierzy który odnalazł odwagę w swoim sercu, który pod wpływem zła i okrucieństwa świata nie ugiął się. Dzięki ich działaniom, jak również lekarki która wiele razy współpracowała z naszymi oddziałami na froncie, udało się odbić przetrzymywanych i wyprowadzić bezpiecznie na zewnątrz. Ojczyzna jest z was dumna!
Mężczyzną cofnął się kończąc pierwszą część przemowy i rozpoczęły się oklaski. To był też znak dla Wolfa, ruszył jako pierwszy prowadząc odział watahy przez środek sali do podestu. Szli wyuczonym, równym krokiem w określonej kolejności. Każdy z nich miał poważna, kamienną twarz. Za Wolfem szedł Owen, dalej Rico, Max, Han, Gail, Leo i Madison. Wilkołak poprowadził ich aż do podwyższenia gdzie okręcił się paradnie i kolejni żołnierze stanęli obok. Generał główny, który dotąd też prowadził ceremonię podszedł by osobiście się z nimi przywitać, to była też okazji w której Wolf przekazał mu coś na ucho. Wojskowy kiwnął głową na zgodę i podszedł do kolejnej osoby. Oczywiście żołnierze po prostu mu salutowali, tymczasem do Madison wyciągnął on dłoń. Była cywilem więc ją nie obowiązywały zasady reszty.
- Gratuluję wyjątkowej odwagi i męstwa - powiedział ściskając jej ramię. Po tych słowach odwrócił się i wszedł na mównicę by poprowadzić dalszą część przemowy.
- Nic się nie bój, jestem obok. Ubezpieczam cię - dodał pewnie ściskając jej dłoń. Sala była spora, wpuszczono najpierw gości, rodziny, krewnych. Pomieszczenie zbudowano na kształcie prostokąta, na jednym jego końcu znajdowało się podwyższenie z mównicą na tle flagi Tropeolum. Oczywiście była też niewielka orkiestra wojskowa stojąca przy jednym z brzegów, na przeciwległym zaś znajdowała się lokalne media i dziennikarze.
Poczekano aż goście odnajdą swoje miejsce i usiądą. Najbliżsi rodzin żołnierzy, mieli miejsce tuż przy podeście, gdzie rozłożono czerwony dywan. Siedziały tu głownie kobiety, żony, dziewczyny i dzieci. Pomiędzy nimi a kolejnym rządem krzeseł znajdowało się przejście prowadzące do drzwi. Po za rodzinami, zaproszono także ważne osobistości wojskowe, dowódców, ludzi mniej lub bardziej związanych z wojskiem, ale także przedstawiciela policji. Wolf który stał jako pierwszy , w końcu to on miał prowadzić watahę, mruknął nie do końca zadowolony, wyglądało to trochę na zbiegowisko medialno- polityczne. Pułkownik raczej starał się trzymać daleko od polityki, jak to było możliwe, ale wiecznie nie dało się jej uniknąć. A po tym jak policja przejęła na siebie sytuację ze szpitala, oraz oficjalnie powiedzieli że " to ich grupa" uwolniła pracowników, wojsko nieco się zirytowało. Na razie stali przy drzwiach by w odpowiednim momencie wmaszerować do środka. Leo pogładził dłoń Madison stojąc przed nią i pocałował w rękę czule.
- Jestem tu kochanie, ok? - szepnął Leo łapiąc wzrok żony.
Na dźwięk orkiestry wojskowej, do środka wmaszerowali dowódcy jednostek, sztab dowodzący watahą w tym żona Owena, i generałowie, wszyscy stanęli na podwyższeniu. Jeden z nich wstąpił na mównicę.
- W dniu 29 września 2022, naszym miastem wstrząsnęła potężna informacja, do New Tropeolum dostali się terroryści by siać postrach i zabijać. W trakcie ich działań, zostawili nie tylko rannych pacjentów, ochronę i wszystkich którzy im stanęli na drodze, ale zagrozili także bezpieczeństwu całego szpitala. Do tej sytuacji nigdy nie powinno dojść! Wszystkie organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo Tropeolum, za bezpieczeństwo cywili, nie spłacą długu jaki zaciągnęli za swoje błędy. Ja oraz cały sztab wojskowy łączyliśmy się w bólu z tymi którzy oddali wtedy swoje życie, będziemy pamiętać.
Mężczyzna miał mocny, głos mówił pewnie, zwracając się do zebranych. Zrobił chwilę przerwy by jego słowa trafiły do słuchaczy.
- Dziś jednak nie zebraliśmy się tu by wspominać ten koszmarny dzień w historii Tropeolum, ale by odznaczyć odział Naszych żołnierzy który odnalazł odwagę w swoim sercu, który pod wpływem zła i okrucieństwa świata nie ugiął się. Dzięki ich działaniom, jak również lekarki która wiele razy współpracowała z naszymi oddziałami na froncie, udało się odbić przetrzymywanych i wyprowadzić bezpiecznie na zewnątrz. Ojczyzna jest z was dumna!
Mężczyzną cofnął się kończąc pierwszą część przemowy i rozpoczęły się oklaski. To był też znak dla Wolfa, ruszył jako pierwszy prowadząc odział watahy przez środek sali do podestu. Szli wyuczonym, równym krokiem w określonej kolejności. Każdy z nich miał poważna, kamienną twarz. Za Wolfem szedł Owen, dalej Rico, Max, Han, Gail, Leo i Madison. Wilkołak poprowadził ich aż do podwyższenia gdzie okręcił się paradnie i kolejni żołnierze stanęli obok. Generał główny, który dotąd też prowadził ceremonię podszedł by osobiście się z nimi przywitać, to była też okazji w której Wolf przekazał mu coś na ucho. Wojskowy kiwnął głową na zgodę i podszedł do kolejnej osoby. Oczywiście żołnierze po prostu mu salutowali, tymczasem do Madison wyciągnął on dłoń. Była cywilem więc ją nie obowiązywały zasady reszty.
- Gratuluję wyjątkowej odwagi i męstwa - powiedział ściskając jej ramię. Po tych słowach odwrócił się i wszedł na mównicę by poprowadzić dalszą część przemowy.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Maddie była przerażona tym wszystkim. Była tylko lekarką, a znalazła się na rozdaniu medali wojskowych. Już same rodziny stanowiły tłum, ale w pomieszczeniu było znacznie więcej ludzi niż na zewnątrz. Mnóstwo mundurów, flagi, oficjałowie, politycy, wszędzie błyskały flesze aparatów, a z tyłu, za wszystkimi, stały kamery przynajmniej kilku telewizji. Mad nie nadawała się do takich miejsc. Ona lubiła szpital, dzieci, znajomych lekarzy. Tam czuła się na miejscu, nawet jeśli przez korytarze przewijały się tłumy ludzi z którymi rozmawiała. Tutaj była jak na innej planecie i to bez skafandra. Gdyby nie to, że była ciemnoskóra, pewnie byłaby teraz blada jak kreda. Słyszała, że mężczyzna na mównicy o czymś opowiada, zapewne o nich, ale słowa jakby odbijały się od niej. Ruszyła za nimi trochę jak kaczuszka, szli inni więc ona też. Podała rękę osobie, która do niej podeszła. Stojąc na podwyższeniu patrzyła na ludzi zebranych w sali. Obecność rodziny wcale jej nie pocieszała, właściwie to tylko bardziej ją stresowała. Chciała mieć już to wszystko za sobą. Starała się już teraz skupić na tym co się działo. Musiała wiedzieć co i o kim mówią, żeby w razie czego zareagować, jeśli będą mówić o niej. Choć żołądek jej się skręcał, a w uszach szumiało. Marzyła o tym, żeby znaleźć się w cieplutkim łóżku, pod kołdrą, w piżamie i najlepiej otoczona ramionami Leo.
Choć tego nie wiedziała nie było widać po niej stresu. Stała dumnie, wyprostowana, z poważną miną. Makijaż doskonale zakrywał wszystko co mogłoby świadczyć, że się denerwuje. Miała piękną fryzurę i idealnie dopasowaną do okazji sukienkę. Kiedy patrzyło się na nią na wprost nie było widać brzuszka, ale wystarczyło zmienić nieco perspektywę i nie dało się ukryć, że jest w ciąży. Wyróżniała się tak mocno jak tylko się dało. Stała pośród wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn w wojskowych mundurach. Wszyscy byli biali, tak naprawdę nawet Han do nich pasował. A ona... Była ciemnoskórą, szczupłą, niewysoką kobietą, w czarnej sukience i z ciążowymi krągłościami. Nie pasowała tam. Wzięła głębszy oddech i nagle poczuła ból w plecach, na żebrach, które były złamane. Nie był prawdziwy, to było tylko wspomnienie, czuła go wyraźnie, ale wiedziała, że nie istnieje. Pomyślała o Nicku, że też powinien tu być, czuć, że jest na tyle ważny, że warto było narażać życie by go ratować. Ostatnio widziała go tydzień temu, kiedy była na chwilę w szpitalu. Trzymał się, jakoś. Jedna z pielęgniarek zabierała go na święta do domu, żeby nie musiał siedzieć w domu dziecka, czy na pogotowiu opiekuńczym w Boże Narodzenie. Otrząsnęła się z tych myśli znów skupiając na słowach płynących z mównicy.
Choć tego nie wiedziała nie było widać po niej stresu. Stała dumnie, wyprostowana, z poważną miną. Makijaż doskonale zakrywał wszystko co mogłoby świadczyć, że się denerwuje. Miała piękną fryzurę i idealnie dopasowaną do okazji sukienkę. Kiedy patrzyło się na nią na wprost nie było widać brzuszka, ale wystarczyło zmienić nieco perspektywę i nie dało się ukryć, że jest w ciąży. Wyróżniała się tak mocno jak tylko się dało. Stała pośród wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn w wojskowych mundurach. Wszyscy byli biali, tak naprawdę nawet Han do nich pasował. A ona... Była ciemnoskórą, szczupłą, niewysoką kobietą, w czarnej sukience i z ciążowymi krągłościami. Nie pasowała tam. Wzięła głębszy oddech i nagle poczuła ból w plecach, na żebrach, które były złamane. Nie był prawdziwy, to było tylko wspomnienie, czuła go wyraźnie, ale wiedziała, że nie istnieje. Pomyślała o Nicku, że też powinien tu być, czuć, że jest na tyle ważny, że warto było narażać życie by go ratować. Ostatnio widziała go tydzień temu, kiedy była na chwilę w szpitalu. Trzymał się, jakoś. Jedna z pielęgniarek zabierała go na święta do domu, żeby nie musiał siedzieć w domu dziecka, czy na pogotowiu opiekuńczym w Boże Narodzenie. Otrząsnęła się z tych myśli znów skupiając na słowach płynących z mównicy.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
- Wielokrotnie już wcześniej w 10 letniej historii swojego istnienia grupa operacyjna Wataha wykazała się wyjątkową odwagą, determinacją i niezłomnością w osiągnięciu powierzonych im celi. - głos dowódcy znów rozbrzmiał w sali - Jest to nie tylko zasługa szkoleń czy doświadczenia ale przede wszystkim to siła wyjątkowych osobowości wchodzących w jej skład.
- Pułkownik Gregory Wolf utalentowany dowódca, oddany służbie kraju żołnierz, 3 krotnie odznaczony: Krzyżem wojskowym, krzyżem wybitnej służby oraz Krzyżem Dzielności Znamienitej. Ukazał swoje nadzwyczajne umiejętności jako żołnierz w trakcie działań w Afganistanie, Pakistanie, Iraku, Syrii, Somalii, jak i niezastąpiony dowódcza w działań specjalnych w Bośni i Ukrainie i Iraku.
- Kapitan Owen Glain charakteryzuje się odwagą, determinacją i braterstwem. Cechy te zostały odznaczone: Krzyżem wojskowym, medalem Afryki południowej. Uzdolnieniami tymi wykazał się w Afganistanie, Somali, oraz w trakcie specjalnych pokojowych działań w Bośni i Hercegowinie za które otrzymał Medal wybitnego Zachowania.
- Podporucznik Ethan Parker, odznaczony krzyżem wojskowym, znany jest z swoich umiejętności jako ekspert z zakresu ładunków wybuchowych i neutralizacji zagrożeń, walczył zarówno w Iraku, Krymie jak i w wielu misjach na Bliskim Wschodzie.
- Starszy sierżant Maximilian Crow, określa się go mianem wyjątkowo odważnego , wiernego druha, gotowego nieść pomoc rannym bracią niezależnie od sytuacji. Był w służbie czynnej nieprzerwanie od 10 lat, oddany ojczyźnie dosłużył się odznaczenia krzyżem wojskowym, oraz Królewskiego Czerwonego krzyża.
- Sierżant Haruto Takahashi, cechuje go żelazny duch, oddanie dla misji i świadomość działań wojennych, dzięki tym cechom został on odznaczony orderem Czynów. Brał udział w działaniach wojennych w Azji, oraz na Bliskim Wschodzie.
- Starszy szeregowy Gail Smith, młody ale ambitny i karny żołnierz, brał udział w wielu misjach zarówno w Afganistanie, jak i Iraku. Wykazał się odwagą, oraz oddaną służą.
- Kapitan Leonard Kossakowski – tym razem odezwał się inny głos, był to Wolf który w porozumieniu z dowódcą spokojnie i poprawnie przeczytał nazwisko Polskie, stał teraz na mównicy którą mu na chwilę oddano. Spojrzał na kartkę na której miał zapisane co czytał dowódca. To były raporty, o nich wszystkich zresztą, ale nie był pewien czy tak mają być zapamiętani.
- Charakteryzuje się… - przerwał i spojrzał na absolutnie zamrożonego w miejscu Leo. Ten nawet nie odważył się poruszyć, zastygł i skupiał się na tym by nie panikować. Zebrani spojrzeli na sobie, troszkę zaskoczeni nagłą zmianą na mównicy, wojsko raczej nie szło na zmiany w sztywnym układzie. Wolf jeszcze raz spojrzał na tekst zupełnie nie pasował do tego jakim człowiekiem był Leo.
- Kapitan Leonard, właściwie wszyscy mówimy o nim Leo to człowiek z żelaznymi nerwami , trzeźwo myślący w najcięższych momentach, nasz strzelec wyborowy, dzięki jego cierpliwości i skupieniu nie raz ekipa wyszła cało z potrzasku, pozwalając wrócić nam bezpiecznie do domów i rodzin. – tym razem spojrzał na kartkę gdyż tam było wypisane gdzie walczył żołnierz - walczył w Afganistanie, Iraku, brał udział w operacji Serwal, oraz działaniach na Ukrainie. Odznaczony krzyżem Wojskowym.
- Doktor Madison Kossakowska, najmłodszy członek grupy, córcia. To lekarka jakich mało, umiała chwycić za broń kiedy to było konieczne, walczyć o życie innego lekarza, dzieci i jestem pewien że była gotowa bronić swojej ciężarnej siostry do końca gdyby musiała. Przeszła szkolenie wojskowe, była na froncie w Afganistanie oraz Ukrainie ale to w szpitalu udowodniła że jest jedną z nas, że jest żołnierzem.
Wolf po tych słowach cofnął się do swojego miejsca na początku, stając znów w takiej samej pozycji co poprzednio.
- Pułkownik Gregory Wolf utalentowany dowódca, oddany służbie kraju żołnierz, 3 krotnie odznaczony: Krzyżem wojskowym, krzyżem wybitnej służby oraz Krzyżem Dzielności Znamienitej. Ukazał swoje nadzwyczajne umiejętności jako żołnierz w trakcie działań w Afganistanie, Pakistanie, Iraku, Syrii, Somalii, jak i niezastąpiony dowódcza w działań specjalnych w Bośni i Ukrainie i Iraku.
- Kapitan Owen Glain charakteryzuje się odwagą, determinacją i braterstwem. Cechy te zostały odznaczone: Krzyżem wojskowym, medalem Afryki południowej. Uzdolnieniami tymi wykazał się w Afganistanie, Somali, oraz w trakcie specjalnych pokojowych działań w Bośni i Hercegowinie za które otrzymał Medal wybitnego Zachowania.
- Podporucznik Ethan Parker, odznaczony krzyżem wojskowym, znany jest z swoich umiejętności jako ekspert z zakresu ładunków wybuchowych i neutralizacji zagrożeń, walczył zarówno w Iraku, Krymie jak i w wielu misjach na Bliskim Wschodzie.
- Starszy sierżant Maximilian Crow, określa się go mianem wyjątkowo odważnego , wiernego druha, gotowego nieść pomoc rannym bracią niezależnie od sytuacji. Był w służbie czynnej nieprzerwanie od 10 lat, oddany ojczyźnie dosłużył się odznaczenia krzyżem wojskowym, oraz Królewskiego Czerwonego krzyża.
- Sierżant Haruto Takahashi, cechuje go żelazny duch, oddanie dla misji i świadomość działań wojennych, dzięki tym cechom został on odznaczony orderem Czynów. Brał udział w działaniach wojennych w Azji, oraz na Bliskim Wschodzie.
- Starszy szeregowy Gail Smith, młody ale ambitny i karny żołnierz, brał udział w wielu misjach zarówno w Afganistanie, jak i Iraku. Wykazał się odwagą, oraz oddaną służą.
- Kapitan Leonard Kossakowski – tym razem odezwał się inny głos, był to Wolf który w porozumieniu z dowódcą spokojnie i poprawnie przeczytał nazwisko Polskie, stał teraz na mównicy którą mu na chwilę oddano. Spojrzał na kartkę na której miał zapisane co czytał dowódca. To były raporty, o nich wszystkich zresztą, ale nie był pewien czy tak mają być zapamiętani.
- Charakteryzuje się… - przerwał i spojrzał na absolutnie zamrożonego w miejscu Leo. Ten nawet nie odważył się poruszyć, zastygł i skupiał się na tym by nie panikować. Zebrani spojrzeli na sobie, troszkę zaskoczeni nagłą zmianą na mównicy, wojsko raczej nie szło na zmiany w sztywnym układzie. Wolf jeszcze raz spojrzał na tekst zupełnie nie pasował do tego jakim człowiekiem był Leo.
- Kapitan Leonard, właściwie wszyscy mówimy o nim Leo to człowiek z żelaznymi nerwami , trzeźwo myślący w najcięższych momentach, nasz strzelec wyborowy, dzięki jego cierpliwości i skupieniu nie raz ekipa wyszła cało z potrzasku, pozwalając wrócić nam bezpiecznie do domów i rodzin. – tym razem spojrzał na kartkę gdyż tam było wypisane gdzie walczył żołnierz - walczył w Afganistanie, Iraku, brał udział w operacji Serwal, oraz działaniach na Ukrainie. Odznaczony krzyżem Wojskowym.
- Doktor Madison Kossakowska, najmłodszy członek grupy, córcia. To lekarka jakich mało, umiała chwycić za broń kiedy to było konieczne, walczyć o życie innego lekarza, dzieci i jestem pewien że była gotowa bronić swojej ciężarnej siostry do końca gdyby musiała. Przeszła szkolenie wojskowe, była na froncie w Afganistanie oraz Ukrainie ale to w szpitalu udowodniła że jest jedną z nas, że jest żołnierzem.
Wolf po tych słowach cofnął się do swojego miejsca na początku, stając znów w takiej samej pozycji co poprzednio.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Maddie stała sztywno i czuła jak ręce jej lodowacieją. Nie mogła ani oprzeć się o Leo ani chwycić go za dłoń. Byli żołnierzami na oficjalnej ceremonii. Ona też. I musiała zachowywać się jak twardy żołnierz. Potrafiła, choć nerwy ją zżerały i czuła że żołądek zawiązuje jej się w supeł. Mimo to słuchała uważnie słów mężczyzny. Czekając aż przyjdzie jej kolej. Nie wiedziała co o sobie usłyszy, nie miała na to wpływu. Myślała, że Leo i ona zostaną wyczytani jak wszyscy i pewnie powiedzą błędnie ich nazwisko. Ale nagle coś się zmieniło, bo na mównicy stanął Wolf i zaczął o nich mówić. Oficjalnie, ale nie z kartki, kochał wszystkich swoich chłopaków, ale Maddie zrozumiała, że chyba na niej zależało mu najbardziej. Naprawdę była jego córką. I tak się czuła. Szanowała go i kochała jak ojca. Ich przypadkowa rozmowa o Leo zaowocowała wielką przyjaźnią. Mieli specyficzną więź i oboje mogli na siebie liczyć. Ona mogła mu się zwierzyć, on mógł zadzwonić do niej o każdej porze dnia i nocy. Mimowolnie, choć nieznacznie podniosły jej się kąciki ust, kiedy o niej mówił. Miał rację. Oddałaby tam życie za tych ludzi i siostrę. Może jednak była tutaj na swoim miejscu. Może powinna tu być, nie pasowała do nich wyglądem, ale była równie odważna co oni. Uratowała im tam tyłki nie dlatego, że zastrzeliła kilku terrorystów, ale dlatego, że ich pozszywała, załatwiła leki, opatrzyła, stosowała psychologiczne sztuczki, żeby ich uspokoić. Wyciągnęła Nicka z kryjówki i osłoniła go własnym ciałem. Była im tam potrzebna. I naprawdę była częścią drużyny. Stała się częścią Watahy. Nerwy trochę jej odpuściły. Nie powinna wstydzić się tego, że jest tu jedyną kobietą, wręcz przeciwnie powinna być z tego dumna.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Dowódca tym razem ruszył tak by stanąć przed watahą, zaraz za nim pojawiła się elegancko ubrana kobieta trzymając w dłoni mały pakunek - zapewne ordery. Dowódca podszedł bliżej, zatrzymał się a z mównicy odezwała się inna osoba tym razem.
- Pułkownik Gregory Wolf, za zasługi na rzecz walki z terroryzmem i godną postawę obronną wobec obywateli Tropeolum, zostanie odznaczony Orderem Wybitnego Zachowania w Obronie Cywili - obwieścił głos i Wolf wystąpił na przód z szeregu, zaś dowódca przypiął mu order, powiedział kilka słów i uścisnął dłoń. Na koniec Wolf otrzymał eleganckie pudełko, zasalutował i wrócił paradnie do szeregu.
Padały kolejne imiona i nazwiska, a wyczytani wychodzili na przód. Jak to w wojsku bywało, czytany fragment tekstu był idealny za każdym razem. Kiedy ktoś podchodził do dowódcy, media pstrykały zdjęcia, więc błyski fleszy wręcz wybuchały co jakiś czas.
- Kapitan Leonard Kossakovky, za zasługi na rzecz walki z terroryzmem i godną postawę obronną wobec obywateli Tropeolum zostanie odznaczony Orderem Wybitnego Zachowania w Obronie Cywili- wyczytano kolejną osobę. Leo westchnął bardzo, bardzo cicho i ruszył tak jak wcześniej pozostali. Chłopacy z watahy aż delikatnie drgnęli na dźwięk aż tak źle powiedzianego nazwiska. Tym bardziej więc, Wolf zerwał się i paradnym acz żywym krokiem przemaszerował do dowódcy by odebrać medal od niego.
Znów nastąpiło złamanie rutyny ale Wolf nie przejął się tym specjalnie. Pewnie chwycił odznaczenie i zorientował się że nie ma mikrofonu. Osoba która czytała nazwiska znajdowała się na podium i totalnie zdębiała. Stali tak chwilę, nim Wolf zorientował się że nikt nie odważy się przynieść mikrofon. Wziął głęboki oddech i użył swojego głosu, od lat wrzeszczał na rekrutów więc musiał wyrobić sobie taki sposób mówienia by było go wyraźnie słychać.
- Doktor Madison Kossakowska, za zasługi na rzecz walki z terroryzmem i godną postawę obronną wobec obywateli Tropeolum zostanie odznaczona Krzyżem Królewskiego Czerwonego Krzyża.
Kiedy Madison do niego podeszła wyciągnął do niej dłoń by przyczepić odznaczenie do jej sukienki.
- Tak trzymaj córciu - powiedział absolutnie nie oficjalnie. Nie chciał jej przytłaczać a widział że jest zestresowana - jestem, z Ciebie dumny.
Podał jej dłoń, a potem pudełko i dał delikatnie głową znak że może wrócić na miejsce. Kiedy Madison odeszła na swoje miejsce, Gregory zasalutowała generałowi i sam odmaszerował na miejsce.
Rozpoczęły się oklaski na rzecz odznaczonych a w tle zaczęła przygrywać orkiestra.
- Pułkownik Gregory Wolf, za zasługi na rzecz walki z terroryzmem i godną postawę obronną wobec obywateli Tropeolum, zostanie odznaczony Orderem Wybitnego Zachowania w Obronie Cywili - obwieścił głos i Wolf wystąpił na przód z szeregu, zaś dowódca przypiął mu order, powiedział kilka słów i uścisnął dłoń. Na koniec Wolf otrzymał eleganckie pudełko, zasalutował i wrócił paradnie do szeregu.
Padały kolejne imiona i nazwiska, a wyczytani wychodzili na przód. Jak to w wojsku bywało, czytany fragment tekstu był idealny za każdym razem. Kiedy ktoś podchodził do dowódcy, media pstrykały zdjęcia, więc błyski fleszy wręcz wybuchały co jakiś czas.
- Kapitan Leonard Kossakovky, za zasługi na rzecz walki z terroryzmem i godną postawę obronną wobec obywateli Tropeolum zostanie odznaczony Orderem Wybitnego Zachowania w Obronie Cywili- wyczytano kolejną osobę. Leo westchnął bardzo, bardzo cicho i ruszył tak jak wcześniej pozostali. Chłopacy z watahy aż delikatnie drgnęli na dźwięk aż tak źle powiedzianego nazwiska. Tym bardziej więc, Wolf zerwał się i paradnym acz żywym krokiem przemaszerował do dowódcy by odebrać medal od niego.
Znów nastąpiło złamanie rutyny ale Wolf nie przejął się tym specjalnie. Pewnie chwycił odznaczenie i zorientował się że nie ma mikrofonu. Osoba która czytała nazwiska znajdowała się na podium i totalnie zdębiała. Stali tak chwilę, nim Wolf zorientował się że nikt nie odważy się przynieść mikrofon. Wziął głęboki oddech i użył swojego głosu, od lat wrzeszczał na rekrutów więc musiał wyrobić sobie taki sposób mówienia by było go wyraźnie słychać.
- Doktor Madison Kossakowska, za zasługi na rzecz walki z terroryzmem i godną postawę obronną wobec obywateli Tropeolum zostanie odznaczona Krzyżem Królewskiego Czerwonego Krzyża.
Kiedy Madison do niego podeszła wyciągnął do niej dłoń by przyczepić odznaczenie do jej sukienki.
- Tak trzymaj córciu - powiedział absolutnie nie oficjalnie. Nie chciał jej przytłaczać a widział że jest zestresowana - jestem, z Ciebie dumny.
Podał jej dłoń, a potem pudełko i dał delikatnie głową znak że może wrócić na miejsce. Kiedy Madison odeszła na swoje miejsce, Gregory zasalutowała generałowi i sam odmaszerował na miejsce.
Rozpoczęły się oklaski na rzecz odznaczonych a w tle zaczęła przygrywać orkiestra.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Mad nienawidziła jak błędnie wymawiało się jej nazwisko. Bo to było już także JEJ nazwisko. W wojsku pracowali chyba analfabeci, że ne potrafili poprawnie wypowiedzieć jednego, obcego słowa. Trzeba było się nauczyć, to nie było takie trudne, ale należało poświęcić temu trochę czasu. Gdyby mogła wywróciła by oczami, no ale to nie był ani czas ani miejsce. Poczuła jednak wewnętrzną złość. Naprawdę mogli się bardziej postarać. Złość przynajmniej na chwilę sprawiła, że stres się zmniejszył. Sytuację uratował Wolf. On jeden wiedział jak bardzo Mad zależało na tym, żeby nie przekręcać jej nazwiska i umiał je poprawnie powiedzieć. Poza tym cieszyła się, że nie ma przed sobą kogoś obcego. Od Wolfa mogła dostać medal, bo on naprawdę wiedział jaka była i co zrobiła. Nie była słowami w raporcie, tylko człowiekiem, który wtedy pomógł. Mimo wszystko się uśmiechnęła, nie zależało jej na tym żeby być dumą narodu, ale na tym, żeby byli z niej dumni bliscy. Leo, Wolf, Wataha, rodzice. Musiała jednak przyznać, że to, iż Wolf był z niej dumny było dla niej bardzo ważne.
Wszędzie błyskały flesze, czasem aż ją oślepiały. Coś się działo, ludzie rozmawiali, kazali im się ustawiać. I wtedy Maddie kątem oka zobaczyła, że przy pierwszym rzędzie pojawiła się dziewczyna, którą znała ze szpitala. Nie powinno jej tu być. Widziała, że podchodzi do podwyższenia i patrzy na nią. Dopiero w tym momencie zobaczyła, że trzyma za rękę chłopca i prowadzi go w jej stronę. Chłopiec był ubrany w granatowy garnitur i czerwoną muszkę, wyglądał uroczo i trzymał w ręku mały bukiet różowych kwiatków. To był ten sam chłopiec, którego uratowała w szpitalu. Aspołeczny, wiecznie przerażony, mały Nick. A mimo to tutaj był i wcale nie trzeba było ciągnąć go za rękę siłą. Maddie wyszła przed wszystkich widząc, że chłopiec puszcza rękę dziewczyny i wchodzi po schodkach. Nick wyciągnął kwiatki w stronę lekarki. Maddie nie mogła się nie uśmiechnąć. I już nie obchodziły jej flesze i to co działo się dookoła. Otwarła ramiona a Nick po prostu się przytulił. Maddie objęła go mocno a z oczu popłynęły jej łzy. Był tylko małym chłopcem, który zupełnie nie miał szczęścia w życiu, który ciągle się bał, który nie chciał z nikim rozmawiać, który mało komu ufał. Ale Maddie była najwyraźniej wyjątkiem od tej reguły. Nick ją lubił i tulił się do niej jak do kogoś bardzo bliskiego. Pewnie kazali mu coś powiedzieć, podziękować, ale tego nie zrobił, po prostu obejmował Mad za szyję małymi rączkami. Miał dopiero sześć lat. Chłopiec przyssał się do niej i nie chciał puścić, więc Maddie wzięła go na ręce.
- Chcesz sobie zrobić zdjęcie? - zapytała go łagodnie odgarniając mu ciemną grzywkę z czoła.
- Ślicznie wyglądasz. Poprawimy ci muszkę, dobrze - Mad poprawiła chłopcu muszkę i chwyciła go na chwilę pod brodę.
- Zdjęcie? - spytała jeszcze raz, a chłopiec nieśmiało pokiwał głową. W jednej ręce ciągle trzymał swój bukiecik.
Wszędzie błyskały flesze, czasem aż ją oślepiały. Coś się działo, ludzie rozmawiali, kazali im się ustawiać. I wtedy Maddie kątem oka zobaczyła, że przy pierwszym rzędzie pojawiła się dziewczyna, którą znała ze szpitala. Nie powinno jej tu być. Widziała, że podchodzi do podwyższenia i patrzy na nią. Dopiero w tym momencie zobaczyła, że trzyma za rękę chłopca i prowadzi go w jej stronę. Chłopiec był ubrany w granatowy garnitur i czerwoną muszkę, wyglądał uroczo i trzymał w ręku mały bukiet różowych kwiatków. To był ten sam chłopiec, którego uratowała w szpitalu. Aspołeczny, wiecznie przerażony, mały Nick. A mimo to tutaj był i wcale nie trzeba było ciągnąć go za rękę siłą. Maddie wyszła przed wszystkich widząc, że chłopiec puszcza rękę dziewczyny i wchodzi po schodkach. Nick wyciągnął kwiatki w stronę lekarki. Maddie nie mogła się nie uśmiechnąć. I już nie obchodziły jej flesze i to co działo się dookoła. Otwarła ramiona a Nick po prostu się przytulił. Maddie objęła go mocno a z oczu popłynęły jej łzy. Był tylko małym chłopcem, który zupełnie nie miał szczęścia w życiu, który ciągle się bał, który nie chciał z nikim rozmawiać, który mało komu ufał. Ale Maddie była najwyraźniej wyjątkiem od tej reguły. Nick ją lubił i tulił się do niej jak do kogoś bardzo bliskiego. Pewnie kazali mu coś powiedzieć, podziękować, ale tego nie zrobił, po prostu obejmował Mad za szyję małymi rączkami. Miał dopiero sześć lat. Chłopiec przyssał się do niej i nie chciał puścić, więc Maddie wzięła go na ręce.
- Chcesz sobie zrobić zdjęcie? - zapytała go łagodnie odgarniając mu ciemną grzywkę z czoła.
- Ślicznie wyglądasz. Poprawimy ci muszkę, dobrze - Mad poprawiła chłopcu muszkę i chwyciła go na chwilę pod brodę.
- Zdjęcie? - spytała jeszcze raz, a chłopiec nieśmiało pokiwał głową. W jednej ręce ciągle trzymał swój bukiecik.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Wolf i reszta watahy trochę się zbiła by reporterzy, dziennikarze mogli wykonać kilka zdjęć, a telewizja nakręcić materiał. To był też moment kiedy Wolf trochę stał się zabawką polityków, podchodzili, gratulowali i trzaskali zdjęcia. Nie podobało mu się to, ale też nie mógł się z tego wywinąć. Więc grał swoją rolę wypatrując momentu dogodnego na ucieczkę.
Leo stał obok Madi, wykorzystał chwilę i zbliżył się do niej na tyle by chwycić ją delikatnie za dłoń.
- Wszystko ok? - zapytał nie spoglądając jednak na nią.
- Niedługo koniec i wrócimy do domu - zapewnił ją cichą. I wtedy nagle pojawił się Nick. Leo obserwował chłopca, chwilę musiał go skojarzyć bo wyglądał zupełnie inaczej. Dość odważnie , w ładnym stroju.
- Cześć młody - odezwał się nie do końca pewien jak powinien zareagować. Chwilę patrzył jak Madison idealnie sobie z nim radzi, on nie był taki pewien. Ta sytuacja go jeszcze bardziej zestresowała, więc trochę w panice objał Madison w pasie przysuwając się. Leo się nie uśmiechał, flesze go oślepiały, ludzi patrzyli na niego i był pewien że są oburzeni tym jak wygląda. Dlatego właśnie przytulenie się do Mad wydawało się największym rozwiązaniem, była jego domem. A do tego on obiecał się zmienić, więc udawał że wszystko gra i wcale się nie boi.
Leo stał obok Madi, wykorzystał chwilę i zbliżył się do niej na tyle by chwycić ją delikatnie za dłoń.
- Wszystko ok? - zapytał nie spoglądając jednak na nią.
- Niedługo koniec i wrócimy do domu - zapewnił ją cichą. I wtedy nagle pojawił się Nick. Leo obserwował chłopca, chwilę musiał go skojarzyć bo wyglądał zupełnie inaczej. Dość odważnie , w ładnym stroju.
- Cześć młody - odezwał się nie do końca pewien jak powinien zareagować. Chwilę patrzył jak Madison idealnie sobie z nim radzi, on nie był taki pewien. Ta sytuacja go jeszcze bardziej zestresowała, więc trochę w panice objał Madison w pasie przysuwając się. Leo się nie uśmiechał, flesze go oślepiały, ludzi patrzyli na niego i był pewien że są oburzeni tym jak wygląda. Dlatego właśnie przytulenie się do Mad wydawało się największym rozwiązaniem, była jego domem. A do tego on obiecał się zmienić, więc udawał że wszystko gra i wcale się nie boi.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Maddie lepiej czuła się z Nickiem niż bez niego. Lubiła dzieci, a Nick był dla niej ważny. Z przyjemnością jednak przyjęła objęcie Leo. Teraz było dużo lepiej, a Mad wiedziała jak się zachowywać, była sobą. Z jednej strony miała Leo, na drugiej ręce trzymała chłopca. Nick spojrzał na Leo badawczo. Nieśmiało wyciągnął do niego rękę, ewidentnie interesowały go jego blizny, udało mu się dotknąć palcami jego policzka.
- Fajne, nie? - Mad spojrzała na chłopca z uśmiechem, znała go na tyle, żeby wiedzieć, czemu tak interesuje się twarzą Leo.
- Faaaaajne - chłopiec po raz pierwszy się odezwał i na dodatek uśmiechnął, co nie zdarzało mu się prawie nigdy - jak Fury.
- Tak, jak Fury - odparła mu dziewczyna. Nick dalej wyciągał rękę, żeby dotknąć twarzy żołnierza.
- Chcesz iść tam? - zapytała, Nick potwierdził. Mad wiedziała, że to będzie ryzykowne, ale Leo chciał się uczyć funkcjonowania z dziećmi, więc...
- Chce iść do ciebie na ręce - oświadczyła Maddie z lekkim uśmiechem i zaczęła podawać mu chłopca jednocześnie pokazując jak ma się ustawić gdzie trzymać i co robić. Nick tymczasem cały czas wgapiał się w jego policzek i znów próbował dotykać jego blizn na policzku. Ostatecznie Nick faktycznie siedział na rękach u Leo, Maddie stała obok nich tuląc się do pozostałej dwójki.
- Jesteś Avenger? Jaką masz moc? Masz fajne tooo - przesunął małym paluszkiem po jednej z blizn na twarzy Leo.
- Jego mocną jest odwaga, tak jak twoją jest dzielność. Uratował wielu ludzi, był też z nami w szpitalu, jest żołnierzem, obronił nas.
- Jak prawdziwy bohater - stwierdził, znów próbując przesuwać paluszkami po jego twarzy.
- Jesteś fajny...
- Fajne, nie? - Mad spojrzała na chłopca z uśmiechem, znała go na tyle, żeby wiedzieć, czemu tak interesuje się twarzą Leo.
- Faaaaajne - chłopiec po raz pierwszy się odezwał i na dodatek uśmiechnął, co nie zdarzało mu się prawie nigdy - jak Fury.
- Tak, jak Fury - odparła mu dziewczyna. Nick dalej wyciągał rękę, żeby dotknąć twarzy żołnierza.
- Chcesz iść tam? - zapytała, Nick potwierdził. Mad wiedziała, że to będzie ryzykowne, ale Leo chciał się uczyć funkcjonowania z dziećmi, więc...
- Chce iść do ciebie na ręce - oświadczyła Maddie z lekkim uśmiechem i zaczęła podawać mu chłopca jednocześnie pokazując jak ma się ustawić gdzie trzymać i co robić. Nick tymczasem cały czas wgapiał się w jego policzek i znów próbował dotykać jego blizn na policzku. Ostatecznie Nick faktycznie siedział na rękach u Leo, Maddie stała obok nich tuląc się do pozostałej dwójki.
- Jesteś Avenger? Jaką masz moc? Masz fajne tooo - przesunął małym paluszkiem po jednej z blizn na twarzy Leo.
- Jego mocną jest odwaga, tak jak twoją jest dzielność. Uratował wielu ludzi, był też z nami w szpitalu, jest żołnierzem, obronił nas.
- Jak prawdziwy bohater - stwierdził, znów próbując przesuwać paluszkami po jego twarzy.
- Jesteś fajny...
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Zbliżający się palec do jego policzka, był tym co zdecydowanie nieco przestraszyło Leo. Stał nadal tak samo sztywno ale obserwował palec dziecka z przerażeniem. Zastanawiał się co się stanie jak on go dotknie. Był sparaliżowany niczym sarna przechodząca przez drogę, która nagle dostrzegła światła samochodu. A potem poczuł palec na policzku i nic się nie wydarzyło. Nie było to aż tak straszne jak zakladał. Blizna nie wywoływała w Nicku strach, a raczej zaciekawienie. Leo zamrugał zaskoczony swoim odczuciem i sytuacją. Uslyszał głos Nicka, po raz pierwszy w życiu. był przekonany że on w ogole nie mówi.
Jego postawa się nie zmieniła, ale mięśnie nieco rozluźniły. Uśmiechnął lekko krzywo kiedy Madison i Nick zaczeli rozmawiać o awengersach.
- Ok.. - powiedział nie do końca przekonany kiedy Madison podawała mu Nicka. Chudy, szczuplutki i lekki chłopiec wydawał się tak kruchy w jego ramionach. Więc chwytał go jakby trzymał coś ze szkła, uważnie ale też delikatnie i ostrożnie.
Kolejne flesze poleciały w ich stronę, jakby to, że Nick siedział teraz u niego coś zmienilo.
- Co moce? - zdumiał się Leo przymrużając lekko oczy.
- YYy... o właśnie - na ratunek wyszła mu Madison i uśmiechnął się do niej z podziękowaniem. Nie wiedział jak właściwie ma się zachowywać, a z drugiej strony samo trzymanie chłopca było zaskakująco przyjemne. Jego dotyk go nie parzył, nie bolał, było zupelnie inaczej niż się spodziewał.
- Dziękuję - powiedział Leo spoglądając na Nicka - a ty bardzo dzielny - powiedział do niego. Martwiliśmy się gdzie byłeś, jaką misję ci dano? - rozmowa wyszła sama Leo nie spinał się, a mimo wolnie chciał do niego zagadać o co kolwiek. Nie był pewien czy to dobry krok. nie umiał rozmawiać z dziećmi jak Madison. Przynajmniej na towarzystwo Nicka nie wpadł w przerażenie co uważał za ogrmny sukces.
Jego postawa się nie zmieniła, ale mięśnie nieco rozluźniły. Uśmiechnął lekko krzywo kiedy Madison i Nick zaczeli rozmawiać o awengersach.
- Ok.. - powiedział nie do końca przekonany kiedy Madison podawała mu Nicka. Chudy, szczuplutki i lekki chłopiec wydawał się tak kruchy w jego ramionach. Więc chwytał go jakby trzymał coś ze szkła, uważnie ale też delikatnie i ostrożnie.
Kolejne flesze poleciały w ich stronę, jakby to, że Nick siedział teraz u niego coś zmienilo.
- Co moce? - zdumiał się Leo przymrużając lekko oczy.
- YYy... o właśnie - na ratunek wyszła mu Madison i uśmiechnął się do niej z podziękowaniem. Nie wiedział jak właściwie ma się zachowywać, a z drugiej strony samo trzymanie chłopca było zaskakująco przyjemne. Jego dotyk go nie parzył, nie bolał, było zupelnie inaczej niż się spodziewał.
- Dziękuję - powiedział Leo spoglądając na Nicka - a ty bardzo dzielny - powiedział do niego. Martwiliśmy się gdzie byłeś, jaką misję ci dano? - rozmowa wyszła sama Leo nie spinał się, a mimo wolnie chciał do niego zagadać o co kolwiek. Nie był pewien czy to dobry krok. nie umiał rozmawiać z dziećmi jak Madison. Przynajmniej na towarzystwo Nicka nie wpadł w przerażenie co uważał za ogrmny sukces.
Re: [22.12. Mieszkanie Madison i Leo] Rozdanie odznaczeń.
Maddie nie miała się czego bać. Leo trzymał chłopca pewnie, ale delikatnie. Nick tymczasem wyglądał na rozluźnionego. Leo był dla niego jak Avenger. Był nim zaciekawiony. Miał blizny, więc musiał być bohaterem.
- Byłem w takim domu i tam był Jack, on mówił, że nie mogę być bohaterem, więc wszedłem na szafę, żeby mu pokazać, że jak skoczę, to nic mi się nie stanie, tylko, że rzucił we mnie samochodem, a potem byłem znowu w szpitalu i bolała mnie głowa. Wsadzili mnie do takiej głośnej maszyny, ale uciekłem i potem... i potem...
- I potem pogryzłeś doktora Johnsona - dopowiedziała.
- Nieee. No tak... Ale nie że specjalnie.
- Wiem, siostra Martha mi mówiła. Chwycił się za stłuczoną rękę. Ale wiesz, że nie chciał, prawda?
Chłopiec zamilkł i spuścił wzrok. Grzywka znowu opadła mu z czoła i zasłoniła oczy. Maddie chwycił chłopca za podbródek i uniosła jego twarz, potem znowu odgarnęła mu delikatnie włosy.
- Nie przejmuj się Nick, on też kiedyś gryzł - uśmiechnęła się do chłopca ale wskazała ruchem głowy na Leo.
- Też cię ciągnęli? I rzucali zabawkami?
- Byłem w takim domu i tam był Jack, on mówił, że nie mogę być bohaterem, więc wszedłem na szafę, żeby mu pokazać, że jak skoczę, to nic mi się nie stanie, tylko, że rzucił we mnie samochodem, a potem byłem znowu w szpitalu i bolała mnie głowa. Wsadzili mnie do takiej głośnej maszyny, ale uciekłem i potem... i potem...
- I potem pogryzłeś doktora Johnsona - dopowiedziała.
- Nieee. No tak... Ale nie że specjalnie.
- Wiem, siostra Martha mi mówiła. Chwycił się za stłuczoną rękę. Ale wiesz, że nie chciał, prawda?
Chłopiec zamilkł i spuścił wzrok. Grzywka znowu opadła mu z czoła i zasłoniła oczy. Maddie chwycił chłopca za podbródek i uniosła jego twarz, potem znowu odgarnęła mu delikatnie włosy.
- Nie przejmuj się Nick, on też kiedyś gryzł - uśmiechnęła się do chłopca ale wskazała ruchem głowy na Leo.
- Też cię ciągnęli? I rzucali zabawkami?