[Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
[Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Minęły dwa tygodnie odkąd poznała Gregorego. Spotykali się właściwie codziennie. Na spacer z Biancą, na obiad, wyszli też do kawiarni i do kina. Sytuacja zdawała się co raz bardziej zacieśniać i wyglądało na to, że coś z tego będzie, ale póki co do niczego nie doszło. Nawet się nie pocałowali. Tego dnia Bella wróciła z pracy już w południe. Miała ze sobą Biancę. Na szczęście. Kiedy przyszła do domu od razu zauważyła, że drzwi do jej mieszkania są otwarte. Ze strachem weszła do środka. Dom był wywrócony do góry nogami. Przeraziła się. Zadzwoniła po policję. Okazało się, że zniknęło mnóstwo rzeczy, w tym sprzęt elektroniczny, biżuteria, drogie sztućce, filiżanki, pieniądze. Każdy pokój wyglądał jak po przejściu huraganu. Okradli ją nawet z części markowych ubrań. Jedyne co Bella była w stanie zrobić po złożeniu zeznań to przebrać się i wsiąść w samochód. Nie wiedziała dokąd pojechać. Ostatnio jej najbliższą osobą był Greg. Wsadziła Biancę do auta i po prostu ruszyła.
Baza wojskowa była poza miastem. Kiedy dojechała i zaparkowała czuła, że jest w niezwykle dziwnym miejscu. Ruszyła do pierwszego budynku, jaki stał jej na drodze. Z Biancą przy boku weszła do środka. Rozejrzała się i ruszyła w głąb budynku.
- Dzień dobry! Pani do kogo? - usłyszała nagle kobiecy głos.
- Em... Ja... Szukam Gregorego Wolfa - odpowiedziała niepewnie.
- Jest pani umówiona?
- Nie, ja... Jestem przyjaciółką.
Dla kobiety, z którą rozmawiała Bella słowo "przyjaciółka", zabrzmiało jednoznacznie. Wolf nie miał przyjaciół, a co dopiero "przyjaciółek". Innymi słowy miał kobietę i to samo w sobie było szokujące. Kobieta odchrząknęła i podeszła do biurka. Chwyciła za telefon i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Nazwisko? - spytała.
- Giovanni, Isabella Giovanii - odpowiedziała grzecznie.
Kobieta przeprowadziła krótką rozmowę. Odłożyła słuchawkę i otwarła szufladę biurka, wyciągnęła z niej smycz z identyfikatorem z napisem "Visitor".
- Proszę to założyć - powiedziała kobieta.
- Pułkownika znajdzie panie w budynku D, po drugiej stronie bazy - kobieta zmierzyła Bellę wzorkiem. Isabella miała na sobie haftowane, bardzo wysokie szpilki, dżinsowe szorty i białą, jedwabną koszulę. To nie był strój na poligon. Zwłaszcza te buty. Mimo to kobieta pokierowała Bellę w odpowiednim kierunku.
Ciemnowłosa wyszła z budynku i ruszyła w stronę, która wydawała jej się prawidłowa. Faktycznie chodzenie w szpilkach w takim miejscu było dość problematyczne. Poza tym wszędzie mijała żołnierzy i rekrutów, którzy gapili się na nią jak pies na kawałek mięsa. Gdyby nie to, że już była załamana pewnie poczuła by się jeszcze gorzej. Bianca też miała swoich fanów. Właściwie to obie miały. Bella szybko się zgubiła. Musiała pytać żołnierzy dokąd iść, a ci wypytywali ją do kogo. Mówiła. Nie widziała w tym problemu. Po półgodzinnym "spacerze" czuła się zdezorientowana. Stała przy budynku z oznaczeniem C i kompletnie nie wiedziała w którym kierunku się udać.
Baza wojskowa była poza miastem. Kiedy dojechała i zaparkowała czuła, że jest w niezwykle dziwnym miejscu. Ruszyła do pierwszego budynku, jaki stał jej na drodze. Z Biancą przy boku weszła do środka. Rozejrzała się i ruszyła w głąb budynku.
- Dzień dobry! Pani do kogo? - usłyszała nagle kobiecy głos.
- Em... Ja... Szukam Gregorego Wolfa - odpowiedziała niepewnie.
- Jest pani umówiona?
- Nie, ja... Jestem przyjaciółką.
Dla kobiety, z którą rozmawiała Bella słowo "przyjaciółka", zabrzmiało jednoznacznie. Wolf nie miał przyjaciół, a co dopiero "przyjaciółek". Innymi słowy miał kobietę i to samo w sobie było szokujące. Kobieta odchrząknęła i podeszła do biurka. Chwyciła za telefon i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Nazwisko? - spytała.
- Giovanni, Isabella Giovanii - odpowiedziała grzecznie.
Kobieta przeprowadziła krótką rozmowę. Odłożyła słuchawkę i otwarła szufladę biurka, wyciągnęła z niej smycz z identyfikatorem z napisem "Visitor".
- Proszę to założyć - powiedziała kobieta.
- Pułkownika znajdzie panie w budynku D, po drugiej stronie bazy - kobieta zmierzyła Bellę wzorkiem. Isabella miała na sobie haftowane, bardzo wysokie szpilki, dżinsowe szorty i białą, jedwabną koszulę. To nie był strój na poligon. Zwłaszcza te buty. Mimo to kobieta pokierowała Bellę w odpowiednim kierunku.
Ciemnowłosa wyszła z budynku i ruszyła w stronę, która wydawała jej się prawidłowa. Faktycznie chodzenie w szpilkach w takim miejscu było dość problematyczne. Poza tym wszędzie mijała żołnierzy i rekrutów, którzy gapili się na nią jak pies na kawałek mięsa. Gdyby nie to, że już była załamana pewnie poczuła by się jeszcze gorzej. Bianca też miała swoich fanów. Właściwie to obie miały. Bella szybko się zgubiła. Musiała pytać żołnierzy dokąd iść, a ci wypytywali ją do kogo. Mówiła. Nie widziała w tym problemu. Po półgodzinnym "spacerze" czuła się zdezorientowana. Stała przy budynku z oznaczeniem C i kompletnie nie wiedziała w którym kierunku się udać.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Za budynkiem znajdował się plac ćwiczeniowy, znajdowały się tam przeszkody, okopy, miejsce gdzie żołnierze się kładli i strzelali. Wyglądało to jak bardzo duży plac zabaw, ale kiedy przyjrzało się spoconym twarzą mężczyzn i kobiet mogło się odnieść że nie lubią tego miejsca. Zresztą właśnie z budynku przed którym stała wybiegła grupka ubranych w pełne umundurowanie ludzi z obciążonymi plecakami by ruszyć truchtem na plac.
- Kompania, baczność! - dało się słychać młody męski głos. Żołnierze jak na rozkaz zatrzymali się i wyprostowali. Od placu ćwiczeniowego podeszła jakaś osoba- Zewrzeć szyki!
- To waszym zdaniem są szyki!? - zaryczał kolejny głos aż wydawało się że żołnierze struchleli. Natychmiast Odział poprawił się, przytulili prawie do siebie. Nastała chwila kiedy wydawało że nic się nie działo. Ciężko było zresztą coś zobaczyć zza szeregu żołnierzy.
- Pułkowniku informuje o gotowości do ćwiczeń! - wydarł się znów młodszy głos.
- Wracaj do szeregu! Kampania spocznij! Ustawić się na miejsca macie 10 sekund!- kolejny rozkaz który padł spowodował że żołnierze podzielili się na dwie części, każda z grup stanęła przy trasie do pokonani. Między nimi szedł Wolf obserwując ich uważnie. Śpieszyli się i naprawdę wydawali zmobilizowani żeby się zmieścić w czasie. Wolf szedł nieśpiesznie z dłońmi zawiązanymi z tyłu jak zawsze.
- Oczekuję od was że zmieścicie się w 2 minutach. Macie wykonać ćwiczenia dokładnie i szybko. Od tego zależy wasze życie. Czy to jasne!?
- Tak Pułkowniku! - wydarła się odpowiedź z gardeł zebranych.
- Czy to jasne! - to już nie był okrzyk ale solidny ryk.
- Tak Pułkowniku! - powtórzył się okrzyk jeszcze głośniej.
Wolf stanął z boku i zawiązał dłonie na piersi, obok niego stała żołnierka ze stoperem, długopisem i kartką. Miała nienagannie zaczesane włosy i stała wręcz napięta jak struna.
- Zaczynać! - wydarł się Wolf - tylko z życiem! Raz, raz, raz! - wywierał presję na żołnierzach którzy wystartowali właśnie.
- Kompania, baczność! - dało się słychać młody męski głos. Żołnierze jak na rozkaz zatrzymali się i wyprostowali. Od placu ćwiczeniowego podeszła jakaś osoba- Zewrzeć szyki!
- To waszym zdaniem są szyki!? - zaryczał kolejny głos aż wydawało się że żołnierze struchleli. Natychmiast Odział poprawił się, przytulili prawie do siebie. Nastała chwila kiedy wydawało że nic się nie działo. Ciężko było zresztą coś zobaczyć zza szeregu żołnierzy.
- Pułkowniku informuje o gotowości do ćwiczeń! - wydarł się znów młodszy głos.
- Wracaj do szeregu! Kampania spocznij! Ustawić się na miejsca macie 10 sekund!- kolejny rozkaz który padł spowodował że żołnierze podzielili się na dwie części, każda z grup stanęła przy trasie do pokonani. Między nimi szedł Wolf obserwując ich uważnie. Śpieszyli się i naprawdę wydawali zmobilizowani żeby się zmieścić w czasie. Wolf szedł nieśpiesznie z dłońmi zawiązanymi z tyłu jak zawsze.
- Oczekuję od was że zmieścicie się w 2 minutach. Macie wykonać ćwiczenia dokładnie i szybko. Od tego zależy wasze życie. Czy to jasne!?
- Tak Pułkowniku! - wydarła się odpowiedź z gardeł zebranych.
- Czy to jasne! - to już nie był okrzyk ale solidny ryk.
- Tak Pułkowniku! - powtórzył się okrzyk jeszcze głośniej.
Wolf stanął z boku i zawiązał dłonie na piersi, obok niego stała żołnierka ze stoperem, długopisem i kartką. Miała nienagannie zaczesane włosy i stała wręcz napięta jak struna.
- Zaczynać! - wydarł się Wolf - tylko z życiem! Raz, raz, raz! - wywierał presję na żołnierzach którzy wystartowali właśnie.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Bella stała zdezorientowana i trochę już zmęczona. Myślała, że jakoś łatwiej odnajdzie Grega, ale jednak jak dotąd to jej cię nie udało. Zasadniczo chciała się już wycofać i wtedy z budynku wybiegła chmara żołnierzy. Stanęła nieruchomo przyglądając się im. Bianca za to zrobiła się niespokojna. Bella ściągnęła nieco jej smycz. Nagle usłyszała znajomy głos, który wydzierał się na kompanię. Pomiędzy żołnierzami przechadzał się mężczyzna, którego znała. Im bliżej był, tym pies stawał się co raz bardziej nerwowy. Nagle wyrwał jej smycz i pobiegł prosto do znajomej osoby.
- Bianca! - Bella krzyknęła za psem, ale ten już był przy mężczyźnie i radośnie skakał mu na nogi.
- Bianca! - Bella krzyknęła za psem, ale ten już był przy mężczyźnie i radośnie skakał mu na nogi.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Pojawienie się psa mocno zdezorientowało Wolfa, wybiło go na chwilę z rytmu, wiec przestał się drzeć. Popatrzył na psiaka zaskoczony i z odruchu schylił się do niej by ją pogładzić po łbie. Uwielbiał tego psiaka. Rekruci rozejrzeli się równie zaskoczeni, po basie od tak nie biegały psy bez nikogo.
- Część Bianka.. a gdzie ty masz Panią? - zapytał psiaka i uniósł głowę spoglądając wprost na swoją Belle. Stojąca obok niego żołnierka udała że nie widzi tego zaskakującego widoku i zmian w twarzy dowódcy.
- 1:65 - krzyknęła za to kiedy dwóch pierwszych żołnierzy dobiegło do końca toru i spisała to na kartce.
- Dopilnuj żebym nie widział tu żadnego wyniki powyżej 2 minut - Wolf wyprostował się uniósł dłoń w stronę kobiety na powitanie, chwycił smycz Bianki i wydał rozkaz żołnierce.
- Tak jest! - odkrzyknęła.
Wolf tymczasem przeszedł przez pole ze skaczącym wesoło psem. Zresztą gładził ją po głowie i grzbiecie.
- Cześć - podszedł do Isabelli i uśmiechnął się łagodnie. Mógł udawać, ale był na to za stary. Więc pochylił się i pocałował ją w policzek.
- Chyba zgubiłaś psa - wyciągnął w jej stronę smycz - chodź przejdziemy do spokojniejszego miejsca. Wpadłaś mnie... co się stało? - było widać po jej minie że coś nie gra. Zaczęli oddalać się od placu i Wolf pokierował ich w stronę prawidłowego budynku o ceglanych ścianach.
- Część Bianka.. a gdzie ty masz Panią? - zapytał psiaka i uniósł głowę spoglądając wprost na swoją Belle. Stojąca obok niego żołnierka udała że nie widzi tego zaskakującego widoku i zmian w twarzy dowódcy.
- 1:65 - krzyknęła za to kiedy dwóch pierwszych żołnierzy dobiegło do końca toru i spisała to na kartce.
- Dopilnuj żebym nie widział tu żadnego wyniki powyżej 2 minut - Wolf wyprostował się uniósł dłoń w stronę kobiety na powitanie, chwycił smycz Bianki i wydał rozkaz żołnierce.
- Tak jest! - odkrzyknęła.
Wolf tymczasem przeszedł przez pole ze skaczącym wesoło psem. Zresztą gładził ją po głowie i grzbiecie.
- Cześć - podszedł do Isabelli i uśmiechnął się łagodnie. Mógł udawać, ale był na to za stary. Więc pochylił się i pocałował ją w policzek.
- Chyba zgubiłaś psa - wyciągnął w jej stronę smycz - chodź przejdziemy do spokojniejszego miejsca. Wpadłaś mnie... co się stało? - było widać po jej minie że coś nie gra. Zaczęli oddalać się od placu i Wolf pokierował ich w stronę prawidłowego budynku o ceglanych ścianach.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Bella pozwoliła pocałować się w policzek. Właściwie nie wiedziała od czego zacząć. Ruszyła za nim, ale już po kilku krokach przystanęła i zupełnie załamana przytuliła się do niego z całych sił, nie zwracając uwagi na żołnierzy biegających po bazie.
- Nie wiedziałam dokąd pójść - wydusiła z siebie, prawie miała łzy w oczach, ściskając go za szyję.
- Moje mieszkanie... Ktoś się włamał. Zrobili mi z domu pobojowisko. Ukradli wszystko co się dało. Naprawdę nie wiedziałam dokąd pójść.
- Nie wiedziałam dokąd pójść - wydusiła z siebie, prawie miała łzy w oczach, ściskając go za szyję.
- Moje mieszkanie... Ktoś się włamał. Zrobili mi z domu pobojowisko. Ukradli wszystko co się dało. Naprawdę nie wiedziałam dokąd pójść.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
- Hej... - Wolf spojrzał na nią uważnie, chwilowo zlał spojrzenia innych osób z bazy. Znajdowali się na środku jednego z głównych placów. Spojrzał na Bellę i wierzchem dłoni dotknął jej policzka.
- Spokojnie... jak to włamanie? U ciebie? - zdumiał się - dobrze że przyszłaś. Ale jak...
Objął ją mocno chowając w ramionach. Zmartwił się, że może teraz nie będzie czuć się dobrze we własnym mieszkaniu.
- Wezwałaś policję? - zapytał rzeczowo ale też pogładził ją po włosach. Chciał by poczuła się bezpieczniej.
- Spokojnie... jak to włamanie? U ciebie? - zdumiał się - dobrze że przyszłaś. Ale jak...
Objął ją mocno chowając w ramionach. Zmartwił się, że może teraz nie będzie czuć się dobrze we własnym mieszkaniu.
- Wezwałaś policję? - zapytał rzeczowo ale też pogładził ją po włosach. Chciał by poczuła się bezpieczniej.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Isabella zaczęła lekko się trząść. Wcześniej musiała trzymać nerwy na wodzy.
- Tak, u mnie. Wywrócili mi dom do góry nogami. Ukradli biżuterię, pieniądze, sprzęt elektroniczny, nawet zastawę. Zniszczyli zamki. Tak, wezwałam policję. Spisali raport, złożyłam zeznania i nie wiedziałam co dalej, więc przyjechałam tutaj. Nie miałam co zrobić z Biancą, więc ją też zabrałam. Przepraszam, nie powinnam była przyjeżdżać, ale... Nie miałam do kogo - tłumaczyła się. Dopiero teraz zaczął z niej schodzić stres. Była rozedrgana i załamana. Tuliła się do Grega, bo zasadniczo był jedyną osobą, która realnie mogła ją obronić. Teraz się bała. I miała dość. Nie wiedziała co teraz zrobi. Nie miała żadnego planu. Chciała tylko zobaczyć osobę, która mogła dodać jej otuchy. No i nie chciała być sama. Nie mogła.
- Tak, u mnie. Wywrócili mi dom do góry nogami. Ukradli biżuterię, pieniądze, sprzęt elektroniczny, nawet zastawę. Zniszczyli zamki. Tak, wezwałam policję. Spisali raport, złożyłam zeznania i nie wiedziałam co dalej, więc przyjechałam tutaj. Nie miałam co zrobić z Biancą, więc ją też zabrałam. Przepraszam, nie powinnam była przyjeżdżać, ale... Nie miałam do kogo - tłumaczyła się. Dopiero teraz zaczął z niej schodzić stres. Była rozedrgana i załamana. Tuliła się do Grega, bo zasadniczo był jedyną osobą, która realnie mogła ją obronić. Teraz się bała. I miała dość. Nie wiedziała co teraz zrobi. Nie miała żadnego planu. Chciała tylko zobaczyć osobę, która mogła dodać jej otuchy. No i nie chciała być sama. Nie mogła.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
- Na pewno ich znajdą - zapewnił ją. Przytulił mocniej.
- Nic się już nie martw, jestem tutaj - zapewnił ją spokojnym łagodnym głosem - gdybyś chciała możesz nocować u mnie. Na pewno złapią złodzieja i wszystko ci zwrócą.
Ze złodziejami bywało różnie, ale żołnierz miał nadzieję że jednak policja się spisze.
- Może pojedziemy, weźmiesz swoje rzeczy, pójdziemy do mnie zrobię ci coś dobrego? Dobrze ze przyjechałaś, od tego masz mnie. Obiecałem że będę cię bronił.
Gładził jej plecy i włosy, wiedział że dopóki się chodź trochę nie uspokoi, nie mają co się stąd ruszać. Obserwował mijanych ich ludzi, ale skupiał się na Belli. Była bezbronna i delikatna, co tylko rozczulało go jeszcze bardziej.
- Nic się już nie martw, jestem tutaj - zapewnił ją spokojnym łagodnym głosem - gdybyś chciała możesz nocować u mnie. Na pewno złapią złodzieja i wszystko ci zwrócą.
Ze złodziejami bywało różnie, ale żołnierz miał nadzieję że jednak policja się spisze.
- Może pojedziemy, weźmiesz swoje rzeczy, pójdziemy do mnie zrobię ci coś dobrego? Dobrze ze przyjechałaś, od tego masz mnie. Obiecałem że będę cię bronił.
Gładził jej plecy i włosy, wiedział że dopóki się chodź trochę nie uspokoi, nie mają co się stąd ruszać. Obserwował mijanych ich ludzi, ale skupiał się na Belli. Była bezbronna i delikatna, co tylko rozczulało go jeszcze bardziej.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
Każdy kto przechodził obok gapił się na nich, jak na małpy w zoo. Interesowali się nimi absolutnie wszyscy, nawet ci, którzy biegali dość daleko od nich. Wolf był twardym dowódcą i z pewnością nie miał dziewczyny... Kobiety... Przynajmniej tak wszyscy myśleli. A tu nagle okazywało się, że mężczyzna wyrwał naprawdę niezłą "laskę". Bella była bardzo elegancka, już po jej ubiorze było widać, że jest bogata. Niezwykłe buty na szpilkach, które pasowały do bazy jak pięść do nosa. Markowa torebka. Poza tym była śliczna i wyglądała bardzo młodo. Faktycznie, jeśli jej się nie przyglądać wydawała się jakieś dwadzieścia lat młodsza od Wolfa. To była ogromna różnica. Miała długie, szczupłe nogi, które podkreślała butami. Wąską talię, zadbane paznokcie, makijaż na twarzy i piękne, długie włosy. No i właśnie obejmowała za szyję, kogoś, kto był znany z surowości. Nikt raczej nie widział go w objęciach pięknej kobiety. No bo jaka poleciałaby na takiego wrednego typa?
- Nikogo nie złapią - powiedziała cicho.
- Nie martwi mnie to. To tylko rzeczy - westchnęła - ale ktoś był w moim mieszkaniu, włamał się, zdemolował. Nie mogę tam dzisiaj wrócić, zamki wymienią dopiero jutro.
- Nie, ja... - chciała powiedzieć, że pójdzie do hotelu, ale tak naprawdę wolała skorzystać z pomocy Grega. Nie chciała być sama. Bała się.
- Jeśli nie będę ci przeszkadzać... - dodała cichutko.
- Ttt ak... Możemy pojechać - powiedziała w końcu.
- Nikogo nie złapią - powiedziała cicho.
- Nie martwi mnie to. To tylko rzeczy - westchnęła - ale ktoś był w moim mieszkaniu, włamał się, zdemolował. Nie mogę tam dzisiaj wrócić, zamki wymienią dopiero jutro.
- Nie, ja... - chciała powiedzieć, że pójdzie do hotelu, ale tak naprawdę wolała skorzystać z pomocy Grega. Nie chciała być sama. Bała się.
- Jeśli nie będę ci przeszkadzać... - dodała cichutko.
- Ttt ak... Możemy pojechać - powiedziała w końcu.
Re: [Baza Wojskowa] Dzień dobry, Pani do kogo?
- Wiem dlatego właśnie przenocuj u mnie - powiedział ciepło. Schylił się i pocałował ją w głowę.
- Nie proponowałbym tego gdybym nie chciał - kiedy się tak obejmowali do Wolfa dotarło że na swój sposób byli już praktycznie parą. Nie tylko dlatego że widywali się, ale pisali a teraz to. Przyjechała do niego. Miała na pewno przyjaciółki i znajomych, ale odważyła się przejść przez pół fortu aż tutaj. Może powinni o tym pogadać, ale to nie dziś. Dziś Bella wymagała opieki i silnego ramienia.
- Chodź muszę wziąć swoje rzeczy i porozmawiać przez chwilę, a potem pojedziemy - Objął ją silnym ramieniem ruszając powoli w stronę budynku.
- Jutro zajmiemy się zamkami, coś solidnego poszukamy. A rzeczy jak sama mówisz odkupi się. Pojadę z Tobą - zapewnił ją.
Posłał najbliższym ludziom kąśliwe spojrzenie, on im jeszcze da wycisk. Popamiętają go za te spojrzenia na nogi i talię Belli.
- Nie proponowałbym tego gdybym nie chciał - kiedy się tak obejmowali do Wolfa dotarło że na swój sposób byli już praktycznie parą. Nie tylko dlatego że widywali się, ale pisali a teraz to. Przyjechała do niego. Miała na pewno przyjaciółki i znajomych, ale odważyła się przejść przez pół fortu aż tutaj. Może powinni o tym pogadać, ale to nie dziś. Dziś Bella wymagała opieki i silnego ramienia.
- Chodź muszę wziąć swoje rzeczy i porozmawiać przez chwilę, a potem pojedziemy - Objął ją silnym ramieniem ruszając powoli w stronę budynku.
- Jutro zajmiemy się zamkami, coś solidnego poszukamy. A rzeczy jak sama mówisz odkupi się. Pojadę z Tobą - zapewnił ją.
Posłał najbliższym ludziom kąśliwe spojrzenie, on im jeszcze da wycisk. Popamiętają go za te spojrzenia na nogi i talię Belli.