[Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Diego nie umiał się nie uśmiechnąć, dzieci były ciekawskimi stworami pod mundurem faktycznie tatuaże nie były specjalnie widoczne. Ale teraz kiedy siedział w koszulce widać je było bardzo dobrze. Diego nie za bardzo widział jak odpowiedzieć na to pytanie, historia jego tatuaży była prosta, ale jak opowiedzieć ją tak by była zrozumiała.
- Widzisz, kiedyś dużo podróżowałem i wtedy z każdej takiej wyprawy kiedy wracałem robiłem jeden tatuaż.
- No bo tata wracał bezpiecznie - dodała Inez jakby to miało wszystko wytłumaczyć. Ona pamiętała jeszcze czasy kiedy taty nie było miesiącami w domu i nagle się pojawiał, a potem znów go nie było.
- A kolorował mnie taki pan lub pani , bo to były różne osoby, które się zajmują takimi obrazkami. Ale mam też taki znaczek.. - okręcił dłoń do wewnątrz by było widać nadgarstek prawej dłoni - wujek wolf ma taki sam jak się przyjrzycie.
Ten przedstawiał gwiazdę z wpisanymi cyframi łacińskimi.
- Też kiedyś byłam pomalowana - Inez uśmiechnęła się do Sary - mama namalowała mi gwiazdki z Frozen i tęcze!
Ona jadła zwykłym widelcem, trzymała go co prawda blisko części którą nabijała jedzenie, ale radziła sobie dość sprawnie.
- Jednak tatusiu pokroisz - przesunęła w stronę Diego talerz z jedzeniem. Diego oczywiście zajął się tym o co prosiła, tak było jej łatwiej wbijać widelec.
- Pójdziemy potem pobiegać? -zapytała się Inez patrząc to na Sarę, to na jej mamę. Ona siedziała na krześle i wesoło machała nogami w powietrzu.
- Widzisz, kiedyś dużo podróżowałem i wtedy z każdej takiej wyprawy kiedy wracałem robiłem jeden tatuaż.
- No bo tata wracał bezpiecznie - dodała Inez jakby to miało wszystko wytłumaczyć. Ona pamiętała jeszcze czasy kiedy taty nie było miesiącami w domu i nagle się pojawiał, a potem znów go nie było.
- A kolorował mnie taki pan lub pani , bo to były różne osoby, które się zajmują takimi obrazkami. Ale mam też taki znaczek.. - okręcił dłoń do wewnątrz by było widać nadgarstek prawej dłoni - wujek wolf ma taki sam jak się przyjrzycie.
Ten przedstawiał gwiazdę z wpisanymi cyframi łacińskimi.
- Też kiedyś byłam pomalowana - Inez uśmiechnęła się do Sary - mama namalowała mi gwiazdki z Frozen i tęcze!
Ona jadła zwykłym widelcem, trzymała go co prawda blisko części którą nabijała jedzenie, ale radziła sobie dość sprawnie.
- Jednak tatusiu pokroisz - przesunęła w stronę Diego talerz z jedzeniem. Diego oczywiście zajął się tym o co prosiła, tak było jej łatwiej wbijać widelec.
- Pójdziemy potem pobiegać? -zapytała się Inez patrząc to na Sarę, to na jej mamę. Ona siedziała na krześle i wesoło machała nogami w powietrzu.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Jedli obiad a Sara wypytywała Diego o jego tatuaże. Chciała wiedzieć co znaczą, czemu mają jakieś kolory, czemu inne są czarne. Dla niej to było jak kolorowanka, więc pytała z jakich bajek są postacie, a on musiał się tłumaczyć. Sara dobrze radziła sobie z jedzeniem, chociaż długo dłubała swoją część zapiekanki. Była mała, gadała, więc zajęło jej to dużo czasu. Daniel jadł spokojnie, ale obserwowała siostrę i mamę. Po jedzeniu to on zebrał talerze i umył naczynia. Nasi w tym czasie poprosiła Diego, żeby przykręcił jej drzwiczki od pralki. Potem rozmawiali jeszcze dość długo, ale ostatecznie Diego wziął zmęczoną Inez na ręce i się pożegnali. Umówili się, że Diego wpadnie jak tylko dostanie części do zmywarki.
Było jej miło, że ktoś chciał jej pomóc. Oczywiście jego zaangażowanie było specyficzne, ale przecież dobrze było się zaprzyjaźnić z kimś nowym, kto się o nią troszczył. Może faktycznie miał za dużo czasu w przerwie świątecznej, a może już taki był. Niezależnie od powodów, miała pomoc, za którą była wdzięczna.
Następnego dnia koło południa usłyszała dzwonek do drzwi. Spała. Wcześnie rano odwiozła dzieci do dziadków, ogarnęła dom, zrobiła pranie, wyprowadziła Mayę i po prostu padła. Wstała z kanapy, ale była totalnie zaspana, jakby nadal trwała w pół śnie. W tym stanie podeszła do drzwi i otwarła je. Włosy sterczały jej na wszystkie strony. Na sobie miała grube, świąteczne skarpety, krótką, białą, luźną koszulkę i czarne majtki. Innymi słowy nie wyglądała dobrze. Nawet nie zarejestrowała, że nie ma dołu ubrania. Była blada i miała podkrążone oczy. Spojrzała na mężczyznę za drzwiami, jakby zupełnie go nie poznawała.
Było jej miło, że ktoś chciał jej pomóc. Oczywiście jego zaangażowanie było specyficzne, ale przecież dobrze było się zaprzyjaźnić z kimś nowym, kto się o nią troszczył. Może faktycznie miał za dużo czasu w przerwie świątecznej, a może już taki był. Niezależnie od powodów, miała pomoc, za którą była wdzięczna.
Następnego dnia koło południa usłyszała dzwonek do drzwi. Spała. Wcześnie rano odwiozła dzieci do dziadków, ogarnęła dom, zrobiła pranie, wyprowadziła Mayę i po prostu padła. Wstała z kanapy, ale była totalnie zaspana, jakby nadal trwała w pół śnie. W tym stanie podeszła do drzwi i otwarła je. Włosy sterczały jej na wszystkie strony. Na sobie miała grube, świąteczne skarpety, krótką, białą, luźną koszulkę i czarne majtki. Innymi słowy nie wyglądała dobrze. Nawet nie zarejestrowała, że nie ma dołu ubrania. Była blada i miała podkrążone oczy. Spojrzała na mężczyznę za drzwiami, jakby zupełnie go nie poznawała.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Dla Diego ta kolacja była swoistym majstersztykiem wymyślania, gdzie był i co robił. Okazało się jednak, że jeśli się postara jest wstanie misję w Afranistanie zamienić na podróż do piasków pustyni w poszukiwaniu cennego skarbu. Nieźle się nawymyślał i nagimnastykował, ale postarał się. Jego córka też znała te dziwne opowieści, była jednak za mała by Diego mógł jej opowiedzieć prawdę. Wiedziała, że wojskowi czyli panowie w mundurach bronią kraju, słabszych, że przeprowadzają zagubionych czasami i że to niebezpieczne. Ale nie znała tak naprawdę powodu owego niebezpieczeństwa. I Diego starał się, żeby poznała i zrozumiała jak będzie dorosła.
Kiedy otworzyły się drzwi nie umiał nie spojrzeć na strój w który była ubrana Nas. Wyglądała, no co tu dużo mówić ponętnie, a jej strój raczej zachęcał do zadawania wielu niestosownych pytań. Na ustach Diego czy tego chciał czy nie wypłynął drapieżny, nieco niegrzeczny uśmieszek, absolutnie naturalny dla niego w tej sytuacji. Chwilkę minęło nim uświadomił sobie jak wygląda i "zmył" go z twarzy.
- Cześć, więc przepraszam jeśli nie przyszedłem w porę, ale znalazłem co potrzebowałem i pomyślałem że... no sprawna zmywarka się przyda, a dziś nie jestem potrzebny w bazie.
Fakt ubrany był po cywilnemu, w wygodne rzeczy do pobrudzenia, koszulkę i bluzę dresową. Nic szczególnego, ale szedł też z założenia do pracy domowych, nie na podryw.
- Ale w sumie mogę wpaść w innym momencie, jeśli jesteś zajęta. Przepraszam mogłem zadzwonić, a nie zaskakiwać cię.
Kiedy otworzyły się drzwi nie umiał nie spojrzeć na strój w który była ubrana Nas. Wyglądała, no co tu dużo mówić ponętnie, a jej strój raczej zachęcał do zadawania wielu niestosownych pytań. Na ustach Diego czy tego chciał czy nie wypłynął drapieżny, nieco niegrzeczny uśmieszek, absolutnie naturalny dla niego w tej sytuacji. Chwilkę minęło nim uświadomił sobie jak wygląda i "zmył" go z twarzy.
- Cześć, więc przepraszam jeśli nie przyszedłem w porę, ale znalazłem co potrzebowałem i pomyślałem że... no sprawna zmywarka się przyda, a dziś nie jestem potrzebny w bazie.
Fakt ubrany był po cywilnemu, w wygodne rzeczy do pobrudzenia, koszulkę i bluzę dresową. Nic szczególnego, ale szedł też z założenia do pracy domowych, nie na podryw.
- Ale w sumie mogę wpaść w innym momencie, jeśli jesteś zajęta. Przepraszam mogłem zadzwonić, a nie zaskakiwać cię.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Nasira patrzyła na mężczyznę nieprzytomnym wzrokiem. Docierało do niej, kto stoi w progu i czemu przyszedł, ale ogółem świat rzeczywisty zdawał jej się nieco rozmywać. Dostrzegła na jego twarzy pewną zmianę, ale gapiła się na niego i nie rozumiała. Dopiero po kilku sekundach coś do niej dotarło. Spojrzała w dół na swoje ubranie, a raczej jego brak. Skarpetki, gołe nogi, majtki pod brzuchem i... no nagi ciążowy brzuch.
- Nie, nie, wejdź, proszę - cofnęła się próbując ściągnąć w dół za małą koszulkę i wtedy dostrzegła, że ma niej plamy. Niestety, ciąża na tym etapie płatała figle. Nasirze zaczęło nachodzić już mleko, więc od czasu do czasu plamiła ubrania, a teraz nie miała nawet stanika. To dopełniało beznadzieję jej dzisiejszego wyglądu.
- Kurwa... - mruknęła cicho pod nosem patrząc na siebie.
- Ja po prostu... Spałam. Rano odwiozłam dzieciaki do dziadków, posprzątałam, zrobiłam pranie, Kari była spokojna, więc się położyłam i... Jaki właściwie mamy dzień? I która jest godzina? - zapytała próbując przyklepać rozczochrane włosy jedną dłonią, a drugą jakoś się zasłonić, co było praktycznie nie możliwa. No bo ani to przykryć brzuch, ani piersi, które były przez ciąże bardzo duże. Nas była zakłopotana, ale przez to, że również zaspana nie panikowała.
- Nie, nie, wejdź, proszę - cofnęła się próbując ściągnąć w dół za małą koszulkę i wtedy dostrzegła, że ma niej plamy. Niestety, ciąża na tym etapie płatała figle. Nasirze zaczęło nachodzić już mleko, więc od czasu do czasu plamiła ubrania, a teraz nie miała nawet stanika. To dopełniało beznadzieję jej dzisiejszego wyglądu.
- Kurwa... - mruknęła cicho pod nosem patrząc na siebie.
- Ja po prostu... Spałam. Rano odwiozłam dzieciaki do dziadków, posprzątałam, zrobiłam pranie, Kari była spokojna, więc się położyłam i... Jaki właściwie mamy dzień? I która jest godzina? - zapytała próbując przyklepać rozczochrane włosy jedną dłonią, a drugą jakoś się zasłonić, co było praktycznie nie możliwa. No bo ani to przykryć brzuch, ani piersi, które były przez ciąże bardzo duże. Nas była zakłopotana, ale przez to, że również zaspana nie panikowała.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Diego wszedł ale starał się nie pogarszać sytuacji więc pilnował się żeby nie wgapiać się w Nas.
- To ja może już pójdę ogarniać temat - uznał w końcu. Widać było że zakłopotała się, zresztą słowo " kurwa" dawało o tym dobitny znak. Jakoś dziwnie się je słyszało w ustach tak ładniej kobiety. Diego był przyzwyczajony do przekleństw, w bazie pełnej żołnierzy to była codzienność, zresztą nawet Wolf miał to jako przecinek. W ustach Nas wydawało się to dziwne słowo.
- Rozumiem.. może zrobię ci kawę przy okazji jak będę w kuchni? - zaoferował się miło - jest 11:24 i 12 sekund, nadal mamy jeszcze 2022 jakbyś się zastanawiała dokładniej 29.12.
Powiedział Diego na chwilę naciskając tarczę elektronicznego nowoczesnego zegarka. Od razu wyświetliła mu się data, godzina i czy ma jakieś wiadomości. Miał duży zegarek elegancki w klasycznym stylu, ale przede wszystkim nowoczesny. On uznawał najnowszą technologię za coś co musisz mieć i trzeba ogarniać bo inaczej ginęło się w mroku nie wiedzy.
- To ja może już pójdę ogarniać temat - uznał w końcu. Widać było że zakłopotała się, zresztą słowo " kurwa" dawało o tym dobitny znak. Jakoś dziwnie się je słyszało w ustach tak ładniej kobiety. Diego był przyzwyczajony do przekleństw, w bazie pełnej żołnierzy to była codzienność, zresztą nawet Wolf miał to jako przecinek. W ustach Nas wydawało się to dziwne słowo.
- Rozumiem.. może zrobię ci kawę przy okazji jak będę w kuchni? - zaoferował się miło - jest 11:24 i 12 sekund, nadal mamy jeszcze 2022 jakbyś się zastanawiała dokładniej 29.12.
Powiedział Diego na chwilę naciskając tarczę elektronicznego nowoczesnego zegarka. Od razu wyświetliła mu się data, godzina i czy ma jakieś wiadomości. Miał duży zegarek elegancki w klasycznym stylu, ale przede wszystkim nowoczesny. On uznawał najnowszą technologię za coś co musisz mieć i trzeba ogarniać bo inaczej ginęło się w mroku nie wiedzy.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Nasi zmarszczyła brwi.
- I nadal nie wiem, czy to czwartek, czy środa... Nie ważne...
- Nie, kawy nie, ciąża i kawa się nie lubią, ale sobie zrób - mruknęła ziewając. Zdecydowanie powinna się ogarnąć.
- Dobrze, dobrze, idź, rozgość się, zrób sobie kawę, herbatę, śniadanie, cokolwiek potrzebujesz, a ja... Pójdę się ubrać, bo... No właśnie. Ale ty śmiało, wypij coś, zjedz, usiądź, zaraz wracam.
Nas zostawiła Diego samego i powlokła się do swojej sypialni, a dalej do łazienki. Spojrzała w lustro i aż wywróciła oczami. Wyglądała, jakby walnął w nią piorun. Włosy sterczały jej we wszystkich kierunkach, a twarz miała jak z koszmaru. Rozczesała włosy i zaplotła je w długi, francuski warkocz. Umyła buzię, zmywając z niej resztki snu. Wyszorowała zęby, użyła kremu pod oczy i wytuszowała rzęsy, żeby wyglądać trochę lepiej. Zdjęła z siebie brudną koszulkę, założyła stanik, świeży t-shirt i ogrodniczki z tkaniny w kolorze brudnego różu. Stopy miała strasznie spuchnięte, więc włożyła ciepłe skarpetki. Żeby ładnie wyglądać zawiesiła na uszach złote kolczyki z łapaczami snów i taki sami złoty wisiorek. Spojrzała na swoje dłonie, dobrze, że dbała o paznokcie, ślad po obrączce zniknął jakiś czas temu, teraz na tym palcu nosiła inny pierścionek. Dostała go od syna, chłopiec odkładał na niego przez pół roku, oczywiście jego kieszonkowe to było za mało, na szczęście Nasi dowiedziała się o tym na tyle wcześnie, że umówiła się z chłopcem, że ona zapłaci większą część, on się dołoży, ale pierścionek i tak będzie od niego. Tym sposobem Nas dostała w tym roku na gwiazdkę biżuterię od syna. Pierścionek był złoty, jego głównym elementem był kwiatek z brzoskwiniowych cyrkonii. Daniel sam go wybierał i to było dla niej najważniejsze.
Kiedy doprowadziła się do porządku. Mogła wreszcie pójść odszukać Diega. Weszła do kuchni, oparła się o szafkę i uśmiechnęła do mężczyzny.
- Przepraszam, że przywitałam się w takiej wersji - odezwała się.
- Byłam strasznie zmęczona. Bolał mnie kręgosłup i stopy, a że dzieci nie ma do jutra wieczora, pomyślałam, że sobie odpuszczę, więc... Wyskoczyłam z ciuchów i poszłam spać. Nie wiedziałam, że już jest południe. A co u ciebie?
- I nadal nie wiem, czy to czwartek, czy środa... Nie ważne...
- Nie, kawy nie, ciąża i kawa się nie lubią, ale sobie zrób - mruknęła ziewając. Zdecydowanie powinna się ogarnąć.
- Dobrze, dobrze, idź, rozgość się, zrób sobie kawę, herbatę, śniadanie, cokolwiek potrzebujesz, a ja... Pójdę się ubrać, bo... No właśnie. Ale ty śmiało, wypij coś, zjedz, usiądź, zaraz wracam.
Nas zostawiła Diego samego i powlokła się do swojej sypialni, a dalej do łazienki. Spojrzała w lustro i aż wywróciła oczami. Wyglądała, jakby walnął w nią piorun. Włosy sterczały jej we wszystkich kierunkach, a twarz miała jak z koszmaru. Rozczesała włosy i zaplotła je w długi, francuski warkocz. Umyła buzię, zmywając z niej resztki snu. Wyszorowała zęby, użyła kremu pod oczy i wytuszowała rzęsy, żeby wyglądać trochę lepiej. Zdjęła z siebie brudną koszulkę, założyła stanik, świeży t-shirt i ogrodniczki z tkaniny w kolorze brudnego różu. Stopy miała strasznie spuchnięte, więc włożyła ciepłe skarpetki. Żeby ładnie wyglądać zawiesiła na uszach złote kolczyki z łapaczami snów i taki sami złoty wisiorek. Spojrzała na swoje dłonie, dobrze, że dbała o paznokcie, ślad po obrączce zniknął jakiś czas temu, teraz na tym palcu nosiła inny pierścionek. Dostała go od syna, chłopiec odkładał na niego przez pół roku, oczywiście jego kieszonkowe to było za mało, na szczęście Nasi dowiedziała się o tym na tyle wcześnie, że umówiła się z chłopcem, że ona zapłaci większą część, on się dołoży, ale pierścionek i tak będzie od niego. Tym sposobem Nas dostała w tym roku na gwiazdkę biżuterię od syna. Pierścionek był złoty, jego głównym elementem był kwiatek z brzoskwiniowych cyrkonii. Daniel sam go wybierał i to było dla niej najważniejsze.
Kiedy doprowadziła się do porządku. Mogła wreszcie pójść odszukać Diega. Weszła do kuchni, oparła się o szafkę i uśmiechnęła do mężczyzny.
- Przepraszam, że przywitałam się w takiej wersji - odezwała się.
- Byłam strasznie zmęczona. Bolał mnie kręgosłup i stopy, a że dzieci nie ma do jutra wieczora, pomyślałam, że sobie odpuszczę, więc... Wyskoczyłam z ciuchów i poszłam spać. Nie wiedziałam, że już jest południe. A co u ciebie?
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
Diego siedział na podłodze rozmontowując znów zmywarkę, układał sobie elementy jak poprzednio w określony sposób. Widać było że ma na to swój system i każda śrubka ma swoje miejsce. Uniósł wzrok kiedy weszła, by znów na nią spojrzeć.
- Ładnie wyglądasz - stwierdził zupełnie swobodnie i powrócił do dłubania w maszynie.
- Na stole jest sok dla ciebie - dodał.
- No chodź tu cholero... tak ze mną pogrywasz... - mruknął układając się inaczej żeby wykręcić malutką śrubkę.
- Daj spokój rozumiem, pamiętam jeszcze jak czuła się Susan pod koniec ciąży, zawsze wtedy byłem w domu. Zwykle to była masakra dla niej i dla mnie. Ale ona miała prawo do tego... w sensie do narzekania, proszenia o masaże nóg i wieczną zmianę humorów. Naprawdę was podziwiam, odwalacie kawał dobrej ciężkiej roboty. - powiedział z nieukrywanym szacunkiem w głosie. On sobie nie wyobrażał być w ciąży i z tym ile to wymagało poświęcenia się mimo wszystko. A potem poród... to już w ogóle go przerastało.
- Czasami człowiek musi sobie zrobić przerwę od bycia perfekcyjną mamą, rozumiem - dodał łagodnym głosem i spojrzał na nią z ukosa. Widoki ostatecznie były zacne, ale nie powiedział tego na głos.
- U mnie, hm... po staremu, dziś Inez jest u babci, obiecałem jej i im że będą się widywać. Naprawdę ją kochają i starają się, więc nie mogłem im odmówić. Szczególnie że Inez od wczoraj ma tyle do opowiadania... no pyszczek się jej nie zamyka. A jestem umówiony z nimi że wpadnę dopiero wieczorem po nią. Więc nagle zrobił mi się wolny dzień, umówiłbym się z Wolfem na randevu zwykle tak robię, ale on... sam widziałaś jak wygląda, więc aż żal mi go wyciągać. Niech odpocznie stary piernik bo jeszcze się rozsypie. Ostatecznie uznałem wiec, że zajmę Tobie czas i zrobię co mogę tutaj. Może zajmę się chociażby tym łóżeczkiem potem dla córeczki.
- Ładnie wyglądasz - stwierdził zupełnie swobodnie i powrócił do dłubania w maszynie.
- Na stole jest sok dla ciebie - dodał.
- No chodź tu cholero... tak ze mną pogrywasz... - mruknął układając się inaczej żeby wykręcić malutką śrubkę.
- Daj spokój rozumiem, pamiętam jeszcze jak czuła się Susan pod koniec ciąży, zawsze wtedy byłem w domu. Zwykle to była masakra dla niej i dla mnie. Ale ona miała prawo do tego... w sensie do narzekania, proszenia o masaże nóg i wieczną zmianę humorów. Naprawdę was podziwiam, odwalacie kawał dobrej ciężkiej roboty. - powiedział z nieukrywanym szacunkiem w głosie. On sobie nie wyobrażał być w ciąży i z tym ile to wymagało poświęcenia się mimo wszystko. A potem poród... to już w ogóle go przerastało.
- Czasami człowiek musi sobie zrobić przerwę od bycia perfekcyjną mamą, rozumiem - dodał łagodnym głosem i spojrzał na nią z ukosa. Widoki ostatecznie były zacne, ale nie powiedział tego na głos.
- U mnie, hm... po staremu, dziś Inez jest u babci, obiecałem jej i im że będą się widywać. Naprawdę ją kochają i starają się, więc nie mogłem im odmówić. Szczególnie że Inez od wczoraj ma tyle do opowiadania... no pyszczek się jej nie zamyka. A jestem umówiony z nimi że wpadnę dopiero wieczorem po nią. Więc nagle zrobił mi się wolny dzień, umówiłbym się z Wolfem na randevu zwykle tak robię, ale on... sam widziałaś jak wygląda, więc aż żal mi go wyciągać. Niech odpocznie stary piernik bo jeszcze się rozsypie. Ostatecznie uznałem wiec, że zajmę Tobie czas i zrobię co mogę tutaj. Może zajmę się chociażby tym łóżeczkiem potem dla córeczki.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
- Dziękuję - odparła i uśmiechnęła się.
- Lubię takie kolory, chociaż, tak szczerze to sukienki wygodniejsze jak rośnie brzuch, ale mamy zimę, a mnie ostatnio ciągle chłodno. Za to stopy spuchnięta i aż pulsują, ale zakrywam je skarpetkami, dla twojego dobra - zaśmiała się.
- Oo, soczek, dziękuję - faktycznie zauważyła szklankę stojącą na blacie, podniosła ją i napiła się.
- A wiesz, że w sumie właśnie to sobie pomyślałam. Że pewnie widziałeś już kobietę w ciąży w gorszym stanie niż ja dzisiaj. I nie ma się czym przejmować. No nie jest lekko, wydawałoby się, że przy trzecim dziecku będzie jakoś łatwiej, ale ja swoje, hormony swoje. Ostatnio bywa, że mnie ścina i zasypiam na siedząco. A dzisiaj mam trochę luzu od dzieci, więc wiesz.
- Ale masaże stóp to akurat ważna sprawa, zwłaszcza, jak ma się ochotę wsadzić je do lodu, a cały organizm chce się zawinąć w kołdrę. Nie pogodzisz. Z humorem też bywa ciężko, płaczę oglądając "Gdzie jest Nemo?" i śmieję się, jak mordują kogoś w horrorze. Albo płaczę bo włożyłam odwrotnie kapcie. Nie pytaj dlaczego, bo odpowiedź jest jedna i siedzi u mnie w brzuchu. Tak to już jest w ciąży. Już biegam do toalety co godzinę, a to jeszcze dwa miesiące.
- Sarę i Daniela mają moi teściowie. Zwykle przy rozwodzie broni się swojego dziecka, ale no... Nie tym razem. Były chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego rodzice podejdą do tego w taki sposób. Ogółem skoro on odciął się od swoich dzieci i zostawił mnie w ciąży, oni postanowili zrobić to samo. Z jednej strony to smutne, z drugiej, mogę na nich zawsze liczyć, z resztą od pierwszego dnia mogłam. Są mi bliżsi niż właśni rodzice. Od tylu lat mam ich blisko, mama zawsze jest na wyciągnięcie ręki, zawsze pomoże, tata jest do rany przyłóż. To chyba rzadko się zdarza, żeby związać się tak z teściami, ale mnie się udało.
- Oj Sara też od wczoraj nawija niemożliwie. I szczerze? Jestem straszną matką, bo miałam jej dość - zażartowała i zaśmiała się perliście - jak dobrze, że dzisiaj gada swojej babci. Po prostu czasem jak się nakręci, to jest jak mały samochodzik na baterie, gada, dopóki nie padnie i nie zaśnie.
- Wolf stary piernik - znowu zaczęła się śmiać - powiedział piernik równie stary.
- Niee, żartuję, ale to miło, że wpadłeś, dziękuję ci za pomoc. Może po prostu jakoś razem skręcimy te meble?
- Lubię takie kolory, chociaż, tak szczerze to sukienki wygodniejsze jak rośnie brzuch, ale mamy zimę, a mnie ostatnio ciągle chłodno. Za to stopy spuchnięta i aż pulsują, ale zakrywam je skarpetkami, dla twojego dobra - zaśmiała się.
- Oo, soczek, dziękuję - faktycznie zauważyła szklankę stojącą na blacie, podniosła ją i napiła się.
- A wiesz, że w sumie właśnie to sobie pomyślałam. Że pewnie widziałeś już kobietę w ciąży w gorszym stanie niż ja dzisiaj. I nie ma się czym przejmować. No nie jest lekko, wydawałoby się, że przy trzecim dziecku będzie jakoś łatwiej, ale ja swoje, hormony swoje. Ostatnio bywa, że mnie ścina i zasypiam na siedząco. A dzisiaj mam trochę luzu od dzieci, więc wiesz.
- Ale masaże stóp to akurat ważna sprawa, zwłaszcza, jak ma się ochotę wsadzić je do lodu, a cały organizm chce się zawinąć w kołdrę. Nie pogodzisz. Z humorem też bywa ciężko, płaczę oglądając "Gdzie jest Nemo?" i śmieję się, jak mordują kogoś w horrorze. Albo płaczę bo włożyłam odwrotnie kapcie. Nie pytaj dlaczego, bo odpowiedź jest jedna i siedzi u mnie w brzuchu. Tak to już jest w ciąży. Już biegam do toalety co godzinę, a to jeszcze dwa miesiące.
- Sarę i Daniela mają moi teściowie. Zwykle przy rozwodzie broni się swojego dziecka, ale no... Nie tym razem. Były chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego rodzice podejdą do tego w taki sposób. Ogółem skoro on odciął się od swoich dzieci i zostawił mnie w ciąży, oni postanowili zrobić to samo. Z jednej strony to smutne, z drugiej, mogę na nich zawsze liczyć, z resztą od pierwszego dnia mogłam. Są mi bliżsi niż właśni rodzice. Od tylu lat mam ich blisko, mama zawsze jest na wyciągnięcie ręki, zawsze pomoże, tata jest do rany przyłóż. To chyba rzadko się zdarza, żeby związać się tak z teściami, ale mnie się udało.
- Oj Sara też od wczoraj nawija niemożliwie. I szczerze? Jestem straszną matką, bo miałam jej dość - zażartowała i zaśmiała się perliście - jak dobrze, że dzisiaj gada swojej babci. Po prostu czasem jak się nakręci, to jest jak mały samochodzik na baterie, gada, dopóki nie padnie i nie zaśnie.
- Wolf stary piernik - znowu zaczęła się śmiać - powiedział piernik równie stary.
- Niee, żartuję, ale to miło, że wpadłeś, dziękuję ci za pomoc. Może po prostu jakoś razem skręcimy te meble?
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
- Powiem tak, jesteś kobietą w ciaży zyskujesz dodatkowe prawa dla mnie - uśmiechnął się. Wciskanie nowej części szło mu nie poradnie więc polożył się na ziemi podobnie jak wczoraj.
- Takie róze ci pasują i tak potwierdzam kobiety w sukienkach zawsze wyglądają lepiej... To jak... Facet w garniturze prezentuje się zawsze jako ten bardziej przystojny i szykowny.
- Czy w gorszym to...- przerwał zastanawiając się chwilę nad ciażami swoich żon - w sumie fakt w gorszym. Matka Inez zdecydowanie miała się gorzej.
Diego mimo wolniej czuł na nią nadal swoistą zlość dlatego zawsze kiedy mówił o ostatniej byleś żonie nazywał ja " matka Inez". A o Susan mówił po imieniu. Pewnie gdybyś się nad tym zastanowił zauważyłby to, ale nie analizował tego.
- Mogę ci potem wymasować stopy, chyba jeszcze pamiętam jak to się robiło - rzekł równie swobodnie i nawet się uśmiechnal do niej lekko. W końcu coś przeskoczyło w zmywarce.
- Ha! A myślałaś że ze mną wygrasz - prychnął w stronę zmywarki i znów usiadł.
- To trudny czas dla was, dlatego tym bardziej wymaga wyrozumiałości i łagodności.
- Czyli faktycznie jego rodzice są wyjątkowi, dobrze mieć kogoś tak bliskiego, kto cię zawsze wesprze i stoi za tobą murem.
- Ja nie, znaczy praca nauczyła mnie cierpliwości i fakty że jestem lepszym słuchaczem niż gadającym. Więc jeśli się poświęcisz i zasiądziesz w wielkim fotelu żeby rozmawiać ze mną w trakcie składania łóżeczka to będzie mi bardzo miło. Ale też możemy razem to zlożyć. Jak ci wygodniej, to jest priorytet w tej chwili.
- Ja? No coś ty, ja do 30 się starałem, teraz już tylko młodnieje.. nie widać - uśmiechnął się niczym model z okładek. Fakt Diego miał bardzo fotogeniczna twarz i spojrzenie przypominało nieco modeli z reklam.
- Takie róze ci pasują i tak potwierdzam kobiety w sukienkach zawsze wyglądają lepiej... To jak... Facet w garniturze prezentuje się zawsze jako ten bardziej przystojny i szykowny.
- Czy w gorszym to...- przerwał zastanawiając się chwilę nad ciażami swoich żon - w sumie fakt w gorszym. Matka Inez zdecydowanie miała się gorzej.
Diego mimo wolniej czuł na nią nadal swoistą zlość dlatego zawsze kiedy mówił o ostatniej byleś żonie nazywał ja " matka Inez". A o Susan mówił po imieniu. Pewnie gdybyś się nad tym zastanowił zauważyłby to, ale nie analizował tego.
- Mogę ci potem wymasować stopy, chyba jeszcze pamiętam jak to się robiło - rzekł równie swobodnie i nawet się uśmiechnal do niej lekko. W końcu coś przeskoczyło w zmywarce.
- Ha! A myślałaś że ze mną wygrasz - prychnął w stronę zmywarki i znów usiadł.
- To trudny czas dla was, dlatego tym bardziej wymaga wyrozumiałości i łagodności.
- Czyli faktycznie jego rodzice są wyjątkowi, dobrze mieć kogoś tak bliskiego, kto cię zawsze wesprze i stoi za tobą murem.
- Ja nie, znaczy praca nauczyła mnie cierpliwości i fakty że jestem lepszym słuchaczem niż gadającym. Więc jeśli się poświęcisz i zasiądziesz w wielkim fotelu żeby rozmawiać ze mną w trakcie składania łóżeczka to będzie mi bardzo miło. Ale też możemy razem to zlożyć. Jak ci wygodniej, to jest priorytet w tej chwili.
- Ja? No coś ty, ja do 30 się starałem, teraz już tylko młodnieje.. nie widać - uśmiechnął się niczym model z okładek. Fakt Diego miał bardzo fotogeniczna twarz i spojrzenie przypominało nieco modeli z reklam.
Re: [Dom Belli i Wolfa] Bella nie Bella?
- Osobiście, wolę sukienki, no ale jak mówiłam, ostatnio ciągle mi chłodno dzisiaj szczególnie, zasnęłam pod dwoma kocami i zakopana w poduszkach. Ale powiem ci, warto było, nie żałuję - uśmiechnęła się nawet, trochę do niego, trochę sama do siebie.
- Facet w garniturze to na randkę, a ja to już wiesz... No to nie jest stan w którym się randkuję, więc jak sukienka, to nie z cekinami. Tylko taka, która się rozciąga, bo inaczej się nie zmieszczę.
- Noo to mnie pocieszyłeś, bo już myślałam, że w gorszym nie widziałeś, ale jak widziałeś to jest okej.
- Masaż stóp... Hmmm... No w tym stanie nie odmówię. Sama to mogę sobie teraz wymasować co najwyżej czoło.
- Ciebie nauczyła praca, a mnie... Tu cię zaskoczę, też praca. Psycholog i psychiatra oczywiście też mówi, ale głównie jednak słucha. Na tym to polega. No i dzieci, rodzic musi być dobrym słuchaczem. A ja... Mówię mało, kiedy kogoś nie znam. Im lepiej kogoś poznaje, tym mówię więcej, ale nie rozkręcam się tak jak dzieci w wieku Sary, czy Inez. W sumie zabawianie rozmową idzie mi dobrze z dziećmi, z dorosłymi znacznie gorzej. Czasem kompletnie nie wiem co powiedzieć. Dziwne, nie? Psycholog nie wie co mówić.
- Wygodnie to ostatnio jest mi tak jak dzisiaj rano, w majtkach i pod kocem - zaśmiała się.
- Ale nie będę cię już raczyć tym koszmarnym widokiem zmęczonej ciężarnej. Spokojnie, nie bój się. Szczerze? Jak mam wybór to wolę rozłożyć się w fotelu. Ale to trochę głupio, że będziesz mi skręcał meble, a ja będę się obijać.
- Hahaha, a ja myślałam, że to z kobietami tak jest, że po trzydziestce zatrzymuje się czas. Widać, widać, wąs się nie zestarzał.
Nagle, przez przypadek strąciła jakąś część "rozebranej" zmywarki, która leżała na szafce.
- Oj, przepraszam - powiedziała i kucnęła, żeby podnieść "dynks", schylać się już nie mogła, ale kucać... Ostatecznie okazało się, że też nie, bo kiedy to zrobiła straciła równowagę i upadła na pośladki.
- Auuuuł - skrzywiła się - mój tyłek.
- Facet w garniturze to na randkę, a ja to już wiesz... No to nie jest stan w którym się randkuję, więc jak sukienka, to nie z cekinami. Tylko taka, która się rozciąga, bo inaczej się nie zmieszczę.
- Noo to mnie pocieszyłeś, bo już myślałam, że w gorszym nie widziałeś, ale jak widziałeś to jest okej.
- Masaż stóp... Hmmm... No w tym stanie nie odmówię. Sama to mogę sobie teraz wymasować co najwyżej czoło.
- Ciebie nauczyła praca, a mnie... Tu cię zaskoczę, też praca. Psycholog i psychiatra oczywiście też mówi, ale głównie jednak słucha. Na tym to polega. No i dzieci, rodzic musi być dobrym słuchaczem. A ja... Mówię mało, kiedy kogoś nie znam. Im lepiej kogoś poznaje, tym mówię więcej, ale nie rozkręcam się tak jak dzieci w wieku Sary, czy Inez. W sumie zabawianie rozmową idzie mi dobrze z dziećmi, z dorosłymi znacznie gorzej. Czasem kompletnie nie wiem co powiedzieć. Dziwne, nie? Psycholog nie wie co mówić.
- Wygodnie to ostatnio jest mi tak jak dzisiaj rano, w majtkach i pod kocem - zaśmiała się.
- Ale nie będę cię już raczyć tym koszmarnym widokiem zmęczonej ciężarnej. Spokojnie, nie bój się. Szczerze? Jak mam wybór to wolę rozłożyć się w fotelu. Ale to trochę głupio, że będziesz mi skręcał meble, a ja będę się obijać.
- Hahaha, a ja myślałam, że to z kobietami tak jest, że po trzydziestce zatrzymuje się czas. Widać, widać, wąs się nie zestarzał.
Nagle, przez przypadek strąciła jakąś część "rozebranej" zmywarki, która leżała na szafce.
- Oj, przepraszam - powiedziała i kucnęła, żeby podnieść "dynks", schylać się już nie mogła, ale kucać... Ostatecznie okazało się, że też nie, bo kiedy to zrobiła straciła równowagę i upadła na pośladki.
- Auuuuł - skrzywiła się - mój tyłek.