[30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
[30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
Milly sądziła, że ciężko jej będzie funkcjonować bez pracy w szpitalu, ale okazało się, że nie. W domu było jej jak w raju i idealnie odnalazła się w roli gospodyni. Gotowała obiady, robiła mężowi śniadania do pracy, opiekowała się prosiaczkami i urządzała dom. Godzinami wybierała dodatki, meble, chodziła do sklepów żeby wybierać materiały na kuchnie, tkaniny na obicia, tapety i farby. Zmieniła się, nie chodziła już w skórzanych kieckach i nie jeździła na motorze, teraz miała wygodne autko i ciepłe sweterki. I była bardzo szczęśliwa.
Nadal mieszkali jeszcze w jej mieszkaniu, dom był w trakcie urządzania, a planowo mieli się do niego wprowadzić krótko przed porodem Milly. Dlatego pokój dla dziecka był już tam. Milly była tego dnia na zakupach, chciała kupić karuzelę do łóżeczka, materac i inne drobne rzeczy, dlatego zaraz po wyjściu ze sklepu pojechała do domu zwieźć to tam, a nie targać do mieszkania.
Popołudniu wzięła się za gotowanie obiadu, dla mężusia. Jak ona go uwielbiała. Nigdy w życiu nie była szczęśliwsza. Miała męża którego bardzo kochała, była w ciąży z córeczką, po mieszkaniu krzątał jej się pies, który był uwielbiany przez świnki, z resztą z wzajemnością. Na przedmieściach, w prześlicznej, zielonej okolicy czekał na nią dom. No po prostu nie mogła być szczęśliwsza.
Milly stała przy kuchennym blacie, w różowym fartuszku, który na środku miał nadruk wielkiego Jigglypuff'a i podrygiwała w rytm muzyki, która dochodziła z salonu. Świnki były zamknięte w klatce, więc drzwi z kuchni do salonu i z salonu do przedpokoju były otwarte. Dzięki czemu muzyka niosła się po całym mieszkaniu. Kiedy w lecącej właśnie piosence pojawił się tekst Milly zaczęła śpiewać. Miała dobry humor, choć wiedziała, że kiedy wróci Max będzie miała z nim do pogadania.
Nadal mieszkali jeszcze w jej mieszkaniu, dom był w trakcie urządzania, a planowo mieli się do niego wprowadzić krótko przed porodem Milly. Dlatego pokój dla dziecka był już tam. Milly była tego dnia na zakupach, chciała kupić karuzelę do łóżeczka, materac i inne drobne rzeczy, dlatego zaraz po wyjściu ze sklepu pojechała do domu zwieźć to tam, a nie targać do mieszkania.
Popołudniu wzięła się za gotowanie obiadu, dla mężusia. Jak ona go uwielbiała. Nigdy w życiu nie była szczęśliwsza. Miała męża którego bardzo kochała, była w ciąży z córeczką, po mieszkaniu krzątał jej się pies, który był uwielbiany przez świnki, z resztą z wzajemnością. Na przedmieściach, w prześlicznej, zielonej okolicy czekał na nią dom. No po prostu nie mogła być szczęśliwsza.
Milly stała przy kuchennym blacie, w różowym fartuszku, który na środku miał nadruk wielkiego Jigglypuff'a i podrygiwała w rytm muzyki, która dochodziła z salonu. Świnki były zamknięte w klatce, więc drzwi z kuchni do salonu i z salonu do przedpokoju były otwarte. Dzięki czemu muzyka niosła się po całym mieszkaniu. Kiedy w lecącej właśnie piosence pojawił się tekst Milly zaczęła śpiewać. Miała dobry humor, choć wiedziała, że kiedy wróci Max będzie miała z nim do pogadania.
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
Max przede wszystkim miał rodzinę. Jego największe szczęście się spełniło, wydawało mu się, że cokolwiek będzie się działo teraz poradzą sobie z tym. Miał rodzinę i to liczyło się dla niego najbardziej. Stał się spokojniejszy, bo też w głowie wiele rzeczy inaczej mu się układało. Padaczka nadal go męczyła, odebrano mu prawo jazdy co było utrudnieniem, ale nie załamał go to. Nadal pracował co dawało mu wiele satysfakcji, kumple z wojska bardzo mu pomagali, a on wracał do domu w którym czekała na niego ukochana, z córką w drodze. Walka z padaczką tak naprawdę dopiero się rozpoczęła, ale i tak jego dobre nastawienie zmniejszało jej częstość występowania. Wdrążono także leki które miały przynieść ulgę. Chociaż nadal od czasu do czasu zawieszał się na kilka sekund.
Dziś był jeden z intensywnych dni w wojsku, Bolt i Max robili pokaz dla opiekunów psiaków, trenował też z nimi. Bolt nauczył się wiszenia na linach i wskakiwania do budynków z zewnątrz. Było wielki krok dla niego, bo musiał całkiem zaufać opiekunowi i walczyć z własnym lękiem. Obydwoje więc byli wykończeni po tym dniu. Kumpel podwiózł go do mieszkania. Max wysiadł pożegnał się ze znajomym, wypuścił też Bolta. Podpiął go sobie pod pasek, przerzucił plecak przez ramię i ruszył do budynku. Niedługo wjechali winą i ruszyli do mieszkania. Max wyciągnął klucze i przekręcił w zamku.
- Jestem kochanie! - zawołał radośnie kiedy wszedł do środka. Odpięty Bolt wystrzelił by wpaść do kuchni, chodź z mniejszym impetem niż zwykle. Zaszczekał głośno i podbiegł do Milly by prawie jak kot otrzeć się pyskiem o jej nogę. Max zdjął buty, kurtkę i plecak i dopiero ruszył do kuchni.
- Cześć piękna - pocałował ją w policzek ale nie rzucał się na nią. Był spocony i sam czuł że wymaga prysznica. Dlatego oparł się o blat obok niej.
- Co tam dobrego pichcisz?
Dziś był jeden z intensywnych dni w wojsku, Bolt i Max robili pokaz dla opiekunów psiaków, trenował też z nimi. Bolt nauczył się wiszenia na linach i wskakiwania do budynków z zewnątrz. Było wielki krok dla niego, bo musiał całkiem zaufać opiekunowi i walczyć z własnym lękiem. Obydwoje więc byli wykończeni po tym dniu. Kumpel podwiózł go do mieszkania. Max wysiadł pożegnał się ze znajomym, wypuścił też Bolta. Podpiął go sobie pod pasek, przerzucił plecak przez ramię i ruszył do budynku. Niedługo wjechali winą i ruszyli do mieszkania. Max wyciągnął klucze i przekręcił w zamku.
- Jestem kochanie! - zawołał radośnie kiedy wszedł do środka. Odpięty Bolt wystrzelił by wpaść do kuchni, chodź z mniejszym impetem niż zwykle. Zaszczekał głośno i podbiegł do Milly by prawie jak kot otrzeć się pyskiem o jej nogę. Max zdjął buty, kurtkę i plecak i dopiero ruszył do kuchni.
- Cześć piękna - pocałował ją w policzek ale nie rzucał się na nią. Był spocony i sam czuł że wymaga prysznica. Dlatego oparł się o blat obok niej.
- Co tam dobrego pichcisz?
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
- Bolt! - Milly kucnęła, żeby wytarmosić pieska.
- Cześć piękny! No cześć, cześć. Co tam Misiu - zawsze lubiła zwierzaki, a do Bolta przywykła i pokochała go od razu. Był jej pieskiem i zawsze witała się z nim bardzo wylewnie. Musiała go wygłaskać i wycałować po pyszczku. Uwielbiała go. Czasem przychodził do niej kład jej łeb na jakby wiedział, że nosi tam dziecko. Im była większa, tym częściej to robił. O ile Bolt miał zakaz włażenia do łóżka, tak Milly nauczyła go, że może wskakiwać na kanapę. Był wielki i no cóż, często brudny, ale kiedy nie było Maxa dawał jej poczucie bezpieczeństwa i uspokajał ją. Lubiła kiedy leżał na niej pyskiem i przednimi łapami, albo kiedy ona leżała i mogła go przytulić. Jego obecność i jej spokój były cenniejsze niż czysta kanapa.
Milly uśmiechnęła się szeroko na widok męża, kiedy była bardzo szczęśliwa, uśmiechając się mrużyła oczy tak jak teraz.
- Maxsiu! Stęskniłam się! - wykrzyknęła radośnie. Kiedy dał jej całusa i odsunął się zrobiła smutną minkę.
- A gdzie tulasy? - podeszła do niego i objęła go mocno za plecy, przytulając się. Brudny, mokry, spocony, nie ważne, mógłby być nawet w smole i tak by się przytuliła.
- No właśnie, nie do końce wiem co robię - odchyliła głowę, żeby na niego spojrzeć, ale nie puściła go.
- Maddie dała mi przepis, na coś co gotowała dla Leo. To jakieś polskie danie. Mówiła, że jej smakowało, więc uznałam, że spróbuję. To takie kluski z różnymi rzeczami w środku.
- Cześć piękny! No cześć, cześć. Co tam Misiu - zawsze lubiła zwierzaki, a do Bolta przywykła i pokochała go od razu. Był jej pieskiem i zawsze witała się z nim bardzo wylewnie. Musiała go wygłaskać i wycałować po pyszczku. Uwielbiała go. Czasem przychodził do niej kład jej łeb na jakby wiedział, że nosi tam dziecko. Im była większa, tym częściej to robił. O ile Bolt miał zakaz włażenia do łóżka, tak Milly nauczyła go, że może wskakiwać na kanapę. Był wielki i no cóż, często brudny, ale kiedy nie było Maxa dawał jej poczucie bezpieczeństwa i uspokajał ją. Lubiła kiedy leżał na niej pyskiem i przednimi łapami, albo kiedy ona leżała i mogła go przytulić. Jego obecność i jej spokój były cenniejsze niż czysta kanapa.
Milly uśmiechnęła się szeroko na widok męża, kiedy była bardzo szczęśliwa, uśmiechając się mrużyła oczy tak jak teraz.
- Maxsiu! Stęskniłam się! - wykrzyknęła radośnie. Kiedy dał jej całusa i odsunął się zrobiła smutną minkę.
- A gdzie tulasy? - podeszła do niego i objęła go mocno za plecy, przytulając się. Brudny, mokry, spocony, nie ważne, mógłby być nawet w smole i tak by się przytuliła.
- No właśnie, nie do końce wiem co robię - odchyliła głowę, żeby na niego spojrzeć, ale nie puściła go.
- Maddie dała mi przepis, na coś co gotowała dla Leo. To jakieś polskie danie. Mówiła, że jej smakowało, więc uznałam, że spróbuję. To takie kluski z różnymi rzeczami w środku.
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
- Jestem spocony i... -objął ją widząc że nie przejmuje się niczym - brudny. Ok.. skoro ci to nie przeszkadza.
Faktycznie miał nawet piasek we włosach który się teraz osypał.
- Uznałem że wrócę wcześniej i nie będę tracił czasu w bazie. A umyć się mogę w domu - wytłumaczył. Bolt znał bardzo dobrze zasady, był też na tyle bystry by przy Maxsie nie łamać ich, co innego przy Milly. Skoro jednak chciała się przytulić i wytaplać w błocku chwycił ją jak zawsze i uniósł do góry.
- Ha! Chodź ty wytrę się cały w ciebie.- zaśmiał się i pocałował ją namiętnie.
- Kluski z różnymi rzeczami w środku? Nie brzmi to bezpiecznie. Oni tam w Polsce dziwne rzeczy jedzą Milly - spojrzał na nią po czym rozchmurzył się - chociaż jak Maddie mówiła że zjadliwa i nie umarła to może faktycznie. Ale jesteś pewna że nie umarła?
Faktycznie miał nawet piasek we włosach który się teraz osypał.
- Uznałem że wrócę wcześniej i nie będę tracił czasu w bazie. A umyć się mogę w domu - wytłumaczył. Bolt znał bardzo dobrze zasady, był też na tyle bystry by przy Maxsie nie łamać ich, co innego przy Milly. Skoro jednak chciała się przytulić i wytaplać w błocku chwycił ją jak zawsze i uniósł do góry.
- Ha! Chodź ty wytrę się cały w ciebie.- zaśmiał się i pocałował ją namiętnie.
- Kluski z różnymi rzeczami w środku? Nie brzmi to bezpiecznie. Oni tam w Polsce dziwne rzeczy jedzą Milly - spojrzał na nią po czym rozchmurzył się - chociaż jak Maddie mówiła że zjadliwa i nie umarła to może faktycznie. Ale jesteś pewna że nie umarła?
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
- Ja zawsze chcę się przytulać! To nic, że jesteś brudny, nie pierwszy, nie ostatni raz - kiedy ją chwycił zachichotała.
- Uważaj, bo zgnieciesz Maleństwo!
Nie mieli jeszcze imienia dla dziecka, więc często nazywali je po prostu maleństwem, albo dzidziusiem, wiedzieli, że to dziewczynka, ale jakoś nie mogli się zdecydować na imię. Mieli jeszcze trochę czasu, żeby znaleźć coś odpowiedniego. Mad i Leo dowiedzieli się o swojej córeczce znacznie później, ale wyprzedzili ich z wyborem imienia. Na szczęście stary Wolf też jeszcze nie wymyśliła jak nazwać małego Wolfika. Póki co, wszyscy nazywali dziecko żołnierz i Belli właśnie Wolfik. Milly coś czuła, że to przezwisko przylgnie do tego maleństwa na całe życie.
- Ej, przecież jemy dim sum, to to jest podobne, tylko ma inne ciasto. Które nie wiem czy dobrze mi wyszło. I inne bebechy, ale w sumie podobne do tych farszy, które jedliśmy w baozi. Ja tam lubię kluski, co może być niedobrego w kluskach? Jak umrzesz to prędzej przez to jak gotuję, a nie co gotuję. Zobacz, jakie ładne mi wyszły - pokazała mu ułożone na blacie pierożki, faktycznie wyglądały ładnie, były równe i miały dobry kształt.
- Tylko trzeba je ugotować, ale najpierw... Jest taka jedna mała, a może nawet taka jakby większa rzecz, o której musisz wiedzieć... Byłam dzisiaj na zakupach, kupiłam karuzelę do łóżeczka i takie tam, no i pojechałam zawieźć to do domu. Tyle, że na ganku ktoś był i myślę, że powinieneś go poznać, bo wrócił ze mną do domu.
- Uważaj, bo zgnieciesz Maleństwo!
Nie mieli jeszcze imienia dla dziecka, więc często nazywali je po prostu maleństwem, albo dzidziusiem, wiedzieli, że to dziewczynka, ale jakoś nie mogli się zdecydować na imię. Mieli jeszcze trochę czasu, żeby znaleźć coś odpowiedniego. Mad i Leo dowiedzieli się o swojej córeczce znacznie później, ale wyprzedzili ich z wyborem imienia. Na szczęście stary Wolf też jeszcze nie wymyśliła jak nazwać małego Wolfika. Póki co, wszyscy nazywali dziecko żołnierz i Belli właśnie Wolfik. Milly coś czuła, że to przezwisko przylgnie do tego maleństwa na całe życie.
- Ej, przecież jemy dim sum, to to jest podobne, tylko ma inne ciasto. Które nie wiem czy dobrze mi wyszło. I inne bebechy, ale w sumie podobne do tych farszy, które jedliśmy w baozi. Ja tam lubię kluski, co może być niedobrego w kluskach? Jak umrzesz to prędzej przez to jak gotuję, a nie co gotuję. Zobacz, jakie ładne mi wyszły - pokazała mu ułożone na blacie pierożki, faktycznie wyglądały ładnie, były równe i miały dobry kształt.
- Tylko trzeba je ugotować, ale najpierw... Jest taka jedna mała, a może nawet taka jakby większa rzecz, o której musisz wiedzieć... Byłam dzisiaj na zakupach, kupiłam karuzelę do łóżeczka i takie tam, no i pojechałam zawieźć to do domu. Tyle, że na ganku ktoś był i myślę, że powinieneś go poznać, bo wrócił ze mną do domu.
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
- Nic mu nie będzie! - zaśmiał się wesoło - maleństwo będzie cię cieszyć z Tobą.
- Jak chcesz trochę brudu i piasku to ja ci mogę oddać. Na włosach mam trochę - zaśmiał się - chcesz?
- Bo dim sum jest genialne! - pogładził się po brzuchu - teraz mi przypomniałaś ich smak, zjadłbym je. Zjedzmy! No zjedzmy je!
Zaraz jednak się uspokoił i spojrzał na kluski po polsku, jak roboczo je nazwał w głowie.
- No ładne faktycznie. O tym pisali by w gazetach kochanie. Żona zabiła męża kluskami z Polski, gorzej byłoby napisane ratowniczka medyczna na początku.
- Oklej... co przywlokłeś do domu? - spojrzał na nią poważnie ale łagodnie. Oparł się znów o blat i związał ręce na piersi - pies? Kot? Koto-pies? Gazornipława?
- Jak chcesz trochę brudu i piasku to ja ci mogę oddać. Na włosach mam trochę - zaśmiał się - chcesz?
- Bo dim sum jest genialne! - pogładził się po brzuchu - teraz mi przypomniałaś ich smak, zjadłbym je. Zjedzmy! No zjedzmy je!
Zaraz jednak się uspokoił i spojrzał na kluski po polsku, jak roboczo je nazwał w głowie.
- No ładne faktycznie. O tym pisali by w gazetach kochanie. Żona zabiła męża kluskami z Polski, gorzej byłoby napisane ratowniczka medyczna na początku.
- Oklej... co przywlokłeś do domu? - spojrzał na nią poważnie ale łagodnie. Oparł się znów o blat i związał ręce na piersi - pies? Kot? Koto-pies? Gazornipława?
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
- Tak jakby pssssaa, ale nie do końca. Znaczy, bo... Może, najlepiej jak zobaczysz, tylko nie możesz mnie mordować. Bo wtedy będą pisać w gazetach, że żołnierz zamordował żonę, za przytarganie do domu zwierzątka.
- To kluski potem, na razie chodź... - Milly wzięła Maxa za rękę i poprowadziła przez mieszkanie do sypialni. Drzwi były zamknięte. Milly nie wiedziała, jak Bolt zareaguje na nowe towarzystwo, a że było specyficzne i potrzebowało spokoju, to zamknęła je w sypialni. Uchyliła drzwi i zastawiła je nogą, bo Bolt węszył pod drzwiami.
- Siad - powiedziała do psa, Bolt był grzecznym, ułożonym zwierzęciem, więc posłuchał jej od razu. Milly otworzyła szerzej drzwi. Pod ścianą, na grubym, miękkim kocu leżał dość duży pies o brązowej sierści. Tylko, że nie był sam. Przy brzuchy miał trzy, maleńkie kociaki, które właśnie jadły. Dziewczyna wpuściła Maxa do środka i zamknęła drzwi.
- No to, to jest Gaja, a te małe, to Neko, Xiao i Gato. Neko i Gato to chłopcy, a Xiao to dziewczynka - Milly podeszła do pieska i usiadła na przeciw niego po turecku. Pogładziła sunie delikatnie po głowie.
- Leżała na ganku razem z tymi kociakami. Nie mogłam jej tak zostawić. Zabrałam wszystkich do auta i do weterynarz. Chcieli jej imię, więc wymyśliłam Gaję. Jest zdrowa, tylko wycieńczona, wygłodzona i trochę brudna. Nie ma też części ogona. Weterynarz powiedział, że prawdopodobnie amputowali jej go jak była szczeniakiem. No i kotki... Też są zdrowe i piją jej mleko. Wet powiedział, że suczka pewnie straciła swoje młode, znalazła kocięta bez matki i się nimi zaopiekowała. No co miałam zrobić, zostawić ich tam?
- To kluski potem, na razie chodź... - Milly wzięła Maxa za rękę i poprowadziła przez mieszkanie do sypialni. Drzwi były zamknięte. Milly nie wiedziała, jak Bolt zareaguje na nowe towarzystwo, a że było specyficzne i potrzebowało spokoju, to zamknęła je w sypialni. Uchyliła drzwi i zastawiła je nogą, bo Bolt węszył pod drzwiami.
- Siad - powiedziała do psa, Bolt był grzecznym, ułożonym zwierzęciem, więc posłuchał jej od razu. Milly otworzyła szerzej drzwi. Pod ścianą, na grubym, miękkim kocu leżał dość duży pies o brązowej sierści. Tylko, że nie był sam. Przy brzuchy miał trzy, maleńkie kociaki, które właśnie jadły. Dziewczyna wpuściła Maxa do środka i zamknęła drzwi.
- No to, to jest Gaja, a te małe, to Neko, Xiao i Gato. Neko i Gato to chłopcy, a Xiao to dziewczynka - Milly podeszła do pieska i usiadła na przeciw niego po turecku. Pogładziła sunie delikatnie po głowie.
- Leżała na ganku razem z tymi kociakami. Nie mogłam jej tak zostawić. Zabrałam wszystkich do auta i do weterynarz. Chcieli jej imię, więc wymyśliłam Gaję. Jest zdrowa, tylko wycieńczona, wygłodzona i trochę brudna. Nie ma też części ogona. Weterynarz powiedział, że prawdopodobnie amputowali jej go jak była szczeniakiem. No i kotki... Też są zdrowe i piją jej mleko. Wet powiedział, że suczka pewnie straciła swoje młode, znalazła kocięta bez matki i się nimi zaopiekowała. No co miałam zrobić, zostawić ich tam?
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
Faktycznie Bolt kręcił się dłuższą chwilę już przy drzwiach, ale bez rozkazu nie okazywał agresji, dziś też był bardziej zmęczony. Dlatego wąchał ale bez przekonania.
- Ja ci dam, żołnierz zabija żonę... jasne i co jeszcze - klepnął ją w pośladek ale ruszył za nią.
Posłuchał rozkazu od razu, szkolenie pozwalało nad nim zapanować od razu.
Max westchnął cicho, ale wszedł za żoną do pokoju. Kiedy zobaczył psiaka a potem trzy małe kotki zastygł. Powinien być zły, powiedzieć że to nie rozsądne, że nie powinna.
- Są prześliczne - tylko wyszło z jego ust. Rozumiał czemu podjęła taką decyzję, sam by ją pewnie podjął. Kochał zwierzaki i dzielili tą pasję obydwoje.
- Rozumiem kochanie, zrobiłbym to samo - dodał i też usiadł obok Milly po turecku.
- Cześć Gaja - wyciągnął dłoń by go powąchała faktycznie wydawała się łagodna, Nie zareagowała absolutnie żadną agresją. Pozwoliła się pogłaskać.
- Gdzie byłaś u Berensonów? - zapytał z zaciekawieniem. Gabinetów było w okolicy sporo, ale ta lecznica miała dobrą opinię. Max ufał tamtejszym lekarzom i ich opinią.
- Bolt właśnie zyskał towarzystwo, którego się raczej nie spodziewał.
- Ja ci dam, żołnierz zabija żonę... jasne i co jeszcze - klepnął ją w pośladek ale ruszył za nią.
Posłuchał rozkazu od razu, szkolenie pozwalało nad nim zapanować od razu.
Max westchnął cicho, ale wszedł za żoną do pokoju. Kiedy zobaczył psiaka a potem trzy małe kotki zastygł. Powinien być zły, powiedzieć że to nie rozsądne, że nie powinna.
- Są prześliczne - tylko wyszło z jego ust. Rozumiał czemu podjęła taką decyzję, sam by ją pewnie podjął. Kochał zwierzaki i dzielili tą pasję obydwoje.
- Rozumiem kochanie, zrobiłbym to samo - dodał i też usiadł obok Milly po turecku.
- Cześć Gaja - wyciągnął dłoń by go powąchała faktycznie wydawała się łagodna, Nie zareagowała absolutnie żadną agresją. Pozwoliła się pogłaskać.
- Gdzie byłaś u Berensonów? - zapytał z zaciekawieniem. Gabinetów było w okolicy sporo, ale ta lecznica miała dobrą opinię. Max ufał tamtejszym lekarzom i ich opinią.
- Bolt właśnie zyskał towarzystwo, którego się raczej nie spodziewał.
Re: [30.12.2022 Mieszkanie Milly i Maxa] Rodzina 8 + 4
- Widzisz, jest taka łagodna. Wzięłam od niej małe to tylko na mnie spojrzała i wstała, nawet nie próbowała atakować. Więc zaprowadziłam ją do auta, wsadziłam do środka, kociaki zawinęłam w bluzę i pojechałam do lecznicy. Tak, do Bjornów. Bo ty tam jeździsz. Gaję trzeba wykąpać, kupiłam jej karmę, więc na razie jest najedzona. I małym też, mają jakieś 5 tygodni, więc już mogą normalnie jeść, ale chyba z braku pożywienia nadal są przyssane do psiej mamy.
- Biedna sunia - pochyliła się i pocałowała pieska w głowę.
- Taka grzeczna, kto mógł cię porzucić, co? Już dobrze, już jesteś bezpieczna - pogłaskała zwierzątko po głowie.
- Jest taka smutna, ale to dobra mama, wykarmiła kociaki.
- Ten mały tutaj - Milly chwyciła delikatnie rudego kotka, Gaja spojrzała tylko na dziewczynę smutnym wzrokiem - to Gato, co po hiszpańsku znaczy kot - jest śmieszny, największy z całej trójki, ale najbardziej nieporadny chyba. Słodziutki jest, zobacz - wyciągnęła rękę z małym kotkiem, żeby pokazać go mężowi.
- Cześć, jestem Gato i mam mamę pieska.
- Biedna sunia - pochyliła się i pocałowała pieska w głowę.
- Taka grzeczna, kto mógł cię porzucić, co? Już dobrze, już jesteś bezpieczna - pogłaskała zwierzątko po głowie.
- Jest taka smutna, ale to dobra mama, wykarmiła kociaki.
- Ten mały tutaj - Milly chwyciła delikatnie rudego kotka, Gaja spojrzała tylko na dziewczynę smutnym wzrokiem - to Gato, co po hiszpańsku znaczy kot - jest śmieszny, największy z całej trójki, ale najbardziej nieporadny chyba. Słodziutki jest, zobacz - wyciągnęła rękę z małym kotkiem, żeby pokazać go mężowi.
- Cześć, jestem Gato i mam mamę pieska.