[Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
David chwycił ją pewnie i mocno tak że nie obiła się o nic. Akurat reakcję miał dość szybko, wyrobił sobie w pracy i w obozie.
- Ale mówimy o obrocie czy wzorze? - zażartował i zaśmiała się lekko - nic ci nie jest? - dodał już nieco bardziej troskliwie.
- Nic się nie bój umiem ratować damy z opresji - dodał.
- A sukienka jest bardzo ładnie uszyta i idealnie leży na Tobie- pochwalił ją. Mógł ją puścić lub przełożyć na krzesłowo obok, ale nie zrobił tego. Podtrzymywał ją patrząc jej głęboko w oczy.
- Ale mówimy o obrocie czy wzorze? - zażartował i zaśmiała się lekko - nic ci nie jest? - dodał już nieco bardziej troskliwie.
- Nic się nie bój umiem ratować damy z opresji - dodał.
- A sukienka jest bardzo ładnie uszyta i idealnie leży na Tobie- pochwalił ją. Mógł ją puścić lub przełożyć na krzesłowo obok, ale nie zrobił tego. Podtrzymywał ją patrząc jej głęboko w oczy.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
To co się stało zupełnie wytrąciło ją z równowagi. Dosłownie i w przenośni. Trafiając na jego kolana chciała się czegoś chwycić, gdyby oparcia były wyższe to załapała by się właśnie ich, ale cóż... Nie były, a jedyną rzeczą, którą mogła złapać były ramiona jej partnera. Sytuacja stała się jeszcze bardziej krępująca, ale Sersi nigdzie nie uciekała. To było podniecające, znajdować się w ciepłych ramionach, tak przystojnego faceta. Przeszedł ją dreszcz, a potem fala ciepła rozlała się po całym jej ciele, serce za to waliło jej bardzo szybko.
- Mówimy i o tym i o tym.
- Ale że tak na pierwszej randce ratować damę w opałach? Co to za dama, skoro się przewraca - zaśmiała się. Zamrugała kilka razy patrząc mu w oczy. Mogłaby w nich całkowicie zatonąć. W dodatku jego siła i zapach działały na nią niezwykle mocno. A dopiero co się zobaczyli. Ale przecież byli dorośli, nikt im niczego nie zabraniał. Dlatego zupełnie się nie ruszała, nie okazywał, że chce zejść, bo nie chciała.
- Masz naprawdę piękne oczy, są... hipnotyzujące.
- Mówimy i o tym i o tym.
- Ale że tak na pierwszej randce ratować damę w opałach? Co to za dama, skoro się przewraca - zaśmiała się. Zamrugała kilka razy patrząc mu w oczy. Mogłaby w nich całkowicie zatonąć. W dodatku jego siła i zapach działały na nią niezwykle mocno. A dopiero co się zobaczyli. Ale przecież byli dorośli, nikt im niczego nie zabraniał. Dlatego zupełnie się nie ruszała, nie okazywał, że chce zejść, bo nie chciała.
- Masz naprawdę piękne oczy, są... hipnotyzujące.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
- Mógłbym powiedzieć dokładnie to samo... złodziejko spojrzeń - powiedział delikatnie i ciepło.
Nie wstała, nie poruszyła się , co sugerowało mu że jest jej tu dobrze.
- Nie mogę oderwać od ciebie oczu - przyznał absolutnie szczerze.
A potem zupełnie idąc za emocjami i odruchem przysunął swoje usta do jej, całując ją czule ale ostrożnie.
Może nie chciała tego, może sobie nie życzyła. W końcu byli sobie totalnie obcymi ludźmi. I jednocześnie działali na siebie tak mocno, instynktownie. David opanował się po chwili, cofnął swoją twarz od jej , nie mniej minimalnie. Czuł jak adrenalina i emocję szumią mu w głowie, cały scenariusz spotkania raczej wymknął się im spod kontroli.
Nie wstała, nie poruszyła się , co sugerowało mu że jest jej tu dobrze.
- Nie mogę oderwać od ciebie oczu - przyznał absolutnie szczerze.
A potem zupełnie idąc za emocjami i odruchem przysunął swoje usta do jej, całując ją czule ale ostrożnie.
Może nie chciała tego, może sobie nie życzyła. W końcu byli sobie totalnie obcymi ludźmi. I jednocześnie działali na siebie tak mocno, instynktownie. David opanował się po chwili, cofnął swoją twarz od jej , nie mniej minimalnie. Czuł jak adrenalina i emocję szumią mu w głowie, cały scenariusz spotkania raczej wymknął się im spod kontroli.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Sersi lubiła jak żartowali. Pod tym względem pasowali do siebie. Mieli podobne poczucie humoru. Dziewczyna poznała do czego to zmierza i zdecydowanie miała ochotę na pocałunek. Więc, żeby ułatwić sprawę sama też odrobinę się przysunęła. Serce aż dudniło jej w klatce piersiowej, krew krążyła znacznie szybciej, aż szumiało jej w uszach. David miał czułe, miękkie wargi, a ona była wręcz spragniona tego pocałunku. Chciała, żeby się wydarzył. Kiedy poczuła się się odsuwa nadal nie otwarła oczu, westchnęła tylko wymownie i koniuszkiem języka zwilżyła swoje wargi. Dopiero chwilę później uchyliła powieki, by sprawdzić, czy na pewno jest w miejscu, w którym była przed chwilą.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Nie wydawało się, żeby jej się nie podobało, a westchnięcie zdawało się wymowne. Być może dlatego David uznał że odczyta to w jedyny sposób - czyli prośbę by się nie odsuwał. Dlatego przysunął się do niej znów, obejmując ją ramionami. To było coś zaskakującego, zupełnie nie planował ,że teraz zamiast sztywnej rozmowy będzie ją obejmował łapczywie Sersi i całował. Ale to wynikało z tego jak na siebie działali. On nie mógł oderwać się do przedłużającego się pocałunku, jego usta łapczywie szukały jej warg. Sytuacja się przedłużała i David ani śnił przestać, to było coś totalnie niezwykłego. Chyba nawet z Cloe nie było tej chemii i pożądania, a uważał że ich związek za dość udany. Teraz jednak był zupełnie skupiony na towarzyszce siedzącej na jego kolanach.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Kobieta stała się bardziej namiętna, całowała głębiej i mocniej, ale bez natarczywości. David całował bosko. Naprawdę jej się podobało. Jak się okazało bardzo brakowało jej bliskości. Spijała z jego warg całą czułość i pożądanie. Jej oddech stał się ciężki i na chwilę zupełnie odcięła się od świata. Kątem oka zobaczyła zbliżającą się do ich stolika. Przyniosła im wino i truskawki, których w ogóle nie zamawiali. W głowie Sersi pojawił się chytry plan. Wygięła się na rękach Davida i sięgnęła po truskawkę. Podała ją mężczyźnie do ust, a kiedy wgryzł się w owoc ona objęła wargami drugą część smakołyku, kiedy jedli ich usta na końcu spotkały się w kolejnym pocałunku. Sersi było niemiłosiernie gorąco, ale to był efekt bardzo podniecającej sytuacji. W końcu odsunęła się na chwilę i pochyliła nad jego uchem.
- Bierzemy truskawki, wino i idziemy do ciebie - szepnęła cicho, ale była pewna swego. Jej ciepły oddech ogrzewał mu skórę. Sersi pocałowała go czule w szyję. Uważała, że mężczyzną może sprawiać to taką samą przyjemność jak kobietą. Spojrzała mu kolejny raz w oczy. Teraz czekała na to co jej odpowie. Tym co powiedziała, było oczywisty zaproszeniem na seks.
- Bierzemy truskawki, wino i idziemy do ciebie - szepnęła cicho, ale była pewna swego. Jej ciepły oddech ogrzewał mu skórę. Sersi pocałowała go czule w szyję. Uważała, że mężczyzną może sprawiać to taką samą przyjemność jak kobietą. Spojrzała mu kolejny raz w oczy. Teraz czekała na to co jej odpowie. Tym co powiedziała, było oczywisty zaproszeniem na seks.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
David nie miał zielonego pojęcia jak doszedł do tego momentu. Dlaczego zamiast rozmawiać kulturalnie przy stole, całował ją z dziewczyną w restauracji. To mu się zupełnie nie mieściło w głowie, ale działo się. I chyba obydwoje pragnęli więcej wyciągnąć od tej sytuacji. Tęsknił do bliskości, do pocałunków, do bycia z kobietą. Kiedy szepnęła mu na ucho, aż zaświeciły mu się oczy. Obydwoje tego pragnęli, było to szalone ale prawdziwe.
- Jestem za, cieszy mnie twoja propozycja - uśmiechnął się i poczekał aż wstanie. I tak musiał zapłacić za wino i truskawki i przejść kawałek do wyjścia. Chwycił ją jednak za dłoń. Kiedy wyszli na zewnątrz przyciągnął do siebie. Mieli nie wiele do przejścia, ale zajęło im to trochę czasu, bo w między czasie przerywali je kolejnymi pocałunkami. David poczuł się trochę jak nastolatek, takie akcję zdarzały mu się na studiach co najwyżej.
Przez recepcję przeszli dość szybko uśmiechając się, potem winda i krótki korytarz do jego mieszkania. Mieszkanie tak naprawdę było małe, po co mu wielkie mieszkanie skoro mieszka sam. Wchodziło się od razu do serca dużego salonu połączonego z kuchnią znajdującą się po prawej stronie, Dalej natomiast była sypialnia z balkonem. Całe mieszkanie było urządzone nowocześnie, w jasnym przyjaznych barwach, z towarzyszącą zielenią w postaci kwiatków doniczkowych . David należał do porządnickich więc nic nie walało się po podłodze, wszystko miało swoje miejsce. Z lewej strony w otoczeniu więcej zieleni i jasnego okna stało biurko z miejscem do pracy. Tutaj piętrzyły się dokumenty, książki i laptop. Zamknął drzwi plecami po raz któryś przyciągając kobietę bliżej siebie. Dawno nie czuł się tak szczęśliwy, szczerze mówiąc. Odsunął twarz od niej dopiero po kolejnym długim gorącym pocałunku, zaczesując drobne kosmyki włosów za jej ucho.
- Pójdę po kieliszki, rozgość się - wskazał na wino. Rozgość się było śmiesznym zdaniem , to nie był wielki dom. W salonie po za kanapą wyłożoną cieplutki, puchatym kocem były jeszcze kolorowe poduszki. Nie było telewizji , za to na drewnianym regale znajdowała się wieża do odtwarzania muzyki i cały zestaw różnych płyt. David nie kłamał naprawdę uwielbiał słuchać muzyki i miał do niej lepszy dostęp niż inni. Znajomość z Markusem czy Rea'em pozwalało mu czasami posiadać nie wydane jeszcze rzeczy. Szczególnie muzyka Rea była naprawdę przyjazna i nastrojowa. Obok płyt stały oprawione w ramkę, zdjęcia jego znajomych, przyjaciela Archiego i Bjorna z całą rodziną. David był towarzyskim i sentymentalnym facetem. Puścił ją tylko na chwilę by odszukać faktycznie kieliszki, ale truskawki podał jej.
- Zaraz do ciebie wrócę - zapewnił puszczając jej oko.
- Jestem za, cieszy mnie twoja propozycja - uśmiechnął się i poczekał aż wstanie. I tak musiał zapłacić za wino i truskawki i przejść kawałek do wyjścia. Chwycił ją jednak za dłoń. Kiedy wyszli na zewnątrz przyciągnął do siebie. Mieli nie wiele do przejścia, ale zajęło im to trochę czasu, bo w między czasie przerywali je kolejnymi pocałunkami. David poczuł się trochę jak nastolatek, takie akcję zdarzały mu się na studiach co najwyżej.
Przez recepcję przeszli dość szybko uśmiechając się, potem winda i krótki korytarz do jego mieszkania. Mieszkanie tak naprawdę było małe, po co mu wielkie mieszkanie skoro mieszka sam. Wchodziło się od razu do serca dużego salonu połączonego z kuchnią znajdującą się po prawej stronie, Dalej natomiast była sypialnia z balkonem. Całe mieszkanie było urządzone nowocześnie, w jasnym przyjaznych barwach, z towarzyszącą zielenią w postaci kwiatków doniczkowych . David należał do porządnickich więc nic nie walało się po podłodze, wszystko miało swoje miejsce. Z lewej strony w otoczeniu więcej zieleni i jasnego okna stało biurko z miejscem do pracy. Tutaj piętrzyły się dokumenty, książki i laptop. Zamknął drzwi plecami po raz któryś przyciągając kobietę bliżej siebie. Dawno nie czuł się tak szczęśliwy, szczerze mówiąc. Odsunął twarz od niej dopiero po kolejnym długim gorącym pocałunku, zaczesując drobne kosmyki włosów za jej ucho.
- Pójdę po kieliszki, rozgość się - wskazał na wino. Rozgość się było śmiesznym zdaniem , to nie był wielki dom. W salonie po za kanapą wyłożoną cieplutki, puchatym kocem były jeszcze kolorowe poduszki. Nie było telewizji , za to na drewnianym regale znajdowała się wieża do odtwarzania muzyki i cały zestaw różnych płyt. David nie kłamał naprawdę uwielbiał słuchać muzyki i miał do niej lepszy dostęp niż inni. Znajomość z Markusem czy Rea'em pozwalało mu czasami posiadać nie wydane jeszcze rzeczy. Szczególnie muzyka Rea była naprawdę przyjazna i nastrojowa. Obok płyt stały oprawione w ramkę, zdjęcia jego znajomych, przyjaciela Archiego i Bjorna z całą rodziną. David był towarzyskim i sentymentalnym facetem. Puścił ją tylko na chwilę by odszukać faktycznie kieliszki, ale truskawki podał jej.
- Zaraz do ciebie wrócę - zapewnił puszczając jej oko.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Sersi nie zachowywała się normalnie. Po pierwsze nie spotykała się na randki z ludźmi z sieci, po drugie, gdyby nawet, to z pewnością nie obściskiwałaby się się z mężczyzną w restauracji. A już na pewno nie zachęcałaby go do tego, żeby poszli do jego domu. Tymczasem jej normalność zupełnie zniknęła. Miedzy nią w Davidem pojawiła się wręcz kipiąca chemia. Oboje byli skupieni całkowicie na sobie. Sersi miała wrażenie, że nie tylko ona to czuję. Właściwie to wiedziała, że tak jest. Wiedziała, że ze strony Davida musi być tak samo. On pierwszy zainicjował kontakt fizyczny, a Sersi się nie wycofywała.
Kiedy weszli do jego mieszkania rozejrzała się dookoła. Było to dość przytulne miejsce. Choć znacznie mniejsze od tego, w którym mieszkała ona. Nie przeszkadzało jej to. Było ładne, ciepłe i przyjazne, takie w którym można poczuć się swobodnie i miło. Przełknęła ślinę, przez moment zastanawiając się co w ogóle tutaj robi. Ale potem jej uwaga przeszła na wieże. Podeszła do niej i wybrała muzykę, po czym ją włączyła. Musiała jeszcze poczekać na Davida, dlatego usiadła na kanapie, z nogą na nogę. Była niesamowicie podekscytowana, dobrze już wiedziała jak skończy się ten wieczór, co dodatkowo ją nakręcało. Wino i truskawki miały być tylko wprowadzeniem do całej reszty.
Kiedy weszli do jego mieszkania rozejrzała się dookoła. Było to dość przytulne miejsce. Choć znacznie mniejsze od tego, w którym mieszkała ona. Nie przeszkadzało jej to. Było ładne, ciepłe i przyjazne, takie w którym można poczuć się swobodnie i miło. Przełknęła ślinę, przez moment zastanawiając się co w ogóle tutaj robi. Ale potem jej uwaga przeszła na wieże. Podeszła do niej i wybrała muzykę, po czym ją włączyła. Musiała jeszcze poczekać na Davida, dlatego usiadła na kanapie, z nogą na nogę. Była niesamowicie podekscytowana, dobrze już wiedziała jak skończy się ten wieczór, co dodatkowo ją nakręcało. Wino i truskawki miały być tylko wprowadzeniem do całej reszty.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
David poszedł po kieliszki, wyciągnął je z jednej z szafek w kuchni. Potem przeszedł do salonu. Postawił je na stoliku przy kanapie i zajął się otwieraniem wina. Odstawił je na chwilę na stolik, zgodnie z tym co wiedział o winach.
- Widzę że włączyłaś muzykę - było to raczej pytanie retoryczne.
- Truskawki? - podał jej aby mogła się wgryźć. Obydwoje nie ukrywali już jaki jest cel ich spotkania.
Nalał wino do kieliszków i podał jeden z nich.
- To co pijemy za nas? - uśmiechnął się ciepło i przysiadł bliżej. Nie chciał żeby tracili to co przed chwilą udało im się zyskać. Nić między nimi była fascynująca. Kiedy upili solidny łyk odgarnął jej włosy z szyi by pocałować ją w skórę.
- Przepięknie pachniesz - szepnął komplement między kolejnymi pocałunkami.
- Widzę że włączyłaś muzykę - było to raczej pytanie retoryczne.
- Truskawki? - podał jej aby mogła się wgryźć. Obydwoje nie ukrywali już jaki jest cel ich spotkania.
Nalał wino do kieliszków i podał jeden z nich.
- To co pijemy za nas? - uśmiechnął się ciepło i przysiadł bliżej. Nie chciał żeby tracili to co przed chwilą udało im się zyskać. Nić między nimi była fascynująca. Kiedy upili solidny łyk odgarnął jej włosy z szyi by pocałować ją w skórę.
- Przepięknie pachniesz - szepnął komplement między kolejnymi pocałunkami.
Re: [Zielona Weranda] Znajomi - nieznajomi.
Sersi postanowiła zsunąć z małych stóp swoje buty. Szpilki tylko jej przeszkadzały. Kiedy się ich pozbyła mogła usiąść na kanapie z podwiniętymi nogami. Tak było jej znacznie wygodniej. Sandałki ułożyła grzecznie przy kanapie. David w końcu przysiadł się do niej. Na co czekała z niecierpliwością. Gdyby tylko wiedział co działo się z jej ciałem gdy był blisko... Uch, nie bawiłby się w wino i owoce. Tymczasem Sersi została nakarmiona słodką truskawką, jej smak cudownie przełamywał smak wina.
- Za nas - powiedziała, uniosła kieliszek, po czym upiła łyk i odstawiła trunek na stolik.
Kiedy pocałował ją w szyję, aż się wygięła. Zawsze miała tkliwą skórę na szyi, ale teraz wydawało jej się, że całe jej ciało jest wrażliwe na dotyk. Aż zamruczała, kiedy całował ją po obojczyku. Brała głębokie, pełne oddechy, co sprawiało, że jej klatka piersiowa unosiła się mocniej niż zwykle, a to tylko uwypuklało jej piersi. Było jej dobrze i błogo. Wiedziała, że nie będzie żałować, nawet jeśli będzie to przygoda na jedną noc.
- Za nas - powiedziała, uniosła kieliszek, po czym upiła łyk i odstawiła trunek na stolik.
Kiedy pocałował ją w szyję, aż się wygięła. Zawsze miała tkliwą skórę na szyi, ale teraz wydawało jej się, że całe jej ciało jest wrażliwe na dotyk. Aż zamruczała, kiedy całował ją po obojczyku. Brała głębokie, pełne oddechy, co sprawiało, że jej klatka piersiowa unosiła się mocniej niż zwykle, a to tylko uwypuklało jej piersi. Było jej dobrze i błogo. Wiedziała, że nie będzie żałować, nawet jeśli będzie to przygoda na jedną noc.